Kanye West i Drake od dłuższego czasu byli w konflikcie. Ostatnio na "DONDZIE" Yeezy wymierzał ukryte linijki w Drake'a, a ten nie pozostawał mu dłużny na "Certified Loverboy". Jednak całą sprawę udało się zażegnać, a panowie w czwartek wspólnie zagrali koncert charytatywny, który był swego rodzaju kropką nad "i", jeśli chodzi o koniec beefu.
Koncert zorganizowano w celu wsparcia Larry'ego Hoovera, lidera chicagowskiego gangu Gangster Disciples, obecnie przebywającego w więzieniu, bez szans na jego opuszczenie. To była także celebracja twórczości obydwu gigantów. Wydarzenie odbyło się w Los Angeles i amerykańscy widzowie mogli obejrzeć go na platformie Prime Video.Zaczęło się od występu związanego z Ye Sunday Service Choir, który zaśpiewał takie klasyki jak "Ready Or Not" Fugees czy "Easy On Me" Adele. Potem na scenę wszedł Kanye. Jego set była mocno nacechowany nostalgią, bo chicagowski geniusz zagrał głównie swoje największe klasyki. Między innymi "Jesus Walks", "All Falls Down", "All Of The Lights". W odróżnieniu od Westa, Drake wybrał bardziej współczesne utwory: "No Friends In The Industry", "Girls Want Girls" czy "IMY2".
Rolling Stone o wydarzeniu napisał: "Wczorajsze widowisko przywodziło na myśl bardziej uczucie celebracji niż wymuszonej korporacyjnej uprzejmości, która jest dziś często wyznacznikiem granej na żywo muzyki. Wydarzenie kończy burzliwy rok dla hip-hopu [...]. Tragedia na festiwalu Astroworld Travisa Scotta jest wciąż w świadomości fanów rapu, tak samo jak śmierć Virgila Abloh, którego imię było wielokrotnie przywoływane podczas wieczoru. Drake i Kanye są artystami z mocą dania radości fanom. Poprzez wczorajsze publiczne zażegnanie beefu mogli naprawić ten błąd w Matrixie, który wszyscy czuliśmy przez cały rok".
Jak to kiedyś powiedział Hirek Wrona - wygrał hip-hop.
Sprawdź też:
Drake i Kanye West oficjalnie pogodzeni!
Drake vs Kanye West - kto wygrał w starciu głośnych premier? (Gremialnie)
Komentarze