Przez lata kojarzony z trójmiejskim podziemiem i sceną freestyle’ową, dopiero w 2011 roku miał okazję pokazać się szerszej publiczności. Najpierw wyszła „Płyta z Czarnych Płyt” macierzystego zespołu Dwa Zera, kilka miesięcy później – EP-ka z Hadesem. Mimo wysokiego poziomu obu wydawnictw, przeszły one trochę bez echa. Niezbyt dużym zainteresowaniem cieszy się jak na razie również pierwsze legalne solo RakRaczeja „System Crack”, które – nakładem Asfalt Records – lada chwila ujrzy światło dzienne. A umówmy się – polskiego rapu zwyczajnie nie stać na przeoczenie takiego albumu.
Największym atutem wspomnianej „Płyty z Czarnych Płyt” były doskonałe, niemal w całości wyprodukowane przez Raka bity – mocne, brudne, trzeszczące. Nie inaczej jest w przypadku najnowszego krążka – z tą różnicą, że tym razem gdańszczanin współtworzył je wraz z Jajem pod wspólnym szyldem Beat Sampras. Końcowy efekt trzeba uznać za świetny. Perkusje są wysmakowane, basy hulają nisko i wyraźnie, a w samplach słychać winylowy szum. To zdecydowanie ukłon w stronę klasyki, ale bynajmniej nie nudny i wtórny – dowodem na to niech będą chociażby trącące cloudem „Nie wystarczy żeby” czy newschoolowe „Vital". Bywa ciepło i nastrojowo (zbasowane „Nic takiego”, „Góry wysokie”), energicznie i niespokojnie („Kieszonkowiec”), bywa nowojorsko („GDSK”). Niby jest różnorodnie, ale bardzo eklektycznie i przemyślanie. Dodatkową klamrą spajającą całość są wyśmienite skrecze i cuty, za które odpowiadają DJ Wojak, DJ Haem, DJ Kebs, DJ Falcon1, DJ Lolo oraz DJ Ci$nienie. Duży kunszt.
Na mikrofonie RakRaczej nie jest wirtuozem. Nie należy do raperów, którzy nade wszystko przedkładają technikę – niemniej naprawdę trudno to uznać za wadę. Rak bardzo pewnie porusza się po bitach, jest wyrazisty i przekonywujący. Operuje dość niskim głosem, którym potrafi ujarzmić zupełnie odmienne podkłady. Cieszy też fakt, że tekstowo „System Crack” stoi poziom wyżej od wcześniejszych albumów. Weźmy na przykład „Nic takiego” (piękny refren OlkiGCP) – równie subtelnie sugestywnego, oszczędnego w słowach i pełnego niedopowiedzeń storytellingu nie przypominam sobie w polskim rapie. Zdarza się, że Rak jest lekko patetyczny („Góry wysokie”), ale i przejmujący („Człowiek”, „Najwyższy blok”). Daje się poznać także jako wyłapujący absurdy baczny obserwator w kawałku „Kochana Polsko”, w którym – nie bez powodu – gościnnie udziela się O.S.T.R. Oprócz niego, swoje zwrotki nawinęli poruszający się w podobnych muzycznych klimatach Kotzi i Biak oraz Sarius, Tomasin i Gedz.
Pod względem tekstów, nowy materiał Raka nasuwa mi skojarzenia z „Wszystko z Dymem” Włodiego – jest równie dojrzały, treściwy, nieprzegadany. Muzycznie też mało co w tym roku ma podjazd do „Systemu Crack”. Bity z nawijką idealnie się tutaj uzupełniają, w efekcie czego mamy do czynienia z bardzo udaną płytą, która zdecydowanie zasługuje na uwagę. Z czystym sumieniem – pięć.
Komentarze