2006 rok to okres, gdy sytuacja w polskim podziemiu wyglądała coraz ciekawiej, ale zarazem zainteresowanie polskim rapem wciąż znajdowało się w dołku. Sprzedaż średnia, szansa przebicia się dla młodych twarzy również niespecjalna...
Wtedy to w undergroundzie ukazały się dwie klasyczne płyty: "W Strefie Jarania i Rymowania" Dinali oraz "Bybzi Bybzi EP" LaikIke1'a. Ukazała się również płyta, która jak dla mnie wcale nie odstawała specjalnie od dwóch powyższych, ale przeszła raczej bez większego echa...
eXo to warszawski MC, którego kojarzyć możecie m.in. z pierwszego hymnu Hip Hop Kempu czy projektu Mardi Gras. Jednak zanim zjednoczył siły z Temzkim i Roux Spaną wypuścił nakładem netlabelu 16 Wersów "Exotykę" - moim zdaniem najlepszą do dziś rzecz w swoim dorobku.
Co jest największą zaletą albumu? Luz, chilloutowy klimat, przyjemny dla ucha vibe, spokojny głos i nienachalny styl. Styl, w którym czuć trochę inspiracji Łoną, jednak całościowo eXo jest raperem wyraźnie innym. Potrafi napisać zgrabny tekst z humorem, nie stroni jednak także od poważniejszych pozycji, życiowych rozkmin i wspominek. Jest tu opowieść o rozumieniu kobiet, starych znajomych czy porcja osobistych autobiograficznych linijek. Nie jest to rap, który pozamiata paroma wersami czy dostarczy potężne punche, ale taki który pozwoli się wyluzować, zastanowić i wczuć.
Brzmienie? Klasyczne, organiczne, pełne ciepłych sampli, pulsujących bassów i inspiracji klimatami pokroju Tribe'ów czy J. Dilli. Lista producentów wygląda zresztą ciekawie dla tych, którzy śledzą podziemne wydawnictwa. Little (Returners), Kłapuh, Temzki, NPoT czy Delif (dziś działający jako Roux Spana) zapewnili tu winylowy kurz, dźwiękowe pulsacje i odpowiednie tło dla lekkiej nawijki eXo. Dzięki temu "Exotyka" brzmi dobrze i spójnie jako całość.
Jeśli szukacie wyluzowanej, klasycznie brzmiącej produkcji bez raperskiej napinki, ale z porcją naturalności i osobistych życiowych wersów to poszukajcie tej płyty - przydałoby się trochę ją odkurzyć.
Newsletter
Chcesz być na bieżąco? Nasz newsletter wyeliminuje wszystkie szumy i pozwoli skupić się na tym, co w muzyce naprawdę wartościowe. Zero spamu, same konkrety! I tylko wtedy, gdy faktycznie warto!
Komentarze