Muszę przyznać, że na „Nową Szkołę” czekałem od dawna. I nie mam na myśli tego, że prace nad płytą trwały tak długo jakby pieczę nad nią sprawował Dr. Dre. Bardziej chodzi mi o to, że po pierwszym mixtape'ie, który w moim mniemaniu był zaskakująco dobry, okazało się że takie rzeczy można robić też w Polsce. Darmowy mixtape, na który dogrywa się cała plejada podziemnych (lub też mainstreamowych) raperów. I to nie od niechcenia, ale często z ciekawym konceptem i jeszcze lepszymi tekstami. Tak więc nie może dziwić fakt, że byłem ciekawy jak brzmieć będzie kontynuacja, która z założenia miała być czymś więcej niż spontaniczną bekową składanką. Ciekawość ciekawością, założenia założeniami. Ale jak wyszło w praktyce?
Z pewnością różnorodnie. Ciężko określić w jakim klimacie zachowana jest płyta, a to jest głównie zasługą producentów. Jeśli komuś należą się oklaski to w pierwszej kolejności bitmejkerom, bo to właśnie oni robią robotę na „Nowej Szkole”. Zaspał, ka-meal, Eigus, Teken i NoTime zrobili na mnie największe wrażenie, lecz tak naprawdę ciężko powiedzieć, żeby któraś z produkcji była słaba. Wręcz przeciwnie, to bity sprawiają że pełnoprawnie możemy mówić tu o nowej szkole. Cały album to podróż przez odległe od siebie regiony muzyczne. Wychillowane „Woła cię miasto”, „K.A.R.A.T” którego nie powstydziłaby się Three 6 Mafia, bangerowe „Kula u nogi” czy „Władca Much”, którego z jednej strony uwielbiam, a z drugiej uważam za nieprzyjemny. Producenci stworzyli raperom tło, które naprawdę ciężko zmarnować. Lecz czy na pewno?
I tak, i nie. Z jednej strony mamy Kamela, który świetnie definiuje „Polski SWAG” i dobitnie wyśmiewa nowe trendy. Z drugiej jednak banalne zwrotki jak chociażby ta 2stego. O ile lubię większość rzeczy od tego Młodego Wilka to tutaj jest nijako. Zwłaszcza, że po 2stym dostajemy zwrotkę Kubana, który w znacznym stopniu go przyćmił. Aczkolwiek muszę przyznać, że większość mc’s spisała się bardzo dobrze. I tak możemy usłyszeć „Kodeinę”, gdzie Deys popłynął niemal perfekcyjnie. Linijki momentami zajeżdżają grafomanią, lecz nie na tyle by miało to przeszkadzać. Na pochwałę zasługuje także Diament, który razem z Troomem potrafił przelać emocje rapując nawet o banalnych sprawach. Ponownie muszę wspomnieć „Władcę Much”, bowiem Kidd zjadł większość nowej szkoły, nie siląc się na wymuszone przyspieszenia czy stukrotne rymy. No i na koniec dwa największe (pozytywne) zaskoczenia. Kato i jego „Dimetylotryptamina”, który jest zdecydowanie najciekawszym utworem na mixtapie. Koncept, flow i przyjemny refren Julii Kiona. Nie mam pytań, będę śledzić poczynania tego pana. Drugą niespodzianką jest „Róża Wiatrów” Igrekzeta. Bragga z pomysłem, bez banalnych punchline’ów, które każdy już słyszał.
Żeby nie było zbyt kolorowo muszę przyczepić się do paru rzeczy. Przede wszystkim zbyt duża ilość utworów. Rozumiem, że ciężko jest wyselekcjonować 16-18 najlepszych numerów, ale byłoby to korzystne dla płyty. Ponieważ pomiędzy bardzo dobrymi utworami dostajemy parę nijakich zwrotek, które „jakbym gdzieś już słyszał”. Ciężko mi też się odnieść do „YOLO (1 time)”. Słucha się fajnie, ale mimo wszystko zwrotki Tedego są tak do bólu proste, że ciężko nie mieć ambiwalentnych uczuć. Mam też mieszane uczucia co do zwrotki Cruza. „Transhuman” strasznie mi się podoba, jest najdziwniejszym i zarazem najbardziej klimatycznym trackiem na płycie... lecz mam wrażenie, że Cruz trochę przekombinował i spora część słuchaczy nawet nie spróbuje zrozumieć „co autor miał na myśli”.
Czego by nie mówić „Nowa Szkoła” jest udanym mixtapem. Poziom numerów bywa różny, lecz moim zdaniem te udane górują nad tymi, które można by wyciąć. Przede wszystkim trzeba pochwalić ekipę SWAG jak skurwysyn za cierpliwość w ogarnianiu całego materiału, bo przypuszczam że nie było lekko. W skali szkolnej oceniłbym „Nową Szkołą” na czwórkę z małym plusem z racji tego, że mimo różnych wykonawców udało się zrobić coś stosunkowo spójnego.
Komentarze