Nagrać konceptualną płytę/EPkę, zapowiedzieć ją szumnie, by koniec końców minąć się z pierwotnymi założeniami? Nie tym razem i nie w przypadku Voskovych. Z pozoru wydawać by się mogło, że chłopaki rzucili się ze swoim pomysłem z motyką na słońce, jednakże konsekwentnie od pierwszego do ostatniego numeru nie ma mowy o jakimkolwiek odejściu od motywu „żółtej bluzy”, spinającej jedną klamrą ten materiał. Produkcyjnie utrzymali krążek w ryzach oraz zaprosili gości, dzięki którym „Second Hand” jako następca „Pięciu Złotych Zasad”, jawi się jako krążek wyraźnie lepszy, bardziej wyrazisty i złożony od poprzedniego, a przede wszystkim niesamowicie spójny i zostawiający uczucie niedosytu po ostatnim tracku.
Cały koncept jest dość oryginalny – mamy początkujacego rapera, borykającego się ze wzlotami i upadkami w drodze na szczyt. Bardzo dobrym manewrem było zaproszenie do współpracy artystów zasłużonych dla polskiej sceny, jak również tych, którzy z głośników słuchaczy nie schodzą stosunkowo od niedawna – Sariusa, HuczuHucza, Rovera. „Pięć Złotych Zasad” przecież obsadzone zostało konkretnymi ksywkami, choć kilka na dobrą sprawę zabrakło, toteż znalazły się one przy okazji kolejnego projektu – chociażby W.E.N.A., Rychu Peja czy Pyskaty. I m.in. ostatni dwaj stanowią o lirycznej sile krążka. „Moje Być Albo Nie Być” Rycha na niesamowicie klimatycznym bicie robi wrażenie i wciąż zaskakuje słuchaczy. Osobiście podobnie mam z Pyskiem, dla którego niemal na miarę skrojony jest podkład w „Veni, Vidi, Vici”, a refren na długo zostaje w głowie. A co z resztą? Najdłużej przekonywałem się do kawałków z Roverem i Huczem, jednak w kontekście całego materiału aż tak bardzo mocno nie drażnią. Zaskakująco dobrze nawinął RakRaczej w kawałku „Zwroty”. Zazwyczaj reprezentant Trójmiasta kojarzony jest z numerami mającymi brudne, szorstkie bębny i sample, natomiast od Voskovy’ch dostał podkład, w którym wyraźnie słychać żywe instrumenty. Warstwa liryczna na popkillerową 4+.
Natomiast warstwa muzyczna – mocna piątka. Krótko mówiąc, nie ma się do czego zbytnio przyczepić. Sample pocięte są z wręcz chirurgiczną precyzją. Żywe instrumenty, jak i grane partie podkładów wyważone w odpowiedni sposób, bez odczucia przesytu, czy też barokowego przerostu formy nad treścią. Przykład? „Lecę Wyżej” - sampel grający pierwsze skrzypce w refrenie i VNM mistrzowsko wkomponowany w bit na granych partiach perkusyjnych. Aż szkoda, że chłopaki nie dodawali wersji instrumentalnej płyty do chociażby preorderów. Osobiście bardzo lubię wsłuchiwać się w bity bez wokali, wtedy to możliwe jest wychwycenie większej ilości smaczków aranżacyjnych, których na „Second Hand” nie brakuje. Kilka numerów zostało okraszonych gramofonowymi popisami Filipa Dulewicza – o kwestionowaniu skillsów tego młodego DJ’a nie ma nawet mowy.
„Second Hand” jest krążkiem na pewno lepszym od „Pięciu Złotych Zasad”. Na plus przemawia przede wszystkim koncept, który nie został porzucony gdzieś po drodze podczas procesu tworzenia warstwy lirycznej przez raperów. Ich konsekwencja w wersach – in plus. Ponadto nienaganna warstwa muzyczna oraz wcześniej niewspomniany Waldemar Kasta, którego charakterystyczny głos nadaje odpowiedni ton historii wyimaginowanego rapera oraz jego żółtej bluzy (lidera?). Na pewno będę do niej wracał niejednokrotnie. Ocena końcowa? Piąteczka.
Komentarze