Wariatka z Wielkiej Brytanii znów założyła dziwne ciuchy i weszła do studia
żeby nagrać wykręcony numer, a do niego nakręcić jeszcze bardziej wykręcony
klip. Przed Wami "Born free" - pierwszy singiel z nadchodzącego albumu
artystki. Obrazek nawiązuje do jacksonowskiej tradycji filmowego teledysku.
Trwa 9 minut i przypomina amerykański serial sensacyjny - jest szybki,
agresywny, pełen seksu, (naprawdę) brutalnych scen i brzydkich wyrazów. Nie
to jest jednak najważniejsze. Po paru minutach orientujemy się, że klip ma
fabułę.
Teledysk w dosyć przerysowany sposób pokazuje jak społeczeństwo reaguje na
odmienność i indywidualizm. Reżyser nie szczędził środków żeby to pokazać. Bez
wysokobudżetowych, laserowych efektów specjalnych za to z dużą ilością sztucznej krwi i
wybuchów stworzył mini-film dla którego agresywny, gitarowy "Born free" jest świetnie
dobranym podkładem. Momentami zapominamy, czy odpaliliśmy YouTube'a żeby
posłuchać nowej piosenki wokalistki, czy tylko po to żeby obejrzeć ten teledysk.
Świadczy to tylko o jakości wykonania i naprawdę dobrych pomysłach twórców. Dawno
nie widziałem tak dobrego klipu. M.I.A. pokazuje, że nie jest wyrobem show biznesu i ma
coś konkretnego do powiedzenia, a żeby to wyrazić nie bawi się w pseudo wzniosłe,
cukierkowe teledyski i słodkie minki tylko prosto z mostu i stanowczo daje do
zrozumienia co ją mierzi. Piona! Czekam z niecierpliwością czym jeszcze zaskoczy M.I.A.
https://www.youtube.com/watch?v=_xD5xjahxac
Newsletter
Chcesz być na bieżąco? Nasz newsletter wyeliminuje wszystkie szumy i pozwoli skupić się na tym, co w muzyce naprawdę wartościowe. Zero spamu, same konkrety! I tylko wtedy, gdy faktycznie warto!
Komentarze