No proszę - do głowy by mi nie przyszło, że po tłustym i niezmiernie sycącym "Strange Journey Volume Three" będę mógł w tym roku posłuchać kolejnego materiału od mojego ulubionego tria z Kentucky. Ale oto jest - chcąc upamiętnić początek świątecznej trasy koncertowej panowie znienacka wrzucili w Sieć króciutką, konceptualną EPkę "The WinterFire" z gościnym udziałem dwóch prominentnych MC's kalifornijskiej undergroundowej sceny - The Groucha i Eligha. Nie traćmy więc czasu - gdy za oknem tnie mróz, nie ma nic lepszego niż ogniste vibe'y...C'mon, baby, light my fire, niech Gorące Wersy Płoną.
Jeśli ktokolwiek potrafi stworzyć idealny, samplowany akompaniament do pór roku, a szczególnie do zimy - to jest to Kno. Jego niezwykły zmysł do wyboru sampli (i talent do manipulacji nimi) nieraz już dał wyśmienite rezultaty - tracki gorące niczym piekielne inferno ("Hellfire"!!!) i chłodne, idealne na zimowe rozmyślania utwory... Pamiętacie choćby niesamowite "Don't Leave (When Winter Comes)" ze Slugiem? Na "WinterFire" Kno wywiązał się ze swojego zadania niemal idealnie. Jego produkcja jest spójna, bardzo melancholijna, natychmiast kojarząca się z jesiennymi wieczorami, zimową anhedonią... Jak zwykle świetnie dobrane zostały sample wokali - choćby "100 Years" z podniosłym, lekko zmodyfikowanym "cytatem" z fantastycznej rockowej ballady z jednego z najlepszych (moim skromnym zdaniem) rockowych albumów wczesnych lat 70. Zniewalający jest "Only the Past" ze znakomitym samplem, twardymi uderzeniami perkusji i skreczami (nie wiedzieć czemu, track ten przypomina mi nieco "Beautiful Girl" z APoS... Chyba właśnie przez te skrecze). Jednak nie zawsze jest tak różowo - "Gas Station Attendant" na przykład ma bardzo irytującą linię basu, która psuje świetny, niepokojący beat. Da się również bez problemu zauważyć produkcyjny schemat Kno, który opisywałem już w recenzji "SJV3" - rzewny, wokalny sampel jako podstawa i refren - beat na ciężkich snare'ach... Ma się przez to poczucie, że gdzieś to już wszystko u Lingwistów słyszeliśmy...
Co ciekawe, Kno znów zdarzyło się stworzyć podkład oparty na jednym z moich ulubionych utworów wszechczasów - uprzednio "The Distance" z Tonedeffem, teraz - "Fire in Her Eyes". Z szacunku do Kno nie zdradzę, o jaki utwór chodzi - zamiast tego dam chłopakom ultrapropsy za znakomity tekst (zwłaszcza Deacon zasługuje na brawa za brawurową słowną żonglerkę skojarzeniami słów "ogień" i "chłód"), oddający także interesujący hołd piosence, z której pochodzi sample.
Właśnie, o tekstach słów kilka. "WinterFire" to jeden z najbardziej refleksyjnych materiałów CL. Albumik niezwykle ciekawy lirycznie, bardzo szczery, nieco cięższy i mroczniejszy od wcześniejszych materiałów grupy. Sporo tu skomplikowanych metafor, gorzkich refleksji, m.in. o błędach przeszłości i o powtarzalności historii (polecam szczególnie przesłuchać jedyną na Epce zwrotkę Kno na "100 Years")... "WinterFire" to nie łatwy, lekki i przyjemny materiał, na pewno wymaga kilku odsłuchów, by wyłapać wszystkie metafory i znaczące linijki, by rozpalić skostniałe z zimna szare komórki.
Przejdźmy do głównego pytania - jak wypadli Grouch i Eligh na otherwise stuprocentowo cunninlynguistowskim wywarze? Przyznam, że ich zwrotki, stylówki początkowo mnie odrzuciły, psuły kawałki zupełnie. G&E to MC's ze specyficznymi stylami - Eligh często wpada w słowotok, nieregularne rytmicznie flow, The Grouch natomiast.... To on brzmi tu najbardziej nie na miejscu - niekiedy zamiast rapować, po prostu melorecytuje, tak jak w "Fire in Her Eyes", tym charakterystycznym głosem natchnionego kaznodziei. Jednak po kilku odsłuchach zmieniłem zdanie - chłopaki tworzą ciekawy kontrast do głosów Nattiego i Deacona, mają też zacny liryczny arsenał. Grouch w "Fire in Her Eyes" na przykład ciekawie i obrazowo przedstawia metaforyczny, tytułowy płomień.... Eligh zaimponował mi w reminiscencyjnym, szczerym "Too Many Winters", a jeszcze bardziej w "Only the Past" - I live in the now, the future's unknown/but I cook my destiny without the recipe/Just me and God to see beyond. Straight up fire, jak to mówią.
Podsumowując - "The WinterFire" to sympatyczna niespodzianka, spójny, klimatyczny, acz bardzo króciutki materiał (zaledwie 21 minut). Całkiem udany eksperyment, koktajl różnych rapowych światów, daleki jednak od doskonałości. Potrzeba kilku odsłuchów, aby przyzwyczaić się do nawijek kalifornijskich gości, a i tak na pewno nie każdemu spodoba się ich nawijka, tak odmienna od Deacona i Nattiego. Muzycznie jest w porządku, nawet bardzo dobrze, acz Kno stać na więcej. "WinterFire" do historii nie przejdzie, ale jest miłym addendum do dyskografii CL i G&E. Cieszy też fakt, że dzięki "WinterFire" można wspomóc potrzebujących - fizyczne kopie EPki, sprzedawane wyłącznie w Stanach na czas trasy "How the Grouch Stole Christmas Tour", można nabyć w zamian za jedzenie dla bezdomnych. Big props za tę akcję, chłopaki - wielu potrzebuje takiego płomyka dobroci w okrutnych mrozach zimy.... "WinterFire" dostaje ode mnie trzy z plusem na sześć.
[[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"19983","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]]
Komentarze