Chciałbym napisać na początku tej recenzji, że „Classified” był jednym z najbardziej wyczekiwanych przeze mnie albumów tego roku, ale niestety nie mogę tego zrobić. Nawet jeśli poprzednie dzieło 36-letniego Kanadyjczyka zrobiło na mnie dobre wrażenie, premierą najbardziej wyczekiwaną było „Long.Live.A$AP”. Czy słusznie? To już kwestia gustu i upodobań, lecz z pewnością Classified nagrał płytę, na którą powinienem był czekać z niecierpliwością.
Już ponad minutowe „Intro” nastawiło mnie bardzo pozytywnie do materiału.Niby nic niezwykłego, ot instrumentalny utwór. Biorąc jednak pod uwagę jak idealnie przechodzi w „3 Foot Tall” ciężko nie przyznać, iż Classified ma zmysł do tworzenia muzyki. Dalej nie jest gorzej, właściwie wszystkie tracki są wyprodukowane na świetnym poziomie. Czy to wychillowane „That’s What I Do”, czy też „Hi-Deas”, w którym przez prawie cały czas towarzyszy nam przyjemne pianino. Gitara w „Anything Goes” również jest bardzo przyjemna, że nie wspomnę o bębnach w „Familiar”, które z całą resztą tworzą podkład jakiego nie wstydziłby się nawet Preemo. Krótko mówiąc, bity robią tę płytę. Nawet gdyby za mikrofonem stanął ktoś, kto teksty ma równie błyskotliwe co 2 Chainz i tak płyty słuchałoby się co najmniej dobrze.
Ale na szczęście za mikrofonem nie stanął nikt taki. Classified nie dość, że teksty ma dobre (chociaż momentami zbyt monotematyczne), to potrafi położyć je na instrumental tak by nie kaleczyły ucha. Chociażby „Inner Ninja” – nie dość, że ma mainstreamowy potencjał, to jest całkiem niezłym motywatorem. Kolejną perełką na pewno jest „Growing Pains”. Bądź co bądź jeśli słuchacze porównują twój numer z „Daughters” Nasa o czymś to świadczy. I o ile moim zdaniem Nas nagrał lepszy utwór, o tyle Classified także nie zawiódł. Nie można zapomnieć o „New School/Old School” – dialogu pomiędzy fanem niuskulu, a fanem oldskulu. No i jeden z moich faworytów, czyli „Familiar”. Wspominałem o tym tracku przy omawianiu produkcji, jednak muszę to zrobić ponownie. Ten kawałek jest mega bujającym follow upem. Mi do gustu przypadły zwłaszcza nawiązania do Jay’a-Z i 2Paca.
Może teraz trochę o gościach. Śmiem twierdzić, że „Classified” został zdominowany przez wokalistów, którzy zrobili z przyjemnych kawałków materiał, jaki śmiało mógłby lecieć w radiu. „Anything Goes”, „3 Foot Tall” (chociaż tutaj to akurat sampel), „Inner Ninja”, „Look Up” i po raz kolejny „Familiar” – te numery mają ogromny potencjał radiowy i naprawdę smutny jest fakt, iż Classified ma tak mały rozgłos. Ale nie samym śpiewem raper żyje, jak to się mówi. Bardzo dobrze zaprezentowali się także Kuniva, Raekwon i Madchild, którzy z pewnością posiedzieli trochę nad swoimi wersami, bo nie brzmią jakby były pisane na kolanie.
I co tu jeszcze można powiedzieć? „Classified” to świetna płyta, która na sto procent znajdzie się w moim top 10 rozpoczynającego się roku.Zarówno pod względem produkcji, jak i rapu. Kanadyjczyk ma swoją wizję na rap (a może raczej hip-hop? #Anything Goes), która jest dobrą odskocznią dla dzisiejszego mainstreamu wyśmianego w „Hi-Deas”. W moim odczuciu ta płyta jest lepsza od poprzedniej, a sam Classified zalicza z albumu na album progres. Mam nadzieję, że taka tendencja się utrzyma i jeszcze nie raz usłyszymy rap na samplach, który jest tak świeży. Z mojej strony piątka.
Komentarze