Popkiller
2022

GŁOSOWANIE

News Świat

popkiller.kingapp.plZion I "Atomic Clock" - recenzja
Data publikacji 2013-12-30
Daniel Wardziński
Daniel Wardziński
Ulica
Próba podjęcia kompetentnej dyskusji na temat kalifornijskiego podziemia w XXI w. bez uwzględnienia Zion I, byłaby moim zdaniem jak próba dyskusji o polskim podziemiu bez uwzględnienia Dinali czy Jimsona. Zumbi i DJ AmpLive od roku 2000 (który notabene należy do zeszłego stulecia, jakby ktoś chciał mnie łapać za słowa) zrobili siedem albumów, podróżując po tak różnych muzycznych inspiracjach, że czasem ciężko uwierzyć, że "Bird's Eye View" i np. "The Sealing" z nowego albumu zrobili Ci sami ludzie.

"Atomic Clock", siódmy pełny album zespołu jest dodajmy też drugim krążkiem Zumbiego w tym roku. Pamiętają to wszyscy Ci, którzy czytali naszą recenzję udanego "The Burnerz" z The ARE (klik). Jak "Atomic Clock" wypada w porównaniu z dotychczasowym dorobkiem zespołu i tegorocznym albumem frontmana składu z producetem K-Otix?

Świeżo. To najważniejsze i trzeba powiedzieć to na samym wstępie. Gdyby ktoś mnie zapytał jaką cechę Zumbiego jako rapera powinno się uznać za jego najważniejszą powiedziałbym, że fart do producentów. To co sprawdziłoby się w bardzo wielu przypadkach, w tym byłoby trochę krzywdzące. Słuchając "Atomic Clock" nie mam wątpliwości który projekt raper uznał za swój pierwszy i główny. Dawno nie słyszałem tak niegłupich przekminek i tak dobrego flow w jego wykonaniu. Od zupełnie nieschematycznego numer o kobietach, przez rewelacyjną próbkę cali-reggae, aż po trueschoolowo-autobiograficzne "The History" na mikrofonie jest bardzo przekonujący i wart uwagi.

Głupio byłoby gdyby się nie spiął na takich bitach. AmpLive to koleś, który lubi pojechać po bandzie i zrobić coś tak dziwnego, że czasami, aż trudnego do słuchania, ale to wszystko czemuś służy. Piekielnie irytujące gitara na koniec "Always" czy meganietypowe wejścia w bit w większości kawałków to tylko drobiazg w konfrontacji z właściwą zawartością tego albumu. Nie jest to na pewno najlepsza porcja bitów tego kota jaką słyszałem w życiu, ale np. "Many Stylez" wgniata w podłogę, a "Signs Of Light" niesie tymi dęciakami tak, że chce się zrobić głośniej. Ten koleżka porusza się bo bardzo zróżnicowanych powierzchniach muzyki i stara się zachować swoją muzykę świeżą - z bardzo dobrymi efektami, choć nie bez potknięć.

"Atomic Clock" w pierwszej chwili wydał mi się za bardzo dziwaczny, ale po dwóch-trzech przesłuchaniach zaczyna się doceniać to jak wiele pracy, dobrych pomysłów i inspiracji włożono w ten album. Jeśli "The Burnerz" było powrotem do klasycznego, oldschoolowego brzmienia, to "Atomic Clock" jest (kolejnym) bardzo odważnym spojrzeniem w przyszłość. Jak dla mnie materiał zasługujący na piątkę i wzmożoną uwagę. Promujcie w swoich głośnikach ludzi z otwartą głową takich jak Amp i Zumbi.

 

Może Cię zainteresować

Paluch robi koszulki z pomyłką językową Pei
Data publikacji 2023-06-21

Paluch robi koszulki z pomyłką językową Pei

Popkillery 2023 - retransmisja
Data publikacji 2023-06-27
Jim Jones vs. Pusha T - nowy beef na amerykańskiej scenie
Data publikacji 2023-06-28

Jim Jones vs. Pusha T - nowy beef na amerykańskiej scenie

Poszwixxx musi zapłacić karę za promowanie alkoholu i narkotyków
Data publikacji 2023-06-28

Poszwixxx musi zapłacić karę za promowanie alkoholu i narkotyków

Waldemar Kasta żegna się z hip-hopem
Data publikacji 2023-06-30

Waldemar Kasta żegna się z hip-hopem

Komentarze

Będziemy używać tego zamiast twojego imienia i nazwiska

Newsletter


Chcesz być na bieżąco? Nasz newsletter wyeliminuje wszystkie szumy i pozwoli skupić się na tym, co w muzyce naprawdę wartościowe. Zero spamu, same konkrety! I tylko wtedy, gdy faktycznie warto!