Wypuszczone dziś "Lemonade" było szokiem nie tylko dlatego, że Beyonce nowy album wydała totalnie z zaskoczenia - ale też dlatego, że aż roi się tam od dwuznacznych wersów, z których wyczytać można oskarżenia Jaya Z o zdradę!
Weźmy pod lupę chociaż numer "Don't hurt yourself" a w nim takie linijki jak:
"Who the fuck do you think I is?
You ain't married to no average bitch boy
You can watch my fat ass twist boy
As I bounce to the next dick boy
And keep your money, I got my own
Get a bigger smile on my face, being alone"
W "Sorry" słyszymy za to:
"He only want me when I’m not there/He better call Becky with the good hair"
Amerykańskie media rozpisują się dziś o wywołanym temacie zdrady, przywołują sytuację w windzie z Solange atakującą Jaya - szczegółów wszystkich przypuszczeń i domysłów nie będziemy, nomen omen, zdradzać. Pikanterii sytuacji dodaje jeszcze fakt, że premiera albumu odbyła się w serwisie TIDAL, którego współwłaścicielem jest nie kto inny jak Jay. Czy to celowe marketingowe rozbudzenie zamieszania czy też rzeczywiście w najsłynniejszym muzycznym małżeństwie coś się psuje? Wiemy, że news ten nie unika plotkarskiego kontekstu, ale w tej sytuacji ciężko to uniknąć, a Beyonce atakująca na swojej płycie (a nie w wywiadach czy statusach na Twitterze) Jaya Z to coś, czego żaden muzyczny portal po prostu nie może zignorować.
Komentarze