Azealia Banks vs Angel Haze. Pierwszy beef tego roku prawdopodobnie już się zakończył, więc warto co nieco o nim napisać, czy też podsumować go.
Jak to się wszystko zaczęło? Jak zapewne się domyślacie, wszystko miało swój początek na twitterze. Około drugiego stycznia pani Azealia uznała, iż część wpisów jej koleżanki po fachu jest skierowana w jej stronę. Jak to amerykańscy raperzy/raperki mają w zwyczaju, Banks nie skontaktowała się prywatnie z Angel by wyjaśnić sprawę, lecz postanowiła udostępnić wpis, w którym obraziła raperkę. Ta z kolei też nie pozostała dłużna. I tak twitter został zalany przez falę wpisów, w których najczęściej padały takie słowa jak: bitch, ass, fuck, jealousy. Czyli podsumowując, kolejna żałosna akcja na ulubionym portalu raperów.
Ale (nie)stety na tym się nie skończyło. Trzeciego stycznia Angel Haze udostępniła numer pod tytułem „On The Edge”, który jest dissem na autorkę popularnego „212”. Nie chcę tutaj oceniać tego i kolejnych numerów, ale muszę przyznać, że najbardziej spodobały mi się te dwie linijki:
„I was in the City, chillin' with a bum bitch
Who was on Twitter, talkin' like she run shit”
Może taki wers zajeżdża trochę hipokryzją, biorąc pod uwagę, że Angel także jest aktywna na twitterze, ale to ona pierwsza zrobiła „realny” diss, więc plus dla tej pani.
Azealia Banks nie kazała nam czekać na odpowiedź, i następnego dnia wypuściła do sieci numer zatytułowany „No Problems”.
Co prawda niedługo później Azealia zaprzeczyła (na twitterze oczywiście) jakoby był to prawdziwy diss na Angel, lecz wątpię żeby znalazł się ktoś kto w to uwierzy.
Już kilka godzin po wypuszczeniu „No Problems”, znana m.in. z numeru „New York” raperka odpowiedziała numerem o dosyć dosadnym tytule - „Shut The Fuck Up”. Sam tytuł wskazuje na to, iż Angel Haze nie przepada za Azealią, a każdy kolejny wers tylko umacnia nas w tym przekonaniu.
Na tę chwilę to by było na tyle. Azealia Banks uznała, że nie będzie odpowiadać, więc wysoce prawdopodobne, że „Shut The Fuck Up” było ostatnim dissem tego beefu. Nasuwają mi się tutaj dwie rozkminy:
1.Twitter coraz częściej zastępuje mikrofon, bo prościej napisać post niż skleić trzy zwrotki i je nagrać.
2. Myślałem, że to A$AP Rocky króluje w ilości „bitches” zawartych w tekstach. Jednak nie, Azealia i Angel mają ich dużo więcej.
Komentarze