Mayer Hawthorne oficjalnie rozstaje się ze Stones Throw Records, co było w sumie do przewidzenia po spektakularnym sukcesie "A Strange Arrangement". Jego pożegnaniem z labelem Peanut Butter Wolfa jest darmowa epka z coverami zatytułowana "Impressions". Sześć numerów w których wokalista z Michigan interpretuje na swój sposób tak różne kawałki, że aż dziw, że powstała z tego spójna całość.
Od kanadyjskiego electro-funku po wygrzebane z ton kurzu kompozycje z lat 70. Jak wybrnął z tego zadania?
Jak zwykle świetnie. Możemy być spokojni o jego pierwszy album w szeregach Universal Republic. Mayer nie tylko nadal świetnie śpiewa, ale bardzo szybko rozwija się jako kompozytor, a ludzie, którzy stoją za jego plecami, potrafią na swoich instrumentach zdziałać cuda. Płyta zachowuje kojarzony z nim klimat muzyki sprzed kilku dekad, ale zarazem jest świeża i atrakcyjna dla współczesnego słuchacza. Brzmienie jego głosu to coś fantastycznego - jest w nim i lenistwo i oszczędność i co najlepsze, z połączenia tych dwóch wyłania się mnóstwo emocji.
Wciąż jest mistrzem w graniu ballad, pościelów i lovesongów, które stały się jego specjalnością. Otwierające "Work To Do" z repertuaru "Work To Do", dzięki jego coverowi dostało mnóstwo przestrzeni, choć pozornie w numerze nie zmieniono wiele. W wykonaniu Hawthorne wszystko jest bardziej spokojne, płynne, lejące się z głośnika. To co zrobił z singlem Chromeo to już natomiast czysta wirtuozeria. Elektroniczne brzmienie i gęste perkusje zmieniono w bardzo akustyczną, kameralną balladę i brzmi to kapitalnie! Należy też pamiętać o tym, że Mayer zaczynał od hip-hopu i być może dzięki temu jego zdolności diggera stoją na tak wysokim poziomie. Wykopane przez niego numery mniej znanych artystów to bezwzględnie perły. Interpretacja Jon Brona też brzmi świetnie... Czasem mam wrażenie, że czego ten chłopak się nie dotknie, jest w stanie zamienić w złoto.
Jedyną wadę tej epki, jest to, że jest tak krótka. Jeśli nie znacie interpretowanych numerów, tym lepiej - więcej zabawy dla was. Mnóstwo rozrywki dostarcza jednak sprawdzanie w jaki sposób pod okiem Hawthrone'a numery ulegają transformacji w przepiękne soulowe perełki, które można słuchać bez końca. Nie zdarzyło mi się jeszcze słuchać tej płyty jeden raz. To tylko 20 minut, ale potem jest kolejne, kolejne i kolejne. Piękna rzecz. Mocna piątka. Czekamy na "How Do You Do".
Pobierz Impressions
Newsletter
Chcesz być na bieżąco? Nasz newsletter wyeliminuje wszystkie szumy i pozwoli skupić się na tym, co w muzyce naprawdę wartościowe. Zero spamu, same konkrety! I tylko wtedy, gdy faktycznie warto!
Komentarze