popkiller.kingapp.pl (https://popkiller.kingapp.pl) Słuchawkihttps://popkiller.kingapp.pl/rss/pl/tag/33014/S%C5%82uchawkiNovember 15, 2024, 6:58 ampl_PL © 2024 Admin stronyDlaczego niektóre płyty docenimy w pełni dopiero na słuchawkach?https://popkiller.kingapp.pl/2021-04-08,dlaczego-niektore-plyty-docenimy-w-pelni-dopiero-na-sluchawkachhttps://popkiller.kingapp.pl/2021-04-08,dlaczego-niektore-plyty-docenimy-w-pelni-dopiero-na-sluchawkachApril 8, 2021, 1:04 amAdmin stronyCzujemy obecnie spory głód wydarzeń kulturalnych - możliwości chłonięcia muzyki w klubach czy na koncertach. Może to jednak okazja, by docenić inną formę odsłuchu, która przy wielu produkcjach pozwala dopiero docenić je w pełni? Nie wiem jak Wy - ale ja mam szereg albumów, które pokochałem po tym, gdy zagłębiłem się w nie na słuchawkach.Wiadomo - odsłuch na dobrych głośnikach to moc brzmienia, detale, przestrzenność. Odsłuch w samochodzie pozwala rozkręcić muzykę i odciąć się od zewnętrznych bodźców. Ale mnóstwo płyt dopiero po wrzuceniu na słuchawki ukazuje pełnię swojego wdzięku.Wiele albumów sprawdzam na bieżąco na głośnikach, jednak są takie, których pierwszy odsłuch zostawiam sobie „na uszy”, a najlepiej na spacer po parku. Robiąc sobie wtedy godzinną przerwę idę, odcinam się od zewnętrznej rzeczywistości i wsiąkam w płytę. Takie spotkania z muzyką to chyba najbardziej intymna forma - taka w której treść trafia bezpośrednio, nic nie rozprasza jej po drodze. Nie ma słuchania "jednym uchem", gdy z boku dociera mnóstwo dystraktorów. Tylko ty i muzyka.I jeśli główną mocą danego albumu jest treść, klimat, nastrojowa liryka lub przestrzenne wykorzystanie wokalu, zabudowanie go niuansami w tle, smaczkami aranżacyjnymi, przesuwanie dźwięku w panoramie, tak by niektóre fragmenty raz dobiegały z prawej raz z lewej... To absolutnie nic nie dorównuje wrzuceniu ich na słuchawki. I to jak najlepsze, a nie byle pchełki z marketu, obcinające poboczne pasma.Zresztą spacery i chłonięcie muzyki wśród przyrody to tylko jeden z wariantów.Do pełnego skumania fenomenu nowojorskiego rapu lat '90 potrzebowałem właśnie słuchawek. Gdy położyłem się wieczorem na łóżku i wrzuciłem klasyczne pozycje z połowy tamtej dekady to... absolutnie oczarował mnie ich klimat. Brudny zadymiony bas otulający całość, dyskretnie przebijające się soulowe czy jazzowe sample i wśród tego punktowa perkusja. Jednak docenić pełną moc tego basowego dywanu mogłem dopiero bezpośrednio na uszach, na głośnikach jakoś nie uderzały aż tak - nawet w zestawie z subwooferem.A jak już mowa o nowojorskim rapie lat '90 - gdy w 2018 roku zwiedzaliśmy Nowy Jork przygotowałem playlistę zawierającą około 300 perełek z tamtejszego rapu, wrażenia ze słuchania ich w trakcie spacerowania ulicami NY, jazdy dusznym metrem czy krążeniu wśród charakterystycznych ceglanych bloków... były absolutnie nie do opisania, jakkolwiek bym się nie starał. Miałem wtedy wrażenie, że dopiero te prawdziwe dźwięki nowojorskiej ulicy sączące się do ucha sprawiły, że klimat miasta mogłem poczuć w pełni.Zresztą obserwacja świata z soundtrackiem pozwala doskonale wbić się w pamięć - do dziś słuchając niektórych płyt ze "szkolnych lat" mam w głowie konkretne sytuacje lub widoki, np krajobrazy miast i wsi mijanych w drodze na wakacje, gdy na słuchawkach towarzyszył mi dany album. Doskonale pamiętam, że przy pakowaniu się na wakacje lista płyt CD przeznaczonych na drogę była jednym z najbardziej kluczowych punktów - to wtedy albumy najbardziej wbijały mi się w głowę, gdy w świecie bez telefonów komórkowych i ciągłych rozproszeń jedyne na czym mogłem skupić uwagę przez wiele godzin to właśnie muzyka na uszach.Paradoksalnie cały lockdownowy klimat i brak eventowego kontaktu z muzyką sprawił, że staram się regularnie odprawiać takie "spacerowe sesje" i w ten sposób sprawdzać wiele nowych albumów, szczególnie tych, co do których miałem większe oczekiwania i wiem, że wymagają uwagi. Duże znaczenie ma wtedy jakość brzmienia i jego pasma, a także odcięcie się od szumu zewnętrznego, jednak z możliwością szybkiego "przełączenia się" bez konieczności wyciągania telefonu, stopowania muzyki czy ściągania słuchawek.Doskonałym partnerem do takich spacerów są najnowsze douszne słuchawki Samsung Galaxy Buds Pro, które jako pierwsze wśród słuchawek bezprzewodowych zapewniają inteligentną redukcję szumów, przez co pozwalają zredukować hałas z zewnątrz, jak i... automatycznie przełączą nas na nasłuch, gdy np. chcemy porozmawiać ze znajomym napotkanym po drodze. Co więcej, możemy dostosować poziom wygłuszenia do własnych preferencji, a więc sami decydujemy, czy chcemy być bardziej czy mniej odcięci od dźwięków otoczenia. Słuchając muzyki na smartfonie, możemy podzielić się nią z… innym posiadaczem Galaxy Buds Pro, dzięki opcji Buds Together, która pozwala jednocześnie połączyć ze smartfonem dwa zestawy słuchawek. Ergonomiczna budowa sprawia, że nie odciskają się w uszach (znacie ten ból po wielu godzinach słuchania?) i naturalnie dopasowują się do ich kształtu, zostając na swoim miejscu nawet gdy damy się ponieść muzyce.Do tego jak już mowa o wygodzie, to Galaxy Buds Pro automatycznie przełączają się między urządzeniami - jeśli słuchacie muzyki na smartfonie, a nagle chcecie włączyć klip na tablecie, to dźwięk sam przekieruje się na nowe źródło. Brzmi zachęcająco? Niby poboczne niuanse, ale jak zwiększające wygodę odsłuchu i to, by jak najpłynniej przechodzić ze świata zewnętrznego we własny - muzyczny. Pozostaje jeszcze kwestia ładowania – Galaxy Buds Pro starczają na wiele godzin słuchania muzyki, ale gdy trzeba uzupełnić je w energię, wystarczy włożyć je do niewielkiego zasilającego etui.A Wy w jaki sposób najchętniej chłoniecie muzykę? Czy słuchawki też mają w tej układance specjalne miejsce i pozwoliły Wam w pełni pokochać któreś albumy?Materiał powstał we współpracy z marką SamsungCzujemy obecnie spory głód wydarzeń kulturalnych - możliwości chłonięcia muzyki w klubach czy na koncertach. Może to jednak okazja, by docenić inną formę odsłuchu, która przy wielu produkcjach pozwala dopiero docenić je w pełni? Nie wiem jak Wy - ale ja mam szereg albumów, które pokochałem po tym, gdy zagłębiłem się w nie na słuchawkach.

Wiadomo - odsłuch na dobrych głośnikach to moc brzmienia, detale, przestrzenność. Odsłuch w samochodzie pozwala rozkręcić muzykę i odciąć się od zewnętrznych bodźców. Ale mnóstwo płyt dopiero po wrzuceniu na słuchawki ukazuje pełnię swojego wdzięku.

Wiele albumów sprawdzam na bieżąco na głośnikach, jednak są takie, których pierwszy odsłuch zostawiam sobie „na uszy”, a najlepiej na spacer po parku. Robiąc sobie wtedy godzinną przerwę idę, odcinam się od zewnętrznej rzeczywistości i wsiąkam w płytę. Takie spotkania z muzyką to chyba najbardziej intymna forma - taka w której treść trafia bezpośrednio, nic nie rozprasza jej po drodze. Nie ma słuchania "jednym uchem", gdy z boku dociera mnóstwo dystraktorów. Tylko ty i muzyka.

I jeśli główną mocą danego albumu jest treść, klimat, nastrojowa liryka lub przestrzenne wykorzystanie wokalu, zabudowanie go niuansami w tle, smaczkami aranżacyjnymi, przesuwanie dźwięku w panoramie, tak by niektóre fragmenty raz dobiegały z prawej raz z lewej... To absolutnie nic nie dorównuje wrzuceniu ich na słuchawki. I to jak najlepsze, a nie byle pchełki z marketu, obcinające poboczne pasma.

Zresztą spacery i chłonięcie muzyki wśród przyrody to tylko jeden z wariantów.

Do pełnego skumania fenomenu nowojorskiego rapu lat '90 potrzebowałem właśnie słuchawek. Gdy położyłem się wieczorem na łóżku i wrzuciłem klasyczne pozycje z połowy tamtej dekady to... absolutnie oczarował mnie ich klimat. Brudny zadymiony bas otulający całość, dyskretnie przebijające się soulowe czy jazzowe sample i wśród tego punktowa perkusja. Jednak docenić pełną moc tego basowego dywanu mogłem dopiero bezpośrednio na uszach, na głośnikach jakoś nie uderzały aż tak - nawet w zestawie z subwooferem.

A jak już mowa o nowojorskim rapie lat '90 - gdy w 2018 roku zwiedzaliśmy Nowy Jork przygotowałem playlistę zawierającą około 300 perełek z tamtejszego rapu, wrażenia ze słuchania ich w trakcie spacerowania ulicami NY, jazdy dusznym metrem czy krążeniu wśród charakterystycznych ceglanych bloków... były absolutnie nie do opisania, jakkolwiek bym się nie starał. Miałem wtedy wrażenie, że dopiero te prawdziwe dźwięki nowojorskiej ulicy sączące się do ucha sprawiły, że klimat miasta mogłem poczuć w pełni.

Zresztą obserwacja świata z soundtrackiem pozwala doskonale wbić się w pamięć - do dziś słuchając niektórych płyt ze "szkolnych lat" mam w głowie konkretne sytuacje lub widoki, np krajobrazy miast i wsi mijanych w drodze na wakacje, gdy na słuchawkach towarzyszył mi dany album. Doskonale pamiętam, że przy pakowaniu się na wakacje lista płyt CD przeznaczonych na drogę była jednym z najbardziej kluczowych punktów - to wtedy albumy najbardziej wbijały mi się w głowę, gdy w świecie bez telefonów komórkowych i ciągłych rozproszeń jedyne na czym mogłem skupić uwagę przez wiele godzin to właśnie muzyka na uszach.

Paradoksalnie cały lockdownowy klimat i brak eventowego kontaktu z muzyką sprawił, że staram się regularnie odprawiać takie "spacerowe sesje" i w ten sposób sprawdzać wiele nowych albumów, szczególnie tych, co do których miałem większe oczekiwania i wiem, że wymagają uwagi. Duże znaczenie ma wtedy jakość brzmienia i jego pasma, a także odcięcie się od szumu zewnętrznego, jednak z możliwością szybkiego "przełączenia się" bez konieczności wyciągania telefonu, stopowania muzyki czy ściągania słuchawek.

Doskonałym partnerem do takich spacerów są najnowsze douszne słuchawki Samsung Galaxy Buds Pro, które jako pierwsze wśród słuchawek bezprzewodowych zapewniają inteligentną redukcję szumów, przez co pozwalają zredukować hałas z zewnątrz, jak i... automatycznie przełączą nas na nasłuch, gdy np. chcemy porozmawiać ze znajomym napotkanym po drodze. Co więcej, możemy dostosować poziom wygłuszenia do własnych preferencji, a więc sami decydujemy, czy chcemy być bardziej czy mniej odcięci od dźwięków otoczenia. Słuchając muzyki na smartfonie, możemy podzielić się nią z… innym posiadaczem Galaxy Buds Pro, dzięki opcji Buds Together, która pozwala jednocześnie połączyć ze smartfonem dwa zestawy słuchawek. Ergonomiczna budowa sprawia, że nie odciskają się w uszach (znacie ten ból po wielu godzinach słuchania?) i naturalnie dopasowują się do ich kształtu, zostając na swoim miejscu nawet gdy damy się ponieść muzyce.

Do tego jak już mowa o wygodzie, to Galaxy Buds Pro automatycznie przełączają się między urządzeniami - jeśli słuchacie muzyki na smartfonie, a nagle chcecie włączyć klip na tablecie, to dźwięk sam przekieruje się na nowe źródło. Brzmi zachęcająco? Niby poboczne niuanse, ale jak zwiększające wygodę odsłuchu i to, by jak najpłynniej przechodzić ze świata zewnętrznego we własny - muzyczny. Pozostaje jeszcze kwestia ładowania – Galaxy Buds Pro starczają na wiele godzin słuchania muzyki, ale gdy trzeba uzupełnić je w energię, wystarczy włożyć je do niewielkiego zasilającego etui.

A Wy w jaki sposób najchętniej chłoniecie muzykę? Czy słuchawki też mają w tej układance specjalne miejsce i pozwoliły Wam w pełni pokochać któreś albumy?

Materiał powstał we współpracy z marką Samsung

]]>