popkiller.kingapp.pl (https://popkiller.kingapp.pl) Juelz Santanahttps://popkiller.kingapp.pl/rss/pl/tag/17351/Juelz-SantanaNovember 15, 2024, 2:01 ampl_PL © 2024 Admin stronyLil Wayne i Juelz Santana wznawiają pracę nad wspólną płytąhttps://popkiller.kingapp.pl/2021-02-10,lil-wayne-i-juelz-santana-wznawiaja-prace-nad-wspolna-plytahttps://popkiller.kingapp.pl/2021-02-10,lil-wayne-i-juelz-santana-wznawiaja-prace-nad-wspolna-plytaFebruary 10, 2021, 2:51 amMarek AdamskiPo wydaniu klasycznego "Tha Carter III" Lil Wayne i Juelz Santana mieli w planach wspólny krążek, który miał być zatytułowany "I Can't Feel My Face". Wszystko skończyło się na zapowiedziach, jednak zgodnie z informacjami Un Kasa, jednego z członków grupy Dipset, Juelz i Wayne powrócili do prac nad albumem. (function() { const date = new Date(); const mcnV = date.getHours().toString() + date.getMonth().toString() + date.getFullYear().toString(); const mcnVid = document.createElement('script'); mcnVid.type = 'text/javascript'; mcnVid.async = true; mcnVid.src = 'https://mrex.exs.pl/script/mcn.min.js?'+mcnV; const mcnS = document.getElementsByTagName('script')[0]; mcnS.parentNode.insertBefore(mcnVid, mcnS); const mcnCss = document.createElement('link'); mcnCss.setAttribute('href', 'https://mrex.exs.pl/script/mcn.css?'+mcnV); mcnCss.setAttribute('rel', 'stylesheet'); mcnS.parentNode.insertBefore(mcnCss, mcnS); })(); "Stworzyli od nowa cały wspólny album. Nie słyszałem żadnego numeru, chyba, że snippety, które Santana wysyłał mi zanim trafił do więzienia. Mimo to mają wspólny krążek, który mają w planach wydać." - mówi Un Kasa podczas wywiadu dla Mickey'a T.Raper zdradził również jak wyglądały pracę nad pierwotnym projektem w 2008: "Wayne i Juelz zrobili parę wspólnych kawałków w studiu, jednak większość projektu powstawała w drodze mailowej. Wysyłali sobie zwrotki, refreny, z obu stron odpowiedzi padały bardzo szybko. Myślę, że to nie jest wina żadnego z chłopaków, że projekt się finalnie nie ukazał. Wydaje mi się, że nie byli świadomi jego potencjału biznesowego tej płyty." /* TFP - PopKiller.pl */ (function() { var opts = { artist: "Lil Wayne", song: "", adunit_id: 100002011, div_id: "cf_async_" + Math.floor((Math.random() * 999999999)) }; document.write('');var c=function(){cf.showAsyncAd(opts)};if(typeof window.cf !== 'undefined')c();else{cf_async=!0;var r=document.createElement("script"),s=document.getElementsByTagName("script")[0];r.async=!0;r.src="//srv.clickfuse.com/showads/showad.js";r.readyState?r.onreadystatechange=function(){if("loaded"==r.readyState||"complete"==r.readyState)r.onreadystatechange=null,c()}:r.onload=c;s.parentNode.insertBefore(r,s)}; })(); Juelz Santana opuścił więzienie w sierpniu zeszłego roku, natomiast Lil Wayne od wypuszczenia "Tha Carter V" jest w ciągłym gazie wydawniczym.A new version of Juelz Santana and Lil Wayne's "I Can't Feel My Face" album is still in the works https://t.co/XmENzMhSxm pic.twitter.com/NPi2QfvbNv— Lil Wayne HQ (@lilwaynehq_2) February 9, 2021 Po wydaniu klasycznego "Tha Carter III" Lil Wayne i Juelz Santana mieli w planach wspólny krążek, który miał być zatytułowany "I Can't Feel My Face". Wszystko skończyło się na zapowiedziach, jednak zgodnie z informacjami Un Kasa, jednego z członków grupy Dipset, Juelz i Wayne powrócili do prac nad albumem.

"Stworzyli od nowa cały wspólny album. Nie słyszałem żadnego numeru, chyba, że snippety, które Santana wysyłał mi zanim trafił do więzienia. Mimo to mają wspólny krążek, który mają w planach wydać." - mówi Un Kasa podczas wywiadu dla Mickey'a T.

Raper zdradził również jak wyglądały pracę nad pierwotnym projektem w 2008: "Wayne i Juelz zrobili parę wspólnych kawałków w studiu, jednak większość projektu powstawała w drodze mailowej. Wysyłali sobie zwrotki, refreny, z obu stron odpowiedzi padały bardzo szybko. Myślę, że to nie jest wina żadnego z chłopaków, że projekt się finalnie nie ukazał. Wydaje mi się, że nie byli świadomi jego potencjału biznesowego tej płyty."

Juelz Santana opuścił więzienie w sierpniu zeszłego roku, natomiast Lil Wayne od wypuszczenia "Tha Carter V" jest w ciągłym gazie wydawniczym.

]]>
Juelz Santana "#FREESANTANA"https://popkiller.kingapp.pl/2020-03-03,juelz-santana-freesantanahttps://popkiller.kingapp.pl/2020-03-03,juelz-santana-freesantanaMarch 3, 2020, 1:09 pmŁukasz RawskiOdsiadujący obecnie karę 27 miesięcy więzenia (odsiaduje ją od marca ubiegłego roku) Juelz Santana wypuścił własnie najnowszy street album. Wśród gości między innymi: Lil Wayne, A Boogie wit da Hoodie, Jim Jones, Dave East, 2 Chainz, czy Jeremih.SPRAWDŹ RESZTĘ MARCOWYCH PREMIERTracklista:23 & 1Pink Eagle ft. Jim Jones, Dave EastWish Me WellIn My LifeBoiling Water ft. 2 Chainz, BellyDo You Believe ft. JeremihCelebration ft. Jim JonesBloody Mary ft. Lil WayneEZ WorkThe Get Back ft. A Boogie Wit da HoodieOdsiadujący obecnie karę 27 miesięcy więzenia (odsiaduje ją od marca ubiegłego roku) Juelz Santana wypuścił własnie najnowszy street album. Wśród gości między innymi: Lil Wayne, A Boogie wit da Hoodie, Jim Jones, Dave East, 2 Chainz, czy Jeremih.

SPRAWDŹ RESZTĘ MARCOWYCH PREMIER

Tracklista:

  1. 23 & 1
  2. Pink Eagle ft. Jim Jones, Dave East
  3. Wish Me Well
  4. In My Life
  5. Boiling Water ft. 2 Chainz, Belly
  6. Do You Believe ft. Jeremih
  7. Celebration ft. Jim Jones
  8. Bloody Mary ft. Lil Wayne
  9. EZ Work
  10. The Get Back ft. A Boogie Wit da Hoodie
]]>
The Diplomats po 14 latach wracają z albumem!https://popkiller.kingapp.pl/2018-11-10,the-diplomats-po-14-latach-wracaja-z-albumemhttps://popkiller.kingapp.pl/2018-11-10,the-diplomats-po-14-latach-wracaja-z-albumemNovember 13, 2018, 7:32 pmAdmin stronyJedna z najważniejszych ekip początku tego millenium wraca po 14 latach ze wspólnym projektem! Sylwetki i zasługi Diplomats już Wam przybliżaliśmy raz i drugi w obszernej formule, więc nie będziemy się powtarzać. Powiemy tyle, że mało kto miał taki wpływ w przetarciu szlaków dla newschoolowego brzmienia jak Dipseci, a ich wpływ na to, co działo się wówczas i co działo się później jest przeogromny...Ale do rzeczy - po milionie zapowiedzi otrzymujemy wreszcie singiel i konkretne info. "Diplomatic Ties" pojawi się 22 listopada a klip do "Sauce Boyz" podgrzewa apetyty. DIP-SET!***Sprawdź też:Dipset "Historia Dyplomatów z Harlemu" - profilThe Diplomats vs Jay Z - historia konfliktu i rozpadu Rocafella RecordsCam'Ron i Nas - koniec konfliktu!Cam'Ron feat. Juelz Santana "Hey Ma" / "Oh Boy" (Diggin' In The Videos #258)Juelz Santana "Days Of Our Lives" / "Mixin Up The Medicine" (feat. Yelawolf) / "Back To The Crib" (feat. Chris Brown) (Diggin' In The Videos #257)Juelz Santana "What The Game's Been Missing" (Klasyk Na Weekend)Juelz Santana "I Wanna Rock (Remix)" + "Black Republican (+ Lil Wayne)" (Diggin' In The Videos #259)The Diplomats "Dipset Anthem" / "Crunk Muzik" (Diggin' In The Videos #329)Cam'ron "357" / "My Hood" / "What Means The World To You" (Diggin' In The Videos #330)Jedna z najważniejszych ekip początku tego millenium wraca po 14 latach ze wspólnym projektem! Sylwetki i zasługi Diplomats już Wam przybliżaliśmy raz i drugi w obszernej formule, więc nie będziemy się powtarzać. Powiemy tyle, że mało kto miał taki wpływ w przetarciu szlaków dla newschoolowego brzmienia jak Dipseci, a ich wpływ na to, co działo się wówczas i co działo się później jest przeogromny...

Ale do rzeczy - po milionie zapowiedzi otrzymujemy wreszcie singiel i konkretne info. "Diplomatic Ties" pojawi się 22 listopada a klip do "Sauce Boyz" podgrzewa apetyty. DIP-SET!

***

Sprawdź też:

Dipset "Historia Dyplomatów z Harlemu" - profil

The Diplomats vs Jay Z - historia konfliktu i rozpadu Rocafella Records

Cam'Ron i Nas - koniec konfliktu!

Cam'Ron feat. Juelz Santana "Hey Ma" / "Oh Boy" (Diggin' In The Videos #258)

Juelz Santana "Days Of Our Lives" / "Mixin Up The Medicine" (feat. Yelawolf) / "Back To The Crib" (feat. Chris Brown) (Diggin' In The Videos #257)

Juelz Santana "What The Game's Been Missing" (Klasyk Na Weekend)

Juelz Santana "I Wanna Rock (Remix)" + "Black Republican (+ Lil Wayne)" (Diggin' In The Videos #259)

The Diplomats "Dipset Anthem" / "Crunk Muzik" (Diggin' In The Videos #329)

Cam'ron "357" / "My Hood" / "What Means The World To You" (Diggin' In The Videos #330)

]]>
Juelz Santana podgrzewa atmosferę wokół mixtape'u z Lil Wayne'em!https://popkiller.kingapp.pl/2018-01-23,juelz-santana-podgrzewa-atmosfere-wokol-mixtapeu-z-lil-wayneemhttps://popkiller.kingapp.pl/2018-01-23,juelz-santana-podgrzewa-atmosfere-wokol-mixtapeu-z-lil-wayneemJanuary 23, 2018, 12:06 amMichał ZdrojewskiJuelz Santana i Lil Wayne w pierwszej dekadzie tego wieku byli jednymi z najgorętszych raperów na scenie. Większość słuchaczy wie, jak potoczyły się ich losy - Weezy F Baby uważany jest za jednego z najlepszych raperów w historii, natomiast Juelz Santana mimo wydania dwóch bardzo dobrze przyjętych albumów, kilkunastu mixtape'ów i owocnej pracy w The Diplomats często znajduje się na listach takich jak ta. Teraz za pośrednictwem Instagrama Juelz dodał post, który zadziwił wielu ich fanów...Członek Dipsetów oraz główna postać Cash Money Records wydali w 2006 roku bardzo dobrze przyjęty projekt pt. "Blow". Zrobili oni wtenczas bardzo dużo szumu na scenie, a miał być to tylko przedsmak przed wspólnym albumem "I Kan't Feel My Face". Raperzy nagrali cały materiał i byli gotowi do wypuszczenia go w świat, ale jak to często bywa w hip-hopie, cała sprawa została zablokowana przez problemy prawne związane z wytwórniami. Chemia pomiędzy Juelzem i Wayne'em na trackach była tak dobra, że fani nawet kilka lat później domagali się wydania LP. W 2011 roku Juelz oznajmił, że cały materiał nagrany na płytę przepadł po nalocie policji na studio rapera, podczas którego został aresztowany za posiadanie narkotyków i nielegalnej broni. Policja skonfiskowała wtedy dysk twardy z ponad setką nagranych utworów i według reprezentanta Harlemu zwróciła go całkowicie wyczyszczonego.Teraz Juelz opublikował na Instagramie wspólne zdjęcie z Lil Wayne'm, do którego opis jasno daję do zrozumienia, że jest możliwość dostania "I Kan't Feel My Face" w tym roku. Plotkę tę podsyca fakt, że pod koniec zeszłego roku zrobiono im wspólne zdjęcie w studio i oboje wtedy przyznali, że pracują nad czymś nowym. Tutaj powstaję pytanie - czy Wayne i Santana powinni wydawać album, wokół którego głośno było ponad 10 lat temu? Wht If IKFMF 2k18... Post udostępniony przez thejuelzsantana (@thejuelzsantana) Sty 15, 2018 o 2:21 PST Juelz Santana i Lil Wayne w pierwszej dekadzie tego wieku byli jednymi z najgorętszych raperów na scenie. Większość słuchaczy wie, jak potoczyły się ich losy - Weezy F Baby uważany jest za jednego z najlepszych raperów w historii, natomiast Juelz Santana mimo wydania dwóch bardzo dobrze przyjętych albumów, kilkunastu mixtape'ów i owocnej pracy w The Diplomats często znajduje się na listach takich jak ta. Teraz za pośrednictwem Instagrama Juelz dodał post, który zadziwił wielu ich fanów...

Członek Dipsetów oraz główna postać Cash Money Records wydali w 2006 roku bardzo dobrze przyjęty projekt pt. "Blow". Zrobili oni wtenczas bardzo dużo szumu na scenie, a miał być to tylko przedsmak przed wspólnym albumem "I Kan't Feel My Face". Raperzy nagrali cały materiał i byli gotowi do wypuszczenia go w świat, ale jak to często bywa w hip-hopie, cała sprawa została zablokowana przez problemy prawne związane z wytwórniami. 

Chemia pomiędzy Juelzem i Wayne'em na trackach była tak dobra, że fani nawet kilka lat później domagali się wydania LP. W 2011 roku Juelz oznajmił, że cały materiał nagrany na płytę przepadł po nalocie policji na studio rapera, podczas którego został aresztowany za posiadanie narkotyków i nielegalnej broni. Policja skonfiskowała wtedy dysk twardy z ponad setką nagranych utworów i według reprezentanta Harlemu zwróciła go całkowicie wyczyszczonego.

Teraz Juelz opublikował na Instagramie wspólne zdjęcie z Lil Wayne'm, do którego opis jasno daję do zrozumienia, że jest możliwość dostania "I Kan't Feel My Face" w tym roku. Plotkę tę podsyca fakt, że pod koniec zeszłego roku zrobiono im wspólne zdjęcie w studio i oboje wtedy przyznali, że pracują nad czymś nowym. Tutaj powstaję pytanie - czy Wayne i Santana powinni wydawać album, wokół którego głośno było ponad 10 lat temu? 

Wht If IKFMF 2k18...

Post udostępniony przez thejuelzsantana (@thejuelzsantana)

]]>
Płyty, na które czekamy w 2018 (8/11) The Diplomats "More Diplomatic"https://popkiller.kingapp.pl/2018-02-18,plyty-na-ktore-czekamy-w-2018-8https://popkiller.kingapp.pl/2018-02-18,plyty-na-ktore-czekamy-w-2018-8February 18, 2018, 5:15 pmMichał ZdrojewskiTempo muzycznych premier zaczyna powoli zaginać czasoprzestrzeń, ale wśród taśmowo przelatujących albumów, o których szybko zapominamy są też takie, do których premiery odliczamy dni i wyczekujemy każdej nadchodzącej informacji. W roku piłkarskiego mundialu zebraliśmy mistrzowską 11-tkę albumów, które na redakcyjnej liście oczekiwań stoją w samym topie - kolejność zachowaliśmy jednak alfabetyczną. Czas start!***Pełen wykaz nadchodzących premier --> Premiery Płyt***Co: The Diplomatics "More Diplomatic"Kiedy: Luty 2018Dlaczego: Grupa z Harlemu, której trzonem są Cam’ron, Jim Jones i Juelz Santana miała swoje wzloty i upadki. Odnoszące duże sukcesy liczne albumy i mixtape’y jako grupa i solowo, ogromna popularność i przecieranie szlaków na początku XXI wieku, kilkukrotne rozpady i powroty, konflikty z Jay’em Z, 50 Centem czy pomiędzy sobą - to wszystko sprawia, że w 2018 roku Dipset nadal elektryzują scenę. Juelz Santana podsyca atmosferę przed solowym projektem singlami m.in. z Migos czy Frenchem Montaną, Cam’ron pod koniec zeszłego roku wydał mixtape „The Program”, natomiast Jim Jones podpisał kontrakt z Roc Nation i na zapowiedzianym albumie „Wasted Talent” wśród gości znaleźć będzie można 2 Chainza czy YG. Pomimo nawału pracy grupa zdołała znowu zebrać się do kupy i wypuścić singiel „Once Upon A Time”, który zapowiada nadchodzący album oraz dokument o historii zespołu. Premiera wydawnictwa zapowiadana jest na wiosnę.WCZEŚNIEJ ***** DALEJCofnij do początku artykułuTempo muzycznych premier zaczyna powoli zaginać czasoprzestrzeń, ale wśród taśmowo przelatujących albumów, o których szybko zapominamy są też takie, do których premiery odliczamy dni i wyczekujemy każdej nadchodzącej informacji. W roku piłkarskiego mundialu zebraliśmy mistrzowską 11-tkę albumów, które na redakcyjnej liście oczekiwań stoją w samym topie - kolejność zachowaliśmy jednak alfabetyczną. Czas start!

***
Pełen wykaz nadchodzących premier --> Premiery Płyt
***

Co: The Diplomatics "More Diplomatic"

Kiedy: Luty 2018

Dlaczego: Grupa z Harlemu, której trzonem są Cam’ron, Jim Jones i Juelz Santana miała swoje wzloty i upadki. Odnoszące duże sukcesy liczne albumy i mixtape’y jako grupa i solowo, ogromna popularność i przecieranie szlaków na początku XXI wieku, kilkukrotne rozpady i powroty, konflikty z Jay’em Z, 50 Centem czy pomiędzy sobą - to wszystko sprawia, że w 2018 roku Dipset nadal elektryzują scenę. Juelz Santana podsyca atmosferę przed solowym projektem singlami m.in. z Migos czy Frenchem Montaną, Cam’ron pod koniec zeszłego roku wydał mixtape „The Program”, natomiast Jim Jones podpisał kontrakt z Roc Nation i na zapowiedzianym albumie „Wasted Talent” wśród gości znaleźć będzie można 2 Chainza czy YG. Pomimo nawału pracy grupa zdołała znowu zebrać się do kupy i wypuścić singiel „Once Upon A Time”, który zapowiada nadchodzący album oraz dokument o historii zespołu. Premiera wydawnictwa zapowiadana jest na wiosnę.

WCZEŚNIEJ ***** DALEJ

Cofnij do początku artykułu

]]>
East Coast: najbardziej zmarnowane talenty - osobiste Top 10https://popkiller.kingapp.pl/2015-12-28,east-coast-najbardziej-zmarnowane-talenty-osobiste-top-10https://popkiller.kingapp.pl/2015-12-28,east-coast-najbardziej-zmarnowane-talenty-osobiste-top-10December 28, 2015, 12:53 pmMichał ZdrojewskiEast Coast... To tutaj w latach siedemdziesiątych zaczynali Sugarhill Gang, DJ Kool Herc, Afrikaa Bambataa, Kurtis Blow czy później RUN DMC, Public Enemy, Rakim i inni. To właśnie w tej części Stanów Zjednoczonych narodził się, obecnie kochany przez setki milionów ludzi, gatunek muzyczny o nazwie Hip-Hop. Zainspirowany świetnym artykułem autorstwa Pawła Miedzielca o jego dziesiątce najbardziej zmarnowanych talentów z Zachodniego Wybrzeża, postanowiłem zrobić swoją listę takiego typu raperów tylko, że z popularnego i królującego w hip-hopie przez wiele lat East Coastu. Obecnie zepchnięty na dalszy plan (za sprawą trapu z Atlanty i okolic, drillu z Chicago i charakterystycznym dźwiękom DJ Mustarda z Kalifornii) rap rodem ze wschodu coraz rzadziej trafia do masowego odbiorcy.Mimo, że ostatnimi czasy zdecydowanie jego kondycja się polepszyła za sprawą m.in. A$AP Mob, Frencha Montany, Meek Milla czy Joeya Bada$$a to nadal nie są to czasy, gdy królowali NaS, członkowie Wu Tang Clanu, Jay Z przy wydaniu "Blueprint", G-Unit z 50 Centem na czele, Dipset z Cam'ronem, D-Block czy jeszcze trochę wcześniej, gdy obok Death Row Records to Bad Boy Diddy'ego, Notoriousa B.I.G. i Mase'a było największą stricte hip-hopową wytwórnią w grze. Na fali wymienionych wcześniej artystów próbowało na mainstreamową powierzchnię wielu młodych raperów, którzy często zdecydowanie przewyższali umiejętnościami swoich bardziej znanych "mecenasów sztuki". W rozwinięciu przedstawiam wam swoją osobistą dziesiątkę najbardziej zmarnowanych talentów ze Wschodniego Wybrzeża, którzy mieli wszystko by być na szczycie, lecz przez niezależne od siebie rzeczy lub z powodu własnej opieszałości, się tam nie znaleźli...10. Jae HoodNa początku XXI wieku Jadakiss, Styles P oraz Sheek Louch biorąc przykład z The Diplomats brali pod swoje skrzydła wielu młodych ulicznych raperów. Najbardziej utalentowanym z nich był Jae Hood, który w pewnym momencie został nawet ogłoszony czwartym członkiem The LOX. W 2005 roku współpraca ta jednak została zerwana ze względu na gorący temperament J Hooda. Raper nie mógł pogodzić się z faktem, że nie odniósł w krótkim czasie mainstreamowych sukcesów i odwrócił się przeciwko Jadakissowi i reszcie ekipie nagrywając nawet na nich dissy. Jada pewnego razu skomentował całę sprawę: "Zrobiliśmy dla J-Hooda rzeczy, których np. Diddy nigdy by dla nas nie zrobił. (...) Niektórych rzeczy, które zrobiliśmy dla niego samego i dla jego śp. matki, Diddy nigdy by nie zrobił. Miał pełne prawo być złym, ponieważ chciał po prostu wydać swój album, chciał odnieść sukces. Był zły, że jego materiał nie chciał wychodzić wtedy kiedy on tego chciał. Miał wtedy kontrakt z nami i po prostu nie zawsze dzieje się tak jak to sobie zaplanowałeś. On był dla nas jak młodszy brat. Kiedy my mieliśmy beef z Diddym po odejściu z Bad Boy to tak naprawdę go nie znaliśmy, nigdy nie spędzaliśmy czasu z jego rodziną itd, a J Hood spędzał z naszymi, a my z jego. Dlatego to boli.". Moim zdaniem J-Hood odwracając się od D-Block przekreślił swoje szanse na komercyjny sukces. Był on wtedy bardzo obiecującym młodym MC, ze świetnym ulicznym storytellingiem, ciętym językiem oraz genialnym freestyle'em. Obecnie J-Hood nadal wydaje mixtape'y. Oficjalny album nigdy nie doszedł do skutku, a sam Hood nieudolnie starający się odnaleźć w obecnych trendach swój ostatni dobry mixtape "Featuring Hood" nagrał ponad 2 lata temu... 9. GravyGłówna rola w hitowym filmie "Notorious" powinna wywindować karierę muzyczną Gravy'ego... Nie stało się tak. Ze swoimi bardzo dobrymi skillami i przede wszystkim genialnym flow (przypominającym Biggiego) powinien być on obecnie na listach najlepszych raperów z ugruntowaną pozycją w hip-hopowym mainstreamie. Niestety Gravy głównie znajduje się na listach pokroju tej, którą czytacie, a to też nie zawsze. Ostatni oficjalny solowy projekt od niego dostaliśmy w 2009 roku. Wielka szkoda, ponieważ "NY Target" z 2007 roku to jeden z moich ulubionych undergroundowych mixtape'ów (z gościnnym udziałem m.in. Nicki Minaj) z Nowego Jorku. Możliwe, że usunięcie się ze sceny hip-hopowej Gravy'ego spowodowane było przez liczne beefy z innymi raperami z Brooklynu m.in. z Uncle Murdą i Maino, którzy często naśmiewali się z niego, że podczas jednego ze starć został postrzelony w... pośladek .8. Uncle MurdaPochodzący z Brooklynu Uncle Murda mocno wstrzelił się w scenę swoim pierwszym mixtapie "Respect The Shooter". Projekt ten na tyle zatrząsł podziemną sceną Nowego Jorku, że aż trafił w ręcę DJ Kay Slaya, który przekazał go Jayowi Z. Mocne, uliczne teksty, dobre ucho do bitów oraz gangsterska przewózka Uncle Murdy na tyle urzekły Jaya, że podpisał on kontrakt z młodym MC. Uncle jako członek Roc-A-Fella Records znalazł się m.in. na utworze "Brooklyn" z Fabolousem i Hovą we własnej osobie, lecz już w 2008 roku opuścił Def Jam. Od 2008 do 2009 roku wydał on aż 6 mixtape'ów, lecz żaden nie powielił sukcesu debiutanckiego "Respect The Shooter". Jeszcze w 2008 roku Uncle Murda został postrzelony w głowę, lecz opuścił szpital po kilku godzinach z kulą ciągle tkwiącą w jego czasce. W jednym z wywiadów przyznał, że z bólem radził sobie za pomocą papierosów i litrów Hennessy... Jego utwór "Anybody Can Get It" znalazł się na soundtracku do GTA IV, natomiast kawałek "Warning" doczekał się remixu z udziałem 50 Centa, Frencha Montany, Cam'Rona, Jim Jonesa, Jadakissa, Vado, Jeezy'ego czy nawet Mariah Carey, lecz tak naprawdę Murda nigdy nie spełnił pokładanych w nim nadziei. Od 2009 do 2013 roku nie nagrał żadnego pełnego projektu i to myślę, że przekreśliło jego szansę na sukces w rap grze. Mixtape'y po 2013 roku przeszły przez środowisko praktycznie bez jakiegokolwiek echa. Miesiąc temu wyszedł klip do jego utworu z Futurem, ale no właśnie, ja starający się na bieżąco śledzić działalność i raperów z NY i Future'a dowiedziałem się o nim dopiero dzisiaj.. .7. Red CafeBardzo dobre ucho do bitów, street credit, gościnne występy u największych gwiazd, współpraca z Fabolousem, kontrakty z Bad Boy Records i Konvict Muzik - co tu mogło się nie udać? Przecież utwory pokroju "Hottest In The Hood", "I'm Ill", "Dolla Bill", "School Of Hard knocks" czy późniejsze "We Get It On" czy "Fly Together" z Ryanem Lesliem i Rick Rossem bujają po dziś dzień. Niestety w pewnym momencie kariery Red Cafe, moim zdaniem, pogubił się w pożądaniu za modą i zatracił swój własny unikalny styl znany m.in. z mixtape'ów "Hottest In The Hood" czy chociażby "Above The Clouds". Miał wszystko by być na szczycie, a teraz jest jednym z podrzędnych raperów, wydającym raz na jakiś czas nowy mixtape spotykający się ze średnim zainteresowaniem słuchaczy. 6. Murda MookTrzeba przyznać, że w segmencie bitw freestyle'owych Murda Mook spełnił się w stu procentach. Jest jednym z najbardziej rozpoznawalnych zawodników battle rapu, lecz w USA od paru lat freestyle stał się sprawą niszową. Chwilowo głośno o Mooku stało się ostatnio dzięki Drake'owi po tym, gdy raper z Toronto wyraził zainteresowanie bitwą z mc z Harlemu. Drizzy jednak wycofał się z tego pomysłu ze względu na zawiłe sprawy kontraktowe, które sprawiałyby, że nie mógłby pokazać pełni freestyle'owego talentu. Niewielu jednak wie, że o Murda Mooku głośno było też kilka lat wcześniej ze względu na muzykę, którą wydawał. Pochodzący z Harlemu tekściarz miał być w pewnym momencie bardziej gwiazdorską wersją Papoose'a oraz swoistym przedłużeniem stylówki The Diplomats ze względu na swoje uliczne teksty, bardzo dobre flow i przede wszystkim świetne punche. Jego album "Murda He Wrote" mocno poruszył Nowym Jorkiem, a utwory takie jak "Saggy Jeans" czy "Ya Dead" ze Stack Bundlesem były hitami w klubach. Niestety jakość materiału nie przełożyła się na sprzedaż a brak wsparcia wytwórni spowodował, że Mook zawiesił swoją działalność i nigdy już żadnego LP nie wydał. 5. PapooseMiał być nową nadzieją Nowego Jorku, kontrakt opiewający na 1,5 miliona dolarów z Jive Records miał postawić stempel, bardzo popularna seria mixtape'ów wydana z naczelnym DJ'em Wielkiego Jabłka DJ'em Kay Slayem miała być tylko potwierdzeniem znakomitych umiejętności Papoose'a i przedsmakiem debiutanckiego albumu... Pap już na początku XXI wieku wszedł na scenę z przytupem genialnym "Alphabetical Slaughter", które przykuło uwagę Kay Slaya. Szybko podpisany kontrakt z Streetsweepers zaowocował wydaniem prawie 20 mixtape'ów w ciągu 2 lat i ugruntowaniem pozycji na ulicznej scenie hip-hopowej NY. Kontrakt z Jive Records, za który Papoose zainkasował 1,5 miliona dolarów miał prosto poprowadzić do legalnego debiutu, a okazał się gwoździem do trumny kariery rapera. "Nacirema Dream" miało wyjść w 2006 roku i wydano nawet singiel "Ghetto Soulja" z gościnnym udziałem Akona. Już w 2007, w związku z konfliktem interesów, Pap i Kay Slay opuścili znaną wytwórnię i stwierdzili, że wydadzą wyczekiwany przez fanów long play własnym sumptem. Genialna zwrotka w hitowym, obsadzonym gwiazdami "Touch It" Busta Rhymesa tylko podsycała apetyt. "Nacirema Dream" wyszło dopiero kilka lat później (w 2013 roku) i przeszło przez środowisko bez żadnego echa. Papoose nadal wydaje bardzo dużo mixtape'ów, było wokół niego głośno w związku z dissem na Kendricka Lamara "King Of New York", który był odpowiedzią na wersy K.Dota z słynnego "Control". Wtedy zapaliła się lampka nadziei na wskrzeszenie kariery przecież tak znakomitego, utalentowanego rapera. Od "King Of New York" i mixtape'u "Hoodie Season" minęły już ponad 2 lata, a o Papoosie najgłośniej było ze względu na związek z Remy Ma... 4. SaigonŚwietny singiel "Pain In My Life" z Trey Songzem promujący debiutancki album, pozycja na ulicznej scenie Nowego Jorku ugruntowana świetnymi mixtape'ami, współpraca z Jay'em Z, Kanye Westem, Swizz Beatsem czy Just Blazem, niebywałe umiejętności, genialne flow i... podobna historia do opisywanego wyżej Papoose'a. Wytwórnia zniszczyła marzenia Saigona. "The Greatest Story Never Told" było obok "Nacirema Dreams" Papoose'a jednym z najbardziej wyczekiwanych wydawnictw przez słuchaczy hip-hopu. Bity od Just Blaze'a, Kanye Westa, Swizz Beatsa i genialny utwór z Jay'em Z na debiutanckim albumie? Marzenie każdego rapera. Saigon to wszystko miał, lecz Atlantic Records pomimo tego ciągle przesuwało datę premiery skończonego już albumu. Później MC w wywiadzie przyznał, że już dwa miesiące po podpisaniu kontraktu z wytwórnią pojawiały się pierwsze problemy. Ucinano budżet, ingerowano w treści przekazywane na albumie, wymyślano dziwne kooperację z artystami pokroju Pretty Ricky. Saigon nie był skory do kompromisów, oczekiwał po wytwórni, która wydawała kiedyś m.in. Raya Charlesa czy Arethę Franklin zrozumienia i zostawienia pełnej kontroli nad projektem raperowi. Raper z Brooklynu konsekwentnie starał się utrzymywać szum wokół albumu, wystąpił nawet w hitowym serialu HBO Entourage. Niestety hype nie przetrwał i wydane 5 lat później niż zakładano "The Greatest Story Never Told", mimo doszlifowania w stu procentach i niewątpliwie bardzo dobrego poziomu, sprzedało się w ilości zaledwie 11,000 kopii. Album ten został już wydany przez niezależną wytwórnię Suburban Noize specjalizującą się w punk rocku. Rok później Saigon wydał drugą część owego LP, na której pojawiają się m.in. Styles P, Chamillionaire czy Lecrae, lecz pomimo podtrzymania poziomu muzycznego pierwszej części, "The Greatest Story Never Told Chapter 2: Bread and Circuses" sprzedało się w tylko 2,800 kopii w pierwszym tygodniu. Trzecia część trylogii została wydana już przez założoną przez Saigona wytwórnię Squad Ink Records w 2014, lecz została bardzo źle przyjęta przez krytyków. Można przypuszczać, że już sam Saigon zawiesił broń, ponieważ już od ponad roku nie wydał żadnego nowego materiału.. .3. Stack BundlesStack Bundles mógł być gwiazdą. Autor świetnych mixtape'ów "Biddin War", "Salute Me Or Shoot Me" czy "Life Is Like A Movie" zabłysnął przede wszystkim na albumie Jim Jonesa "Hustler's P.O.M.E." w utworze "Weatherman". W utworze, w którym rapował obok Lil Wayne'a, który miał swój prime time, a i tak został całkowicie odsunięty w cień świetną zwrotką utalentowanego Stacksa. Zachwycał również na wspólnych utworach m.in. z Lupe Fiasco, Cam'ronem, Maxem B oraz resztą składu The Diplomats. Był też założycielem Riot Squadu, którego członkiem był również Chinx. Niestety u progu kariery, w momencie, gdy hype na Bundlesa stawał się coraz większy i zwiastował ogromny sukces w branży, 24-letni raper został zamordowany pod swoim domem w Queens. Zmarł w czerwcu 2011 roku w szpitalu po otrzymaniu dwóch strzałów w głowę i szyję. Jim Jones, który zakontraktował Stacka w Diplomats Records i swojej ekipie Byrd Gang wydał jego pośmiertny album "Legends Never Die" z nieopublikowanymi wcześniej utworami rapera, który tylko potwierdził jego znakomite umiejętności.2. Max BW przypadku Saigona czy Papoose'a na drodze kariery stanęły wytwórnię i machiny biznesu. Max B zrujnował sobie życie i karierę na własne życzenie. Obecnie jest już uliczną legendą Nowego Jorku, a jego mixtape'y z serii "Million Dollar Baby", "Public Domain" czy chociażby "Domain Diego" uważane są przez wielu za klasyki. Wiz Khalifa i Curren$y otwarcie mówią o swoim uwielbieniu do muzyki rapera z Harlemu, a A$AP Rocky na swoim ostatnim albumie zamieścił utwór o tytule "Max B" z zsamplowanym "Baby I Wonder". Początek kariery u boku Jim Jonesa w The Diplomats wróżył dużo sukcesów - hitowe "We Fly High" Jonesa, popularne mixtape'y, gościnne zwrotki na albumach Cam'rona. Później w grę weszły większe pieniądze, które poróżniły Biggaveliego i Jonesa. Max znalazł sobie innego partnera, a został nim mało znany French Montana, na którego tle Max zdecydowanie wyróżniał się i charyzmą i umiejętnościami. Wspólne mixtape'y 'Coke Wave" na genialnych bitach od m.in. Dame'a Grease'a z Ruff Ryders, sprzedawały się na ulicach w zawrotnych ilościach. Jak twierdził później French liczby te sięgały nawet 500 tysięcy egzemplarzy. Niestety, Boss Don Biggaveli nie potrafił w porę odciąć się od ulicy i poświęcić się w stu procentach karierze rapera. W 2009 roku został skazany na 75 lat pozbawienia wolności za planowanie morderstwa oraz kradzież przedmiotów wartych 30 tysięcy dolarów. Od tamtej pory wydano pierwszy studyjny album Max'a "Vigilante Season", który składał się z odrzutów zebranych przez wszystkie lata twórczości rapera. Obszerniejszy profil Maxa B możecie przeczytać tutaj.1. Juelz SantanaSetki tysięcy sprzedanych albumów i liczone w milionach odtworzenia mixtape'ów na Datpiffie, pierwsze miejsca na listach Billboard, tworzenie utworów do filmów jak "Fast & Furious", bycie członkiem jednej z najpopularniejszych grup w historii hip-hopu - jak z takim dorobkiem można znaleźć się na liście zbierającej najbardziej zmarnowane talenty? To trzeba być Juelzem Santaną. Podopieczny Cam'rona już będąc nastolatkiem robił ogromną karierę. Gościnne zwrotki w takich hitach, jak "Welcome To New York City", "Hey Ma", "Oh Boy" czy "Dipset Anthem" nagrał jeszcze przed ukończeniem 21 roku życia. Charyzma i styl w zestawieniu ze skillami i talentem tworzyły wybuchową mieszankę sprawiającą, że Juelz Santana miał być największą gwiazdą nie tylko ekipy The Diplomats, ale i całego Nowego Jorku. Problemy zaczęły się jednak po wydaniu bardzo dobrze przyjętego drugiego albumu "What's The Game Been Missing", na którym wspierany był m.in. przez Lil Wayne'a, Jeezy'ego oraz oczywiście Cam'rona. Wtedy Juelz nawiązał znajomość z Weezym, z którym zaplanował wydać wspólny album "I Can't Feel My Face". Hip-hop żył tym projektem. Każda wzmianka o tym czy wspólny utwór dwóch raperów podkręcały atmosferę. Wydany w 2006 roku mixtape "Blow" pokazał tylko, że joint album Juelza i Weezy'ego rozniesie scenę. Niestety "I Can't Feel My Face" nigdy nie miało ustalonej daty premiery i owego projektu nie doczekaliśmy się do dzisiaj. Juelz wpadł w uzależnienie od narkotyków, zrodziły się problemy w The Diplomats, zaczęły się publiczne kłótnie z Cam'ronem i wzajemne wylewanie żalu w wywiadach. Santana niby ciągle pracował nad trzecim albumem "Born To Lose Built To Win", do którego wydawane były single "Mixing Up The Medicine" z Yelawolfem, "Back To The Crib" z Chrisem Brownem czy "Homerun" z Wayne'em. W międzyczasie też podsycał ogień świetnymi gościnnymi zwrotami, jak w hitowym "Beamer, Benz Or Bentley". Album nie wyszedł do dzisiaj, a Juelz od 2005 do 2015 roku wydał tylko jeden oficjalny solowy projekt. "God Wil'n" z 2013 roku zostało dobrze przyjęte przez słuchaczy i powinno zmotywować Santanę do tworzenia nowych projektów. Nic z tych rzeczy - oprócz pojedynczych zwrotek na utworach promujących nieudolny comeback Dipsetów nic nowego od niego nie dostaliśmy.Ciężko jest okroić taką listę do dziesięciu ksywek. Na nominację "zasłużyli" też:-Maino, który szczyt umiejętności zaprezentował na debiutanckim (wydanym już po 30 urodzinach) "If Tomorrow Comes" i później nie potrafił tego powtorzyć- Vado, który po zakończeniu współpracy z Cam'ronem i podpisaniem kontraktu z We The Best Music DJ Khaleda zdecydowanie obniżył poziom i najwyraźniej nie jest priorytetem w wytwórni naczelnego motywatora rap gry-Tru Life, który nigdy nie potrafił wykorzystać swojego talentu i złymi decyzjami swoją karierę doprowadził do upadku, a siebie samego do więzienia.-Cassidy, który nie potrafił wykorzystać mocy hitowych "Hotel" czy "I'm A Hustla" oraz przede wszystkim niebywałych umiejętności i ze swoją twórczością zaginął w tłumie.na zdjęciu u góry - Papoose i MainoEast Coast... To tutaj w latach siedemdziesiątych zaczynali Sugarhill Gang, DJ Kool Herc, Afrikaa Bambataa, Kurtis Blow czy później RUN DMC, Public Enemy, Rakim i inni. To właśnie w tej części Stanów Zjednoczonych narodził się, obecnie kochany przez setki milionów ludzi, gatunek muzyczny o nazwie Hip-Hop. Zainspirowany świetnym artykułem autorstwa Pawła Miedzielca o jego dziesiątce najbardziej zmarnowanych talentów z Zachodniego Wybrzeża, postanowiłem zrobić swoją listę takiego typu raperów tylko, że z popularnego i królującego w hip-hopie przez wiele lat East Coastu. Obecnie zepchnięty na dalszy plan (za sprawą trapu z Atlanty i okolic, drillu z Chicago i charakterystycznym dźwiękom DJ Mustarda z Kalifornii) rap rodem ze wschodu coraz rzadziej trafia do masowego odbiorcy.

Mimo, że ostatnimi czasy zdecydowanie jego kondycja się polepszyła za sprawą m.in. A$AP Mob, Frencha Montany, Meek Milla czy Joeya Bada$$a to nadal nie są to czasy, gdy królowali NaS, członkowie Wu Tang Clanu, Jay Z przy wydaniu "Blueprint", G-Unit z 50 Centem na czele, Dipset z Cam'ronem, D-Block czy jeszcze trochę wcześniej, gdy obok Death Row Records to Bad Boy Diddy'ego, Notoriousa B.I.G. i Mase'a było największą stricte hip-hopową wytwórnią w grze. Na fali wymienionych wcześniej artystów próbowało na mainstreamową powierzchnię wielu młodych raperów, którzy często zdecydowanie przewyższali umiejętnościami swoich bardziej znanych "mecenasów sztuki". W rozwinięciu przedstawiam wam swoją osobistą dziesiątkę najbardziej zmarnowanych talentów ze Wschodniego Wybrzeża, którzy mieli wszystko by być na szczycie, lecz przez niezależne od siebie rzeczy lub z powodu własnej opieszałości, się tam nie znaleźli...

10. Jae Hood

Na początku XXI wieku Jadakiss, Styles P oraz Sheek Louch biorąc przykład z The Diplomats brali pod swoje skrzydła wielu młodych ulicznych raperów. Najbardziej utalentowanym z nich był Jae Hood, który w pewnym momencie został nawet ogłoszony czwartym członkiem The LOX. W 2005 roku współpraca ta jednak została zerwana ze względu na gorący temperament J Hooda. Raper nie mógł pogodzić się z faktem, że nie odniósł w krótkim czasie mainstreamowych sukcesów i odwrócił się przeciwko Jadakissowi i reszcie ekipie nagrywając nawet na nich dissy. Jada pewnego razu skomentował całę sprawę: "Zrobiliśmy dla J-Hooda rzeczy, których np. Diddy nigdy by dla nas nie zrobił. (...) Niektórych rzeczy, które zrobiliśmy dla niego samego i dla jego śp. matki, Diddy nigdy by nie zrobił. Miał pełne prawo być złym, ponieważ chciał po prostu wydać swój album, chciał odnieść sukces. Był zły, że jego materiał nie chciał wychodzić wtedy kiedy on tego chciał. Miał wtedy kontrakt z nami i po prostu nie zawsze dzieje się tak jak to sobie zaplanowałeś. On był dla nas jak młodszy brat. Kiedy my mieliśmy beef z Diddym po odejściu z Bad Boy to tak naprawdę go nie znaliśmy, nigdy nie spędzaliśmy czasu z jego rodziną itd, a J Hood spędzał z naszymi, a my z jego. Dlatego to boli.". Moim zdaniem J-Hood odwracając się od D-Block przekreślił swoje szanse na komercyjny sukces. Był on wtedy bardzo obiecującym młodym MC, ze świetnym ulicznym storytellingiem, ciętym językiem oraz genialnym freestyle'em. Obecnie J-Hood nadal wydaje mixtape'y. Oficjalny album nigdy nie doszedł do skutku, a sam Hood nieudolnie starający się odnaleźć w obecnych trendach swój ostatni dobry mixtape "Featuring Hood" nagrał ponad 2 lata temu...

9. Gravy

Główna rola w hitowym filmie "Notorious" powinna wywindować karierę muzyczną Gravy'ego... Nie stało się tak. Ze swoimi bardzo dobrymi skillami i przede wszystkim genialnym flow (przypominającym Biggiego) powinien być on obecnie na listach najlepszych raperów z ugruntowaną pozycją w hip-hopowym mainstreamie. Niestety Gravy głównie znajduje się na listach pokroju tej, którą czytacie, a to też nie zawsze. Ostatni oficjalny solowy projekt od niego dostaliśmy w 2009 roku. Wielka szkoda, ponieważ "NY Target" z 2007 roku to jeden z moich ulubionych undergroundowych mixtape'ów (z gościnnym udziałem m.in. Nicki Minaj) z Nowego Jorku. Możliwe, że usunięcie się ze sceny hip-hopowej Gravy'ego spowodowane było przez liczne beefy z innymi raperami z Brooklynu m.in. z Uncle Murdą i Maino, którzy często naśmiewali się z niego, że podczas jednego ze starć został postrzelony w... pośladek .

8. Uncle Murda

Pochodzący z Brooklynu Uncle Murda mocno wstrzelił się w scenę swoim pierwszym mixtapie "Respect The Shooter". Projekt ten na tyle zatrząsł podziemną sceną Nowego Jorku, że aż trafił w ręcę DJ Kay Slaya, który przekazał go Jayowi Z. Mocne, uliczne teksty, dobre ucho do bitów oraz gangsterska przewózka Uncle Murdy na tyle urzekły Jaya, że podpisał on kontrakt z młodym MC. Uncle jako członek Roc-A-Fella Records znalazł się m.in. na utworze "Brooklyn" z Fabolousem i Hovą we własnej osobie, lecz już w 2008 roku opuścił Def Jam. Od 2008 do 2009 roku wydał on aż 6 mixtape'ów, lecz żaden nie powielił sukcesu debiutanckiego "Respect The Shooter". Jeszcze w 2008 roku Uncle Murda został postrzelony w głowę, lecz opuścił szpital po kilku godzinach z kulą ciągle tkwiącą w jego czasce. W jednym z wywiadów przyznał, że z bólem radził sobie za pomocą papierosów i litrów Hennessy... Jego utwór "Anybody Can Get It" znalazł się na soundtracku do GTA IV, natomiast kawałek "Warning" doczekał się remixu z udziałem 50 Centa, Frencha Montany, Cam'Rona, Jim Jonesa, Jadakissa, Vado, Jeezy'ego czy nawet Mariah Carey, lecz tak naprawdę Murda nigdy nie spełnił pokładanych w nim nadziei. Od 2009 do 2013 roku nie nagrał żadnego pełnego projektu i to myślę, że przekreśliło jego szansę na sukces w rap grze. Mixtape'y po 2013 roku przeszły przez środowisko praktycznie bez jakiegokolwiek echa. Miesiąc temu wyszedł klip do jego utworu z Futurem, ale no właśnie, ja starający się na bieżąco śledzić działalność i raperów z NY i Future'a dowiedziałem się o nim dopiero dzisiaj.. .

7. Red Cafe

Bardzo dobre ucho do bitów, street credit, gościnne występy u największych gwiazd, współpraca z Fabolousem, kontrakty z Bad Boy Records i Konvict Muzik - co tu mogło się nie udać? Przecież utwory pokroju "Hottest In The Hood", "I'm Ill", "Dolla Bill", "School Of Hard knocks" czy późniejsze "We Get It On" czy "Fly Together" z Ryanem Lesliem i Rick Rossem bujają po dziś dzień. Niestety w pewnym momencie kariery Red Cafe, moim zdaniem, pogubił się w pożądaniu za modą i zatracił swój własny unikalny styl znany m.in. z mixtape'ów "Hottest In The Hood" czy chociażby "Above The Clouds". Miał wszystko by być na szczycie, a teraz jest jednym z podrzędnych raperów, wydającym raz na jakiś czas nowy mixtape spotykający się ze średnim zainteresowaniem słuchaczy.  

6. Murda Mook

Trzeba przyznać, że w segmencie bitw freestyle'owych Murda Mook spełnił się w stu procentach. Jest jednym z najbardziej rozpoznawalnych zawodników battle rapu, lecz w USA od paru lat freestyle stał się sprawą niszową. Chwilowo głośno o Mooku stało się ostatnio dzięki Drake'owi po tym, gdy raper z Toronto wyraził zainteresowanie bitwą z mc z Harlemu. Drizzy jednak wycofał się z tego pomysłu ze względu na zawiłe sprawy kontraktowe, które sprawiałyby, że nie mógłby pokazać pełni freestyle'owego talentu. Niewielu jednak wie, że o Murda Mooku głośno było też kilka lat wcześniej ze względu na muzykę, którą wydawał. Pochodzący z Harlemu tekściarz miał być w pewnym momencie bardziej gwiazdorską wersją Papoose'a oraz swoistym przedłużeniem stylówki The Diplomats ze względu na swoje uliczne teksty, bardzo dobre flow i przede wszystkim świetne punche. Jego album "Murda He Wrote" mocno poruszył Nowym Jorkiem, a utwory takie jak "Saggy Jeans" czy "Ya Dead" ze Stack Bundlesem były hitami w klubach. Niestety jakość materiału nie przełożyła się na sprzedaż a brak wsparcia wytwórni spowodował, że Mook zawiesił swoją działalność i nigdy już żadnego LP nie wydał.  

5. Papoose

Miał być nową nadzieją Nowego Jorku, kontrakt opiewający na 1,5 miliona dolarów z Jive Records miał postawić stempel, bardzo popularna seria mixtape'ów wydana z naczelnym DJ'em Wielkiego Jabłka DJ'em Kay Slayem miała być tylko potwierdzeniem znakomitych umiejętności Papoose'a i przedsmakiem debiutanckiego albumu... Pap już na początku XXI wieku wszedł na scenę z przytupem genialnym "Alphabetical Slaughter", które przykuło uwagę Kay Slaya. Szybko podpisany kontrakt z Streetsweepers zaowocował wydaniem prawie 20 mixtape'ów w ciągu 2 lat i ugruntowaniem pozycji na ulicznej scenie hip-hopowej NY. Kontrakt z Jive Records, za który Papoose zainkasował 1,5 miliona dolarów miał prosto poprowadzić do legalnego debiutu, a okazał się gwoździem do trumny kariery rapera. "Nacirema Dream" miało wyjść w 2006 roku i wydano nawet singiel "Ghetto Soulja" z gościnnym udziałem Akona. Już w 2007, w związku z konfliktem interesów, Pap i Kay Slay opuścili znaną wytwórnię i stwierdzili, że wydadzą wyczekiwany przez fanów long play własnym sumptem. Genialna zwrotka w hitowym, obsadzonym gwiazdami "Touch It" Busta Rhymesa tylko podsycała apetyt. "Nacirema Dream" wyszło dopiero kilka lat później (w 2013 roku) i przeszło przez środowisko bez żadnego echa. Papoose nadal wydaje bardzo dużo mixtape'ów, było wokół niego głośno w związku z dissem na Kendricka Lamara "King Of New York", który był odpowiedzią na wersy K.Dota z słynnego "Control". Wtedy zapaliła się lampka nadziei na wskrzeszenie kariery przecież tak znakomitego, utalentowanego rapera. Od "King Of New York" i mixtape'u "Hoodie Season" minęły już ponad 2 lata, a o Papoosie najgłośniej było ze względu na związek z Remy Ma...

 

4. Saigon

Świetny singiel "Pain In My Life" z Trey Songzem promujący debiutancki album, pozycja na ulicznej scenie Nowego Jorku ugruntowana świetnymi mixtape'ami, współpraca z Jay'em Z, Kanye Westem, Swizz Beatsem czy Just Blazem, niebywałe umiejętności, genialne flow i... podobna historia do opisywanego wyżej Papoose'a. Wytwórnia zniszczyła marzenia Saigona. "The Greatest Story Never Told" było obok "Nacirema Dreams" Papoose'a jednym z najbardziej wyczekiwanych wydawnictw przez słuchaczy hip-hopu. Bity od Just Blaze'a, Kanye Westa, Swizz Beatsa i genialny utwór z Jay'em Z na debiutanckim albumie? Marzenie każdego rapera. Saigon to wszystko miał, lecz Atlantic Records pomimo tego ciągle przesuwało datę premiery skończonego już albumu. Później MC w wywiadzie przyznał, że już dwa miesiące po podpisaniu kontraktu z wytwórnią pojawiały się pierwsze problemy. Ucinano budżet, ingerowano w treści przekazywane na albumie, wymyślano dziwne kooperację z artystami pokroju Pretty Ricky. Saigon nie był skory do kompromisów, oczekiwał po wytwórni, która wydawała kiedyś m.in. Raya Charlesa czy Arethę Franklin zrozumienia i zostawienia pełnej kontroli nad projektem raperowi. Raper z Brooklynu konsekwentnie starał się utrzymywać szum wokół albumu, wystąpił nawet w hitowym serialu HBO Entourage. Niestety hype nie przetrwał i wydane 5 lat później niż zakładano "The Greatest Story Never Told", mimo doszlifowania w stu procentach i niewątpliwie bardzo dobrego poziomu, sprzedało się w ilości zaledwie 11,000 kopii. Album ten został już wydany przez niezależną wytwórnię Suburban Noize specjalizującą się w punk rocku. Rok później Saigon wydał drugą część owego LP, na której pojawiają się m.in. Styles P, Chamillionaire czy Lecrae, lecz pomimo podtrzymania poziomu muzycznego pierwszej części, "The Greatest Story Never Told Chapter 2: Bread and Circuses" sprzedało się w tylko 2,800 kopii w pierwszym tygodniu. Trzecia część trylogii została wydana już przez założoną przez Saigona wytwórnię Squad Ink Records w 2014, lecz została bardzo źle przyjęta przez krytyków. Można przypuszczać, że już sam Saigon zawiesił broń, ponieważ już od ponad roku nie wydał żadnego nowego materiału.. .

3. Stack Bundles

Stack Bundles mógł być gwiazdą. Autor świetnych mixtape'ów "Biddin War", "Salute Me Or Shoot Me" czy "Life Is Like A Movie" zabłysnął przede wszystkim na albumie Jim Jonesa "Hustler's P.O.M.E." w utworze "Weatherman". W utworze, w którym rapował obok Lil Wayne'a, który miał swój prime time, a i tak został całkowicie odsunięty w cień świetną zwrotką utalentowanego Stacksa. Zachwycał również na wspólnych utworach m.in. z Lupe Fiasco, Cam'ronem, Maxem B oraz resztą składu The Diplomats. Był też założycielem Riot Squadu, którego członkiem był również Chinx. Niestety u progu kariery, w momencie, gdy hype na Bundlesa stawał się coraz większy i zwiastował ogromny sukces w branży, 24-letni raper został zamordowany pod swoim domem w Queens. Zmarł w czerwcu 2011 roku w szpitalu po otrzymaniu dwóch strzałów w głowę i szyję. Jim Jones, który zakontraktował Stacka w Diplomats Records i swojej ekipie Byrd Gang wydał jego pośmiertny album "Legends Never Die" z nieopublikowanymi wcześniej utworami rapera, który tylko potwierdził jego znakomite umiejętności.

2. Max B

W przypadku Saigona czy Papoose'a na drodze kariery stanęły wytwórnię i machiny biznesu. Max B zrujnował sobie życie i karierę na własne życzenie. Obecnie jest już uliczną legendą Nowego Jorku, a jego mixtape'y z serii "Million Dollar Baby", "Public Domain" czy chociażby "Domain Diego" uważane są przez wielu za klasyki. Wiz Khalifa i Curren$y otwarcie mówią o swoim uwielbieniu do muzyki rapera z Harlemu, a A$AP Rocky na swoim ostatnim albumie zamieścił utwór o tytule "Max B" z zsamplowanym "Baby I Wonder". Początek kariery u boku Jim Jonesa w The Diplomats wróżył dużo sukcesów - hitowe "We Fly High" Jonesa, popularne mixtape'y, gościnne zwrotki na albumach Cam'rona. Później w grę weszły większe pieniądze, które poróżniły Biggaveliego i Jonesa. Max znalazł sobie innego partnera, a został nim mało znany French Montana, na którego tle Max zdecydowanie wyróżniał się i charyzmą i umiejętnościami. Wspólne mixtape'y 'Coke Wave" na genialnych bitach od m.in. Dame'a Grease'a z Ruff Ryders, sprzedawały się na ulicach w zawrotnych ilościach. Jak twierdził później French liczby te sięgały nawet 500 tysięcy egzemplarzy. Niestety, Boss Don Biggaveli nie potrafił w porę odciąć się od ulicy i poświęcić się w stu procentach karierze rapera. W 2009 roku został skazany na 75 lat pozbawienia wolności za planowanie morderstwa oraz kradzież przedmiotów wartych 30 tysięcy dolarów. Od tamtej pory wydano pierwszy studyjny album Max'a "Vigilante Season", który składał się z odrzutów zebranych przez wszystkie lata twórczości rapera. Obszerniejszy profil Maxa B możecie przeczytać tutaj.

1. Juelz Santana

Setki tysięcy sprzedanych albumów i liczone w milionach odtworzenia mixtape'ów na Datpiffie, pierwsze miejsca na listach Billboard, tworzenie utworów do filmów jak "Fast & Furious", bycie członkiem jednej z najpopularniejszych grup w historii hip-hopu - jak z takim dorobkiem można znaleźć się na liście zbierającej najbardziej zmarnowane talenty? To trzeba być Juelzem Santaną. Podopieczny Cam'rona już będąc nastolatkiem robił ogromną karierę. Gościnne zwrotki w takich hitach, jak  "Welcome To New York City", "Hey Ma", "Oh Boy" czy "Dipset Anthem" nagrał jeszcze przed ukończeniem 21 roku życia. Charyzma i styl w zestawieniu ze skillami i talentem tworzyły wybuchową mieszankę sprawiającą, że Juelz Santana miał być największą gwiazdą nie tylko ekipy The Diplomats, ale i całego Nowego Jorku. Problemy zaczęły się jednak po wydaniu bardzo dobrze przyjętego drugiego albumu "What's The Game Been Missing", na którym wspierany był m.in. przez Lil Wayne'a, Jeezy'ego oraz oczywiście Cam'rona. Wtedy Juelz nawiązał znajomość z Weezym, z którym zaplanował wydać wspólny album "I Can't Feel My Face". Hip-hop żył tym projektem. Każda wzmianka o tym czy wspólny utwór dwóch raperów podkręcały atmosferę. Wydany w 2006 roku mixtape "Blow" pokazał tylko, że joint album Juelza i Weezy'ego rozniesie scenę. Niestety "I Can't Feel My Face" nigdy nie miało ustalonej daty premiery i owego projektu nie doczekaliśmy się do dzisiaj. Juelz wpadł w uzależnienie od narkotyków, zrodziły się problemy w The Diplomats, zaczęły się publiczne kłótnie z Cam'ronem i wzajemne wylewanie żalu w wywiadach. Santana niby ciągle pracował nad trzecim albumem "Born To Lose Built To Win", do którego wydawane były single "Mixing Up The Medicine" z Yelawolfem, "Back To The Crib" z Chrisem Brownem czy "Homerun" z Wayne'em. W międzyczasie też podsycał ogień świetnymi gościnnymi zwrotami, jak w hitowym "Beamer, Benz Or Bentley". Album nie wyszedł do dzisiaj, a Juelz od 2005 do 2015 roku wydał tylko jeden oficjalny solowy projekt. "God Wil'n" z 2013 roku zostało dobrze przyjęte przez słuchaczy i powinno zmotywować Santanę do tworzenia nowych projektów. Nic z tych rzeczy - oprócz pojedynczych zwrotek na utworach promujących nieudolny comeback Dipsetów nic nowego od niego nie dostaliśmy.

Ciężko jest okroić taką listę do dziesięciu ksywek. Na nominację "zasłużyli" też:

-Maino, który szczyt umiejętności zaprezentował na debiutanckim (wydanym już po 30 urodzinach) "If Tomorrow Comes" i później nie potrafił tego powtorzyć

- Vado, który po zakończeniu współpracy z Cam'ronem i podpisaniem kontraktu z We The Best Music DJ Khaleda zdecydowanie obniżył poziom i najwyraźniej nie jest priorytetem w wytwórni naczelnego motywatora rap gry

-Tru Life, który nigdy nie potrafił wykorzystać swojego talentu i złymi decyzjami swoją karierę doprowadził do upadku, a siebie samego do więzienia.

-Cassidy, który nie potrafił wykorzystać mocy hitowych "Hotel" czy "I'm A Hustla" oraz przede wszystkim niebywałych umiejętności i ze swoją twórczością zaginął w tłumie.

na zdjęciu u góry - Papoose i Maino

]]>
The Diplomats "Have My Money" - teledyskhttps://popkiller.kingapp.pl/2015-03-03,the-diplomats-have-my-money-teledyskhttps://popkiller.kingapp.pl/2015-03-03,the-diplomats-have-my-money-teledyskMarch 3, 2015, 9:13 pmMichał ZdrojewskiThe Diplomats wydają swój pierwszy klip po zjednoczeniu! Dostaliśmy już dwa single z nadchodzącego albumu, a były nimi "Have My Money" oraz "Do Something". Teraz do tego pierwszego opublikowany został klip. Jeśli macie ochotę na klimatyczny rap prosto z nowojorskich ulic to zapraszamy do rozwinięcia.[[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"21867","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]]The Diplomats wydają swój pierwszy klip po zjednoczeniu! Dostaliśmy już dwa single z nadchodzącego albumu, a były nimi "Have My Money" oraz "Do Something". Teraz do tego pierwszego opublikowany został klip. Jeśli macie ochotę na klimatyczny rap prosto z nowojorskich ulic to zapraszamy do rozwinięcia.

[[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"21867","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]]

]]>
Dipset "Do Something" - singielhttps://popkiller.kingapp.pl/2015-02-18,dipset-do-something-singielhttps://popkiller.kingapp.pl/2015-02-18,dipset-do-something-singielFebruary 18, 2015, 2:48 pmMichał ZdrojewskiCzłonkowie składu Dipset nie spoczywają na laurach i prezentują kolejny singiel promujący ich mixtape. Po dobrze przyjętym "Have My Money" przyszedł czas na utwór "Do Something". Jest to kolejna nowina z campu The Diplomats po tym, jak ogłosili, że na dniach wydadzą klip do "Have My Money" oraz, że ruszają w trasę koncertową "Pledge Of Alliance", której jednym z przystanków będzie splash! Festival w Ferropolis. "Got Something" możecie sprawdzić w rozwinięciu newsa. Członkowie składu Dipset nie spoczywają na laurach i prezentują kolejny singiel promujący ich mixtape. Po dobrze przyjętym "Have My Money" przyszedł czas na utwór "Do Something". Jest to kolejna nowina z campu The Diplomats po tym, jak ogłosili, że na dniach wydadzą klip do "Have My Money" oraz, że ruszają w trasę koncertową "Pledge Of Alliance", której jednym z przystanków będzie splash! Festival w Ferropolis. "Got Something" możecie sprawdzić w rozwinięciu newsa.

 

]]>
18 splash! Festival: Dipset (Juelz Santana, Jim Jones & Cam’ron) w Ferropolis! https://popkiller.kingapp.pl/2015-02-14,18-splash-festival-dipset-juelz-santana-jim-jones-camron-w-ferropolishttps://popkiller.kingapp.pl/2015-02-14,18-splash-festival-dipset-juelz-santana-jim-jones-camron-w-ferropolisFebruary 14, 2015, 5:41 pmMichał KubackiMała rada co do planowania wyjazdu na festival: w tym roku nie wystarczy spakować zwykłych outfitów na pole namiotowe ala "i tak je potem wszystkie wyrzucę" - podczas tegorocznej imprezy w Ferropolis trzeba być fly!Oczekujemy od wszystkich poważnych fanów splasha! przynajmniej różowego futra pasującego kolorystycznie do absurdalnie limitowanego sneakersa oraz ogromnych diamentowych zapięc do paska. Aha, jeszcze jedno: Zapominamy o "Heldze" i innych tradycyjnych okrzykach festiwalowych - w lipcu w Ferropolis rozmawiamy tylko poprzez adliby odgłosów ptaków. Zrozumiano? Burr.Dlaczego? Bardzo proste: Powracający Diplomats aka Dipset pojawią się w Ferropolis. I kiedy legendy swagu Juelz Santana, Jim Jones i Cam’ron wylądują swoim prywatnym diamentowym odrzutowcem tuż za dźwigami Ferropolis, aby Gräfenhainichen chwilowo zamienić w Harlem World, trzeba być odpowiednio przygotowanym. Jeżeli urwaliście sie z choinki i nie wiecie o kim mowa: przeczytajcie popkillerowy profil i dowiedzcie się, kto rozpoczął z pewnością najbardziej wpływowy ruch hiphopowy lat zerowych. Aye!Do zobaczenia w Ferropolis! Burr! Cheah! Killa!18. splash! Festival10-12. lipca 2015Ferropolis - Miasto z ŻelazaGräfenhainichen (Niemcy)https://www.splash-festival.deLine Up (porządek alfabetyczny na dzień 13.02.2015):BombenProdukt feat. Herzog, PTK, Sadi Gent & Tayler | Chefket | Danny Brown | Die Orsons | Dipset (Juelz Santana, Jim Jones & Cam’ron) | Flatbush Zombies | Freddie Gibbs | G-Eazy | Genetikk | Haftbefehl |iLoveMakonnen | Inglebirds | Kool Savas | Little Simz | Marsimoto | Megaloh | PRhyme | Prinz Porno | The Underachievers | Vince Staples18. splash! Festival 2015 - bilety:Bilet na splash! Preparty (9. lipca, ważny tylko za okazaniem regularnego karnetu na splash! Festival) - 5,90 EUR (ok. 23,60 zł)Bilet niedzielny (12. lipca 2015) bez możliwości campingu - 49,90 EUR (ok. 199,60 zł)Karnet Early Bird na splash! Festival (10-12. lipca 2015) - 109,90 EUR (ok. 439,60 zł) - WYPRZEDANEKarnet na splash! Festival (10-12. lipca 2015) + pole namiotowe - 119,90 EUR (ok. 479,60 zł)Karnet VIP na splash! Festival (9-12. lipca 2015) + pole namiotowe - 219,90 EUR (ok. 879,60 zł) Bilety zamówisz na stronie tixforgigs:https://www.tixforgigs.com/site/Pages/Shop/ShowEvent.aspx?ID=10162 Karnet VIP zapewnia:- możliwość rozbicia namiotu przy swoim samochodzie- darmowy wstęp na oficjalny czwartkowy bifor i ekskluzywne imprezy VIP- oddzielne wejście na teren festiwalu- oddzielne pole namiotowe- odseparowany darmowy autobus- odseparowane darmowe toalety i prysznice- dostęp do ekskluzywnej trybuny z widokiem na mainstage. WAŻNE!Wszystkie bilety na splasha! są spersonalizowane. Kiedy zamawiacie bilety dla znajomych, musicie podać ich imiona i nazwiska podczas zamówienia. Wstęp otrzyma tylko ta osoba, na którą został wystawiony bilet. Na początku 2015 roku uruchomimy platformę, na której będziecie mogli przepisać wasze wejściówki na inną osobę lub sprzedać za uczciwą kwotę.Mała rada co do planowania wyjazdu na festival: w tym roku nie wystarczy spakować zwykłych outfitów na pole namiotowe ala "i tak je potem wszystkie wyrzucę" - podczas tegorocznej imprezy w Ferropolis trzeba być fly!

Oczekujemy od wszystkich poważnych fanów splasha! przynajmniej różowego futra pasującego kolorystycznie do absurdalnie limitowanego sneakersa oraz ogromnych diamentowych zapięc do paska. Aha, jeszcze jedno: Zapominamy o "Heldze" i innych tradycyjnych okrzykach festiwalowych - w lipcu w Ferropolis rozmawiamy tylko poprzez adliby odgłosów ptaków. Zrozumiano? Burr.

Dlaczego? Bardzo proste: Powracający Diplomats aka Dipset pojawią się w Ferropolis. I kiedy legendy swagu Juelz Santana, Jim Jones i Cam’ron wylądują swoim prywatnym diamentowym odrzutowcem tuż za dźwigami Ferropolis, aby Gräfenhainichen chwilowo zamienić w Harlem World, trzeba być odpowiednio przygotowanym. Jeżeli urwaliście sie z choinki i nie wiecie o kim mowa: przeczytajcie popkillerowy profil i dowiedzcie się, kto rozpoczął z pewnością najbardziej wpływowy ruch hiphopowy lat zerowych. Aye!

Do zobaczenia w Ferropolis! Burr! Cheah! Killa!

18. splash! Festival

10-12. lipca 2015

Ferropolis - Miasto z Żelaza

Gräfenhainichen (Niemcy)

https://www.splash-festival.de

Line Up (porządek alfabetyczny na dzień 13.02.2015):

BombenProdukt feat. Herzog, PTK, Sadi Gent & Tayler | Chefket | Danny Brown | Die Orsons | Dipset (Juelz Santana, Jim Jones & Cam’ron) | Flatbush Zombies | Freddie Gibbs | G-Eazy | Genetikk | Haftbefehl |iLoveMakonnen | Inglebirds | Kool Savas | Little Simz | Marsimoto | Megaloh | PRhyme | Prinz Porno | The Underachievers | Vince Staples

18. splash! Festival 2015 - bilety:

Bilet na splash! Preparty (9. lipca, ważny tylko za okazaniem regularnego karnetu na splash! Festival) - 5,90 EUR (ok. 23,60 zł)

Bilet niedzielny (12. lipca 2015) bez możliwości campingu - 49,90 EUR (ok. 199,60 zł)

Karnet Early Bird na splash! Festival (10-12. lipca 2015) - 109,90 EUR (ok. 439,60 zł) - WYPRZEDANE

Karnet na splash! Festival (10-12. lipca 2015) + pole namiotowe - 119,90 EUR (ok. 479,60 zł)

Karnet VIP na splash! Festival (9-12. lipca 2015) + pole namiotowe - 219,90 EUR (ok. 879,60 zł)

 

Bilety zamówisz na stronie tixforgigs:

https://www.tixforgigs.com/site/Pages/Shop/ShowEvent.aspx?ID=10162

 

Karnet VIP zapewnia:

- możliwość rozbicia namiotu przy swoim samochodzie

- darmowy wstęp na oficjalny czwartkowy bifor i ekskluzywne imprezy VIP

- oddzielne wejście na teren festiwalu

- oddzielne pole namiotowe

- odseparowany darmowy autobus

- odseparowane darmowe toalety i prysznice

- dostęp do ekskluzywnej trybuny z widokiem na mainstage.

 

WAŻNE!

Wszystkie bilety na splasha! są spersonalizowane. Kiedy zamawiacie bilety dla znajomych, musicie podać ich imiona i nazwiska podczas zamówienia. Wstęp otrzyma tylko ta osoba, na którą został wystawiony bilet. Na początku 2015 roku uruchomimy platformę, na której będziecie mogli przepisać wasze wejściówki na inną osobę lub sprzedać za uczciwą kwotę.

]]>
Dipset "Historia Dyplomatów z Harlemu" - profilhttps://popkiller.kingapp.pl/2015-01-25,dipset-historia-dyplomatow-z-harlemu-profilhttps://popkiller.kingapp.pl/2015-01-25,dipset-historia-dyplomatow-z-harlemu-profilJanuary 25, 2015, 7:33 pmAdmin stronyBędzie to historia o jednej z najciekawszych ekip w historii hip-hopu. Historia o grupie, której koncerty odwoływano z powodu ich zbytniej krewkości, a podczas tych nieodwołanych jej członkowie zeskakiwali pod scenę, by wyjaśniać ziomalskie konflikty za pomocą pięści i butelek. To historia troszeczkę romantyczna, bo mówi o wielkiej koleżeńskiej przyjaźni, jedności, ale i zdradzie, nielojalności, ostrym wewnętrznym konflikcie. To opowieść o grupie, która się rozpadła i która wzajemnie się nienawidziła, a teraz… powraca i zapowiada nowy wspólny mixtape i trasę koncertową! Absolutny szok: Cam’Ron, Juelz Santana, Jim Jones i Freekey Zekey ponownie razem! WTF?! Zapraszamy na krótką historię Dipset (The Diplomats), ekipy która – mimo, że w pewnych kręgach absolutnie kultowa – w świadomości polskiego słuchacza właściwie nie zaistniała. W Nowym Jorku jest jednak legendą. Po ponad 5 latach od grubego wewnętrznego konfliktu, po którym wydawało się, że Cam’Ron i Jim Jones pozostaną odwiecznymi wrogami, a Juelz Santana odjedzie w miałkie komercyjne pieprzenie i już na zawsze zatraci swoją niesamowitą nawciąganą stylówkę, która – jak żadna inna – zjadała najlepsze bity Just Blaze’a, dotarła do nas wieść oczekiwana jak ponowne zniebozstąpienie Mesjasza. Dipset reunion – zakomunikował radośnie na swoim instagramowym profilu Funkmaster Flex, który na samym początku stycznia przeprowadził z chłopakami wywiad. Flex przyrównał to wydarzenie do ponownego zjednoczenia ekip takich jak Mobb Deep, Outkast czy G-Unit. Przeciętny polski słuchacz w swojej nasowo-snupdogowo-kendrickowej świadomości zastanawia się jednak prawdopodobnie, o co takie wielkie halo, skoro nigdy o jakichś Dipsetach nie słyszał, to co go teraz gówno obchodzi ich pogodzenie. No więc dla tych, którzy czekali i dla tych którzy nie czekali, a przede wszystkim tych, którzy nie wiedzieli, że czekali – poniżej krótka sylwetka i historia tego zajebistego, turbostylowego crew.autorem tekstu jest wieloletni fan Dipsetów Mateusz "Skajsdelimit" Wilkoń[[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"20913","attributes":{"alt":"","class":"media-image","height":"323","width":"430"}}]]Zanim Ma$e pastorem został…Ojcem założycielem ekipy był Cam’Ron, tworzący wówczas jeszcze jako Killa Kam, jeden z raperów innej legendarnej ekipy Children Of the Corn. Najlepsze lata C.O.C. przypadły na złote późne lata 90., a w zespole rapowali – wierzcie lub nie – takie tuzy nowojorskiego hip-hopu, jak Big L czy Ma$e. Młodym Cam’Ronem zachwycał się wówczas sam Notorious B.I.G., przyczyniając się do wydania przez pochodzącego z Harlemu żółtodzioba debiutanckiego "Confessions of fire". Biggie jednak nie doczekał, wkrótce zginął również Big L, a Ma$e… został pastorem. „I Just wanna know what happened with Ma$e” – nawijał potem w jednym z dipsetowych numerów Killa, któremu nawrócenie Masona Betha chyba bardzo nie pasowało do wizji kariery chłopaka wychowanego na ulicach najgorszej z nowojorskich dzielnic. W 2000 roku z innym ziomeczkiem z Harlemu, Jimmy Jonesem, założył więc ekipę o nazwie "The Diplomats". Trzecim członkiem zespołu został najbardziej pocieszny z Dipsetów, taka troszkę maskotka grupy – Freekey Zekey.[[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"20914","attributes":{"alt":"","class":"media-image","height":"242","width":"430"}}]]Dwa pierwsze albumy Camerona Gilesa (wspomniane "Confessions…" oraz "S.D.E." z 2000 r.) były spoko, ale prawdziwy wielki sukces i mainstreamowy rozgłos przyniósł mu – i siłą rzeczy pozostałym członkom jego ekipy również – trzeci solowy krążek "Come Home With Me" (2002). Wydany został w słynnej, należącej do Jay’a-Z wytwórni Roc-a-fella. Któż nie kojarzy z pierwszych polskich hip-hopowych klubówek lub szkolnych dyskotek z początku lat dwutysięcznych takich hitów jak "Hey Ma" czy "Oh Boy"? Drugi z tych singli zremisowała zresztą sama Mariah Carey, nagrywając klip z gościnnym udziałem Cam’Rona. Był to największy komercyjny sukces tego rapera, który na koncie ma jednak dziesiątki innych, równie kozackich bangerów. I gdyby nie gorąca krew, impulsywność i zapalczywość lidera Dipset, być może to jego ksywa widniała by dzisiaj w panteonie największych rapowych sław, zamiast przez kolejne 13 lat tracić na znaczeniu w oczach przeciętnego hip-hopowego odbiorcy?Mariah Carey – „Boy (I need you)” feat. Cam’Ron[[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"20899","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]]Okładka „Come home with me”, czyli bez pedofilskich skojarzeń, proszęAlbum "Come Home With Me" (z, jak na moje, nieco pedofilską okładką) był pierwszym brzmieniowo typowo dipsetowym materiałem. Duża w tym rola producenta o ksywie Just Blaze, który zapewnił jej charakterystyczne spitchowane brzmienie, opatrzone mocnym basem i charakterystycznymi mocnymi bębnami. JB mistrzostwo osiągnął tu w numerze Welcome to New York City z gościnnym udziałem samego Jay’a-Z. Drugim czynnikiem wzbogacającym estetykę dipsetowej stylówy były gościnne zwrotki młodego Juelza Santany. „I’m eighteen and live this crazy life” – wyrzucał z siebie wersy swym kokainowym flow Santana, wschodzący talenciak, podopieczny Killa Cama, właściwie jego artystyczne odkrycie. Protegowany Kama został czwartym z członków podstawowego składu Diplomats. Wkrótce to głównie bity Blaze’a i kozackie współbrzmienie nawijki Cam’Rona i Juelza miały decydować o tym, co nazywano stylem Dipset. Jim Jones nigdy nie odgrywał w ekipie pierwszoplanowej roli jako raper. Potrafił namącić jednak jako gangster, ziomek z plecami na dzielnicy, ale o tym później. Cam’Ron – „Welcome to New York City”, feat. Jay-Z, Juelz Santana[[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"20900","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]]W 2003 nastąpiła eksplozja. Przede wszystkim ukazał się pierwszy wspólny – i to od razu dwupłytowy – materiał ekipy: "Diplomatic Immunity". Hity takie jak "I really mean it", "We built this city" czy oparte na niemal niezmienionym samplu z klasyku Marvina Gaya "Let’s go", stały się definicją nowego – można odważnie powiedzieć – podgatunku rapu. Ekipa rosła w siłę z czasem gromadząc wokół siebie sporą grupę utalentowanych ludzi – producentów z Hitmakerz czy raperów takich jak: Hell Rell, Un Casa, JR Writer, Duke Da God, Max B (profil), 40 Cal czy bandit queen bitch Jha Jha. Dipseci nagrywali z takimi znakomitościami jak Young Jeezy, Lil’Flip, T.I. czy Lil’Wayne. W 2003 roku ukazała się też pierwsza solowa płyta Juelza Santany, z której chyba najlepszym numerem jest rapowo-soulowy "Rain Drops". Pewien rozgłos grupie przyniósł też konflikt Killa Kama z jego byłym wydawcą Jay’em-Z.Dipset – „I really mean it”[[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"20901","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]][[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"20910","attributes":{"alt":"","class":"media-image","height":"283","width":"430"}}]]Dipsetowy styl rapu i byciaThe Diplomats ostro dissowało Shawna Cartera, jednak ten nigdy na dissy żadnym kawałkiem nie odpowiedział. Twierdził, że nie będzie w ten sposób promować jakichś „mało znanych” raperków, co nie przeszkodziło mu w doprowadzeniu do tego, by do Internetu wyciekł bootleg kolejnego solowego albumu Cam’Rona – "Purple Haze". To, że przedwcześnie ukazały się niezmiksowane numery z tej płyty, ujemnie zaważyło na jej promocji. Wtedy – za sprawą ludzi związanych z Jayem-Z – ukazał się też szereg filmików ośmieszających Killa Cama i jego lingwistyczny, dźwiękonaśladowczy styl rapowania. Tak, to był kolejny element stylu Dipsetów: rap nie tylko punchline’owy, ale też ultra techniczny, pisany mocno pod flow, łamiący wersy, stosujący wiele przerywników, pauz, co jednak zajebiście siedziało na bicie. Diplomats to bez wątpienia jedna z ekip, które zapoczątkowały modę na newschool w amerykańskim rapie, choć nigdy stricte newschoolem nie byli. Ukazywały się pojedyncze numery typowo crunkowe czy nawet southowe, zwłaszcza w wykonaniu Juelza Santany i Jima Jonesa, ale Dipseci nigdy z południa nie byli – to mieszanka Harlemu, komercyjnych bangerów, śpiewanych lub spitchowanych refrenów i sampli, z jedynie lekką nutą dirty-southu. T.I. – „Crown me”, feat. Juelz Santana, Cam’Ron[[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"20902","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]]Na stylówę Diplomatsów wpływał nie tylko sposób nawijki czy charakterystyczne bity, pod które rapowali. Dużą rolę odgrywał ich kontrastowy wizerunek. Po pierwsze – kolor purple, czy nawet różowy, z którym ostentacyjnie woził się i wylansował Cam’Ron, nosząc różowe, oczojebne tisy, buty, futra i full-capy. Część środowiska oczywiście go za to jechała, ale charakterny styl bycia rapera nie pozwolił otoczeniu "zgeić" jego postrzegania. Stało się odwrotnie: można powiedzieć, że Killa wylansowal modę na ten kolor wśród hip-hopowych typów – rzecz jasna – z nieodłącznym dodatkiem #nohomo. Po necie krążą też filmiki z koncertów Dipsetów, w których dają się oni wciągnąć lub wręcz wszczynają uliczne awantury, w czym przodował Jim Jones, mający ponoć najlepsze kontakty na ulicach Harlemu.Bottle fight na koncercie Dipset. Brooklyn[[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"20903","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]]Szanowny Panie Cam’ronie, proszę nie mówić do mnie suck my dick!O tak, ekipa była bardzo konfliktowa, czym – nie wiedzieć czemu – szczycił się chociażby Cam’Ron umieszczając na swoich solówkach skity z „uroczych” rozmów z organizatorem ich niedoszłego koncertu. Wyglądało to mniej więcej tak: człowiek ten – dzwoniąc do Cam’Rona – w bardzo spokojnych, dżentelmeńskich słowach odwołuje koncert Diplomatsów z powodu „ich zbytniej porywczości”, na co Giles – oczywiście zaprzeczając tej porywczości – reaguje sympatycznym „ssij fiuta, pedale!”. Ponownie nieokiełznanym charakterem wykazał się Killuś, kiedy to w jednym z programów prowadzonym przez Angie Martinez nieoczekiwanie zaatakował 50 Centa, z którym dziennikarze na żywo telefonicznie się połączyli. Zaskoczony Fifciak jeszcze przed chwilą twierdził, że jego relacje z grupą Dipset są bardzo dobre. Zdarzenie to było zresztą początkiem końca Dipsetów, a przynajmniej początkiem wielkiego wewnętrznego konfliktu w grupie, o czym później.Lata 2004-2007 to okres świetności grupy, kiedy to powstało przede wszystkim mnóstwo znakomitych mixtape’ów nagrywanych w rozmaitych dipsetowych konfiguracjach, ale też kilka pełnoprawnych świetnych materiałów, jak choćby "Killa Season" Cam’Rona (sprawdźcie koniecznie numery "He tried to play me" i "Love my life") czy też "What the game been missing" Juelza Santany (Klasyk na Weekend), gdzie jeśli jakiś numer przypadkiem nie jest hitem, to z całą pewnością jest bangerem. Na wymienienie zasługuje tu choćby "Rumble Young Man Rumble", czyli numer, który leciany jest tak agresywnym i napiętym jak struna flow, że gdyby zarapował go jakikolwiek inny raper to z pewnością dostałby wylewu. Są tu ciekawe i poruszające historie "Lil’Boy Fresh", "Good Times" czy "Daddy", jak i typowo dipsetowe stylówki "Changes" czy "Whatever you wanna call it" z gościnnym udziałem Hell Rella.Juelz Santana – „Rumble Young Man Rumble”[[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"20904","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]][[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"20911","attributes":{"alt":"","class":"media-image","height":"286","width":"430"}}]]Żądamy powrotu starego Juelza!Juelz z tamtych czasów to zupełnie inny Santana niż po rozłamie w Dipset. Wówczas miał różnorodność (przede wszystkim tematyczną, merytoryczną), a w jego flow – mimo, że już wtedy nowoczesnym – czuć było klimat starego dobrego Nowego Jorku. Kiedy posłuchasz numerów takich jak "Rain Drops" czy "Good Times", na pewno poczujesz klimacik tego Harlemu, oczami wyobraźni obejrzysz kawałek życia zwykłego, czarnego dzieciaka. To stanowiło o stylu, odrębności, jakości tego rapera. Upieram się przy twierdzeniu, że po 2009 on te cechy w dużej mierze zatracił. Pozostał mu jedynie ten niesamowity flow, no i celne linijki, ale niestety zafascynował się on typowo komercyjnym rapowym gównem w stylu późniejszego Weezyego i zaczął nawijać niemal wyłącznie o dupach, hajsie i „dążeniu na szczyt”. Ależ to ograniczające. Juelz Santana – „Good times”[[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"20905","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]]I dlatego myślę, że najlepszym raperem spośród Dipset jest zdecydowanie Killa Cam. Wydaje się, że póki Juelz Santana był pod jego artystycznym wpływem, swój rapowy potencjał wykorzystywał w zdecydowanie lepszy sposób, niż po ich wzajemnym skonfliktowaniu. Nie zmienia to faktu, że jego późniejsze solowe single, jak "Days of our lives" czy "Homerun" z refrenem Wayne’a, to numery więcej niż rewelacyjne. Jednak mało już w nich tej młodzieńczej dipsetowej duszy.[[{"type":"media","view_mode":"media_preview","fid":"20912","attributes":{"alt":"","class":"media-image","height":"180","style":"float: left; margin: 10px;","width":"180"}}]]Na wyróżnienie zasługuje też raper oscylujący wokół nieco szerszych szeregów kliki Dipset, czyli JR Writer (z lewej). Rozpierdolił on choćby przekozackim utworem "The Bird Call| z gościnnym udziałem Cam’Rona i Lil’Wayne’a, pochodzącym z bardzo dobrego albumu "History In the Making" (2006). Jego drugi solowy album "Politics and bullshit" (2008) również jest świetny i wart sprawdzenia. Writer to dla mnie najlepszy MC spośród pozostałych Dipsetów – zaraz po Cam’Ronie i Juelzie. Natomiast Jim Jones jest nieco słabszy, choć również miewał dobre momenty, jak choćby solowy album "Harlem. Diary of a summer" z zajebistymi numerami "G’s up" czy "I’m In love with a thug". To dobry raper, czego mu absolutnie nie odbieram, jednak stojący zdecydowanie w cieniu czołowej superdwójki. A co można powiedzieć o Freekey Zekey? Chyba tylko tyle, że nagrał on jedną płytę – "Book of Ezekiel". Jest takim Jotuzem Diplomatsów. No, może nieco bardziej skillsowym, bo gdyby faktycznie był jak Jotuze, wówczas nie byłoby go w Dipset.Jim Jones – „G’s up”[[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"20906","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]]Kłótnia o pięćdziesiąt centów, czyli początek końca (?) ekipyPisałem, że historia to będzie o wielkiej zażyłości, ale i nielojalności. No bo kiedy Cam’Ron skonfliktowal się z Jayem, reszta Dipsetów murem stanęła za nim, dissując i wyzywając Cartera od komercyjnych lamusów. Kiedy jednak Killa niespodziewanie zaatakował 50 Centa, Santana, a przede wszystkim Jim Jones, wyłamali się spod tego dissowego dictum lidera grupy i - mniej lub bardziej ostentacyjnie – pojawili się z Fiftym na wspólnym koncercie. Giles, jak można było przypuszczać, zareagował impulsywnie, co spowodowało efekt domina. Wyczuwalna od dłuższego czasu niechęć Cam’Rona i Jimmy Jonesa wyszła do wierzchu. Juelz, choć nieco bardziej powściągliwie, również stanął po przeciwnej stronie barykady niż Killa i postanowił rozwijać swój własny rapowy projekt – Skull Gang. Raj był tuż za rogiem, bowiem w planach była wspólna płyta Juelza Santany i Lil’Wayne’a, który dodatkowo w międzyczasie stał się jednym z topowych komercyjnych rapowych grajków w USA, eksplodując na listach za pomocą albumu "Carter III". Wspólny krążek miał nazywać się "I can’t feel my face". Plany były, ale Santana chyba się przeliczył.Skull Gang – „What you reppin”[[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"20907","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]]„The New York sucks, since the Dipset broke up” – to zdanie wypowiedziane już nie pamiętam przez kogo. Może jest nieco przesadzone, ale dobrze oddaje pustkę jaka nastala w wielu sercach po tym jak Killa oraz Jim i Juelz w mediach, głównie za pomocą durnych youtube'owych filmików, zaczęli obrzucać się wzajemnie gównem i rzygowinami. Jim Jones skonfliktował się zresztą nie tylko z Cam’Ronem, ale i chociażby z Maxem B, z którym wcześniej blisko współpracował. Killa ponoć wyjechał na Florydę, a jego kolejne albumy – zarówno te solowe, jak i te nagrane wspólnie z Vado – mimo, że nadal dobre, miały coraz mniejszą moc oddziaływania na fanów. Skull Gang Juelza okazał się projektem chwilowym i mimo powstania kilku całkiem kozackich numerów, z udziałem m.in. wyglądającej i zachowującej się jak ladacznica (props!) wokalistki Starr, zbyt wiele szumu nie narobił. W latach 2008-2010 co chwila pojawiały się zapowiedzi wspólnej płyty Juelza z Weezym, lecz odkąd Lil’Wayne osiągnął sukces, raperom było coraz trudniej się nawet spotkać. Dochodziło nawet do takich akcji, że Santana z Waynem nagrywali filmiki promocyjne zapowiadające wspólny projekt, przy czym obydwaj robili to w innej części kraju, a video były montowane w taki sposób, żeby wydawało się jakby panowie zapowiadali projekt razem.Intrygującym materiałem był złożony z odrzutów i bootlegów, ale jednak trzymający dobry poziom mixtape Lil’Wayne’a z Juelzem Santaną "My face can’t be felt". Znalazły się tam ze 2-3 ich wspólne numery oraz sporo solowych, w tym takie, w których młodemu Carterowi wydawało się, że może zostać gwiazdą rocka (pamiętacie jeszcze to asłuchalne ścierwo?). Polecam numer "Rap Cementary" – z pewnością jeden z najlepszych spośród skompilowanych na tym materiale.Lil’Wayne feat. Juelz Santana – „Rap Cementary”[[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"20908","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]]Ponownie razem. I know you miss this!Ostatnie rewelacje o ponownym zjednoczeniu grupy Dipset są o tyle zaskakujące, że jeszcze niedawno Cam’Ron nie dość, że w wywiadach stanowczo dementował możliwość ponownego sklejenia ekipy, to dodatkowo stwierdził, że nagrywa właśnie ostatni album w życiu, po którym przejdzie na rapową emeryturę. W ciągu ostatnich kilku miesięcy nagrał jednak kilka serii niezłych epek First of the Month, a ekipa The Diplomats zapowiedziała powrót w wywiadzie udzielonym Funkmasterowi Flexowi. Niby więc emerytura, a stał się ponownie nad wyraz aktywny. I znowu nieźle się promuje. Totalnym mistrzem (bez żadnej przesady – to jeden z najlepszych numerów Dipsetów) okazał się jego niedawny singiel z A-Trakiem, bitem Just Blaze’a (a kogóż by innego?) i refrenem Santany (wreszcie!) Dipsh’ts, gdzie Juelz nawija „I know you miss this!”. I tu się z panem zgodzę, panie LaRon Louis James – tęskniliśmy!Cam’Ron – „Dipsh’ts”, feat. A-Trak, Juelz Santana[[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"13789","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]]Będzie to historia o jednej z najciekawszych ekip w historii hip-hopu. Historia o grupie, której koncerty odwoływano z powodu ich zbytniej krewkości, a podczas tych nieodwołanych jej członkowie zeskakiwali pod scenę, by wyjaśniać ziomalskie konflikty za pomocą pięści i butelek. To historia troszeczkę romantyczna, bo mówi o wielkiej koleżeńskiej przyjaźni, jedności, ale i zdradzie, nielojalności, ostrym wewnętrznym konflikcie. To opowieść o grupie, która się rozpadła i która wzajemnie się nienawidziła, a teraz… powraca i zapowiada nowy wspólny mixtape i trasę koncertową! Absolutny szok: Cam’Ron, Juelz Santana, Jim Jones i Freekey Zekey ponownie razem! WTF?! Zapraszamy na krótką historię Dipset (The Diplomats), ekipy która – mimo, że w pewnych kręgach absolutnie kultowa – w świadomości polskiego słuchacza właściwie nie zaistniała. W Nowym Jorku jest jednak legendą. 

Po ponad 5 latach od grubego wewnętrznego konfliktu, po którym wydawało się, że Cam’Ron i Jim Jones pozostaną odwiecznymi wrogami, a Juelz Santana odjedzie w miałkie komercyjne pieprzenie i już na zawsze zatraci swoją niesamowitą nawciąganą stylówkę, która – jak żadna inna – zjadała najlepsze bity Just Blaze’a, dotarła do nas wieść oczekiwana jak ponowne zniebozstąpienie Mesjasza. Dipset reunion – zakomunikował radośnie na swoim instagramowym profilu Funkmaster Flex, który na samym początku stycznia przeprowadził z chłopakami wywiad. Flex przyrównał to wydarzenie do ponownego zjednoczenia ekip takich jak Mobb Deep, Outkast czy G-Unit. Przeciętny polski słuchacz w swojej nasowo-snupdogowo-kendrickowej świadomości zastanawia się jednak prawdopodobnie, o co takie wielkie halo, skoro nigdy o jakichś Dipsetach nie słyszał, to co go teraz gówno obchodzi ich pogodzenie. No więc dla tych, którzy czekali i dla tych którzy nie czekali, a przede wszystkim tych, którzy nie wiedzieli, że czekali – poniżej krótka sylwetka i historia tego zajebistego, turbostylowego crew.

autorem tekstu jest wieloletni fan Dipsetów Mateusz "Skajsdelimit" Wilkoń

[[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"20913","attributes":{"alt":"","class":"media-image","height":"323","width":"430"}}]]

Zanim Ma$e pastorem został…

Ojcem założycielem ekipy był Cam’Ron, tworzący wówczas jeszcze jako Killa Kam, jeden z raperów innej legendarnej ekipy Children Of the Corn. Najlepsze lata C.O.C. przypadły na złote późne lata 90., a w zespole rapowali – wierzcie lub nie – takie tuzy nowojorskiego hip-hopu, jak Big L czy Ma$e. Młodym Cam’Ronem zachwycał się wówczas sam Notorious B.I.G., przyczyniając się do wydania przez pochodzącego z Harlemu żółtodzioba debiutanckiego "Confessions of fire".  Biggie jednak nie doczekał, wkrótce zginął również Big L, a Ma$e… został pastorem. „I Just wanna know what happened with Ma$e” – nawijał potem w jednym z dipsetowych numerów Killa, któremu nawrócenie Masona Betha  chyba bardzo nie pasowało do wizji kariery chłopaka wychowanego na ulicach najgorszej z nowojorskich dzielnic. W 2000 roku z innym ziomeczkiem z Harlemu, Jimmy Jonesem, założył więc ekipę o nazwie "The Diplomats". Trzecim członkiem zespołu został najbardziej pocieszny z Dipsetów, taka troszkę maskotka grupy – Freekey Zekey.

[[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"20914","attributes":{"alt":"","class":"media-image","height":"242","width":"430"}}]]

Dwa pierwsze albumy Camerona Gilesa (wspomniane "Confessions…" oraz "S.D.E." z 2000 r.) były spoko, ale prawdziwy wielki sukces i mainstreamowy rozgłos przyniósł mu – i siłą rzeczy pozostałym członkom jego ekipy również – trzeci solowy krążek "Come Home With Me" (2002). Wydany  został w słynnej, należącej do Jay’a-Z wytwórni Roc-a-fella. Któż nie kojarzy z pierwszych polskich hip-hopowych klubówek lub szkolnych dyskotek z początku lat dwutysięcznych takich hitów jak "Hey Ma" czy "Oh Boy"? Drugi z tych singli zremisowała zresztą sama Mariah Carey, nagrywając klip z gościnnym udziałem Cam’Rona. Był to największy komercyjny sukces tego rapera, który na koncie ma jednak dziesiątki innych, równie kozackich bangerów. I gdyby nie gorąca krew, impulsywność i zapalczywość lidera Dipset, być może to jego ksywa widniała by dzisiaj w panteonie największych rapowych sław, zamiast przez kolejne 13 lat tracić na znaczeniu w oczach przeciętnego hip-hopowego odbiorcy?

Mariah Carey – „Boy (I need you)” feat. Cam’Ron

[[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"20899","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]]

Okładka „Come home with me”, czyli bez pedofilskich skojarzeń, proszę

Album "Come Home With Me" (z, jak na moje, nieco pedofilską okładką) był pierwszym brzmieniowo typowo dipsetowym materiałem. Duża w tym rola producenta o ksywie Just Blaze, który zapewnił jej charakterystyczne spitchowane brzmienie, opatrzone mocnym basem i charakterystycznymi mocnymi bębnami. JB mistrzostwo osiągnął tu w numerze Welcome to New York City z gościnnym udziałem samego Jay’a-Z. Drugim czynnikiem wzbogacającym estetykę dipsetowej stylówy były gościnne zwrotki młodego Juelza Santany. „I’m eighteen and live this crazy life” – wyrzucał z siebie wersy swym kokainowym flow Santana, wschodzący talenciak, podopieczny Killa Cama, właściwie jego artystyczne odkrycie. Protegowany Kama został czwartym z członków podstawowego składu Diplomats. Wkrótce to głównie bity Blaze’a i kozackie współbrzmienie nawijki Cam’Rona i Juelza miały decydować o tym, co nazywano stylem Dipset. Jim Jones nigdy nie odgrywał w ekipie pierwszoplanowej roli jako raper. Potrafił namącić jednak jako gangster, ziomek z plecami na dzielnicy, ale o tym później.  

Cam’Ron – „Welcome to New York City”, feat. Jay-Z, Juelz Santana

[[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"20900","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]]

W 2003 nastąpiła eksplozja. Przede wszystkim ukazał się pierwszy wspólny – i to od razu dwupłytowy – materiał ekipy: "Diplomatic Immunity". Hity takie jak "I really mean it", "We built this city" czy oparte na niemal niezmienionym samplu z klasyku Marvina Gaya "Let’s go", stały się definicją nowego – można odważnie powiedzieć – podgatunku rapu. Ekipa rosła w siłę z czasem gromadząc wokół siebie sporą grupę utalentowanych ludzi – producentów z Hitmakerz czy raperów takich jak: Hell Rell, Un Casa, JR Writer, Duke Da God, Max B (profil), 40 Cal czy bandit queen bitch Jha Jha. Dipseci nagrywali z takimi znakomitościami jak Young Jeezy, Lil’Flip, T.I. czy Lil’Wayne. W 2003 roku ukazała się też pierwsza solowa płyta Juelza Santany, z której chyba najlepszym numerem jest rapowo-soulowy "Rain Drops". Pewien rozgłos grupie przyniósł też konflikt Killa Kama z jego byłym wydawcą Jay’em-Z.

Dipset – „I really mean it”

[[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"20901","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]]

[[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"20910","attributes":{"alt":"","class":"media-image","height":"283","width":"430"}}]]

Dipsetowy styl rapu i bycia

The Diplomats ostro dissowało Shawna Cartera, jednak ten nigdy na dissy żadnym kawałkiem nie odpowiedział. Twierdził, że nie będzie w ten sposób promować jakichś „mało znanych” raperków, co nie przeszkodziło mu w doprowadzeniu do tego, by do Internetu wyciekł bootleg kolejnego solowego albumu Cam’Rona – "Purple Haze". To, że przedwcześnie ukazały się niezmiksowane numery z tej płyty, ujemnie zaważyło na jej promocji. Wtedy – za sprawą ludzi związanych z Jayem-Z – ukazał się też szereg filmików ośmieszających Killa Cama i jego lingwistyczny, dźwiękonaśladowczy styl rapowania. Tak, to był kolejny element stylu Dipsetów: rap nie tylko punchline’owy, ale też ultra techniczny, pisany mocno pod flow, łamiący wersy, stosujący wiele przerywników, pauz, co jednak zajebiście siedziało na bicie. Diplomats to bez wątpienia jedna z ekip, które zapoczątkowały modę na newschool w amerykańskim rapie, choć nigdy stricte newschoolem nie byli. Ukazywały się pojedyncze numery typowo crunkowe czy nawet southowe, zwłaszcza w wykonaniu Juelza Santany i Jima Jonesa, ale Dipseci nigdy z południa nie byli – to mieszanka Harlemu, komercyjnych bangerów, śpiewanych lub spitchowanych refrenów i sampli, z jedynie lekką nutą dirty-southu. 

T.I. – „Crown me”, feat. Juelz Santana, Cam’Ron

[[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"20902","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]]

Na stylówę Diplomatsów wpływał nie tylko sposób nawijki czy charakterystyczne bity, pod które rapowali. Dużą rolę odgrywał ich kontrastowy wizerunek. Po pierwsze – kolor purple, czy nawet różowy, z którym ostentacyjnie woził się i wylansował Cam’Ron, nosząc różowe, oczojebne tisy, buty, futra i full-capy. Część środowiska oczywiście go za to jechała, ale charakterny styl bycia rapera nie pozwolił otoczeniu "zgeić" jego postrzegania. Stało się odwrotnie: można powiedzieć, że Killa wylansowal modę na ten kolor wśród hip-hopowych typów – rzecz jasna – z nieodłącznym dodatkiem #nohomo. Po necie krążą też filmiki z koncertów Dipsetów, w których dają się oni wciągnąć lub wręcz wszczynają uliczne awantury, w czym przodował Jim Jones, mający ponoć najlepsze kontakty na ulicach Harlemu.

Bottle fight na koncercie Dipset. Brooklyn

[[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"20903","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]]

Szanowny Panie Cam’ronie, proszę nie mówić do mnie suck my dick!

O tak, ekipa była bardzo konfliktowa, czym – nie wiedzieć czemu – szczycił się chociażby Cam’Ron umieszczając na swoich solówkach skity z „uroczych” rozmów z organizatorem ich niedoszłego koncertu. Wyglądało to mniej więcej tak:  człowiek ten – dzwoniąc do Cam’Rona – w bardzo spokojnych, dżentelmeńskich słowach odwołuje koncert Diplomatsów z powodu „ich zbytniej porywczości”, na co Giles – oczywiście zaprzeczając tej porywczości – reaguje sympatycznym „ssij fiuta, pedale!”.  Ponownie nieokiełznanym charakterem wykazał się Killuś, kiedy to w jednym z programów prowadzonym przez Angie Martinez nieoczekiwanie zaatakował 50 Centa, z którym dziennikarze na żywo telefonicznie się połączyli. Zaskoczony Fifciak jeszcze przed chwilą twierdził, że jego relacje z grupą Dipset są bardzo dobre. Zdarzenie to było zresztą początkiem końca Dipsetów, a przynajmniej początkiem wielkiego wewnętrznego konfliktu w grupie, o czym później.

Lata 2004-2007 to okres świetności grupy, kiedy to powstało przede wszystkim mnóstwo znakomitych mixtape’ów nagrywanych w rozmaitych dipsetowych konfiguracjach, ale też kilka pełnoprawnych świetnych materiałów, jak choćby "Killa Season" Cam’Rona (sprawdźcie koniecznie numery "He tried to play me" i "Love my life") czy też "What the game been missing" Juelza Santany (Klasyk na Weekend), gdzie jeśli jakiś numer przypadkiem nie jest hitem, to z całą pewnością jest bangerem. Na wymienienie zasługuje tu choćby "Rumble Young Man Rumble", czyli numer, który leciany jest tak agresywnym i napiętym jak struna flow, że gdyby zarapował go jakikolwiek inny raper to z pewnością dostałby wylewu. Są tu ciekawe i poruszające historie "Lil’Boy Fresh", "Good Times" czy "Daddy", jak i typowo dipsetowe stylówki "Changes" czy "Whatever you wanna call it" z gościnnym udziałem Hell Rella.

Juelz Santana – „Rumble Young Man Rumble”

[[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"20904","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]]

[[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"20911","attributes":{"alt":"","class":"media-image","height":"286","width":"430"}}]]

Żądamy powrotu starego Juelza!

Juelz z tamtych czasów to zupełnie inny Santana niż po rozłamie w Dipset. Wówczas miał różnorodność (przede wszystkim tematyczną, merytoryczną), a w jego flow – mimo, że już wtedy nowoczesnym – czuć było klimat starego dobrego Nowego Jorku. Kiedy posłuchasz numerów takich jak "Rain Drops" czy "Good Times", na pewno poczujesz klimacik tego Harlemu, oczami wyobraźni obejrzysz kawałek życia zwykłego, czarnego dzieciaka. To stanowiło o stylu, odrębności, jakości tego rapera. Upieram się przy twierdzeniu, że po 2009 on te cechy w dużej mierze zatracił. Pozostał mu jedynie ten niesamowity flow, no i celne linijki, ale niestety zafascynował się on typowo komercyjnym rapowym gównem w stylu późniejszego Weezyego i zaczął nawijać niemal wyłącznie o dupach, hajsie i „dążeniu na szczyt”. Ależ to ograniczające. 

Juelz Santana – „Good times”

[[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"20905","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]]

I dlatego myślę, że najlepszym raperem spośród Dipset jest zdecydowanie Killa Cam. Wydaje się, że póki Juelz Santana był pod jego artystycznym wpływem, swój rapowy potencjał wykorzystywał w zdecydowanie lepszy sposób, niż po ich wzajemnym skonfliktowaniu. Nie zmienia to faktu, że jego późniejsze solowe single, jak "Days of our lives" czy "Homerun" z refrenem Wayne’a, to numery więcej niż rewelacyjne. Jednak mało już w nich tej młodzieńczej dipsetowej duszy.

[[{"type":"media","view_mode":"media_preview","fid":"20912","attributes":{"alt":"","class":"media-image","height":"180","style":"float: left; margin: 10px;","width":"180"}}]]

Na wyróżnienie zasługuje też raper oscylujący wokół nieco szerszych szeregów kliki Dipset, czyli JR Writer (z lewej). Rozpierdolił on choćby przekozackim utworem "The Bird Call| z gościnnym udziałem Cam’Rona i Lil’Wayne’a, pochodzącym z bardzo dobrego albumu "History In the Making" (2006). Jego drugi solowy album "Politics and bullshit" (2008) również jest świetny i wart sprawdzenia. Writer to dla mnie najlepszy MC spośród pozostałych Dipsetów – zaraz po Cam’Ronie i Juelzie. Natomiast Jim Jones jest nieco słabszy, choć również miewał dobre momenty, jak choćby solowy album "Harlem. Diary of a summer" z zajebistymi numerami "G’s up" czy "I’m In love with a thug". To dobry raper, czego mu absolutnie nie odbieram, jednak stojący zdecydowanie w cieniu czołowej superdwójki. A co można powiedzieć o Freekey Zekey? Chyba tylko tyle, że nagrał on jedną płytę – "Book of Ezekiel". Jest takim Jotuzem Diplomatsów. No, może nieco bardziej skillsowym, bo gdyby faktycznie był jak Jotuze, wówczas nie byłoby go w Dipset.

Jim Jones – „G’s up”

[[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"20906","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]]

Kłótnia o pięćdziesiąt centów, czyli początek końca (?) ekipy

Pisałem, że historia to będzie o wielkiej zażyłości, ale i nielojalności. No bo kiedy Cam’Ron skonfliktowal się z Jayem, reszta Dipsetów murem stanęła za nim, dissując i wyzywając Cartera od komercyjnych lamusów. Kiedy jednak Killa niespodziewanie zaatakował 50 Centa, Santana, a przede wszystkim Jim Jones, wyłamali się spod tego dissowego dictum lidera grupy i - mniej lub bardziej ostentacyjnie – pojawili się z Fiftym na wspólnym koncercie. Giles, jak można było przypuszczać, zareagował impulsywnie, co spowodowało efekt domina. Wyczuwalna od dłuższego czasu niechęć Cam’Rona i Jimmy Jonesa wyszła do wierzchu. Juelz, choć nieco bardziej powściągliwie, również stanął po przeciwnej stronie barykady niż Killa i postanowił rozwijać swój własny rapowy projekt – Skull Gang. Raj był tuż za rogiem, bowiem w planach była wspólna płyta Juelza Santany i Lil’Wayne’a, który dodatkowo w międzyczasie stał się jednym z topowych komercyjnych rapowych grajków w USA, eksplodując na listach za pomocą albumu "Carter III". Wspólny krążek miał nazywać się "I can’t feel my face". Plany były, ale Santana chyba się przeliczył.

Skull Gang – „What you reppin”

[[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"20907","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]]

„The New York sucks, since the Dipset broke up” – to zdanie wypowiedziane już nie pamiętam przez kogo. Może jest nieco przesadzone, ale dobrze oddaje pustkę jaka nastala w wielu sercach po tym jak Killa oraz Jim i Juelz w mediach, głównie za pomocą durnych youtube'owych filmików, zaczęli obrzucać się wzajemnie gównem i rzygowinami. Jim Jones skonfliktował się zresztą nie tylko z Cam’Ronem, ale i chociażby z Maxem B, z którym wcześniej blisko współpracował. Killa ponoć wyjechał na Florydę, a jego kolejne albumy – zarówno te solowe, jak i te nagrane wspólnie z Vado – mimo, że nadal dobre, miały coraz mniejszą moc oddziaływania na fanów. Skull Gang Juelza okazał się projektem chwilowym i mimo powstania kilku całkiem kozackich numerów, z udziałem m.in. wyglądającej i zachowującej się jak ladacznica (props!) wokalistki Starr, zbyt wiele szumu nie narobił. W latach 2008-2010 co chwila pojawiały się zapowiedzi wspólnej płyty Juelza z Weezym, lecz odkąd Lil’Wayne osiągnął sukces, raperom było coraz trudniej się nawet spotkać. Dochodziło nawet do takich akcji, że Santana z Waynem nagrywali filmiki promocyjne zapowiadające wspólny projekt, przy czym obydwaj robili to w innej części kraju, a video były montowane w taki sposób, żeby wydawało się jakby panowie zapowiadali projekt razem.
Intrygującym materiałem był złożony z odrzutów i bootlegów, ale jednak trzymający dobry poziom mixtape Lil’Wayne’a z Juelzem Santaną "My face can’t be felt".  Znalazły się tam ze 2-3 ich wspólne numery oraz sporo solowych, w tym takie, w których młodemu Carterowi wydawało się, że może zostać gwiazdą rocka (pamiętacie jeszcze to asłuchalne ścierwo?). Polecam numer "Rap Cementary" – z pewnością jeden z najlepszych spośród skompilowanych na tym materiale.

Lil’Wayne feat. Juelz Santana – „Rap Cementary”

[[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"20908","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]]

Ponownie razem. I know you miss this!

Ostatnie rewelacje o ponownym zjednoczeniu grupy Dipset są o tyle zaskakujące, że jeszcze niedawno Cam’Ron nie dość, że w wywiadach stanowczo dementował możliwość ponownego sklejenia ekipy, to dodatkowo stwierdził, że nagrywa właśnie ostatni album w życiu, po którym przejdzie na rapową emeryturę. W ciągu ostatnich kilku miesięcy nagrał jednak kilka serii niezłych epek First of the Month, a ekipa The Diplomats zapowiedziała powrót w wywiadzie udzielonym Funkmasterowi Flexowi. Niby więc emerytura, a stał się ponownie nad wyraz aktywny. I znowu nieźle się promuje. Totalnym mistrzem (bez żadnej przesady – to jeden z najlepszych numerów Dipsetów) okazał się jego niedawny singiel z A-Trakiem, bitem Just Blaze’a (a kogóż by innego?) i refrenem Santany (wreszcie!) Dipsh’ts, gdzie Juelz nawija  „I know you miss this!”. I tu się z panem zgodzę, panie LaRon Louis James – tęskniliśmy!

Cam’Ron – „Dipsh’ts”, feat. A-Trak, Juelz Santana

[[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"13789","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]]

]]>
The Diplomats vs Jay Z - historia konfliktu i rozpadu Rocafella Recordshttps://popkiller.kingapp.pl/2015-01-26,the-diplomats-vs-jayz-historia-konfliktu-i-rozpadu-rocafella-recordshttps://popkiller.kingapp.pl/2015-01-26,the-diplomats-vs-jayz-historia-konfliktu-i-rozpadu-rocafella-recordsJanuary 26, 2015, 6:04 pmMichał ZdrojewskiOstatnio branżą hip-hopową zatrzęsła wiadomość o tarciach na linii Diplomats - Jay-Z i dissie, który w kierunku Jiggi wysłali Cam'Ron i Jim Jones. Wielu nie pamięta jednak, że historia tego konfliktu jest dużo dłuższa i warta przytoczenia na koniec tygodnia z Dipsetami...Na przełomie XX i XXI wieku Rocafella Records wzrastała w siłę i zapowiadała się na jedną z największych potęg w hip-hopie. Dame Dash, Jay Z, The Diplomats, Kanye West, Freeway, Memphis Bleek, Beanie Sigel, Just Blaze, M.O.P. - to bardzo okrojona lista ksywek, które przewijały się w tym okresie w wytwórni. Dame Dash był mózgiem całej operacji, ale Rocafella została założona również przez Jay'a oraz Kareema "Biggsem" Burke'a. Wszystko szło w dobrym kierunku do czasu, gdy Jay nie ogłosił, że chce przejść na emeryturę, a Cam'ron stawał się coraz bardziej popularny...Emerytura Jaya miała miejsce tuż po tym, gdy debiutancki w szeregach labelu album Cama "Come Home With Me" sprzedał się w nakładzie ponad miliona egzemplarzy. Dame zaczął wtedy podpisywać kontrakty z wieloma nowymi artystami - wtedy Rocafella zasilili m.in. M.O.P., Ol Dirty Bastard czy Grafh. Wtedy też Jim Jones ogłosił, że to Cam powinien być wiceprezydentem w wytwórni, podsyciło to tylko krążące wtedy pogłoski o tym, że Dame, który dorastał z Diplomatsami, postanowił właśnie na VP mianować Cama. Według rapera z Harlemu to Jay zablokował ten ruch. Mimo wszystko Cam'ron pozostał lojalnym wytwórni i włączył się nawet w beef Hovy z Nasem. Nie uchroniło to jednak labelu od upadku. Oficjalnie w 2004 roku Dash, Burke oraz Carter sprzedali wszystkie swoje udziały w Rocafella Def Jamowi. Jigga ogłoszony został wtedy prezydentem wytwórni. Dame Dash po latach skomentował całe przedsięwzięcie Rocafella: "Czuję, że ta wytwórnia powinna działać na zawsze. Byliśmy jednymi z najpotężniejszych. Cash Money nadal działa, Bad Boy nadal działa, my też powinniśmy nadal działać. (...) Nigdy tak naprawdę nie było jakiegoś ogromnego problemu. Ja i Jay nigdy nie mieliśmy prawdziwej kłótni pomiędzy sobą. Po prostu w pewnym momencie Jay zaczął działać na niekorzyść wytwórni, zaczął nas wszystkich po prostu zdradzać."Znajomość Cama i Jaya sięga jeszcze 1995 roku, gdy obaj wystąpili na klasycznym albumie Big L'a "Lifestylez Ov Da Poor And Dangerous" (Klasyk Na Weekend). Widocznie już wtedy raperzy nie przypadli sobie do gustu, ponieważ już na drugim albumie Cama "S.D.E." w utworze "Let Me Know" doszukano się ataków w stronę rapera z Brooklynu. Genezą beefu okazał się jednak najbardziej hitowy utwór Cama, wyprodukowany przez Just Blaze'a "Oh Boy". Lider The Diplomats poprosił wtedy Jaya, żeby udzielił na nim gościnnej zwrotki. Hova odmówił. Po tym, gdy "Oh Boy" okazało się ogromnym hitem i podbijało kluby oraz listy przebojów, Jay dograł swoją zwrotkę na oficjalny remix, na którym wystąpili Birdman, Jim Jones i popularny wtedy piosenkarz r'n'b TQ. Oburzony Cam kazał całkowicie usunąć zwrotkę Jaya i zabronił jej wydania. Wtedy wszystko się zaczęło. Pierwszym dissem było "You Got To Love It" z Maxem B z albumu "Killa Season" Cam'rona, który zarzucał na nim Jayowi, że bał się mocy Cama blokując jego przejęcie pozycji wiceprezesa w Rocafella oraz, że ukradł Dame Dashowi pomysły na Rocawear, Rocafella oraz karierę Kanye Westa. Zasugerował też, że to ludzie Cartera postrzelili go w Waszyngtonie, gdy jechał swoim Lamborghini. Jay ustosunkował się do wszystkich zarzutów dopiero po zawarciu przymierza z Nasem. Oskarżał The Diplomats o to, że kłamią i są kapusiami. Do podtrzymywania beefu zrekrutował natomiast swojego podwładnego z Roc-La-Familia Tru Life'a, który mocno się w całą sprawę zaangażował wydając całe mixtape'y zapełnione dissami na wszystkich członków The Diplomats. W 2008 roku Jim Jones wyjawił, że spięcia na linii Cam-Hova zaczęły się, gdy Jay podkradł Cam'ronowi klasyczny już bit Kanye Westa pod słynny singiel "H To The Izzo".W tamtym okresie z campu Dipsetów wypływało mnóstwo dissów w stronę rapera z Brooklynu. "Cock A Fella" Hell Rella czy "I Got 'Em" JR Writera dolewały oliwy do ognia, ale to "Kingdom Done" Jim Jonesa i Dame'a doczekało się odpowiedzi Hova. Zremiksował on wtedy hit Jonesa "We Fly High" przywołując, że nikt z Dipsetów nigdy nie sprzedał tak dużej ilości albumów, co on. W "Dig A Hole" z albumu "Kingdom Come" Hov porównał siebie do Jezusa, a członków Dipsetu do zapatrzonych w niego apostołów. Jim Jones odpowiedział z pomocą Juelza Santany, a później Santana postanowił zaatakować Jiggę z pomocą Lil Wayne'a w remixie "Black Republicans". Cam wydał również słynne video, w którym udowadnia, że Jay nie potrafi sam pisać wersów i "pożycza" je od innych raperów.Różnego rodzaju przytyki pojawiały się na wielu nowych utworach obydwu obozów, lecz dopiero teraz w 2015 roku wygląda na to, że wojna została wznowiona. Funkmaster Flex, odpowiedzialny za zaaranżowanie powrotu The Diplomats, w swoim programie w popularnym radiu Hot97 wyjawił, że po ogłoszeniu zjednoczenia ekipy, dostał kilkanaście telefonów od Jaya Z. Po tym, jak słynny DJ nie odbierał telefonu dostał wymownego sms'a "This is HOV". Następnie strona internetowa LifeAndTimes.com, której właścicielem jest raper z Brooklynu wysyłała do Flexa maile z prośbą o określenie jego roli w zjednoczenie Dipsetów. Funkmaster wyjawił, że ostatnim razem, gdy strona ta zwróciła się z prośbą o wywiad to ukradła jego patent na aplikację na smartfony, którą okazała się słynna appka, za pomocą której można było ściągnąć ostatni album Jaya "Magna Carta Holy Grail". DJ wyjawił też, że podczas jego obecności w słynnym nocnym klubie Jaya 40/40 zabronione było puszczanie utworów, które miały jakiekolwiek powiązanie z Cam'ronem, Jim Jonesem czy Juelzem. Na ruchy Jaya Z, Killa Cam oraz Jones postanowili odpowiedzieć w czysto hip-hopowy sposób. Nagrali oni freestyle na słynnym bicie Notoriousa B.I.G., Diddy'ego i Busta Rhymesa "Victory". Strzały w kierunku Jiggi są oczywiste - odniesienie się do sytuacji z klubem 40/40 "Got the 40 cal, uh huh, my 40-40 / Don't make an ass out of yourself by assuming / Our music keeps you moving / What is you doing?" oraz wersy "Just take shawty's advice and say my name" z samplem śpiewającej hit Destiny's Child "Say My Name" Beyonce, stawiają sprawę jasno. Teraz spekuluje się, że Jay chce wraz z grupą inwestorów (wśród nich rzekomo jest też Carmelo Anthony) kupić całą stację radiową Hot 97. Byłoby to z jednej strony dobitne pokazanie swojej siły, ale zarazem i słabości. Czy na spekulacjach się zakończy i czy wojna pomiędzy Dipsetami, a Jay'em się odnowi przekonamy się zapewne już niedługo. Pewne jest, że Dips w ramach promocji nowego albumu na pewno skorzystają z możliwości ponownego zaatakowania "króla Nowego Jorku". Przypominamy też, że wczoraj pojawił się u nas artykuł o historii Diplomats, jednej z barwniejszych ekip w rapowych dziejach...[[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"20765","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]][[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"20766","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]][[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"20767","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]][[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"20768","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]][[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"20769","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]][[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"20770","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]]Ostatnio branżą hip-hopową zatrzęsła wiadomość o tarciach na linii Diplomats - Jay-Z i dissie, który w kierunku Jiggi wysłali Cam'Ron i Jim Jones. Wielu nie pamięta jednak, że historia tego konfliktu jest dużo dłuższa i warta przytoczenia na koniec tygodnia z Dipsetami...

Na przełomie XX i XXI wieku Rocafella Records wzrastała w siłę i zapowiadała się na jedną z największych potęg w hip-hopie. Dame Dash, Jay Z, The Diplomats, Kanye West, Freeway, Memphis Bleek, Beanie Sigel, Just Blaze, M.O.P. - to bardzo okrojona lista ksywek, które przewijały się w tym okresie w wytwórni. Dame Dash był mózgiem całej operacji, ale Rocafella została założona również przez Jay'a oraz Kareema "Biggsem" Burke'a. Wszystko szło w dobrym kierunku do czasu, gdy Jay nie ogłosił, że chce przejść na emeryturę, a Cam'ron stawał się coraz bardziej popularny...

Emerytura Jaya miała miejsce tuż po tym, gdy debiutancki w szeregach labelu album Cama "Come Home With Me" sprzedał się w nakładzie ponad miliona egzemplarzy. Dame zaczął wtedy podpisywać kontrakty z wieloma nowymi artystami - wtedy Rocafella zasilili m.in. M.O.P., Ol Dirty Bastard czy Grafh. Wtedy też Jim Jones ogłosił, że to Cam powinien być wiceprezydentem w wytwórni, podsyciło to tylko krążące wtedy pogłoski o tym, że Dame, który dorastał z Diplomatsami, postanowił właśnie na VP mianować Cama. Według rapera z Harlemu to Jay zablokował ten ruch. Mimo wszystko Cam'ron pozostał lojalnym wytwórni i włączył się nawet w beef Hovy z Nasem. Nie uchroniło to jednak labelu od upadku. Oficjalnie w 2004 roku Dash, Burke oraz Carter sprzedali wszystkie swoje udziały w Rocafella Def Jamowi. Jigga ogłoszony został wtedy prezydentem wytwórni. Dame Dash po latach skomentował całe przedsięwzięcie Rocafella: "Czuję, że ta wytwórnia powinna działać na zawsze. Byliśmy jednymi z najpotężniejszych. Cash Money nadal działa, Bad Boy nadal działa, my też powinniśmy nadal działać. (...) Nigdy tak naprawdę nie było jakiegoś ogromnego problemu. Ja i Jay nigdy nie mieliśmy prawdziwej kłótni pomiędzy sobą. Po prostu w pewnym momencie Jay zaczął działać na niekorzyść wytwórni, zaczął nas wszystkich po prostu zdradzać."

Znajomość Cama i Jaya sięga jeszcze 1995 roku, gdy obaj wystąpili na klasycznym albumie Big L'a "Lifestylez Ov Da Poor And Dangerous" (Klasyk Na Weekend). Widocznie już wtedy raperzy nie przypadli sobie do gustu, ponieważ już na drugim albumie Cama "S.D.E." w utworze "Let Me Know" doszukano się ataków w stronę rapera z Brooklynu. Genezą beefu okazał się jednak najbardziej hitowy utwór Cama, wyprodukowany przez Just Blaze'a "Oh Boy". Lider The Diplomats poprosił wtedy Jaya, żeby udzielił na nim gościnnej zwrotki. Hova odmówił. Po tym, gdy "Oh Boy" okazało się ogromnym hitem i podbijało kluby oraz listy przebojów, Jay dograł swoją zwrotkę na oficjalny remix, na którym wystąpili Birdman, Jim Jones i popularny wtedy piosenkarz r'n'b TQ. Oburzony Cam kazał całkowicie usunąć zwrotkę Jaya i zabronił jej wydania. Wtedy wszystko się zaczęło. Pierwszym dissem było "You Got To Love It" z Maxem B z albumu "Killa Season" Cam'rona, który zarzucał na nim Jayowi, że bał się mocy Cama blokując jego przejęcie pozycji wiceprezesa w Rocafella oraz, że ukradł Dame Dashowi pomysły na Rocawear, Rocafella oraz karierę Kanye Westa. Zasugerował też, że to ludzie Cartera postrzelili go w Waszyngtonie, gdy jechał swoim Lamborghini. Jay ustosunkował się do wszystkich zarzutów dopiero po zawarciu przymierza z Nasem. Oskarżał The Diplomats o to, że kłamią i są kapusiami. Do podtrzymywania beefu zrekrutował natomiast swojego podwładnego z Roc-La-Familia Tru Life'a, który mocno się w całą sprawę zaangażował wydając całe mixtape'y zapełnione dissami na wszystkich członków The Diplomats. W 2008 roku Jim Jones wyjawił, że spięcia na linii Cam-Hova zaczęły się, gdy Jay podkradł Cam'ronowi klasyczny już bit Kanye Westa pod słynny singiel "H To The Izzo".

W tamtym okresie z campu Dipsetów wypływało mnóstwo dissów w stronę rapera z Brooklynu. "Cock A Fella" Hell Rella czy "I Got 'Em" JR Writera dolewały oliwy do ognia, ale to "Kingdom Done" Jim Jonesa i Dame'a doczekało się odpowiedzi Hova. Zremiksował on wtedy hit Jonesa "We Fly High" przywołując, że nikt z Dipsetów nigdy nie sprzedał tak dużej ilości albumów, co on. W "Dig A Hole" z albumu "Kingdom Come" Hov porównał siebie do Jezusa, a członków Dipsetu do zapatrzonych w niego apostołów. Jim Jones odpowiedział z pomocą Juelza Santany, a później Santana postanowił zaatakować Jiggę z pomocą Lil Wayne'a w remixie "Black Republicans". Cam wydał również słynne video, w którym udowadnia, że Jay nie potrafi sam pisać wersów i "pożycza" je od innych raperów.

Różnego rodzaju przytyki pojawiały się na wielu nowych utworach obydwu obozów, lecz dopiero teraz w 2015 roku wygląda na to, że wojna została wznowiona. Funkmaster Flex, odpowiedzialny za zaaranżowanie powrotu The Diplomats, w swoim programie w popularnym radiu Hot97 wyjawił, że po ogłoszeniu zjednoczenia ekipy, dostał kilkanaście telefonów od Jaya Z. Po tym, jak słynny DJ nie odbierał telefonu dostał wymownego sms'a "This is HOV". Następnie strona internetowa LifeAndTimes.com, której właścicielem jest raper z Brooklynu wysyłała do Flexa maile z prośbą o określenie jego roli w zjednoczenie Dipsetów. Funkmaster wyjawił, że ostatnim razem, gdy strona ta zwróciła się z prośbą o wywiad to ukradła jego patent na aplikację na smartfony, którą okazała się słynna appka, za pomocą której można było ściągnąć ostatni album Jaya "Magna Carta Holy Grail". DJ wyjawił też, że podczas jego obecności w słynnym nocnym klubie Jaya 40/40 zabronione było puszczanie utworów, które miały jakiekolwiek powiązanie z Cam'ronem, Jim Jonesem czy Juelzem. Na ruchy Jaya Z, Killa Cam oraz Jones postanowili odpowiedzieć w czysto hip-hopowy sposób. Nagrali oni freestyle na słynnym bicie Notoriousa B.I.G., Diddy'ego i Busta Rhymesa "Victory". Strzały w kierunku Jiggi są oczywiste - odniesienie się do sytuacji z klubem 40/40 "Got the 40 cal, uh huh, my 40-40 / Don't make an ass out of yourself by assuming / Our music keeps you moving / What is you doing?" oraz wersy "Just take shawty's advice and say my name" z samplem śpiewającej hit Destiny's Child "Say My Name" Beyonce, stawiają sprawę jasno. Teraz spekuluje się, że Jay chce wraz z grupą inwestorów (wśród nich rzekomo jest też Carmelo Anthony) kupić całą stację radiową Hot 97. Byłoby to z jednej strony dobitne pokazanie swojej siły, ale zarazem i słabości. Czy na spekulacjach się zakończy i czy wojna pomiędzy Dipsetami, a Jay'em się odnowi przekonamy się zapewne już niedługo. Pewne jest, że Dips w ramach promocji nowego albumu na pewno skorzystają z możliwości ponownego zaatakowania "króla Nowego Jorku". 

Przypominamy też, że wczoraj pojawił się u nas artykuł o historii Diplomats, jednej z barwniejszych ekip w rapowych dziejach...

[[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"20765","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]]

[[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"20766","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]]

[[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"20767","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]]

[[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"20768","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]]

[[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"20769","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]]

[[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"20770","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]]

]]>
The Diplomats (Dipset) naszymi Artystami Tygodnia!https://popkiller.kingapp.pl/2015-01-19,the-diplomats-dipset-naszymi-artystami-tygodniahttps://popkiller.kingapp.pl/2015-01-19,the-diplomats-dipset-naszymi-artystami-tygodniaJanuary 20, 2015, 12:33 amAdmin stronyTen kolektyw brzmiał równie barwnie jak wyglądał - The Diplomats, znani także jako Dipset na parę lat odcisnęli piętno na tym jak prezentował się nowojorski mainstream i zdominowali trendy, a "dipsetowe bity" były w pierwszej połowie minionej dekady synonimem hitu. Ponad dekadę od premiery ich ostatniego albumu, niespełna pięć lat od ostatniego w pełni wspólnego numeru Dipset wracają do gry i ponownie łączą siły! Czy jest lepsza okazja by poświęcić na naszych łamach trochę więcej miejsca Cam'Ronowi, Juelzowi Santanie, Jimowi Jonesowi i Freekey Zekey?W najbliższych dniach przybliżymy Wam porcję materiałów od Dipsetów, a także ich obszerny profil biograficzny. Na razie przypomnimy za to co mogliście już u nas przeczytać o Diplomats - są to ostatnie newsy o Dipsetach oraz materiały opublikowane przy okazji tygodnia z Juelzem. Dipset wracają - mixtape w drodze, mamy pierwszy singiel!Cam'Ron, Jim Jones oraz Funkmaster Flex atakują Jaya Z!Cam'Ron & A-Trak feat. Juelz Santana "Dipshits" - teledyskCam'Ron i Nas - koniec konfliktu!Cam'Ron feat. Juelz Santana "Hey Ma" / "Oh Boy" (Diggin' In The Videos #258)Juelz Santana naszym Artystą TygodniaJuelz Santana "Days Of Our Lives" / "Mixin Up The Medicine" (feat. Yelawolf) / "Back To The Crib" (feat. Chris Brown) (Diggin' In The Videos #257)Juelz Santana "What The Game's Been Missing" (Klasyk Na Weekend)Juelz Santana "I Wanna Rock (Remix)" + "Black Republican (+ Lil Wayne)" (Diggin' In The Videos #259)Juelz Santana "God Will'N" - recenzja nr 1 Juelz Santana "God Will'N" - recenzja nr 2Ten kolektyw brzmiał równie barwnie jak wyglądał - The Diplomats, znani także jako Dipset na parę lat odcisnęli piętno na tym jak prezentował się nowojorski mainstream i zdominowali trendy, a "dipsetowe bity" były w pierwszej połowie minionej dekady synonimem hitu. Ponad dekadę od premiery ich ostatniego albumu, niespełna pięć lat od ostatniego w pełni wspólnego numeru Dipset wracają do gry i ponownie łączą siły! Czy jest lepsza okazja by poświęcić na naszych łamach trochę więcej miejsca Cam'Ronowi, Juelzowi Santanie, Jimowi Jonesowi i Freekey Zekey?

W najbliższych dniach przybliżymy Wam porcję materiałów od Dipsetów, a także ich obszerny profil biograficzny. Na razie przypomnimy za to co mogliście już u nas przeczytać o Diplomats - są to ostatnie newsy o Dipsetach oraz materiały opublikowane przy okazji tygodnia z Juelzem.

 

Dipset wracają - mixtape w drodze, mamy pierwszy singiel!

Cam'Ron, Jim Jones oraz Funkmaster Flex atakują Jaya Z!

Cam'Ron & A-Trak feat. Juelz Santana "Dipshits" - teledysk

Cam'Ron i Nas - koniec konfliktu!

Cam'Ron feat. Juelz Santana "Hey Ma" / "Oh Boy" (Diggin' In The Videos #258)

Juelz Santana naszym Artystą Tygodnia

Juelz Santana "Days Of Our Lives" / "Mixin Up The Medicine" (feat. Yelawolf) / "Back To The Crib" (feat. Chris Brown) (Diggin' In The Videos #257)

Juelz Santana "What The Game's Been Missing" (Klasyk Na Weekend)

Juelz Santana "I Wanna Rock (Remix)" + "Black Republican (+ Lil Wayne)" (Diggin' In The Videos #259)

Juelz Santana "God Will'N" - recenzja nr 1

Juelz Santana "God Will'N" - recenzja nr 2

]]>
The Diplomats "Dipset Anthem" / "Crunk Muzik" (Diggin' In The Videos #329)https://popkiller.kingapp.pl/2015-01-20,the-diplomats-dipset-anthem-crunk-muzik-diggin-in-the-videos-329https://popkiller.kingapp.pl/2015-01-20,the-diplomats-dipset-anthem-crunk-muzik-diggin-in-the-videos-329January 20, 2015, 9:48 pmMichał ZdrojewskiEra baggy jeansów, kolorowych jerseyów NBA, bluz XXL, czapek New Era, Air Force'ów jedynek, ogromnych diamentowych łańcuchów i srebrnych, błyszczących zegarków - to była era, w której The Diplomats byli prawdziwymi trendsetterami. Tak jak teraz inna grupa z Harlemu, czyli A$AP Mob, wyznacza trendy w high fashion i "buduje" marki takie jak HBA czy Been Thrill, tak wtedy Cam'ron, Jim Jones i Juelz Santana nadawali szyku na ulicach w Pelle Pelle czy Lot29. Muzyka to mimo wszystko główny temat rozmów na temat The Diplomats, a "Crunk Muzik" oraz "Dipset Anthem" to zdaniem wielu największe standout tracki w dorobku nowojorskiej grupy. Dipseci trzymali się wtedy ze sobą, jak mało która grupa w obecnym hip-hopie. Killa, Capo i Juelz wymieniali się gościnnymi zwrotkami na swoich solowych albumach, a przecież nie można zapominać, że w skład The Diplomats wchodzili jeszcze JR Writer, Hell Rell, Freekey Zekey i bardziej lub mniej powiązana z nimi była cała armia innych raperów z Nowego Jorku z Maxem B, Stack Bundlesem, 40 Calem czy Un Kasą na czele. Mimo wszystko, główny trzon ekipy od zawsze stanowiła trójka wspomniana wcześniej. O unikalnym brzmieniu The Diplomats stanowili też wtedy producenci. Genialnego Just Blaze'a nikomu przedstawiać nie trzeba, ale to The Heatmakers stworzyli ten "Dipsetowy" klimat, a wyprodukowane przez nich "Dipset Anthem", które znalazło się na klasycznym już "Diplomatic Immunity", w połączeniu z świetnym klipem jest wręcz esencją całej działalności składu z Harlemu. Dodatkowo wisienką na torcie jest część z "I Really Mean It", czyli kolejnym z sztandarowych utworów Dipset, gdzie całe show kradnie Cam'ron wychodzący z ogromnego pick-upa w różowej skórze i różowych Timberlandach z logiem The Diplomats, będący wtedy w doskonałej formie. "Crunk Muzik" pochodzące z debiutanckiego albumu Jim Jonesa pt. "On My Way To Church" jest kolejnym przykładem świetnej chemii pomiędzy Jimmym, Camem, a Santaną. Kawałek ten trafił również na już mniej osławioną, ale nadal ważną pozycję w ich dyskografii, czyli "Diplomatic Immunity 2". Tutaj już brudniejszy klimat, szorstki bit oraz przesycone ulicznym bragga teksty okraszone zostały mrocznym klipem zainspirowanym kultowym filmem "The Warriors". "Crunk Muzik" otworzyło też drogę do sławy producentowi kawałka, czyli Blackoutowi. Bity stworzone dla Jim Jonesa na "On My Way To Church" były jego pierwszymi mainstreamowymi zleceniami, a później tworzył już takie hity, jak "This Is Why I'm Hot" Mimsa, "There He Go" Fabolousa, "Encore" Jasona Derulo czy kilka utworów dla Nicki Minaj. "Dipset Anthem" było hymnem dla The Diplomats, stworzonym w czasie szczytu ich popularności, natomiast "Crunk Muzik" jest ostatnim utworem na trackliście ostatniego wspólnego projektu grupy. Oby nowy materiał w 2015 rozpoczął się równie mocarnie, co zakończył poprzedni.[[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"20673","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]][[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"20674","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]]Era baggy jeansów, kolorowych jerseyów NBA, bluz XXL, czapek New Era, Air Force'ów jedynek, ogromnych diamentowych łańcuchów i srebrnych, błyszczących zegarków - to była era, w której The Diplomats byli prawdziwymi trendsetterami. Tak jak teraz inna grupa z Harlemu, czyli A$AP Mob, wyznacza trendy w high fashion i "buduje" marki takie jak HBA czy Been Thrill, tak wtedy Cam'ron, Jim Jones i Juelz Santana nadawali szyku na ulicach w Pelle Pelle czy Lot29. Muzyka to mimo wszystko główny temat rozmów na temat The Diplomats, a "Crunk Muzik" oraz "Dipset Anthem" to zdaniem wielu największe standout tracki w dorobku nowojorskiej grupy.  

Dipseci trzymali się wtedy ze sobą, jak mało która grupa w obecnym hip-hopie. Killa, Capo i Juelz wymieniali się gościnnymi zwrotkami na swoich solowych albumach, a przecież nie można zapominać, że w skład The Diplomats wchodzili jeszcze JR Writer, Hell Rell, Freekey Zekey i bardziej lub mniej powiązana z nimi była cała armia innych raperów z Nowego Jorku z Maxem B, Stack Bundlesem, 40 Calem czy Un Kasą na czele. Mimo wszystko, główny trzon ekipy od zawsze stanowiła trójka wspomniana wcześniej. O unikalnym brzmieniu The Diplomats stanowili też wtedy producenci. Genialnego Just Blaze'a nikomu przedstawiać nie trzeba, ale to The Heatmakers stworzyli ten "Dipsetowy" klimat, a wyprodukowane przez nich "Dipset Anthem", które znalazło się na klasycznym już "Diplomatic Immunity", w połączeniu z świetnym klipem jest wręcz esencją całej działalności składu z Harlemu. Dodatkowo wisienką na torcie jest część z "I Really Mean It", czyli kolejnym z sztandarowych utworów Dipset, gdzie całe show kradnie Cam'ron wychodzący z ogromnego pick-upa w różowej skórze i różowych Timberlandach z logiem The Diplomats, będący wtedy w doskonałej formie. 

"Crunk Muzik" pochodzące z debiutanckiego albumu Jim Jonesa pt. "On My Way To Church" jest kolejnym przykładem świetnej chemii pomiędzy Jimmym, Camem, a Santaną. Kawałek ten trafił również na już mniej osławioną, ale nadal ważną pozycję w ich dyskografii, czyli "Diplomatic Immunity 2". Tutaj już brudniejszy klimat, szorstki bit oraz przesycone ulicznym bragga teksty okraszone zostały mrocznym klipem zainspirowanym kultowym filmem "The Warriors". "Crunk Muzik" otworzyło też drogę do sławy producentowi kawałka, czyli Blackoutowi. Bity stworzone dla Jim Jonesa na "On My Way To Church" były jego pierwszymi mainstreamowymi zleceniami, a później tworzył już takie hity, jak "This Is Why I'm Hot" Mimsa, "There He Go" Fabolousa, "Encore" Jasona Derulo czy kilka utworów dla Nicki Minaj. "Dipset Anthem" było hymnem dla The Diplomats, stworzonym w czasie szczytu ich popularności, natomiast "Crunk Muzik" jest ostatnim utworem na trackliście ostatniego wspólnego projektu grupy. Oby nowy materiał w 2015 rozpoczął się równie mocarnie, co zakończył poprzedni.

[[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"20673","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]]

[[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"20674","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]]

]]>
Dipset wracają - mixtape w drodze, mamy pierwszy singiel!https://popkiller.kingapp.pl/2015-01-06,dipset-wracaja-mixtape-w-drodze-mamy-pierwszy-singielhttps://popkiller.kingapp.pl/2015-01-06,dipset-wracaja-mixtape-w-drodze-mamy-pierwszy-singielJanuary 6, 2015, 11:44 amMateusz MarcolaDipset is back! Ponad dekadę od premiery ich ostatniego albumu, niespełna pięć lat od ostatniego w pełni wspólnego numeru – był nim wydany w 2010 roku „Salute” – Cam'Ron, Juelz Santana, Jim Jones i Freekey Zekey powracają na scenę muzyczną kawałkiem „Have My Money”. Ale to nie wszystko. W wywiadzie z Funkmasterem Flexem reprezentanci Harlemu zapowiedzieli wspólną trasę koncertową, a także wydanie hostowanego przez DJ'a Mustarda, DJ'a Khaleda i Swizz Beatza mixtape'u. Dipset is back! Ponad dekadę od premiery ich ostatniego albumu, niespełna pięć lat od ostatniego w pełni wspólnego numeru – był nim wydany w 2010 roku „Salute” – Cam'Ron, Juelz Santana, Jim Jones i Freekey Zekey powracają na scenę muzyczną kawałkiem „Have My Money”. Ale to nie wszystko. W wywiadzie z Funkmasterem Flexem reprezentanci Harlemu zapowiedzieli wspólną trasę koncertową, a także wydanie hostowanego przez DJ'a Mustarda, DJ'a Khaleda i Swizz Beatza mixtape'u. 

 

]]>
NBA Live 2015 Soundtrack - odsłuchhttps://popkiller.kingapp.pl/2014-10-28,nba-live-2015-soundtrack-odsluchhttps://popkiller.kingapp.pl/2014-10-28,nba-live-2015-soundtrack-odsluchOctober 28, 2021, 7:26 pmJakub GolińskiTegoroczna edycja gry NBA Live zadebiutowała 7 października. Zgodnie z tradycją pojawił się również jej oficjalny soundtrack, a na nim blisko 30 rapowych tracków. Tracklistę tworzy głównie świeża krew. Są ksywki, które osobiście widzę pierwszy raz. G-Eazy, Gent & Jawns, K Camp, TeeFlii… Z lekkim wzruszeniem wracam do czasów gdy za muzykę w grze odpowiadali Snoop Dogg, Naughty By Nature, Fabolous czy choćby Angie Martinez z numerem 'If I Could Go'.Damian Lillard – rozgrywający Portland i jednocześnie gwiazda okładki najnowszej NBA Live – poproszony o komentarz powiedział: „Zdecydowanie wolę oldschoolowy rap. Zazwyczaj gdy słyszę jakieś nowe rzeczy to przez to, że ktoś mi je puści. Nie wyszukuję specjalnie nowych raperów, a na tracklistę NBA Live 2015 składa się sporo nowych graczy. Jest to więc dobry sposób na sprawdzenie tego co świeże dla takich oldschooowców jak ja.”Jednocześnie dodaje, że jego ulubiony numer z tegorocznego soundtrack’u to „Born and Rise” od legend ze Smif N Wessun.Lista numerów prezentuje się następująco:Chuck Inglish - Gametime feat. Action Bronson Bishop Nehru - You Stressin' (Prod. by Disclosure) Yonas Michael - Concrete Love (Live at the Velvet Room) Daytona - Walk Around (Prod. By Harry Fraud) Flatbush Zombies - My Team Supreme 2.0 feat. Bodega Bamz Federal Reserve - Still Dipset feat. Cam'ron, A-Trak & Juelz Santana Smif N Wessun - Born and Raised feat. Junior Kelly Bas - Charles De Gaulle To JFK Bodega Bamz - Young And Livin Phantogram - Black Out Days Fashawn - Letter F G-Eazy - Complete Gent & Jawns - Fireball Jeremih - Don’t Tell Em feat. YG A-Trak x Milo & Otis - Out The Speakers feat. Rich Kidz J. Sands feat. L.F. Daze - Five To Get Live (NBA LIVE REMIX) Jeezy - Me Ok Raz Fresco - Freshest Ever feat. ChillxWill TeeFLii - 24 Hours feat. 2 Chainz 813 - Thank You Sir Sly - Inferno Brooke Candy - Opulence Rustie - Up Down feat. D Double E Tuki Carter - Yeah Deluka - Black Magic K CAMP - Money Baby feat. Kwony Ca$hTegoroczna edycja gry NBA Live zadebiutowała 7 października. Zgodnie z tradycją pojawił się również jej oficjalny soundtrack, a na nim blisko 30 rapowych tracków. Tracklistę tworzy głównie świeża krew. Są ksywki, które osobiście widzę pierwszy raz. G-Eazy, Gent & Jawns, K Camp, TeeFlii… Z lekkim wzruszeniem wracam do czasów gdy za muzykę w grze odpowiadali Snoop Dogg, Naughty By Nature, Fabolous czy choćby Angie Martinez z numerem 'If I Could Go'.

Damian Lillard – rozgrywający Portland i jednocześnie gwiazda okładki najnowszej NBA Live – poproszony o komentarz powiedział: „Zdecydowanie wolę oldschoolowy rap. Zazwyczaj gdy słyszę jakieś nowe rzeczy to przez to, że ktoś mi je puści. Nie wyszukuję specjalnie nowych raperów, a na tracklistę NBA Live 2015 składa się sporo nowych graczy. Jest to więc dobry sposób na sprawdzenie tego co świeże dla takich oldschooowców jak ja.”

Jednocześnie dodaje, że jego ulubiony numer z tegorocznego soundtrack’u to „Born and Rise” od legend ze Smif N Wessun.

Lista numerów prezentuje się następująco:

Chuck Inglish - Gametime feat. Action Bronson 
Bishop Nehru - You Stressin' (Prod. by Disclosure) 
Yonas Michael - Concrete Love (Live at the Velvet Room) 
Daytona - Walk Around (Prod. By Harry Fraud) 
Flatbush Zombies - My Team Supreme 2.0 feat. Bodega Bamz 
Federal Reserve - Still Dipset feat. Cam'ron, A-Trak & Juelz Santana 
Smif N Wessun - Born and Raised feat. Junior Kelly 
Bas - Charles De Gaulle To JFK 
Bodega Bamz - Young And Livin
Phantogram - Black Out Days
Fashawn - Letter F
G-Eazy - Complete
Gent & Jawns - Fireball
Jeremih - Don’t Tell Em feat. YG
A-Trak x Milo & Otis - Out The Speakers feat. Rich Kidz
J. Sands feat. L.F. Daze - Five To Get Live (NBA LIVE REMIX)
Jeezy - Me Ok
Raz Fresco - Freshest Ever feat. ChillxWill
TeeFLii - 24 Hours feat. 2 Chainz
813 - Thank You
Sir Sly - Inferno 
Brooke Candy - Opulence 
Rustie - Up Down feat. D Double E 
Tuki Carter - Yeah 
Deluka - Black Magic
K CAMP - Money Baby feat.
Kwony Ca$h

]]>
Juelz Santana i Rich Homie Quan podpisują kontrakty z Cash Money/Young Money?https://popkiller.kingapp.pl/2014-05-24,juelz-santana-i-rich-homie-quan-podpisuja-kontrakty-z-cash-moneyyoung-moneyhttps://popkiller.kingapp.pl/2014-05-24,juelz-santana-i-rich-homie-quan-podpisuja-kontrakty-z-cash-moneyyoung-moneyMay 24, 2014, 10:24 amMichał ZdrojewskiNiedawno informowaliśmy Was o tym, że Juelz Santana ponownie łączy siły z Lil Waynem. Okazuje się, że cała sprawa jest poważniejsza niż tylko wspólne nagrywanie utworu. Według serwisu AllHipHop.com wszystko wskazuje na to, że Juelz Santana chce już na sto procent wykorzystać swój ogromny potencjał i podpisze kontrakt z YMCMB. Oprócz niego, już i tak okazałą ekipę, Cash Money/Young Money poszerzyć ma jeden z najgorętszych raperów ostatnich miesięcy, czyli Rich Homie Quan.Trzeba przyznać, że Birdman robi coraz to poważniejsze kroki do tego, żeby z Cash Money zrobić prawdziwe mainstreamowe imperium. Ostatnim jego nabytkiem jest coraz bardziej popularny Young Thug, a trzeba przypomnieć, że podlegli mu są też m.in. Drake, Nicki Minaj, Tyga oraz oczywiście Weezy. Dla Juelza Santany taki ruch mógłby być zbawiennym, ponieważ - wiecznie narzekający na swój kontrakt - raper od kilku już lat nie może zebrać się na nagranie pełnoprawnego albumu. Ostatni projekt od niego pt. "God Will'n" zebrał bardzo dobre recenzję i zwiastował ponowne wkroczenie na scenę reprezentanta The Diplomats, lecz opróćz kilku gościnnych występów, niczego większego nie dostaliśmy.Rich Homie Quan, czyli świeżo upieczony Freshman XXL, który ostatnio chwalił się łańcuchem Rich Gang, swoje podpisanie kontraktu z Cash Money Records ma oficjalnie potwierdzić przy okazji wydania wspólnego mixtape'u z wspomnianym wcześniej Young Thugiem. Niedawno informowaliśmy Was o tym, że Juelz Santana ponownie łączy siły z Lil Waynem. Okazuje się, że cała sprawa jest poważniejsza niż tylko wspólne nagrywanie utworu. Według serwisu AllHipHop.com wszystko wskazuje na to, że Juelz Santana chce już na sto procent wykorzystać swój ogromny potencjał i podpisze kontrakt z YMCMB. Oprócz niego, już i tak okazałą ekipę, Cash Money/Young Money poszerzyć ma jeden z najgorętszych raperów ostatnich miesięcy, czyli Rich Homie Quan.

Trzeba przyznać, że Birdman robi coraz to poważniejsze kroki do tego, żeby z Cash Money zrobić prawdziwe mainstreamowe imperium. Ostatnim jego nabytkiem jest coraz bardziej popularny Young Thug, a trzeba przypomnieć, że podlegli mu są też m.in. Drake, Nicki Minaj, Tyga oraz oczywiście Weezy. Dla Juelza Santany taki ruch mógłby być zbawiennym, ponieważ - wiecznie narzekający na swój kontrakt - raper od kilku już lat nie może zebrać się na nagranie pełnoprawnego albumu. Ostatni projekt od niego pt. "God Will'n" zebrał bardzo dobre recenzję i zwiastował ponowne wkroczenie na scenę reprezentanta The Diplomats, lecz opróćz kilku gościnnych występów, niczego większego nie dostaliśmy.

Rich Homie Quan, czyli świeżo upieczony Freshman XXL, który ostatnio chwalił się łańcuchem Rich Gang, swoje podpisanie kontraktu z Cash Money Records ma oficjalnie potwierdzić przy okazji wydania wspólnego mixtape'u z wspomnianym wcześniej Young Thugiem. 

]]>
Cam'Ron & A-Trak feat. Juelz Santana "Dipshits" - teledyskhttps://popkiller.kingapp.pl/2014-05-15,camron-a-trak-feat-juelz-santana-dipshits-teledyskhttps://popkiller.kingapp.pl/2014-05-15,camron-a-trak-feat-juelz-santana-dipshits-teledyskMay 14, 2014, 11:42 pmMichał Zdrojewski"I know you miss this, it's still Dipset you dipshits!" - rapuje w najnowszym kawałku Juelz Santana. Takich słów, takiego utworu i takiego klipu wyczekiwali wszyscy fani The Diplomats od bardzo długiego czasu. W końcu doczekali się za sprawą A-Traka, który ostatnio dużo dobrego robi na płaszczyźnie hip-hopowej (EP "Low Pros"). "Dipshits" jest pierwszym klipem promującym nadchodzący projekt kanadyjskiego producenta z Cam'Ronem o nazwie "Fool's Gold". Świetny klimatyczny klip osadzony w nowojorskiej scenerii, bit wyprodukowany przez Just Blaze'a, obecność Killa Cama, Jim Jonesa, Juelza i Dame Dasha w jednym klipie - to trzeba zobaczyć.[[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"13789","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]]"I know you miss this, it's still Dipset you dipshits!" - rapuje w najnowszym kawałku Juelz Santana. Takich słów, takiego utworu i takiego klipu wyczekiwali wszyscy fani The Diplomats od bardzo długiego czasu. W końcu doczekali się za sprawą A-Traka, który ostatnio dużo dobrego robi na płaszczyźnie hip-hopowej (EP "Low Pros"). "Dipshits" jest pierwszym klipem promującym nadchodzący projekt kanadyjskiego producenta z Cam'Ronem o nazwie "Fool's Gold". Świetny klimatyczny klip osadzony w nowojorskiej scenerii, bit wyprodukowany przez Just Blaze'a, obecność Killa Cama, Jim Jonesa, Juelza i Dame Dasha w jednym klipie - to trzeba zobaczyć.

[[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"13789","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]]

]]>
Juelz Santana zapowiada nagranie nowego materiału z Lil Wayne'em!https://popkiller.kingapp.pl/2014-05-10,juelz-santana-zapowiada-nagranie-nowego-materialu-z-lil-wayneemhttps://popkiller.kingapp.pl/2014-05-10,juelz-santana-zapowiada-nagranie-nowego-materialu-z-lil-wayneemMay 10, 2014, 9:47 amAdmin strony"I Can't Feel My Face" - ten projekt to mój prywatny "Detox". Gdy padały pierwsze głośne zapowiedzi wspólnego albumu Juelza Santany i Lil Wayne'a to obaj byli wówczas w życiowej formie - Dipsetowiec po klasycznym już "What The Game's Been Missing", a Weezy między "Tha Carter II" a "Tha Carter III", czyli w okresie, gdy jeszcze stał na ziemi, ale głowę już trzymał w chmurach. Śmiem twierdzić, że gdyby nagrali ten album to pozamiataliby mainstreamem przeokrutnie, o czym przekonywały nagrywane wówczas przez nich kooperacje. Mijały lata, o płycie cisza, ostatnie wiadomości to wypowiedzi Juelza z 2012 roku, że materiał na ten krążek nagrywają od pięciu lat... Teraz dotarło do nas światełko w tunelu!W rozmowie z Vibe'em Santana twierdzi, że Wayne zadzwonił do niego i zaprosił do studia, by wziąć się do pracy nad nowym materiałem..."Wayne powiedział mi, żebym przyjechał do L.A. Nie mogę się doczekać, by wpaść tam i w końcu coś zrobić. Choć nie wiem jeszcze, co dokładnie tym razem jest w planach"Czy chodzi np. tylko o featuring przy okazji "Tha Carter V" czy o coś większego? Pozostaje trzymać kciuki, by "wyzwolony od solówek" Wayne i nie mogący skończyć swojej solówki Juelz złapali studyjną chemię i wydali pełny projekt. "14 to już nie 05", jak nawinąłby 10 lat później Pezet, ale "diamonds live forever" jak odbiłby to Kanye.[[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"13391","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]][[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"13392","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]]"I Can't Feel My Face" - ten projekt to mój prywatny "Detox". Gdy padały pierwsze głośne zapowiedzi wspólnego albumu Juelza Santany i Lil Wayne'a to obaj byli wówczas w życiowej formie - Dipsetowiec po klasycznym już "What The Game's Been Missing", a Weezy między "Tha Carter II" a "Tha Carter III", czyli w okresie, gdy jeszcze stał na ziemi, ale głowę już trzymał w chmurach. Śmiem twierdzić, że gdyby nagrali ten album to pozamiataliby mainstreamem przeokrutnie, o czym przekonywały nagrywane wówczas przez nich kooperacje. Mijały lata, o płycie cisza, ostatnie wiadomości to wypowiedzi Juelza z 2012 roku, że materiał na ten krążek nagrywają od pięciu lat... Teraz dotarło do nas światełko w tunelu!

W rozmowie z Vibe'em Santana twierdzi, że Wayne zadzwonił do niego i zaprosił do studia, by wziąć się do pracy nad nowym materiałem...

"Wayne powiedział mi, żebym przyjechał do L.A. Nie mogę się doczekać, by wpaść tam i w końcu coś zrobić. Choć nie wiem jeszcze, co dokładnie tym razem jest w planach"

Czy chodzi np. tylko o featuring przy okazji "Tha Carter V" czy o coś większego? Pozostaje trzymać kciuki, by "wyzwolony od solówek" Wayne i nie mogący skończyć swojej solówki Juelz złapali studyjną chemię i wydali pełny projekt. "14 to już nie 05", jak nawinąłby 10 lat później Pezet, ale "diamonds live forever" jak odbiłby to Kanye.

[[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"13391","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]]

[[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"13392","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]]

]]>
Philthy Rich feat. Juelz Santana "Everything Designer" - teledyskhttps://popkiller.kingapp.pl/2014-03-19,philthy-rich-feat-juelz-santana-everything-designer-teledyskhttps://popkiller.kingapp.pl/2014-03-19,philthy-rich-feat-juelz-santana-everything-designer-teledyskMarch 17, 2014, 10:19 pmAdmin stronyCiekaw jestem czy ktoś podobnie do mnie wypatruje wszelkich przejawów aktywności Juelza Santany, mając nadzieję, że otrzymamy kiedyś mityczne już powoli "Born 2 Lose, Built 2 Win". Tym razem reprezentant Dipsetów pojawił się u gościa, którego z tempem tworzenia problemów nie ma, jak przystało na Kalifornijczyka. Philthy Rich to uliczny raper z Bay Area, który muzyką zalewa nas regularnie a w nowym singlu z Juelzem postanowił ponawijać sobie o designerskich ciuchach.Ciekaw jestem czy ktoś podobnie do mnie wypatruje wszelkich przejawów aktywności Juelza Santany, mając nadzieję, że otrzymamy kiedyś mityczne już powoli "Born 2 Lose, Built 2 Win". Tym razem reprezentant Dipsetów pojawił się u gościa, którego z tempem tworzenia problemów nie ma, jak przystało na Kalifornijczyka. Philthy Rich to uliczny raper z Bay Area, który muzyką zalewa nas regularnie a w nowym singlu z Juelzem postanowił ponawijać sobie o designerskich ciuchach.

]]>
The Diplomats - album nadchodzi!https://popkiller.kingapp.pl/2014-02-13,the-diplomats-album-nadchodzihttps://popkiller.kingapp.pl/2014-02-13,the-diplomats-album-nadchodziFebruary 13, 2014, 5:42 pmMichał ZdrojewskiO wielkim comebacku The Diplomats mówiło się już naprawdę wiele razy. Było kilka wspólnych utworów, koncertów i innych różnego rodzaju przedsiewzięć, ale tak naprawdę wizja kolejnego wspólnego albumu legendarnych raperów z Harlemu nigdy nie wydawała się tak realna jak teraz. Powrót Juelza zeszłorocznym mixtapem "God Will'n" oraz konsekwentne wydawanie materiału przez Cam'rona oraz Jim Jonesa napawała optymizmem. Teraz temat wspólnego powrotu The Diplomats przywołał Jim Jones w rozmowie Miss Info podczas dziejącego się obecnie w Nowym Jorku Fashion Weeku...Ciekawostką jest, że na popularnym NYFW wystawiał się na wybiegu Cam'ron ze swoją linią... peleryn sygnowanych logiem Dipset. Poniżej możecie obejrzeć video, w którym Jones mówi, że nowy projekt grupy nadchodzi i jest on naprawdę blisko.[[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"10828","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]]O wielkim comebacku The Diplomats mówiło się już naprawdę wiele razy. Było kilka wspólnych utworów, koncertów i innych różnego rodzaju przedsiewzięć, ale tak naprawdę wizja kolejnego wspólnego albumu legendarnych raperów z Harlemu nigdy nie wydawała się tak realna jak teraz. Powrót Juelza zeszłorocznym mixtapem "God Will'n" oraz konsekwentne wydawanie materiału przez Cam'rona oraz Jim Jonesa napawała optymizmem. Teraz temat wspólnego powrotu The Diplomats przywołał Jim Jones w rozmowie Miss Info podczas dziejącego się obecnie w Nowym Jorku Fashion Weeku...

Ciekawostką jest, że na popularnym NYFW wystawiał się na wybiegu Cam'ron ze swoją linią... peleryn sygnowanych logiem Dipset. Poniżej możecie obejrzeć video, w którym Jones mówi, że nowy projekt grupy nadchodzi i jest on naprawdę blisko.

[[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"10828","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]]

]]>
Juelz Santana feat. Wiz Khalifa, Bucksy Luciano "Everything Is Good" - teledyskhttps://popkiller.kingapp.pl/2013-02-20,juelz-santana-feat-wiz-khalifa-bucksy-luciano-everything-is-good-teledyskhttps://popkiller.kingapp.pl/2013-02-20,juelz-santana-feat-wiz-khalifa-bucksy-luciano-everything-is-good-teledyskFebruary 19, 2013, 7:24 pmMateusz MarcolaJuelz Santana powtarza w wywiadach, że przygotował teledysk do każdego z osiemnastu utworów, które znalazły się na jego styczniowym powrocie do rapgry, "God Will'N". I chyba nie żartuje: promocja zrecenzowanego przez nas podwójnie materiału trwa w najlepsze, tym razem dostajemy wideoklip do numeru "Everything Is Good" z gościnnym udziałem Wiza Khalify i Bucksiego Luciano. Juelz Santana powtarza w wywiadach, że przygotował teledysk do każdego z osiemnastu utworów, które znalazły się na jego styczniowym powrocie do rapgry, "God Will'N". I chyba nie żartuje: promocja zrecenzowanego przez nas podwójnie materiału trwa w najlepsze, tym razem dostajemy wideoklip do numeru "Everything Is Good" z gościnnym udziałem Wiza Khalify i Bucksiego Luciano.  

]]>
Juelz Santana feat. Wale "Awesome" - teledyskhttps://popkiller.kingapp.pl/2013-02-14,juelz-santana-feat-wale-awesome-teledyskhttps://popkiller.kingapp.pl/2013-02-14,juelz-santana-feat-wale-awesome-teledyskFebruary 14, 2013, 12:29 pmAdmin stronyParę słów od siebie w temacie Walentynek mają też do dodania Juelz Santana i Wale w nowym teledysku z mixtape'u "God Will'N". Sprawdźcie sami jak obaj opisują kobietę, którą określają mianem "awesome".

Parę słów od siebie w temacie Walentynek mają też do dodania Juelz Santana i Wale w nowym teledysku z mixtape'u "God Will'N". Sprawdźcie sami jak obaj opisują kobietę, którą określają mianem "awesome".

]]>
Video Dnia: Juelz Santana feat. Future "Nobody Knows"https://popkiller.kingapp.pl/2013-01-30,video-dnia-juelz-santana-feat-future-nobody-knowshttps://popkiller.kingapp.pl/2013-01-30,video-dnia-juelz-santana-feat-future-nobody-knowsMarch 19, 2013, 4:31 pmAdmin stronyDlaczego: Dopiero co napisałem dwa dni temu przy okazji innego Video Dnia o "ambiwalentnych odczuciach"... i musiał jak na ironię wskoczyć klip do tego numeru. "Nobody Knows" to świetne, przejmujące, osobiste i klimatyczne zwrotki Juelza Santany rozliczającego się z przeszłością. Wszystko "przyozdobione" asłuchalnym wyciem Future'a w czymś, co miało być refrenem. Tak czy tak - sprawdźcie koniecznie, choćby przewijając refreny.Dlaczego: Dopiero co napisałem dwa dni temu przy okazji innego Video Dnia o "ambiwalentnych odczuciach"... i musiał jak na ironię wskoczyć klip do tego numeru. "Nobody Knows" to świetne, przejmujące, osobiste i klimatyczne zwrotki Juelza Santany rozliczającego się z przeszłością. Wszystko "przyozdobione" asłuchalnym wyciem Future'a w czymś, co miało być refrenem. Tak czy tak - sprawdźcie koniecznie, choćby przewijając refreny.

]]>
Juelz Santana "I Wanna Rock (Remix)" + "Black Republican (+ Lil Wayne)" (Diggin' In The Videos #259)https://popkiller.kingapp.pl/2013-01-28,juelz-santana-i-wanna-rock-remix-black-republican-lil-wayne-diggin-in-the-videos-259https://popkiller.kingapp.pl/2013-01-28,juelz-santana-i-wanna-rock-remix-black-republican-lil-wayne-diggin-in-the-videos-259January 28, 2013, 12:39 amAdmin stronyNa koniec naszego (przedłużonego trochę) tygodnia z Juelzem zaprezentujemy Wam dwa remixy, w których dipsetowiec maczał palce. W czasie gdy Santana dominował na rynku mixtape'owym pod terminem tym rozumieliśmy jeszcze materiały pełne remixów, wolnych styli i spontanów na dobrze znanych instrumentalach - inaczej niż obecnie, gdy od paru lat jako mixtape'y raperzy rzucają nam pełnoprawne, w pełni autorskie albumy, śmiało mogące konkurować z tym, co trafia do sklepów. Szkoda w sumie, że bardziej klasyczna forma mixtape'ów (nie mówiąc już o tej korzennej, gdzie wszystko oscratchowane jest przez DJ-a) obecnie zanikła, bo i tam znaleźć można było sporo perełek."I Wanna Rock" Snoop Dogga to bit, który wyeksploatowany został przez co drugiego rapera w Stanach, podobnie jak "A Milli" czy "Black & Yellow". Jednak dopiero Santana poleciał na nim tak, że reszta, włącznie z oryginałem mogła chować się po kątach. Leniwie, od niechcenia, z masą pauz, powtórzeniami i chorymi, abstrakcyjnymi linijkami. Tak, że słuchając tego myślimy "daaamn, ale on tu siedzi!"A "Black Republican"? Remix wspólnego numeru Nasa i Jaya-Z, w którym Juelz zjednoczył siły z Lil Wayne'em. Tracki takie jak ten tylko przekonują, że gdyby w okresie pierwszych zapowiedzi, gdy zarówno Juelz (po "What The Game's Been Missing") jak Weezy (między "Tha Carter II" a "Tha Carter III") byli w życiowej formie, ich wspólne "I Can't Feel My Face" powstało i wyszło to pozamiatało by mainstreamem w niesamowity sposób. Dziś nie miałoby już tej siły rażenia, ale skoro Wayne ma być producentem wykonawczym "Born To Lose, Built To Win" to może może potem...?Na koniec naszego (przedłużonego trochę) tygodnia z Juelzem zaprezentujemy Wam dwa remixy, w których dipsetowiec maczał palce. W czasie gdy Santana dominował na rynku mixtape'owym pod terminem tym rozumieliśmy jeszcze materiały pełne remixów, wolnych styli i spontanów na dobrze znanych instrumentalach - inaczej niż obecnie, gdy od paru lat jako mixtape'y raperzy rzucają nam pełnoprawne, w pełni autorskie albumy, śmiało mogące konkurować z tym, co trafia do sklepów. Szkoda w sumie, że bardziej klasyczna forma mixtape'ów (nie mówiąc już o tej korzennej, gdzie wszystko oscratchowane jest przez DJ-a) obecnie zanikła, bo i tam znaleźć można było sporo perełek.

"I Wanna Rock" Snoop Dogga to bit, który wyeksploatowany został przez co drugiego rapera w Stanach, podobnie jak "A Milli" czy "Black & Yellow". Jednak dopiero Santana poleciał na nim tak, że reszta, włącznie z oryginałem mogła chować się po kątach. Leniwie, od niechcenia, z masą pauz, powtórzeniami i chorymi, abstrakcyjnymi linijkami. Tak, że słuchając tego myślimy "daaamn, ale on tu siedzi!"

A "Black Republican"? Remix wspólnego numeru Nasa i Jaya-Z, w którym Juelz zjednoczył siły z Lil Wayne'em. Tracki takie jak ten tylko przekonują, że gdyby w okresie pierwszych zapowiedzi, gdy zarówno Juelz (po "What The Game's Been Missing") jak Weezy (między "Tha Carter II" a "Tha Carter III") byli w życiowej formie, ich wspólne "I Can't Feel My Face" powstało i wyszło to pozamiatało by mainstreamem w niesamowity sposób. Dziś nie miałoby już tej siły rażenia, ale skoro Wayne ma być producentem wykonawczym "Born To Lose, Built To Win" to może może potem...?

]]>
Juelz Santana "What The Game's Been Missing" (Klasyk Na Weekend)https://popkiller.kingapp.pl/2013-01-26,juelz-santana-what-the-games-been-missing-klasyk-na-weekendhttps://popkiller.kingapp.pl/2013-01-26,juelz-santana-what-the-games-been-missing-klasyk-na-weekendDecember 29, 2013, 6:09 pmAdmin strony"Jestem tym, co zgubiła gra" - oznajmia Juelz Santana w intrze do swojego drugiego pełnoprawnego LP a jego 5-letni kuzyn w tle dopowiada "It's time to do it big, let's go". I przez 21 następnych pozycji na trackliście strzał za strzałem potwierdza hipotezę zawartą w tytule.Wydane w 2003 roku "From Me To U" było udaną rozbiegówką i brodzikiem. Featuringi u Cam'Rona zdołały go zahartować, numery Dipsetów rozkręcić. Z "What The Game's Been Missing", zaczynając od przeładowanego mocą i parciem po swoje z klapkami na oczach "Rumble Young Man Rumble" rzucił się grze do gardła, będąc "głodnym, jakby nigdy nie jadł"...Celowo przywołałem tu jeden z głupszych (z pozoru) wersów Lil Wayne'a, bo z abstrakcyjnych słownych gierek także Santana uczynił swój znak rozpoznawczy. Krytykom dał do ręki argumenty w postaci "Who want with I? You want it with I?, I'll shoot one in your eye, You'll lose one of your eyes" czy poczwórnych rymów w stylu "Straight for paper, Paper chaser, Gangsta gangsta, Gangsta gangsta", ale co z tego skoro nawinięte było to tak stylowo, że ręce składały się do oklasków a charyzma i głód sukcesu w głosie zawstydzały wszystkich dukaczy siedzących nad tysiąckrotnym dnem godzinami?Czym porywał więc na tym albumie Santana? Treściowo - to gangsterskie opowieści, pełna hustlerka, melanże, pistolety, pełne magazynki, kilogramy koksu i wszechobecne "Dipset Bitch!" Na trackliście widnieją numery takie jak "Shottas", "Kill Em" czy "Murda Murda" a sam Juelz w jednym z refrenów woła "we promotin violence". Ale ale...Po pierwsze - liczy się jak. Gangsterka w - pełnej aż do przesytu kolorów (ulubiony róż Cam'Rona), futer, bandan, przepychu i pitchowanych "wiewiórkowych" bitów - dipsetowej stylistyce była jak zastrzyk świeżości w skostniałe mainstreamowe struktury. Jak przybysze z innego świata, zabierający nas w bajkową podróż dla dorosłych. Podróż pełną hajsu, kobiet i brudnych interesów, niczym klasyczne kino gangsterskie, ale takie w którym Don Vito lata na pełnym swagu, obwieszony złotem i ubrany w garnitur w splatające się włoską i amerykańską flagę, z okrzykiem "bitch" na ustach.Po drugie - powierzchowna, odrzucająca wielu forma była tylko przykrywką dla świetnego, wysmakowanego mainstreamu. Mainstreamu, w którym było miejsce i na poważniejsze treści. To płyta, na której obok siebie słyszymy wystrzały poprzedzone "put the kids to bed" i (posadzoną na pitchowanym samplu z "I Don't Want To Miss A Thing" Aerosmith z filmu Armageddon) przejmującą rozkminę ojca będącego w samym środku nowojorskiego piekła z wersami w stylu:"I do any and everythin that's the truth sonFrom the dirtiest diaper till you get old enough to dirty your Nikes upI'm your clean up man if you ever need a hand, need a foot, need a heartNeed a lungReach for the phone, call me up sonYes everything drops for you, everything stops for youI burry a block for you, I let go every shot for youAnd I reload the clip just to make sure he's hit"czy"I placed you up in the skyLike behold the only thing greater than IYou, my greatest achievementFuck a platinum plaqueThis is history in the making believe in it"I przynajmniej do mnie dużo bardziej trafia rap, który pod wyolbrzymioną i przekoloryzowaną 'ignorancką' formą ukrywa przyziemne, szare, codzienne emocje niż ten, który pod zawoalowaną poetycką formą i wieloznacznościami ukrywa... pustą poetycką formę. Mamy tu rozkminkowe "Lil Boy Fresh", wspominkowe "Good Times"... A wspomniane "we promotin violence"? Cały kontekst brzmi:"Right now I am promoting violence (AY)Why shouldn't I get the vest and spit the thing (AY)When y'all promote cigarettes and nicotine (AY)And y'all hope we stop itY'all told me stop itY'all the ones that keep promoting violence (AY)"Celne? Taki jest zresztą cały Juelz. Głupie linijki głupie z założenia, ale wymagające błyskotliwości w napisaniu. Bangery rozpalające kluby po dziś dzień, przeładowane przepychem, lansem, dragami i bronią, eksponujące formę i ukrywające pod nią codzienne, życiowe rozkminy zwykłego 20-parolatka i coś bliskiego życiu wielu Amerykanów. A przede wszystkim - niepodrabialna, leniwa stylówka oparta na powtórzeniach, gierkach słownych, ogromnej pewności siebie, naturalnym swagu i błysku w oku. Gdy spojrzymy na tytuł i przetłumaczymy go razem z ksywką to możemy tylko przytaknąć, że rapowi w dzisiejszym czasie zbyt często brak pazura, charyzmy, autentyczności... po prostu "klejnotów". A Juelz wnosił je bez wątpienia i miejmy nadzieję, że niedługo podniesie średnią 'cojones' w mainstreamie trzecią solówką. Mic check, one two, one two... i gra gitara panie Santana."Jestem tym, co zgubiła gra" - oznajmia Juelz Santana w intrze do swojego drugiego pełnoprawnego LP a jego 5-letni kuzyn w tle dopowiada "It's time to do it big, let's go". I przez 21 następnych pozycji na trackliście strzał za strzałem potwierdza hipotezę zawartą w tytule.

Wydane w 2003 roku "From Me To U" było udaną rozbiegówką i brodzikiem. Featuringi u Cam'Rona zdołały go zahartować, numery Dipsetów rozkręcić. Z "What The Game's Been Missing", zaczynając od przeładowanego mocą i parciem po swoje z klapkami na oczach "Rumble Young Man Rumble" rzucił się grze do gardła, będąc "głodnym, jakby nigdy nie jadł"...

Celowo przywołałem tu jeden z głupszych (z pozoru) wersów Lil Wayne'a, bo z abstrakcyjnych słownych gierek także Santana uczynił swój znak rozpoznawczy. Krytykom dał do ręki argumenty w postaci "Who want with I? You want it with I?, I'll shoot one in your eye, You'll lose one of your eyes" czy poczwórnych rymów w stylu "Straight for paper, Paper chaser, Gangsta gangsta, Gangsta gangsta", ale co z tego skoro nawinięte było to tak stylowo, że ręce składały się do oklasków a charyzma i głód sukcesu w głosie zawstydzały wszystkich dukaczy siedzących nad tysiąckrotnym dnem godzinami?

Czym porywał więc na tym albumie Santana? Treściowo - to gangsterskie opowieści, pełna hustlerka, melanże, pistolety, pełne magazynki, kilogramy koksu i wszechobecne "Dipset Bitch!" Na trackliście widnieją numery takie jak "Shottas", "Kill Em" czy "Murda Murda" a sam Juelz w jednym z refrenów woła "we promotin violence". Ale ale...

Po pierwsze - liczy się jak. Gangsterka w - pełnej aż do przesytu kolorów (ulubiony róż Cam'Rona), futer, bandan, przepychu i pitchowanych "wiewiórkowych" bitów - dipsetowej stylistyce była jak zastrzyk świeżości w skostniałe mainstreamowe struktury. Jak przybysze z innego świata, zabierający nas w bajkową podróż dla dorosłych. Podróż pełną hajsu, kobiet i brudnych interesów, niczym klasyczne kino gangsterskie, ale takie w którym Don Vito lata na pełnym swagu, obwieszony złotem i ubrany w garnitur w splatające się włoską i amerykańską flagę, z okrzykiem "bitch" na ustach.

Po drugie - powierzchowna, odrzucająca wielu forma była tylko przykrywką dla świetnego, wysmakowanego mainstreamu. Mainstreamu, w którym było miejsce i na poważniejsze treści. To płyta, na której obok siebie słyszymy wystrzały poprzedzone "put the kids to bed" i (posadzoną na pitchowanym samplu z "I Don't Want To Miss A Thing" Aerosmith z filmu Armageddon) przejmującą rozkminę ojca będącego w samym środku nowojorskiego piekła z wersami w stylu:

"I do any and everythin that's the truth son
From the dirtiest diaper till you get old enough to dirty your Nikes up
I'm your clean up man if you ever need a hand, need a foot, need a heart
Need a lung
Reach for the phone, call me up son
Yes everything drops for you, everything stops for you
I burry a block for you, I let go every shot for you
And I reload the clip just to make sure he's hit"

czy

"I placed you up in the sky
Like behold the only thing greater than I
You, my greatest achievement
Fuck a platinum plaque
This is history in the making believe in it"

I przynajmniej do mnie dużo bardziej trafia rap, który pod wyolbrzymioną i przekoloryzowaną 'ignorancką' formą ukrywa przyziemne, szare, codzienne emocje niż ten, który pod zawoalowaną poetycką formą i wieloznacznościami ukrywa... pustą poetycką formę. Mamy tu rozkminkowe "Lil Boy Fresh", wspominkowe "Good Times"... A wspomniane "we promotin violence"? Cały kontekst brzmi:

"Right now I am promoting violence (AY)
Why shouldn't I get the vest and spit the thing (AY)
When y'all promote cigarettes and nicotine (AY)
And y'all hope we stop it
Y'all told me stop it
Y'all the ones that keep promoting violence (AY)"

Celne? Taki jest zresztą cały Juelz. Głupie linijki głupie z założenia, ale wymagające błyskotliwości w napisaniu. Bangery rozpalające kluby po dziś dzień, przeładowane przepychem, lansem, dragami i bronią, eksponujące formę i ukrywające pod nią codzienne, życiowe rozkminy zwykłego 20-parolatka i coś bliskiego życiu wielu Amerykanów. A przede wszystkim - niepodrabialna, leniwa stylówka oparta na powtórzeniach, gierkach słownych, ogromnej pewności siebie, naturalnym swagu i błysku w oku. Gdy spojrzymy na tytuł i przetłumaczymy go razem z ksywką to możemy tylko przytaknąć, że rapowi w dzisiejszym czasie zbyt często brak pazura, charyzmy, autentyczności... po prostu "klejnotów". A Juelz wnosił je bez wątpienia i miejmy nadzieję, że niedługo podniesie średnią 'cojones' w mainstreamie trzecią solówką. Mic check, one two, one two... i gra gitara panie Santana.

]]>
Cam'Ron feat. Juelz Santana "Hey Ma" / "Oh Boy" (Diggin' In The Videos #258)https://popkiller.kingapp.pl/2013-01-23,camron-feat-juelz-santana-hey-ma-oh-boy-diggin-in-the-videos-258https://popkiller.kingapp.pl/2013-01-23,camron-feat-juelz-santana-hey-ma-oh-boy-diggin-in-the-videos-258January 23, 2013, 7:33 pmAdmin stronyDziś cofniemy się do okresu, gdy Santana dopiero wchodził do biznesu u boku dużo bardziej doświadczonego kolegi. "Tego lamusa, co w różowych futrach się woził? To bananowy sezonowiec nie raper, pedalstwo jakieś popowe, a nie hip-hop, panie co pan?! Raper w kolorowych ciuchach?!" - zakrzyknie oburzony słuchacz z Polski. A no doświadczonego i to bardzo - filar i założyciel Dipsetów, Cam'Ron, bowiem w latach 90-tych ukrywając się jeszcze pod ksywką Killa Cam tworzył z Big L'em, McGruffem, Bloodshedem i Murda Masem (potem Ma$e'em) kolektyw Children Of The Corn. A w 1997 zachwycony nim Notorious B.I.G. doprowadził do podpisania przez Cama kontraktu z Epic Records, co dało w 1998 debiutanckie klasyczne "Confessions Of Fire" i wyprowadziło pana Gilesa do mainstreamu...Ale dobra, nie o nim miało być, a o tym do kogo on wyciągnął rękę parę lat później, gdy sam był już na szczycie.17-letni Juelz pojawił się już na drugim albumie Cam'Rona, wydanym w 2000 roku "S.D.E.", ale dopiero kolejny krążek był "tym" strzałem dla Santany i wypchnął go na front. Poprzedzone 4,5-milionowym kontraktem wydane w 2002 roku "Come Home With Me" dało dwa single i dwa wielkie hity. "Hey Boy" i "Oh Ma", numery, które z pitchowanymi, samplowanymi,miękkimi ale bujającymi bitami naznaczyły dipsetowym stylem mainstream na parę lat. A w obu na featuringach 18-19-letni, ubrany wtedy jeszcze w wielkie ciuchy pełne amerykańskich motywów Santana, z kształtującą się stylówą i błyskiem w oku. Check it.Dziś cofniemy się do okresu, gdy Santana dopiero wchodził do biznesu u boku dużo bardziej doświadczonego kolegi."Tego lamusa, co w różowych futrach się woził? To bananowy sezonowiec nie raper, pedalstwo jakieś popowe, a nie hip-hop, panie co pan?! Raper w kolorowych ciuchach?!" - zakrzyknie oburzony słuchacz z Polski. A no doświadczonego i to bardzo - filar i założyciel Dipsetów, Cam'Ron, bowiem w latach 90-tych ukrywając się jeszcze pod ksywką Killa Cam tworzył z Big L'em, McGruffem, Bloodshedem i Murda Masem (potem Ma$e'em) kolektyw Children Of The Corn. A w 1997 zachwycony nim Notorious B.I.G. doprowadził do podpisania przez Cama kontraktu z Epic Records, co dało w 1998 debiutanckie klasyczne "Confessions Of Fire" i wyprowadziło pana Gilesa do mainstreamu...

Ale dobra, nie o nim miało być, a o tym do kogo on wyciągnął rękę parę lat później, gdy sam był już na szczycie.

17-letni Juelz pojawił się już na drugim albumie Cam'Rona, wydanym w 2000 roku "S.D.E.", ale dopiero kolejny krążek był "tym" strzałem dla Santany i wypchnął go na front. Poprzedzone 4,5-milionowym kontraktem wydane w 2002 roku "Come Home With Me" dało dwa single i dwa wielkie hity. "Hey Boy" i "Oh Ma", numery, które z pitchowanymi, samplowanymi,miękkimi ale bujającymi bitami naznaczyły dipsetowym stylem mainstream na parę lat. A w obu na featuringach 18-19-letni, ubrany wtedy jeszcze w wielkie ciuchy pełne amerykańskich motywów Santana, z kształtującą się stylówą i błyskiem w oku. Check it.

]]>
Juelz Santana "God Will'N" - recenzja nr 2https://popkiller.kingapp.pl/2013-01-24,juelz-santana-god-willn-recenzja-nr-2https://popkiller.kingapp.pl/2013-01-24,juelz-santana-god-willn-recenzja-nr-2January 24, 2013, 6:02 pmMateusz MarcolaNie tak znowuż stary niedźwiedź mocno spał, ów zimowy sen ciągnął się przez kilka dobrych lat, ale w końcu bestia się wybudziła i na dzień dobry zaatakowała darmowym albumem. Wiadomo: osiągnięcie szczytu formy zaraz po pobudce to rzecz niemal niemożliwa - i Juelz Santana jeszcze się na ten szczyt nie wspiął. Ale wiele wskazuje na to, że jest na jak najlepszej drodze.Za czasów największej popularności The Diplomats, gdzieś w pierwszej połowie ubiegłego dziesięciolecia, słuchacze często na to całe zjawisko - bo reprezentantów Harlemu można chyba nazwać zjawiskiem - kręcili nosem, przedstawiając różnego rodzaju zarzuty i zarzuciki. Że zbyt komercyjni. Że zbyt kolorowi. Że za dużo w tym wszystkim jarmarcznego blichtru. Że teksty nie takie. Że Jim Jones. Ale jak to zwykle w takich przypadkach bywa, czas zrobił swoje i zdaje się, że obecnie - po upływie raptem kilku lat - natężona krytyka w ich kierunku znacznie się skurczyła, zniknęła wręcz, w mediach natomiast coraz częściej słychać głosy, że hip-hop na powrocie Dipsetów wiele by zyskał. Co więcej, do dipsetowskich inspiracji przyznaje się całkiem spora ilość młodych raperów, by wspomnieć chociażby nową gwiazdę amerykańskiego mainstreamu, A$AP Rocky'ego. Krytyka zatem zniknęła, w żadnym wypadku nie zniknęła za to popularność. Dowód? Proszę bardzo: mimo że Juelz Santana swój ostatni solowy materiał wydał pięć lat temu, jego powrotne "God Will'N" już po pierwszych kilku godzinach przesłuchało lub pobrało ponad 100 tysięcy osób, bijąc tym samym nowe wydawnictwa od Ace Hooda, Future'a czy Mastera P. Pięć lat to jednak szmat czasu - szczególnie jak na realia współczesnego hip-hopu - i Santana doskonale zdaje sobie z tego sprawę. Dajmy na to: kwestia podejścia do mixtape'ów. - Mixtape'y trzeba teraz traktować jak pełnoprawne albumy - tłumaczył w wywiadzie udzielonym magazynowi XXL. - Nie mogłem sobie pozwolić, żeby "God Will'N" było po prostu serią freestyle'ów nagranych pod kradzione beaty. Chciałem, żeby wyszło z tego coś znacznie większego - dodał. I wyszło? Raczej tak. "Raczej", bo Juelz Santana nagrywał w przeszłości rzeczy lepsze, o większej sile rażenia. "Tak", bo "God Will'N" to mimo wszystko kawał dobrego hip-hopu, udany powrót do mainstreamowej pierwszej ligi, który pokazał, że członek The Diplomats nie utracił bynajmniej swoich niegdysiejszych atutów: dużej dawki charyzmy, cwaniackiego flow, niewymuszonego poczucia humoru, dzięki któremu wybaczaliśmy mu potworki pokroju: "Rock star, flier than an ostrich", a także jego znaku rozpoznawczego - siejących popłoch punchline'ów. "Am I gettin' money? (Sho Nuff)Am I the meanest? (Sho nuff) Am I the baddest? (Sho nuff)Am I the flyest? (Sho nuff)Who got the illest mojo fo sho 'round this town, me", rapuje Juelz Santana w pierwszych linijkach otwierającego album "Sho Nuff", które nie pozostawia żadnych wątpliwości: członek Dipsetów powrócił i - jak mówił w przedpremierowych wywiadach - znów jest głodny rapu. Ten głód słychać wyraźnie w kolejnych utworach; agresywnych "Nobody's Safe" i "Bad Guy", gdzie Santana czuje się jak ryba w wodzie, miażdżąc naprzemiennie panczlajnami i bragadoccio; hitowym "Black Out", kolejnym dowodem na to, że duet Santana-Wayne czuje się w swoim towarzystwie bardzo komfortowo, a ich wspólny album może być warty tylu lat żmudnego wyczekiwania; gwiazdorsko obsadzonym "Soft", które nuży wprawdzie brzmiącym jak odrzut beatem produkcji Young Shuna, ale za to nadrabia zwrotkami Juelza ("I make her come back like a yo-yo/I’m like Ice-T with that white girl, still gettin’ money off Coco") i niezłymi występami Meek Milla oraz Fabolousa; wreszcie w mocno osobistym "My Will", w którym poznajemy Santanę z nieco innej, mniej dipsetowskiej strony: jako rapera potrafiącego zaskoczyć przejmującym tekstem o sprawach jak najbardziej poważnych. Zatem Juelz Santana już na początku "God Will'N" narzuca zabójcze tempo, fakt ten jest rzecz jasna ogromnym plusem, ale jednocześnie - o ironio! - przekleństwem. Bo reszta materiału - na szczęście, z wyjątkami - nie bardzo potrafi nadążyć. Sam gospodarz dalej radzi sobie całkiem nieźle, choć jakby z mniejszą energią i entuzjazmem, ale tego samego nie można niestety powiedzieć o warstwie muzycznej. Anonimowi w większości producenci pokazują niestety, że owa anonimowść nie jest dziełem przypadku, a popularność nie jest wcale kwestią czasu. "Clickin'", "Everything Is Good" i "Awesome" to wyroby rzemieślnicze, co najwyżej poprawne; "Turn It Up", "Blog That", "Nothing On Me" i "Bodies" (nie bardzo rozumiem, dlaczego akurat ten numer promował całość materiału) nudzą natomiast jak kanapka z masłem i serem. Drugą część "God Will'N" próbują ratować, z niezłym skutkiem, spokojnejsze "Nobody Knows" (tylko ten Future...) i "What I Want", a przede wszystkim - "Wanna Be Me" i "Shootem Up", które energią i poziomem wykonania przypominają utwory z początku albumu.Pamiętacie taki film z początku lat 90., w którym to grana przez Stevena Seagala postać obudziła się z trwającej ileś tam lat śpiączki i po jakimś czasie rozwaliła wszystkich zabójców swojej żony? No właśnie - po jakimś czasie. Nawet Steven Seagal, powtarzam: nawet Steven Seagal!, potrzebował trochę czasu na powrót do optymalnej formy. Dajmy zatem szansę i Santanie. Kto wie, może nadchodzącym "Born to Lose, Built to Win" Juelz zemści się na niedowiarkach i zaatakuje albumem, który podbije podsumowania roku 2013? Za "God Will'N" trzy z plusem, mogło być lepiej, mogło być gorzej, ale ja nie mam żadnych wątpliwości: that's what the game's been missing!Nie tak znowuż stary niedźwiedź mocno spał, ów zimowy sen ciągnął się przez kilka dobrych lat, ale w końcu bestia się wybudziła i na dzień dobry zaatakowała darmowym albumem. Wiadomo: osiągnięcie szczytu formy zaraz po pobudce to rzecz niemal niemożliwa - i Juelz Santana jeszcze się na ten szczyt nie wspiął. Ale wiele wskazuje na to, że jest na jak najlepszej drodze.

Za czasów największej popularności The Diplomats, gdzieś w pierwszej połowie ubiegłego dziesięciolecia, słuchacze często na to całe zjawisko - bo reprezentantów Harlemu można chyba nazwać zjawiskiem - kręcili nosem, przedstawiając różnego rodzaju zarzuty i zarzuciki. Że zbyt komercyjni. Że zbyt kolorowi. Że za dużo w tym wszystkim jarmarcznego blichtru. Że teksty nie takie. Że Jim Jones. Ale jak to zwykle w takich przypadkach bywa, czas zrobił swoje i zdaje się, że obecnie - po upływie raptem kilku lat - natężona krytyka w ich kierunku znacznie się skurczyła, zniknęła wręcz, w mediach natomiast coraz częściej słychać głosy, że hip-hop na powrocie Dipsetów wiele by zyskał. Co więcej, do dipsetowskich inspiracji przyznaje się całkiem spora ilość młodych raperów, by wspomnieć chociażby nową gwiazdę amerykańskiego mainstreamu, A$AP Rocky'ego. 

Krytyka zatem zniknęła, w żadnym wypadku nie zniknęła za to popularność. Dowód? Proszę bardzo: mimo że Juelz Santana swój ostatni solowy materiał wydał pięć lat temu, jego powrotne "God Will'N" już po pierwszych kilku godzinach przesłuchało lub pobrało ponad 100 tysięcy osób, bijąc tym samym nowe wydawnictwa od Ace Hooda, Future'a czy Mastera P. Pięć lat to jednak szmat czasu - szczególnie jak na realia współczesnego hip-hopu - i Santana doskonale zdaje sobie z tego sprawę. Dajmy na to: kwestia podejścia do mixtape'ów. - Mixtape'y trzeba teraz traktować jak pełnoprawne albumy - tłumaczył w wywiadzie udzielonym magazynowi XXL. - Nie mogłem sobie pozwolić, żeby "God Will'N" było po prostu serią freestyle'ów nagranych pod kradzione beaty. Chciałem, żeby wyszło z tego coś znacznie większego - dodał. I wyszło? 

Raczej tak. "Raczej", bo Juelz Santana nagrywał w przeszłości rzeczy lepsze, o większej sile rażenia. "Tak", bo "God Will'N" to mimo wszystko kawał dobrego hip-hopu, udany powrót do mainstreamowej pierwszej ligi, który pokazał, że członek The Diplomats nie utracił bynajmniej swoich niegdysiejszych atutów: dużej dawki charyzmy, cwaniackiego flow, niewymuszonego poczucia humoru, dzięki któremu wybaczaliśmy mu potworki pokroju: "Rock star, flier than an ostrich", a także jego znaku rozpoznawczego - siejących popłoch punchline'ów. 

"Am I gettin' money? (Sho Nuff)
Am I the meanest? (Sho nuff)
Am I the baddest? (Sho nuff)
Am I the flyest? (Sho nuff)
Who got the illest mojo fo sho 'round this town, me", 

rapuje Juelz Santana w pierwszych linijkach otwierającego album "Sho Nuff", które nie pozostawia żadnych wątpliwości: członek Dipsetów powrócił i - jak mówił w przedpremierowych wywiadach - znów jest głodny rapu. Ten głód słychać wyraźnie w kolejnych utworach; agresywnych "Nobody's Safe" i "Bad Guy", gdzie Santana czuje się jak ryba w wodzie, miażdżąc naprzemiennie panczlajnami i bragadoccio; hitowym "Black Out", kolejnym dowodem na to, że duet Santana-Wayne czuje się w swoim towarzystwie bardzo komfortowo, a ich wspólny album może być warty tylu lat żmudnego wyczekiwania; gwiazdorsko obsadzonym "Soft", które nuży wprawdzie brzmiącym jak odrzut beatem produkcji Young Shuna, ale za to nadrabia zwrotkami Juelza ("I make her come back like a yo-yo/I’m like Ice-T with that white girl, still gettin’ money off Coco") i niezłymi występami Meek Milla oraz Fabolousa; wreszcie w mocno osobistym "My Will", w którym poznajemy Santanę z nieco innej, mniej dipsetowskiej strony: jako rapera potrafiącego zaskoczyć przejmującym tekstem o sprawach jak najbardziej poważnych. 

Zatem Juelz Santana już na początku "God Will'N" narzuca zabójcze tempo, fakt ten jest rzecz jasna ogromnym plusem, ale jednocześnie - o ironio! - przekleństwem. Bo reszta materiału - na szczęście, z wyjątkami - nie bardzo potrafi nadążyć. Sam gospodarz dalej radzi sobie całkiem nieźle, choć jakby z mniejszą energią i entuzjazmem, ale tego samego nie można niestety powiedzieć o warstwie muzycznej. Anonimowi w większości producenci pokazują niestety, że owa anonimowść nie jest dziełem przypadku, a popularność nie jest wcale kwestią czasu. "Clickin'", "Everything Is Good" i "Awesome" to wyroby rzemieślnicze, co najwyżej poprawne; "Turn It Up", "Blog That", "Nothing On Me" i "Bodies" (nie bardzo rozumiem, dlaczego akurat ten numer promował całość materiału) nudzą natomiast jak kanapka z masłem i serem. Drugą część "God Will'N" próbują ratować, z niezłym skutkiem, spokojnejsze "Nobody Knows" (tylko ten Future...) i "What I Want", a przede wszystkim - "Wanna Be Me" i "Shootem Up", które energią i poziomem wykonania przypominają utwory z początku albumu.

Pamiętacie taki film z początku lat 90., w którym to grana przez Stevena Seagala postać obudziła się z trwającej ileś tam lat śpiączki i po jakimś czasie rozwaliła wszystkich zabójców swojej żony? No właśnie - po jakimś czasie. Nawet Steven Seagal, powtarzam: nawet Steven Seagal!, potrzebował trochę czasu na powrót do optymalnej formy. Dajmy zatem szansę i Santanie. Kto wie, może nadchodzącym "Born to Lose, Built to Win" Juelz zemści się na niedowiarkach i zaatakuje albumem, który podbije podsumowania roku 2013? Za "God Will'N" trzy z plusem, mogło być lepiej, mogło być gorzej, ale ja nie mam żadnych wątpliwości: that's what the game's been missing!

]]>
Juelz Santana "Days Of Our Lives" / "Mixin Up The Medicine" (feat. Yelawolf) / "Back To The Crib" (feat. Chris Brown) (Diggin' In The Videos #257)https://popkiller.kingapp.pl/2013-01-19,juelz-santana-days-of-our-lives-mixin-up-the-medicine-feat-yelawolf-back-to-the-crib-feathttps://popkiller.kingapp.pl/2013-01-19,juelz-santana-days-of-our-lives-mixin-up-the-medicine-feat-yelawolf-back-to-the-crib-featJanuary 19, 2013, 12:26 amAdmin stronyNasz przelot przez karierę Juelza Santany zaczniemy... trochę od tyłu. Mianowicie od trzech singli z nadchodzącego wreszcie "Born To Lose, Built To Win", które to single razem z wysokobudżetowymi klipami otrzymaliśmy... w 2009 roku. Każdy z nich to perełka, choć każdy w innym stylu. Raz braggowo i motywacyjnie, raz brudno i surowo, raz miękko i radiowo..."Days Of Our Lives" to wg mnie top 3-5 singli roku 2009, numer pełny zapadających w pamięć linijek, wprawiający w pozytywny nastrój refrenem i podkręcający to klipem. "Mixin Up Medicine" z pojawiającym się gościnnie Yelawolfem to laboratoryjna abstrakcja i jedna z miliarda metafor, które Juelz rzucił na tracki. A "Back To The Crib"? Flirciarski, radiowo-klubowy banger z refrenem Browna i masą bezpruderyjnych linijek, wyrzucanych z uśmiechem na ustach. Mam nadzieję, że wszystkie te tracki wejdą na finalny album i w jakiś sposób ukierunkują jego całościowe brzmienie.Nasz przelot przez karierę Juelza Santany zaczniemy... trochę od tyłu. Mianowicie od trzech singli z nadchodzącego wreszcie "Born To Lose, Built To Win", które to single razem z wysokobudżetowymi klipami otrzymaliśmy... w 2009 roku. Każdy z nich to perełka, choć każdy w innym stylu. Raz braggowo i motywacyjnie, raz brudno i surowo, raz miękko i radiowo...

"Days Of Our Lives" to wg mnie top 3-5 singli roku 2009, numer pełny zapadających w pamięć linijek, wprawiający w pozytywny nastrój refrenem i podkręcający to klipem. "Mixin Up Medicine" z pojawiającym się gościnnie Yelawolfem to laboratoryjna abstrakcja i jedna z miliarda metafor, które Juelz rzucił na tracki. A "Back To The Crib"? Flirciarski, radiowo-klubowy banger z refrenem Browna i masą bezpruderyjnych linijek, wyrzucanych z uśmiechem na ustach. Mam nadzieję, że wszystkie te tracki wejdą na finalny album i w jakiś sposób ukierunkują jego całościowe brzmienie.

]]>
Juelz Santana "God Will'N" - recenzja nr 1 https://popkiller.kingapp.pl/2013-01-24,juelz-santana-god-willn-recenzja-nr-1https://popkiller.kingapp.pl/2013-01-24,juelz-santana-god-willn-recenzja-nr-1January 24, 2013, 4:24 pmAdmin strony"Who want with I? You want it with I?I'll shoot one in your eye, You'll lose one of your eyes"Linijki takie jak ta pokazywały, dlaczego wobec kipiącego stylem, charyzmą i osobowością reprezentanta nowojorskich Dipsetów po prostu nie dało się przejść obojętnie. Obwieszeni złotem i sypiący z rękawa nieszablonowe punchline'y pełne gangsterko-hustlerskiej przewózki Diplomats na parę lat opanowali mainstream z NY, wytyczając drogę i wprowadzając potężną dawkę świeżości, także jeśli chodzi o bity. Wystarczyło powiedzieć "bit ala Dipset" i każdy od razu wiedział o co chodzi. Największym diamentem... ok, niech będzie - klejnotem w tej konstelacji był przepełniony rapową bezczelnością, pewnością siebie i wjeżdżający z buta bez kompleksów w biznes Juelz. Dla młodszych słuchaczy, skupionych głównie na polskiej scenie - widzicie, w jaki sposób w mainstream wbija się teraz będący przed debiutem Sitek? To przełóżcie to na amerykańską skalę i macie Santanę sprzed dekady.Czy może więc dziwić, że jeżeli po 8 latach od drugiego solo "What The Game's Been Missing" J.S. wraca, materializując mrzonki o "Born To Lose, Built To Win" i od razu popiera to mixtape'em, stawiając przy promocji tylko na swoją markę i nie ujawniając przed jego premierą nawet tracklisty (pełnej w efekcie fejmowych ksywek) to oczekiwania są ogromne? Czy "God Will'N" je spełnia?Zdecydowanie nie. To przebłyski starego dobrego stylu Juelza, ale coś, co przypomina raczej trening przed powrotem na ring niż walkę o tytuł. Szczególnie jeśli chodzi o bity, bo zamiast zachować klimat, który zawsze cechował Dipsetów i dalej pokazywać innym drogę Santana poszedł tu za tłumem i dominującą w mainstreamie modą, oferując nam sporą dawkę trapów, które nawet nie umywają się choćby do singli sprzed 3 lat. Takie "Days Of Our Lives" kopało i bujało przeokrutnie a samo "Home Run" zapowiadające "Reagan Era" (czyli mixtape, który w końcu stał się "God Will'N") zjada muzycznie wszystko, co tu dostaliśmy.Myślałem, że to chwilowe odczucie i pierwsze wrażenie, ale nie. Odpaliłem stare mixtape'y Juelza na datpiffie i różnica jest wyraźna. Racja - mamy tu przebłyski i naprawdę mocne momenty, takie jak rozkminkowe "My Will" czy wspominkowe "Nobody Knows" z kozackimi zwrotkami i asłuchalnym wyciem Future'a. Mamy wykręcone "Black Out" zawsze świetnie uzupełniającego się duetu Santana/Weezy, nastrojowe flirciarskie "Awesome" z Wale'm i bangerowe "Shoot'em up", które pokazuje jak mogłaby brzmieć całość gdyby postawiono na bangery z przytupem i głębszym, pełniejszym brzmieniem niż trapowy minimalizm.Nie powiem, "Bodies" czy "Soft" (Meek Mill, co za wjazd) odpowiednio dają po bani, ale całość zamiast bujać i 'nieść' w przestworza styl typa, który jest 'forever fly' przypominają raczej akrobacje z masą turbulencji i sporymi fragmentami nudy. A by wzmóc zawód pojedyncze figury i ewolucje potwierdzają, że tego gościa wciąż stać na przepotężnie dużo. Dlatego tutaj wracać będę jedynie do paru tracków, ale na "Born To Lose, Built To Win" czekam z niecierpliwością, mając nadzieję na udowodnienie, że to tylko trening. A w meczowym wyniku strzały na rozgrzewce przecież się nie liczą, co nie? Trójka.Download Mixtape | Free Mixtapes Powered by DatPiff.com"Who want with I? You want it with I?
I'll shoot one in your eye, You'll lose one of your eyes"

Linijki takie jak ta pokazywały, dlaczego wobec kipiącego stylem, charyzmą i osobowością reprezentanta nowojorskich Dipsetów po prostu nie dało się przejść obojętnie. Obwieszeni złotem i sypiący z rękawa nieszablonowe punchline'y pełne gangsterko-hustlerskiej przewózki Diplomats na parę lat opanowali mainstream z NY, wytyczając drogę i wprowadzając potężną dawkę świeżości, także jeśli chodzi o bity. Wystarczyło powiedzieć "bit ala Dipset" i każdy od razu wiedział o co chodzi. Największym diamentem... ok, niech będzie - klejnotem w tej konstelacji był przepełniony rapową bezczelnością, pewnością siebie i wjeżdżający z buta bez kompleksów w biznes Juelz. Dla młodszych słuchaczy, skupionych głównie na polskiej scenie - widzicie, w jaki sposób w mainstream wbija się teraz będący przed debiutem Sitek? To przełóżcie to na amerykańską skalę i macie Santanę sprzed dekady.

Czy może więc dziwić, że jeżeli po 8 latach od drugiego solo "What The Game's Been Missing" J.S. wraca, materializując mrzonki o "Born To Lose, Built To Win" i od razu popiera to mixtape'em, stawiając przy promocji tylko na swoją markę i nie ujawniając przed jego premierą nawet tracklisty (pełnej w efekcie fejmowych ksywek) to oczekiwania są ogromne? Czy "God Will'N" je spełnia?

Zdecydowanie nie. To przebłyski starego dobrego stylu Juelza, ale coś, co przypomina raczej trening przed powrotem na ring niż walkę o tytuł. Szczególnie jeśli chodzi o bity, bo zamiast zachować klimat, który zawsze cechował Dipsetów i dalej pokazywać innym drogę Santana poszedł tu za tłumem i dominującą w mainstreamie modą, oferując nam sporą dawkę trapów, które nawet nie umywają się choćby do singli sprzed 3 lat. Takie "Days Of Our Lives" kopało i bujało przeokrutnie a samo "Home Run" zapowiadające "Reagan Era" (czyli mixtape, który w końcu stał się "God Will'N") zjada muzycznie wszystko, co tu dostaliśmy.

Myślałem, że to chwilowe odczucie i pierwsze wrażenie, ale nie. Odpaliłem stare mixtape'y Juelza na datpiffie i różnica jest wyraźna. Racja - mamy tu przebłyski i naprawdę mocne momenty, takie jak rozkminkowe "My Will" czy wspominkowe "Nobody Knows" z kozackimi zwrotkami i asłuchalnym wyciem Future'a. Mamy wykręcone "Black Out" zawsze świetnie uzupełniającego się duetu Santana/Weezy, nastrojowe flirciarskie "Awesome" z Wale'm i bangerowe "Shoot'em up", które pokazuje jak mogłaby brzmieć całość gdyby postawiono na bangery z przytupem i głębszym, pełniejszym brzmieniem niż trapowy minimalizm.

Nie powiem, "Bodies" czy "Soft" (Meek Mill, co za wjazd) odpowiednio dają po bani, ale całość zamiast bujać i 'nieść' w przestworza styl typa, który jest 'forever fly' przypominają raczej akrobacje z masą turbulencji i sporymi fragmentami nudy. A by wzmóc zawód pojedyncze figury i ewolucje potwierdzają, że tego gościa wciąż stać na przepotężnie dużo. Dlatego tutaj wracać będę jedynie do paru tracków, ale na "Born To Lose, Built To Win" czekam z niecierpliwością, mając nadzieję na udowodnienie, że to tylko trening. A w meczowym wyniku strzały na rozgrzewce przecież się nie liczą, co nie? Trójka.


Download Mixtape | Free Mixtapes Powered by DatPiff.com

]]>
Juelz Santana naszym Artystą Tygodniahttps://popkiller.kingapp.pl/2013-01-17,juelz-santana-naszym-artysta-tygodniahttps://popkiller.kingapp.pl/2013-01-17,juelz-santana-naszym-artysta-tygodniaJanuary 17, 2013, 8:05 pmAdmin stronyNowojorski król mixtape'ów, klejnot w koronie The Diplomats oraz autor punchline'ów, po których jednym opadała szczęka a innym ręce. Definicja "swagu" zanim termin ten na dobre wszedł na rapu i stał się wszechobecny, dodatkowo wypaczając pierwotne znaczenie wprowadzone przez Jaya-Z (ale to temat na osobny tekst). Stylowy w każdym aspekcie, dysponujący niepodrabialnym leniwym, cwaniackim flow zawodnik, który na początku poprzedniej dekady solidnie namieszał w branży. Po 8 latach od ostatniego LP i 2-3 latach totalnej ciszy Juelz Santana zdmuchnął kurz z mikrofonu, wołając "I'm back, tell them mothafuckin blocks that". A my mówimy i ustawiamy go na Artystę Tygodnia.W najbliższych dniach oprócz tego, że zrecenzujemy świeżutki mixtape "God Will'N", będący rozbiegówką przed ożywionym ostatnio a zapowiadanym już dawno "Born To Lose Built To Win" to postaramy się przypomnieć ciekawsze karty z historii Santany, pokazując dlaczego to raper, wokół którego kontrowersji była masa, ale nikt nie mógł zarzucić mu nijakości. Mic check, one two, what is this? Santana's back to business!PS. Ciekawe swoją drogą czy kiedykolwiek uliczny rap w Polsce będzie brzmiał tak, jak to, co z ulic Harlemu Juelz rzucał w stylu słyszalnym choćby w tracku poniżej.Nowojorski król mixtape'ów, klejnot w koronie The Diplomats oraz autor punchline'ów, po których jednym opadała szczęka a innym ręce. Definicja "swagu" zanim termin ten na dobre wszedł na rapu i stał się wszechobecny, dodatkowo wypaczając pierwotne znaczenie wprowadzone przez Jaya-Z (ale to temat na osobny tekst). Stylowy w każdym aspekcie, dysponujący niepodrabialnym leniwym, cwaniackim flow zawodnik, który na początku poprzedniej dekady solidnie namieszał w branży. Po 8 latach od ostatniego LP i 2-3 latach totalnej ciszy Juelz Santana zdmuchnął kurz z mikrofonu, wołając "I'm back, tell them mothafuckin blocks that". A my mówimy i ustawiamy go na Artystę Tygodnia.

W najbliższych dniach oprócz tego, że zrecenzujemy świeżutki mixtape "God Will'N", będący rozbiegówką przed ożywionym ostatnio a zapowiadanym już dawno "Born To Lose Built To Win" to postaramy się przypomnieć ciekawsze karty z historii Santany, pokazując dlaczego to raper, wokół którego kontrowersji była masa, ale nikt nie mógł zarzucić mu nijakości. Mic check, one two, what is this? Santana's back to business!

PS. Ciekawe swoją drogą czy kiedykolwiek uliczny rap w Polsce będzie brzmiał tak, jak to, co z ulic Harlemu Juelz rzucał w stylu słyszalnym choćby w tracku poniżej.

]]>
Mixtape Tygodnia: Juelz Santana "God Will'N"https://popkiller.kingapp.pl/2013-01-15,mixtape-tygodnia-juelz-santana-god-willnhttps://popkiller.kingapp.pl/2013-01-15,mixtape-tygodnia-juelz-santana-god-willnJanuary 15, 2013, 11:14 amAdmin stronyPo ośmiu latach od premiery ostatniego albumu i po kilku latach całkowitej ciszy - dipsetowski generał, jedna z mocniejszych postaci nowojorskiego mainstreamu, powraca! W ramach zapowiedzi wielokrotnie przekładanego "Born To Lose Built To Win" dostajemy mixtape "God Will'N", który odsłuchacie lub pobierzecie poniżej. Diipseet Skull Gang!Download Mixtape | Free Mixtapes Powered by DatPiff.comPo ośmiu latach od premiery ostatniego albumu i po kilku latach całkowitej ciszy - dipsetowski generał, jedna z mocniejszych postaci nowojorskiego mainstreamu, powraca! W ramach zapowiedzi wielokrotnie przekładanego "Born To Lose Built To Win" dostajemy mixtape "God Will'N", który odsłuchacie lub pobierzecie poniżej. Diipseet Skull Gang!


Download Mixtape | Free Mixtapes Powered by DatPiff.com

]]>
15 płyt, na które warto czekać w 2013 - USAhttps://popkiller.kingapp.pl/2013-01-07,15-plyt-na-ktore-warto-czekac-w-2013-usahttps://popkiller.kingapp.pl/2013-01-07,15-plyt-na-ktore-warto-czekac-w-2013-usaDecember 5, 2013, 10:00 pmAdmin stronyPodsumowania, podsumowania, wszyscy rozpoczynają rok 2013 patrząc wstecz... a my za to zajmiemy się także tym, by nie tracić z oczu również tego, co przed nami. A zapowiedzi na 2013 było multum, ciekawe albumy zaczną pojawiać się już w styczniu (często te pierwsze przegapiane są właśnie przed nadrabianie zeszłych 12 miesięcy, uważajcie by nie popełnić tego błędu), postaraliśmy się wybrać więc 15 nadchodzących za Oceanem płyt, na które z różnych powodów warto zwrócić uwagę i pilnować premier. Są tu i wyczekiwane debiuty, i głośne powroty, w końcu materiały mające potwierdzić klasę lub wnieść ich autorów na wyższy level. Lista 15 płyt z różnych rapowych rejonów i trafiających w różne gusta. Ograniczenie przy wyborze przyjęliśmy jedno - mówimy tylko o produkcjach mających już określony tytuł, bo mglistymi zapowiedziami w stylu "a może Jay-Z czy Eminem coś niedługo wydadzą?" nie chcieliśmy wam nawet zawracać głowy. Aha - i oczywiście nie są to wszystkie ciekawe płyty, które szykują nam najbliższe miesiące, ale po burzy mózgów zawężyliśmy naszą listę do piętnasteczki. Gotowi? No to jazda.50 Cent - Street King Immortal -> Wiele wody w Wiśle upłynęło od czasu, gdy Fifciak górował na listach sprzedaży. Mimo że sporo osób w Polsce ciągle uważa go za siedzącego na topie, to rzeczywistość jest dużo bardziej brutalna... ale wygląda na to, że Curtis Jackson swoim piątym LP podejmuje próbę powrotu tam gdzie był 7-8 lat temu. Efekty? Udane single z Eminemem i Adamem Levine'em czy Too Shortem, sprawiające, że na nadchodzący 26 lutego album czekamy z ciekawością, co z tego wyniknie.A$AP Rocky - LongLiveA$AP -> No dobra, wiem, że większość z Was pewnie słyszała już ten materiał po jego grudniowym wycieku. Ciekawe jak mimo tego poradzi sobie po 15.01 na listach sprzedaży i czy całe zamieszanie nie wpłynie na rankingi na koniec roku, gdy fani będą zdezorientowani kiedy to w końcu wyszło.Goodie Mob - Age Against The Machine -> Wiele jest przypadków takich albumów, co do których nie wiadomo czy daty premiery i zapowiedzi można jeszcze traktować poważnie. Jeden z najbardziej oryginalnych zespołów z Atlanty zdaje się jednak naprawdę zbliżać do premiery swojego krążka, którego brzmienie Cee Lo opisał jako "progresywne". Singiel narobił mi apetytu, a premiera zdaniem wspomnianego w pierwszym kwartale 2013. (Daniel)Ill Bill - The Grimy Awards -> Gościnnie? O.C., El-P, Jedi Mind Tricks, Shabazz The Disciple, Lil Fame czy Cormega. Na bitach? DJ Premier, DJ Muggs, Pete Rock, Large Professor, Beatnuts, Ayatollah czy MoSS. Jeżeli dodamy do tego charyzmę i pokręconą osobowość typa, który maczał palce w płytach Non Phixion, La Coka Nostra czy Heavy Metal Kings to już wiemy, że w dzień premiery 29 stycznia będzie gorąco. A na razie mamy single - jeden i drugi.J. Cole - Born Sinner -> Ma już złoto, może tym razem będzie platyna? Najważniejsze, żeby wykrzesał z siebie maximum i pokazał trochę więcej pazurów, a trochę mniej wrażliwego chłopca. Jego muzyce poświęcaliśmy w 2012 bardzo dużo uwagi, bo to w końcu bardzo duży talent. Jeden z największych. Czekam na album, który będzie na jego miarę. Już wiadomo, że pierwotna data premiery na pewno nie będzie ostateczną, więc o terminach nawet nie piszę, pamiętając o tym jak wkurwiałem się czekając na "Sideline Story" i obserwując trzysta pięćdziesiąty news na temat przesunięcia premiery. (Daniel)Juelz Santana - Born To Lose, Built To Win -> 2005... To już ósmy rok od kiedy jeden z najbardziej stylowych i wyrazistych reprezentantów nowojorskiego mainstreamu wypuścił solowy krążek. Kilka lat temu dostaliśmy zapowiedź albumu o wdzięcznej nazwie "Born To Lose, Built To Win", kilka udanych klipów mieszczących się w czołówce roku ("Days Of Our Lives"!) po czym... totalna cisza. Teraz mamy okładkę i datę premiery mixtape'u "God Will'N" (14.01), wcześniej zapowiadanego jako "Reagan Era" (singlowe "Home Run") oraz info o tym, że producentem wykonawczym "Born..." został Lil Wayne. Ja sam czekam na ten album jak na nic innego w tym roku.Mac Miller - Watching Movies With The Sound Off -> "Najważniejszy projekt w mojej karierze" oraz "bardzo osobisty i introspekcyjny materiał" - tymi słowami 20-letni talenciak zapowiada swój najnowszy krążek. Obok intrygującego tytułu (który Mac tłumaczył tak, że oglądanie filmów bez dźwięku to czynność, którą bardzo lubi i uważa za uspokajającą) mamy więc intrygujące obietnice. W pułapkę drugiej płyty wpadło wielu - zobaczymy czym zaskoczy Mac.Meek Mill - Dreamchasers 3 -> Meek Mill swoimi mixtape'ami zbudował taki hype i buzz, że wypadało tylko bić brawa. Rekord pobrań "Dreamchasers 2" był tematem wielu rozmów i skupił na nim uwagę całej branży. Debiutanckie "Dreams & Nightmares", mimo że zawierało parę mocnych momentów raczej rozczarowało. Czy trzecia część sagi "Dreamchasers" pokaże, że Meek rzeczywiście jest przyszłością amerykańskiego ulicznego mainstreamu? Oby, w końcu "small city, big dreams, he's been waiting on this day since he was sixteen".Nicki Minaj - Pink Friday: The Pinkprint -> Dlaczego warto czekać, nawet jeśli bolały was uszy od bardziej klubowych odlotów Nicki? Bowiem ten, trzeci studyjny, album powinien dobrze pokazać, w którym kierunku będzie zmierzała twórczość najpopularniejszej obecnie raperki świata i czy druga połowa "Pink Friday: Roman Reloaded" to chwilowa jazda, czy obrana droga. EP "The Re-Up" miało w zamierzeniu ukazywać, co będzie na trzecim LP i takie "Freedom" każe nam oczekiwać płyty - w końcu - na miarę ogromnych umiejętności. Czy tak będzie - zobaczymy.Nine - Black Hip Hop -> "PSA to all fuckboys Jan 31 2013...my album drops "BLACK HIP HOP" everybody's dead, no more mr nice guy" - napisał na swoim facebooku posiadacz jednego z najlepszych głosów w historii rapgry i autor dwóch nierdzewnych podziemnych klasyków "Nine Livez" i "Cloud 9". Dodatkowo załączył ten numer, w którym wciąż słychać grobowy, chropowaty wokal i brudny uliczny klimat. He wastes MC's like time, one and only incredible original Nine - czekam więc z ciekawością.Pusha T - My Name Is My Name -> Płyty The Clipse, street-albumy, mixtape'y, gościnne zwrotki... jeden z bardziej niedocenianych i uważanych przez wielu za jednego z najlepszych punchline'owców w grze MC w tym roku w końcu wydać ma pełnoprawny oficjalny solowy debiut. Znamy już singlowe "Pain" i "Blocka" oraz info o produkcji ze strony Kanyego, Just Blaze'a czy The-Dreama. Teraz czekamy więc na całość, pchaj to panie Pusha!Slim Thug & Z-Ro - The King & The Boss -> Jeżeli south nie jest wam obcy to chyba nic nie trzeba tu dodawać. Jeżeli z tymi ksywkami nie jesteście za pan brat to powiem tylko, że chodzi o dwie ikony południowej sceny i osoby, które swoimi albumami połamały już sporo stereotypów i przekonały do "trzeciego wybrzeża" wielu sceptyków. Niski, leniwy wokal Thuga oraz melodyjny rap i śpiew Mo City Dona, jednego z lepszych warsztatowo zawodników na globie? To nie może nie wypalić, nawet jeśli singlowe "Summertime" puszcza się w środku zimy.Step Brothers - Lord Steppington -> Żadna to nowość, że Evidence i Alchemist się lubią, regularnie ze sobą pracują i ogólnie rzucają piłkę do tego samego kosza. Ale cały wspólny album? To może być coś, tym bardziej, że niesłychanie krótka i surowa zapowiedź tak podsyca apetyt, że nie mam pytań. Niby pokazuje tylko ile sprzętu mają w zanadrzu, ale jak wjeżdża bit... Wszystko jasne. Czekamy. (Daniel)Supastition - The Blackboard EP -> Projekt ukaże się już lada chwila, bo Supa zapowiedział go na 15 stycznia. Będzie to ośmiokawałkowa epeczka, która ma być jak powiedział zainteresowany podziękowaniem dla fanów, którzy wspierali go nawet w momencie, kiedy ogłosił zakończenie kariery. Kam Moye zrezygnował z emerytury, a już niebawem znowu usłyszymy go na bitach od Marco Polo czy MPhazesa. Doczekać się nie mogę a tu macie singiel. (Daniel)Talib Kweli - Prisoner Of Conscious -> Intrygujący tytuł i zapowiedzi, z których wyłania się obraz albumu ukazującego nam wyraźnie inne oblicze Kweliego. Podobnie patrząc na listę gości - Curren$y, Kendrick Lamar, Busta Rhymes, Nelly... Ciekawe co z tego wyjdzie, premiera zapowiedziana jest na luty.A Wy na co w 2013 najbardziej czekacie?Podsumowania, podsumowania, wszyscy rozpoczynają rok 2013 patrząc wstecz... a my za to zajmiemy się także tym, by nie tracić z oczu również tego, co przed nami. A zapowiedzi na 2013 było multum, ciekawe albumy zaczną pojawiać się już w styczniu (często te pierwsze przegapiane są właśnie przed nadrabianie zeszłych 12 miesięcy, uważajcie by nie popełnić tego błędu), postaraliśmy się wybrać więc 15 nadchodzących za Oceanem płyt, na które z różnych powodów warto zwrócić uwagę i pilnować premier. Są tu i wyczekiwane debiuty, i głośne powroty, w końcu materiały mające potwierdzić klasę lub wnieść ich autorów na wyższy level. Lista 15 płyt z różnych rapowych rejonów i trafiających w różne gusta. Ograniczenie przy wyborze przyjęliśmy jedno - mówimy tylko o produkcjach mających już określony tytuł, bo mglistymi zapowiedziami w stylu "a może Jay-Z czy Eminem coś niedługo wydadzą?" nie chcieliśmy wam nawet zawracać głowy. Aha - i oczywiście nie są to wszystkie ciekawe płyty, które szykują nam najbliższe miesiące, ale po burzy mózgów zawężyliśmy naszą listę do piętnasteczki. Gotowi? No to jazda.

50 Cent - Street King Immortal -> Wiele wody w Wiśle upłynęło od czasu, gdy Fifciak górował na listach sprzedaży. Mimo że sporo osób w Polsce ciągle uważa go za siedzącego na topie, to rzeczywistość jest dużo bardziej brutalna... ale wygląda na to, że Curtis Jackson swoim piątym LP podejmuje próbę powrotu tam gdzie był 7-8 lat temu. Efekty? Udane single z Eminemem i Adamem Levine'em czy Too Shortem, sprawiające, że na nadchodzący 26 lutego album czekamy z ciekawością, co z tego wyniknie.

A$AP Rocky - LongLiveA$AP -> No dobra, wiem, że większość z Was pewnie słyszała już ten materiał po jego grudniowym wycieku. Ciekawe jak mimo tego poradzi sobie po 15.01 na listach sprzedaży i czy całe zamieszanie nie wpłynie na rankingi na koniec roku, gdy fani będą zdezorientowani kiedy to w końcu wyszło.

Goodie Mob - Age Against The Machine -> Wiele jest przypadków takich albumów, co do których nie wiadomo czy daty premiery i zapowiedzi można jeszcze traktować poważnie. Jeden z najbardziej oryginalnych zespołów z Atlanty zdaje się jednak naprawdę zbliżać do premiery swojego krążka, którego brzmienie Cee Lo opisał jako "progresywne". Singiel narobił mi apetytu, a premiera zdaniem wspomnianego w pierwszym kwartale 2013. (Daniel)

Ill Bill - The Grimy Awards -> Gościnnie? O.C., El-P, Jedi Mind Tricks, Shabazz The Disciple, Lil Fame czy Cormega. Na bitach? DJ Premier, DJ Muggs, Pete Rock, Large Professor, Beatnuts, Ayatollah czy MoSS. Jeżeli dodamy do tego charyzmę i pokręconą osobowość typa, który maczał palce w płytach Non Phixion, La Coka Nostra czy Heavy Metal Kings to już wiemy, że w dzień premiery 29 stycznia będzie gorąco. A na razie mamy single - jeden i drugi.

J. Cole - Born Sinner -> Ma już złoto, może tym razem będzie platyna? Najważniejsze, żeby wykrzesał z siebie maximum i pokazał trochę więcej pazurów, a trochę mniej wrażliwego chłopca. Jego muzyce poświęcaliśmy w 2012 bardzo dużo uwagi, bo to w końcu bardzo duży talent. Jeden z największych. Czekam na album, który będzie na jego miarę. Już wiadomo, że pierwotna data premiery na pewno nie będzie ostateczną, więc o terminach nawet nie piszę, pamiętając o tym jak wkurwiałem się czekając na "Sideline Story" i obserwując trzysta pięćdziesiąty news na temat przesunięcia premiery. (Daniel)

Juelz Santana - Born To Lose, Built To Win -> 2005... To już ósmy rok od kiedy jeden z najbardziej stylowych i wyrazistych reprezentantów nowojorskiego mainstreamu wypuścił solowy krążek. Kilka lat temu dostaliśmy zapowiedź albumu o wdzięcznej nazwie "Born To Lose, Built To Win", kilka udanych klipów mieszczących się w czołówce roku ("Days Of Our Lives"!) po czym... totalna cisza. Teraz mamy okładkę i datę premiery mixtape'u "God Will'N" (14.01), wcześniej zapowiadanego jako "Reagan Era" (singlowe "Home Run") oraz info o tym, że producentem wykonawczym "Born..." został Lil Wayne. Ja sam czekam na ten album jak na nic innego w tym roku.

Mac Miller - Watching Movies With The Sound Off-> "Najważniejszy projekt w mojej karierze" oraz "bardzo osobisty i introspekcyjny materiał" - tymi słowami 20-letni talenciak zapowiada swój najnowszy krążek. Obok intrygującego tytułu (który Mac tłumaczył tak, że oglądanie filmów bez dźwięku to czynność, którą bardzo lubi i uważa za uspokajającą) mamy więc intrygujące obietnice. W pułapkę drugiej płyty wpadło wielu - zobaczymy czym zaskoczy Mac.

Meek Mill - Dreamchasers 3-> Meek Mill swoimi mixtape'ami zbudował taki hype i buzz, że wypadało tylko bić brawa. Rekord pobrań "Dreamchasers 2" był tematem wielu rozmów i skupił na nim uwagę całej branży. Debiutanckie "Dreams & Nightmares", mimo że zawierało parę mocnych momentów raczej rozczarowało. Czy trzecia część sagi "Dreamchasers" pokaże, że Meek rzeczywiście jest przyszłością amerykańskiego ulicznego mainstreamu? Oby, w końcu "small city, big dreams, he's been waiting on this day since he was sixteen".

Nicki Minaj - Pink Friday: The Pinkprint -> Dlaczego warto czekać, nawet jeśli bolały was uszy od bardziej klubowych odlotów Nicki? Bowiem ten, trzeci studyjny, album powinien dobrze pokazać, w którym kierunku będzie zmierzała twórczość najpopularniejszej obecnie raperki świata i czy druga połowa "Pink Friday: Roman Reloaded" to chwilowa jazda, czy obrana droga. EP "The Re-Up" miało w zamierzeniu ukazywać, co będzie na trzecim LP i takie "Freedom" każe nam oczekiwać płyty - w końcu - na miarę ogromnych umiejętności. Czy tak będzie - zobaczymy.

Nine - Black Hip Hop-> "PSA to all fuckboys Jan 31 2013...my album drops "BLACK HIP HOP" everybody's dead, no more mr nice guy" - napisał na swoim facebooku posiadacz jednego z najlepszych głosów w historii rapgry i autor dwóch nierdzewnych podziemnych klasyków "Nine Livez" i "Cloud 9". Dodatkowo załączył ten numer, w którym wciąż słychać grobowy, chropowaty wokal i brudny uliczny klimat. He wastes MC's like time, one and only incredible original Nine - czekam więc z ciekawością.

Pusha T - My Name Is My Name -> Płyty The Clipse, street-albumy, mixtape'y, gościnne zwrotki... jeden z bardziej niedocenianych i uważanych przez wielu za jednego z najlepszych punchline'owców w grze MC w tym roku w końcu wydać ma pełnoprawny oficjalny solowy debiut. Znamy już singlowe "Pain" i "Blocka" oraz info o produkcji ze strony Kanyego, Just Blaze'a czy The-Dreama. Teraz czekamy więc na całość, pchaj to panie Pusha!

Slim Thug & Z-Ro - The King & The Boss-> Jeżeli south nie jest wam obcy to chyba nic nie trzeba tu dodawać. Jeżeli z tymi ksywkami nie jesteście za pan brat to powiem tylko, że chodzi o dwie ikony południowej sceny i osoby, które swoimi albumami połamały już sporo stereotypów i przekonały do "trzeciego wybrzeża" wielu sceptyków. Niski, leniwy wokal Thuga oraz melodyjny rap i śpiew Mo City Dona, jednego z lepszych warsztatowo zawodników na globie? To nie może nie wypalić, nawet jeśli singlowe "Summertime" puszcza się w środku zimy.

Step Brothers - Lord Steppington-> Żadna to nowość, że Evidence i Alchemist się lubią, regularnie ze sobą pracują i ogólnie rzucają piłkę do tego samego kosza. Ale cały wspólny album? To może być coś, tym bardziej, że niesłychanie krótka i surowa zapowiedź tak podsyca apetyt, że nie mam pytań. Niby pokazuje tylko ile sprzętu mają w zanadrzu, ale jak wjeżdża bit... Wszystko jasne. Czekamy. (Daniel)

Supastition - The Blackboard EP -> Projekt ukaże się już lada chwila, bo Supa zapowiedział go na 15 stycznia. Będzie to ośmiokawałkowa epeczka, która ma być jak powiedział zainteresowany podziękowaniem dla fanów, którzy wspierali go nawet w momencie, kiedy ogłosił zakończenie kariery. Kam Moye zrezygnował z emerytury, a już niebawem znowu usłyszymy go na bitach od Marco Polo czy MPhazesa. Doczekać się nie mogę a tu macie singiel. (Daniel)

Talib Kweli - Prisoner Of Conscious -> Intrygujący tytuł i zapowiedzi, z których wyłania się obraz albumu ukazującego nam wyraźnie inne oblicze Kweliego. Podobnie patrząc na listę gości - Curren$y, Kendrick Lamar, Busta Rhymes, Nelly... Ciekawe co z tego wyjdzie, premiera zapowiedziana jest na luty.

A Wy na co w 2013 najbardziej czekacie?

]]>
Juelz Santana "God Will'N" - nowy materiał w drodze!https://popkiller.kingapp.pl/2012-12-22,juelz-santana-god-willn-nowy-material-w-drodzehttps://popkiller.kingapp.pl/2012-12-22,juelz-santana-god-willn-nowy-material-w-drodzeDecember 22, 2012, 9:26 amAdmin strony2-3 lata temu zaczął promocję, wypuścił świetne single ("Days Of Our Lives"!, "Homerun"!) po czym... zapadł się pod ziemię. Na szczęście wygląda na to, że jeden z najlepszych mainstreamowców i właściciel jednej z najlepszych stylówek na globie nie odwiesił mikrofonu na kołek na dobre, bo na początek 2013 zapowiedziany został najnowszy mixtape - "God Will'N". Czekam i mam nadzieję na porcję dipsetowego mainstreamu w najlepszym wydaniu a nie np. pójście w "lugerszczyznę".2-3 lata temu zaczął promocję, wypuścił świetne single ("Days Of Our Lives"!, "Homerun"!) po czym... zapadł się pod ziemię. Na szczęście wygląda na to, że jeden z najlepszych mainstreamowców i właściciel jednej z najlepszych stylówek na globie nie odwiesił mikrofonu na kołek na dobre, bo na początek 2013 zapowiedziany został najnowszy mixtape - "God Will'N". Czekam i mam nadzieję na porcję dipsetowego mainstreamu w najlepszym wydaniu a nie np. pójście w "lugerszczyznę".

]]>
Dipseci znów razem!https://popkiller.kingapp.pl/2010-06-24,dipseci-znow-razemhttps://popkiller.kingapp.pl/2010-06-24,dipseci-znow-razemJune 24, 2010, 10:00 amAdmin stronyMamy doskonałą wieść dla wszystkich fanów nowojorskiego mainstreamu. Najbardziej wyrazisty kolektyw ostatnich lat, prezentujący rozbujane specyficzne bity i równie specyficzne szalone nawijki znów postanowił zjednoczyć siły.Cam'Ron i Juelz Santana posprzeczali się jakiś czas temu, ale jak widać kto się czubi ten się lubi i Dipseci znów mogli ogłosić światu współpracę w pełnym składzie.Dowodzi tego filmik, na którym wyżej wymienieni oraz Jim Jones i Freekey Zekey przystrojeni w kaski niczym Bob Budowniczy analizują jakiś dokument na placu budowy. Film kończy się logiem Diplomats z dopisanym "Under Construction". Miejmy nadzieję, że budowa pójdzie szybciej niż w wypadku polskich dróg, ale tak czy tak newsa tego nie możemy zakończyć inaczej niż słowami... Dipset Bitch!Mamy doskonałą wieść dla wszystkich fanów nowojorskiego mainstreamu. Najbardziej wyrazisty kolektyw ostatnich lat, prezentujący rozbujane specyficzne bity i równie specyficzne szalone nawijki znów postanowił zjednoczyć siły.

Cam'Ron i Juelz Santana posprzeczali się jakiś czas temu, ale jak widać kto się czubi ten się lubi i Dipseci znów mogli ogłosić światu współpracę w pełnym składzie.
Dowodzi tego filmik, na którym wyżej wymienieni oraz Jim Jones i Freekey Zekey przystrojeni w kaski niczym Bob Budowniczy analizują jakiś dokument na placu budowy. Film kończy się logiem Diplomats z dopisanym "Under Construction". Miejmy nadzieję, że budowa pójdzie szybciej niż w wypadku polskich dróg, ale tak czy tak newsa tego nie możemy zakończyć inaczej niż słowami... Dipset Bitch!

]]>