Stricte białostocka scena, można powiedzieć oficjalnie, dorobiła się kolejnego artysty z prawdziwego zdarzenia. Po "BGM Mixtape" wypuszczonym jakieś dwa lata temu, Rose powraca z jeszcze mocniejszym muzycznym uderzeniem. Tym razem, wspierany akcją Under Draft, pojawia się materiał "Rose Before Hoes" - mogący śmiało być wyznacznikiem stylu prezentowanego przez rapera. Bezkompromisowość, dystans, nieszablonowe porównania i podejście do składania linijek podane na bujających podkładach sprawia, że piętnaście numerów mija w sposób błyskawiczny, a poziom repeat value jest naprawdę wysoki.
Od pierwszego kawałka gospodarz leci bez pardonu. Energetycznie nawinięte "Kolce" na bicie Fusa mogą odpowiednio nastawić przed kolejnymi kawałkami na krążku. Nie od dziś wiadomo o "ziołowym fanantyamie" Rose'a, toteż dostajemy "Jebie Dżambą" - jeden z moich osobistych faworytów. Sposób, w jaki nawija Jakub + szereg padających humorystycznie nacechowanych porównań powoduje szeroki banan na japie. Nieco bardziej zbliżoną do klasycznego brzmienia rapu odskocznią są kawałki pokroju "Baśnie I Bajki" oraz świetne "Przedstawienie", wyprodukowane przez KPSNa i z DJ Skruszem za gramofonami. Gorzki kawałek, będący punktem widzenia Rose'a dotyczącym sceny. Druga zwrotka, w której padają słowa o rozjebaniu w podziemiu, paziach w rurkach i szeroko pojętym wkurwieniu, mimo że podane są sposób bardzo bezpośredni, mogą skłonić do głębszego zastanowienia się, co wielu młodych kotów szuka w rapie i czym on dla nich samych jest. To był, rzecz jasna, drugi faworyt z płyty. Ostatnim jest "Dobranoc" z gościnną zwrotką Hasego. A wracając jeszcze do szerzenia rozpierdolu, mamy "Rosepierdol" - takie bragga chciałbym słyszeć częściej, nawinięte z naturalnym polotem i kipiącą do granic charyzmą. Znalazło się też miejsce na szereg zaproszonych gości na płycie. Mamy reprezentantów Patokalipsy - Eripe i Penxa, białostocki zaciąg w osobach Ciry, MaxKolo, Fresza, Flocka oraz Gousta. W większości przypadków nie przeszkodzili w odbiorze kawałków i w odpowiednio stylowy sposób uzupełnili Rose'a. Muzycznie, co zdążyłem nieco zaznaczyć wcześniej, mamy przekrojówkę. Od mocnych, wypełnionych po brzegi energią bitów do kilku osadzonych na samplach.
"Rose Before Hoes" staje się, w moim przekonaniu, materiałem będącym wizytówką Rose'a. Przekrojowy tematycznie, charyzmatyczny, błyskotliwie nawinięty, z pewną dozą zdrowego dystansu i poczucia humoru. Krążek przesłuchałem wielokrotnie i wciąż do niego wracam zastanawiając się, dlaczego Jakub nie wypływa szerzej. Swoją stylówką zjada wielu raperów, kręcących pokaźne wyświetlenia na YouTube'ie. Cóż, wierzę, że to się zmieni, a tego co słyszałem, pracuje nad kolejnym materiałem, więc nie pozostaje mi nic innego jak oczekiwanie na nowe numery, bowiem stałem się fanem jego rapu. Bardzo dobry, podziemny materiał. Znak jakości.
Komentarze