Homeboy Sandman. Miano to postanowił sobie przybrać rosły reprezentant Queens o wdzięcznym imieniu Angel del Villar II. Ów artysta od 2007 roku, od premiery EPki „Nourishment”, niemal nieprzerwanie dostarcza słuchaczom hh smaczną pożywkę wysokiej klasy w postaci dobrego, życiowego rapu, nawiniętego w charakterystyczny, sprawny technicznie sposób. Mój zmysł słuchowy odkrył Sanda w 2010 roku, za sprawą premiery krążka „The Good Sun” i tego kawałka. Od tej pory śledziłem karierę Sandmana z uwagą, licząc na to, ze niejednym jeszcze zaskoczy.
I zaskoczył!Nawiązawszy współpracę z sułtanatem Peanut Butter Wolfa i wielkiego wezyra Madliba, legendarnym Stones Throw, Boy Sand złapał niesamowicie intensywny wiatr w żagle. Niemal błyskawicznie wydał w ST dwie epki, następnie świetny długograj „First of a Living Breed” (z przekozackim singlem courtesy of Oddisee!) – w tym roku zaś, w przeciągu zaledwie kilku miesięcy, zaatakował kolejnymi dwiema EPkami – przedmiotami dzisiejszej recenzji. Oto „Kool Herc: Fertile Crescent” i „All That I Hold Dear”.
Zajmijmy się wcześniejszą – materiałem opatrzonym stylową, czerwoną okładką, mającym w nazwie samego Ojca hip-hopu. „Kool Herc: Fertile Crescent” to 8 utworów, wyprodukowanych przez zgoła nieznanego mi producenta Rthentic RTNC. Fakt, że Rthentic znany nie jest, uważam za bardzo niesprawiedliwy – bowiem warstwa muzyczna „KHFC” jest ZNAKOMITA. Prawdopodobnie jest to najlepiej wyprodukowany materiał od Boy Sanda, jaki słyszałem do tej pory. Jest klasycznie, jest stylowo, jest różnorodnie, żywo, tłusto i radośnie, a nade wszystko – pomiędzy bitami a Sandem jest doskonałe porozumienie. MC świetnie odnajduje się na intensywnych bębnach i samplach z rozmaitych gatunków – mamy tu jazzujący, oparty na pianinie ‘Oh, the Horror”, soczysty, kapiący afrobeatem od samego Feli Kuti „Dag, Philly Too”, ale także brzmiący nieco kolędowo (?!), dyrygowany przez gitarkę „Moon”, rdzennie hiphopowy „Men Are Mortal” na bazie zgrabnie pociętego sampla… Słowem, jest się czym zachwycać. Moim ulubionym kawałkiem jest singlowy „Peace & Love”, którego podstawą jest znakomity, psychodeliczno-rockowy riff pożyczony od greckiego (!) zespołu Blue Birds… Dodatkowo te bębny… coś pięknego.
Kilka miesięcy później światło dziennie ujrzało „All I Hold Dear”. Tym razem za decki siadł niejaki M. Slago, w całości produkując płytkę. Rezultat jest… Ok. Nie jest to poziom „Żyznego Półksiężyca”, w żadnym razie. Już rozpoczynający „King Kong Got Nothing on Me” to skoczny, rześki, aż mało ciekawy beat, podobnież monotonne pianinko w „Relapse” (brzmi trochę jakby Sand chciał ponownie nagrać wspomniane ‘Whatchu Want From Me”…) i dziwaczny „In a Daze”… „Knock” wieńczące materiał też niczym nie powala. Sytuację ratują natomiast pozostałe dwa tracki: „Sureshots” to piękny, subtelny, pianinowy sample, „Musician” natomiast – klasyczny sztos, bezapelacyjnie najlepszy na płycie.
Gadu gadu o produkcji…. Jak na obu EPkach wypadł Ziom Piaskun? Spieszę donieść, że bez zarzutu. Sand ma dosyć charakterystyczny styl i głos, który wielu słuchaczom może wydać się skrzekliwy i monotonny. Rzeczywiście, przydałoby się, aby Sand przestał mamrotać kolejne linijki i popracował nad wyraźniejszą dykcją… Mi jednak jego technika i flow nie przeszkadzają. Przeciwnie, interesująco jest słuchać, jak Sandman potrafi przekazać tym głosem wiele różnych emocji – potrafi rymować z entuzjazmem, z genialną ironią godną Slick Ricka, ale także ciepło i kojąco – jak ojciec do dziecka w „Runts” z „ATIHD”.
Sandman lubi wypluwać z siebie zakręcone teksty, niejednokrotnie nawinięte „na jeden rym” (Sand jest wielkim fanem Kool G Rapa – nie dziwota więc) lub wielokrotnymi. Przykład? Proszę bardzo – już na samym początku „Kool Herca” Sandman atakuje taką wiązanką: Stop it, You’re socking yourself/That’s your pocket you robbing/Your noggin you knocking/Your pops that you popping” (sprobujcie to powiedzieć trzy razy szybciej!). Nasz MC lubi także bawić się słowami, komplikować opisy i umieszczać w nich przeróżne nawiązania, niekiedy wcale nie tak łatwe do odgadnięcia, np. And people tell me: „Sandman, watch your step”/Ain’t up on how I’m in touch with Imhotep/Dog, you too eager to ball, go fetch, yeah.Teksty Sanda to jednak nie tylko skomplikowana gimnastyka języka, ale także spora porcja znakomicie napisanych życiowych przemyśleń – np. „Lonely People” to zatroskane nieco spojrzenie na ludzkie społeczeństwo, „Musician” to porcja gorzkich refleksji po spotkaniach z ludźmi lekceważącymi twórczość MC (And how I do too many features?/Please don’t start/How can artist make too much art?)
Kwestia ostateczna: który materiał jest lepszy? „Kool Herc: Fertile Crescent” to żywy, świetny produkcyjnie, zakręcony i pulsujący hołd dla hip-hopu i jego ojca, „All That I Hold Dear” to z kolei spokojniejszy, wolniejszy, bardziej stonowany i refleksyjny materiał, ze świetnymi tekstami, ale gorszą produkcją. W pojedynku więc jako zwycięzcę wskazuję „KH:FC”, honorując EPkę oceną 4+. „ATIHD” otrzymuje notę 3+, ale z wyraźnym zaznaczeniem, że materiał ten zasługuje na uwagę. Boy Sand to niezwykle utalentowany i inteligentny MC i obydwie EPki stanowią niezbity dowód jego wysokich umiejętności.
[[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"7191","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]]
[[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"7192","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]]
Komentarze