Od dawien dawna cała rzesza artystów łączyła jazz oraz rap, zarówno gdy mówimy o samplingu, jak i w sytuacji, kiedy do gry wchodzi live band. A Tribe Called Quest, Guru & DJ Premier, Jazz Liberatorz, Native Tongues, The Roots, a nawet pośmiertny album Milesa Davisa "Doo-Bop" to tylko przykłady artystów, w muzyce których zawierałą się hybryda tych dwóch gatunków muzycznych. Ponadto myślę, iż właściwie kwestią czasu było naturalne przejście w produkcji od samplowania jazzu do pełnoprawnego wykorzystania muzyków, grających jazz na żywo. Poszukiwanie przykładów podobnej stylistyki na rodzimej scenie nie było trudne. O.S.T.R., Leszek Możdżer i jego interpretacja "Czasem Są Chwile" Grammatika, zapowiedziana płyta Wudoe z Electro-Acoustic Beat Sessions oraz bohaterowie tejże recenzji na stałe wpiszą się w ten skromny, ale jakże wartościowy kanon polskich reprezentantów jazz-rapu. Dzięki crowdfundingowej inicjatywie Polak Potrafi, reprezentant Podkarpacia Eskaubei wraz z czterema wyśmienitymi muzykami grupy Tomek Nowak Quartet mieli możliwość nagrania oraz wydania albumu o prostym, a zarazem lekkim tytule - "Będzie Dobrze". Kilka numerów, które pojawiły się na YouTube, zwiastowały nietuzinkowy krążek. Tak też w istocie jest, bowiem mamy możliwość posłuchać niesamowitego albumu, gdzie sformułowanie "chemia na linii raper-zespół" nie wystarcza, by określić to, co muzycznie i lirycznie dzieje się na płycie.
A dzieje się naprawdę dużo, zarówno w warstwie muzycznej, jak i tekstowej. Zacznę może od tej pierwszej. Tomek Nowak Quartet, zapamiętajcie tę grupę, a w skład której wchodzą: Filip Mozul (perkusja), Alan Wykpisz (kontrabas), Kuba Płużek (Fender Rhodes, Wurlitzer, fortepian) oraz jej przewodnik - Tomek Nowak (trąbka, flugehorn). Ostatni z nich odpowiada za skomponowanie muzyki na płycie, poza kawałkiem "Chłód vs Ciepło", której autorem jest Kuba Płużek. Słuchając "Będzie Dobrze" od pierwszego do ostatniego dźwięku obcuje się z piękną muzyką charakteryzującą się rozbudowanymi aranżacjami, niesamowitym feelingiem, głębią, gdzie również improwizacja (tak bardzo mocno uprawiana przez muzyków jazzowych) znajduje swoje miejsce. Cały album, włącznie z rapem Eskaubei, był nagrywany na "setkę", co dodatkowo świadczy o klasie muzyków, jacy przyczynili się do finalnego brzmienia materiału. Słuchacza może zaskoczyć fakt, iż tylko jeden track trwa krócej niż pięć minut. Jest to niespotykane w dzisiejszych standardach czasu trwania utworów, jednakże gdy do gry wchodzi live band, nie można było postąpić inaczej. Nie ma oczywiście mowy o jakiejkolwiek nudzie wynikającej z tego faktu, gdyż każdy z numerów jest pieczołowicie dopracowanym tworem, którego nie sposób jest jakkolwiek zanegować. Poza wyżej wymienionymi muzykami, w singlowym "Kroku W Przód" pojawił się Robert Cichy, który dograł partię gitarową. Poza nim nie sposób nie wspomnieć o Mr Krime'ie. Jego turntablistyczne popisy w siedmiu trackach nadały jeszcze większego kolorytu i hip-hopowego sznytu. Piękna, bujająca, niesamowita muzyka, która żyje własnym życiem - niech te kilka określeń posłuży za podsumowanie dźwięków składających się na "Będzie Dobrze".
Co zaś tyczy się warstwy lirycznej, to Eskaubei nie mógł tego zepsuć, mając za sobą kwartet pod banderą Tomka Nowaka. Rzuca zgrabne i nieraz zabawne linijki, z masa retrospekcji oraz ciekawych porównań. Retrospekcyjne wersy usłyszymy już na początku, w otwierającym materiał tracku "Vibe", gdzie Bartek wita słuchacza przedstawiając przelot po swojej muzycznej drodze. Dalej mamy bardzo skoczne, tytułowe "Będzie Dobrze", rozliczające innych artystów z ich twórczości "Nic Nowego", bardzo klimatyczne "Tysiące Miast", czy swoisty hołd dla Milesa Davisa w kawałku "Miles Gra...". Celowo pomijam resztę numerów, by nie odbierać przyjemności ze słuchania tego, co Eskaubei ma do przekazania słuchaczowi. Pokuszę się o stwierdzenie, że jedynie kilku artystów w rapgrze ma na tyle "otwarty twórczy umysł", by stanąć przed zadaniem okiełznania muzyki jazzowej i przekuć ją w jazz-rap. Z gości, którzy na mikrofonie udzielili się na "Będzie Dobrze" mamy Tego Typa Mesa oraz Lilu. I obie te postacie zasługują na oklaski. Refren Mesa (Alkopolijazzia!) i jego podśpiewywane chórki w "Kroku W Przód" siedzą kapitalnie i uzupełniają zwrotki Eskaubei, który nie boi wypluć trochę bardziej agresywnych linijek. Słodki śpiew Lilu w "Spotkajmy Się" jest przepiękny i wydaje się być naturalnym krokiem na drodze pożegnania się łodzianki nadchodzącym materiałem z konwencją hip-hopową na rzecz bardziej śpiewanej stylistyki, ot chociażby takiej jak w Pannach Wyklętych.
Wierzę, że "Będzie Dobrze" zostanie docenione przez słuchaczy i przed wszystkim do nich dotrze, bowiem taki projekt nie zdarza się zbyt często. Napiszę więcej, jest to unikat na polskiej scenie, nie tyle rapowej, co muzycznej w ogóle. Niesamowita, podkreślam niesamowita muzyka Filipa, Kuby, Alana oraz Tomka, wymieszana z rapem rodem z Rzeszowa pod postacią Eskaubei, ze szczyptą gości na mikrofonie i za gramofonami w rezultacie daje materiał nietuzinkowy, ponadprzeciętny, ambitny. Określenia dotyczące "Będzie Dobrze" można mnożyć w nieskończoność i bardzo mocno liczę, iż nie przejdzie on bokiem i będzie nam dane posłuchać jeszcze przynajmniej jednego materiału od chłopaków w stylistyce jazzu oraz rapu. Chylę czoła. Celujący.
Komentarze