Popkiller
2022

GŁOSOWANIE

News Świat

popkiller.kingapp.plVNM "De Nekst Best" - przedpremierowa recenzja nr 1
Data publikacji 2014-01-01
Admin strony
Ulica
"Sprawdź karierę J. Cole'a, moja to jej follow-up" nawija na "De Nekst Best" VNM. I trzeba przyznać, że to naprawdę celne porównanie.

Konsekwentna praca w mało rapowym mieście, wyrwanie się z niego dzięki wytrwałości i charyzmie, wsparcie od jednej z ikon sceny i w końcu wyczekiwany legal. Jak brzmi pierwsze oficjalne wydawnictwo w dorobku VNM'a?

Przede wszystkim przekrojowo i tak, jak można było oczekiwać. Czemu przekrojowo? Bo VNM postanowił na legalnym debiucie ukazać swoją wszechstronność i nie zamykać się w jednej stylistyce i jednym klimacie. Mamy bragga, na czele z singlowym "To Mój Czas" i opartym na oldschoolowym patencie "Cypherem", mamy rozbudowany storytelling ("Chore Ambicje"), ciekawy i zgrabnie opowiedziany koncept ("Widzę Ich"), metaforyczny i alegoryczny przebieg przez dyskografię ("K2"), refleksyjne życiówki (świetne "Flesze"), mocny motywator (chyba najlepsze na płycie "Nic Nie Przychodzi Łatwo" z HIFI), treści imprezowe ("Flaj") czy humorystyczne i celnie ujęte "Skąd Spadli", opisujące typów, którzy spadli z... sami przekonajcie się z czego lub skąd. Jak widać płyta jest więc naprawdę różnorodna i zahaczająca o przeróżne rapowe nastroje i podgatunki.

A co do drugiego pytania - czemu jest "tak, jak można było oczekiwać"? Bo materiał klimatycznie nie odbiega od poprzednich wydawnictw VNM'a. Podobne jest - poza nowymi twarzami - grono producentów, podkłady brzmią podobnie a i Venom nie zaczął nagle nawijać o czym innym i w inny sposób. Słychać ewolucję flow (o czym za chwilę), ale fani powinni być zadowoleni, za to krytycy raczej nie zmienią zdania. To ten sam VNM, który był na szlaku po czek, chciał to mieć a potem wracał jak Jay-Z. Tyle tytułem wstępu, a jak tenże VNM wypada na nowym krążku i swoim pełnoprawnym debiucie w oficjalnym obiegu?

Zacznijmy od tego, co budzi największe emocje, czyli stylu, flow i techniki. Venom wciąż przeciąga sylaby i mocno akcentuje, nawija jakby niechlujnie i obok świetnie poskładanych linijek potrafi naciągać końcówki (żeby daleko nie szukać przywołajmy singlowe rymy nawinę im/mainstreamem im), co można analizować, punktować i krytykować. Ale mam krótkie pytanie. Po co? Po co, skoro V początkowe wady i elementy, które w jego nawijce mogły irytować jeszcze na "NSPC", doszlifował do perfekcji, stworzył z nich swój własny oryginalny styl i dziś to wszystko po prostu BRZMI. Technika nie powinna być celem, a środkiem, co celnie wspomniał kiedyś TeTris i tu mamy doskonały przykład, choć w trochę innym stylu. Przy rozpisaniu na papierze nie wszystkie rymy i słowne kombinacje wyglądają dobrze, ale najważniejsze, że na bicie brzmią świetnie a gęstość podobnie brzmiących sylab sprawia, że VNM potrafi rozpędzić się ze swoim flow do naprawdę imponującego poziomu. Robi to po swojemu i robi naprawdę dobrze. Jeśli chodzi o naciąganie podwójnych (a w wielu miejscach po prostu celowe powtórzenia na końcówkach wersów), to ten, kto słucha mixtape'owych wyjadaczy ze Stanów będzie dobrze wiedział skąd Tomek czerpał inspiracje. Pamiętacie choćby jak brzmiała zwrotka Cassidy'ego (jednego z raperów, którego VNM często wspomina jako jednego z ulubieńców) w "To The Top", ile razy na końcu wersu padało słowo "man" i jak cholernie stylowe wrażenie Cass sprawił w tym tracku. VNM potrafi momentami osiągnąć podobny efekt, co zasługuje na duże uznanie.

Na uznanie zasługuje też to, że VNM podejmuje różną tematykę, różne role i w każdej sprawdza się co najmniej dobrze. W braggach daje energię, gęsto posplatane rymy i bardziej lub mniej udane punche. W życiówkach daje emocje i potrafi porwać ("Flesze"!). W trackach o tym, gdzie udało mu się dojść słychać moc, zajawę a "Nic Nie Przychodzi Łatwo" świetnie motywuje do działania (duże wyróżnienie dla Hadesa), w "Skąd Spadli" ukazuje dystans i humor a historią z "Widzę Ich" wciąga i intryguje. Wspominki pomagają nam cofnąć się o parę lat wstecz (podobnie jak w "Bek Tu Oldskul") - czy to wspominające stare nagrania "Oltajmerz" czy naśladujący oldschoolowe akcje "Cypher". Ten ostatni track zresztą wypadł naprawdę ciekawie. Nowoczesne brzmienie, staroszkolna rytmika i czterech charyzmatycznych zawodników, którzy kontrastują między sobą, rzucając kolejno surowe braggowe zwrotki. Moim zdaniem najlepiej wypadł Pezet, ale każdy dołożył coś od siebie, tworząc smakowity miszmasz. W końcu - w "K2" V zgrabnie i obrazowo buduje opowieść o wspinaczce na szczyt, wplatając niby mimochodem tytuły wcześniejszych płyt.

Przy takiej różnorodności łatwo o spadki napięcia. Na "De Nekst Best" oczywiście i z tym mamy do czynienia. Na każdej solowej płycie VNM'a znajduje się jakiś bit, którego nie czuję i nie mogę słuchać. Była to "Insomnia", był "Niuskul". Tym razem jest "Nie Mów" na z założenia bangerowym a faktycznie usypiającym i zamulonym eksperymencie od Kazzushiego. Również bitom Volta brak trochę tłuszczu. "Placek Z Haszem" już znałem i zdania o nim nie zmieniam (wolę posłuchać wspomnianego tam "Beamer, Benz Or Bentley") a "Flaj" brzmi lepiej, ale ciągle to nie to, czym 600 potrafił pozamiatać parę lat temu. Historia z "Chorej Ambicji" ciekawi przy pierwszym razie, ale później staje się już słabszym momentem krążka a gdyby "Fleszom" dać lepszy refren to naprawdę nie byłoby się w nich do czego przyczepić. Na plus zaskoczył za to refren w "Podziemiu" a dokładnie podśpiewujący(!) VNM. Podśpiewujący, dodajmy, zaskakująco dobrze. Zaskoczył też anonimowy dla mnie wcześniej Kudel, autor najlepszych bitów na płycie, szczególnie tego do "Nic Nie Przychodzi Łatwo". Na wyróżnienie zasługują również Yogoorth, RX (choć momentami brzmi zbyt miękko), Donde, Resbit i trochę nierówny Kazzushi. No a Kebs i Medyk to marki, które na gramofonach po prostu nie zawodzą.

Jaki jest największy plus "De Nekst Best"? Zabrzmi to dziwnie i ogólnie, ale... sam VNM, a dokładniej jego dołączenie do mainstreamowego grona. Można nie jarać się tym, co robi, nie czuć jego kontrowersyjnego stylu, nie zgadzać się z dużą pewnością siebie i określaniem się "następnym najlepszym"... ale nie można odmówić charyzmy, zacięcia, samozaparcia, wyrobionego i co najważniejsze swojego stylu, który dawno już wykrystalizował się z pierwotnych słyszalnych inspiracji innymi MC. W momencie gdy oryginalność, autentyczna pewność i wiara w siebie (a nie braggowanie z trzęsącymi się portkami) oraz bezkompromisowość to towary deficytowe, świeża krew taka jak VNM bez wątpienia potrzebna jest legalnej scenie. Jeśli muzyka to przede wszystkim emocje to elbląski debiutant potrafi wzbudzić je wyjątkowo często, czym zasługuje na uznanie. "De Nekst Best" to materiał nie pozbawiony wad i słabszych numerów, ale ciekawy jako całość, posiadający parę perełek ("Nic nie przychodzi łatwo", "Flesze", "Cypher") i taki, w którym to gospodarz od początku do końca trzyma wszystko w szachu, nie dając zepchnąć się na drugi plan - tu nawet Włodi postanowił pojechać większość zwrotki na podwójnych. Cztery z mocnym plusem.

Może Cię zainteresować

Paluch robi koszulki z pomyłką językową Pei
Data publikacji 2023-06-21

Paluch robi koszulki z pomyłką językową Pei

Popkillery 2023 - retransmisja
Data publikacji 2023-06-27
Jim Jones vs. Pusha T - nowy beef na amerykańskiej scenie
Data publikacji 2023-06-28

Jim Jones vs. Pusha T - nowy beef na amerykańskiej scenie

Poszwixxx musi zapłacić karę za promowanie alkoholu i narkotyków
Data publikacji 2023-06-28

Poszwixxx musi zapłacić karę za promowanie alkoholu i narkotyków

Waldemar Kasta żegna się z hip-hopem
Data publikacji 2023-06-30

Waldemar Kasta żegna się z hip-hopem

Komentarze

Będziemy używać tego zamiast twojego imienia i nazwiska

Newsletter


Chcesz być na bieżąco? Nasz newsletter wyeliminuje wszystkie szumy i pozwoli skupić się na tym, co w muzyce naprawdę wartościowe. Zero spamu, same konkrety! I tylko wtedy, gdy faktycznie warto!