Należy, po wielu wydawniczych próbach, w końcu stwierdzić, że opowieści o swoistej "klątwie Aptaunu" trzeba włożyć między bajki albo jak kto woli, w konserwy i wysłać na daleki eksport. Wudoe, w którym osobiście pokładałem olbrzymie nadzieje, że zdejmie ów "zły czar" z wytwórni, wywiązuje się w magiczny sposób z obowiązku niczym szaman odpędzający duchy przodków nękające swoich pobratymców od lat. "Nowa Ziemia" to nowa jakość w twórczości reprezentanta Marymontu, która jednocześnie potwierdza, jaką muzyczną i świadomościową drogę przebył W.E.N.A. poczynając od "Wyższego Dobra", przez "Duże Rzeczy" wespół z Rasem i Mentosem i na "Dalekich Zbliżeniach" kończąc. Dlaczego?
Pierwsze, co rzuca się w uszy, to niesłychana dojrzałość, bystre oko opisujące rzeczywistość i pewność siebie W.E.N.Y. emanująca z każdego wersu rzuconego na podkładach Stony (o którym kilka słów zostanie poświęconych nieco dalej). Można powiedzieć, że "Dalekie Zbliżenia" i "Nową Ziemię" dzielą lata świetlne, bo i sam raper przeszedł kolejną część artystycznej drogi, której konsekwencją jest wyraźny progres. Ponadto udowodnił po raz kolejny słuchaczom, że śmiało można go stawiać w ścisłym topie reprezentantów polskiej rapgry i nie jest to żaden pusty frazes bez pokrycia. Już otwierające muzyczną podróż do "Nowej Ziemi", monumentalnie brzmiące "Imperium" z gramofonowymi popisami DJ Ike'a i okraszone dodatkowo świetnym video, pokazuje nam gospodarza, który bezwzględnie rozprawia się ze chcącymi wejść z butami do jego imperium: Długo przyglądam się grze pełnej komercji, i ludziom, którzy zamiast prawdziwych, cenią trefnych. Bez korzeni, bez wiedzy, bez koncepcji, chcą przejąć to imperium, zbić hajs i z niego spieprzyć. Nie przegonią mnie dziś, bo ze mną nie szli. Ich nowe dokonania to syf na tle doczesnych. (...) "?" z gościnnie zaśpiewanym refrenem przez Piotra Pacaka (nie wiem, dlaczego niektórym jego barwa głosu nie odpowiada) to doskonale skomponowany zbiór pytań, raz poważnych, raz trywialnych, które stawiają przed nim otaczający go ludzie, fani, czy też sami dziennikarze. Słuchając tego numeru, ma się nieodparte wrażenie, że ciekawość człowieka naprawdę nie zna granic: Chcą wiedzieć, czy każdego dnia świat naprawiam? Co wkrótce nagram? I dlaczego moje numery rzadko lecą w radiach? Czy to życiowa forma, czy tylko standard? Czy aby wszystko, co kładę na bit, to tylko prawda? (...)
Zgorzknienie i wszędobylskie wkurwienie przychodzi wraz z kawałkiem "Wszystko.", gdzie swoje trzy grosze dorzucili Włodi i Te-Tris, ani na trochę nie odstając od W.E.N.Y., ale umiejętnie i zgrabnie uzupełniając się nawzajem. Na szczególną uwagę przede wszystkim zasługuje bardzo emocjonalny refren: Dość tych samych twarzy wokół siebie. Mam dość, upadam, wstaję, znowu biegnę. Mam dość rytmu dnia, zysków i strat, krzyków i braw, cyklu lat, być lub grać, gdy dookoła nas nic nie jest pewne. (...) W tym miejscu warto napomknąć o tym, jak piekielnie dobrą robotę wykonał z bitami Stona. Na "Dalekich Zbliżeniach" był autorem jedynie pięciu podkładów, natomiast na "Nowej Ziemi", gdzie jest odpowiedzialny za wszystkie bity, pokazuje pełne spektrum możliwości producenckich. Różnorodność podkładów paradoksalnie idzie w parze ze spójnością brzmienia, co jest oczywiście ogromnym pozytywem śląskiego producenta.
Totalnym przeciwieństwem tracka "Wszystko." jest "Nic", oparte na ciepłym samplu i świetnie dobranych cutach wykonanych przez DJ Technika. Kolejny, pełen życiowych linijek tekst, z którego można wyłapać masę cytatów, nadających się do wrzucenia gdzieś na walla (nie chodzi mi o tego facebookowego) albo dla prawdziwych fanatyków nawet i pod skórę: Kocham żyć. Dobrze wiesz, że nie zmienię nic. Kocham dni, dzięki nim jestem tu. To jeszcze nic. (...) "Tinker Hatfield" to nikt inny jak najbardziej znany projektant Jordanów, jednego z flagowych modeli kultowych "butów z łyżwą". Smarki miał swój numer o "najkach", Wudoe teraz też ma. I jakoś tak wypadł w moim odczuciu lepiej niż reprezentant Brudnych Serc. Możecie śmiało karcić mnie za to stwierdzenie w komentarzach, nie boję się. "Wzwyż" i "Najlepsze Przed Nami" z O.S.T.R.'em na feacie to dwa z trzech najlepszych, powtarzam, najlepszych numerów na "Nowej Ziemi". Pierwszy zapadnie w pamięć szczególnie dzięki bardzo pomysłowemu klipowi, natomiast drugi dzięki kapitalnej zwrotce łodzianina, który ugryzł temat kawałka w rozpoznawalny i osiedlowy sposób. Wspominkowy numer, który chyba najmocniej wszedł mi na rotację. "Świat W Którym Żyjesz" daje nam opis rzeczywistości bez zbędnych upiększeń i przemilczeń, który bez pardonu uderza prosto między oczy. W.E.N.A. celnie wypunktowuje to, co rządzi dzisiejszym światem. Ponadto nie mogło zabraknąć druha Wudoe, Rasa, który ulokował swoje wersy w "Zapachu Spalin", podsycając tym samym oczekiwanie na kolejny Rasmentalism, zapowiadany jeszcze w tym roku. Klasa sama w sobie.
"Triumf" z niezawodnym Jareckim na refrenie ukazuje Michała jako artystę głodnego sukcesów, odniesionych tylko dzięki własnym siłom i uporowi. Idę tam, by osiągnąć cel. Robię to instynktownie, bo wiem, że tylko tak odnajdę się, tylko wtedy życie ma sens. (...) "Księga Wyjścia" (#exodus?) to najbardziej tajemniczy numer na płycie, który każdy może zinterpretować indywidualnie. Stona, co za bit. Ciężki, podniosły, wręcz marszowy. Idealny. Ale największy kunszt ślązak zostawił na koniec. Jestem święcie przekonany, że nie tyle co "Sny 2.0", co cała warstwa muzyczna "Nowej Ziemi" wywindują Stonę do opinii wszechstronnego producenta, a inni raperzy zaczną częściej sięgać po jego bity. A jak wypadł Wudoe? Wcześniej wspomniałem o dwóch z trzech w moim mniemaniu najlepszych numerach z płyty. Ten jest właśnie tym trzecim. Po prostu, życióweczka i rozliczenie z samym sobą i swoimi osiągnięciami. Nie trzeba pisać nic więcej, trzeba tego posłuchać i rozkoszować się.
Jak na koniec "zwiedzania Nowej Ziemi" podsumować album, który w moim przekonaniu nie ma wad? Bo zarówno w sferze muzycznej #cozabitystona i tekstowej, jest wyśmienicie. W.E.N.A. zrobił niesamowity album - dopracowany w najmniejszych detalach, a także pełen smaczków, które słuchacz zdoła wychwycić dopiero po kilku wnikliwych odsłuchach. Nawet długość płyty nie jest wadą, wręcz powiedziałbym zaletą, ponieważ bez wahania "wciska się replay, dopóki aż się zjebie" #bezceregieli. Aż wstyd przyznać, że jeszcze jakiś czas temu rap Michała nie wydawał się mi interesujący. A teraz? Stawiam go w osobistym ścisłym TOP3 najlepszych mc's w kraju. A "Nowa Ziemię" ogłaszam, póki co, najlepszą moim zdaniem płytą 2013 roku. Póki co, bo kilka gorących premier jeszcze przed nami. Pełna piątka i znak jakości. Rap.
Komentarze