Peja ma za sobą lata sportowych treningów, więc wielokrotnie był typowany do udziału w galach freak-fightowych. Głośno było też o pomyśle walki z Tede, odnośnie której poznański raper mówił, że odrzucił ofertę za milion złotych. Teraz Peja pochylił się dokładniej nad tematem freak-fightów, na które patrzy bardzo krytycznie.
"Nie będę się bił na tego typu widowiskach, ponieważ nie jestem jakby rozrywką dla tego targetu. Gardzę tym, szczerze. Tak naprawdę dziwię się sportowcom, za którymi stanąłem, że wychowują tych wszystkich nowych „sportowców”, żeby tu nikogo nie urazić, że biorą pieniądze za szkolenie tych wszystkich niby sławnych person. Poświęcają swój czas i talent za pieniądze, dając im start w tych galach. Bo tak naprawdę, to jest jedyna możliwość prawdziwego zarobkowania. Oni jako profesjonalni fighterzy nigdy nie zobaczą takich pieniędzy, a co gorsza, nie dostaną takich warunków na walki. I to jest dramat. Powinni przymknąć tę furtkę i nie dopuszczać do tego typu rzeczy.Niestety duże profesjonalne gale też musiały się z tym pogodzić i przeprosić. Czy trzeba się z tym zgadzać? Niekoniecznie. Dlatego ja będę nadal poszukiwał prawdy, autentyczności, szczerości – chodzi mi o kulturę tych freak fightów, o zachowanie tych ludzi. To jest promowanie głupoty i patoli. Tam bez jakiejś konkretnej, inscenizowanej często afery nie ma sprzedaży PPV. Ja w ogóle tego nie oglądam. Jest taki raper z Torunia – Małpa. On bardzo mądrze wypowiedział się na temat tych walk – że nie pi*rdolcie, że wzięliście walkę w oktagonie po to, żeby się sprawdzić, bo na każdym szczeblu regionalnym są amatorskie, zawody MMA, do których możecie iść i się sprawdzać. Anonimowo, na sali gimnastycznej gdzieś w Koziej Wólce. I tak samo, jak jeden czy drugi łeb mówi, że wziąłby walkę ze mną, czy coś, to ja mu mogę mordę obić lub spróbować się z nim bez udziału kamer. Gdzieś na sali niech sobie przyjdzie, nawet ze swoim trenerem, jeżeli będę miał oczywiście na to ochotę" - mówi Rychu w rozmowie z Marcinem Zawadą w "Anatomii Sukcesu"
Komentarze