Na producencki materiał od SoDrumatica czekało wielu słuchaczy polskiego rapu. Po wyprodukowaniu wszelkiej maści świetnych numerów dla VNMa, Palucha, Mesa, 2cztery7 czy też Sokoła przyszedł czas na album, który z zamiarze miał być swoistą wizytówką Wojciecha. "Good Times" zapowiadało kilka singli, przy czym ten wypuszczony najwcześniej - "Who Got The Funk" odbił się bodaj najszerszym echem. Trudno się nie dziwić, gdy z głośnika i ekranu wręcz wylewała się letnia aura. "Good Times", jak czytam w prasowych zapowiedziach - ma stanowić "soundtrack do beztroskich chwil". Faktycznie, tak jest, choć gdzieś z tyłu głowy pojawia się myśl, że zabrakło przysłowiowej kropki nad i...
Broń Boże, nie oznacza to, że SoDrumatic poszedł w którymś z numerów na łatwiznę, bądź też nie przyłożył się do ich ostatecznego brzmienia. Otwierający krążek "Bring It On" już od samego początku sprawia, że chce się wręcz bujać karkiem, a przewodni motyw wkręca się w banię bardzo szybko. Następny w kolejce jest kapitalny, tytułowy letniak, okraszony bardzo dobrze zrealizowanym klipem. Nie rozumiem jedynie przyczepiania się w komentarzach do wokalu Łoza w "Good Times", bo o nim mowa. Nie psuje ani trochę piosenki swoim śpiewem, a wręcz przeciwnie - nadaje jej jeszcze lepszy repeat value. Następnym numerem, gdzie pojawia się inny wokalista, obecnie związany z Afromental jest "BlaBlaBla" z gościnnym udziałem Tomsona. I w tym miejscu pragnę zauważyć jedną, stricte subiektywną kwestię - od zawsze bardziej podchodził mi śpiew pochodzącego z Elbląga wokalisty aniżeli Łoza. Może to po prostu kwestia barwy głosu. "A Different Type Of Love" natomiast jawi się jako prawdziwy parkietowy killer, podobnie jak "Bad Behaviour". Sporym zaskoczeniem jest Sztoss w numerze "Nikt O Nas Nie Wie". Zaskoczeniem tym razem na plus, ponieważ SoDrumatic potrafił wyciągnąć sporo z jego barwy głosu, pomimo nałożonego auto-tune'a. Miałem również możliwość zapoznać się z trzema remixami, dołączanymi do wersji preorderowej "Good Times". Opiszę je jednym słowem - niesamowite.
Czy "Good Times" mogło spełnić pokładane w nim nadzieje na konkretnie brzmiący materiał? Na pewno. Czy repeat value stoi na wysokim poziomie? Tak, choć nie w przypadku wszystkich numerów. Może poza "Flexxin" i "Break The Rules", do których przekonywałem się najdłużej. Czy SoDrumatic stanął na wysokości zadania i pokazał pełnię swoich możliwości produkcyjnych? Myślę, że jeszcze nie, choć było blisko. Krążek na długo zagości w mojej playliście, przede wszystkim przez wzgląd na bujające, mocno zapadające w pamięci tracki. Ode mnie piątka z niewielkim minusem.
Komentarze