Gdyby ktoś mądry wpadł na pomysł założenia polskiego odpowiednika Native Tongues, Gadabit niewątpliwie znalazłoby w nim miejsce. Debiutancki album trio Indo (rap), K-oui (produkcja) i Qban (wsparcie duchowe) to rzecz na polskim podwórku o tyle rzadka, że cała wypełniona pozytywną energią i niepoprawnym wręcz optymizmem. Można o nich powiedzieć, że są spadkobiercami i kontynuatorami drogi obranej przez Afrontów czy Siłę Dźwięq. Czy im dorównujący?
Śmiało mogę powiedzieć, że tak. Duża w tym zasługa Indo, którego nawijki nie da się u nas porównać z niczym innym. Dość wysoki wokal i charakterystyczna nosowa barwa głosu to jedno, gęsto nawarstwione rymy i łamanie języka to drugie. Dodajmy do tego jeszcze beztroskie, wyjątkowo pogodne teksty o wszystkim i o niczym, ciekawe koncepty jak w "Tramwajgada" czy "Wiertarce" i oto dostajemy bardzo intrygującą postać. Nawet jeżeli na dłuższą metę męczącą i monotonną (mimo eksperymentowania z ekspresją). Taki to dziwny hip-hopowiec z uśmiechem na jaźwie i bez pięciu stów na stopach, ten Indo. A gdzieś obok niego Kita, Emilia, Żoołv i Gremlin0. Kolejność nieprzypadkowa.
O to, żeby krakowski MC mógł się wykazać, zadbał K-oui. Postarał się on o dość różnorodną, jednak niezmiennie ciepłą warstwę muzyczną. Zaczyna się co prawda od mrocznego, niepokojącego intra (z wokalem Joanny Ząbkiewicz), ale później hulaj dusza, piekła nie ma. Z pomocą żywych instrumentów (głównie rhodesy i gitary) sieknął i korzenny banger "Fresh", i spokojnie reggae'ujące "Tramwajgada", i funkowe wygrzewki, i chilloutowe jointy, i syntetyczne basy, i rozbudowane aranżacje (sprawdźcie moment, w którym Indo wchodzi w "Liczniku"), i opartą na wykręconym samplu "Naturę"... Najlepsze, że całość trzyma dość wysoki poziomów i obyło się bez większych zgrzytów (vide klawisze w "Bit i liryka").
Tak słodzę i słodzę - wychodzi na to, że powinienem zakończyć konkluzją: szczerze polecam. Owszem, ale dodam do tego jeszcze: nie pozwólcie, żeby takie projekty przechodziły gdzieś obok was. Może nie jest to Bóg wie co, ale chwilę temu poświęcić na pewno warto. Żeby potem nie tworzyć podsumowań obejmujących pięćdziesiąt zeszłorocznych pozycji i o Gadabit nawet się nie zająknąć. Oryginalnie i z pomysłem - zasłużona czwórka.
Newsletter
Chcesz być na bieżąco? Nasz newsletter wyeliminuje wszystkie szumy i pozwoli skupić się na tym, co w muzyce naprawdę wartościowe. Zero spamu, same konkrety! I tylko wtedy, gdy faktycznie warto!
Komentarze