Po serii mixtape'ów i albumie supergrupy OIO wydanych w zeszłym roku Oskar z Lubina wypuszcza kolejny pełnoprawny longplay, który zadebiutował na 3 miejscu światowego notowania premier Spotify. Pewnie można by zaproponować siedem, ale my nasze wnioski z odsłuchu zamknęliśmy w czterech akapitach. Sprawdźcie co wypływa z aż 17 pozycji, które w sumie trwają 47 minut i 47 sekund!
Mniej szaleństwa, tyle samo przekory
Biorąc pod uwagę to co się działo chociażby wokół mixtape'u "77747" najnowsza twórczość Okiego wydaje się być bardziej ugładzona, skierowana ku mainstreamowym gustom, mniej w niej ekspresyjnych zaskoczeń. Co nie znaczy, że zaskoczeń brakuje tu w ogóle. Już dwa pierwsze single promujące najnowszy album wywołały lekką konsternację i podkreśliły przekorność rapera. "Jeżyka" cechuje bardzo wysoka melodyjność i swego rodzaju, chyba jednak zamierzona infantylność. Znowuż "Jakie to uczucie" zaskakuje funkowym, tanecznym, bardzo pozytywnym brzmieniem i wręcz piosenkowo-radiowym potencjałem (brawo dla producenta - Jan "Papabless" Podkowa!). Zaskoczeniem z innego bieguna jest też do szpiku uliczny track "Total Bandits Polne" nagrany z lubińskimi ziomkami zebranymi pod szyldem Harnol Gang - surowy, powolny, grubo ciosany styl tych rapów lawiruje na ostrzu pastiszu, a prawdy.
Wolniejsze flow?
Oki słynął dotychczas z nad wyraz szybkiej i technicznej nawijki, ale już jego zwrotki na ubiegłorocznym "OIO" wskazywały, że raper przyhamował tę charakterystyczną cechę i zaczął rozwijać inne elementy swojego flow, przede wszystkim melodyjność. Generalnie prym wiedzie tu trap obleczony Auto-Tunem, a w nim Oki wydaje się spełniać co raz bardziej i daje temu upust na tym longplay'u. Niestety w kwestiach rapowych zdarzają się tu też miejsca gdy prostota rymów, aż kłuje w ucho (np. tiki / muzyki / melodyjki / linijki). Na tym krążku powrót do karabinowego lepienia znajdziecie jedynie w minutowym Sonic Skit.
Gościnki
Na dzień dobry rzuca się w oczy featuring Taco Hemingway'a (współtwórcy labelu wydającego Okiego, czyli 2020) w numerze "ADHD". Warszawiak kreśli krótki storytelling z pompkami i praniem w rolach głównych, ale finalnie nie będzie to zwrotka do dłuższego zapamiętania. Poza tym nie mogło zabraknąć nadwornego dostawcy gościnnych szesnastek, czyli Palucha ("W Po Co ten Foch?"). Ten wspomina czasy, gdy z dziewczynami umawiało się na spotkania w cztery oczy, a wiadomości telefoniczne ograniczone były limitem znaków w smsie, przede wszystkim jednak track traktujący o relacjach damsko-męskich broni się dobrym refrenem. W dwóch numerach zwrotki dograł Young Igi, "Albo Jest Zajebiście Albo Jest Smutno" nie wyróżnia się specjalnie na tle całości, w przeciwieństwie do singlowego "Dzielnego Pacjenta", gdzie wespół z Soblem raperzy dali prawdziwy popis lepienia wspólnych/naprzemiennych rapów unurzanych w elektronicznych efektach. Trzymają się też tytułowej, medycznej tematyki kreując spójny, klimatyczny i bardzo bujający numer (oszczędna produkcja Sekko!) - z pewnością jeden z lepszych singli tego roku. Należy też wspomnieć, że w okraszonym dęciakami "Fresh Water Soda" pojawia się na zwrotce Oscar (nie mylić z Oskarem), który brzmi tu dość bliźniaczo do gospodarza, a w najbardziej obok "Pereł" old-schoolowym "Stadzie Hartów" za deckami stanął Phunk'ill.
Bardziej osobiście
Największe wrażenie na całym krążku robi nieomal bezbitowy "Bardziej Sobą Niż Kiedykolwiek", w którym słyszymy bardzo szczery freestyle. Oki wraca tu do trudnej sytuacji z OSTR czy z Boberem, dziękuje Szpakowi, porusza temat hajsu czy lojalności. Tego typu treściowych barsów chyba najbardziej brakuje na tym albumie. Szkoda też, że tytułowy "produkt" nie przewija się w większej ilości kawałków, mógłby to być ciekawy koncepcyjnie zabieg spajający całość rozbudowanego przecież longplay'a.
A skoro mamy już cztery akapity dotyczące wniosków, to puentę spróbujmy zamknąć w siedmiu słowach - ciągły rozwój, przekora, bardziej mixtape niż koncept-album.
Komentarze