Pamiętam gdy Vic Mensa okazał się jednym z większych rozczarowań koncertowych, które widziałem - na Splashu ledwo wyrabiał ze swoimi kawałkami i wypadł o niebo gorzej niż jego rówieśnik i kompan, perfekcyjny w wersji live Chance The Rapper. Minęło parę lat... i Vic wjeżdżając ze swoim freestylem do legendarnej audycji Swaya mówiąc krótko pozamiatał - rozpędzony jak maszyna, rzucający mocarne linijki niepozbawione głębszego przekazu i dotykające tematów strzelaniny w Orlando, policji czy wyścigów prezydenckich. A na koniec opowiadający historię o tym, jak przez rozmowę z fanem, której nie chciał przerwać został wyproszony z samolotu we własne urodziny. Cóż za piękny kontrast do niedawnych freestyle'owych wejść "gwiazd" pokroju Lil Uzi Verta czy Lil Yachty'ego, po których można jedynie załamać ręce. Ogień!
Komentarze