"2010", czyli pierwszy projekt Pokoju Z Widokiem Na Wojnę udowadniało konsekwentny progres Jurasa i przypominało jednego z mniej aktywnych, ale bynajmniej nie niewartych uwagi członków ZIP Składu - Korasa, będąc zarazem ciekawą pozycją z nurtu refleksyjnego ulicznego rapu.
"Droga Wojownika" to teoretycznie kontynuacja, ale praktycznie materiał zdominowany przez Jurasa i będący w większości jego solowym popisem (Koras pojawia się w dwóch numerach). Świetny singiel "Moja pierwsza dziewczyna" zaostrzył apetyty i podkręcił oczekiwania. Jak całość wypada w porównaniu do poprzednika?
Podobnie. Znów jest solidnie, twardo, przyziemnie i refleksyjnie. Choć singiel jest najlepszym momentem albumu, to na pewno nie jest jedynym, który wyróżnia się na plus. Ale po kolei...
Odpowiadający za zdecydowaną większość produkcji Kaerson wypada różnie. Raz podrzuca bity naprawdę konkretne, wpadające w ucho i tworzące dobre tło dla rapu ("Moja pierwsza dziewczyna", "To jest mój czas"), by w innym miejscu pokazać, że warsztatowo ma jeszcze braki - szczególnie jeśli chodzi o brzmienie, głębię i rozbudowanie podkładów, opierających się często na jednym głównym motywie. Choćby gdy jedzie bardziej "lugerowo" w "Zwariowałem" i porównamy to z matheową "lugerszczyzną" choćby w takim "Zabroń mi". Czasem ma dobry pomysł (storchowe "Po drugiej stronie"), który jednak przy odpowiednim rozbudowaniu zyskałby dużo na efekcie. Słychać u niego potencjał, ale by dołączyć do czołówki potrzebuje jeszcze solidnie go oszlifować a obecnie sumując całość prezentuje się poprawnie. Podobnie jest z bitami od Ive czy DJ-a B - nie zawodzą, ale i nie porywają. Trochę lepiej prezentuje się za to DNA w "Moim szczęściu".
Jak natomiast wypada Juras? Myślę, że najlepiej pasującym słowem będzie "dojrzale". Ostro i autokrytycznie odcina się od ulicznej przeszłości, opisuje własną drogę, by wskazać motywację młodym i zagrzać ich do działań w kierunku realizacji marzeń. Rzuca linijki od razu zapadające w pamięć - jak "Na religii mi mówili, że kocha mnie Jezus, ale dorastałem wśród złodziei, ćpunów i dilerów" czy "Dzisiaj jest wspomnieniem, ex Jurka, mam blizny na całym ciele po jej pocałunkach". Jak przystało na kickboksera celnie i mocno punktuje - tych, którzy zamarzyli sobie o egzotycznych baśniowych przygodach czy podwórkowych kolegów, których życiowe przejścia przytacza jako przestrogę. Opisuje dawne związki i nieukończoną jeszcze drogę do pełni szczęścia, nietypowo followupuje "Życie kurewskie" a na koniec osobiście i ekshibicjonistycznie rozlicza się z ojcem. Storytellingi stały się u niego ciekawiej poprowadzone i bardziej obrazowe niż na "2010" a zakończenie czasem ciężko przewidzieć ("Po drugiej stronie"). Dostajemy więc przekrój przez różne klimaty i nastroje, zarówno te lżejsze, pozytywne i motywujące, jak te cięższe, pokazujące, że przez cały czas musimy stać twardo na ziemi. Wszystko nawinięte prostym, ale równym flow - wprawdzie bez fajerwerków i zbytniego zróżnicowania, ale nie psującym wrażenia i nie szkodzącym stojącej na pierwszym planie treści. "Giętkości" flow brakuje może jedynie przy niektórych refrenach ("Chce się żyć", "To jest mój czas"). Poza tym i brakiem "kropki nad i" w części bitów jedyne do czego mogę się przyczepić to chyba to, że szkoda, że świetna zwrotka Sokoła w remixie singla nawinięta jest pod inny, bardziej wykręcony i mniej klimatyczny, bit niż w wersji oryginalnej. Całość jednak - szczególnie w warstwie tekstowej - wypada jak najbardziej na plus.
"Droga Wojownika" to pełnokrwisty miejski rap z głową na karku. Rap pełen doświadczeń i przeżyć, ukazujący przekrój życiowych odcieni, nie stawiający jednak na tanie moralizatorstwo a bardziej na wskazanie drogi. Prosto, niepokrętnie, ale naprawdę solidnie i konkretnie. Mocna czwórka.
Newsletter
Chcesz być na bieżąco? Nasz newsletter wyeliminuje wszystkie szumy i pozwoli skupić się na tym, co w muzyce naprawdę wartościowe. Zero spamu, same konkrety! I tylko wtedy, gdy faktycznie warto!
Komentarze