"I Can't Feel My Face" - ten projekt to mój prywatny "Detox". Gdy padały pierwsze głośne zapowiedzi wspólnego albumu Juelza Santany i Lil Wayne'a to obaj byli wówczas w życiowej formie - Dipsetowiec po klasycznym już "What The Game's Been Missing", a Weezy między "Tha Carter II" a "Tha Carter III", czyli w okresie, gdy jeszcze stał na ziemi, ale głowę już trzymał w chmurach. Śmiem twierdzić, że gdyby nagrali ten album to pozamiataliby mainstreamem przeokrutnie, o czym przekonywały nagrywane wówczas przez nich kooperacje. Mijały lata, o płycie cisza, ostatnie wiadomości to wypowiedzi Juelza z 2012 roku, że materiał na ten krążek nagrywają od pięciu lat... Teraz dotarło do nas światełko w tunelu!
W rozmowie z Vibe'em Santana twierdzi, że Wayne zadzwonił do niego i zaprosił do studia, by wziąć się do pracy nad nowym materiałem...
"Wayne powiedział mi, żebym przyjechał do L.A. Nie mogę się doczekać, by wpaść tam i w końcu coś zrobić. Choć nie wiem jeszcze, co dokładnie tym razem jest w planach"
Czy chodzi np. tylko o featuring przy okazji "Tha Carter V" czy o coś większego? Pozostaje trzymać kciuki, by "wyzwolony od solówek" Wayne i nie mogący skończyć swojej solówki Juelz złapali studyjną chemię i wydali pełny projekt. "14 to już nie 05", jak nawinąłby 10 lat później Pezet, ale "diamonds live forever" jak odbiłby to Kanye.
[[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"13391","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]]
[[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"13392","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]]
Komentarze