Co różni polskich raperów bez legalnego albumu na koncie od tych z USA? Można by na ten temat napisać książkę, ale dobrym przykładem będzie Red Cafe, który zamiast nagrywać zapowiadany od dawna krążek rozbija się z ekipą po Dubaju i kręci tam, ekhem, niskobudżetowe klipy do pobocznych numerów. Ale tak szczerze - można mu się dziwić? Mam jednak nadzieję, że płyty kiedyś się doczekamy, póki co mamy mixtape, z którego pochodzi "The Thrill".
Komentarze