Już jutro rozpoczyna się kolejna edycja jednego z największych festiwali hip hop'owych w Europie, którego żaden fan czarnej muzyki nie może ominąć. W tym roku, podobnie jak i w zeszłym, na Hip Hop Kempie pojawi się Hukos, który jest wielkim fanem imprez w Hradec Králové.
Mimo, że w tym roku raper nie zaprezentuje na festiwalu swoich umiejętności, to warto pojawić się tam, aby spotkać na żywo Hukosa i porozmawiać z nim o muzyce.
Zanim jednak udacie się do Czech, warto poświęcić parę minut i przeczytać najnowszy wywiad z Hukosem z cyklu "Parszywa 13", w którym raper opowiedział o swoich planach muzycznych, piciu ruskiego spirytusu, ściąganiu muzyki z sieci oraz o tym, dlaczego Desperados to nie piwo. Zapraszamy do lektury!
1. Czym zajmowałeś się przez ostatnie pół roku? Nad czym pracowałeś w tym czasie?
Hukos: Kilka miesięcy temu wróciłem z Nowego Jorku (był to niestety wyjazd głównie w celach zarobkowych) i po powrocie zabrałem się za realizację mojej kolejnej płyty pt. "Knajpa Upadłych Morderców", która - o ile nie zginę do tego czasu - ukaże się legalnie, w ogólnopolskiej dystrybucji za sprawą Step Records. Skończyłem już nagrywać swoje wokale na ten album i w chwili obecnej jestem na etapie ogarniania scratchy, cutów i innych dodatkowych smaczków, oraz dogaduję gościnne występy na mój materiał. Znajdzie się na niej kilku naprawdę mocnych postaci, zarówno ze sceny mainstream'owej, jak i z podziemia, ale o szczegółach wolę nie mówić do czasu, aż nie dostanę tych wszystkich zwrotek. Od strony muzycznej też powinno być ciekawie i różnorodnie, choć podkłady będą raczej klasyczne, gdyż takie brzmienie preferuję prywatnie na co dzień. Udało mi się też zagrać kilka koncertów. Jako, że mój człowiek Cira również pracuje teraz nad swoją pierwszą legalną płytą, to postanowiliśmy połączyć siły i występować razem, prezentując ludziom nowe rzeczy zarówno z mojego albumu, jak i Ciry, przy nieocenionej pomocy dj'a Fejma. Oprócz tego, w ramach poszerzania działalności, przyjąłem też parę zleceń jako prowadzący szeroko pojęte eventy hip-hopowe, czyli jako konferansjer/wodzirej (śmiech). W tej roli udzielałem się na przykład na hip-hopowych Juwenaliach w Białymstoku, czy też na freestylowej Bitwie o Mazury. Poza sprawami muzycznymi, które po powrocie były niejako moim priorytetem, zajmowałem się głownie poszukiwaniem sensu w życiu i swojego miejsca na ziemi. To akurat wychodzi mi z różnym skutkiem.
2. Kiedy usłyszymy jakiś nowy materiał Twojego autorstwa? U kogo pojawisz się gościnnie?
Hukos: Najprostszą odpowiedzią jest, że będzie go można usłyszeć jak wszystkie szczegóły, zarówno muzyczne jak i promocyjne, zostaną dopięte na ostatni guzik. A tak na poważnie to chciałbym, żeby to było jeszcze w 2010 roku, ale że to moja pierwsza płyta legalna, to nie jestem w stanie do końca teraz oszacować ile czasu zajmą pewne rzeczy. Mówię tu głównie o marketingu i promocji, bo jeśli chodzi o aspekty czysto muzyczne, to płyta powinna być gotowa mniej więcej do końca wakacji. Co do gościnnych występów, to po napisaniu około 23-25 tekstów na "Knajpę Upadłych Morderców" (choć nie wszystkie one znajdą się na finalnej wersji płyty), jestem trochę wystrzelany z dobrych wersów i pomysłów, a ostatnimi czasy piszę dosyć mało. To w sumie taki naturalny proces i teraz jest czas pozbierania nowych inspiracji i przemyśleń, by za czas jakiś znowu wrócić do intensywniejszej pracy ze słowem pisanym. Dlatego też paru osobom odmówiłem ostatnio dogrania się, szczególnie, że dawali dosyć napięte terminy finalne, a paru kolejnym odpowiedziałem, że postaram się coś napisać, ale nie jestem w stanie powiedzieć, że tak na pewno będzie. Z tego powodu wolę nie mówić gdzie się pojawię na 100%, dopóki te zwrotki nie będą napisane do końca i nagrane.
3. Z jakim raperem/producentem z polskiej sceny chciałbyś nawiązać współpracę? Czyja płyta wywarła ostatnio na Tobie dobre wrażenie?
Hukos: Wydaję mi się, że jeszcze wszystko przede mną i jeśli chodzi o środowisko rapowe, to jeszcze będzie okazja poznać się i nagrać z każdym kogo cenię. Właśnie wzajemne poznanie odgrywa tu znaczącą rolę, gdyż wtedy taka współpraca nabiera większego sensu. Jestem chyba starej daty, ale uważam, że zanim coś się razem zrobi, dobrze jest spotkać się na żywo, porozmawiać, a przede wszystkim przyszły wspólny projekt przypieczętować wspólną wódką. To taka dobra, staropolska zasada robienia interesów i niech tak zostanie. Chciałbym natomiast mieć kiedyś możliwość pracy z ludźmi spoza kręgu hip-hopowego. Poza tak oczywistymi postaciami jak na przykład Kazik, chciałbym nagrać przede wszystkim z Kasią Nosowską i Grabażem z Pidżamy Porno. Swego czasu nawet zacząłem nawet robić cover utworu Pidżamy Porno "Outsider", więc może kiedyś ten projekt gdzieś wypłynie, ale wolałbym zamiast coveru zrobić wspólnie coś zupełnie nowego i świeżego. Co do płyt, które zrobiły na mnie ostatnio wrażenie to na pewno O.S.T.R "Tylko Dla Dorosłych" ze względu na formę wydania i Sobota, który wydał chyba już jakiś czas temu, jednak dopiero niedawno sprawdziłem całą płytę, a nie pojedyncze kawałki. Z podziemnych rzeczy dobrą produkcją był "Raport z Walki o Wartość" ekipy Bisz/Oer/Kay. Tak w ogóle to raczej nie przykładam wagi do dat premier, nie sprawdzam muzyki na zasadzie, że słucham tylko tego co w danej chwili wyszło, tylko często cofam się do starszych rzeczy. Zawsze gdzieś w okolicach listopada-grudnia robię potem taki przegląd całego roku, zarówno jeśli chodzi o polskie, jak i zagraniczne produkcje i wtedy mniej więcej jestem na bieżąco z tym, co w danym roku wyszło.
4. Do jakiego utworu z całej swojej twórczości odnosisz się z największą sympatią oraz dlaczego akurat ten kawałek?
Hukos: Do utworu "Pierwotna Forma" nagranego mniej więcej w okolicach 1999-2000, a to dlatego, że był to po prostu pierwszy kawałek jaki w życiu nagrałem. Warunki były wtedy prawdziwie spartańskie, mieliśmy mikrofon wygrzebany gdzieś z piwnicy, w którym odpadała główka i nawet "superglue" nie za bardzo pomagał, a o takich fanaberiach jak popkiller czy też zwykły statyw mogliśmy jedynie pomarzyć. Zaręczam, że nie chciałbyś usłyszeć tego jakże wybitnego przejawu szczeniackiej grafomanii w najczystszej postaci (śmiech). Wiadomo jednak jak to jest z "pierwszym razem"... wspomina się go do końca życia.
5. Jak zareagowałbyś gdyby pewnego słonecznego poranka jakiś raper postanowił Cię zdissować?
Hukos: Jako, że mamy teraz prawdziwy "Long Hot Summer", jak u Masta Ace'a, to może się tak zdarzyć, że już niedługo ktoś mnie zdissuje. Jak bym zareagował? To na pewno zależałoby od kontekstu i całej otoczki związanej z dana sytuacją. Z jednej strony wiem i rozumiem, że dissy są naturalną częścią tej kultury i wiem, że spokojnie poradziłbym sobie w tej konwencji. Z drugiej, czysto ludzkiej strony patrząc, konflikty zazwyczaj wynikają z niezrozumienia, braku możliwości rozmowy i zweryfikowania swoich poglądów w cztery oczy. Jeśli ktoś ma do ciebie jakiś problem, to przekładając to na sytuacje rapu, albo go olej, jeśli uważasz, że nie ma racji, albo używa argumentów zaczerpniętych z najgłębszego dna dupy, albo najpierw bądź człowiekiem, zachowaj się jak człowiek i spróbuj to wyjaśnić. Czyli... idźcie na wódkę i chlajcie nawet 3 dni jeśli trzeba, aż sobie wszystko ustalicie. Czasem trzeba nawet sobie dać po mordzie przy tej okazji, ale warto wyjaśniać pewne sprawy na bieżąco. Na pewno nigdy nie użyłbym beefu jako sposobu na promocje. Osobiście uważam to za frajerstwo i tyle. Tak samo za słabe uważam osobiste odpowiadanie na nieprzychylne komentarze czy to na forach, czy na przykład na YouTube. Wielu raperów ma chyba problem ze zbyt przerośniętym ego, a trzeba mieć trochę dystansu do własnej osoby i tego co się robi. Więc jeśli osobiście odpowiadają na każde niepochlebne zdanie na swój temat wypowiedziane przez jakiś anonimowych debili w sieci, to szkodzą tylko sami sobie. Poza tym uważam, że nasza scena jest ciągle zbyt słaba i zamiast wiecznej wojny wszyscy lepiej by na tym wyszli, gdyby zaczęli się wspierać. Widzisz; miałem swego czasu taką sytuację z Młodziakiem (Młody M). Dosyć wyraźnie zaczepił mnie w jednym ze swoich kawałków. Zamiast jednak biec do studia i korzystać z okazji, że może być z tego ciekawy beef, najpierw, jako, że nie miałem do niego numeru, ani tym bardziej nie znałem go osobiście, napisałem do niego, że się grubo myli w swoich ocenach. Po trwającej jakiś czas wymianie zdań doszliśmy do consensusu, potem Młodziak na płycie Hi-Fi Bandy sprostował swoje wcześniejsze wersy skierowane do mnie i luz. Teraz, zamiast obrzucać się kurwami po ewentualnym, niedoszłym beefie, postanowiliśmy coś razem nagrać i niedługo możecie się spodziewać naszego wspólnego kawałka. To dużo lepsze niż wojowanie i niewyjaśnione konflikty. Serdeczne pozdrowienia dla Młodziaka!
6. Jaka jest szansa na nawiązanie współpracy z Tobą na polu muzycznym przez nieznajomą Ci do tej pory osobę? Czy jeżeli ktoś do Ciebie napisze wiadomość na MySpace, istnieje cień szansy, że mu odpowiesz?
Hukos: Zawsze staram się odpowiadać, gdyż doceniam, że ktoś w ogóle zadał sobie trud napisania do mnie i uznał, że moglibyśmy coś razem dobrego stworzyć. Jednak jak pisałem wcześniej, raczej stawiam na współpracę z ludźmi, z którymi w jakikolwiek sposób było mi dane się poznać. Choć fakt faktem zdarzało mi się kilka razy odbiegać od tej zasady. W ogóle to jakiś dziwny trend, że teraz dzieciaki, które jeszcze naprawdę do niczego nie doszły, już proszą o współpracę. W moich czasach (...wiesz synu, za moich czasów to...(śmiech) na początku to się ewentualnie pracowało z własnymi ziomkami. Z resztą ja osobiście czułbym się głupio i niekomfortowo, jeśli bym prosił o featuring, choć sam jestem na etapie nagrywania trzeciego kawałka w życiu. Wszystko po prostu ma swój odpowiedni czas i miejsce, więc zamiast robić coś na siłę, warto pracować nad sobą, a pewne rzeczy przyjdą do nas samoistnie.
7. Co Cię najbardziej irytuje w polskim Hip Hop'ie?
Hukos: Tak naprawdę denerwuje mnie tylko jedna rzecz, choć jest ona przyczyną wielu innych bolączek hip hop'u. Chodzi mi o młody wiek odbiorców tej kultury. W naszym kraju z różnych powodów jest zaburzona wymienność pokoleń wśród słuchaczy muzyki. Ludzie do pewnego wieku są wielkimi fanami danego gatunku, a potem nagle jakby dorastają, choć tak naprawdę to nie jest dorastanie, tylko ci ludzie zgredzieją i odcinają się od muzyki. To dotyczy nie tylko rapu. Wiem po swoich znajomych, że bardzo wielu z nich jeszcze kilka lat temu słuchało muzyki bardzo intensywnie, a teraz chyba zbyt wczuli się w rozmnażanie, rodzinę i zarabianie hajsu, bo nie słuchają dosłownie nic. Tu nawet nie chodzi o to, że przez całe życie musisz słuchać jednego gatunku. Zaczynałeś swoją przygodę z dźwiękami na przykład od rapu, z czasem może ci się zacząć bardziej podobać rock, a na stare lata będziesz siedział w fotelu z kieliszkiem brandy i cygarem i słuchał jazzu... . Cokolwiek, ale ważne jest żeby muzyka towarzyszyła nam całe życie. Tylko widzisz, w Polsce jakiekolwiek dobra kulturowe, a do nich zalicza się muzyka, są nadal dobrami luksusowymi. W naszej historii ostatnie 60 lat było takie a nie inne i ludzie myśleli o tym, żeby mieć jak smalcem chleb posmarować, a nie o tym, że gdzieś tam na zgniłym, kapitalistycznym zachodzie jacyś Pink Floyd czy inne Hendrixy wydawali swoje płyty i miło by było tego posłuchać. Przykład idzie niestety z góry i to od rodziców przejmujemy pewne wzorce zachowań. Zauważ, trzymając się przykładu środowiska rapowego, jak często w wywiadach raperzy mówią, że pierwsze płyty dostali od rodziców. Choć nie zawsze się przelewało, to jednak w ich domach zazwyczaj muzyka była czymś oczywistym. Tak samo jest z czytaniem książek. Wychowała mnie babcia, która od najmłodszych lat dbała o to bym miał kontakt z przeróżnymi książkami. A że jak to babcia, miała więcej czasu wolnego, to skutecznie zaszczepiła we mnie miłość do literatury. Wracając do młodego wieku słuchaczy, skąd się bierze ten cały hejting w sieci? To są zazwyczaj małoletni, nie mający żadnego osłuchania z muzyką ludzie, a tym bardziej bez bagażu doświadczeń życiowych. Przez to nie mają oni dystansu do świata ich otaczającego. Jeśli mi się coś nie podoba to po prostu tego nie dotykam, nie słucham, nie oglądam itd. Najzwyczajniej w świecie nie chce mi się na to tracić czasu, a tym bardziej jeszcze pisać bluzgi w komentarzach na dany temat. Czas to pieniądz...ale żeby to zrozumieć trzeba trochę dorosnąć.
8. Wymień trzy płyty, które uważasz za arcydzieła w swoim gatunku, a które być może nie są znane szerszej publiczności. Co w nich jest takiego urzekającego?
Hukos: Mamy ostatnio naprawdę gorące, letnie dni i w takim okresie najlepiej sprawdzają się produkcje westcoast'owe. W ogóle mam duży sentyment z dzieciństwa do takich klimatów. Nie wiem jak było w innych rejonach kraju, ale w moim kręgu za małolata słuchanie rapu zaczęło się raczej od Zachodniego Wybrzeża. To były te piękne czasy, gdzie każdy wkręcony w muzykę dzieciak w podstawówce chciał biegać w kraciastej koszuli. Jeśli miałbym polecić coś z westu to na pewno Westside Connection i album "Bow Down". To jest absolutny majstersztyk i ścisła czołówka gangsta rapu. Poza tym na pewno South Central Cartel "All Day Everyday", bo to po prostu bardzo przyjemna płyta. Poza tym lubię ją, bo swego czasu posiadałem jej jedyny egzemplarz w Białymstoku. Kiedyś był u nas w mieście taki mały, klimatyczny, kultowy już teraz sklep płytowy "Rolling Stone", w którym pracowali prawdziwi muzyczni pasjonaci i ściągali z USA pojedyncze sztuki różnych płyt i zawsze trwała między nami rywalizacja, kto jako pierwszy zdąży kupić dany album. Mam z tamtego okresu wiele perełek w swojej kolekcji. Jako numer 3 wymieniłbym na przykład Spice 1 "Black Bossalini", z resztą akurat dziś leciała ona cały dzień u mnie w samochodzie. Poza tym Spice 1 w tamtych czasach świetnie umiał płynąć po bicie. Tak w ogóle to polecam każdemu poszukać we własnym zakresie, bo na zachodnim wybrzeżu powstała ogromna ilość świetnych, znanych i mniej znanych albumów i na prawdę warto, a lato to najlepszy okres do tego typu poszukiwań.
9. W jaki sposób zaopatrujesz się w
muzykę? Stoisz w kolejce w Empiku, zamawiasz płyty w formie preorderu,
kradniesz z RapidShopa czy może płacisz za legalne mptrójki?
Hukos: Po pierwsze i najważniejsze: nie ściągam muzyki z netu. Zdarza mi się to tylko w przypadku płyt, które i tak wiem, że kupię, a chciałbym już szybciej ich posłuchać. Choć teraz powoli idzie nowy, dobry trend, że wykonawcy sami udostępniają swoje kawałki przed premierą do odsłuchu na swoich różnego rodzaju stronach muzycznych, więc już nawet nie trzeba tych płyt ściągać, żeby je sprawdzić przed kupnem. W innych przypadkach nie ściągam w ogóle płyt i kto był u mnie w domu ten wie, że na moim dysku twardym można co najwyżej znaleźć potężne ilości bitów, a nie muzyki z rapida. Chociaż widzisz, ja akurat mam o tyle łatwiej, że praktycznie co roku jeżdżę gdzieś za granicę zarabiać i wtedy po prostu kupuję hurtowe ilości płyt, które potem starczają mi do słuchania na cały rok. Na zachodzie płyty są dużo tańsze w porównaniu do zarobków, a co najważniejsze jest przeogromna ilość wszelkiego rodzaju przecen, gdzie starsze klasyki, jak i rzeczy mniej znane można dostać za naprawdę momentami śmieszne pieniądze. W empiku bywam jak najbardziej, ale raczej tylko po polskie produkcje, nawet nie zawsze rapowe. Tylko jak pisałem wcześniej, w ogóle nie wczuwam się w daty premier, tylko jak raz na jakiś czas jest mi po drodze do sklepu, to wchodzę i kupuję od razu kilka płyt, niekoniecznie tych wydanych ostatnio. Inicjatywy takie jak na przykład preorder.pl trzeba popierać i jak najszerzej promować, gdyż pewnie nie każdy słuchacz muzyki wie, jaka jest różnica w jednostkowym zarobku dla wykonawcy z płyty sprzedanej za pomocą dużych sieci sprzedaży, a ile trafia do jego kieszeni w przypadku każdego egzemplarza sprzedanego za pośrednictwem preorderów. Nie wnikając w finansowe niuanse, bo to nie TVN Biznes i "Fakty, Ludzie, Pieniądze" (pozdro Hi-Fi) wygląda to tak, że dużo większa część zysku trafia do wykonawcy w przypadku, gdy ludzie kupią jego płytę internetowo, czyli mówimy tu o preorderach. Poza tym dla młodszego pokolenia nawykłego do robienia zakupów w sieci, jest to dużo wygodniejsza opcja, gdyż dostają płytę bez wychodzenia z domu. Poza tym widzisz...wiele słyszałem na temat działań dużych sieci sprzedaży sklepowej....opcje typu, że premiera była kilka dni temu, a płyt dalej nie ma na półkach sklepowych to bardzo często norma. Sieci sklepów generalnie olewają najbardziej elementarne podstawy współpracy, a w takim preorder.pl płyty są zawsze o każdej porze dnia i nocy.
10. Jesteś bardziej typem domatorem czy nałogowego alkoholika? Czy byłeś kiedyś na imprezie, którą wspominasz radośnie do tej pory? Co takiego niecodziennego się na niej wydarzyło?
Hukos: Akurat słowo alkoholik to mocny zwrot. Sam przerabiałem na żywo ten problem we własnej rodzinie wiec wiem jak to wygląda z bliska. Raczej powiedziałbym, że lubię celebrować miłe chwile, a spotkanie z dobrymi przyjaciółmi przy dobrej, zmrożonej wódce i suto zastawionym stole to czysta poezja, bo wiadomo, że w życiu piękne są tylko chwile (śmiech). Jeśli chodzi o ciekawe wspomnienia to raczej nadają się one na jakiś grubszy tom opowiadań, niż na zdawkową odpowiedź w wywiadzie. Poza tym najlepsze imprezy to te z których nic nie pamiętasz (śmiech). Zdarzały się też różne, mniej przyjemne akcje, które mocno wbiły mi się w pamięć. Zdarzyło mi się kiedyś na przykład oślepnąć po ruskim spirytusie. Jako, że mieszkam na wschodzie, a od granicy dzieli nas dosłownie rzut kamieniem, to nie ma u nas problemu z zakupem alkoholu, czy też papierosów od naszych wschodnich braci. Za małolata wiadomo, że zawsze było krucho z funduszami, więc piliśmy takie różne wynalazki. No i któregoś razu poszliśmy na rynek i kupiliśmy chyba z 4 litry na pięciu chłopa i poszliśmy do kumpla na chatę. Ja akurat miałem kupionego jeszcze wcześniej jakiegoś browara, więc jak usiedliśmy do flaszki, to najpierw chciałem dopić resztę piwa. Zanim skończyłem to chłopaki zdążyli opróżnić pierwsze pół litra. Dosłownie kilka chwil później każdy z nich po kolei zaczął się źle czuć i nie wdając się w szczegółowe opisy; wszyscy polegli w boju. Wtedy się zorientowałem, że sprzedali nam ściemniony towar. Niedługo potem zadzwonił koleszka z pytaniem co dziś robię, więc powiedziałem, żeby wpadał, bo zostałem sam w cudzym mieszkaniu z czterema zwłokami, tylko żeby kupił jakąś normalną flaszkę. Wypiliśmy sobie na spokojnie literka sklepowego na dwóch i powstał dylemat, bo wiadomo, że po pół litrze na głowę, to człowiek jest jakby w połowie drogi, z jednej strony już trzeźwy nie jest, a z drugiej dalej chce się coś wychylić. No więc mówię koledze, ze mamy sporo wódki w lodówce, ale to jakaś straszna lewizna, bo chłopaków połamało po połówce na czterech. Ale jako, że człowiek pijany to głupi to dorwaliśmy się do reszty zapasów. Nie pamiętam ile zdołaliśmy tego ścierwa wypić, ale na pewno sporo. Z rana budzę się i nie widzę nic poza bardzo niewyraźnymi konturami przedmiotów i mgłą dookoła mnie. Już wiedziałem, że nie jest dobrze. Obijając się od ściany do ściany jakoś wyszedłem na podwórko do najbliższego monopola, bo kiedyś słyszałem, że jak się wypije lewy spirytus to trzeba zapić go normalną wódką. Kupiłem setkę i poszedłem jakoś na przystanek. Pamiętam, że strasznie głupio się wtedy czułem, jak przy każdym nadjeżdżającym autobusie musiałem się pytać ludzi który to numer. Trzymało mnie chyba z 3 dni i do teraz pamiętam radość, jaką sprawił mi moment, w którym mogłem znowu normalnie przeczytać gazetę. Poza tym zdarzyło mi się na przykład wypaść po pijaku z wysokości 3 piętra, na szczęście była zima i miałem na sobie puchową kurtkę, więc nawet nieźle zniosłem upadek i po mniej więcej tygodniu wróciłem do pełni zdrowia. To były takie szalone, małolackie akcje, które teraz fajnie się wspomina.
11. W jaki sposób relaksujesz się po pracy? Jaka forma spędzania wolnego czasu daje Ci największą przyjemność?
Hukos: Odpowiedź jest raczej prosta, ponieważ lubię spędzać czas w studiu nagraniowym. Po prostu lubię energię płynącą z tego miejsca. Jako, że większość moich kolegów w jakikolwiek sposób zajmujących się muzyką nagrywa w tym samym studiu, więc zazwyczaj jest tam dużo osób i jest wesoło.
12. Twój ulubiony cytat/życiowa mądrość? Twój ideał kobiety? Twój ulubiony trunek?
Hukos: Wiesz co, chyba nie mam żadnych mądrości życiowych ani sloganów, którymi się kieruje i które na przykład chciałbym sobie wytatuować. Tym bardziej nie posiadam ideału kobiety, bo z ideałami, poza tym, że nie istnieją, to zazwyczaj jest tak, że możesz preferować brunetki, ale jakoś tak się składa, że zawsze spotykasz się z blondynkami. Nawet po krótkim poznaniu czujesz po prostu, czy ta kobieta ma to coś, czy jesteście z zupełnie innych planet. Ostatnia rzecz to trunki... W tym przypadku wszystko zależy od okazji i okoliczności. Niedawno zakończył się mundial, swoją drogą bardzo ciekawy a do oglądania meczy w barze najbardziej pasuje piwo. Tylko widzisz...polscy barmani to zazwyczaj studenci, którzy chcą sobie dorobić do nauki i nie mają nic wspólnego z wielce szlachetnym zawodem prawdziwego barmana. Zazwyczaj piwo leją po ściance, tak, żeby nie było żadnej piany. Po ściance to można lać, ale do pisuaru (śmiech), ale nigdy w przypadku nalewania piwa. Poza tym bardzo ciężko znaleźć w naszym kraju bar, który by posiadał w swojej ofercie ciekawe piwa, a nie koncernową masówkę. Coraz częściej zdarzają się w lokalach dobre piwa w butelkach, jednak cena zazwyczaj odstrasza. Co do samych butelek, to też wybieram tylko brązowe, gdyż zielone szkło przepuszcza dużo więcej światła i w piwie wytwarza się taki specyficzny ziołowy zapach. Nie jest to niezdrowe, jednak świadczy to o złym przechowywaniu piwa. Jako, że w naszym społeczeństwie wiedza na temat alkoholu jest bardzo znikoma, to durnie chcący się przylansować uważają ten zapach ziół za oznakę piwa z wyższej półki, ponieważ większość produktów z segmentu premium jest rozlewana w zielone butelki. Pomijam już te wszystkie wynalazki w białym szkle typu Desperados czy inne Millery, bo to nawet nie ma nic wspólnego z piwem, jednak reklama skutecznie potrafi wyprać mózgi co poniektórym ludziom i zarobiona młodzież pije to w poczuciu swej ekskluzywności, nieświadoma, że grubo przepłaca za wątpliwej jakości napój alkoholowy. Cena piwa akurat nie przekłada się wprost proporcjonalnie na jego jakość, jest to raczej efekt odpowiedniego pozycjonowania danej marki i wpływania w ten sposób na jej postrzeganie wśród konsumentów. Jedziemy dalej....na wszelkiego rodzaju imprezy domowe, lub też w gronie przyjaciół najlepsza jest dobra polska wódka. Do tego tatar, śledzik, razowy chleb i jest pięknie. Na spotkanie z dziewczyną dobre czerwone wino, poza tym wino,ckobiety i śpiew to prawdziwy ideał szczęśliwego życia (śmiech)
13. Parę spraw, o których warto powiedzieć a o które nie zapytaliśmy:
Hukos: Jeśli naprawdę warto o nich powiedzieć, to pewnie będzie okazja o tym porozmawiać następnym razem. Pozdrawiam. Pokój.
Newsletter
Chcesz być na bieżąco? Nasz newsletter wyeliminuje wszystkie szumy i pozwoli skupić się na tym, co w muzyce naprawdę wartościowe. Zero spamu, same konkrety! I tylko wtedy, gdy faktycznie warto!
Komentarze