Popkiller
2022

GŁOSOWANIE

News Świat

popkiller.kingapp.plO.S.T.R. "Podróż zwana życiem" - recenzja
Data publikacji 2016-02-21
Maciej Sulima
Maciej Sulima
Ulica

Kończy się popkillerowy tydzień z Ostrym, toteż pojawiła się w mojej głowie pewna refleksja, którą we wstępie recenzji "Podróży zwanej życiem" chciałbym się podzielić. Otóż, gdybym miał przedstawić jakiejś osobie z grona swoich znajomych, która w życiu nie słyszała rapu (a są w ogóle takie?), twórczość dowolnego artysty z rapgry, bez cienia wątpliwości wskazałbym na Ostrego. Dlaczego? Powody są co najmniej dwa - bezkompromisowość w poruszanych treściach oraz bogate brzmienie podkładów, zarówno autorskich, jak i w przeszłości od Emade, czy tworzonych dziś w kooperacji z holenderskim duetem Killing Skills. Elementy te przekładają się na płyty świetne, z drobnymi niestety potknięciami. Tychże potknięć próżno szukać w przypadku "Podróży zwanej życiem", która w przekonaniu moim (i nie tylko) jest najlepszą płytą O.S.T.R.'a od czasów "O.C.B".

Przede wszystkim jest to przekrojowy przelot treści od momentu pisania „Masz to jak w banku” na Bałutach, do okresu, w którym Ostry wyrwał się z projektu patologii przedmieść. Bardzo mocno jest to widoczne w tytułowej „Podróży zwanej życiem”, gdzie Adam serwuje słuchaczowi w wersach przekrojówkę przez całą swoją muzyczną karierę. Sprawne ucho wychwyci każdą z wydanych płyt + kilka znaczących numerów, a śpiew Sachy Vee w refrenie dodaje całemu kawałkowi jeszcze więcej kolorytu. Choć nie każdy z tracków na płycie jest utrzymany w tak, rzekłbym, słonecznym klimacie. Chociażby otwierające materiał „Prolog” oraz „Nowy dzień” malują na muzycznym płótnie zgoła inny obraz rzeczywistości – szary, gorzki, ale jakże dojrzały. Nie od dziś słuchacze wiedzą, jak wielką wagę O.S.T.R. przykłada do swojej rodziny i jaką ma ona dla niego wartość, toteż jeden z siedemnastu etapów „Podróży zwanej życiem” musiał dotyczyć tego konkretnego aspektu życia. „Hybryd”, w moim przekonaniu, można postawić obok pochodzącego z osławionego przez słuchaczy „O.C.B.” numeru „Synu” i włączyć go swoim rodzicom, tudzież dzieciom, jak takowe posiadacie. Właściwie o każdym z numerów na płycie można by napisać kilka zdań, ale odebrałoby to niewątpliwą przyjemność z obcowania z jedną z najlepszych płyt O.S.T.R.'a w karierze, dlatego zatrzymam się dłużej jeszcze tylko przy dwóch z nich, niejako skrajnie klimatycznych. „Post scriptum”, mający w moim odczuciu formę listu, jest chyba najbardziej osobistym trackiem na „Podróży zwanej życiem”. Ekshibicjonistyczne linijki na hipnotyzującym bicie Killing Skills z jakże mocnym akcentem DJ Haema w okolicach trzeciej minuty kawałka to kwintesencja sformułowania Lavoholików – nie ma emocji, nie ma rapu. Drugi z wspomnianych numerów to najbardziej energetyczne na krążku „Gdybym tylko chciał”, które - jak domyślam się - wejdzie na stałe do koncertowej tracklisty Adama. Trzeba to wyraźnie zaznaczyć – pod względem treści ta płyta nie ma słabych momentów.

Co więcej, ta płyta nie ma słabych momentów również pod kątem brzmieniowym. Złączenie sił z Holendrami (obecnie Killing Skills to zarówno duet z Niderlandów jak sam Ostry) było strzałem w dziesiątkę. Różnorodność klimatów utworów, zgrabne łączenie samplowania i granych partii podkładów, wyraźne inspiracje elektroniką, czy trillwave’em składa się świetny fundament krążka. Minimalistycznie brzmiąca „Kraina karłów” ze wspaniałym wejściem Cadillac Dale’a z jednej strony,  a z drugiej „Grawitacja”, będąca jakby słownym rozwinięciem okładki autorstwa niezawodnego Forina. Okiełznanie różnorodnych podkładów wymagało od Adama kontroli tempa nawijki, przyspieszeń, zwolnień, z czym radzi sobie po profesorsku. Warto zauważyć, że numery z płyty były nagrywane na tzw. „setkę”, a technika ta wymaga szczególnego wyczucia, które nie każdy z artystów posiada (zainteresowanych odsyłam do wywiadu Adama i Tytusa z Hirkiem Wroną w radiowej Trójce). Bardzo dobrze zaprezentowali się jedyni goście na płycie – Cadillac Dale oraz Sacha Vee. Czuć, że współpraca Ostrego z tymi wokalistami daje wymierne korzyści i naturalnie wyczekuję kolejnych numerów w kooperacji z nimi.

Słowem zakończenia, „Podróż zwana życiem” jest nie tylko najlepszą płytą O.S.T.R. od 2009 roku. Jest to jedna z najlepszych płyt w karierze łodzianina. Dopieszczona do granic możliwości, przemyślana pod kątem brzmieniowym (pokłony Killing Skills, jak z zimnego Białegostoku do pachnącej Holandii), jak i treści. Wierzcie lub nie, ale jestem święcie przekonany, iż najnowsze dzieło Adama znajdzie się w topie w wielu podsumowaniach kończących rok 2015 w polskim rapie. Piękna podróż, do której bez cienia wątpliwości będę wracał bardzo często. Szóstka.

*******************

ECHO Z REDAKCJI

Marcin Flint: Najlepszy Ostry od pięciu lat ("Tylko dla dorosłych"). Sensowne teksty, wachlarz flow i bogata, bardzo "muzyczna" produkcja. Nie tylko dla hiphopowców. (5/6)

Mateusz Natali: Nie będę oryginalny - to najlepsza płyta O.S.T.R.'a od czasu świetnego "O.C.B.". Esencjonalna, soczysta produkcja, która chwyta z miejsca (zupełnie jak na wspomnianej płycie z 2009) i jakby mocniej skoncentrowane wokół określonych tematów, osobiste teksty ("Post scriptum" czy "Hybryd" - chapeau bas!). Z jednej strony przepiękna, dopracowana w detalach hip-hopowa pulsacja i vibe, z drugiej - dobitne, raz słodkie, raz gorzkie wersy i mamy receptę na album, który powinien po raz kolejny uciszyć krytyków debatujących kiedy to niby skończył się Ostry. Lata lecą a reprezentant Bałut wciąż jest wielki. (5+/6)

Krystian Krupiński: Po serii średnich, a co najwyżej niezłych albumów, kolejne dzieło weterana okazuje się ogromnym pozytywnym zaskoczeniem i zamyka mordę wszystkim malkontentom (coś jak "Elliminati" Tedego). "Podróż Zwana Życiem" to piękne bity od Killing Skills oraz poruszające, chwytające za serce teksty Ostrego, który już chyba dawno tak bardzo nie odsłaniał się na trackach, jak teraz. Przyznać się - ilu z was myślało, że Ostry poza muzyką nie robi nic, tylko jara jointy? A tu okazuje się, że prowadzi normalne życie jak wielu z nas, ze wszystkimi tego blaskami i cieniami. Szczerość zawsze w cenie. (5/6)

Echo z redakcji to nowa rubryka, którą zamieszczać planujemy pod recenzjami ważniejszych albumów. Znajdziecie tu krótkie komentarze dotyczące płyty przedstawione przez kilka wybranych osób (zarówno stale obecnych na popkillerowych łamach jak i zaprzyjaźnionych z nami, pojawiających się gościnnie) - wszystko po to :0">by dany album ukazać Wam pełniej a także trochę zobiektywizować ocenę i skonfrontować zdanie danego recenzenta z tym, co o krążku sądzą inni dziennikarze. Tym razem opinie wyszły dość podobnie, lecz przy kolejnych okazjach spodziewamy się również sporych różnic zdań.

Może Cię zainteresować

Paluch robi koszulki z pomyłką językową Pei
Data publikacji 2023-06-21

Paluch robi koszulki z pomyłką językową Pei

Popkillery 2023 - retransmisja
Data publikacji 2023-06-27
Jim Jones vs. Pusha T - nowy beef na amerykańskiej scenie
Data publikacji 2023-06-28

Jim Jones vs. Pusha T - nowy beef na amerykańskiej scenie

Poszwixxx musi zapłacić karę za promowanie alkoholu i narkotyków
Data publikacji 2023-06-28

Poszwixxx musi zapłacić karę za promowanie alkoholu i narkotyków

Waldemar Kasta żegna się z hip-hopem
Data publikacji 2023-06-30

Waldemar Kasta żegna się z hip-hopem

Komentarze

Będziemy używać tego zamiast twojego imienia i nazwiska

Newsletter


Chcesz być na bieżąco? Nasz newsletter wyeliminuje wszystkie szumy i pozwoli skupić się na tym, co w muzyce naprawdę wartościowe. Zero spamu, same konkrety! I tylko wtedy, gdy faktycznie warto!