W te wakacje wróciły festiwale... wróciły też bitwy freestyle'owe. Na Lech Polish Hip-Hop Festivalu w Płocku miejsce miała bitwa Betclic Rap Royale, gdzie na zwycięzcę czekało 20 000 zł, nagroda niespotykana w polskich battlach. Sięgnął po nią Koro, z którym porozmawialiśmy o wrażeniach z BRR, a także odbytej tydzień później Bitwy o Południe, gdzie zmierzył się z Filipkiem oraz Jakubem z Ciechanowa.
Kolejny mistrzowski pas do kolekcji, jak w Twojej skali trudności wypadło wygranie Betclic Rap Royale?
Betclic Rap Royale był dla mnie wyzwaniem. Złożyło się na to kilka czynników. Raz, że była to dopiero moja druga bitwa "po przerwie" - pierwszy event, na którym w tym roku wziąłem udział jako zawodnik był w lipcu (bitwa na Rap Stacja Festiwalu). Ponadto kilka dni przed bitwą rozłożyła mnie choroba, więc nie miałem za bardzo możliwości, żeby popracować nad formą.
A który rywal najwyżej postawił Ci poprzeczkę?
Wielu mogłoby pomyśleć, że Bober w finale lub Wawrzyn w 1/2, natomiast najmniej pewnie czułem się w 1/8 z Osetem. Na pierwszej walce czułem lekką presję poprzez całą otoczkę związaną z tą bitwą i za bardzo się nakręciłem, co dodatkowo poskutkowało tym, że byłem pospinany. Na szczęście po pierwszej wygranej walce wyciągnąłem wnioski i udało się trochę rozluźnić.
Czy rekordowa nagroda finansowa dla zwycięzcy Betclic Rap Royale (20 tys. zł) dała Ci dodatkową motywację? Przygotowywałeś się jakoś specjalnie?
Jakiś czas przed bitwą kilkukrotnie sobie trenowałem nawijając w domu, ale z racji problemów ze zdrowiem w większość dni, w które nawijałem, starczało tylko siły na "rozgrzewkę". Co do nagrody finansowej, to na pewno była dodatkowym motywatorem i myślę, że z racji tak wysokiej kwoty, część osób (jak nie większość) również odczuwała dużą presję na scenie. Mimo wszystko, mnie najbardziej motywowało to, że w końcu będę na dobrze obsadzonej bitwie, rozgrywanej na tak dużym festiwalu hip-hopowym, z jury z udziałem legend sceny. Choć spora część ze startującej 16-tki nie jest tak aktywna na bitwach jako zawodnicy (np. Bober, Filipek, Czeski, Peus, Spartiak, Ryba), to prezentują dalej wysoki poziom. Wiedziałem też, że ta impreza zmotywuje ich i zależało mi na tym, żeby z którymś z nich się zmierzyć wiedząc, że im również zależy na wygranej.
A jak wrażenia z całej bitwy i jej rozmachu organizacyjnego? Raczej nie jesteśmy przyzwyczajeni do takiej skali przy bitwach freestyle'owych.
Wrażenia pod każdym kątem pozytywne. Przez kilka ostatnich lat zaangażowałem się we freestyle na wielu płaszczyznach - jako zawodnik, ostatnio też trochę jako juror, ponadto bardzo wiele razy również pomagałem organizatorom przy dopracowaniu bitew pod różnymi kątami oraz zorganizowałem też trzy edycje PassTheMic. Naprawdę byłem zaskoczony rozmachem całego przedsięwzięcia, mimo, że coraz częściej trudno mi zszokować się czymkolwiek w tej branży. Wysoka nagroda finansowa, oryginalna statuetka, solidna obsada, kilkutysięczna publiczność, profesjonalne jury, zakłady bukmacherskie przed i “na żywo” w trakcie walk, autorskie bity i innowacyjne konkurencje - rozumiem, gdyby na bitwach były obecne 1 lub 2 z wyżej wymienionych, ale to opis POJEDYNCZEGO eventu - Betclic Rap Royale. Chapeau Bas. Mam nadzieję, że będą kolejne edycje.
Na koniec muszę spytać jeszcze o Bitwę o Południe - jakie to przeżycie zmierzyć się na wolno z Jakubem Grabowskim i jak z Twojej perspektywy wyglądało to starcie?
Minął ledwie ponad tydzień i znowu byłem w szoku, bo miała miejsce Bitwa o Południe, na której była mocna obsada, plus na którą przypadkowo zjechało się całe środowisko freestylowe i to z różnych epok. Jakby mi ktoś powiedział, że na jednej bitwie będzie Eskobar, Bober, Jakub Grabowski, Filipek, Pejter, Babinci, Yowee + 50 innych ksywek, a to wszystko zorganizuje Pueblos z Warszawskim Koksem, to bym w to nie uwierzył. Co do samego pojedynku z Jakubem, było to ciekawe doświadczenie. Miałem lekki mętlik - z jednej strony się cieszyłem, z drugiej za bardzo szanowałem tego młodego gracza, a w tle myślałem o tym jak go pokonać. Jak na tak świeżego zawodnika bardzo dobrze sobie poradził. Nie zjadła go trema przed tak dużą publiką i padło kilka dobrych linijek z jego strony.
Ja poniekąd jestem znany z tego, że często na eventy jeżdżę "wczuty" i chcę wygrać, a walki są dla mnie czymś więcej niż walkami. Natomiast z racji tego co się działo na Bitwie o Południe, mimo przegranej z Filipkiem oraz podwójnej przegranej z Jakubem Grabowskim, nie siedziało mi to jakoś w głowie, bo takiego stężenia zajawki freestylowej jaka panowała w ten wieczór w tym klubie, nie przeżyłem na żadnym wcześniejszym evencie w swojej wolnostylowej karierze. Lekki niedosyt oczywiście pozostał ale mam nadzieję, że uda mi się zrewanżować na innej bitwie!
Tak btw., to mieliśmy okazję już ponawijać wspólnie na koncercie Jakuba w Obornikach Śląskich i od tamtej pory śledzę jego ruchy oraz trzymam kciuki!
Komentarze