popkiller.kingapp.pl (https://popkiller.kingapp.pl) The Get Downhttps://popkiller.kingapp.pl/rss/pl/tag/29467/The-Get-DownSeptember 20, 2024, 12:51 ampl_PL © 2024 Admin strony10 filmów o muzyce, które warto obejrzeć na Netflixiehttps://popkiller.kingapp.pl/2020-03-15,10-filmow-o-muzyce-ktore-warto-obejrzec-na-netflixiehttps://popkiller.kingapp.pl/2020-03-15,10-filmow-o-muzyce-ktore-warto-obejrzec-na-netflixieSeptember 18, 2021, 10:33 amIgor WiśniewskiŚwiatowa popkultura przesiąkła rapem jeszcze zanim Kazik zaczął rapować. Nic dziwnego, że bardzo szybko kulturą hiphopową zainteresował się rynek filmowy. Ogromna liczba produkcji związanych z hip hopem zalała ekrany na całym świecie. Dość często traktujących temat po matczynemu lub przedstawiając zjawisko w krzywym zwierciadle - jednak wśród nich znajdziemy też sporo filmów naprawdę wartych uwagi. Wielu artystów, jak Ice Cube, 2Pac, Snoop Dogg czy Sticky Fingaz lub Childish Gambino macza bądź maczało palce w kinematografii. Oto krótka lista filmów, dokumentów i seriali, które możecie obejrzeć na Netflixie. Ewolucja Hip-HopuPrawdziwa encyklopedia i pozycja obowiązkowa dla zajawkowiczów. Dwusezonowa opowieść o hip hopie. Od początków na imprezach u DJ Kool Herca czy Grandmaster Flasha do newcomerów lat 90. w postaci Wu-Tang Clanu czy Nasa. Wśród zaangażowanych w projekt znaleźli się KRS One, DMC, P. Diddy, Afrika Bambaataa, Kurtis Blow czy DJ Premier. Jeżeli komuś nie wystarczyło Something from nothing: The Art of Rap od Ice-T, Ewolucja Hip-Hopu będzie świetnym dopełnieniem.QuincyIgnorancją byłoby nie wspomnieć o filmie na temat człowieka, który miał tak duży wpływ na światowy rynek muzyczny. Quincy Jones to żywa legenda; współpracował zarówno Frankiem Sinatrą, jak i Michaelem Jacksonem. Zdobył niemal 30 nagród Grammy, a nominowany był do 80. Sam film również otrzymał to wyróżnienie w kategorii Najlepszy Film Muzyczny. W dokumencie wystąpili m.in. Jay Z, Kendrick Lamar czy Dr. Dre.The Black GodfatherDokładnie ta sama sytuacja, co przy Quincym Jonesie. Clarence Avant, wielokrotnie nazywany w filmie Czarnym Ojcem Chrzestnym w pełni zasłużył na ten tytuł. Avant uczył się fachu u boku Josepha Glasera, który nie krył swoich powiązań z mafią. Polegając na luźnych skojarzeniach, można uznać określenie za trafne. O tym, jak wielki wpływ miał nie tylko na muzykę, ale również na świat, może świadczyć obecność w filmie dwóch byłych prezydentów USA. Ciepłych, pełnych uznania słów nie szczędzili również Snoop Dogg, Diddy i Ludacris.ReMastered: Kto zabił Jam Master Jaya?RUN-DMC to przełomowa grupa z wielu względów. Jako jedni z pierwszych reklamowali produkty znanych marek (My Adidas), grali ogromne trasy i wzięli mainstream szturmem, a Kings of rock czy Mary Mary dalej rozkręcają niejedną imprezę. Niemal godzinny dokument przybliża postać Jam Master Jaya, jego wkład w lokalną społeczność i opowiada o tragicznym wieczorze, kiedy Jason Mizell został zamordowany w jego studiu w Queens.The Art of Organized NoizeKolejny tytuł o szarych eminencjach. Odpowiedzialni za sukces OutKast, wypromowanie południa i stworzenie ogromnej liczby hitów. The Art of Organized Noize wyraźnie nakreśla zagrożenia związane z odniesieniem sukcesu. Historia grupy zahacza o całe spektrum wydarzeń; od tworzenia muzyki w zatęchłej piwnicy przez wielomilionowe kontrakty do spadku popularności i próby jej odbudowania.Roxanne RoxanneFilm poświęcony Pierwszej Damie Queensbridge to kolejny fabularno-biograficzny materiał obok Notoriousa, All Eyez On Me czy Straight Outta Compton, który warto obejrzeć. Nie tylko z powodu przedstawionej historii młodej raperki lub postaciom Nasa, Biz Markiego czy Marley Marla w tle. Obraz według scenariusza Michaela J. Larnella ujmuje klimatem i zwraca uwagę na siłę kobiet we współczesnym świecie. Unika jednak sztampowych scen jak, nie odbiegając daleko w przeszłość, ale kilometry od tematyki, Avengers: Endgame i scena ze Spider-Manem.The Get DownJak to jest dorastać na Bronksie w latach 70., kiedy wokół narkotyki, bieda i przemoc, a odrobinę kolorytu wnoszą jedynie graffiti na murach i imprezy Grandmastera Flasha? Baz Luhrmann i Stephen Adly Guirgis spróbowali to zobrazować. Opinie były różne, zwłaszcza biorąc na warsztat drugi sezon. Należy jednak docenić zaangażowanie środowiska hiphopowego w powstawanie serialu oraz utrzymanie odpowiedniego klimatu. The Get Down to historia przesiąknięta mainstreamowym disco i brudem undergroundowego Nowego Jorku podzielonego na królestwa Bambaaty, Flasha i Kool Herca.Chłopaki z sąsiedztwaAbsolutny klasyk i prawdopodobnie najlepszy film, w jakim wystąpił Ice Cube. Chłopaki z sąsiedztwa to doskonały obraz czarnego społeczeństwa przełomu lat 80. i 90. w Los Angeles. Pełen strzelanin, rasizmu, narkotyków i przemocy. Główną rolę zagrał młody, obiecujący wówczas aktor, Cuba Gooding Jr. Film otrzymał dwie nominacje do Oscara - dla najlepszego reżysera oraz za najlepszy scenariusz. Za obie rzeczy odpowiadał John Singleton, który w kwietniu bieżącego roku odszedł w wieku 51 lat.PS. Wprowadzenie w Tyfy Tyfy Bonsona i Soulpete'a to fragment właśnie Boyz n the Hood. Marvel: Luke CageJeśli chodzi o mnie - wolałbym zapomnieć o drugim sezonie. Co nie będzie trudne, bo nie ma tam wątków wartych zapamiętania. A jeśli chodzi o pierwszy... historia jednego z Defendersów tętni rapem już od pierwszego odcinka, a na ekranie przewiną nam się Rakim czy Method Man. Marvel przygotowując serial o kuloodpornym bohaterze z Harlemu zadbał o odpowiednią ścieżkę dźwiękową i sporą ilość nawiązań, które fani rapu z przyjemnością będą wyłapywać.Mac & Devin Go To High SchoolMoment pojawienia się filmu w reżyserii Dylana C. Browna był świętem dla stonerów i radiostacji. Palacze mieli okazję przysiąść do czegoś innego niż How High, a radio miało Young, Wild and Free, które z miejsca stało się hitem. Snoop Dogg odgrywającego kiblującego od lat lesera bardzo dobrze rozumie się przed kamerą z Wizem Khalifą, który wcielił się w szkolnego geniusza. Światowa popkultura przesiąkła rapem jeszcze zanim Kazik zaczął rapować. Nic dziwnego, że bardzo szybko kulturą hiphopową zainteresował się rynek filmowy. Ogromna liczba produkcji związanych z hip hopem zalała ekrany na całym świecie. Dość często traktujących temat po matczynemu lub przedstawiając zjawisko w krzywym zwierciadle - jednak wśród nich znajdziemy też sporo filmów naprawdę wartych uwagi. Wielu artystów, jak Ice Cube, 2Pac, Snoop Dogg czy Sticky Fingaz lub Childish Gambino macza bądź maczało palce w kinematografii. Oto krótka lista filmów, dokumentów i seriali, które możecie obejrzeć na Netflixie.

Ewolucja Hip-Hopu

Prawdziwa encyklopedia i pozycja obowiązkowa dla zajawkowiczów. Dwusezonowa opowieść o hip hopie. Od początków na imprezach u DJ Kool Herca czy Grandmaster Flasha do newcomerów lat 90. w postaci Wu-Tang Clanu czy Nasa. Wśród zaangażowanych w projekt znaleźli się KRS One, DMC, P. Diddy, Afrika Bambaataa, Kurtis Blow czy DJ Premier. Jeżeli komuś nie wystarczyło Something from nothing: The Art of Rap od Ice-T, Ewolucja Hip-Hopu będzie świetnym dopełnieniem.

Quincy

Ignorancją byłoby nie wspomnieć o filmie na temat człowieka, który miał tak duży wpływ na światowy rynek muzyczny. Quincy Jones to żywa legenda; współpracował  zarówno Frankiem Sinatrą, jak i Michaelem Jacksonem. Zdobył niemal 30 nagród Grammy, a nominowany był do 80. Sam film również otrzymał to wyróżnienie w kategorii Najlepszy Film Muzyczny. W dokumencie wystąpili m.in. Jay Z, Kendrick Lamar czy Dr. Dre.

The Black Godfather

Dokładnie ta sama sytuacja, co przy Quincym Jonesie. Clarence Avant, wielokrotnie nazywany w filmie Czarnym Ojcem Chrzestnym w pełni zasłużył na ten tytuł. Avant uczył się fachu u boku Josepha Glasera, który nie krył swoich powiązań z mafią. Polegając na luźnych skojarzeniach, można uznać określenie za trafne. O tym, jak wielki wpływ miał nie tylko na muzykę, ale również na świat, może świadczyć obecność w filmie dwóch byłych prezydentów USA. Ciepłych, pełnych uznania słów nie szczędzili również Snoop Dogg, Diddy i Ludacris.

ReMastered: Kto zabił Jam Master Jaya?

RUN-DMC to przełomowa grupa z wielu względów. Jako jedni z pierwszych reklamowali produkty znanych marek (My Adidas), grali ogromne trasy i wzięli mainstream szturmem, a Kings of rock czy Mary Mary dalej rozkręcają niejedną imprezę. Niemal godzinny dokument przybliża postać Jam Master Jaya, jego wkład w lokalną społeczność i opowiada o tragicznym wieczorze, kiedy Jason Mizell został zamordowany w jego studiu w Queens.

The Art of Organized Noize

Kolejny tytuł o szarych eminencjach. Odpowiedzialni za sukces OutKast, wypromowanie południa i stworzenie ogromnej liczby hitów. The Art of Organized Noize wyraźnie nakreśla zagrożenia związane z odniesieniem sukcesu. Historia grupy zahacza o całe spektrum wydarzeń; od tworzenia muzyki w zatęchłej piwnicy przez wielomilionowe kontrakty do spadku popularności i próby jej odbudowania.

Roxanne Roxanne

Film poświęcony Pierwszej Damie Queensbridge to kolejny fabularno-biograficzny materiał obok Notoriousa, All Eyez On Me czy Straight Outta Compton, który warto obejrzeć. Nie tylko z powodu przedstawionej historii młodej raperki lub postaciom Nasa, Biz Markiego czy Marley Marla w tle. Obraz według scenariusza Michaela J. Larnella ujmuje klimatem i zwraca uwagę na siłę kobiet we współczesnym świecie. Unika jednak sztampowych scen jak, nie odbiegając daleko w przeszłość, ale kilometry od tematyki, Avengers: Endgame i scena ze Spider-Manem.

The Get Down

Jak to jest dorastać na Bronksie w latach 70., kiedy wokół narkotyki, bieda i przemoc, a odrobinę kolorytu wnoszą jedynie graffiti na murach i imprezy Grandmastera Flasha? Baz Luhrmann i Stephen Adly Guirgis spróbowali to zobrazować. Opinie były różne, zwłaszcza biorąc na warsztat drugi sezon. Należy jednak docenić zaangażowanie środowiska hiphopowego w powstawanie serialu oraz utrzymanie odpowiedniego klimatu. The Get Down to historia przesiąknięta mainstreamowym disco i brudem undergroundowego Nowego Jorku podzielonego na królestwa Bambaaty, Flasha i Kool Herca.

Chłopaki z sąsiedztwa

Absolutny klasyk i prawdopodobnie najlepszy film, w jakim wystąpił Ice Cube. Chłopaki z sąsiedztwa to doskonały obraz czarnego społeczeństwa przełomu lat 80. i 90. w Los Angeles. Pełen strzelanin, rasizmu, narkotyków i przemocy. Główną rolę zagrał młody, obiecujący wówczas aktor, Cuba Gooding Jr. Film otrzymał dwie nominacje do Oscara - dla najlepszego reżysera oraz za najlepszy scenariusz. Za obie rzeczy odpowiadał John Singleton, który w kwietniu bieżącego roku odszedł w wieku 51 lat.

PS. Wprowadzenie w Tyfy Tyfy Bonsona i Soulpete'a to fragment właśnie Boyz n the Hood.

Marvel: Luke Cage

Jeśli chodzi o mnie - wolałbym zapomnieć o drugim sezonie. Co nie będzie trudne, bo nie ma tam wątków wartych zapamiętania. A jeśli chodzi o pierwszy... historia jednego z Defendersów tętni rapem już od pierwszego odcinka, a na ekranie przewiną nam się Rakim czy Method Man. Marvel przygotowując serial o kuloodpornym bohaterze z Harlemu zadbał o odpowiednią ścieżkę dźwiękową i sporą ilość nawiązań, które fani rapu z przyjemnością będą wyłapywać.

Mac & Devin Go To High School

Moment pojawienia się filmu w reżyserii Dylana C. Browna był świętem dla stonerów i radiostacji. Palacze mieli okazję przysiąść do czegoś innego niż How High, a radio miało Young, Wild and Free, które z miejsca stało się hitem. Snoop Dogg odgrywającego kiblującego od lat lesera bardzo dobrze rozumie się przed kamerą z Wizem Khalifą, który wcielił się w szkolnego geniusza.

]]>
40 lat temu w NY padł prąd a włączył się hip-hophttps://popkiller.kingapp.pl/2017-07-14,40-lat-temu-w-ny-padl-prad-a-wlaczyl-sie-hip-hophttps://popkiller.kingapp.pl/2017-07-14,40-lat-temu-w-ny-padl-prad-a-wlaczyl-sie-hip-hopJuly 14, 2017, 1:17 pmAdmin stronyTo była najważniejsza awaria prądu w dziejach hip-hopu. Równo 40 lat temu Nowy Jork stał na skraju bankructwa, mierzył się z rekordowym bezrobociem i z grasującym seryjnym zabójcą. W biednych dzielnicach kiełkowała artystyczna ekspresja w postaci hip-hopu, mająca stanowić przeciwwagę dla wszechobecnych dragów i gangsterki - brakowało im jednak pieniędzy czy sprzętu, by rozwinąć swój talent i pokazać "jasną stronę mocy". Na porządku dziennym były rozboje, napady czy pożary. Wtedy 13 lipca 1977 roku na 2 dni w Wielkim Jabłku padł prąd...Do tej pory DJ'ów i MC było niewielu - mało kto miał gramofony, mikrofony, możliwości próbowania swoich sił. Gdy jednak zgasło światło i ulice opanował chaos... młodzi ruszyli na sklepy z elektroniką, kradnąc wszystkie potrzebne sprzęty. To było dla wielu z nich jak wygrana w totka - nieosiągalny ekwipunek w końcu wpadł w ich ręce, a po tej nocy ilość raperów oraz DJ'ów na ulicach Nowego Jorku wzrosła błyskawicznie. Świetnie ukazane było to w netflixowym serialu "The Get Down".W dokumencie VH1 "The Coolest Year In Hell" hip-hopowe legendy wracają do tamtej chwili. "Każdy był w opcji 'Uderzamy na sklepy' i ruszyliśmy równocześnie. Jakaś grupa pobiegła za nami, wyciągnęliśmy guna i powiedzieliśmy 'tamtędy, nie tędy' a ja ruszyłem za róg do sklepu z elektroniką gdzie mieli sprzęt DJ'ski. Nie chodziło nam o to, by się nakraść i skorzystać z okazji. Ja chciałem tylko być DJ'em, potrzebowałem tego sprzętu i niczego więcej" - wspomina legendarny Grandmaster Caz. Cały dokument obejrzycie poniżej.[[{"fid":"39893","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"type":"media","link_text":null,"attributes":{"alt":"Hip Hop NY1977 2/2","height":323,"width":430,"class":"media-element file-default"}}]]Przypominamy również nasz wywiad z Grandmasterem Flashem na planie serialu The Get Down, gdzie cofamy się do tamtych czasów:[[{"fid":"35100","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"type":"media","attributes":{"alt":"Grandmaster Flash - wywiad o serialu \"The Get Down”","height":323,"width":430,"class":"media-element file-default"},"link_text":null}]]To była najważniejsza awaria prądu w dziejach hip-hopu. Równo 40 lat temu Nowy Jork stał na skraju bankructwa, mierzył się z rekordowym bezrobociem i z grasującym seryjnym zabójcą. W biednych dzielnicach kiełkowała artystyczna ekspresja w postaci hip-hopu, mająca stanowić przeciwwagę dla wszechobecnych dragów i gangsterki - brakowało im jednak pieniędzy czy sprzętu, by rozwinąć swój talent i pokazać "jasną stronę mocy". Na porządku dziennym były rozboje, napady czy pożary. Wtedy 13 lipca 1977 roku na 2 dni w Wielkim Jabłku padł prąd...

Do tej pory DJ'ów i MC było niewielu - mało kto miał gramofony, mikrofony, możliwości próbowania swoich sił. Gdy jednak zgasło światło i ulice opanował chaos... młodzi ruszyli na sklepy z elektroniką, kradnąc wszystkie potrzebne sprzęty. To było dla wielu z nich jak wygrana w totka - nieosiągalny ekwipunek w końcu wpadł w ich ręce, a po tej nocy ilość raperów oraz DJ'ów na ulicach Nowego Jorku wzrosła błyskawicznie. Świetnie ukazane było to w netflixowym serialu "The Get Down".

W dokumencie VH1 "The Coolest Year In Hell" hip-hopowe legendy wracają do tamtej chwili. "Każdy był w opcji 'Uderzamy na sklepy' i ruszyliśmy równocześnie. Jakaś grupa pobiegła za nami, wyciągnęliśmy guna i powiedzieliśmy 'tamtędy, nie tędy' a ja ruszyłem za róg do sklepu z elektroniką gdzie mieli sprzęt DJ'ski. Nie chodziło nam o to, by się nakraść i skorzystać z okazji. Ja chciałem tylko być DJ'em, potrzebowałem tego sprzętu i niczego więcej" - wspomina legendarny Grandmaster Caz. Cały dokument obejrzycie poniżej.

[[{"fid":"39893","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"type":"media","link_text":null,"attributes":{"alt":"Hip Hop NY1977 2/2","height":323,"width":430,"class":"media-element file-default"}}]]

Przypominamy również nasz wywiad z Grandmasterem Flashem na planie serialu The Get Down, gdzie cofamy się do tamtych czasów:

[[{"fid":"35100","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"type":"media","attributes":{"alt":"Grandmaster Flash - wywiad o serialu \"The Get Down”","height":323,"width":430,"class":"media-element file-default"},"link_text":null}]]

]]>
"The Get Down" - to już jest koniec? Reżyser Baz Luhrmann odpowiadahttps://popkiller.kingapp.pl/2017-06-01,the-get-down-to-juz-jest-koniec-rezyser-baz-luhrmann-odpowiadahttps://popkiller.kingapp.pl/2017-06-01,the-get-down-to-juz-jest-koniec-rezyser-baz-luhrmann-odpowiadaSeptember 22, 2017, 3:09 pmMarcin NataliNiestety wygląda na to, że tak... Kilka dni temu reżyser netflixowskiej superprodukcji, opowiadającej o początkach hip-hopu i przenoszącej nas na Bronx końca lat 70. Baz Luhrmann definitywnie potwierdził, że przygoda o nazwie "The Get Down" po 12 odcinkach dobiegła końca.Część druga pierwszego sezonu (odcinki 7-12) ukazała się na początku kwietnia, wnosząc masę energii, emocji i zaskakując serią gwałtownych zwrotów akcji. Wprowadziła też do serialowej historii postacie Afrika Bambaataa czy Grandmaster Caza (granego przez Dillona Coopera). Wielu widzów z pewnością zastanawiało się, jak potoczą się dalsze losy Booksa, Mylene, Shaolina, Dizzeego - teraz już wiemy, że historie te pozostaną niedopowiedziane...Produkcja hip-hopowego show, które rozeszło się szerokim echem w środowisku, pochłonęła ogromny budżet - szacowany na 120 milionów dolarów (najwięcej z oryginalnych show Netflixa), jednak nie przełożyło się to na równie wysoką oglądalność, co niewątpliwie było jednym z powodów decyzji szefostwa Netflix. Dodatkowo jednak reżyser całości Baz Luhrmann w swojej wypowiedzi na facebookowym fanpage'u wyjaśnia, że ciężko byłoby mu pogodzić pracę nad kontynuacją "The Get Down" z innymi zobowiązaniami i planami, które ma na przyszłość. Prawda jest taka, że ja kręcę filmy. A kiedy pracujesz nad jakimś filmem w roli reżysera, nie ma miejsca na nic innego w Twoim życiu.Na koniec wywodu Baz dodał:Jeśli chodzi o faktyczną przyszłość serialu, ducha The Get Down oraz historię, którą zaczęło opowiadać... To żyje ona swoim życiem - żyje nim dzisiaj i wciąż będzie opowiadania gdzieś, kiedyś, dzięki wam, fanom i widzom.Nam szczęśliwie udało się porozmawiać z załogą "The Get Down" w Nowym Jorku jeszcze przed startem pierwszego sezonu, w lipcu zeszłego roku - przypominamy więc pod spodem nasze wywiady i zachęcamy do oglądania wszystkich 12 odcinków, jeśli jeszcze tego nie zrobiliście.Justice Smith & Herizen Guardiola (Books i Mylene)Jaden Smith & Shameik Moore (Dizzee i Shaolin Fantastic)Baz Luhrmann i Nelson GeorgeGrandmaster Flash (VIDEO)Niestety wygląda na to, że tak... Kilka dni temu reżyser netflixowskiej superprodukcji, opowiadającej o początkach hip-hopu i przenoszącej nas na Bronx końca lat 70. Baz Luhrmann definitywnie potwierdził, że przygoda o nazwie "The Get Down" po 12 odcinkach dobiegła końca.

Część druga pierwszego sezonu (odcinki 7-12) ukazała się na początku kwietnia, wnosząc masę energii, emocji i zaskakując serią gwałtownych zwrotów akcji. Wprowadziła też do serialowej historii postacie Afrika Bambaataa czy Grandmaster Caza (granego przez Dillona Coopera). Wielu widzów z pewnością zastanawiało się, jak potoczą się dalsze losy Booksa, Mylene, Shaolina, Dizzeego - teraz już wiemy, że historie te pozostaną niedopowiedziane...

Produkcja hip-hopowego show, które rozeszło się szerokim echem w środowisku, pochłonęła ogromny budżet - szacowany na 120 milionów dolarów (najwięcej z oryginalnych show Netflixa), jednak nie przełożyło się to na równie wysoką oglądalność, co niewątpliwie było jednym z powodów decyzji szefostwa Netflix. Dodatkowo jednak reżyser całości Baz Luhrmann w swojej wypowiedzi na facebookowym fanpage'u wyjaśnia, że ciężko byłoby mu pogodzić pracę nad kontynuacją "The Get Down" z innymi zobowiązaniami i planami, które ma na przyszłość.

Prawda jest taka, że ja kręcę filmy. A kiedy pracujesz nad jakimś filmem w roli reżysera, nie ma miejsca na nic innego w Twoim życiu.

Na koniec wywodu Baz dodał:

Jeśli chodzi o faktyczną przyszłość serialu, ducha The Get Down oraz historię, którą zaczęło opowiadać... To żyje ona swoim życiem - żyje nim dzisiaj i wciąż będzie opowiadania gdzieś, kiedyś, dzięki wam, fanom i widzom.

Nam szczęśliwie udało się porozmawiać z załogą "The Get Down" w Nowym Jorku jeszcze przed startem pierwszego sezonu, w lipcu zeszłego roku - przypominamy więc pod spodem nasze wywiady i zachęcamy do oglądania wszystkich 12 odcinków, jeśli jeszcze tego nie zrobiliście.

Justice Smith & Herizen Guardiola (Books i Mylene)

Jaden Smith & Shameik Moore (Dizzee i Shaolin Fantastic)

Baz Luhrmann i Nelson George

Grandmaster Flash (VIDEO)

]]>
Jaden Smith & Shameik Moore - finalny wywiad z planu "The Get Down"https://popkiller.kingapp.pl/2016-11-06,jaden-smith-shameik-moore-finalny-wywiad-z-planu-the-get-downhttps://popkiller.kingapp.pl/2016-11-06,jaden-smith-shameik-moore-finalny-wywiad-z-planu-the-get-downNovember 6, 2016, 6:54 pmMarcin NataliJakiś czas temu prezentowaliśmy wam naszą niezwykle wnikliwą rozmowę z reżyserem Bazem Luhrmannem oraz historykiem hip-hopu Nelsonem Georgem, a teraz mamy dla was już ostatnią "getdownowską" rozmowę przeprowadzoną podczas naszego weekendowego wypadu do Nowego Jorku.A udało nam się pogadać z Jadenem Smithem, 18-letnim synem Willa Smitha, który zagrał rolę Dizzeego, a także Shameikiem Moorem, znanym lepiej fanom serialu jako Shaolin Fantastic. Serdecznie zapraszamy do lektury i odsłuchu, co dwaj utalentowani aktorzy, a zarazem raperzy, mieli do powiedzenia.M: Jak czuliście się przenosząc się w czasie do samych początków i korzeni hip-hopu? Na pewno przez lata, dorastając, słyszeliście wiele historii o tamtych czasach, teraz mialiście jednak okazję doświadczyć wszystkiego na jeszcze "głębszym" poziomie.Jaden: To zupeeełnie co innego! Możliwość przeniesienia się w czasie do konkretnych lat z przeszłości to piękne przeżycie. Uwielbiam takie wyzwania, ponieważ wcielenie się w postać z lat 70. i zrozumienie jej charakteru wymaga dużych umiejętności, to bardzo trudna rzecz. Dlatego też tak podobała mi się moja rola w „The Get Down” i całe przedsięwzięcie, dobrze się przy nim bawiliśmy. Kiedy po raz pierwszy zgodziliście się na bycie częścią tego projektu, do kogo zwróciliście się po porady, kto pomógł wam lepiej zrozumieć epokę?Shameik: Przede wszystkim byli to Grandmaster Flash, Baz Luhrmann, Raheem, Crash i Daze [słynni artyści graffiti – przyp. red.], Rich i Tone…J: Tak wiele legendarnych postaci zdecydowało się pomóc nam z tym serialem, że właśnie oni stali się naszym źródłem inspiracji i jakichkolwiek informacji niezbędnych do przygotowania się do roli. S: Tak, na dodatek w serialu opowiedziane są historie z życia wzięte – np. Raheem opowiadał nam pewnego dnia o czymś, co zdarzyło się kiedyś na jednej z imprez, po czym dokładnie taka scena znajduje się w scenariuszu. Odtwarzaliśmy więc prawdziwe historie, z największą dbałością o szczegóły. To „magiczny realizm”.Mieliście może okazję też pojechać do takich miejsc jak Południowy Bronx poza kręceniem serialu, aby poznać i poczuć prawdziwy klimat obecnej dzielnicy?J: Tak, mieliśmy czas trochę „pozwiedzać” i wspólnie pojechać w miejsca, o których mowa w „The Get Down”. Również te ujęcia powinny gdzieś się znaleźć w całej produkcji.Jakie jest najważniejsze Waszym zdaniem przesłanie serialu, co ma przekazać widzom?J: Najważniejsze przesłanie płynące z „The Get Down”? Powiedziałbym, że to, że cała ta grupka dzieciaków na Bronxie oraz wszyscy będący częścią całego „ruchu” – zamiast chwycić za broń czy zająć się rzeczami, które krzywdzą innych, chwycili za mikrofon, czy puszkę ze sprayem. Władze w tamtym czasie próbowały przedstawiać to w takim tonie, jakby to garstka chuliganów i niebezpiecznych dzieciaków malowała bazgroły na boku pociągów, ale tak naprawdę to była sztuka, forma ekspresji i wyraz inteligencji. Jeśli dokładnie przyglądałeś się temu, co wyrażali tamci grafficiarze, malując na pociągach, to zauważyłbyś, że nie brakowało w tym inteligencji, prawdziwych uczuć, głębi oraz kultury. Rozumiesz, można nawet znaleźć tam elementy filozofii. Dlatego też uwielbiam swoją rolę w serialu, bo zawiera w sobie te wszystkie cechy. To wszystko składa się na bardzo głębokie przesłanie i dlatego jest moim zdaniem tak ważne.S: Tak, dodatkowo „The Get Down” spełnia funkcję edukacyjną dla naszego pokolenia, które nie ma zielonego pojęcia o latach 70. – dzięki serialowi ta wiedza trafi do nich w sposób, który do nich dotrze. Oglądasz bowiem z jednej strony serial telewizyjny, przy którym dobrze się bawisz, ale z drugiej strony dowiadujesz się, że burmistrz wynajmował gangsterów, aby podkładali pożary pod budynkami, celem wyłudzania szybkich pieniędzy od firm ubezpieczeniowych. Jeśli przeczytałbyś o tym w książce, mogłoby to nie zrobić na Tobie takiego samego wrażenia jak gdy dowiesz się o tym ze swojego ulubionego TV show. Także jest tutaj ważna rola edukacyjna – poznajesz, jak wyglądało życie w tamtych latach. Postać, którą ja gram, jest ofiarą, tego o czym wspomniałem – jego dom poszedł z dymem w wyniku pożaru. Obaj wychowaliście się też na hip-hopie i kulturze hip-hopowej, ale już w zupełnie innej epoce. Patrząc z tej perspektywy, czy było coś w erze lat 70., czego Wam brakowało w okresie dorastania? Czy czasem myślicie „Stary, żałuję, że za naszych czasów już tak nie było…”? J: Hmm niech pomyślę… Żałuję, że ja już nie poznałem tego klimatu, gdzie wszyscy trzymają się ze sobą tak blisko – kumasz, idziemy sobie całą paczką ulicą, obok przechodzi grupka dziewczyn. Tak jak wtedy, gdy Books, Ra-Ra i Boo-Boo przechadzają się ulicą, a obok idą Mylene i jej przyjaciółki – wszyscy dobrze się znają, dopiero co wyszli z kościoła. Brakuje mi tych więzów z rówieśnikami, takiej bliskości, którą oni mieli.Czy uważacie, że muzyka może wpływać na ludzkość i zmieniać ludzi?J: Myślę, że tak – nawet patrząc historycznie, można dostrzec momenty, gdzie muzyka faktycznie wpływała na ludzkość i niosła przemiany. Również z tego względu uważam, że „The Get Down” jest tak istotne. Trochę podobnie jak „Wielki Gatsby” czy „Romeo i Julia” Baza Luhrmanna, to obraz przepełniony muzyką, a muzyka oddziałuje na widza w bardzo mocny sposób. Rozumiesz? Jak ta scena w Gatsbym, gdzie jadą przez jeden z mostów prowadzących na Manhattan i podziwiają Nowy Jork, wspaniałe miasto marzeń – i z głośników wjeżdża kawałek Jay-Z. Muzyka jest idealnie dopasowana i dobrana do danej sceny. Dla „The Get Down” takim momentem jest scena, gdzie idziemy na „getdown” – to zresztą mój ulubiony moment pierwszego odcinka, bez dwóch zdań. Shaolin zaczyna po prostu battlować się z jakimiś gośćmi w samym środku imprezy, i obserwując ruchy jego stóp na parkiecie nagle słyszysz dźwięki gitary! <zwraca się do Shameika> - Kojarzysz ten moment, Shameik? Ten gdzie podczas bitwy breakdance’owej nagle rozbrzmiewa zniekształcona gitara a wy dalej walczycie… Po pierwsze, props dla Ciebie, wyglądałeś tam czadowo, wyszło niesamowicie… I w ogóle, kto inny wpadłby na podłożenie takiej gitary w scenie walki b-boyów? To kolejny przykład „magicznego realizmu”.A co myślicie o modzie z lat 70.?J: Moim zdaniem moda wtedy była super cool! Bardzo odważna, a zarazem ekstrawagancka. Jaden, na pewno często słyszysz to pytanie, ale Twój tata, jak i cała rodzina, siedzi w przemyśle rozrywkowym, doświadczyli też w pewnym sensie rzeczy, o których mówi „The Get Down”. Jaka była ich reakcja kiedy przyjąłeś rolę w tym serialu i jakie rady usłyszałeś?J: Mój tata akurat widział już pierwszy odcinek i bardzo mu się podobał. Jestem podekscytowany, powiedział, że pod względem historycznym i odwzorowania realiów tamtych czasów, wyszło świetnie. Mój tata zna zresztą osobiście Grandmaster Flasha, Kurtisa Blow i Raheema, dobrze wspomina dawne czasy z nimi. Nie mogę się doczekać, aż wszyscy to obejrzą.Jak porównalibyście „The Get Down” do takich filmów jak „Dope” z zeszłego roku czy „Straight Outta Compton”, w kontekście przybliżenia pewnej części historii hip-hopu, która nie była jeszcze właściwie opowiedziana i której młodzi słuchacze mogą nie znać?S: „Straight Outta Compton” opowiadało historię jednej grupy, pokazywało ich początki i drogę, którą przeszli. „Dope” natomiast działo się w roku 2016, ale te dzieciaki wyrosły na rapie z lat 90., także ten film skupiał się na ich prawdziwej miłości do hip-hopu. „The Get Down” to natomiast geneza tego, co nazywamy hip-hopem – wtedy nikt jeszcze nie używał takiej nazwy, mówiło się „the get down”. Wiele osób zainspirowanych było tymi, którzy osiągnęli wielki sukces – ale wszyscy oni mogli to zrobić dzięki tym, którzy położyli podwaliny. My gramy tych, którzy budowali całą kulturę „u podstaw”, na samym początku.Mieliście okazję przebywać z wieloma legendarnymi artystami takimi jak Grandmaster Flash, Kurtis Blow czy Nas. Jakie są Wasze ulubione historie o tamtych czasach, które od nich usłyszeliście? Ja pamiętam jak KRS One raz opowiadał w wywiadzie o tym, jak kradli prąd z latarni ulicznych, aby mogli rozstawić sprzęt i grać imprezy w parku. J: O taaak, to było mega! Wspominali o tym. Przychodzi mi do głowy jedna bardzo zabawna historia, ale akurat chyba nie mogę jej opowiedzieć, bo taka scena będzie przedstawiona w jednym z dalszych odcinków, więc nie chcę spolerować. Ale dużo szalonych rzeczy działo się kiedy byli w trasie z Furious Five. Do tego ćwiczyli i trenowali w sposób rygorystyczny, aby być jak najlepsi. Często też podkreślają, że zawsze stawali za sobą murem i wspierali się nawzajem, również na scenie. Znali wszystkie linijki kawałków, więc kiedy np. nadchodził wers „We’re the get down brothers and we’re new on the scene”, to każdy znał ten moment i wtórował również nawijając ten tekst, dzięki czemu brzmieli jak jeden głos. Rozumiesz, rapowali wszyscy ale zgrywali się tak, że brzmiało to jak jedna osoba. Oprócz tego mieli opracowaną szczegółową choreografię - chcieli być najbardziej ekscytującą grupą rapową na świecie, ponieważ nikt wcześniej nie widział czegoś takiego. Dużo nam o tym opowiadali.Od lat młodzi artyści hip-hopowi nawiązują do lat 90., dużo rzadziej do lat 80., już nie wspominając nawet o latach 70. w rapie. Jak uważacie, jaki jest tego powód?S: Niektórzy wracają do lat 70., jak chociażby Kanye West, wiele sampli czerpał właśnie z tej epoki.J: Tak, bo sampel musi mieć ileś lat, żeby można go legalnie wykorzystać itd.Ale w przypadku rapu z lat 70. i 80. - mało kto o nim pamięta. J: Bez wątpienia, zdecydowanie ludzie bardziej wracają do późnych lat 80. i całej dekady lat 90, ale to tak jak Grandmaster Flash mówi – wszyscy chcą posmakować „Ciasta”, ale mało kogo interesują składniki przepis na nie. Każdy od razu przeskakuje do momentu świetności, kiedy „Ciasto” było już w pełni gotowe, kiedy pojawiło się N.W.A. i masa artystów, którzy tak znacząco wpłynęli na kulturę – również Run-D.M.C. Ale „Przepis” powstał w latach wcześniejszych, dekadzie lat 70., kiedy pojawiło się disco, a potem hip-hop. My opowiadamy właśnie tę historię, pokazujemy jak do tego doszło. Jak myślicie, że całe to doświadczenie „The Get Down” wpłynie zatem na Was jako muzyków i aktorów oraz na Wasze interakcje z rówieśnikami?J: Myślę, że wniesie dużo „treści” w nasze interakcje z rówieśnikami. Już zresztą wniosło, bo kiedy mówimy ludziom, że gramy w serialu o latach 70. na Bronxie, są zaskoczeni i zaczynają dopytywać o wszystko. Także moim zdaniem ważne, aby młodzież zrozumiała, skąd pochodzi hip-hop, żeby mogli sobie tę wiedzę zestawić z własną codziennością i zadać pytanie „Jakby to było gdybym ja się wtedy wychowywał, otoczony Furious Five, Krashem i Dazem i całym tym klimatem?”. Wydaje mi się, że ten obraz zapisze się na dobre w umysłach dzieciaków, które obejrzą „The Get Down” i zrozumieją, że bez tych początków nie byłoby takiego Young Thuga czy Lil’ Yachty’ego. To ciekawe, jak porównasz sobie od czego się zaczęło i do czego teraz doszło. Co będzie następne? S: Ja z kolei mam nadzieję, że do dzieciaki przyswoją tę całą wiedzę, którą niesie w sobie serial. Najważniejsze natomiast przesłanie to – miej cel i podbijaj świat, miej wielkie marzenia. Mylene ma wielkie marzenia, tak samo Shaolin, Ezekiel ciągle poszukuje drogi życiowej ale również ma wielkie marzenia, podobnie Dizzee. Rozumiesz? Pragniemy wszystkiego, chcemy mieć wszystko. Widzimy też dobrze, jaką pozycję ma hip-hop obecnie – zawładnął światem. Móc zobaczyć, kto rozpoczął to wszystko, daje do myślenia – te dzieciaki naprawdę spisały się na medal.Jakiś czas temu prezentowaliśmy wam naszą niezwykle wnikliwą rozmowę z reżyserem Bazem Luhrmannem oraz historykiem hip-hopu Nelsonem Georgem, a teraz mamy dla was już ostatnią "getdownowską" rozmowę przeprowadzoną podczas naszego weekendowego wypadu do Nowego Jorku.

A udało nam się pogadać z Jadenem Smithem, 18-letnim synem Willa Smitha, który zagrał rolę Dizzeego, a także Shameikiem Moorem, znanym lepiej fanom serialu jako Shaolin Fantastic. Serdecznie zapraszamy do lektury i odsłuchu, co dwaj utalentowani aktorzy, a zarazem raperzy, mieli do powiedzenia.

M: Jak czuliście się przenosząc się w czasie do samych początków i korzeni hip-hopu? Na pewno przez lata, dorastając, słyszeliście wiele historii o tamtych czasach, teraz mialiście jednak okazję doświadczyć wszystkiego na jeszcze "głębszym" poziomie.

Jaden: To zupeeełnie co innego! Możliwość przeniesienia się w czasie do konkretnych lat z przeszłości to piękne przeżycie. Uwielbiam takie wyzwania, ponieważ wcielenie się w postać z lat 70. i zrozumienie jej charakteru wymaga dużych umiejętności, to bardzo trudna rzecz. Dlatego też tak podobała mi się moja rola w „The Get Down” i całe przedsięwzięcie, dobrze się przy nim bawiliśmy.

Kiedy po raz pierwszy zgodziliście się na bycie częścią tego projektu, do kogo zwróciliście się po porady, kto pomógł wam lepiej zrozumieć epokę?

Shameik: Przede wszystkim byli to Grandmaster Flash, Baz Luhrmann, Raheem, Crash i Daze [słynni artyści graffiti – przyp. red.], Rich i Tone…

J: Tak wiele legendarnych postaci zdecydowało się pomóc nam z tym serialem, że właśnie oni stali się naszym źródłem inspiracji i jakichkolwiek informacji niezbędnych do przygotowania się do roli.

S: Tak, na dodatek w serialu opowiedziane są historie z życia wzięte – np. Raheem opowiadał nam pewnego dnia o czymś, co zdarzyło się kiedyś na jednej z imprez, po czym dokładnie taka scena znajduje się w scenariuszu. Odtwarzaliśmy więc prawdziwe historie, z największą dbałością o szczegóły. To „magiczny realizm”.

Mieliście może okazję też pojechać do takich miejsc jak Południowy Bronx poza kręceniem serialu, aby poznać i poczuć prawdziwy klimat obecnej dzielnicy?

J: Tak, mieliśmy czas trochę „pozwiedzać” i wspólnie pojechać w miejsca, o których mowa w „The Get Down”. Również te ujęcia powinny gdzieś się znaleźć w całej produkcji.

Jakie jest najważniejsze Waszym zdaniem przesłanie serialu, co ma przekazać widzom?

J: Najważniejsze przesłanie płynące z „The Get Down”? Powiedziałbym, że to, że cała ta grupka dzieciaków na Bronxie oraz wszyscy będący częścią całego „ruchu” – zamiast chwycić za broń czy zająć się rzeczami, które krzywdzą innych, chwycili za mikrofon, czy puszkę ze sprayem. Władze w tamtym czasie próbowały przedstawiać to w takim tonie, jakby to garstka chuliganów i niebezpiecznych dzieciaków malowała bazgroły na boku pociągów, ale tak naprawdę to była sztuka, forma ekspresji i wyraz inteligencji. Jeśli dokładnie przyglądałeś się temu, co wyrażali tamci grafficiarze, malując na pociągach, to zauważyłbyś, że nie brakowało w tym inteligencji, prawdziwych uczuć, głębi oraz kultury. Rozumiesz, można nawet znaleźć tam elementy filozofii. Dlatego też uwielbiam swoją rolę w serialu, bo zawiera w sobie te wszystkie cechy. To wszystko składa się na bardzo głębokie przesłanie i dlatego jest moim zdaniem tak ważne.

S: Tak, dodatkowo „The Get Down” spełnia funkcję edukacyjną dla naszego pokolenia, które nie ma zielonego pojęcia o latach 70. – dzięki serialowi ta wiedza trafi do nich w sposób, który do nich dotrze. Oglądasz bowiem z jednej strony serial telewizyjny, przy którym dobrze się bawisz, ale z drugiej strony dowiadujesz się, że burmistrz wynajmował gangsterów, aby podkładali pożary pod budynkami, celem wyłudzania szybkich pieniędzy od firm ubezpieczeniowych. Jeśli przeczytałbyś o tym w książce, mogłoby to nie zrobić na Tobie takiego samego wrażenia jak gdy dowiesz się o tym ze swojego ulubionego TV show. Także jest tutaj ważna rola edukacyjna – poznajesz, jak wyglądało życie w tamtych latach. Postać, którą ja gram, jest ofiarą, tego o czym wspomniałem – jego dom poszedł z dymem w wyniku pożaru.

Obaj wychowaliście się też na hip-hopie i kulturze hip-hopowej, ale już w zupełnie innej epoce. Patrząc z tej perspektywy, czy było coś w erze lat 70., czego Wam brakowało w okresie dorastania? Czy czasem myślicie „Stary, żałuję, że za naszych czasów już tak nie było…”?

J: Hmm niech pomyślę… Żałuję, że ja już nie poznałem tego klimatu, gdzie wszyscy trzymają się ze sobą tak blisko – kumasz, idziemy sobie całą paczką ulicą, obok przechodzi grupka dziewczyn. Tak jak wtedy, gdy Books, Ra-Ra i Boo-Boo przechadzają się ulicą, a obok idą Mylene i jej przyjaciółki – wszyscy dobrze się znają, dopiero co wyszli z kościoła. Brakuje mi tych więzów z rówieśnikami, takiej bliskości, którą oni mieli.

Czy uważacie, że muzyka może wpływać na ludzkość i zmieniać ludzi?

J: Myślę, że tak – nawet patrząc historycznie, można dostrzec momenty, gdzie muzyka faktycznie wpływała na ludzkość i niosła przemiany. Również z tego względu uważam, że „The Get Down” jest tak istotne. Trochę podobnie jak „Wielki Gatsby” czy „Romeo i Julia” Baza Luhrmanna, to obraz przepełniony muzyką, a muzyka oddziałuje na widza w bardzo mocny sposób. Rozumiesz? Jak ta scena w Gatsbym, gdzie jadą przez jeden z mostów prowadzących na Manhattan i podziwiają Nowy Jork, wspaniałe miasto marzeń – i z głośników wjeżdża kawałek Jay-Z. Muzyka jest idealnie dopasowana i dobrana do danej sceny. Dla „The Get Down” takim momentem jest scena, gdzie idziemy na „getdown” – to zresztą mój ulubiony moment pierwszego odcinka, bez dwóch zdań. Shaolin zaczyna po prostu battlować się z jakimiś gośćmi w samym środku imprezy, i obserwując ruchy jego stóp na parkiecie nagle słyszysz dźwięki gitary!

<zwraca się do Shameika> - Kojarzysz ten moment, Shameik? Ten gdzie podczas bitwy breakdance’owej nagle rozbrzmiewa zniekształcona gitara a wy dalej walczycie… Po pierwsze, props dla Ciebie, wyglądałeś tam czadowo, wyszło niesamowicie… I w ogóle, kto inny wpadłby na podłożenie takiej gitary w scenie walki b-boyów? To kolejny przykład „magicznego realizmu”.

A co myślicie o modzie z lat 70.?

J: Moim zdaniem moda wtedy była super cool! Bardzo odważna, a zarazem ekstrawagancka. 

Jaden, na pewno często słyszysz to pytanie, ale Twój tata, jak i cała rodzina, siedzi w przemyśle rozrywkowym, doświadczyli też w pewnym sensie rzeczy, o których mówi „The Get Down”. Jaka była ich reakcja kiedy przyjąłeś rolę w tym serialu i jakie rady usłyszałeś?

J: Mój tata akurat widział już pierwszy odcinek i bardzo mu się podobał. Jestem podekscytowany, powiedział, że pod względem historycznym i odwzorowania realiów tamtych czasów, wyszło świetnie. Mój tata zna zresztą osobiście Grandmaster Flasha, Kurtisa Blow i Raheema, dobrze wspomina dawne czasy z nimi. Nie mogę się doczekać, aż wszyscy to obejrzą.

Jak porównalibyście „The Get Down” do takich filmów jak „Dope” z zeszłego roku czy „Straight Outta Compton”, w kontekście przybliżenia pewnej części historii hip-hopu, która nie była jeszcze właściwie opowiedziana i której młodzi słuchacze mogą nie znać?

S: „Straight Outta Compton” opowiadało historię jednej grupy, pokazywało ich początki i drogę, którą przeszli. „Dope” natomiast działo się w roku 2016, ale te dzieciaki wyrosły na rapie z lat 90., także ten film skupiał się na ich prawdziwej miłości do hip-hopu. „The Get Down” to natomiast geneza tego, co nazywamy hip-hopem – wtedy nikt jeszcze nie używał takiej nazwy, mówiło się „the get down”. Wiele osób zainspirowanych było tymi, którzy osiągnęli wielki sukces – ale wszyscy oni mogli to zrobić dzięki tym, którzy położyli podwaliny. My gramy tych, którzy budowali całą kulturę „u podstaw”, na samym początku.

Mieliście okazję przebywać z wieloma legendarnymi artystami takimi jak Grandmaster Flash, Kurtis Blow czy Nas. Jakie są Wasze ulubione historie o tamtych czasach, które od nich usłyszeliście? Ja pamiętam jak KRS One raz opowiadał w wywiadzie o tym, jak kradli prąd z latarni ulicznych, aby mogli rozstawić sprzęt i grać imprezy w parku.

J: O taaak, to było mega! Wspominali o tym. Przychodzi mi do głowy jedna bardzo zabawna historia, ale akurat chyba nie mogę jej opowiedzieć, bo taka scena będzie przedstawiona w jednym z dalszych odcinków, więc nie chcę spolerować. Ale dużo szalonych rzeczy działo się kiedy byli w trasie z Furious Five. Do tego ćwiczyli i trenowali w sposób rygorystyczny, aby być jak najlepsi. Często też podkreślają, że zawsze stawali za sobą murem i wspierali się nawzajem, również na scenie. Znali wszystkie linijki kawałków, więc kiedy np. nadchodził wers „We’re the get down brothers and we’re new on the scene”, to każdy znał ten moment i wtórował również nawijając ten tekst, dzięki czemu brzmieli jak jeden głos. Rozumiesz, rapowali wszyscy ale zgrywali się tak, że brzmiało to jak jedna osoba. Oprócz tego mieli opracowaną szczegółową choreografię - chcieli być najbardziej ekscytującą grupą rapową na świecie, ponieważ nikt wcześniej nie widział czegoś takiego. Dużo nam o tym opowiadali.

Od lat młodzi artyści hip-hopowi nawiązują do lat 90., dużo rzadziej do lat 80., już nie wspominając nawet o latach 70. w rapie. Jak uważacie, jaki jest tego powód?

S: Niektórzy wracają do lat 70., jak chociażby Kanye West, wiele sampli czerpał właśnie z tej epoki.

J: Tak, bo sampel musi mieć ileś lat, żeby można go legalnie wykorzystać itd.

Ale w przypadku rapu z lat 70. i 80. - mało kto o nim pamięta.

J: Bez wątpienia, zdecydowanie ludzie bardziej wracają do późnych lat 80. i całej dekady lat 90, ale to tak jak Grandmaster Flash mówi – wszyscy chcą posmakować „Ciasta”, ale mało kogo interesują składniki przepis na nie. Każdy od razu przeskakuje do momentu świetności, kiedy „Ciasto” było już w pełni gotowe, kiedy pojawiło się N.W.A. i masa artystów, którzy tak znacząco wpłynęli na kulturę – również Run-D.M.C. Ale „Przepis” powstał w latach wcześniejszych, dekadzie lat 70., kiedy pojawiło się disco, a potem hip-hop. My opowiadamy właśnie tę historię, pokazujemy jak do tego doszło.

Jak myślicie, że całe to doświadczenie „The Get Down” wpłynie zatem na Was jako muzyków i aktorów oraz na Wasze interakcje z rówieśnikami?

J: Myślę, że wniesie dużo „treści” w nasze interakcje z rówieśnikami. Już zresztą wniosło, bo kiedy mówimy ludziom, że gramy w serialu o latach 70. na Bronxie, są zaskoczeni i zaczynają dopytywać o wszystko. Także moim zdaniem ważne, aby młodzież zrozumiała, skąd pochodzi hip-hop, żeby mogli sobie tę wiedzę zestawić z własną codziennością i zadać pytanie „Jakby to było gdybym ja się wtedy wychowywał, otoczony Furious Five, Krashem i Dazem i całym tym klimatem?”. Wydaje mi się, że ten obraz zapisze się na dobre w umysłach dzieciaków, które obejrzą „The Get Down” i zrozumieją, że bez tych początków nie byłoby takiego Young Thuga czy Lil’ Yachty’ego. To ciekawe, jak porównasz sobie od czego się zaczęło i do czego teraz doszło. Co będzie następne?

S: Ja z kolei mam nadzieję, że do dzieciaki przyswoją tę całą wiedzę, którą niesie w sobie serial. Najważniejsze natomiast przesłanie to – miej cel i podbijaj świat, miej wielkie marzenia. Mylene ma wielkie marzenia, tak samo Shaolin, Ezekiel ciągle poszukuje drogi życiowej ale również ma wielkie marzenia, podobnie Dizzee. Rozumiesz? Pragniemy wszystkiego, chcemy mieć wszystko. Widzimy też dobrze, jaką pozycję ma hip-hop obecnie – zawładnął światem. Móc zobaczyć, kto rozpoczął to wszystko, daje do myślenia – te dzieciaki naprawdę spisały się na medal.

]]>
Baz Luhrmann & Nelson George - wywiad z reżyserem "The Get Down" i historykiem hip-hopuhttps://popkiller.kingapp.pl/2016-09-25,baz-luhrmann-nelson-george-wywiad-z-rezyserem-the-get-down-i-historykiem-hip-hopuhttps://popkiller.kingapp.pl/2016-09-25,baz-luhrmann-nelson-george-wywiad-z-rezyserem-the-get-down-i-historykiem-hip-hopuSeptember 25, 2016, 5:34 pmMarcin NataliDo tej pory prezentowaliśmy wam już dwa wywiady przeprowadzone na nowojorskim planie serialu "The Get Down" Netflixa podczas naszej krótkiej wycieczki za Ocean - rozmowę Mateusza z Grandmaster Flashem oraz nasz wywiad z Justicem Smithem i Herizen Guardiolą, aktorami, którzy wcielili się w role Booksa i Mylene. Teraz mamy dla was wyjątkową, obszerną rozmowę ze słynnym reżyserem całego serialu, mającym zarazem na koncie takie produkcje jak "Wielki Gatsby", "Romeo i Julia" i "Moulin Rouge" - Bazem Luhrmannem, oraz uznanym historykiem hip-hopu, pisarzem i filmowcem rodem z Brooklynu Nelsonem Georgem.Zastanawialiście się może kiedykolwiek, co było wyjątkowego w Bronxie lat 70. i czemu hip-hop narodził się akurat tam? Jaki wpływ na początki i rozwój hip-hopu miała muzyka disco? Jak wyglądały pierwsze imprezy rapowe, organizowane w nowojorskich parkach, jak reagowała na nie policja i czemu nierozerwalnie niosły ze sobą element zagrożenia? To wszystko, jak i wiele innych, fascynujących wątków, znajdziecie w rozwinięciu - zapraszamy! Zapytany na początku o fascynację i wiedzę o hip-hopie przed serialem, australijski reżyser obrazowo wyjaśnił: Pochodząc z bardzo niewielkiego miasteczka w Australii, niejako wybrałem świat, w którym chcę żyć i ruszyłem w nieznane. Ten serial to pierwszy taki przypadek, że historia, nad którą pracuję, jest ciągle żywa. Kiedy to wszystko działo się w 1977 roku, już wtedy wpływało na mnie. Siedziałem w mojej „wiosce”, patrzyłem z oddali na Nowy Jork – miejsce niezwykłej kreatywności, dramatu, filmu – zdecydowałem, że pragnę tam mieszkać. Pamiętam, jak miałem 16 lat i mój przyjaciel wrócił z podróży do Nowego Jorku. Spytałem go „Stary, jak było?”, na co ten odparł „Noś płaszcz i nie patrz nikomu prosto w oczy”. Stwierdziłem „Jadę tam!”. Mój niesamowity „romans” z tym miastem trwa już od lat – mieszkam tu, moje dzieci chodzą tu do szkoły...W międzyczasie Baz Luhrmann współpracował z muzykami z najróżniejszych światów muzycznych, ale też m.in. z Jay-Z nad soundtrackiem do filmu "The Great Gatsby", czy z Missy Elliott.Baz: Odpowiadając na pytanie, czy przed „The Get Down” interesowałem się hip-hopem, powiem, że tak – w naturalny i normalny sposób. Moim zdaniem hip-hop jako całość to najwspanialsza w pełni nowa rzecz, jaka pojawiła się w ostatnich dziesięcioleciach. Kiedy ostatni raz coś takiego miało miejsce? I nie chodzi nawet o przedłużenie sztuki spoken word i rzucanie rymów na bity, ale też samą ideę malowania Twojego imienia na boku pociągu. Zanim pojawiło się graffiti, Nowy Jork był miastem szarym, ponurym...Kiedy poznałem Nelsona, już w pierwszych dniach zabrał mnie na wycieczkę na Bronx.Nelson: Tak. Bronx to wyjątkowe miejsce – mamy całą „mitologię” i znamy go ze zdjęć, ale pojechać tam i zobaczyć jego geografię wiele dały Bazowi. Pamiętam, że był pod wrażeniem, jak „górzysty” jest Bronx – leży bowiem na wzgórzu, dużo wyżej niż cała reszta miasta. Jeśli obejrzysz „The Get Down”, zauważysz, że dachy i balkony odgrywają dużą rolę w opowieści, przez cały sezon. Utarło się też, że hip-hop narodził się na Południowym Bronxie, ale Herc mieszkał kawał drogi stamtąd na zachód, Bambaataa z kolei dalej na wschód, także cała dzielnica tętniła tą muzyką. Wszyscy myślą, że Bronx to 3 MC’s i kilka płonących budynków, ale to tylko mała cząstka całości i moim zdaniem udało się to dobrze ukazać w serialu. Nie mieliśmy jednak na celu „poprawiania” ludzi jak w szkole, a raczej rozszerzania ich wiedzy na temat początków.Baz: Jasne, Bronx faktycznie płonął, tak, dużo było wokół bólu i przemocy, ale nie brakło też ciepła i każdy, kto tam wtedy dorastał, z kim się stykaliśmy, podkreślał, że nie dostrzegali tych negatywnych aspektach, widzieli możliwości. Gdy jesteś młody, zaczynasz myśleć kreatywnie i próbujesz stworzyć jakiś swój „mit”. Ten gość, który był naszym duchowym przewodnikiem, nie nazwał siebie Joseph Saddler, choć tak się naprawdę nazywa. Nazwał siebie Grandmaster - od Kung-Fu, i Flash - od swojego ulubionego bohatera komiksowego. Stworzył swój mit. Nelson: Dokładnie, jak pomyślisz o hip-hopie to jest to powtarzający motyw. Każdy tworzy nową tożsamość i staje się swoim własnym superbohaterem, takim mistrzem Kung-Fu. Chcieliśmy to wyraźnie podkreślić – posłuchaj tylko tych ksyw - Shaolin Fantastic, Ladykiller Romantic! Do tego pomysł na wykorzystanie swoich butów Puma jako czegoś, z czego jesteś znany. Buty Puma były czymś poważnym w tamtych latach. Jak nosiłeś czerwone Pumy, musiałeś mieć naprawdę mieć jaja, ponieważ najczęstszym pytaniem, które mogłeś wtedy usłyszeć na ulicy było „Jaki rozmiar nosisz?”, a po nim „Chcę twoje trampki, ściągaj je”. Także samo założenie czerwonych butów Puma było prowokacją, tak jak i cały hip-hop.Ten serial mówi o początkach hip-hopu czy o tym co było jeszcze wcześniej?Baz: Dobre pytanie! Akcja toczy się w roku 1977, największym roku w historii przemysłu muzycznego. Jego zyski sięgnęły 2 miliardów dolarów, podczas gdy przemysł filmowy zarobił 1,5 mld $, a sportowy 0,5 mld $ - a to wszystko głównie za sprawą muzyki disco. O tym, co działo się na Bronxie jeszcze nikt nie słyszał. Także, tak jak mówił Flash – wszyscy chcą słuchać o cieście – to lata 80., ale nikt nie chce poznać przepisu na to ciasto – a to lata 70. Moim zdaniem „The Get Down” najbardziej ze wszystkiego pokazuje jak kreatywność i pragnienie wyrażenia siebie przez młodych ludzi może zmienić nie tylko miasto, ale cały świat. Nawet w naszym serialu są sceny, gdzie padają teksty „Co to ma być? Strata czasu jakieś rymowanki”. Wczoraj byłem w Londynie, 2 dni temu w Paryżu i gdzie tylko nie spojrzałem w Paryżu, widziałem graffiti. Jak myślisz, skąd się tam wzięło? Z Bronxu, ponieważ w 1977 r. jakiś dzieciak zaczął to robić. Następnego dnia jego wrzutu już nie było, ale nie zależało mu na sławie. Namalował sprayem na boku pociągu swoją ksywę i powiedział mamie „Mamo, kiedy widzę swoje imię na tym pociągu to wiem, że jestem kimś”. Także ten serial mówi o Nowym Jorku i całej generacji dzieciaków, którym mówiono „Nie liczysz się, nie istniejesz” i ich woli pokazania, że jest przeciwnie i są że są istotni. Marcin: A jak uważacie, dlaczego, ze wszystkich dzielnic takich jak Harlem, Brooklyn czy Queens, hip-hop powstał właśnie na Bronxie? Nelson: To jest właśnie ta tajemnica!Baz: Nie potrafię odpowiedzieć na to pytanie!Nelson: Nie da się tego w pełni wyjaśnić, dlatego, że jak weźmiesz pod uwagę mieszankę ludzi, jaką miałeś na Brooklynie, Harlemie czy w części Queens, to była to ta sama mieszanka co na Bronxie. Nowy Jork był jak „kociołek”. Coś wydarzyło się akurat w tej konkretnej dzielnicy. Oczywiście DJ’e w innych częściach miasta mówili „Aaa, już wcześniej tak robiliśmy!”, ale ja jestem z Brooklynu i uwierz mi – chętnie bym zawłaszczył ten element historii. Prawda jest jednak taka, że ta niezwykła grupka DJ’ów, muzyków i ludzi nie bojących się eksperymentować, akurat skupiła się w tej dzielnicy w tym konkretnie czasie. Byli oni bardzo otwarci na karaibską muzykę, latynoską oraz wszystko co działo się w ich dzielnicy, czyli r&b, funk i soul. Także myślę, że nie można zdecydowanie stwierdzić czemu Bronx, a nie Brooklyn czy Harlem, ale mogę śmiało powiedzieć, że jak już się rozpoczęło na Bronxie, to w mgnieniu oka wszystko przeniosło się też na Harlem i kolejne dzielnice. Wkrótce całe miasto wrzało. Ważny jest też element „anty-disco”, ponieważ wiele osób, o których mówimy, było zbyt młodych, żeby chodzić do klubów. Byli zbyt młodzi, a świat disco był światem dorosłych. Ubierali się w buty na koturnach i odblaskowe spodnie, a nasi bohaterzy przesiadywali w osiedlowych „centrach rekreacyjnych” (świetlicach) i na ulicach. Także duża rolę odegrał właśnie ten konflikt czegoś młodzieżowego z czymś dorosłym. Baz: Tak, dokładnie. Ale trzeba też przyznać, że świat disco był niesamowity, po prostu z czasem zawładnęło nim zepsucie. Ale tak samo jak ciągle współpracujemy z Grandmaster Flashem, współpracujemy też z Nilem Rodgersem przy warstwie muzycznej. Pewnego razu Nile wspominał, jak był gdzieś w centrum miasta i usłyszał jakiś utwór, na którym ktoś gadał, a w tle podkładu poznał znajome dźwięki i stwierdził „To chyba mój wokal”. Usłyszał wtedy od kogoś, że jest coś takiego jak „hip-hop”, to były lata 80. Nelson: Tak, warto zauważyć też, że w 1979 r. nazwą „hip-hop”, którą bierzemy za pewnik, nie posługiwali się ani Flash, ani Bambaataa, ani Kool Herc. To sformułowanie przyjęło się dopiero jakoś w latach 1981-82. W świecie, który przedstawiamy w „The Get Down”, nie istnieje coś takiego jak „hip-hop”. To po prostu to coś, co robimy – niezależnie czy nazwiesz to „the get down” tak jak Flash, czy „B-beats” wzorem Herca. Wtedy jeszcze nie było jednej utartej nazwy, to była po prostu forma ekspresji i coś, czym ludzie się zajmowali. Baz: Wracając jeszcze na chwilkę do Twojego pytania – sam zadawałem sobie pytania w stylu „Czemu akurat we Włoszech w latach 1840 – 1890 rozwinęła się Opera w takiej właśnie formie i zdominowała świat muzyki?” albo „Czemu akurat w Liverpoolu rock and roll przeszedł tak radykalną transformację?”. Czemu w Storyville, w Nowym Orleanie afrykańskie rytmy i irlandzkie melodie stworzyły razem „ragtime” i jak ten przekształcił się w blues, a ten z kolei w rock and roll? Rozumiesz, w jakiś sposób geograficzne lokacje i przemieszanie się ludzi z różnych sfer społecznych tym zaowocowało. Dużą rolę odgrywa moim zdaniem „krzyżowanie gatunków”. Podróżując po świecie zauważyłem, że wszystko, co jest wspaniałe, powstaje wtedy, gdy jedna rzecz z jednego miejsca krzyżuje się z drugą i rodzi się trzecia idea, silniejsza i bardziej interesująca. Ale odpowiadając na pytanie, to tak naprawdę nie wiemy, czemu akurat padło na Bronx. Nelson, może powinniśmy wymyślić jakąś odpowiedź bo wszyscy o to pytają i powinniśmy wiedzieć, ale nie ma jednej odpowiedzi. Chyba woda na Bronxie miała w sobie coś magicznego <śmiech> Nie zabrakło też wspomnień Nelsona z okresu pierwszych rapowych imprez w parkach oraz opisania niepowtarzalnego klimatu ówczesnych koncertów i imprez rapowych, nieraz niosących ze sobą zagrożenie...Nelson: Wróćmy na chwilę do czasów imprez w parkach, do których wszyscy tak nawiązują z sentymentem – ja je przeżyłem. Wyglądało to tak – w środku parku rozstawiano gigantyczne głośniki, z których przez całą noc leciała rozkręcona prawie na max muzyka, a policja tego nie przerywała. Miasto było praktycznie wolne, gliny były bardziej zajęte wcinaniem chińszczyzny – widziałem to, siedzieli w furze zajadając się chińszczyzną z budki, podczas gdy impreza trwała w najlepsze. Także wyobraź sobie ten cały świat swobody i wolności. Jednocześnie niosło to jednak ze sobą chaos, chaos i wolność szły w parze.Baz: Tak, moim zdaniem na ulicach musi być pewna „dzikość”. Aby zrodziło się coś w pełni nowego, niezbędne jest pewne ryzyko i niebezpieczeństwo, takie rzeczy nie powstają w komfortowym otoczeniu. Nelson: Dokładnie, powiem Ci, że począwszy od lat 70., przez całe lata 80. a nawet jeszcze 90. nie byłem na żadnej imprezie hip-hopowej, na której czułbym się stuprocentowo bezpiecznie. Wiedziałem, że na każdym koncercie coś z pewnością się wydarzy – nie wiedziałem co, ale podobała mi się ta świadomość. Kiedy zacząłem chodzić na koncerty, na których nic nieprzewidywalnego się już nie działo, czułem zawód „Ech, zwyczajny koncert”. Zabrakło tego poczucia chodzenia „na krawędzi” – kiedy to zniknęło, hip-hop stał się czymś innym, mainstreamowi atrakcją. Nie zawsze było bowiem tak bezpiecznie – kiedyś zawsze wybuchała jakaś bójka, mogli Cię obrabować, albo coś innego w tym stylu – niezależnie czy mówimy o malutkim klubie czy wielkiej hali, w której grało Run DMC. Z czasem to poczucie zagrożenia, które czułeś nawet chodząc po mieście, zmalało, atmosfera się zmieniła. Obecnie odczuwam to bardziej nawet w Berlinie – może tam mogłaby się narodzić kolejna wielka rzecz, do tego niezbędna jest bowiem inspiracja prosto „z ulicy”.Ok, dzięki wielkie za wywiad!Powyższy zapis zawiera lekko skróconą, zredagowaną wersję. Pod spodem znajdziecie nagranie audio całej, 20-minutowej rozmowy, przeprowadzonej w formie luźnej pogawędki typu "roundtable" w gronie kilku osób i dziennikarzy z różnych krajów. Do tej pory prezentowaliśmy wam już dwa wywiady przeprowadzone na nowojorskim planie serialu "The Get Down" Netflixa podczas naszej krótkiej wycieczki za Ocean - rozmowę Mateusza z Grandmaster Flashem oraz nasz wywiad z Justicem Smithem i Herizen Guardiolą, aktorami, którzy wcielili się w role Booksa i Mylene. Teraz mamy dla was wyjątkową, obszerną rozmowę ze słynnym reżyserem całego serialu, mającym zarazem na koncie takie produkcje jak "Wielki Gatsby", "Romeo i Julia" i "Moulin Rouge" - Bazem Luhrmannem, oraz uznanym historykiem hip-hopu, pisarzem i filmowcem rodem z Brooklynu Nelsonem Georgem.

Zastanawialiście się może kiedykolwiek, co było wyjątkowego w Bronxie lat 70. i czemu hip-hop narodził się akurat tam? Jaki wpływ na początki i rozwój hip-hopu miała muzyka disco? Jak wyglądały pierwsze imprezy rapowe, organizowane w nowojorskich parkach, jak reagowała na nie policja i czemu nierozerwalnie niosły ze sobą element zagrożenia? To wszystko, jak i wiele innych, fascynujących wątków, znajdziecie w rozwinięciu - zapraszamy!

Zapytany na początku o fascynację i wiedzę o hip-hopie przed serialem, australijski reżyser obrazowo wyjaśnił:

Pochodząc z bardzo niewielkiego miasteczka w Australii, niejako wybrałem świat, w którym chcę żyć i ruszyłem w nieznane. Ten serial to pierwszy taki przypadek, że historia, nad którą pracuję, jest ciągle żywa. Kiedy to wszystko działo się w 1977 roku, już wtedy wpływało na mnie. Siedziałem w mojej „wiosce”, patrzyłem z oddali na Nowy Jork – miejsce niezwykłej kreatywności, dramatu, filmu – zdecydowałem, że pragnę tam mieszkać. Pamiętam, jak miałem 16 lat i mój przyjaciel wrócił z podróży do Nowego Jorku. Spytałem go „Stary, jak było?”, na co ten odparł „Noś płaszcz i nie patrz nikomu prosto w oczy”. Stwierdziłem „Jadę tam!”. Mój niesamowity „romans” z tym miastem trwa już od lat – mieszkam tu, moje dzieci chodzą tu do szkoły...

W międzyczasie Baz Luhrmann współpracował z muzykami z najróżniejszych światów muzycznych, ale też m.in. z Jay-Z nad soundtrackiem do filmu "The Great Gatsby", czy z Missy Elliott.

Baz: Odpowiadając na pytanie, czy przed „The Get Down” interesowałem się hip-hopem, powiem, że tak – w naturalny i normalny sposób. Moim zdaniem hip-hop jako całość to najwspanialsza w pełni nowa rzecz, jaka pojawiła się w ostatnich dziesięcioleciach. Kiedy ostatni raz coś takiego miało miejsce? I nie chodzi nawet o przedłużenie sztuki spoken word i rzucanie rymów na bity, ale też samą ideę malowania Twojego imienia na boku pociągu. Zanim pojawiło się graffiti, Nowy Jork był miastem szarym, ponurym...

Kiedy poznałem Nelsona, już w pierwszych dniach zabrał mnie na wycieczkę na Bronx.

Nelson: Tak. Bronx to wyjątkowe miejsce – mamy całą „mitologię” i znamy go ze zdjęć, ale pojechać tam i zobaczyć jego geografię wiele dały Bazowi. Pamiętam, że był pod wrażeniem, jak „górzysty” jest Bronx – leży bowiem na wzgórzu, dużo wyżej niż cała reszta miasta. Jeśli obejrzysz „The Get Down”, zauważysz, że dachy i balkony odgrywają dużą rolę w opowieści, przez cały sezon. Utarło się też, że hip-hop narodził się na Południowym Bronxie, ale Herc mieszkał kawał drogi stamtąd na zachód, Bambaataa z kolei dalej na wschód, także cała dzielnica tętniła tą muzyką. Wszyscy myślą, że Bronx to 3 MC’s i kilka płonących budynków, ale to tylko mała cząstka całości i moim zdaniem udało się to dobrze ukazać w serialu. Nie mieliśmy jednak na celu „poprawiania” ludzi jak w szkole, a raczej rozszerzania ich wiedzy na temat początków.

Baz: Jasne, Bronx faktycznie płonął, tak, dużo było wokół bólu i przemocy, ale nie brakło też ciepła i każdy, kto tam wtedy dorastał, z kim się stykaliśmy, podkreślał, że nie dostrzegali  tych negatywnych aspektach, widzieli możliwości. Gdy jesteś młody, zaczynasz myśleć kreatywnie i próbujesz stworzyć jakiś swój „mit”. Ten gość, który był naszym duchowym przewodnikiem, nie nazwał siebie Joseph Saddler, choć tak się naprawdę nazywa. Nazwał siebie Grandmaster - od Kung-Fu, i Flash - od swojego ulubionego bohatera komiksowego. Stworzył swój mit.

Nelson: Dokładnie, jak pomyślisz o hip-hopie to jest to powtarzający motyw. Każdy tworzy nową tożsamość i staje się swoim własnym superbohaterem, takim mistrzem Kung-Fu. Chcieliśmy to wyraźnie podkreślić – posłuchaj tylko tych ksyw - Shaolin Fantastic, Ladykiller Romantic! Do tego pomysł na wykorzystanie swoich butów Puma jako czegoś, z czego jesteś znany. Buty Puma były czymś poważnym w tamtych latach. Jak nosiłeś czerwone Pumy, musiałeś mieć naprawdę mieć jaja, ponieważ najczęstszym pytaniem, które mogłeś wtedy usłyszeć na ulicy było „Jaki rozmiar nosisz?”, a po nim „Chcę twoje trampki, ściągaj je”. Także samo założenie czerwonych butów Puma było prowokacją, tak jak i cały hip-hop.

Ten serial mówi o początkach hip-hopu czy o tym co było jeszcze wcześniej?

Baz: Dobre pytanie! Akcja toczy się w roku 1977, największym roku w historii przemysłu muzycznego. Jego zyski sięgnęły 2 miliardów dolarów, podczas gdy przemysł filmowy zarobił 1,5 mld $, a sportowy 0,5 mld $ - a to wszystko głównie za sprawą muzyki disco. O tym, co działo się na Bronxie jeszcze nikt nie słyszał. Także, tak jak mówił Flash – wszyscy chcą słuchać o cieście – to lata 80., ale nikt nie chce poznać przepisu na to ciasto – a to lata 70. Moim zdaniem „The Get Down” najbardziej ze wszystkiego pokazuje jak kreatywność i pragnienie wyrażenia siebie przez młodych ludzi może zmienić nie tylko miasto, ale cały świat.

Nawet w naszym serialu są sceny, gdzie padają teksty „Co to ma być? Strata czasu jakieś rymowanki”. Wczoraj byłem w Londynie, 2 dni temu w Paryżu i gdzie tylko nie spojrzałem w Paryżu, widziałem graffiti. Jak myślisz, skąd się tam wzięło? Z Bronxu, ponieważ w 1977 r. jakiś dzieciak zaczął to robić. Następnego dnia jego wrzutu już nie było, ale nie zależało mu na sławie. Namalował sprayem na boku pociągu swoją ksywę i powiedział mamie „Mamo, kiedy widzę swoje imię na tym pociągu to wiem, że jestem kimś”. Także ten serial mówi o Nowym Jorku i całej generacji dzieciaków, którym mówiono „Nie liczysz się, nie istniejesz” i ich woli pokazania, że jest przeciwnie i są że są istotni.

Marcin: A jak uważacie, dlaczego, ze wszystkich dzielnic takich jak Harlem, Brooklyn czy Queens, hip-hop powstał właśnie na Bronxie?

Nelson: To jest właśnie ta tajemnica!

Baz: Nie potrafię odpowiedzieć na to pytanie!

Nelson:
Nie da się tego w pełni wyjaśnić, dlatego, że jak weźmiesz pod uwagę mieszankę ludzi, jaką miałeś na Brooklynie, Harlemie czy w części Queens, to była to ta sama mieszanka co na Bronxie. Nowy Jork był jak „kociołek”. Coś wydarzyło się akurat w tej konkretnej dzielnicy. Oczywiście DJ’e w innych częściach miasta mówili „Aaa, już wcześniej tak robiliśmy!”, ale ja jestem z Brooklynu i uwierz mi – chętnie bym zawłaszczył ten element historii. Prawda jest jednak taka, że ta niezwykła grupka DJ’ów, muzyków i ludzi nie bojących się eksperymentować, akurat skupiła się w tej dzielnicy w tym konkretnie czasie. Byli oni bardzo otwarci na karaibską muzykę, latynoską oraz wszystko co działo się w ich dzielnicy, czyli r&b, funk i soul.

Także myślę, że nie można zdecydowanie stwierdzić czemu Bronx, a nie Brooklyn czy Harlem, ale mogę śmiało powiedzieć, że jak już się rozpoczęło na Bronxie, to w mgnieniu oka wszystko przeniosło się też na Harlem i kolejne dzielnice. Wkrótce całe miasto wrzało. Ważny jest też element „anty-disco”, ponieważ wiele osób, o których mówimy, było zbyt młodych, żeby chodzić do klubów. Byli zbyt młodzi, a świat disco był światem dorosłych. Ubierali się w buty na koturnach i odblaskowe spodnie, a nasi bohaterzy przesiadywali w osiedlowych „centrach rekreacyjnych” (świetlicach) i na ulicach. Także duża rolę odegrał właśnie ten konflikt czegoś młodzieżowego z czymś dorosłym.

Baz: Tak, dokładnie. Ale trzeba też przyznać, że świat disco był niesamowity, po prostu z czasem zawładnęło nim zepsucie. Ale tak samo jak ciągle współpracujemy z Grandmaster Flashem, współpracujemy też z Nilem Rodgersem przy warstwie muzycznej. Pewnego razu Nile wspominał, jak był gdzieś w centrum miasta i usłyszał jakiś utwór, na którym ktoś gadał, a w tle podkładu poznał znajome dźwięki i stwierdził „To chyba mój wokal”. Usłyszał wtedy od kogoś, że jest coś takiego jak „hip-hop”, to były lata 80.

Nelson: Tak, warto zauważyć też, że w 1979 r. nazwą „hip-hop”, którą bierzemy za pewnik, nie posługiwali się ani Flash, ani Bambaataa, ani Kool Herc. To sformułowanie przyjęło się dopiero jakoś w latach 1981-82. W świecie, który przedstawiamy w „The Get Down”, nie istnieje coś takiego jak „hip-hop”. To po prostu to coś, co robimy – niezależnie czy nazwiesz to „the get down” tak jak Flash, czy „B-beats” wzorem Herca. Wtedy jeszcze nie było jednej utartej nazwy, to była po prostu forma ekspresji i coś, czym ludzie się zajmowali.

Baz: Wracając jeszcze na chwilkę do Twojego pytania – sam zadawałem sobie pytania w stylu „Czemu akurat we Włoszech w latach 1840 – 1890 rozwinęła się Opera w takiej właśnie formie i zdominowała świat muzyki?” albo „Czemu akurat w Liverpoolu rock and roll przeszedł tak radykalną transformację?”. Czemu w Storyville, w Nowym Orleanie afrykańskie rytmy i irlandzkie melodie stworzyły razem „ragtime” i jak ten przekształcił się w blues, a ten z kolei w rock and roll? Rozumiesz, w jakiś sposób geograficzne lokacje i przemieszanie się  ludzi z różnych sfer społecznych tym zaowocowało.

Dużą rolę odgrywa moim zdaniem „krzyżowanie gatunków”. Podróżując po świecie zauważyłem, że wszystko, co jest wspaniałe, powstaje wtedy, gdy jedna rzecz z jednego miejsca krzyżuje się z drugą i rodzi się trzecia idea, silniejsza i bardziej interesująca. Ale odpowiadając na pytanie, to tak naprawdę nie wiemy, czemu akurat padło na Bronx. Nelson, może powinniśmy wymyślić jakąś odpowiedź bo wszyscy o to pytają i powinniśmy wiedzieć, ale nie ma jednej odpowiedzi. Chyba woda na Bronxie miała w sobie coś magicznego <śmiech>

Nie zabrakło też wspomnień Nelsona z okresu pierwszych rapowych imprez w parkach oraz opisania niepowtarzalnego klimatu ówczesnych koncertów i imprez rapowych, nieraz niosących ze sobą zagrożenie...

Nelson: Wróćmy na chwilę do czasów imprez w parkach, do których wszyscy tak nawiązują z sentymentem – ja je przeżyłem. Wyglądało to tak – w środku parku rozstawiano gigantyczne głośniki, z których przez całą noc leciała rozkręcona prawie na max muzyka, a policja tego nie przerywała. Miasto było praktycznie wolne, gliny były bardziej zajęte wcinaniem chińszczyzny – widziałem to, siedzieli w furze zajadając się chińszczyzną z budki, podczas gdy impreza trwała w najlepsze. Także wyobraź sobie ten cały świat swobody i wolności. Jednocześnie niosło to jednak ze sobą chaos, chaos i wolność szły w parze.

Baz: Tak, moim zdaniem na ulicach musi być pewna „dzikość”. Aby zrodziło się coś w pełni nowego, niezbędne jest pewne ryzyko i niebezpieczeństwo, takie rzeczy nie powstają w komfortowym otoczeniu.

Nelson: Dokładnie, powiem Ci, że począwszy od lat 70., przez całe lata 80. a nawet jeszcze 90. nie byłem na żadnej imprezie hip-hopowej, na której czułbym się stuprocentowo bezpiecznie. Wiedziałem, że na każdym koncercie coś z pewnością się wydarzy – nie wiedziałem co, ale podobała mi się ta świadomość. Kiedy zacząłem chodzić na koncerty, na których nic nieprzewidywalnego się już nie działo, czułem zawód „Ech, zwyczajny koncert”. Zabrakło tego poczucia chodzenia „na krawędzi” – kiedy to zniknęło, hip-hop stał się czymś innym, mainstreamowi atrakcją. Nie zawsze było bowiem tak bezpiecznie – kiedyś zawsze wybuchała jakaś bójka, mogli Cię obrabować, albo coś innego w tym stylu – niezależnie czy mówimy o malutkim klubie czy wielkiej hali, w której grało Run DMC. Z czasem to poczucie zagrożenia, które czułeś nawet chodząc po mieście, zmalało, atmosfera się zmieniła. Obecnie odczuwam to bardziej nawet w Berlinie – może tam mogłaby się narodzić kolejna wielka rzecz, do tego niezbędna jest bowiem inspiracja prosto „z ulicy”.

Ok, dzięki wielkie za wywiad!

Powyższy zapis zawiera lekko skróconą, zredagowaną wersję. Pod spodem znajdziecie nagranie audio całej, 20-minutowej rozmowy, przeprowadzonej w formie luźnej pogawędki typu "roundtable" w gronie kilku osób i dziennikarzy z różnych krajów.

]]>
Reed Hastings (Netflix CEO) - nasz wywiad o "The Get Down", "Narcos" czy przyszłych planachhttps://popkiller.kingapp.pl/2016-09-22,reed-hastings-netflix-ceo-nasz-wywiad-o-the-get-down-narcos-czy-przyszlych-planachhttps://popkiller.kingapp.pl/2016-09-22,reed-hastings-netflix-ceo-nasz-wywiad-o-the-get-down-narcos-czy-przyszlych-planachSeptember 22, 2016, 12:07 pmAdmin stronyW tym tygodniu platforma Netflix weszła pełną parą do Polski - uruchomiła znaczną część oferty z polskim tłumaczeniem, polskojęzyczną stronę i social media a do Warszawy na specjalną konferencję przyleciał współzałożyciel i CEO Netflixu, Reed Hastings. Udało nam się zadać mu kilka pytań o nurtujące nas kwestie - w tym oczywiście hip-hopowe wątki.Spośród waszych najnowszych seriali dwa są w dużym stopniu oparte na kulturze hip-hopowej - "The Get Down" cofa się aż do "dnia pierwszego" i prezentuje nam to, jak hip-hop rodził się w nowojorskim Bronksie, natomiast "Luke Cage" pełen jest rapowych nawiązań - na ścianie jednego z bohaterów widzimy ogromny obraz Notoriousa B.I.G., w trailerze słyszymy Ol' Dirty Bastarda a tytuły odcinków noszą nazwy utworów Gang Starr. Czy planujecie mocniej wgłębić się w tę tematykę i stworzyć więcej seriali, które w jakiś sposób opierać będą się na hip-hopie?Planujemy stworzyć więcej seriali w każdym możliwym rodzaju, tak by zgromadzić zarówno taką widownię jak przy "The Get Down", jak również całkowicie odmienną. Chcemy objąć bardzo różne klimaty i publiczność - w tym oczywiście także widzów hip-hopowych.[Z boku dołącza się Jonathan Friedland, globalny szef komunikacji Netflix] Chcemy również stworzyć możliwości twórcom czy reżyserom do oddania tej różnorodności, która często krępowana jest w tradycyjnej telewizji i gdzie na aż taki rozstrzał klimatyczny nie ma miejsca. Udostępniamy miejsce dla całkowicie różnych twórców i całkowicie różnych seriali - taką możliwość oferuje nam Internet.Jeżeli jesteśmy natomiast przy waszych serialach Marvela - moim zdaniem wyraźnie różnią się one od filmów kinowych. Brak tam pędzącej akcji czy przeładowania efektów specjalnych, wszystko zbudowane jest za to na klimacie, ukazując bohatera jako normalnego gościa z normalnymi problemami. Czy taka była wasza koncepcja od samego startu, jeśli chodzi o "Daredevila" czy "Luke'a Cage'a"?Doskonale to ująłeś. W serialu - porównując go z filmem kinowym - mamy więcej czasu na rozbudowanie charakteru postaci, możemy więc zadbać o stworzenie specjalnej więzi między bohaterem a widzami poprzez rozwinięcie tła, pobocznych historii i elementów, z którymi ludzie mogą się utożsamić.Czy jest to również powód, dzięki któremu stworzyliście najlepszego Punishera ever w drugim sezonie "Daredevila"?Dzięki, miło to słyszeć (śmiech) Czekajcie na jego własny serial!CNE: Parę lat temu w serialu HBO "Entourage" mogliśmy zobaczyć wątek, w którym główny bohater Vinnie Chase niesamowicie chciał nakręcić film "Medellin" o historii Pablo Escobara i namawiał wszystkich wokół do zainwestowania w niego. Czy zainspirowało was to może w jakiś sposób do stworzenia "Narcos"?Chcieliśmy, by Vinnie w końcu spełnił swój sen (śmiech) Choć "Medellin" okazało się w serialu katastrofą, a my daliśmy radę, udało się więc jakoś zrzucić tę klątwę (śmiech).A jak już mowa o "Narcos" - wiele osób zastanawiało się czy zakończycie serial w momencie śmierci Pablo Escobara. Teraz wiemy już, że w produkcji są już 3 i 4 sezon - widząc ostatnie sceny sezonu 2 możemy spodziewać się tego, że 3 skupi się na Kartelu Cali, czy planujecie jednak polecieć też w kolejnych sezonach do Meksyku i odwiedzić El Chapo?El Chapo akurat siedzi, więc może być ciężko (śmiech) "Narcos" śledzi i opowiada historię kokainowego biznesu, a jeden etap naturalnie przechodzi tu w kolejny. Następny sezon opowie więcej o Kartelu Cali, a także przeniesie was do Meksyku - gdzie było jeszcze wielu, wielu różnych narkotykowych baronów przed El Chapo.Historia będzie więc toczyć się dalej?Póki kręci się kokainowy biznes, póty mamy co opowiadać (śmiech) Muszę też napomknąć, że odtwórca roli szefa Kartelu Cali, Damian Alcazar, to naprawdę świetny aktor - mogliście zobaczyć próbkę tego w 2 sezonie, ale dopiero w 3 w pełni rozwinie on skrzydła i przekonacie się o tym sami.Sprawdźcie również:Grandmaster Flash - nasz wywiad o serialu "The Get Down"The Get Down - 10 powodów, dla których musicie obejrzeć nowy serial NetflixJustice Smith & Herizen Guardiola (Books & Mylene) - wywiad z aktorami "The Get Down"Luke Cage czyli nowy serial Netflixu i Marvela w rytmach hip-hopuW tym tygodniu platforma Netflix weszła pełną parą do Polski - uruchomiła znaczną część oferty z polskim tłumaczeniem, polskojęzyczną stronę i social media a do Warszawy na specjalną konferencję przyleciał współzałożyciel i CEO Netflixu, Reed Hastings. Udało nam się zadać mu kilka pytań o nurtujące nas kwestie - w tym oczywiście hip-hopowe wątki.

Spośród waszych najnowszych seriali dwa są w dużym stopniu oparte na kulturze hip-hopowej - "The Get Down" cofa się aż do "dnia pierwszego" i prezentuje nam to, jak hip-hop rodził się w nowojorskim Bronksie, natomiast "Luke Cage" pełen jest rapowych nawiązań - na ścianie jednego z bohaterów widzimy ogromny obraz Notoriousa B.I.G., w trailerze słyszymy Ol' Dirty Bastarda a tytuły odcinków noszą nazwy utworów Gang Starr. Czy planujecie mocniej wgłębić się w tę tematykę i stworzyć więcej seriali, które w jakiś sposób opierać będą się na hip-hopie?

Planujemy stworzyć więcej seriali w każdym możliwym rodzaju, tak by zgromadzić zarówno taką widownię jak przy "The Get Down", jak również całkowicie odmienną. Chcemy objąć bardzo różne klimaty i publiczność - w tym oczywiście także widzów hip-hopowych.

[Z boku dołącza się Jonathan Friedland, globalny szef komunikacji Netflix] Chcemy również stworzyć możliwości twórcom czy reżyserom do oddania tej różnorodności, która często krępowana jest w tradycyjnej telewizji i gdzie na aż taki rozstrzał klimatyczny nie ma miejsca. Udostępniamy miejsce dla całkowicie różnych twórców i całkowicie różnych seriali - taką możliwość oferuje nam Internet.

Jeżeli jesteśmy natomiast przy waszych serialach Marvela - moim zdaniem wyraźnie różnią się one od filmów kinowych. Brak tam pędzącej akcji czy przeładowania efektów specjalnych, wszystko zbudowane jest za to na klimacie, ukazując bohatera jako normalnego gościa z normalnymi problemami. Czy taka była wasza koncepcja od samego startu, jeśli chodzi o "Daredevila" czy "Luke'a Cage'a"?

Doskonale to ująłeś. W serialu - porównując go z filmem kinowym - mamy więcej czasu na rozbudowanie charakteru postaci, możemy więc zadbać o stworzenie specjalnej więzi między bohaterem a widzami poprzez rozwinięcie tła, pobocznych historii i elementów, z którymi ludzie mogą się utożsamić.

Czy jest to również powód, dzięki któremu stworzyliście najlepszego Punishera ever w drugim sezonie "Daredevila"?

Dzięki, miło to słyszeć (śmiech) Czekajcie na jego własny serial!

CNE: Parę lat temu w serialu HBO "Entourage" mogliśmy zobaczyć wątek, w którym główny bohater Vinnie Chase niesamowicie chciał nakręcić film "Medellin" o historii Pablo Escobara i namawiał wszystkich wokół do zainwestowania w niego. Czy zainspirowało was to może w jakiś sposób do stworzenia "Narcos"?

Chcieliśmy, by Vinnie w końcu spełnił swój sen (śmiech) Choć "Medellin" okazało się w serialu katastrofą, a my daliśmy radę, udało się więc jakoś zrzucić tę klątwę (śmiech).

A jak już mowa o "Narcos" - wiele osób zastanawiało się czy zakończycie serial w momencie śmierci Pablo Escobara. Teraz wiemy już, że w produkcji są już 3 i 4 sezon - widząc ostatnie sceny sezonu 2 możemy spodziewać się tego, że 3 skupi się na Kartelu Cali, czy planujecie jednak polecieć też w kolejnych sezonach do Meksyku i odwiedzić El Chapo?

El Chapo akurat siedzi, więc może być ciężko (śmiech) "Narcos" śledzi i opowiada historię kokainowego biznesu, a jeden etap naturalnie przechodzi tu w kolejny. Następny sezon opowie więcej o Kartelu Cali, a także przeniesie was do Meksyku - gdzie było jeszcze wielu, wielu różnych narkotykowych baronów przed El Chapo.

Historia będzie więc toczyć się dalej?

Póki kręci się kokainowy biznes, póty mamy co opowiadać (śmiech) Muszę też napomknąć, że odtwórca roli szefa Kartelu Cali, Damian Alcazar, to naprawdę świetny aktor - mogliście zobaczyć próbkę tego w 2 sezonie, ale dopiero w 3 w pełni rozwinie on skrzydła i przekonacie się o tym sami.

Sprawdźcie również:

Grandmaster Flash - nasz wywiad o serialu "The Get Down"

The Get Down - 10 powodów, dla których musicie obejrzeć nowy serial Netflix

Justice Smith & Herizen Guardiola (Books & Mylene) - wywiad z aktorami "The Get Down"

Luke Cage czyli nowy serial Netflixu i Marvela w rytmach hip-hopu

]]>
Justice Smith & Herizen Guardiola (Books & Mylene) - wywiad z aktorami "The Get Down"https://popkiller.kingapp.pl/2016-08-31,justice-smith-herizen-guardiola-books-mylene-wywiad-z-aktorami-the-get-downhttps://popkiller.kingapp.pl/2016-08-31,justice-smith-herizen-guardiola-books-mylene-wywiad-z-aktorami-the-get-downSeptember 22, 2017, 3:09 pmMarcin NataliWcześniej w tym miesiącu prezentowaliśmy wam nasz videowywiad z Grandmaster Flashem, przeprowadzony dla ProstoTV przy okazji naszego spontanicznego tripu do Big Apple i pobytu na planie serialu "The Get Down" w dzielnicy Queens. Oprócz legendarnego DJ'a, udało nam się też porozmawiać z kilkoma aktorami grającymi w najnowszej produkcji Netflix, która dopiero miała swoją premierę.Na pierwszy ogień mamy dla was rozmowę z wybuchowym duetem Justicem Smith & Herizen Guardiolą, czyli serialowymi kategoriami ujmując - Books i Mylene. Niezwykle sympatyczna, otwarta i ekspresyjna dwójka podzieliła się z nami wrażeniami z pracy nad "The Get Down", w dużej mierze też od strony hip-hopowej edukacji i młodzieńczej zajawki.MN: “The Get Down” ukazuje późne lata 70. na Bronxie. Co najbardziej podobało Wam się w powrocie do tego okresu i jak czuliście się ożywiając lata 70., początki i korzenie hip-hopu?Justice: Cała ta moda była fajna, zupełnie inne układanie fryzur, również masa fajnego slangu z lat 70., którego dziś już nikt nie używa.Herizen: O tak, slang był zabawny. Również podobały mi się elementy tamtej mody. Sama nigdy nie noszę sukienek, raczej jestem typem dziewczyny od t-shirtów i jeansów, także miałam ubaw zakładając buty na obcasach i strojąc się. Jak widzicie, też moja fryzura znacząco różni się od tej w serialu także podobała mi się ta metamorfoza.Przy okazji kręcenia serialu mieliście okazję współpracować z legendami tej muzyki takimi jak Grandmaster Flash, Kurtis Blow czy Nas. Czy dzielili się z Wami swoimi historiami i wspomnieniami sprzed lat?J: Jak najbardziej, praktycznie przy każdej scenie, którą kręciliśmy, ktoś nam opowiadał „O pamiętam kiedy ja to robiłem w dawnych latach”.H: Tak, chłopaki wybierali się do tych klasycznych miejsc – nawet jeśli nie zawsze były to faktyczne miejscówki, to kapitalnie odwzorowane repliki miejsc, w których jako DJ zaczynał Grandmaster Flash. Miał on ogromny wkład w scenografię, instruował reżysera Baza czy kogokolwiek, kto akurat kręcił dany odcinek, jaki powinni ukazać klimat, a nawet jak wyglądać powinno oświetlenie czy dekoracje. J: Cały serial jest owocem ścisłej współpracy wielu osób.H: Tak, dokładnie. Sam Baz powiedział, że to w tym zakresie największe przedsięwzięcie, w jakim brał udział, ponieważ swój wkład i wpływ miało tak wiele osób. Wyszło dzięki temu bardzo autentycznie i to się liczyło przede wszystkim, gdyż przedstawiamy tu skrawek historii. Jedyna rzecz fikcyjna to same postacie, ale w rzeczywistości nie brakowało takich dzieciaków.Teraz, kiedy mieliście tak niepowtarzalną okazję zagłębić się bardziej w kulturę hip-hopową, czy zmieniło się wasze postrzeganie jej i jak ważna jest wciąż? Ponieważ wydaje się, że przez lata niejako zapomnieli o pozostałych elementach takich jak graffiti czy breakdance…J: Prawdę mówiąc, wydaje mi się, że hip-hop był bardziej niezbędny na samym początku, kiedy powstawał, ponieważ przemoc uliczna, gangi i uzależnienie od narkotyków w tamtych latach naprawdę były silne. Wszędzie wokół działo się coś negatywnego, złego. Hip-hop dał dzieciakom możliwość wyrażania swoich emocji w sposób pozytywny, a także wpłynięcia na swoje środowisko i zrobienia czegoś dobrego, wartościowego. To podejście kierowało młodzieżą jeszcze w latach 80. i 90. – też czuję, że lata 90. to swoista „złota era” rapu. Obecnie coraz więcej numerów ogranicza się jedynie do tekstów w stylu „Mam te fury…”H: Hip-hop stracił swoje znaczenie, w pewnym sensie.J: Tak, ale mam wrażenie, że powoli coraz więcej raperów młodego pokolenia wraca do korzeni.H: Mamy Kendricka Lamara, J. Cole’aJ: Dokładnie! Właśnie o nich pomyślałem.H: Tacy raperzy jak oni przypominają nam o korzeniach gatunku, bo mają do przekazania więcej niż to, że „mają panny w Atlancie”. („I got broads in Atlanta”) <śmiech>J: Tak, chodzi o przesłanie, mówienie o tym, jak wyglądają Twoje zmagania każdego dnia, jak wygląda życie w tym systemie.H: Ponieważ w latach 70. nie miało znaczenia to, co posiadasz, bo nie miałeś niczego – jedynie muzykę. To poprzez nią wyrażało się swoje pragnienia i opisywało codzienną walkę, to było główne „ujście”. Z czasem ludzie przestali to doceniać, bo wszystko zaczęło przychodzić zbyt łatwo, a wszyscy pokochali hip-hop, a tym samym bity, które wyszły z czasem na pierwszy plan. Bit stał się ważniejszy od przesłania. J: Od tego się jednak przecież zaczęło, na początku DJ był najważniejszy. Dopiero później, kiedy pojawili się „wierszokleci”, MC’s, zdano sobie sprawę, że można w ten sposób promować swoje przesłanie, zamiast jedynie rozkręcać imprezy. Moim zdaniem od początku towarzyszyła tej muzyce dobra energia. H: W tamtym czasie bardziej brzmiało to jak poezja przeniesiona na bit, obecnie mam wrażenie, że pozostał sam bit. Ale jak wspomniałam, niektórzy artyści wracają do korzeni tej sztuki i jest to niezmiernie ważne. J: Myślę, że też dlatego ten serial jest tak wyczekiwany, bo ludzie tak bardzo kochają hip-hop.H: Dla mnie to czasem frustrujące, kiedy słyszę komentarze „O, słuchasz tego całego hip-hopu…”. Przecież kiedyś hip-hop miał przesłanie, duszę i pewną godność, rozumiesz. Bardzo się cieszę, że ten serial to ukaże i mam nadzieję, że zainspiruje więcej osób do wracania do esencji. Co było dla was najważniejsze w historii hip-hopu przedstawionej w „The Get Down”?H: Dzięki możliwości „przeniesienia się w czasie”, dużo nauczyliśmy się o historii hip-hopu. Przeczytaliśmy i przestudiowaliśmy wiele książek. Wydaje mi się, że moim ulubionym elementem i najważniejszym dla mnie była sama „walka” („the struggle”) – wiele osób nie miało pojęcia o całej codziennej „batalii”, którą toczyli młodzi w latach 70. na Bronxie. To coś, co było pomijane – ludzie skupiali się na samej muzyce i sztuce, ale nie zagłębiali się i nie zastanawiali się, skąd to się wzięło, a wyrosło to ze zmagań i bólu. Wiele dzieci nie miało domów, ludzie podpalali mieszkania i budynki, aby wyłudzić pieniądze z odszkodowań. Dochodziło też do wielu zabójstw na przypadkowych przechodniach na tle rabunkowym, można było zginąć z najmniejszego powodu. Przyznam się, że sama nawet o tym nie wiedziałam, dopóki nie rozpoczęłam pracy nad tym serialem. Nie miałam zielonego pojęcia, że takie rzeczy się działy w tamtym czasie. Byłam w szoku, to szalone, a zarazem bardzo smutne, aż serce się łamie. Te dzieciaki miały natomiast tak niewiele, a zrobiły z tego pożytek i stworzyły imperium – coś pozytywnego. To coś jak kwiat lotosu, który wyrasta z brudu i błota i staje się najpiękniejszym kwiatem… Przynajmniej dla mnie, to mój ulubiony. <śmiech>Ale tak, to przepiękna historia wytrwałości oraz wiary w swoje marzenie. Czasem masz ochotę to porzucić, ale w tym wszystkim chodzi o wiarę we własne marzenia. Nawet na moim przykładzie - wierzyłam w siebie i nigdy się nie poddałam, mimo tego, że rodzina w kółko powtarzała mi „Powinnaś chodzić do szkoły, zostać w przyszłości lekarzem albo prawnikiem” – wszyscy moi kuzyni to prawnicy, ale powiedziałam „Nie ma mowy, to po prostu nie ja, sorry. Nie jestem w tym dobra, wolę zająć się sztuką”. Podobnie te dzieciaki – przeciwstawiały się nie tylko swoim rodzicom ale praktycznie całej społeczności, nie przejmowali się ich zdaniem, wierzyli w siebie. Myślę, że to przesłanie, które trafi do każdego, kto obejrzy ten serial.Wbrew wszystkiemu.Dokładnie, wytrwałość wbrew wszelkim przeciwnościom losu.Czy uważacie, że „The Get Down” może stać się czymś na miarę „Straight Outta Compton” dla historii N.W.A., w kontekście tego, że opowiada o początkach i genezie hip-hopu? Do tej pory nie było chyba serialu czy nawet filmu, który opowiedziałby tę historię z perspektywy czasu.J: Tak, jeśli chodzi o przedstawienie samej genezy i historii początków, to są do siebie trochę podobne, ale „The Get Down” oferuje o wiele więcej. Opowiada o fikcyjnych postaciach w prawdziwym otoczeniu…H: Gramy fikcyjne postacie jeśli chodzi o same nazwiska czy rodziny, ale takich dzieciaków było wtedy od groma. Wcielamy się w rolę dzieci z lat 70., które miały te same marzenia. Również wtedy żyła Mylene, może miała inaczej na imię, ale też marzyła o zostaniu gwiazdą muzyki disco, rozumiesz. Ja staram się z całych sił ukazać to tak autentycznie jak tylko umiem.Pod spodem zapis audio rozmowy:Wcześniej w tym miesiącu prezentowaliśmy wam nasz videowywiad z Grandmaster Flashem, przeprowadzony dla ProstoTV przy okazji naszego spontanicznego tripu do Big Apple i pobytu na planie serialu "The Get Down" w dzielnicy Queens. Oprócz legendarnego DJ'a, udało nam się też porozmawiać z kilkoma aktorami grającymi w najnowszej produkcji Netflix, która dopiero miała swoją premierę.

Na pierwszy ogień mamy dla was rozmowę z wybuchowym duetem Justicem Smith & Herizen Guardiolą, czyli serialowymi kategoriami ujmując - Books i Mylene. Niezwykle sympatyczna, otwarta i ekspresyjna dwójka podzieliła się z nami wrażeniami z pracy nad "The Get Down", w dużej mierze też od strony hip-hopowej edukacji i młodzieńczej zajawki.

MN: “The Get Down” ukazuje późne lata 70. na Bronxie. Co najbardziej podobało Wam się w powrocie do tego okresu i jak czuliście się ożywiając lata 70., początki i korzenie hip-hopu?

Justice: Cała ta moda była fajna, zupełnie inne układanie fryzur, również masa fajnego slangu z lat 70., którego dziś już nikt nie używa.

Herizen: O tak, slang był zabawny. Również podobały mi się elementy tamtej mody. Sama nigdy nie noszę sukienek, raczej jestem typem dziewczyny od t-shirtów i jeansów, także miałam ubaw zakładając buty na obcasach i strojąc się. Jak widzicie, też moja fryzura znacząco różni się od tej w serialu także podobała mi się ta metamorfoza.

Przy okazji kręcenia serialu mieliście okazję współpracować z legendami tej muzyki takimi jak Grandmaster Flash, Kurtis Blow czy Nas. Czy dzielili się z Wami swoimi historiami i wspomnieniami sprzed lat?

J: Jak najbardziej, praktycznie przy każdej scenie, którą kręciliśmy, ktoś nam opowiadał „O pamiętam kiedy ja to robiłem w dawnych latach”.

H: Tak, chłopaki wybierali się do tych klasycznych miejsc –  nawet jeśli nie zawsze były to faktyczne miejscówki, to kapitalnie odwzorowane repliki miejsc, w których jako DJ zaczynał Grandmaster Flash. Miał on ogromny wkład w scenografię, instruował reżysera Baza czy kogokolwiek, kto akurat kręcił dany odcinek, jaki powinni ukazać klimat, a nawet jak wyglądać powinno oświetlenie czy dekoracje.

J: Cały serial jest owocem ścisłej współpracy wielu osób.

H: Tak, dokładnie. Sam Baz powiedział, że to w tym zakresie największe przedsięwzięcie, w jakim brał udział, ponieważ swój wkład i wpływ miało tak wiele osób. Wyszło dzięki temu bardzo autentycznie i to się liczyło przede wszystkim, gdyż przedstawiamy tu skrawek historii. Jedyna rzecz fikcyjna to same postacie, ale w rzeczywistości nie brakowało takich dzieciaków.

Teraz, kiedy mieliście tak niepowtarzalną okazję zagłębić się bardziej w kulturę hip-hopową, czy zmieniło się wasze postrzeganie jej i jak ważna jest wciąż? Ponieważ wydaje się, że przez lata niejako zapomnieli o pozostałych elementach takich jak graffiti czy breakdance…

J: Prawdę mówiąc, wydaje mi się, że hip-hop był bardziej niezbędny na samym początku, kiedy powstawał, ponieważ przemoc uliczna, gangi i uzależnienie od narkotyków w tamtych latach naprawdę były silne. Wszędzie wokół działo się coś negatywnego, złego. Hip-hop dał dzieciakom możliwość wyrażania swoich emocji w sposób pozytywny, a także wpłynięcia na swoje środowisko i zrobienia czegoś dobrego, wartościowego. To podejście kierowało młodzieżą jeszcze w latach 80. i 90. – też czuję, że lata 90. to swoista „złota era” rapu. Obecnie coraz więcej numerów ogranicza się jedynie do tekstów w stylu „Mam te fury…”

H: Hip-hop stracił swoje znaczenie, w pewnym sensie.

J: Tak, ale mam wrażenie, że powoli coraz więcej raperów młodego pokolenia wraca do korzeni.

H: Mamy Kendricka Lamara, J. Cole’a

J: Dokładnie! Właśnie o nich pomyślałem.

H: Tacy raperzy jak oni przypominają nam o korzeniach gatunku, bo mają do przekazania więcej niż to, że „mają panny w Atlancie”. („I got broads in Atlanta”) <śmiech>

J: Tak, chodzi o przesłanie, mówienie o tym, jak wyglądają Twoje zmagania każdego dnia, jak wygląda życie w tym systemie.

H: Ponieważ w latach 70. nie miało znaczenia to, co posiadasz, bo nie miałeś niczego – jedynie muzykę. To poprzez nią wyrażało się swoje pragnienia i opisywało codzienną walkę, to było główne „ujście”. Z czasem ludzie przestali to doceniać, bo wszystko zaczęło przychodzić zbyt łatwo, a wszyscy pokochali hip-hop, a tym samym bity, które wyszły z czasem na pierwszy plan. Bit stał się ważniejszy od przesłania.

J: Od tego się jednak przecież zaczęło, na początku DJ był najważniejszy. Dopiero później, kiedy pojawili się „wierszokleci”, MC’s, zdano sobie sprawę, że można w ten sposób promować swoje przesłanie, zamiast jedynie rozkręcać imprezy. Moim zdaniem od początku towarzyszyła tej muzyce dobra energia.

H: W tamtym czasie bardziej brzmiało to jak poezja przeniesiona na bit, obecnie mam wrażenie, że pozostał sam bit. Ale jak wspomniałam, niektórzy artyści wracają do korzeni tej sztuki i jest to niezmiernie ważne.

J: Myślę, że też dlatego ten serial jest tak wyczekiwany, bo ludzie tak bardzo kochają hip-hop.

H: Dla mnie to czasem frustrujące, kiedy słyszę komentarze „O, słuchasz tego całego hip-hopu…”. Przecież kiedyś hip-hop miał przesłanie, duszę i pewną godność, rozumiesz. Bardzo się cieszę, że ten serial to ukaże i mam nadzieję, że zainspiruje więcej osób do wracania do esencji.

Co było dla was najważniejsze w historii hip-hopu przedstawionej w „The Get Down”?

H: Dzięki możliwości „przeniesienia się w czasie”, dużo nauczyliśmy się o historii hip-hopu. Przeczytaliśmy i przestudiowaliśmy wiele książek. Wydaje mi się, że moim ulubionym elementem i najważniejszym dla mnie była sama „walka” („the struggle”) – wiele osób nie miało pojęcia o całej codziennej „batalii”, którą toczyli młodzi w latach 70. na Bronxie.  To coś, co było pomijane – ludzie skupiali się na samej muzyce i sztuce, ale nie zagłębiali się i nie zastanawiali się, skąd to się wzięło, a wyrosło to ze zmagań i bólu. Wiele dzieci nie miało domów, ludzie podpalali mieszkania i budynki, aby wyłudzić pieniądze z odszkodowań. Dochodziło też do wielu zabójstw na przypadkowych przechodniach na tle rabunkowym, można było zginąć z najmniejszego powodu. Przyznam się, że sama nawet o tym nie wiedziałam, dopóki nie rozpoczęłam pracy nad tym serialem. Nie miałam zielonego pojęcia, że takie rzeczy się działy w tamtym czasie. Byłam w szoku, to szalone, a zarazem bardzo smutne, aż serce się łamie. Te dzieciaki miały natomiast tak niewiele, a zrobiły z tego pożytek i stworzyły imperium – coś pozytywnego. To coś jak kwiat lotosu, który wyrasta z brudu i błota i staje się najpiękniejszym kwiatem… Przynajmniej dla mnie, to mój ulubiony. <śmiech>

Ale tak, to przepiękna historia wytrwałości oraz wiary w swoje marzenie. Czasem masz ochotę to porzucić, ale w tym wszystkim chodzi o wiarę we własne marzenia. Nawet na moim przykładzie - wierzyłam w siebie i nigdy się nie poddałam, mimo tego, że rodzina w kółko powtarzała mi „Powinnaś chodzić do szkoły, zostać w przyszłości lekarzem albo prawnikiem” – wszyscy moi kuzyni to prawnicy, ale powiedziałam „Nie ma mowy, to po prostu nie ja, sorry. Nie jestem w tym dobra, wolę zająć się sztuką”. Podobnie te dzieciaki – przeciwstawiały się nie tylko swoim rodzicom ale praktycznie całej społeczności, nie przejmowali się ich zdaniem, wierzyli w siebie. Myślę, że to przesłanie, które trafi do każdego, kto obejrzy ten serial.

Wbrew wszystkiemu.

Dokładnie, wytrwałość wbrew wszelkim przeciwnościom losu.

Czy uważacie, że „The Get Down” może stać się czymś na miarę „Straight Outta Compton” dla historii N.W.A., w kontekście tego, że opowiada o początkach i genezie hip-hopu? Do tej pory nie było chyba serialu czy nawet filmu, który opowiedziałby tę historię z perspektywy czasu.

J: Tak, jeśli chodzi o przedstawienie samej genezy i historii początków, to są do siebie trochę podobne, ale „The Get Down” oferuje o wiele więcej. Opowiada o fikcyjnych postaciach w prawdziwym otoczeniu…

H: Gramy fikcyjne postacie jeśli chodzi o same nazwiska czy rodziny, ale takich dzieciaków było wtedy od groma. Wcielamy się w rolę dzieci z lat 70., które miały te same marzenia. Również wtedy żyła Mylene, może miała inaczej na imię, ale też marzyła o zostaniu gwiazdą muzyki disco, rozumiesz. Ja staram się z całych sił ukazać to tak autentycznie jak tylko umiem.

Pod spodem zapis audio rozmowy:

]]>
Grandmaster Flash - nasz wywiad o serialu "The Get Down"https://popkiller.kingapp.pl/2016-08-11,grandmaster-flash-nasz-wywiad-o-serialu-the-get-downhttps://popkiller.kingapp.pl/2016-08-11,grandmaster-flash-nasz-wywiad-o-serialu-the-get-downSeptember 22, 2017, 3:09 pmAdmin stronyNiedawno pisaliśmy Wam o naszej zaskakującej nowojorskiej wyprawie - jej celem była wizyta na nowojorskim planie "The Get Down", najnowszego serialu Netflixu, poświęconego historii powstawania kultury hip-hopowej. A głównym punktem wizyty - rozmowa ze współtworzącym całość legendarnym Grandmasterem Flashem na planie zdjęciowym w Queens, w scenerii obecnego w serialu klubu Les Inferno. Zapraszam do sprawdzenia tego wyjątkowego wywiadu zrealizowanego we współpracy Prosto TV, Popkillera i CGM! Serial natomiast już jutro będzie dostępny do obejrzenia na platformie Netflix.[[{"fid":"35100","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"type":"media","link_text":null,"attributes":{"alt":"Grandmaster Flash - wywiad o serialu \"The Get Down”","height":323,"width":430,"class":"media-element file-default"}}]]"The Get Down" opowiada historię Nowego Jorku lat siedemdziesiątych, w momencie kiedy królujące na parkiecie disco ustępuje powoli hiphopowi i punkowi, a ulice miasta pogrążone są w biedzie i wojnach gangów. Miasto jest tłem historii czarnoskórych nastolatków z południowego Bronksu, którzy nie mają niczego oprócz siebie nawzajem, talentu do układania słów, tańca i tworzenia graffiti. Serial pokazuje rozwój muzyki przez pryzmat kariery poszczególnych bohaterów, którzy zmienią historię miasta na zawsze. Narratorem i producentem wykonawczym serialu jest Nas, raper, którego album "Illmatic" z 1994 roku stał się jednym z najważniejszych w historii hip hopu. W serialu zobaczymy m.in. nawiązania do biografii Grandmaster Flasha (który pełni także rolę współproducenta "The Get Down"), Kool Herca, Raheema czy Kurtisa Blowa.Niedawno pisaliśmy Wam o naszej zaskakującej nowojorskiej wyprawie - jej celem była wizyta na nowojorskim planie "The Get Down", najnowszego serialu Netflixu, poświęconego historii powstawania kultury hip-hopowej. A głównym punktem wizyty - rozmowa ze współtworzącym całość legendarnym Grandmasterem Flashem na planie zdjęciowym w Queens, w scenerii obecnego w serialu klubu Les Inferno. Zapraszam do sprawdzenia tego wyjątkowego wywiadu zrealizowanego we współpracy Prosto TV, Popkillera i CGM! Serial natomiast już jutro będzie dostępny do obejrzenia na platformie Netflix.

[[{"fid":"35100","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"type":"media","link_text":null,"attributes":{"alt":"Grandmaster Flash - wywiad o serialu \"The Get Down”","height":323,"width":430,"class":"media-element file-default"}}]]

"The Get Down" opowiada historię Nowego Jorku lat siedemdziesiątych, w momencie kiedy królujące na parkiecie disco ustępuje powoli hiphopowi i punkowi, a ulice miasta pogrążone są w biedzie i wojnach gangów. Miasto jest tłem historii czarnoskórych nastolatków z południowego Bronksu, którzy nie mają niczego oprócz siebie nawzajem, talentu do układania słów, tańca i tworzenia graffiti. Serial pokazuje rozwój muzyki przez pryzmat kariery poszczególnych bohaterów, którzy zmienią historię miasta na zawsze.

Narratorem i producentem wykonawczym serialu jest Nas, raper, którego album "Illmatic" z 1994 roku stał się jednym z najważniejszych w historii hip hopu. W serialu zobaczymy m.in. nawiązania do biografii Grandmaster Flasha (który pełni także rolę współproducenta "The Get Down"), Kool Herca, Raheema czy Kurtisa Blowa.

]]>
"The Get Down" - premiera ścieżki dźwiękowej już 12 sierpnia!https://popkiller.kingapp.pl/2016-08-08,the-get-down-premiera-sciezki-dzwiekowej-juz-12-sierpniahttps://popkiller.kingapp.pl/2016-08-08,the-get-down-premiera-sciezki-dzwiekowej-juz-12-sierpniaAugust 8, 2016, 3:57 pmMaciej WojszkunNależąca do reżysera Buza Luhrmanna wytwórnia House of Icona we współpracy z RCA Records wydaje ścieżkę dźwiękową do naszpikowanego muzyką serialu "The Get Down"! Album The Get Down: Original Soundtrack From The Netflix Original Series dostępny będzie w Apple Music przez miesiąc od 12 sierpnia, a następnie trafi do sprzedaży fizycznej. 12 sierpnia to także premiera samego serialu, który będzie dostępny w serwisie Netlix na całym świecie, także w Polsce.Wyprodukowany przez Luhrmanna i Nasa, "The Get Down: Original Soundtrack From The Netflix Original Series" zawierać będzie zarówno muzykę z serialu, jak i utwory z repertuaru takich artystów jak Nas, Miguel, Christina Aguilera, ZAYN, Leon Bridges, Jaden Smith, Raury i inni. Dodatkowo do pracy przy płycie udało się pozyskać także twórcę turntablismu, Grandmastera Flasha i legendarnego producenta Nile’a Rodgersa. Pozostali twórcy i pełna tracklista płyty zostanie ogłoszona w najbliższym czasie.„Płyta jest wprowadzeniem do wielu styli i gatunków muzycznych, jakie można usłyszeć w "The Get Down". To historia Nowego Jorku z lat 70-tych, dekady tak twórczej, jak i chaotycznej” mówi Luhrmann. „W serialu wykorzystujemy klasyki, jak i współczesne kawałki – czasami łącząc je w jedną wspólną mapę muzyki. Zaszczytem dla mnie jest zaangażowanie w tej projekt muzyków z tak różnych biegunów muzycznych”.W oczekiwaniu na ścieżkę dźwiękową, producent serialu Nelson George przygotował kilka playlist z dźwiękami z lat 70-tych. Klikając poniżej można wysłuchać ich w serwisie Apple Music:R&B 1977-1979 - https://smarturl.it/TGDrb Night At Les Inferno - https://smarturl.it/TGDlesinferno Night at Hijos Boricuas - https://smarturl.it/TGDhijosboricuas Disco 1977-1979 - https://smarturl.it/TGDdisco Serial "The Get Down" to muzyczna saga o tym jak Nowy Jork na skraju bankructwa dał życie nowemu rodzajowi sztuki. Osadzona w roku 1977 historia początków hip-hopu i zmierzchu ery disco opowiedziana jest losami bohaterów, muzyką, sztuką i tańcem dzieciaków z południowej części dzielnicy Bronix, które na zawsze zmieniły świat. Twórcami serialu są nagrodzona 4 Oscarami producentka Cathrine Martin, znani MC – Nas i Grandmaster Flash, a także historyk-hiphopu i producent wykonawczy Nelson George. Zwiastun serialu możecie obejrzeć poniżej.W obsadzie To Get Down grają m.in. Justice Smith (“Ezekiel ‘Books’ Figuero”), Shameik Moore (“Shaolin Fantastic”), Herizen Guardiola (“Mylene Cruz”), Skylan Brooks (“Ra Ra Kipling”), Tremaine Brown Jr. (“Boo Boo Kiping”), Yahya Abdul-Mateen II (“Cadillac”) and Jimmy Smits (“Francisco ‘Papa Fuerte’ Cruz”) I gościnnie Jaden Smith (“Dizzee Kipling”), Mamoudou Athie (“Grandmaster Flash”) oraz Giancarlo Esposito (“Ramon Cruz”).Należąca do reżysera Buza Luhrmanna wytwórnia House of Icona we współpracy z RCA Records wydaje ścieżkę dźwiękową do naszpikowanego muzyką serialu "The Get Down"! Album The Get Down: Original Soundtrack From The Netflix Original Series dostępny będzie w Apple Music przez miesiąc od 12 sierpnia, a następnie trafi do sprzedaży fizycznej. 12 sierpnia to także premiera samego serialu, który będzie dostępny w serwisie Netlix na całym świecie, także w Polsce.

Wyprodukowany przez Luhrmanna i Nasa, "The Get Down: Original Soundtrack From The Netflix Original Series" zawierać będzie zarówno muzykę z serialu, jak i utwory z repertuaru takich artystów jak Nas, Miguel, Christina Aguilera, ZAYN, Leon Bridges, Jaden Smith, Raury i inni. Dodatkowo do pracy przy płycie udało się pozyskać także twórcę turntablismu, Grandmastera Flasha i legendarnego producenta Nile’a Rodgersa.  Pozostali twórcy i pełna tracklista płyty zostanie ogłoszona w najbliższym czasie.

„Płyta jest wprowadzeniem do wielu styli i gatunków muzycznych, jakie można usłyszeć w "The Get Down". To historia Nowego Jorku z lat 70-tych, dekady tak twórczej, jak i chaotycznej” mówi Luhrmann. „W serialu wykorzystujemy klasyki, jak i współczesne kawałki – czasami łącząc je w jedną wspólną mapę muzyki. Zaszczytem dla mnie jest zaangażowanie w tej projekt muzyków z tak różnych biegunów muzycznych”.

W oczekiwaniu na ścieżkę dźwiękową, producent serialu Nelson George przygotował kilka playlist z dźwiękami z lat 70-tych. Klikając poniżej można wysłuchać ich w serwisie Apple Music:

R&B 1977-1979 - https://smarturl.it/TGDrb 

Night At Les Inferno - https://smarturl.it/TGDlesinferno 

Night at Hijos Boricuas - https://smarturl.it/TGDhijosboricuas 

Disco 1977-1979 - https://smarturl.it/TGDdisco 

Serial "The Get Down" to muzyczna saga o tym jak Nowy Jork na skraju bankructwa dał życie nowemu rodzajowi sztuki. Osadzona w roku 1977 historia początków hip-hopu i zmierzchu ery disco opowiedziana jest losami bohaterów, muzyką, sztuką i tańcem dzieciaków z południowej części dzielnicy Bronix, które na zawsze zmieniły świat. Twórcami serialu są nagrodzona 4 Oscarami producentka Cathrine Martin, znani MC – Nas i Grandmaster Flash, a także historyk-hiphopu i producent wykonawczy Nelson George. Zwiastun serialu możecie obejrzeć poniżej.

W obsadzie To Get Down grają m.in. Justice Smith (“Ezekiel ‘Books’ Figuero”), Shameik Moore (“Shaolin Fantastic”), Herizen Guardiola (“Mylene Cruz”), Skylan Brooks (“Ra Ra Kipling”), Tremaine Brown Jr. (“Boo Boo Kiping”), Yahya Abdul-Mateen II (“Cadillac”) and Jimmy Smits (“Francisco ‘Papa Fuerte’ Cruz”) I gościnnie Jaden Smith (“Dizzee Kipling”), Mamoudou Athie (“Grandmaster Flash”) oraz Giancarlo Esposito (“Ramon Cruz”).

]]>
Domówka na Brooklynie czyli Popkiller sam w Nowym Jorku cz.2 (Cali Trippin Preludium #2)https://popkiller.kingapp.pl/2016-08-02,domowka-na-brooklynie-czyli-popkiller-sam-w-nowym-jorku-cz2-cali-trippin-preludium-2https://popkiller.kingapp.pl/2016-08-02,domowka-na-brooklynie-czyli-popkiller-sam-w-nowym-jorku-cz2-cali-trippin-preludium-2August 2, 2016, 11:22 pmAdmin stronyPod koniec ubiegłego tygodnia przeczytaliście o naszej zaskakującej (a wręcz nierealnej) wyprawie z dnia na dzień do Nowego Jorku oraz o tym, co robiliśmy cały dzień na planie "The Get Down". Wróciliśmy z niego jednak koło 18-19, co oznaczało że przed nami cały wieczór w NY. Wróć - cały piątkowy wieczór w NY. Mimo że zmęczenie mocno dawało się we znaki (trzy kawy nijak mi nie pomagały a jetlag wyraźnie dopominał się o to że 22 jeszcze dwie doby temu była dla mnie czwartą w nocy) to musieliśmy je przewalczyć i wykorzystać te parę godzin do maksimum...Szybki research (i pomysł rzucony przez zamieszkałego na Brooklynie znajomego) skierował nas na Union Square, gdzie tego wieczoru organizowana była kolejna odsłona Legendary Cyphers - rapowych cypherów inspirowanych oldschoolowymi ustawkami, gdzie w kółku spotyka się cała mozaika nawijaczy, od skillowców i punchline'owców po amatorów próbujących swoich sił. Wpadliśmy tam razem ze znajomym Marcina, raperem o ksywie Sun Zulu, który specjalnie tego dnia przyjechał samochodem na Manhattan aż z Baltimore (ponad 3h drogi), aby po kilku latach znajomości online i współpracy na polu muzycznym mogli poznać się osobiście.[[{"fid":"35011","view_mode":"default","fields":{"format":"default","field_file_image_alt_text[und][0][value]":"","field_file_image_title_text[und][0][value]":""},"type":"media","link_text":null,"attributes":{"height":229,"width":429,"class":"media-element file-default"}}]][[{"fid":"35014","view_mode":"default","fields":{"format":"default","field_file_image_alt_text[und][0][value]":"","field_file_image_title_text[und][0][value]":"Sun Zulu przyjechał do nas specjalnie z Baltimore"},"type":"media","link_text":null,"attributes":{"title":"Sun Zulu przyjechał do nas specjalnie z Baltimore","height":430,"width":430,"class":"media-element file-default"}}]]Nienachalny klimat i rosnące z minuty na minutę kółko zainteresowanych przechodniów przypomniało mi trochę vibe klasycznych freestyle'owych ustawek pod Pałacem, które 10 lat temu mocno wpływały na wyniki WBW i innych znaczących bitew. Stamtąd udaliśmy się do zlokalizowanej również przy Union Square, wychwalanej głośno (m.in. przez Kevina Spacey) pizzerii Joe's Pizza, którą znać możecie m.in. z jednego z filmów o Spider-Manie, by naładować akumulatory na dalszą część wieczoru. Next destination? No sleep til Brooklyn!Tego wieczoru na Brooklynie miejsce miała niecodzienna domówka - wypełniony po brzegi dom, rozstawiony sprzęt djski wraz z mikrofonami, lane piwo w plastikowych kubkach oraz występy na żywo. Zaprosił nas tam jeden z grających artystów, Mike Mass, który dopiero co zagościł na kanale Prosto z klipem do nagranego wraz z Marcinem numeru "Like That".[[{"fid":"35009","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"type":"media","link_text":null,"attributes":{"alt":"Mike Mass x Tuelv - Like That","height":323,"width":430,"class":"media-element file-default"}}]]Gdy po drodze przejeżdżaliśmy wokół dość hoodowych widoków i grupek gości w kapturach siedzących na klasycznym brooklyńskim ganku można było się trochę obawiać tego dokąd jedziemy. Podobnie gdy zapytaliśmy kierowcy Ubera czy to bezpieczna okolica a on odpowiedział "Nie wiem, nigdy się tam nie zapuszczam, w razie czego dzwońcie po policję", po czym żeby nas uspokoić dodał "Nikt raczej nie powinien was tu zastrzelić - policja działa u nas dość sprawnie, więc wiedziałby, że ryzykuje, bo potem zastrzelą jego". Nie ma co, mogliśmy jechać na miejsce ze spokojem ;)[[{"fid":"35006","view_mode":"default","fields":{"format":"default","field_file_image_alt_text[und][0][value]":"","field_file_image_title_text[und][0][value]":""},"type":"media","link_text":null,"attributes":{"height":322,"width":430,"class":"media-element file-default"}}]]Okazało się jednak, że okolica była dość spokojna a na samej domówce czekał nas totalny przekrój społeczny - od czarnoskórych raperów po białych komików o stylówie przypominającej Lil Dicky'ego, od rapowych głów po studenckie grupy rozmiłowane w klasycznych amerykańskich studenckich zabawach. Co powiecie np. na contest w którym 4 grupy - m.in. "pijani", "zjarani" i "na grzybkach" - rywalizowali ze sobą w przeróżnych konkurencjach, sprawdzając sprawność po "reprezentowanych" używkach? Nie zabrakło masy dobrego rapu granego przez DJ-a (dużo Wiza, oj dużo) a także stoiska z browarem, gdzie po wykupieniu kubeczka za 5$ można było pić do oporu. W środku imprezy czekały nas także występy live w wykonaniu przybyłych z Florydy gości - porcja wykręconego klimatu od raperki i producentki Betty Dawl, której stylówa przypominała mi trochę Kreayshawn a dla kontrastu klasyczny nowojorski vibe od Mike'a Massa (urodzonego na Bronksie, a obecnie zamieszkałego w Tampa). Generalnie zabawa była naprawdę huczna i nas zmęczenie zmogło w okolicach 4 nad ranem (szczególnie, że kolejnego dnia musieliśmy spakować się, wymeldować i jeszcze zobaczyć ile się dało na samym Manhattanie), ale wg sygnałów, które dostaliśmy impreza trwała do blisko 9 rano. Welcome to the city that never sleeps![[{"fid":"35005","view_mode":"default","fields":{"format":"default","field_file_image_alt_text[und][0][value]":"","field_file_image_title_text[und][0][value]":"Brooklyn nocą nie śpi"},"type":"media","link_text":null,"attributes":{"title":"Brooklyn nocą nie śpi","height":268,"width":430,"class":"media-element file-default"}}]][[{"fid":"35010","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"type":"media","link_text":null,"attributes":{"alt":"Mike Mass rapping over beatbox on a rooftop in Brooklyn at 3AM (07.2016)","height":323,"width":430,"class":"media-element file-default"}}]]Następnego dnia wstanie było ciężką kwestią, jednak to, gdzie się znajdowaliśmy przeważało szalę - obeszliśmy więc szybko Times Square, Hell's Kitchen (wyglądające dość sielsko, podobno klimaty rodem z Daredevila nie mają tam miejsca od lat '70) oraz Central Park, gdzie Marcin porozmawiał jeszcze przed kamerą z Mike'iem oraz Priestem (innym mieszkającym w NY raperem, który oprowadził nas na szybko po okolicy).[[{"fid":"35007","view_mode":"default","fields":{"format":"default","field_file_image_alt_text[und][0][value]":"","field_file_image_title_text[und][0][value]":"Mike Mass i Priest przed kamerą Popkillera"},"type":"media","link_text":null,"attributes":{"title":"Mike Mass i Priest przed kamerą Popkillera","height":241,"width":430,"class":"media-element file-default"}}]]Punkt 18:00 musieliśmy jednak zmykać na lotnisko, po drodze mijając jeszcze smutny billboard, który widzicie poniżej... Jednak krótka wymarzona wizyta w mieście marzeń stała się faktem.[[{"fid":"35008","view_mode":"default","fields":{"format":"default","field_file_image_alt_text[und][0][value]":"","field_file_image_title_text[und][0][value]":"You're leaving the CITY OF DREAMS..."},"type":"media","link_text":null,"attributes":{"title":"You're leaving the CITY OF DREAMS...","height":800,"width":430,"class":"media-element file-default"}}]]Już w czwartek ruszamy natomiast z relacjami z Kalifornii, jutro dowiecie się za to o specjalnym konkursie, który z tej okazji szykujemy!Pod koniec ubiegłego tygodnia przeczytaliście o naszej zaskakującej (a wręcz nierealnej) wyprawie z dnia na dzień do Nowego Jorku oraz o tym, co robiliśmy cały dzień na planie "The Get Down". Wróciliśmy z niego jednak koło 18-19, co oznaczało że przed nami cały wieczór w NY. Wróć - cały piątkowy wieczór w NY. Mimo że zmęczenie mocno dawało się we znaki (trzy kawy nijak mi nie pomagały a jetlag wyraźnie dopominał się o to że 22 jeszcze dwie doby temu była dla mnie czwartą w nocy) to musieliśmy je przewalczyć i wykorzystać te parę godzin do maksimum...

Szybki research (i pomysł rzucony przez zamieszkałego na Brooklynie znajomego) skierował nas na Union Square, gdzie tego wieczoru organizowana była kolejna odsłona Legendary Cyphers - rapowych cypherów inspirowanych oldschoolowymi ustawkami, gdzie w kółku spotyka się cała mozaika nawijaczy, od skillowców i punchline'owców po amatorów próbujących swoich sił. Wpadliśmy tam razem ze znajomym Marcina, raperem o ksywie Sun Zulu, który specjalnie tego dnia przyjechał samochodem na Manhattan aż z Baltimore (ponad 3h drogi), aby po kilku latach znajomości online i współpracy na polu muzycznym mogli poznać się osobiście.

[[{"fid":"35011","view_mode":"default","fields":{"format":"default","field_file_image_alt_text[und][0][value]":"","field_file_image_title_text[und][0][value]":""},"type":"media","link_text":null,"attributes":{"height":229,"width":429,"class":"media-element file-default"}}]]

[[{"fid":"35014","view_mode":"default","fields":{"format":"default","field_file_image_alt_text[und][0][value]":"","field_file_image_title_text[und][0][value]":"Sun Zulu przyjechał do nas specjalnie z Baltimore"},"type":"media","link_text":null,"attributes":{"title":"Sun Zulu przyjechał do nas specjalnie z Baltimore","height":430,"width":430,"class":"media-element file-default"}}]]

Nienachalny klimat i rosnące z minuty na minutę kółko zainteresowanych przechodniów przypomniało mi trochę vibe klasycznych freestyle'owych ustawek pod Pałacem, które 10 lat temu mocno wpływały na wyniki WBW i innych znaczących bitew. Stamtąd udaliśmy się do zlokalizowanej również przy Union Square, wychwalanej głośno (m.in. przez Kevina Spacey) pizzerii Joe's Pizza, którą znać możecie m.in. z jednego z filmów o Spider-Manie, by naładować akumulatory na dalszą część wieczoru. Next destination? No sleep til Brooklyn!

Tego wieczoru na Brooklynie miejsce miała niecodzienna domówka - wypełniony po brzegi dom, rozstawiony sprzęt djski wraz z mikrofonami, lane piwo w plastikowych kubkach oraz występy na żywo. Zaprosił nas tam jeden z grających artystów, Mike Mass, który dopiero co zagościł na kanale Prosto z klipem do nagranego wraz z Marcinem numeru "Like That".

[[{"fid":"35009","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"type":"media","link_text":null,"attributes":{"alt":"Mike Mass x Tuelv - Like That","height":323,"width":430,"class":"media-element file-default"}}]]

Gdy po drodze przejeżdżaliśmy wokół dość hoodowych widoków i grupek gości w kapturach siedzących na klasycznym brooklyńskim ganku można było się trochę obawiać tego dokąd jedziemy. Podobnie gdy zapytaliśmy kierowcy Ubera czy to bezpieczna okolica a on odpowiedział "Nie wiem, nigdy się tam nie zapuszczam, w razie czego dzwońcie po policję", po czym żeby nas uspokoić dodał "Nikt raczej nie powinien was tu zastrzelić - policja działa u nas dość sprawnie, więc wiedziałby, że ryzykuje, bo potem zastrzelą jego". Nie ma co, mogliśmy jechać na miejsce ze spokojem ;)

[[{"fid":"35006","view_mode":"default","fields":{"format":"default","field_file_image_alt_text[und][0][value]":"","field_file_image_title_text[und][0][value]":""},"type":"media","link_text":null,"attributes":{"height":322,"width":430,"class":"media-element file-default"}}]]

Okazało się jednak, że okolica była dość spokojna a na samej domówce czekał nas totalny przekrój społeczny - od czarnoskórych raperów po białych komików o stylówie przypominającej Lil Dicky'ego, od rapowych głów po studenckie grupy rozmiłowane w klasycznych amerykańskich studenckich zabawach. Co powiecie np. na contest w którym 4 grupy - m.in. "pijani", "zjarani" i "na grzybkach" - rywalizowali ze sobą w przeróżnych konkurencjach, sprawdzając sprawność po "reprezentowanych" używkach? Nie zabrakło masy dobrego rapu granego przez DJ-a (dużo Wiza, oj dużo) a także stoiska z browarem, gdzie po wykupieniu kubeczka za 5$ można było pić do oporu. W środku imprezy czekały nas także występy live w wykonaniu przybyłych z Florydy gości - porcja wykręconego klimatu od raperki i producentki Betty Dawl, której stylówa przypominała mi trochę Kreayshawn a dla kontrastu klasyczny nowojorski vibe od Mike'a Massa (urodzonego na Bronksie, a obecnie zamieszkałego w Tampa). Generalnie zabawa była naprawdę huczna i nas zmęczenie zmogło w okolicach 4 nad ranem (szczególnie, że kolejnego dnia musieliśmy spakować się, wymeldować i jeszcze zobaczyć ile się dało na samym Manhattanie), ale wg sygnałów, które dostaliśmy impreza trwała do blisko 9 rano. Welcome to the city that never sleeps!

[[{"fid":"35005","view_mode":"default","fields":{"format":"default","field_file_image_alt_text[und][0][value]":"","field_file_image_title_text[und][0][value]":"Brooklyn nocą nie śpi"},"type":"media","link_text":null,"attributes":{"title":"Brooklyn nocą nie śpi","height":268,"width":430,"class":"media-element file-default"}}]]

[[{"fid":"35010","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"type":"media","link_text":null,"attributes":{"alt":"Mike Mass rapping over beatbox on a rooftop in Brooklyn at 3AM (07.2016)","height":323,"width":430,"class":"media-element file-default"}}]]

Następnego dnia wstanie było ciężką kwestią, jednak to, gdzie się znajdowaliśmy przeważało szalę - obeszliśmy więc szybko Times Square, Hell's Kitchen (wyglądające dość sielsko, podobno klimaty rodem z Daredevila nie mają tam miejsca od lat '70) oraz Central Park, gdzie Marcin porozmawiał jeszcze przed kamerą z Mike'iem oraz Priestem (innym mieszkającym w NY raperem, który oprowadził nas na szybko po okolicy).

[[{"fid":"35007","view_mode":"default","fields":{"format":"default","field_file_image_alt_text[und][0][value]":"","field_file_image_title_text[und][0][value]":"Mike Mass i Priest przed kamerą Popkillera"},"type":"media","link_text":null,"attributes":{"title":"Mike Mass i Priest przed kamerą Popkillera","height":241,"width":430,"class":"media-element file-default"}}]]

Punkt 18:00 musieliśmy jednak zmykać na lotnisko, po drodze mijając jeszcze smutny billboard, który widzicie poniżej... Jednak krótka wymarzona wizyta w mieście marzeń stała się faktem.

[[{"fid":"35008","view_mode":"default","fields":{"format":"default","field_file_image_alt_text[und][0][value]":"","field_file_image_title_text[und][0][value]":"You're leaving the CITY OF DREAMS..."},"type":"media","link_text":null,"attributes":{"title":"You're leaving the CITY OF DREAMS...","height":800,"width":430,"class":"media-element file-default"}}]]

Już w czwartek ruszamy natomiast z relacjami z Kalifornii, jutro dowiecie się za to o specjalnym konkursie, który z tej okazji szykujemy!

]]>
The Get Down - 10 powodów, dla których musicie obejrzeć nowy serial Netflixhttps://popkiller.kingapp.pl/2016-08-11,the-get-down-10-powodow-dla-ktorych-musicie-obejrzec-nowy-serial-netflixhttps://popkiller.kingapp.pl/2016-08-11,the-get-down-10-powodow-dla-ktorych-musicie-obejrzec-nowy-serial-netflixAugust 11, 2016, 5:02 pmAdmin stronyLata '70, Bronx, wielka nowojorska metropolia stojąca na krawędzi bankructwa, a w jej środku królujące disco i rodzący się nowy kulturowy ruch, który w najbliższych latach opanuje Nowy Jork, Stany a w końcu cały świat... To właśnie w tę scenerię przeniesie nas najnowszy serial sieci Netflix, "The Get Down", ukazujący warunki i sytuacje, w których powstawały fundamenty kultury hip-hopowej. "The Get Down" trafi do Sieci już jutro a my mieliśmy okazję obejrzeć przedpremierowo 3 pierwsze odcinki oraz uzyskać sporo informacji. Zaprezentowaliśmy Wam już dziś wywiad z Grandmasterem Flashem, teraz na dokładkę postaramy się wytoczyć 10 mocnych argumentów, które powinny przekonać Was dlaczego serial ten koniecznie trzeba obejrzeć.1) Nas i jego narracja - Tak, jedyny w swoim rodzaju Nas jest współproducentem a także narratorem i autorem singla promującego serial. Dodatkowo każdy odcinek rozpoczyna się wjazdem Nasira Jonesa, który przez kilkadziesiąt sekund rapując wprowadza nas w klimat odcinka, wcielając się w rolę głównego bohatera. Również spora część emocjonalnych wierszy oraz zwrotek, które tworzy i rapuje tu młody Ezekiel "Books" Figuero napisana została przez Nasa - czy ktoś jeszcze wątpi w klimat i poziom?2) Zasadniczy wkład Grandmastera Flasha - Tak, jeden z pionierów hip-hopu miał w produkcji tego serialu mocny wkład. Początkowo miał być jednym z konsultantów, finalnie pomagał jednak w scenariuszu, produkcji, a nawet uczył odtwórcę swojej roli dj-skich sztuczek a także wybierał mu strój, tak, by jak najbardziej oddawał epokę.3) Spojrzenie na zaginiony okres - "Te 10 lat w historii hip-hopu wydawało się do tej pory pominięte" - mówił nam Grandmaster Flash. Teraz wreszcie zostanie ukazane a słuchacze dobrze wczują się w transformację i okoliczności powstawania tego, co jest dziś jednym z największych ruchów kulturowych na planecie. Zobaczycie jak rodził się hip-hop, co dobrze uzupełni nagrania z lat '80 i '90, gdy był już ukształtowany. Warto bowiem znać sam korzeń.4) Rekordowy budżet - Tak, to najdroższy serial Netflix w historii. 120 milionów dolarów - to pełen budżet 13-odcinkowej sagi, która w całości kręcona była w Nowym Jorku. Reżyser Baz Luhrmann znany jest z perfekcjonizmu, przez co budżet mocno wzrósł już w trakcie prac. A "The Get Down" kosztował więcej niż poprzednie słynne dzieło tego reżysera - "Wielki Gatsby".5) Mocna ekipa - Nas, Grandmaster Flash, Baz Luhrmann (czyli reżyser takich filmów jak "Wielki Gatsby", "Moulin Rouge" czy "Romeo i Julia") - to mocne, ale nie jedyne nazwiska, które sprawiają, że ten serial nie mógł się nie udać. Luhrmann dobierał team przez ponad dekadę (!), a wchodzą w niego też żona reżysera, 4-krotna zdobywczyni Oscara Catherine Martin (współprodukcja), zdobywca Pulitzera Stephen Adly Guirgis (produkcja wykonawcza), historyk hip-hopu Nelson George czy konsultanci tacy jak Kurtis Blow, DJ Kool Herc czy Afrika Bambaataa. A także legendy tańca (Jose Xtravaganza, Willie Marine Boy Estrada) czy graffiti (CRASH i DAZE).6) Zaangażowanie i perspektywa - Luhrmann mówił, że zasadniczym punktem, który postawił sobie za cel zanim za dobre rozpocznie pracę będzie przepytanie jak największej ilości świadków wydarzeń, poznanie ich perspektywy, przeniesienie się mentalnie na ulice Bronksu lat '70. Najważniejsze było dla niego zrozumienie mechanizmów i tego w jaki sposób w takich okolicach jak zrujnowany Bronx w głowach nastolatków narodziło się coś tak przełomowego. Dzięki temu serial ukazuje nam wydarzenia właśnie z perspektywy rodzącego się ruchu, a nie jego opisanej książkowo wizji, na którą spogląda się wstecz.7) Prawdziwe przeciwności - Przy dzisiejszej popularności hip-hopu i jego wszechobecności tworzenie wydaje się dziecinnie łatwe. W "The Get Down" poznajemy świat, w którym otoczenie próbuje wdeptać młodych w glebę, na każdym kroku szaleją wojny gangów, powstają kolejne prawa walczące z graffiti a młodzież na sekretnych i nielegalnych imprezach bawi się w rytm sekretnej muzyki, tajemnie ukrytej w środku utworów. Bunt, który rodzi sztukę i kreatywność będącą swoistą demonstracją i alternatywą wobec agresji - tak właśnie powstawał hip-hop.8) Ścieżka dźwiękowa - autorom mocno zależało na przeniesieniu klimatu lat '70, dominującego disco i przebijających się nowych trendów. Sporo tu muzyki, zarówno ukazanej w trakcie pracy w studio, ulicznych block-parties, nawijek pod blokiem jak i kościelnych śpiewów gospel. A jakby tego było mało to do kompletu dostaliśmy gwiazdorsko obsadzoną ścieżkę dźwiękową.9) W serialowej Mylene można się zakochać - Główną damską rolę gra tu debiutująca Herizen Guardiola, ale młoda aktorka naprawdę robi ogromne wrażenie. Nie dość, że urodą i gracją to jeszcze umiejętnościami wokalnymi, które obficie ukazuje marząc o muzycznej karierze. A sama Herizen na żywo robi wrażenie jeszcze większe - potwierdzone info.10) Muzyczne spojrzenie - Doskonale widać w serialu to, że stojące na krawędzi bankructwa nowojorskie imperium ukazywane jest właśnie z muzycznej perspektywy i muzycznymi oczami. To muzyka staje się tu kluczem do wyjścia z pułapki, to ona jest główną osią - przykładowo prawie cały odcinek poświęcony jest temu, jak główni bohaterowie próbują rozgryć sekret breaków Grandmastera Flasha. Patrząc na świat okiem muzycznego freaka szczególnie zainteresowany jestem właśnie tym, jak dane okresy w historii wyglądały z identycznej perspektywy - tak jak w książce "Kryzysowa Narzeczona", która dla odmiany ukazywała owe lata w Polsce przez pryzmat muzyki właśnie.To co? "The Get Down" już jutro w Netflixie![[{"fid":"35100","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"type":"media","attributes":{"alt":"Grandmaster Flash - wywiad o serialu \"The Get Down”","height":323,"width":430,"class":"media-element file-default"},"link_text":null}]]Lata '70, Bronx, wielka nowojorska metropolia stojąca na krawędzi bankructwa, a w jej środku królujące disco i rodzący się nowy kulturowy ruch, który w najbliższych latach opanuje Nowy Jork, Stany a w końcu cały świat... To właśnie w tę scenerię przeniesie nas najnowszy serial sieci Netflix, "The Get Down", ukazujący warunki i sytuacje, w których powstawały fundamenty kultury hip-hopowej.

"The Get Down" trafi do Sieci już jutro a my mieliśmy okazję obejrzeć przedpremierowo 3 pierwsze odcinki oraz uzyskać sporo informacji. Zaprezentowaliśmy Wam już dziś wywiad z Grandmasterem Flashem, teraz na dokładkę postaramy się wytoczyć 10 mocnych argumentów, które powinny przekonać Was dlaczego serial ten koniecznie trzeba obejrzeć.

1) Nas i jego narracja - Tak, jedyny w swoim rodzaju Nas jest współproducentem a także narratorem i autorem singla promującego serial. Dodatkowo każdy odcinek rozpoczyna się wjazdem Nasira Jonesa, który przez kilkadziesiąt sekund rapując wprowadza nas w klimat odcinka, wcielając się w rolę głównego bohatera. Również spora część emocjonalnych wierszy oraz zwrotek, które tworzy i rapuje tu młody Ezekiel "Books" Figuero napisana została przez Nasa - czy ktoś jeszcze wątpi w klimat i poziom?

2) Zasadniczy wkład Grandmastera Flasha - Tak, jeden z pionierów hip-hopu miał w produkcji tego serialu mocny wkład. Początkowo miał być jednym z konsultantów, finalnie pomagał jednak w scenariuszu, produkcji, a nawet uczył odtwórcę swojej roli dj-skich sztuczek a także wybierał mu strój, tak, by jak najbardziej oddawał epokę.

3) Spojrzenie na zaginiony okres - "Te 10 lat w historii hip-hopu wydawało się do tej pory pominięte" - mówił nam Grandmaster Flash. Teraz wreszcie zostanie ukazane a słuchacze dobrze wczują się w transformację i okoliczności powstawania tego, co jest dziś jednym z największych ruchów kulturowych na planecie. Zobaczycie jak rodził się hip-hop, co dobrze uzupełni nagrania z lat '80 i '90, gdy był już ukształtowany. Warto bowiem znać sam korzeń.

4) Rekordowy budżet - Tak, to najdroższy serial Netflix w historii. 120 milionów dolarów - to pełen budżet 13-odcinkowej sagi, która w całości kręcona była w Nowym Jorku. Reżyser Baz Luhrmann znany jest z perfekcjonizmu, przez co budżet mocno wzrósł już w trakcie prac. A "The Get Down" kosztował więcej niż poprzednie słynne dzieło tego reżysera - "Wielki Gatsby".

5) Mocna ekipa - Nas, Grandmaster Flash, Baz Luhrmann (czyli reżyser takich filmów jak "Wielki Gatsby", "Moulin Rouge" czy "Romeo i Julia") - to mocne, ale nie jedyne nazwiska, które sprawiają, że ten serial nie mógł się nie udać. Luhrmann dobierał team przez ponad dekadę (!), a wchodzą w niego też żona reżysera, 4-krotna zdobywczyni Oscara Catherine Martin (współprodukcja), zdobywca Pulitzera Stephen Adly Guirgis (produkcja wykonawcza), historyk hip-hopu Nelson George czy konsultanci tacy jak Kurtis Blow, DJ Kool Herc czy Afrika Bambaataa. A także legendy tańca (Jose Xtravaganza, Willie Marine Boy Estrada) czy graffiti (CRASH i DAZE).

6) Zaangażowanie i perspektywa - Luhrmann mówił, że zasadniczym punktem, który postawił sobie za cel zanim za dobre rozpocznie pracę będzie przepytanie jak największej ilości świadków wydarzeń, poznanie ich perspektywy, przeniesienie się mentalnie na ulice Bronksu lat '70. Najważniejsze było dla niego zrozumienie mechanizmów i tego w jaki sposób w takich okolicach jak zrujnowany Bronx w głowach nastolatków narodziło się coś tak przełomowego. Dzięki temu serial ukazuje nam wydarzenia właśnie z perspektywy rodzącego się ruchu, a nie jego opisanej książkowo wizji, na którą spogląda się wstecz.

7) Prawdziwe przeciwności - Przy dzisiejszej popularności hip-hopu i jego wszechobecności tworzenie wydaje się dziecinnie łatwe. W "The Get Down" poznajemy świat, w którym otoczenie próbuje wdeptać młodych w glebę, na każdym kroku szaleją wojny gangów, powstają kolejne prawa walczące z graffiti a młodzież na sekretnych i nielegalnych imprezach bawi się w rytm sekretnej muzyki, tajemnie ukrytej w środku utworów. Bunt, który rodzi sztukę i kreatywność będącą swoistą demonstracją i alternatywą wobec agresji - tak właśnie powstawał hip-hop.

8) Ścieżka dźwiękowa - autorom mocno zależało na przeniesieniu klimatu lat '70, dominującego disco i przebijających się nowych trendów. Sporo tu muzyki, zarówno ukazanej w trakcie pracy w studio, ulicznych block-parties, nawijek pod blokiem jak i kościelnych śpiewów gospel. A jakby tego było mało to do kompletu dostaliśmy gwiazdorsko obsadzoną ścieżkę dźwiękową.

9) W serialowej Mylene można się zakochać - Główną damską rolę gra tu debiutująca Herizen Guardiola, ale młoda aktorka naprawdę robi ogromne wrażenie. Nie dość, że urodą i gracją to jeszcze umiejętnościami wokalnymi, które obficie ukazuje marząc o muzycznej karierze. A sama Herizen na żywo robi wrażenie jeszcze większe - potwierdzone info.

10) Muzyczne spojrzenie - Doskonale widać w serialu to, że stojące na krawędzi bankructwa nowojorskie imperium ukazywane jest właśnie z muzycznej perspektywy i muzycznymi oczami. To muzyka staje się tu kluczem do wyjścia z pułapki, to ona jest główną osią - przykładowo prawie cały odcinek poświęcony jest temu, jak główni bohaterowie próbują rozgryć sekret breaków Grandmastera Flasha. Patrząc na świat okiem muzycznego freaka szczególnie zainteresowany jestem właśnie tym, jak dane okresy w historii wyglądały z identycznej perspektywy - tak jak w książce "Kryzysowa Narzeczona", która dla odmiany ukazywała owe lata w Polsce przez pryzmat muzyki właśnie.

To co? "The Get Down" już jutro w Netflixie!

[[{"fid":"35100","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"type":"media","attributes":{"alt":"Grandmaster Flash - wywiad o serialu \"The Get Down”","height":323,"width":430,"class":"media-element file-default"},"link_text":null}]]

]]>
The Get Down - nowy serial Netflix o początkach hip-hopu!https://popkiller.kingapp.pl/2016-07-27,the-get-down-nowy-serial-netflix-o-poczatkach-hip-hopuhttps://popkiller.kingapp.pl/2016-07-27,the-get-down-nowy-serial-netflix-o-poczatkach-hip-hopuSeptember 22, 2017, 3:09 pmAdmin stronyLata '70, Bronx, wielka nowojorska metropolia stojąca na krawędzi bankructwa, a w jej środku królujące disco i rodzący się nowy kulturowy ruch, który w najbliższych latach opanuje Nowy Jork, Stany a w końcu cały świat... To właśnie w tę scenerię przeniesie nas najnowszy serial sieci Netflix, "The Get Down", ukazujący warunki i sytuacje, w których powstawały fundamenty kultury hip-hopowej. Producentem wykonawczym (a równocześnie narratorem i autorem przewodniego numeru) będzie Nas, a współproducentem i jedną z osób mocno zaangażowaną w odtworzenie realizmu wydarzeń, zobrazowaną dodatkowo w filmie Grandmaster Flash. Jeśli dodamy do tego, że za reżyserię odpowiada Baz Luhrmann, autor "Wielkiego Gatsby'ego", "Moulin Rouge" czy "Romeo i Julii" to pewne jest jedno - to nie może nie być hit!Zresztą doskonale przekonuje o tym poniższy trailer. "The Get Down" pojawi się już 12 sierpnia a kolejne interesujące informacje związane z serialem już jutro na naszych łamach...Lata '70, Bronx, wielka nowojorska metropolia stojąca na krawędzi bankructwa, a w jej środku królujące disco i rodzący się nowy kulturowy ruch, który w najbliższych latach opanuje Nowy Jork, Stany a w końcu cały świat... To właśnie w tę scenerię przeniesie nas najnowszy serial sieci Netflix, "The Get Down", ukazujący warunki i sytuacje, w których powstawały fundamenty kultury hip-hopowej. Producentem wykonawczym (a równocześnie narratorem i autorem przewodniego numeru) będzie Nas, a współproducentem i jedną z osób mocno zaangażowaną w odtworzenie realizmu wydarzeń, zobrazowaną dodatkowo w filmie Grandmaster Flash. Jeśli dodamy do tego, że za reżyserię odpowiada Baz Luhrmann, autor "Wielkiego Gatsby'ego", "Moulin Rouge" czy "Romeo i Julii" to pewne jest jedno - to nie może nie być hit!

Zresztą doskonale przekonuje o tym poniższy trailer. "The Get Down" pojawi się już 12 sierpnia a kolejne interesujące informacje związane z serialem już jutro na naszych łamach...

]]>
"Weekend za miastem" czyli Popkiller sam w Nowym Jorku (Cali Trippin Preludium #1)https://popkiller.kingapp.pl/2016-07-29,weekend-za-miastem-czyli-popkiller-sam-w-nowym-jorku-cali-trippin-preludium-1https://popkiller.kingapp.pl/2016-07-29,weekend-za-miastem-czyli-popkiller-sam-w-nowym-jorku-cali-trippin-preludium-1August 2, 2016, 11:22 pmAdmin stronyZanim rozpoczniemy relacje z naszego kalifornijskiego tripu (i związany z nimi specjalny konkurs) pora na dwuodcinkowy opis wrażeń z ubiegłotygodniowego pobytu w Nowym Jorku. Skąd zmiana kolejności? A no stąd, że główny cel podróży do NY dotyczy tego, co czeka nas już za niespełna 2 tygodnie, więc "data ważności" była tu dość krótka...Gdy miesiąc temu wracaliśmy z Kalifornii przesiadkę mieliśmy na nowojorskim JFK. Dwie godziny czasu starczyły na obejście sklepów w strefie odlotów i zerknięcie na pamiątki, pomyśleliśmy wtedy, że kolejnym razem fajnie byłoby zahaczyć Nowy Jork na dłużej - może za rok się uda? Trzymając się tej myśli odlatywaliśmy nad rozświetlonym Miastem Marzeń.Nie minęło 30 dni a ja w ostatni wtorek odbieram telefon i słyszę "Siema, jest robota do zrobienia, możesz lecieć w czwartek na 2 dni do Nowego Jorku?". A że odpowiedź mogła być tylko jedna, to w ten sposób czekał nas swoisty bonus do wielkiej amerykańskiej wyprawy, czyli weekend w Wielkim Jabłku z ramienia Netflix Polska i Prosto...Jak to Netflix i Prosto? Już wyjaśniam. 12 sierpnia swoją premierę ma najnowszy serial Netflixu, opowiadający historię powstania kultury hip-hopowej i przenoszący nas na Bronx lat '70 "The Get Down", w związku z czym serialowy gigant zorganizował specjalny dzień medialny, na który postanowił ściągnąć dziennikarzy z całego świata. Zaprosił tam Prosto TV - a Prosto TV do przeprowadzenia wywiadów zaprosiło mnie, za co jestem niezmiernie wdzięczny.Wyjazd był naprawdę błyskawiczny a harmonogram napięty - dokładną godzinę wylotu poznałem dobę przed wyjazdem, a już równo 3 doby później lądowałem z powrotem. Sprawiało to, że wolny czas musieliśmy wykorzystać do maksimum... Pierwszego dnia po przylocie zdążyliśmy jedynie szybko zerknąć na okolice hotelu - a zakwaterowani zostaliśmy w Sheratonie na Times Square, czyli w samym centrum Manhattanu - oraz przejechać się metrem. Kluczowy był jednak dzień drugi (jedyna pełna doba na miejscu), czyli wycieczka na plan zdjęciowy serialu, do serca Queens.I nie będę ściemniał - szykuje się naprawdę świetna rzecz, ukazująca korzenie tego, co w obecnym momencie wydaje się najprężniejszym muzycznym biznesem na świecie. Jak stwierdził sam Grandmaster Flash - to pierwszy filmowy projekt, który bierze się za uchwycenie zaginionych 10 lat, pomijanych przez większość w rozmowach o HH. To właśnie Flash, jeden z pionierów kultury hip-hopowej, twórca turntablismu i cutów, był na tym planie jedną z kluczowych osób. Konsultant żywo biorący udział w produkcji, doradzający odtwórcy swojej roli nawet w takich kwestiach jak ubiór. To też wywiad z Flashem w scenerii odtwarzającej ówczesny klub na Bronksie był głównym elementem naszej zaoceanicznej podróży. Polecieć na wywiad do Nowego Jorku? Przez chwilę poczułem się jak w centrum opowieści starszych kolegów dziennikarzy, opisujących jak wspaniale wyglądały czasy przed Internetem, gdy wysyłani byli na drugi koniec świata by przeprowadzić rozmowę do polskich mediów... Interesującą rozmowę nakręconą przez obecny na miejscu filmowy team obejrzeć będziecie mogli już niebawem na Prosto TV, a oprócz niej wzięliśmy również udział w praktycznie wszystkich dostępnych roundtable'ach, rozmawiając w wersji audio z aktorami (na czele z Jadenem Smithem, kontynuującym bujną filmową karierę ojca), reżyserem Bazem Luhrmannem (na koncie "Wielki Gatsby" czy "Moulin Rouge") czy hip-hopowym historykiem Nelsonem George'em. Wszelakie media zrobiły wczoraj odpowiednie intro, to mogę zdradzić coś więcej odnośnie celu ubiegłotygodniowej podróży do Nowego Jorku... Polecieliśmy tam bowiem na zaproszenie Netflix, by udać się na plan nadchodzącego wielkimi krokami "The Get Down", serialu mówiącego o tym, jak w latach '70 na Bronksie powstawała kultura hip-hopowa! Producentem wykonawczym, narratorem i autorem rymów w filmie jest Nas, reżyserem Baz Luhrmann ("Wielki Gatsby" czy "Moulin Rouge"), a jednym ze współproducentów Grandmaster Flash i to właśnie z legendarnym twórcą turntablismu miałem możliwość porozmawiać przed kamerą w oficjalnym wywiadzie, który obejrzycie już na dniach na kanale Prosto TV! Był to zarazem pierwszy wywiad w życiu, który robiłem na autentycznym wysokobudżetowym planie filmowym (i który kręciła swoimi kamerami tamtejsza ekipa), myślę, że wyszedł z tego całkiem ciekawy materiał PS. Oczywiście na planie porobiliśmy jeszcze więcej rzeczy, ale o tym w swoim czasie #grandmasterflash #thegetdown #netflix #newyork #bronx #mateusznatali #ematei #popkiller Zdjęcie zamieszczone przez użytkownika Mateusz Natali (@mateusznatali) 28 Lip, 2016 o 10:24 PDT O samym serialu i wrażeniach z planu napiszemy jednak w najbliższych dniach, w specjalnych artykułach poświęconych właśnie "The Get Down". Na filmowym planie spędziliśmy czas od 8 rano do 17:30, w hotelu znaleźliśmy się natomiast przed 19:00 - oznaczało to, że przed nami jeszcze cały piątkowy wieczór w sercu NY, który należało odpowiednio wykorzystać...Co się działo? O tym w kolejnym artykule, już pojutrze!Zanim rozpoczniemy relacje z naszego kalifornijskiego tripu (i związany z nimi specjalny konkurs) pora na dwuodcinkowy opis wrażeń z ubiegłotygodniowego pobytu w Nowym Jorku. Skąd zmiana kolejności? A no stąd, że główny cel podróży do NY dotyczy tego, co czeka nas już za niespełna 2 tygodnie, więc "data ważności" była tu dość krótka...

Gdy miesiąc temu wracaliśmy z Kalifornii przesiadkę mieliśmy na nowojorskim JFK. Dwie godziny czasu starczyły na obejście sklepów w strefie odlotów i zerknięcie na pamiątki, pomyśleliśmy wtedy, że kolejnym razem fajnie byłoby zahaczyć Nowy Jork na dłużej - może za rok się uda? Trzymając się tej myśli odlatywaliśmy nad rozświetlonym Miastem Marzeń.

Nie minęło 30 dni a ja w ostatni wtorek odbieram telefon i słyszę "Siema, jest robota do zrobienia, możesz lecieć w czwartek na 2 dni do Nowego Jorku?". A że odpowiedź mogła być tylko jedna, to w ten sposób czekał nas swoisty bonus do wielkiej amerykańskiej wyprawy, czyli weekend w Wielkim Jabłku z ramienia Netflix Polska i Prosto...

Jak to Netflix i Prosto? Już wyjaśniam. 12 sierpnia swoją premierę ma najnowszy serial Netflixu, opowiadający historię powstania kultury hip-hopowej i przenoszący nas na Bronx lat '70 "The Get Down", w związku z czym serialowy gigant zorganizował specjalny dzień medialny, na który postanowił ściągnąć dziennikarzy z całego świata. Zaprosił tam Prosto TV - a Prosto TV do przeprowadzenia wywiadów zaprosiło mnie, za co jestem niezmiernie wdzięczny.

Wyjazd był naprawdę błyskawiczny a harmonogram napięty - dokładną godzinę wylotu poznałem dobę przed wyjazdem, a już równo 3 doby później lądowałem z powrotem. Sprawiało to, że wolny czas musieliśmy wykorzystać do maksimum... Pierwszego dnia po przylocie zdążyliśmy jedynie szybko zerknąć na okolice hotelu - a zakwaterowani zostaliśmy w Sheratonie na Times Square, czyli w samym centrum Manhattanu - oraz przejechać się metrem. Kluczowy był jednak dzień drugi (jedyna pełna doba na miejscu), czyli wycieczka na plan zdjęciowy serialu, do serca Queens.

Tekst alternatywny

I nie będę ściemniał - szykuje się naprawdę świetna rzecz, ukazująca korzenie tego, co w obecnym momencie wydaje się najprężniejszym muzycznym biznesem na świecie. Jak stwierdził sam Grandmaster Flash - to pierwszy filmowy projekt, który bierze się za uchwycenie zaginionych 10 lat, pomijanych przez większość w rozmowach o HH. To właśnie Flash, jeden z pionierów kultury hip-hopowej, twórca turntablismu i cutów, był na tym planie jedną z kluczowych osób. Konsultant żywo biorący udział w produkcji, doradzający odtwórcy swojej roli nawet w takich kwestiach jak ubiór. To też wywiad z Flashem w scenerii odtwarzającej ówczesny klub na Bronksie był głównym elementem naszej zaoceanicznej podróży. Polecieć na wywiad do Nowego Jorku? Przez chwilę poczułem się jak w centrum opowieści starszych kolegów dziennikarzy, opisujących jak wspaniale wyglądały czasy przed Internetem, gdy wysyłani byli na drugi koniec świata by przeprowadzić rozmowę do polskich mediów... Interesującą rozmowę nakręconą przez obecny na miejscu filmowy team obejrzeć będziecie mogli już niebawem na Prosto TV, a oprócz niej wzięliśmy również udział w praktycznie wszystkich dostępnych roundtable'ach, rozmawiając w wersji audio z aktorami (na czele z Jadenem Smithem, kontynuującym bujną filmową karierę ojca), reżyserem Bazem Luhrmannem (na koncie "Wielki Gatsby" czy "Moulin Rouge") czy hip-hopowym historykiem Nelsonem George'em.

Wszelakie media zrobiły wczoraj odpowiednie intro, to mogę zdradzić coś więcej odnośnie celu ubiegłotygodniowej podróży do Nowego Jorku... Polecieliśmy tam bowiem na zaproszenie Netflix, by udać się na plan nadchodzącego wielkimi krokami "The Get Down", serialu mówiącego o tym, jak w latach '70 na Bronksie powstawała kultura hip-hopowa! Producentem wykonawczym, narratorem i autorem rymów w filmie jest Nas, reżyserem Baz Luhrmann ("Wielki Gatsby" czy "Moulin Rouge"), a jednym ze współproducentów Grandmaster Flash i to właśnie z legendarnym twórcą turntablismu miałem możliwość porozmawiać przed kamerą w oficjalnym wywiadzie, który obejrzycie już na dniach na kanale Prosto TV! Był to zarazem pierwszy wywiad w życiu, który robiłem na autentycznym wysokobudżetowym planie filmowym (i który kręciła swoimi kamerami tamtejsza ekipa), myślę, że wyszedł z tego całkiem ciekawy materiał PS. Oczywiście na planie porobiliśmy jeszcze więcej rzeczy, ale o tym w swoim czasie #grandmasterflash #thegetdown #netflix #newyork #bronx #mateusznatali #ematei #popkiller

Zdjęcie zamieszczone przez użytkownika Mateusz Natali (@mateusznatali)

O samym serialu i wrażeniach z planu napiszemy jednak w najbliższych dniach, w specjalnych artykułach poświęconych właśnie "The Get Down". Na filmowym planie spędziliśmy czas od 8 rano do 17:30, w hotelu znaleźliśmy się natomiast przed 19:00 - oznaczało to, że przed nami jeszcze cały piątkowy wieczór w sercu NY, który należało odpowiednio wykorzystać...

Co się działo? O tym w kolejnym artykule, już pojutrze!

]]>