W miniony piątek ukazał się debiutancki legal Pawła Bokuna, wydany w Asfalt Records krążek "Piliada". Jak doszło do tego, że uczestnik 5 edycji Młodych Wilków opuścił QueQuality zasilając właśnie Asfalt? Drawieński playboy roku ujawnił kulisy.
Bokun zapytany o to w rozmowie z sajko.network rozpoczął paroma słowami o samej współpracy z QQ: "No więc zacznijmy od tego, że Quebonafide się do mnie odezwał, a ja jestem jego fanem od wielu lat ogromnym. Znaczy nie ogromnym, że ja jestem ogromny, tylko że ogromnym w sensie bycia fanem. Jak się do mnie odezwał, a potem jeszcze Dawid Szynol to dla mnie w ogóle było to już coś niesamowitego, tym bardziej, że przy nagrywaniu Psa Ulicznego miałem bardzo mało rapowych skillsów. No i wtedy naprawdę to wszystko miało ręce i nogi, były wielkie plany, był duży rozmach, tylko muszę przyznać, że ja w latach 2016 i 2017, przez to moje nieopierzenie byłem totalnie niegotowy rozwijać karierę. Wielu rzeczy się bałem robić, o wiele się martwiłem na zapas. Muzycznie nie wiedziałem czego chcę, co się też przejawiało w mojej twórczości. Raz chciałem pójść tak, a raz tak, a jeśli każda noga rusza w innym kierunku, to w żadną stronę się nie idzie. Akurat jeśli chodzi o moją współpracę z QQ, to warunki były totalnie sprzyjające, niestety ja, jako niedoświadczony artysta, nie wykorzystałem tych wszystkich szans" - tłumaczy Paweł.
Co natomiast ze zmianą barw? "Jeśli chodzi o samo rozstanie, to też nie było tak, że ja uciekłem do Asfaltu. Szczerze rozmawiałem z Dawidem. Uznaliśmy, że nie ma co się oszukiwać, wiemy jak ta moja kariera się toczyła – wystarczy spojrzeć na same liczby. Powiedziałem, że przez moje nieogarnięcie chyba chciałbym spróbować sam coś zrobić. Pilliada miała wyjść pod moim szyldem, z nią miałem spróbować jak to jest, a potem wrócić do ewentualnej rozmowy z QueQuality, by zobaczyć, czy dalej jest sens coś robić, czy moja kariera sobie gdzieś tam spada na dno. Dogorywa. Pamiętam, siedziałem w pracy do późna, miałem taki wieczór, że byłem strasznie wkurwiony na wszystko i myślę sobie: „Dobra, k**wa, tak w ogóle to ja wyślę maila do Tytusa”. Rozmawiałem z nim dawno temu, było wymienione kilka maili, pamiętam, że Tytus bardzo obiektywnie wyłożył mi wówczas prawdę, co obraziło strasznie moje uczucia (heh). Mówię: „K**wa, jeśli jego to zainteresuje, to może coś z tego będzie. A jeżeli nie to może chociaż poświęci mi chwilę i powie mi co jest nie tak z tym materiałem”. Odpisał, że świetne numery i rozmawiajmy" - wspomina Bokun.
Komentarze