Anatom to inaczej 23-letni Jakub Nowak, który jako B.A.K.U. zadebiutował na scenie polskiego rapu 2 lata temu. Chwilę wcześniej było o nim głośno za sprawą utworu „Pomimo”, który rozpędził jego karierę i sprawił, że mógł grać koncerty w całej Polsce współpracując ze znanymi postaciami rapowej sceny. Następnie nadszedł czas rozłąki z mikrofonem. Jakub postanowił doprowadzić swoje życie do porządku, co zaowocowało nawróceniem, a następnie zapoznaniem się z członkami wytwórni Bozon Records. B.A.K.U. zmienił pseudonim na Anatom i w ostatni piątek doczekał się premiery debiutanckiego krążka, który promuje dobre, pozytywne wartości.
Z raperem porozmawialiśmy o tym jak poznali się z Tau, co dokładnie wywołało jego nawrócenie, jak podchodził do pracy nad debiutem a także jak B.A.K.U. oceniłby debiut Anatoma a co Anatom miałby do przekazania Bakowi...
Jak doszło do Twojego wejścia w szeregi Bozonu? Odezwałeś się internetowo do Tau, poznaliście się na żywo przy jakiejś okazji czy historia wyglądała jeszcze inaczej?
Z Tau poznałem się na jednym ze 'Wspólnych Mianowników' (czyli inicjatywy społecznej powołanej przez Tau oraz Bęsiu), który odbył się w Nowym Targu. W ogóle nie miałem zamiaru się tam pojawić, ale "przypadkiem" trafiłem na miejsce. Stało się to jeszcze przed moim nawróceniem, w sumie to spotkanie z Piotrkiem i jego przyjaciółmi było momentem przełomowym, wtedy otworzyły mi się oczy na wiele kwestii i dzięki temu podjąłem dotychczas najważniejszą decyzję w moim życiu. Dołączenie do Rodziny Bozon Records było konsekwencją tego wydarzenia. Nasza relacja trwała, spotykaliśmy się często i długo rozmawialiśmy - o duchowości, rapie. A równolegle w odizolowaniu od środowiska rapowego szlifowałem umiejętności, bo rap jest moją wielką pasją.
Czy Twoje nawrócenie wywołał jakiś konkretny bodziec, który wywrócił myślenie o 180 stopni czy bardziej ciąg zdarzeń i znaków?
Między grudniem 2013 a wrześniem 2014 wszelkie moje plany, nadzieje, zamiary runęły z hukiem i to praktycznie na raz. Pozwoliłem mojej ówczesnej dziewczynie odejść, w konsekwencji rozpiłem się i regularnie ćpałem, naturalnym efektem było to, że zawaliłem studia i usunęli mnie z uczelni, do tego doszedł jeszcze fakt, że muzycznie przegrałem i nie umiałem się z tym pogodzić, próbowałem robić dobrą minę do złej gry, ale prawda była taka, że do domu wróciłem z niczym. Przez to wpadłem w depresję, następnie myśli samobójcze, ale to łatwo było przewidzieć, naturalne konsekwencje stanu, w którym byłem a który się pogłębiał. Nie miałem w sobie ani trochę siły żeby się odbić i to ogarnąć ale w chwilach przetrzeźwienia marzyłem, że może jakimś cudem niedługo to wszystko się skończy, uda mi się ten koszmarny ciąg porażek zakończyć i wstać na równe nogi. Bóg to widział i przyszedł w najbardziej odpowiednim momencie, pewnie kilka dni później mogłoby się nie udać.
Co przede wszystkim chciałeś przekazać na debiucie jako Anatom? Miałeś odgórny koncept płyty, np ukazujący zmiany w Twoim życiu od czasu nawrócenia czy nie zakładałeś nic z góry?
Na pewno wychodziłem z założenia, że muszę zawrzeć na niej historie z pogranicza tych dwóch przestrzeni w których człowiek się znajduje, przed i po nawróceniu. Reszta była poprowadzona przez Boga, czas pisania albumu był dla mnie czasem wielkiej mobilizacji, nie używałem facebooka, praktycznie nie widywałem się z ludźmi, chodziłem do pracy, na Eucharystię, czasami odpocząć nad jezioro i czymś się zainspirować, resztę czasu poświęcałem w całości na pisanie numerów. Zresztą, tworzyłem nawet w pracy i dzięki temu warstwa tekstowa powstała w niecałe dwa miesiące.
Jak myślisz, jak B.A.K.U. oceniłby "Atomistykę"?
Pod względem warsztatu, konceptu, spójności, jakości, warstwy muzycznej byłby pod wielkim wrażeniem. Anatom bije B.A.K.A. na głowę. 'Atomistyka' zjada 'Poznaj Mnie', obiektywnie. Z treścią miałby problem tak jak wówczas miał z twórczością Tau. Zresztą widzisz sam kryzys autorytetów w mediach, a my jesteśmy niewygodną konkurencją, bo negujemy to co oni bardzo często gloryfikują. Mówimy prawdę. Rozumiem jednak ich postawę, bo i ja jeszcze nie tak dawno temu stawiałem na piedestale tych samych 'bożków' co oni.
A co Anatom miałby do powiedzenia Bakowi, który 3 lata temu dopiero co wrócił zajarany z kręcenia teledysku w wymarzonej Kalifornii?
Baku nie dałby sobie niczego przegadać, udowodnić. Dopóki miewał resztki nadziei to był święcie przekonany, że jego plan jest w pełni dopracowany i nie ma prawa nie wypalić. Taki był Baku, uparty. Jednak był leniwy. Ale Baku był też oszukany, poraniony, naiwny, zdesperowany. Najgorsze, że wiele razy był oszukiwany i raniony przez siebie samego. Starałbym się mu pomóc, byłbym przy nim ale on raczej by mnie nie polubił. Powiedziałbym mu żeby przestał w końcu marnować swój czas, zrzucił maskę i był wolny, był sobą. Wtedy by mnie wyśmiał, bo pamiętam, że on naprawdę wierzył, że jest sobą w pełni. Ale życie to nie Kalifornia, plaża, palmy, blanty i piękne kobiety. To wszystko jest iluzją szczęścia, które mija z pierwszym potknięciem. Niektórym się 'udało' i żyją w takiej iluzji całym sobą i przez całe życie aż w końcu dopada ich cierpienie lub co najgorsze - śmierć. Życie to hardkorowa walka każdego dnia, walka chłopca o bycie mężczyzną, walka uwięzionego o wolność, walka o bliźnich, walka o nieśmiertelność.
Komentarze