Jermaine Coleman na swoją szansę naczekał się naprawdę długo. Wieloletnia jazda na podziemnych mixtape'ach przeplatana kłopotami z prawem a finalnie oficjalny debiut w wieku 31 lat. "If Tomorrow Comes..." było płytą nierówną, z momentami ukazującymi wielki potencjał, ale i zarazem nie dającą maximum możliwości tego typa.
Czy lepiej jest na drugim, podsycanym kolejnymi mixtape'ami i udanymi singlami "The Day After Tomorrow"?
Znów nie jest to album, ścinający z nóg od początku do końca, ale jest naprawdę solidnie i konkretnie. Maino pozornie nie ma stylu rozkładającego na łopatki, nawija normalnie i tak jak wielu innych... Dlaczego więc jest na obecny moment jednym z moich ulubionych MC? Naturalność, autentyczność, charyzma. Cały czas słychać, że przeszedł przez naprawdę ciężkie życiowe kwestie, który uczyniły go twardym i konsekwentnym. Potrafi otworzyć się i zaserwować numer, który zostawia z otwartą japą jak ekshibicjonistyczne "Glad To Be Alive", a zarazem świetnie odnajduje się w mainstreamowej hitowej konwencji i trackach lżejszych, flirciarskich jak "That Could Be Us". W żadnym momencie nie odczuwamy, żeby coś tu się gryzło i ewidentnie Jermaine jest jednym z najbardziej "prawdziwych" mainstreamowych MC obecnych czasów.
W kwestii treściowej "The Day After Tomorrow" kojarzy mi się trochę z VNM'owskim "Etenszyn: Drimz Kamyn Tru". Dlaczego? Bo to podsumowanie długiej drogi na legalny szczebel, rozliczenie z przeszłością, dzisiejsza ulga a zarazem seria rozczarowań, naznaczona jednak nieustanną wiarą w to, że będzie dobrze. Świetnym przykładem jest choćby "Unstoppable". Wszystko posadzone pewnie i z pazurem na odpowiednio grubych mainstreamowych bitach, które nie są może mega kozackie, ale zarazem ciężko znaleźć słabszy fragment.
Jeśli w dzisiejszym mainstreamie brakuje wam charyzmy, mocy i bezpośredniego życiowego przekazu, odpowiednio poprzeplatanego bangerami to sprawdźcie, co do zaoferowania ma Maino. Ja jestem na tak, a dokładniej na czwórkę z plusem.
Newsletter
Chcesz być na bieżąco? Nasz newsletter wyeliminuje wszystkie szumy i pozwoli skupić się na tym, co w muzyce naprawdę wartościowe. Zero spamu, same konkrety! I tylko wtedy, gdy faktycznie warto!
Komentarze