"Od kiedy znam Wrocław, od kiedy tu jestem, test na stolicę kraju jest rozwiązanym testem" nawinął Siny w 2002 roku. I wbrew prawom logiki miał rację. Niegdyś Wrocław mógł być bezproblemowo nazywany hip-hopową stolicą Polski. Dzisiaj pałeczkę przejęła oczywiście Warszawa, ale do tej pory wielu słuchaczy rzuca tęsknie wzrokiem na stare, wrocławskie kompakty. Dlaczego?
Zaryzykuję stwierdzenie (i być może mi się za to dostanie), że Wrocław był jedynym miastem w Polsce, które miało tak niezależną i niepowtarzalną
scenę. Inną od wszystkich. Różniącą się od reszty Polski niczym Nowy
Jork od Los Angeles. Produkcje z tego miasta można było rozpoznać na
pierwszy rzut ucha... Ba, do tej pory można.
Doskonałym przykładem jest solówka Sinego "W Siną Dal". Jak pokrótce ją opisać? Nie wiem czy się da...
"Oryginalność" i "bezkompromisowość" to słowa wyświechtane i nie
oddające w dostatecznym stopniu ducha tej produkcji. Tak więc napiszę
może w taki sposób: był to rok 2002, zgadza się? Obecnie mamy 2012... Cóż, do
tej pory nie ma NIKOGO, kto by chociaż minimalnie zbliżył się do stylu
Sinego. Jego flow jest niepowtarzalne. Na
początku trudno się do niego przyzwyczaić, zwłaszcza, że wysoki
głos rapera również daje o sobie znać (czego Siny nie tylko się nie
wstydzi, ale także dumnie uwydatnia), ale nawet nie zauważycie, kiedy ta płyta was porwie w całości. Teksty to pokręcone
metafory i niesamowite pomysły. Podczas słuchania tego albumu klimat aż
sączy się z głośników i falą porywa słuchacza, w ogromnej mierze dzięki warstwie muzycznej. W takich wypadkach jak ten, słowo zawodzi. Dlatego lepiej po prostu sprawdzić samemu jak to brzmi.
Siny to nie "jakiś tam raper". To osobowość. Tak silna i charyzmatyczna, że nie potrzebuje żadnych gości do nagrania albumu, który w całości byłby barwny i hipnotyzujący. Ale mimo to, goście się pojawili: Tymon, Jot i Roszja. I co od nich dostaliśmy? Pozwólcie, że odpowiem na to pytanie pytaniem: A czy ci panowie mają w zwyczaju zawodzić słuchaczy?
Słodzę i słodzę, zastanawiacie się pewnie czy nie na wyrost. Szczerze, nie wydaje mi się. Ta płyta oczywiście ma wady, jak każda. A to jakieś braki techniczne, a to jakieś potknięcia we flow... Ale tak naprawdę jakiekolwiek znaczenie ma tylko jedna: dla niektórych ta "inność" (którą już widać po wyśmienitej okładce) może się okazać nieco przytłaczająca i niezrozumiała. Jednak jak mawiali nasi rodzice: "Skąd wiesz, że ci to nie posmakuje, skoro nawet nie spróbowałeś?". No właśnie. Zatem spróbujmy.
Siny - Anonimowy Wrocław (feat. Tymon)
Siny - W Siną Dal
Newsletter
Chcesz być na bieżąco? Nasz newsletter wyeliminuje wszystkie szumy i pozwoli skupić się na tym, co w muzyce naprawdę wartościowe. Zero spamu, same konkrety! I tylko wtedy, gdy faktycznie warto!
Komentarze