Rozpierdalam, bo wciąż się tym jaram. Czysta prawda, jeżeli odniesiemy to stwierdzenie w kontekście "Elliminatejp", czyli kolejnego projektu spod szyldu DJ Tuniziano x Tede. Kiedy słuchacze zostali niemal zszokowani singlem z "#kurt_rolsona" p.t. "FEAT", Jacek konsekwentnie idzie za ciosem i razem z dobrze znanym DJ-em wypuszcza blendtape, wzbogacony jednym premierowym trackiem. A w jakiej konwencji? Ano w konwencji trapowych brzmień czy mainstreamu, jaki dominuje w USA, a którego przeniesionego na polski grunt w końcu nie musimy się wstydzić.
Pomimo, że dziewiętnaście numerów to blendy autorstwa DJ Tuniziano, od pierwszego do ostatniego tracku mamy do czynienia ze świetnie, podkreślę to, świetnie dobranymi bitami (w kilku przypadkach są to nowe, nigdzie indziej nie publikowane podkłady autorstwa Tuniziano i Jacka), z którymi rap Tedzika współgra w sposób mistrzowski. "Elliminati" w świadomości wielu odbiorców było jednym z najlepszych, jak nie najlepszym wydawnictwem Tedego w dyskografii, a teraz uważam, że dodatkowo "Elliminatejp" zostanie uznane za najlepszy mixtape/blendtape w kolekcji warszawiaków. Słuchacze powinni przede wszystkm docenić świeże, jak na polskie szare podwórko, podejście do muzyki, prezentowane przez szefa WJ.
Stwierdzenie użyte we wstępie, że jest to pierwszy polski projekt w konwencji "trapowo-mainstreamowej", którego nie musimy się wstydzić i kaleczyć nim uszy, nie jest ani trochę na wyrost. Wystarczy odpalić "Elliminatejp", mając w głowie formę liryczną gospodarza z "Elliminati" by stwierdzić, że to buja w sposób niewyobrażalny. Poza blendami, mamy jeden świeży numer "To coś" wyprodukowany przez Sir Micha, który obok "FEATu" można uznać za doskonałe wprowadzenie do nadchodzącego krążka Jacka.
"Elliminatejp" jest zajawkowym wydawnictwem, po które z pewnością warto sięgnąć. Inspirację głównym nurtem z USA słychać na kilometr, ale jest to zarazem inspiracja, która nie wieje kiczem i marnością. Blendy DJ-a Tuniziano są mistrzowskie. Jak mało który DJ w Polsce potrafi położyć acapelle Tedego na "kradzionych bitach" (i nie tylko), tak by uzyskać z tego coś wartego uwagi. Wisienkę na torcie stanowi premierowy kawałek "To coś", dzięki któremu mam pewność, że "#kurt_rolson" może rozjebać. Świetny materiał, piątka dla chłopaków.
Komentarze