
Tak było też z Ray Luvem. Trafiłem na niego przypadkiem, zaintrygował mnie okropny cover na tle różowiutkiej łazienki... i co się okazało? Że to całkiem stylowy typ, nagrywający esencjonalny westcoastowy rap a do tego we wczesnych latach kariery Tupaca Shakura tworzący z nim skład Strictly Dope!
"Forever Hustlin" to numer tytułowy i otwierający "różowy" album. I to jak otwierający! Słychać, że Ray nie miał dostępu do najlepszych i najdroższych miejscówek nagrań, ale słychać też, że doskonale czuł to, co robił. Bujający, mieszający piszczały z gitarami bit oraz stylowa i pewna - kojarząca się też trochę z 2Pac'iem - nawijka. "I was a hustlin-ass nigga, straight lovin the game/ Always meant to be a playa, put the 'luv' in my name"
PS. Swoją drogą postaram się dostarczyć wam za jakiś czas ranking najgorszych rapowych okładek w historii, bo niektóre naprawdę przechodzą wszelkie granice.
Komentarze