"Raper i producent z Bielska-Białej wychodzący naprzeciw najświeższym trendom. Nie boi się odważnych rozwiązań i muzycznych eksperymentów, zarazem nie popadając w kicz. Przeplata rap ze śpiewanymi fragmentami, bawiąc się muzyką i konwencją, a przy tym nie gubiąc treści i własnej osobowości." - tak opisywaliśmy Beeresa przedstawiając go jako Młodego Wilka. Teraz trafia do nas wyczekiwany "Klub Wyklętych Futurystów". I jak wrażenia?
Pierwsze słowo, które nasuwa się na myśl po przesłuchaniu to "fresh". Począwszy od otwierającego album "Za późno", gdzie surowy syntetyczny podkład tworzy tło dla emocjonalnej nawijki i wpadającego błyskawicznie w ucho refrenu. I tak też jest przy całości. Krzyżówka klimatów kojarzących się z Drake'iem, Kanye z ostatnich solówek czy Mac Millerem (świetny followup w postaci "81, 91" z Te-Trisem, dobrze udowadniającego, że mimo pierwotnych porównań Beeresa do Teta obecnie ich style różnią się już znacząco). Futurystyczny koncept utrzymany jest w brzmieniowych ryzach przez całość, zarazem odchylając się w różne strony i zabierając nas w podróż przez emocje, codzienność, problemy i przejścia a zarazem przez czystą formę (#Witkacy?), pokazującą możliwości Konrada jako rapera, wokalisty i producenta.
A te są spore i w porównaniu do ubiegłorocznego "Analogowego Razu W Cyfrowym Świecie" zanotowały wyraźny progres na każdej płaszczyźnie. Poprzedni mixtape to coś swojego, ukazującego przebłyski fajnych muzycznych rozwiązań i własnych jazd, tutaj wszystko jest już dużo bardziej wykształcone i doszlifowane w detalach. Flow brzmi giętko i dobrze dostosowuje się do przeróżnego tempa i różnych podkładów (gdzie gospodarza wspierają SoDrumatic, MZG i Nerwus), śpiewane wstawki nie zawsze wypadają jeszcze równie okazale, ale całościowo ocenić można je zdecydowanie na plus. Jest pomysł na całość, któremu choć daleko do miana koncept-albumu to zachowuje swego rodzaju spójność. Jedyne do czego - poza nierównością poziomu w śpiewie - mogę się przyczepić to sposób pisania tekstów, czasem zawiły i rozmywający gdzieś treść we flowowych kombinacjach, lub podający ją tak, że potrzebujemy chwili, by skumać esencję. Oraz momentami - cechujące często młodych MC - zbytnie kombinowanie, przez co efekt nie jest aż tak okazały jak mógłby - vide "Angry Bird". Jednak "Za późno", "Park róż" czy "Dobranoc Pani Paris" potwierdzają świadomość swojej muzycznej drogi, własnej wizji i każą śledzić dalszy rozwój.
Czym jest "Klub Wyklętych Futurystów"? Projektem dobrze ukazującym jak szybki progres zanotował w ostatnim roku reprezentant Bielska-Białej, zarazem szlifując własny pomysł na siebie, na rodzimy mainstream i dążąc muzycznie w ciekawe i nieograne rejony. Czwórka z małym plusem na zachętę... i chyba każdy zgodzi się ze słowami z outra, że "to dopiero początek".
Komentarze