popkiller.kingapp.pl (https://popkiller.kingapp.pl) hitmakahttps://popkiller.kingapp.pl/rss/pl/tag/27969/hitmakaJuly 7, 2024, 3:51 pmpl_PL © 2024 Admin stronyJim Jones & Hitmaka "Back In My Prime"https://popkiller.kingapp.pl/2023-03-11,jim-jones-hitmaka-back-in-my-primehttps://popkiller.kingapp.pl/2023-03-11,jim-jones-hitmaka-back-in-my-primeMarch 11, 2023, 9:27 pmBartosz SkolasińskiWspólny album Jima Jonesa i Hitmaka.Tracklista:01. Gunshot feat. BEAM02. FU Better feat. Jeremih03. Bet it All feat. Benny the Butcher & Trav04. YKTV feat. Ty Dolla $ign05. First Plug feat. Pleasure P06. Let it Go feat. Tink & Ball Greezy07. Status Update feat. Goldiie08. I Am feat. Stefflon DonWspólny album Jima Jonesa i Hitmaka.

Tracklista:

01. Gunshot feat. BEAM
02. FU Better feat. Jeremih
03. Bet it All feat. Benny the Butcher & Trav
04. YKTV feat. Ty Dolla $ign
05. First Plug feat. Pleasure P
06. Let it Go feat. Tink & Ball Greezy
07. Status Update feat. Goldiie
08. I Am feat. Stefflon Don

]]>
Jim Jones, G Perico, Musiq Soulchild i inni - najważniejsze premiery tygodniahttps://popkiller.kingapp.pl/2023-03-12,jim-jones-g-perico-musiq-soulchild-i-inni-najwazniejsze-premiery-tygodniahttps://popkiller.kingapp.pl/2023-03-12,jim-jones-g-perico-musiq-soulchild-i-inni-najwazniejsze-premiery-tygodniaMarch 12, 2023, 9:16 amBartosz SkolasińskiNo i mamy weekend. Czas zatem na podsumowanie najważniejszych premier mijającego tygodnia.Na pierwszy ogień idziemy z Jimem Jonesem i Hitmaka i ich wspólną epką "Back In My Prime". Gościnnie między innymi Jeremih i Ty Dolla $ign. Oprócz tego pojawiła się kolejna taśma od G Perico. Tym razem raper połączył siły z DJ'em Drama i nagrali "Hot Shot: Gangsta Grillz". Z mocnym uderzeniem wjechał też Musiq Soulchild. Wreszcie ukazał się jego zapowiadany od jakiegoś czasu krążek, wyprodukowany w całości przez Hit-Boy'a "Victims & Villains".Co poza tym? Nowe materiały nagrali między innymi: Blxst ("Just For Clarity 2"), Murs & Wiardon ("Speak N Spell EP"), Zaytoven ("Street Credentials"), Conway The Machine & Jay Skeese ("Pain Provided Profit"), Big Pokey & J-Dawg ("Play Tha Game EP") oraz Talib Kweli & Madlib, którzy wypuścili "Liberation 2". Wszystkie nowości, okładki i tracklisty do sprawdzenia w naszym dziale Premier Płytowych.Linki do poszczególnych nowości:Jim Jones & Hitmaka "Back In My Prime"G Perico & DJ Drama "Hot Shot: Gangsta Grillz"Musiq Soulchild & Hit-Boy "Victims & Villains"Blxst "Just For Clarity 2"Murs & Wiardon "Speak N Spell EP"Zaytoven "Street Credentials"Conway the Machine & Jae Skeese "Pain Provided Profit"Big Pokey & J-Dawg "Play Tha Game EP"Talib Kweli & Madlib "Liberation 2" No i mamy weekend. Czas zatem na podsumowanie najważniejszych premier mijającego tygodnia.

Na pierwszy ogień idziemy z Jimem Jonesem i Hitmaka i ich wspólną epką "Back In My Prime". Gościnnie między innymi Jeremih i Ty Dolla $ign. Oprócz tego pojawiła się kolejna taśma od G Perico. Tym razem raper połączył siły z DJ'em Drama i nagrali "Hot Shot: Gangsta Grillz". Z mocnym uderzeniem wjechał też Musiq Soulchild. Wreszcie ukazał się jego zapowiadany od jakiegoś czasu krążek, wyprodukowany w całości przez Hit-Boy'a "Victims & Villains".

Co poza tym? Nowe materiały nagrali między innymi: Blxst ("Just For Clarity 2"), Murs & Wiardon ("Speak N Spell EP"), Zaytoven ("Street Credentials"), Conway The Machine & Jay Skeese ("Pain Provided Profit"), Big Pokey & J-Dawg ("Play Tha Game EP") oraz Talib Kweli & Madlib, którzy wypuścili "Liberation 2". Wszystkie nowości, okładki i tracklisty do sprawdzenia w naszym dziale Premier Płytowych.

Linki do poszczególnych nowości:

Jim Jones & Hitmaka "Back In My Prime"

G Perico & DJ Drama "Hot Shot: Gangsta Grillz"

Musiq Soulchild & Hit-Boy "Victims & Villains"

Blxst "Just For Clarity 2"

Murs & Wiardon "Speak N Spell EP"

Zaytoven "Street Credentials"

Conway the Machine & Jae Skeese "Pain Provided Profit"

Big Pokey & J-Dawg "Play Tha Game EP"

Talib Kweli & Madlib "Liberation 2"

















]]>
King Los "Zero Gravity II" - recenzjahttps://popkiller.kingapp.pl/2015-01-29,king-los-zero-gravity-ii-recenzjahttps://popkiller.kingapp.pl/2015-01-29,king-los-zero-gravity-ii-recenzjaJanuary 29, 2015, 4:22 pmDaniel Wardziński"Co to za kolejny lamus z przerośniętym ego, który będzie teraz nazywał się królem"? Proces koronacji Losa można było obserwować na poprzednich produkcjach i trzeba przyznać, że rozkminił i przeprowadził to niesamowicie. Warto też pamiętać, że tego "lamusa" Kendrick Lamar wskazał, kiedy zapytano go o najlepszą reakcję na jego zwrotkę w "Control" - najważniejsze wydarzenie w amerykańskim rapie jeśli chodzi o rywalizację w ostatnich latach. Tego samego wskazali najpierw Lupe Fiasco, a potem R.A. The Rugged Man jako tekściarza... lepszego od Kendricka. Gość ma 33 lata, nawija zwrotki pełne wysokiej klasy zabawy słowem językiem bohaterów pierwszej serii "The Wire" (sam pochodzi z Baltimore), ma na koncie grubo ponad 10 klasowych mixtape'ów, ale to właśnie ten może być przełomowym. "Zero Gravity 2" to jeden z najlepszych materiałów jakie ukazały się w 2014 roku. Nie możemy pozwolić, żebyście to przegapili.King Los dwukrotnie był artystą Bad Boy Records i dwukrotnie z niego odchodził, nadal mówiąc jednak, że Diddy to jego dobry ziomek i będą jeszcze razem pracować. Zarazem rozpoczął współpracę z RCA Records i jeśli w tej wytwórni wyda swój debiutancki album to może być jeden z najważniejszych debiutów najbliższych lat. Przejdźmy jednak do samej zawartości "Zero Gravity 2", a jest o czym gadać, bo Los zaserwował nam taką kolekcję kozackich tracków, kopalni wyśmienitych linijek i plastycznego flow, że nie schodził u mnie z rotacji miesiącami.Jak opisać flow King Losa? Po pierwsze nie ma jednego flow, potrafi zarówno melodyjnie sylabizować w sposób równie prosty co podkreślający bujanie bitu ("Woke Up Like Dat"), robić coś na kształt połączenia Mobb Deep z A$AP Mob w roku 2014 ("Trap House") czy zaatakować zmasowanymi rymami i nie gubić sensu szyjąc gęsto i efektownie. Skalę kreatywności tego typa na bicie najlepiej ukazuje mistrzowskie "Play Too Rough" z wejściem, w którym udaje samego siebie na emeryturze i to co z jego nawijką dzieje się dalej jasno pokazuje z jakimi umiejętnościami mamy do czynienia. Melodia w stylu kołysanki w refrenie, potężne przełamanie na tytułowej frazie i wersy pokroju: "I'm product of pain/ Learning everybody is a nobody/ I've got nobody to blame cause everybody's a lame/ Niggaz slop 80 dicks/ Tell me to keep me circle small, and I tell 'em it already is" (albo "all radius"). Umiejętności Losa sprawiają, że błyszczy techniką, stylem i treścią w jednym numerze z Royce Da 5'9" w wysokiej formie, a wiemy, że to nie jest łatwe zadanie. Dysponuje całym newschoolowym wachlarzem rozwiązań, jednocześnie mając klasyczne podejście, przykładając wiele uwagi do treści, pielęgnując stare uliczne i hip-hopowe zasady... W wielu momentach sprawia wrażenie MC kompletnego, pozbawionego znaczących wad.Potrafi robić numery o niesamowitym hitowym potencjale jak "Me Too" z Kid Inkiem i Jeremih czy "Everybody Ain't Kings", które może w pierwszej chwili wydawać się nieco przaśne, ale kiedy wejdzie i zaszczepi rytm... Jest grubo. Mixtape trwa 73 minuty, więc jest odrobinę przeładowany, ale tak naprawdę niewiele tutaj rzeczy, które można by z czystym sercem wywalić. "Fuck The Club" jest wciśnięte trochę na siłę jak "typowy numer dla lasek", ale poza tym? Cięzko by było coś wyrzucić. Kapitalne wrażenie robią trzy Freestyle (oczywiście w rozumieniu rodem z USA, choć i na wolno potrafi rozpierdalać co najlepiej pokazał w programie Sway In The Morning) - wspomniana odpowiedź na "Control" oraz na bicie "Poundcake" Drake'a i "OG Bobby Johnson" Que. Ten ostatni numer remixowali też Snoop Dogg, Pusha T, Wiz Khalifa i A$AP Ferg i żaden z nich nie zrobił tego lepiej niż King Los. To co dzieje się tu z jego flow to wzór do naśladowania - zawieszki, przyspieszenia, wrzaski, sylabizowanie, płynność, wszystko w jednym wejściu, które zwala z nóg.Los lubi śpiewane refreny, lubi i potrafi wykorzystywać autotune (nie na swoim wokalu, ale u gości, szczególnie wokalistów), jego bity rytmicznie zbliżone są do popularnych rozwiązań, a nowe trendy w nawijce wykorzystuje z łatwością do własnych potrzeb... Niewiele potrzeba, żeby skreślić typa, który tak naprawdę jest kotem. Wystarczy opacznie odebrać "Woke Up Like Dat" i nie doczekać w nim do drugiej zwrotki. Wystarczy odbić się od bitu "Everybody Ain't Kings" albo nawet nieco teatralnego wokalu JS'a w otwierającym całość "Creator". Byłby to jednak spory błąd. Uzurpator z Baltimore na bicie porusza się jak prawdziwy król czystej krwi dynastii wymiataczy, a linijki, które czasem trafiają do nas przy kolejnych przesłuchaniach pokazują jak niesamowicie kojarzy rzeczy, jak błyskotliwy i bystry jest jego sposób ubierania swoich rozkmin w słowa. Zabawę znaczeniami i wordplay potrafi rozłożyć na pół zwrotki, bawić się brzmieniem słów nie tracąc ich sensu. Perełek pokroju "Hustle hard be a humble boss/ My shoes is tied, I pull a strings to reverse your double cross" albo "I've got stack of hundreds that say none of you niggas rapping want it/ You are a Photoshop bitches that looking wack in public" jest znacznie więcej. Piątka z dużym plusem. Oby oficjalny debiut ukazał się jeszcze w 2015. Na szczęście jest w czym kopać, nawet pierwszy rzut ucha na jego stare mixtape'y pokazuje, że potencjał Losa jest nieprawdopodobny, a komplementy w pełni zasłużone. Musicie to sprawdzić.[[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"20737","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]][[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"15241","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]][[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"20738","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]]"Co to za kolejny lamus z przerośniętym ego, który będzie teraz nazywał się królem"? Proces koronacji Losa można było obserwować na poprzednich produkcjach i trzeba przyznać, że rozkminił i przeprowadził to niesamowicie. Warto też pamiętać, że tego "lamusa" Kendrick Lamar wskazał, kiedy zapytano go o najlepszą reakcję na jego zwrotkę w "Control" - najważniejsze wydarzenie w amerykańskim rapie jeśli chodzi o rywalizację w ostatnich latach. Tego samego wskazali najpierw Lupe Fiasco, a potem R.A. The Rugged Man jako tekściarza... lepszego od Kendricka. Gość ma 33 lata, nawija zwrotki pełne wysokiej klasy zabawy słowem językiem bohaterów pierwszej serii "The Wire" (sam pochodzi z Baltimore), ma na koncie grubo ponad 10 klasowych mixtape'ów, ale to właśnie ten może być przełomowym. "Zero Gravity 2" to jeden z najlepszych materiałów jakie ukazały się w 2014 roku. Nie możemy pozwolić, żebyście to przegapili.

King Los dwukrotnie był artystą Bad Boy Records i dwukrotnie z niego odchodził, nadal mówiąc jednak, że Diddy to jego dobry ziomek i będą jeszcze razem pracować. Zarazem rozpoczął współpracę z RCA Records i jeśli w tej wytwórni wyda swój debiutancki album to może być jeden z najważniejszych debiutów najbliższych lat. Przejdźmy jednak do samej zawartości "Zero Gravity 2", a jest o czym gadać, bo Los zaserwował nam taką kolekcję kozackich tracków, kopalni wyśmienitych linijek i plastycznego flow, że nie schodził u mnie z rotacji miesiącami.

Jak opisać flow King Losa? Po pierwsze nie ma jednego flow, potrafi zarówno melodyjnie sylabizować w sposób równie prosty co podkreślający bujanie bitu ("Woke Up Like Dat"), robić coś na kształt połączenia Mobb Deep z A$AP Mob w roku 2014 ("Trap House") czy zaatakować zmasowanymi rymami i nie gubić sensu szyjąc gęsto i efektownie. Skalę kreatywności tego typa na bicie najlepiej ukazuje mistrzowskie "Play Too Rough" z wejściem, w którym udaje samego siebie na emeryturze i to co z jego nawijką dzieje się dalej jasno pokazuje z jakimi umiejętnościami mamy do czynienia. Melodia w stylu kołysanki w refrenie, potężne przełamanie na tytułowej frazie i  wersy pokroju: "I'm product of pain/ Learning everybody is a nobody/ I've got nobody to blame cause everybody's a lame/ Niggaz slop 80 dicks/ Tell me to keep me circle small, and I tell 'em it already is" (albo "all radius"). Umiejętności Losa sprawiają, że błyszczy techniką, stylem i treścią w jednym numerze z Royce Da 5'9" w wysokiej formie, a wiemy, że to nie jest łatwe zadanie. Dysponuje całym newschoolowym wachlarzem rozwiązań, jednocześnie mając klasyczne podejście, przykładając wiele uwagi do treści, pielęgnując stare uliczne i hip-hopowe zasady... W wielu momentach sprawia wrażenie MC kompletnego, pozbawionego znaczących wad.

Potrafi robić numery o niesamowitym hitowym potencjale jak "Me Too" z Kid Inkiem i Jeremih czy "Everybody Ain't Kings", które może w pierwszej chwili wydawać się nieco przaśne, ale kiedy wejdzie i  zaszczepi rytm... Jest grubo. Mixtape trwa 73 minuty, więc jest odrobinę przeładowany, ale tak naprawdę niewiele tutaj rzeczy, które można by z czystym sercem wywalić. "Fuck The Club" jest wciśnięte trochę na siłę jak "typowy numer dla lasek", ale poza tym? Cięzko by było coś wyrzucić. Kapitalne wrażenie robią trzy Freestyle (oczywiście w rozumieniu rodem z USA, choć i na wolno potrafi rozpierdalać co najlepiej pokazał w programie Sway In The Morning) - wspomniana odpowiedź na "Control" oraz na bicie "Poundcake" Drake'a i "OG Bobby Johnson" Que. Ten ostatni numer remixowali też Snoop Dogg, Pusha T, Wiz Khalifa i A$AP Ferg i żaden z nich nie zrobił tego lepiej niż King Los. To co dzieje się tu z jego flow to wzór do naśladowania - zawieszki, przyspieszenia, wrzaski, sylabizowanie, płynność, wszystko w jednym wejściu, które zwala z nóg.

Los lubi śpiewane refreny, lubi i potrafi wykorzystywać autotune (nie na swoim wokalu, ale u gości, szczególnie wokalistów), jego bity rytmicznie zbliżone są do popularnych rozwiązań, a nowe trendy w nawijce wykorzystuje z łatwością do własnych potrzeb... Niewiele potrzeba, żeby skreślić typa, który tak naprawdę jest kotem. Wystarczy opacznie odebrać "Woke Up Like Dat" i nie doczekać w nim do drugiej zwrotki. Wystarczy odbić się od bitu "Everybody Ain't Kings" albo nawet nieco teatralnego wokalu JS'a w otwierającym całość "Creator". Byłby to jednak spory błąd. Uzurpator z Baltimore na bicie porusza się jak prawdziwy król czystej krwi dynastii wymiataczy, a linijki, które czasem trafiają do nas przy kolejnych przesłuchaniach pokazują jak niesamowicie kojarzy rzeczy, jak błyskotliwy i bystry jest jego sposób ubierania swoich rozkmin w słowa. Zabawę znaczeniami i wordplay potrafi rozłożyć na pół zwrotki, bawić się brzmieniem słów nie tracąc ich sensu. Perełek pokroju "Hustle hard be a humble boss/ My shoes is tied, I pull a strings to reverse your double cross" albo "I've got stack of hundreds that say none of you niggas rapping want it/ You are a Photoshop bitches that looking wack in public" jest znacznie więcej. Piątka z dużym plusem. Oby oficjalny debiut ukazał się jeszcze w 2015. Na szczęście jest w czym kopać, nawet pierwszy rzut ucha na jego stare mixtape'y pokazuje, że potencjał Losa jest nieprawdopodobny, a komplementy w pełni zasłużone. Musicie to sprawdzić.

[[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"20737","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]]

[[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"15241","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]]

[[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"20738","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]]

]]>