Takie postacie jak ten gość to idealne argumenty pokazujące jak krótki obecnie jest okres bytności na topie w amerykańskim mainstreamie. Był szczyt Billboardu, podwójnie platynowy singiel, hajs, dupy i alko... a ja dziś pamiętam o nim jako pewnie jeden z niewielu i to tylko dlatego, że recenzją jego debiutanckiego "Best Thang Smokin" zaliczyłem swój dziennikarski debiut na papierze na łamach kultowego Ś.P. Ślizgu (2006, time flies as a muhfucka). Dziś Dro stara się wrócić do gry po okresie zamułki, do pomocy biorąc DJ-a Dramę, T.I.'a, Trae Tha Truth, B.o.B czy Trinidada Jamesa i puszczając mixtape "Day Two".
Komentarze