Popkiller
2022

GŁOSOWANIE

News Świat

popkiller.kingapp.plPyskaty "Pasja" - recenzja
Data publikacji 2014-01-04
Krystian Krupiński
Krystian Krupiński
Ulica
Aptaun - to u nas rodzinne. W tak bezczelny (by nie powiedzieć - pyskaty) i niewysublimowany sposób mógłbym skwitować zabawy z konceptami i żonglowanie stylistykami u artystów z tejże wytwórni.

Najpierw był Tet - teraz Pysk pogrywa sobie ze słuchaczami, którzy podjudzeni przedpremierowymi zagrywkami mogli twierdzić, że "to już nie będzie to samo". Powstaje jednak pytanie - czy taka zabawa ostatecznie miała jakiś sens?

Otóż odpowiadam - nie, nie miała żadnego
. Każdego, kto wymagał od Przemka... nie wiem nawet czego, ale wymagał CZEGOŚ, należy niezwłocznie przywołać do porządku, jak nauczyciel rugający ucznia za błędną odpowiedź słowami: "przecież to było w poprzedniej klasie!". I o ile dopuszczalne jest zapomnieć, w jaki sposób rozwiązuje się działania na kwantyfikatorach, o tyle twierdzenie, że Pyskaty to tylko braggujący Skurwiel ze Skazanych na Sukcezz (o ironio, składu przecież nieistniejącego, bez żadnych szans na powrót) to zwyczajny brak elementarnej wiedzy równy z nieznajomością tabliczki mnożenia. Już przecież na "Pysk w Pysk" mieliśmy sporo utworów z tych na lirycznie wyższym poziomie, niż tylko "pancz, pancz, kropka, pancz, kropka, refren". Zatem jeśli będziesz upierał się przy swoim, odsyłam do podręczników z poprzednich lat.

No tak, ale ktoś może jeszcze powiedzieć, że "Pasji" brakuje przebojowości, a Pysk przecież tu tylko zamula, rozczula się, że za dzieciaka nie miał na bluzę z krokodylem, melanż w weekend i płacze, że nie jest gwiazdą rapgry, choć uważa, że na to zasługuje. Guzik prawda. Jeśli maksymalnie pozytywne "Za Długo", fenomenalne "Razem", pogodne "Od Zera", czy żywe "Idź Dalej" (swoją drogą, jak ta płyta może być "zamulona", skoro wzięcie krzyża na ramiona i stacje upadków u Pyska są. radosne?) nie są przebojowe, no to przepraszam najmocniej, polecam w takim razie Monopol i Pitbulla.

Skoro już zahaczyliśmy o owe stacje. Motyw drogi krzyżowej to cholernie ciężki i niewdzięczny temat na krążek. Domyślam się, jaką mordęgą dla autora musiały być niektóre numery, kiedy część ze stacji wydawała się być wręcz niemożliwa do ugryzienia. Te bardziej oczywiste okazały się być oczywiście najlepszymi na płycie. Spotkanie z matką w "Czy?" i moc monolitu Aptaun w "Razem" - tu było łatwo o sukces. Schody zaczynały się z kolejnymi stacjami (w końcu to droga krzyżowa, lekko nie jest).

Nawet jeśli wyrzucimy ignoranckie wyobrażenia o Pyskatym-panczlajnerze, to mając jakąkolwiek wiedzę o "Pasji" nadal można było mieć małe obawy. W paru przypadkach raper jednak wybrnął doskonale. Przyklasnąć wypada za zaskakujące "Idź dalej", a przede wszystkim "Mówią o nim" - motyw ukrzyżowania był ciężki do kreatywnego podjęcia, ale udało się, do spółki ze świetnymi gośćmi (dokładnie w tym momencie należy też wspomnieć o okładce - klasa, Forin). Co może rozczarować? Cóż, z początku nie przekonywał mnie do końca Pyskaty-pocieszyciel w "Krzyku", czy też to, o czym okazało się być "Stowarzyszenie Umarłych Poetów" - mając w pamięci film Petera Weira spodziewałem się czegoś więcej, niż lekko trywialny, wspominkowy utwór o byłych ziomkach. Słuchając zaś "Outsidera" nasuwać się może wers Mesa: "widziałem dramaty, przy których mój mógłby być klaunem.". Z czasem jednak słuchacz zaczyna rozumieć pełnię intencji autora, z każdym odsłuchem dostrzegając coś więcej, co było zapewne podstawowym założeniem przy tworzeniu "Pasji". Tak, Pyskatemu udało się zawrzeć pewną głębię i solidne pole do interpretacji, nie rezygnując z przystępności formy i unikając jak tylko można patosu (choćby stacja szósta - aż się prosiła o jakiś rzewny lovesong, a tu proszę, nic takiego nie ma miejsca), a jeśli ociera się o banał (tak, cieszę się, że "Nie ma róży bez kolców" jest właśnie takie, jaki jest), to tylko pozornie.

Nie ma co się rozwodzić o bitach - są po prostu świetne. Prawdziwy, klasycznie brzmiący hip-hop na genialnych samplach, bez eksperymentów. Choć producentów jest multum, to całość jest bardzo spójna i ciężko tu kogokolwiek wyróżnić obiektywnie, bez osobistych sympatii. Od siebie mogę wymienić trójkę: Oer, Kudel (za magiczne zamknięcie płyty) oraz - tu zaskoczenie - będący w naprawdę dobrej formie Zbylu.

Pyskaty wcale nie stracił pazura (co udowadnia choćby we "Wdech, wydech"), a zwyczajnie nagrał tym razem bardziej osobistą, dojrzałą, refleksyjną płytę. Według zapowiedzi miała to być najsłabsza płyta w karierze, a wyszła (ups) najlepsza. Najwyraźniej raper sprawdza się w tej refleksyjnej stylistyce - i muzycznie, i lirycznie bowiem "Pasja" stoi na najwyższym poziomie (nie wspomniałem co prawda o flow, ale miłujący się w przyspieszeniach i liczeniu podwójnych mogą choćby uwierzyć na słowo VNM-owi, który nie poleci Ci nic z PL rapu, poza ''fantastyczną czwórką'). Jedyne do czego można się ewentualnie przyczepić, to ten nieszczęsny koncept, którego historia i ideologia jest wprawdzie ciekawa i bogata w smaczki, jednak W PEŁNI nie miał on prawa się udać. Po prostu. Piątka.

Może Cię zainteresować

Paluch robi koszulki z pomyłką językową Pei
Data publikacji 2023-06-21

Paluch robi koszulki z pomyłką językową Pei

Popkillery 2023 - retransmisja
Data publikacji 2023-06-27
Jim Jones vs. Pusha T - nowy beef na amerykańskiej scenie
Data publikacji 2023-06-28

Jim Jones vs. Pusha T - nowy beef na amerykańskiej scenie

Poszwixxx musi zapłacić karę za promowanie alkoholu i narkotyków
Data publikacji 2023-06-28

Poszwixxx musi zapłacić karę za promowanie alkoholu i narkotyków

Waldemar Kasta żegna się z hip-hopem
Data publikacji 2023-06-30

Waldemar Kasta żegna się z hip-hopem

Komentarze

Będziemy używać tego zamiast twojego imienia i nazwiska

Newsletter


Chcesz być na bieżąco? Nasz newsletter wyeliminuje wszystkie szumy i pozwoli skupić się na tym, co w muzyce naprawdę wartościowe. Zero spamu, same konkrety! I tylko wtedy, gdy faktycznie warto!