Powiedzieć, że kolejny finalista tegorocznej WBW to zawodnik doświadczony... to nic nie powiedzieć. Skajsdelimit ma na koncie start (pod innymi pseudonimami) jeszcze w pierwszych edycjach Wielkiej Bitwy Warszawskiej przed prawie dekadą a w ubiegłym roku powrócił tam po czterech latach przerwy. W tym roku za to po raz pierwszy udało mu się zakończyć start awansem do wielkiego finału. Jak wygląda to wszystko z jego perspektywy?
- Przedstaw się w paru słowach
Siemano, jestem Skajs aka Skajsdelimit aka Diablo Diablik aka Fabio E. Luka aka Lovin Husband and Father aka 84 years old forever young delivery player!
- Do finału awansować było Ci łatwiej czy ciężej niż sądziłeś?
Hahaha, dobre pytanie... proszę o następne.
- Jak oceniasz dotychczasowy poziom dotychczasowej WBW?
Myślę, że jest wysoki. Nie startowałem w latach 2008-2011, cztery edycje więc przemknęły mi koło nosa, ale w zeszłym roku linijkowo było jednak słabiej. Skład finału jest mega zaskakujący i wynika z kilku zbiegów okoliczności (słabszej niż w zeszłym roku postawy Edzia i Czeskiego, zbyt późnego obudzenia się Kota, a z drugiej strony zaskakujących wystrzałów takich jak Mentor czy Filipek), ale na pewno każdy kto jest w tym finale na niego zasłużył. I będzie ciekawie!
- Kogo najbardziej obawiasz się w finale?
Do wszystkich mam szacunek. Szyderca niemiłosiernie skopał mi tyłek, poza tym to jedyny z finalistów, z którym kiedykolwiek przegrałem. Z trzema nigdy nie walczyłem (Mentor, Filipek, Bonez), trzech udało mi się pokonać (Filo, Oset, Feranzo). Raczej nie dygam przed nikim. Powalczymy. Mam jakąś niezrozumiałą dla mnie i chyba nikogo zdolność pokonywania klasycznych panczlajnerów, więc nie musi być wcale najgorzej w tym finale.
- Jaki cel stawiasz sobie przed wielkim finałem?
Nie stawiam sobie żadnych celów. Jeśli w cokolwiek gram zawsze liczę się z tym, że mogę być ostatni, ale równie dobrze wygrać.
Poniżej playlista z walkami Skajsdelimita przygotowana przez WBWtv
Komentarze