popkiller.kingapp.pl (https://popkiller.kingapp.pl) Toczekhttps://popkiller.kingapp.pl/rss/pl/tag/27942/ToczekNovember 15, 2024, 1:53 ampl_PL © 2024 Admin stronyToczek "Na granicy szczęścia"https://popkiller.kingapp.pl/2018-01-06,toczek-na-granicy-szczesciahttps://popkiller.kingapp.pl/2018-01-06,toczek-na-granicy-szczesciaJanuary 6, 2018, 2:04 amAleksandra Orłowska“Na granicy szaleństwa” to album opisujący życie rapera, który ma za sobą już sukcesy w karierze freestyle'owca, niepewnego jednak swojej przyszłości w polskim rapie. To płyta która pokazuje pełne spektrum umiejętności toczka, poprzez mocne zróżnicowanie klimatów oraz tematyki utworów.Tracklista:1. "Na Granicy Szaleństwa" prod. Mario Kontrargument2. "Rap się zmienił" prod. JimmyKiss3. "Gwiazdy" feat Filipek prod. Kowal4. "Weekend" prod. JimmyKiss5. "Show" feat. Filip Pelc prod. Grejtu6. "Ballada dla umierających dusz" prod. JimmyKiss7. "Supergość" prod. Chillbone8. "Kolega z klasy" prod. Drumbasstiano9. "Chęci" prod. JimmyKiss10. "Freestyle Battle" prod. Mario Kontrargument11. "Z tamtych lat" prod. Mario Kontrargument12. "Dylemat" prod. Kowal13. "Drogi" prod. JimmyKiss“Na granicy szaleństwa” to album opisujący życie rapera, który ma za sobą już sukcesy w karierze freestyle'owca, niepewnego jednak swojej przyszłości w polskim rapie. To płyta która pokazuje pełne spektrum umiejętności toczka, poprzez mocne zróżnicowanie klimatów oraz tematyki utworów.

Tracklista:

1. "Na Granicy Szaleństwa" prod. Mario Kontrargument
2. "Rap się zmienił" prod. JimmyKiss
3. "Gwiazdy" feat Filipek prod. Kowal
4. "Weekend" prod. JimmyKiss
5. "Show" feat. Filip Pelc prod. Grejtu
6. "Ballada dla umierających dusz" prod. JimmyKiss
7. "Supergość" prod. Chillbone
8. "Kolega z klasy" prod. Drumbasstiano
9. "Chęci" prod. JimmyKiss
10. "Freestyle Battle" prod. Mario Kontrargument
11. "Z tamtych lat" prod. Mario Kontrargument
12. "Dylemat" prod. Kowal
13. "Drogi" prod. JimmyKiss

]]>
Toczek x Biały "Intro" - singielhttps://popkiller.kingapp.pl/2017-12-02,toczek-x-bialy-intro-singielhttps://popkiller.kingapp.pl/2017-12-02,toczek-x-bialy-intro-singielDecember 2, 2017, 2:21 pmSebastian RydzewskiOtrzymaliśmy od Toczka i Białego "Intro", czyli kolejny track promujący ich wspólne wydawnictwo "#TruskulAlert". Za produkcję numeru odpowiada Fuso. Data premiery albumu nie jest jeszcze znana. Raperzy dali się poznać widowni przede wszystkim na bitwach freestylowych, w których obydwaj nie raz gościli na podium. Sprawdźcie jak radzą sobie podczas nagrywek.Sprawdź najnowsze i nadchodzące premiery płytoweSprawdź wszystkie najnowsze teledyskiOtrzymaliśmy od Toczka i Białego "Intro", czyli kolejny track promujący ich wspólne wydawnictwo "#TruskulAlert". Za produkcję numeru odpowiada Fuso. Data premiery albumu nie jest jeszcze znana. Raperzy dali się poznać widowni przede wszystkim na bitwach freestylowych, w których obydwaj nie raz gościli na podium. Sprawdźcie jak radzą sobie podczas nagrywek.

Sprawdź najnowsze i nadchodzące premiery płytowe

Sprawdź wszystkie najnowsze teledyski

]]>
Znamy oficjalny skład półfinałów WBW 2017!https://popkiller.kingapp.pl/2017-10-24,znamy-oficjalny-sklad-polfinalow-wbw-2017https://popkiller.kingapp.pl/2017-10-24,znamy-oficjalny-sklad-polfinalow-wbw-2017October 24, 2017, 9:04 amTadeusz TurnauZa nami dwanaście imprez eliminacyjnych WBW 2017. W tym roku szesnastu najlepszych zawodników ligowej tabeli eliminacji awansowało do dwóch półfinałów, w których to zostali oni podzieleni na dwie "8". Na obu imprezach do rozdania będą cztery bilety na Wielki Finał, który odbędzie się 25 listopada w warszawskiej Proximie. Poniżej przedstawiamy Wam skład nadchodzących półfinałów w Krakowie oraz Bydgoszczy.Kraków (4 listopada)–Peus (2)–Bober (4)–Oset (6)–Will Spliff (8)–Wudo (10)–Spartiak (12)–Ksywa (13)–Luber (15)Bydgoszcz (11 listopada)–Milu (1)–Ryba (3)–Murzyn (5)–Kaz (7)–Toczek (9)–Radzias (11)–Bambo (14)–Wawrzyn (15)*Przy podziale zawodników organizatorzy uwzględnili ich pozycję w ligowej tabeli eliminacji (numerek w nawiasach), ich miejsce zamieszkania oraz zajęte terminy.Za nami dwanaście imprez eliminacyjnych WBW 2017. W tym roku szesnastu najlepszych zawodników ligowej tabeli eliminacji awansowało do dwóch półfinałów, w których to zostali oni podzieleni na dwie "8". Na obu imprezach do rozdania będą cztery bilety na Wielki Finał, który odbędzie się 25 listopada w warszawskiej Proximie. Poniżej przedstawiamy Wam skład nadchodzących półfinałów w Krakowie oraz Bydgoszczy.

  • Kraków (4 listopada)

–Peus (2)

–Bober (4)

–Oset (6)

–Will Spliff (8)

–Wudo (10)

–Spartiak (12)

–Ksywa (13)

–Luber (15)

  • Bydgoszcz (11 listopada)

–Milu (1)

–Ryba (3)

–Murzyn (5)

–Kaz (7)

–Toczek (9)

–Radzias (11)

–Bambo (14)

–Wawrzyn (15)

*Przy podziale zawodników organizatorzy uwzględnili ich pozycję w ligowej tabeli eliminacji (numerek w nawiasach), ich miejsce zamieszkania oraz zajęte terminy.

]]>
Toczek i Biały z kolejnymi dwoma klipami z #Truskulalerthttps://popkiller.kingapp.pl/2017-10-14,toczek-i-bialy-z-kolejnymi-dwoma-klipami-z-truskulalerthttps://popkiller.kingapp.pl/2017-10-14,toczek-i-bialy-z-kolejnymi-dwoma-klipami-z-truskulalertOctober 14, 2017, 10:09 amTadeusz TurnauToczek i Biały, dwaj utytułowani polscy freestyle'owcy kontynuują promocję swojego wspólnego krążka pod tytułem #TruskulAlert. W ostatnich tygodniach raperzy wypuścili do sieci dwa kolejne na klipy, a na jednym z nich możemy zobaczyć i usłyszeć równie mocno związanego ze sceną freestyle'ową, Flinta. Album, który ma ujrzeć światło dzienne w najbliższych miesiącach, zostanie w całości wyprodukowany przez cenionego beatmakera, Fusa, a jego założeniem jest powrót do rapowych korzeni, kultywowanie klasycznych podkładów i stawianie mocnego nacisku na przekaz warstwy lirycznej. Tak prezentują się dwa kolejne klipy z #TruskulAlert. Przypominamy, że już wcześniej do sieci zostały również wypuszczone kawałki "Kiedyś" oraz "Sąsiad", gdzie gościnną zwrotkę zrobił inny czołowy freestyle'owiec, Murzyn. Toczek i Biały, dwaj utytułowani polscy freestyle'owcy kontynuują promocję swojego wspólnego krążka pod tytułem #TruskulAlert. W ostatnich tygodniach raperzy wypuścili do sieci dwa kolejne na klipy, a na jednym z nich możemy zobaczyć i usłyszeć równie mocno związanego ze sceną freestyle'ową, Flinta

Album, który ma ujrzeć światło dzienne w najbliższych miesiącach, zostanie w całości wyprodukowany przez cenionego beatmakera, Fusa, a jego założeniem jest powrót do rapowych korzeni, kultywowanie klasycznych podkładów i stawianie mocnego nacisku na przekaz warstwy lirycznej. 

Tak prezentują się dwa kolejne klipy z #TruskulAlert. Przypominamy, że już wcześniej do sieci zostały również wypuszczone kawałki "Kiedyś" oraz "Sąsiad", gdzie gościnną zwrotkę zrobił inny czołowy freestyle'owiec, Murzyn.

]]>
Toczek i Biały rozpoczynają promocję wspólnego krążkahttps://popkiller.kingapp.pl/2017-09-23,toczek-i-bialy-rozpoczynaja-promocje-wspolnego-krazkahttps://popkiller.kingapp.pl/2017-09-23,toczek-i-bialy-rozpoczynaja-promocje-wspolnego-krazkaSeptember 22, 2017, 5:48 pmTadeusz TurnauDwaj czołowi polscy freestyle'owcy, finaliści WBW oraz triumfatorzy wielu innych bitew w całym kraju, Toczek oraz Biały wypuścili ostatnimi czasy do sieci dwa pierwsze teledyski promujące ich nadchodzący album pod tytułem #TruskulAlert.Toczek to bardzo doświadczony raper studyjny – na swoim koncie ma dwa długogrające krążki nagrane wspólnie z Prusem, solowe mixtape'y oraz dwa albumy zrobione w przeciągu ostatniego półtora roku – świetnie przyjęte "Marzenia z Osiedla" oraz wydany sumptem District Area, krążek pod tytułem "Na granicy Szaleństwa". Biały z kolei zadebiutował na scenie na początku zeszłego roku, wydając ciekawą, konceptową epkę pod tytułem "7 grzechów głównych". Następnie wypuścił parę pojedynczych numerów, dogrywał się na płyty innych a raperów, by dziś stanąć u boku Toczka i realizować dotychczas najważniejszy w swojej karierze muzycznej projekt. #TruskulAlert to jak sama nazwa wskazuje powrót do korzeni. Rap z przekazem, a nie "pierdolenie", który w całości zostanie wypuszczony na bitach Fuso. Póki co nie wiadomo jeszcze, kiedy dane nam będzie usłyszeć cały album, jednak panowie przekonują, że w niedługim czasie zostanie on w pełni dokończony.A tak oto prezentują się dwa pierwsze klipy promujące krążek Toczka i Białego.Dwaj czołowi polscy freestyle'owcy, finaliści WBW oraz triumfatorzy wielu innych bitew w całym kraju, Toczek oraz Biały wypuścili ostatnimi czasy do sieci dwa pierwsze teledyski promujące ich nadchodzący album pod tytułem #TruskulAlert.

Toczek to bardzo doświadczony raper studyjny – na swoim koncie ma dwa długogrające krążki nagrane wspólnie z Prusem, solowe mixtape'y oraz dwa albumy zrobione w przeciągu ostatniego półtora roku – świetnie przyjęte "Marzenia z Osiedla" oraz wydany sumptem District Area, krążek pod tytułem "Na granicy Szaleństwa"

Biały z kolei zadebiutował na scenie na początku zeszłego roku, wydając ciekawą, konceptową epkę pod tytułem "7 grzechów głównych". Następnie wypuścił parę pojedynczych numerów, dogrywał się na płyty innych a raperów, by dziś stanąć u boku Toczka i realizować dotychczas najważniejszy w swojej karierze muzycznej projekt. 

#TruskulAlert to jak sama nazwa wskazuje powrót do korzeni. Rap z przekazem, a nie "pierdolenie", który w całości zostanie wypuszczony na bitach Fuso. Póki co nie wiadomo jeszcze, kiedy dane nam będzie usłyszeć cały album, jednak panowie przekonują, że w niedługim czasie zostanie on w pełni dokończony.

A tak oto prezentują się dwa pierwsze klipy promujące krążek Toczka i Białego.

]]>
Runda wiosenna na free – najbardziej spektakularne triumfyhttps://popkiller.kingapp.pl/2017-08-27,runda-wiosenna-na-free-najbardziej-spektakularne-triumfyhttps://popkiller.kingapp.pl/2017-08-27,runda-wiosenna-na-free-najbardziej-spektakularne-triumfyAugust 27, 2017, 6:25 pmTadeusz TurnauW poprzednim artykule podsumowaliśmy wiosenne zmagania na polu bitewnym, przypominając najciekawsze walki i wydarzenia z poszczególnych miesięcy. Teraz z kolei przyszedł czas na luźny ranking. Luźny, bo nie na wszystkich bitwach się bywa, nie każde starcie obejrzy się w internecie, a zresztą nawet jeśli by tak było, to wszelakie rankingi są niemal zawsze kwestią gustu i upodobań. Ten kryje za sobą pięć, według mnie, najbardziej spektakularnych triumfów na battle'owym podwórku w pierwszej połowy 2017 roku.Najbardziej spektakularnych? Czyli najbardziej imponujących pod względem jakości wejść i najważniejszych w kontekście walki o najwyższe trofea. No to co, lecimy!5. Milu vs oSb – el. WBW 2017, Poznań, 1/4 finałuTo jedno z pierwszych starć w ramach tegorocznej Wielkiej Bitwy Warszawskiej. Poznańskie eliminacje z wielkim hukiem otworzył Milu, mierząc się w ćwierćfinale z reprezentantem Ostródy, oSb. I co tu dużo mówić – pierwsze wejście przesycone kozackim punchline'ami, a następnie dwa nawinięte z nie lada klasą i stylem na cholernie trudnym podkładzie. Rywal Mila kompletnie poległ, a on zrobił w Klubie Trops prawdziwy rozpierdol. Uwierzcie mi, że na żywo był mega ogień. Na filmiku co prawda już aż tak grubo nie jest, jednak wolnostylowe skillsy Wrocławianina wciąż robią naprawdę spore wrażenie. "To dajcie troszkę, kurwa, hałasu za flow!" :)4. Kaz vs Toczek – WBW 2017, Poznań, finałZostajemy przy elimkach WBW, ba nie ruszamy się nawet z inaugurującego je Poznania. Tam bowiem działo się mnóstwo, a królował aktualny vicemistrz WBW, Kaz. Od pierwszej do ostatniej walki reprezentant Działdowa nie miał wówczas sobie równych, a to, co zrobił w półfinale z Milem oraz w finale z Toczkiem to prawdziwy freestyle'owy majstersztyk. W obu tych pojedynkach miał wejścia naprawdę bliskie bitewnego ideału, a gdy jego rywale gryźli coraz to mocniej, on rewanżował się im ze zdwojoną siłą. Zresztą sami się przekonajcie, a uwierzcie mi, że docenicie to, jak potrafi momentami wyglądać współczesny rap bitewny. Rapować chłopaki potrafią, a i wersy całkiem kozackie;) 3.Oset vs Kałach – Bitwa o Trójmiasto, 1/8 finałuNieczęsto oglądam dziś bitwy w internecie, jednak do tej zdarza mi się wracać. Czemu? Bo Oset pokazał tu dwa wejścia jak dla mnie absolutnie z kosmusu. Stylówa, której nie podrobi nikt na scenie, kozackie flow, energia i nieprzeciętne linijki. Tutaj zwyczajnie wszystko pykło – bit podpasował, pomysłowość dopisała, a każda linijka została rzucona idealnie "w punkt". Tej wiosny reprezentant Łodzi dobitnie przekonał nas, że zamierza w tym roku sięgać po najwyższe laury. Nie tylko w Trójmieście, ale i na el. WBW 2017 oraz paru innych lokalnych bitwach Oset pokazał, że jego stylówa i łeb do punchline'ów są obecnie silne jak nigdy wcześniej.Freestyle to pisanki i nawijanie o pannach? To sprawdźcie to! 2.Spartiak vs Toczek – el. WBW 2017, Zielona Góra, 1/4 finałuWracamy na arenę zmagań WBW, a wita nas Zielona Góra i "drący mordę" w niebogłosy Spartiak. Co to było za starcie! Toczek wleciał z przekozackimi pierwszym wejściem, a jego rywal z Wrocławia odpowiedział trzema, które stały na jeszcze wyższym poziomie. Punch za punchem, a jeden lepszy od drugiego. Nie znajdziecie w tej walce wyszukanego flow ani stylówy z kosmosu, za to zaśmiejecie się głośno przynajmniej parę razy, by na koniec pomyśleć sobie: "kurwa, ale ten gościu ma głowę do rzucania kozackich linijek""Ej pizdeczko, jaki Kochanowski, twoja panna chyba kurwa kocha no skill" 1.Pueblos vs Bober – Bitwa o Pitos III, półfinałBitwa o Pitos III, czyli najważniejsze wydarzenie battle'owej rundy wiosennej. Półfinał, czyli bratobójcze starcie zawodników z Bielska – aktualnego mistrza WBW i powracającego na bitwy gościa, o którym zwykło się mówić, że jest najlepiej rapującym spośród aktywnych raperów bitewnych. W tej walce było wszystko – mega napięcie, niesamowita energia pod sceną, a na niej styl, flow i przekozackie wersety. Być może, oglądając jedynie filmik w necie, starcie to nie zachwyci Was tak jak dwa poprzednie, jednak ze względu na jego rangę, atmosferę w klubie i fakt, że poległ w nim mistrz WBW nie mogłem nie uplasować go na pierwszej pozycji w tym zestawieniu. Bez cienia wątpliwości była to dotychczas najważniejsza i najbardziej spektakularna walka na polu bitewnym w 2017 roku.A i zwycięstwo cholernie okazałe;)W poprzednim artykule podsumowaliśmy wiosenne zmagania na polu bitewnym, przypominając najciekawsze walki i wydarzenia z poszczególnych miesięcy. Teraz z kolei przyszedł czas na luźny ranking. Luźny, bo nie na wszystkich bitwach się bywa, nie każde starcie obejrzy się w internecie, a zresztą nawet jeśli by tak było, to wszelakie rankingi są niemal zawsze kwestią gustu i upodobań. Ten kryje za sobą pięć, według mnie, najbardziej spektakularnych triumfów na battle'owym podwórku w pierwszej połowy 2017 roku.


Najbardziej spektakularnych?
Czyli najbardziej imponujących pod względem jakości wejść i najważniejszych w kontekście walki o najwyższe trofea. No to co, lecimy!

  • 5. Milu vs oSb – el. WBW 2017, Poznań, 1/4 finału

To jedno z pierwszych starć w ramach tegorocznej Wielkiej Bitwy Warszawskiej. Poznańskie eliminacje z wielkim hukiem otworzył Milu, mierząc się w ćwierćfinale z reprezentantem Ostródy, oSb. I co tu dużo mówić – pierwsze wejście przesycone kozackim punchline'ami, a następnie dwa nawinięte z nie lada klasą i stylem na cholernie trudnym podkładzie. Rywal Mila kompletnie poległ, a on zrobił w Klubie Trops prawdziwy rozpierdol. Uwierzcie mi, że na żywo był mega ogień. Na filmiku co prawda już aż tak grubo nie jest, jednak wolnostylowe skillsy Wrocławianina wciąż robią naprawdę spore wrażenie. 

"To dajcie troszkę, kurwa, hałasu za flow!" :)

  • 4. Kaz vs Toczek – WBW 2017, Poznań, finał

Zostajemy przy elimkach WBW, ba nie ruszamy się nawet z inaugurującego je Poznania. Tam bowiem działo się mnóstwo, a królował aktualny vicemistrz WBW, Kaz. Od pierwszej do ostatniej walki reprezentant Działdowa nie miał wówczas sobie równych, a to, co zrobił w półfinale z Milem oraz w finale z Toczkiem to prawdziwy freestyle'owy majstersztyk. W obu tych pojedynkach miał wejścia naprawdę bliskie bitewnego ideału, a gdy jego rywale gryźli coraz to mocniej, on rewanżował się im ze zdwojoną siłą. Zresztą sami się przekonajcie, a uwierzcie mi, że docenicie to, jak potrafi momentami wyglądać współczesny rap bitewny. 

Rapować chłopaki potrafią, a i wersy całkiem kozackie;)

 

  • 3.Oset vs Kałach – Bitwa o Trójmiasto, 1/8 finału

Nieczęsto oglądam dziś bitwy w internecie, jednak do tej zdarza mi się wracać. Czemu? Bo Oset pokazał tu dwa wejścia jak dla mnie absolutnie z kosmusu. Stylówa, której nie podrobi nikt na scenie, kozackie flow, energia i nieprzeciętne linijki. Tutaj zwyczajnie wszystko pykło – bit podpasował, pomysłowość dopisała, a każda linijka została rzucona idealnie "w punkt". Tej wiosny reprezentant Łodzi dobitnie przekonał nas, że zamierza w tym roku sięgać po najwyższe laury. Nie tylko w Trójmieście, ale i na el. WBW 2017 oraz paru innych lokalnych bitwach Oset pokazał, że jego stylówa i łeb do punchline'ów są obecnie silne jak nigdy wcześniej.

Freestyle to pisanki i nawijanie o pannach? To sprawdźcie to!

  •  2.Spartiak vs Toczek – el. WBW 2017, Zielona Góra, 1/4 finału

Wracamy na arenę zmagań WBW, a wita nas Zielona Góra i "drący mordę" w niebogłosy Spartiak. Co to było za starcie! Toczek wleciał z przekozackimi pierwszym wejściem, a jego rywal z Wrocławia odpowiedział trzema, które stały na jeszcze wyższym poziomie. Punch za punchem, a jeden lepszy od drugiego. Nie znajdziecie w tej walce wyszukanego flow ani stylówy z kosmosu, za to zaśmiejecie się głośno przynajmniej parę razy, by na koniec pomyśleć sobie: "kurwa, ale ten gościu ma głowę do rzucania kozackich linijek"

"Ej pizdeczko, jaki Kochanowski, twoja panna chyba kurwa kocha no skill"

  •  1.Pueblos vs Bober – Bitwa o Pitos III, półfinał

Bitwa o Pitos III, czyli najważniejsze wydarzenie battle'owej rundy wiosennej. Półfinał, czyli bratobójcze starcie zawodników z Bielska – aktualnego mistrza WBW i powracającego na bitwy gościa, o którym zwykło się mówić, że jest najlepiej rapującym spośród aktywnych raperów bitewnych. W tej walce było wszystko – mega napięcie, niesamowita energia pod sceną, a na niej styl, flow i przekozackie wersety. Być może, oglądając jedynie filmik w necie, starcie to nie zachwyci Was tak jak dwa poprzednie, jednak ze względu na jego rangę, atmosferę w klubie i fakt, że poległ w nim mistrz WBW nie mogłem nie uplasować go na pierwszej pozycji w tym zestawieniu. Bez cienia wątpliwości była to dotychczas najważniejsza i najbardziej spektakularna walka na polu bitewnym w 2017 roku.

A i zwycięstwo cholernie okazałe;)

]]>
Runda wiosenna na free (podsumowanie)https://popkiller.kingapp.pl/2017-08-12,runda-wiosenna-na-free-podsumowaniehttps://popkiller.kingapp.pl/2017-08-12,runda-wiosenna-na-free-podsumowanieAugust 11, 2017, 12:54 pmTadeusz TurnauFreestyle'u mieliśmy minionej wiosny aż potąd. Chyba jeszcze nigdy w pierwszej połowie roku nie odbyło się tyle znaczących i silnie obsadzonych imprez. Jednych wspomniany natłok bitew szybko przyprawiał o zalążki freestyle'owego pawia, a u innych spowodował jeszcze większy głód śledzenia wolnostylowej rywalizacji. Tak czy inaczej pozostawiliśmy za sobą w ostatnich miesiącach kawał battle'owej historii i bez dwóch zdań warto rzucić okiem wstecz, by przypomnieć sobie najciekawsze wydarzenia na bitewnym podwórku pierwszej połowy 2017 roku.A polecimy klasycznie miesiąc po miesiącu, wydobywając z każdych 30 dni w roku najlepsze freestyle'owe wspomnienia!STYCZEŃ: Południe z hukiem otwiera nowy rok!Najważniejszym wydarzeniem otwierającym kolejne 12 miesięcy wolnostylowej rywalizacji była bez cienia wątpliwości mająca miejsce pod koniec stycznia w Bielsku Bitwa o Południe. Za organizację eventu wziął się finalista WBW 2014 oraz triumfator Bitwy o Pitos III, Pueblos, a jego innowacyjne podejście do tego przedsięwzięcia zapewniło widzom mnóstwo atrakcji. Cała bitwa odbyła się w formule "obrazkowej", gdzie zamiast na treści losowanych tematów zawodnicy musieli się skupiać w swej nawijce na zawartości wyświetlanych na projektorze zdjęć. Prócz tego MC's zmuszeni byli losować bity, nie wiedząc czy przyjdzie im rapować pod klasyczne podkłady czy też bardziej nowoczesne brzmienia. Wszystko to dopełniło bardzo silne grono rozstawionych zawodników tworzone kolejno przez Bobera, Mila, Peusa oraz Czeskiego. Bitwa okazała się absolutnym strzałem w dziesiątke, a jej triumfator Bober z hukiem rozpoczął nowy rok, pokonując w bielskim finale znajdującego się w niegorzej formie Mila. Poza głównym daniem z południa w styczniu byliśmy również świadkami między innymi wygranego przez Spartiaka finału II sezonu Poznań Freestyle League, a także zdominowaje przez Oseta Bitwy Chojnice, która to rozpoczęła imponującą passę bitewnych zwycięstw Łodzianina. Skupmy się jednak na tym, co najlepsze:) LUTY: Godny powrót Mistrzów Mikrofonu!Nadciągnął luty, a wraz z nimi na scenę po dłuższej przerwie powrócił kultowy cykl o nazwie Microphone Masters. Tym razem w rolę mistrzów mikrofonu wcielili się w Lublinie Filipek, Bober, Szyderca i Dolar, a imprezę kozacko poprowadził Flint. Co prawda XI odsłona eventu organizowanego przez WBW nie obeszła się aż tak szerokim echem w rapowym półświatku, jednak na poziom wydarzeń na scenie z pewnością nie mogliśmy narzekać. Imponował przede wszystkim będący w gazie po wygranej w Bielsku Bober, w zapodawaniu świetnych wejść wturowali mu Filipek i Dolar, a Szydercy udało się wręcz w znakomity sposób zrewanżować mistrzowi WBW za porażkę z zeszłorocznego finału warszawskiej bitwy. Lekkim niewypałem okazała się jedynie próba łączenia freestyle'owych wjazdów z beatboxowym podkładem od Muzamana, którego nowoczesne brzmienia w połączeniu z kiepskim odsłuchem na scenie okazywały się często dla zawodników zbyt dużym wyzwaniem...Poza tegorocznymi Mistrzami Mikrofonu wyłoniliśmy w lutym także i zwycięzcę Finału WLW Sezonu 2016. Podobnie jak w całej lidze, także i w tegorocznym finale najlepszy okazał się Toczek, który to w decydującym starciu zdołał uporać się z Murzynem.A tu łapcie rewanż Szydiego:) MARZEC: WBW wraca szybciej niż kiedykolwiek!Wiosenny start, nowe zasady i mnóstwo niewiadomych. Wielka Bitwa Warszawska rozpoczęła się w tym roku już pod koniec marca w Poznaniu, a jej inauguracja okazała się być jedną z lepszych imprez bitewnych całej wiosny. Do Klubu Trops przyjechało spore grono najmocniejszych MC's, a finalnie rywali w świetnym stylu po kątach porozstawiał Kaz. Jego walki z Milem i Toczkiem to pojedynki na absolutnie najwyższym poziomie, a parę pojedynczych wjazdów z tych bitew autorstwa reprezentanta Działdowa to pieprzony majstersztyk. Smaczku całej imprezie dodał z pewnością świetny występ 15-letniego Trampa, który zdobył serca publiki, pokonując w kozackim, punchline'owym stylu Murzyna oraz Q-keya. Tydzień po poznańskiej inauguracji odbyły się drugie el. WBW 2017 w Krakowie, które to jednak – pomimo silnego rozstawienia – stały na znacznie niższym poziomie, a triumfował na nich wyluzowany i zapijaczony Milu. Ciekawym wydarzeniem w marcu była również wygrana przez Oseta 5 ustawka Bydgoskiej Bitwy Freestyle, która zakończyła się finałowym pojedynkiem Łodzianina z powracającym na scenę po długiej przerwie weteranem, Mełcinem....tak, warto przetrawić fatalny dźwięk, by posłuchać treści bitwy;) KWIECIEŃ: Miesiąc Oseta, 7 minut Spartiaka!Po nieco spokojniejszym marcu w kwietniu uderzyła w nas cała fala kozackich battle'owych eventów. Dwie świetne imprezy z ramienia WBW, trzecia odsłona pokaźnie obsadzonej Bitwy o Trójmiasto czy też ciesząca się niewiele mniejszą popularnością Bitwa o Łuków. Ale zacznijmy od początku. A zaczęło się w Łukowie, gdzie po świetnym, punchline'owym finale Szyderca zdołał uporać się z Rybą i odnieść triumf na całej bitwie. Następnie znaleźliśmy się w Zielonej Górze podczas chyba najlepszych z dotychczasowych el. WBW 2017. Na zachodnim krańcu Polski triumfował weteran Peus, jednak głównym wydarzeniem imprezy okazała się ćwierćfinałowa walka Spartiaka z Toczkiem, w której to ten pierwszy pokazał trzy najlepsze freestyle'owe wejścia, jakie dane mi było usłyszeć w ostatnich miesiącach. Druga połowa kwietnia stała z kolei pod znakiem dominacji Oseta, który w jeden weekend najpierw triumfował na swym rodzinnym podwórku w Łodzi podczas kolejnych el. WBW 2017, a następnie okazał się bezkonkurencji na Bitwie o Trójmiasto III. Co ciekawe na obu imprezach zawodnik słynący z nietuzinkowej stylówki musiał mierzyć się w finałach z reprezentantami WLW, odpowiednio Murzynem oraz Rybą. Aż sam przez chwilę nie wiedziałem, co tu zostawić, ale wybór chyba musi być jeden:) Miazga! MAJ: El Classico dla Mila, przepowiedziana sensacja na WBW!W maju battle'owa scena poszła ewidentnie za ciosem. Zaczęło się w Olsztynie, gdzie Ryba po kozackich walkach z Toczkiem, Yoweem i Osetem wygrał swoje pierwsze w tym roku el. WBW. Juź dzień później uderzyliśmy do Szczenina, w którym to odbyła się świetnie obsadzona Bitwa o Hype. W finale imprezy dostaliśmy kolejne już freestyle'owe "El Classico", czyli starcie Mila z Boberem. Na południe górą okazał się być zawodnik z Bielska, jednak na zachodzie po kapitalnej walce zakończonej dogrywką udanie zrewanżował mu się pochodzący z Wrocławia aktualny lider ligowej tabeli WBW 2017. Z kolei na koniec miesiąca dane nam było wybrać się do Tych, gdzie zobaczyliśmy drugie z majowych elimek największej polskiej bitwy. Na Śląsk przyjechali między innymi Peus, Bober, Murzyn czy też Biały, jednak głównych faworytów imprezy w imponującym stylu pogodził nie kto inny jak Wudo. Punchline'owy MC z Radlina tydzień po triumfie na Bitwie o Bielsko wpadł do Tych, po świetnych walkach uporał się z Buczim, Lukim, Boberem oraz Peusem i zdołał zgarnąć aż 30 pkt. do ligowej tabeli eliminacji WBW 2017, które to z dużą dozą prawdopodobieństwa zapewnią mu udział w jesiennych półfinałach bitwy. Powinienem może zarzucić którymś z kozackich wjazdów Wudo, ale...El Classico to jednak El Classico ;) Inny poziom! CZERWIEC: Mistrz wraca na tron, Redbull do biznesu!Po paru niespodziewanych niepowodzeniach na el. WBW 2017 aktualny posiadacz pasa Bober udał się na początku czerwca na ostatnie z wiosennych elimek do Rzeszowa. W stolicy Podkarpacia obejrzeliśmy zdecydowanie najgorszą z dotychczasowych imprez z ramienia WBW 2017, a stabilna, pozbawiona zbytnich fajerwerków forma mistrza w pełni wystarczyła mu, by zakończyć event zwycięstwem. Z kolei już tydzień później Bober cieszył się z kolejnego, tym razem znacznie bardziej okazałego triumfu, który udało mu się wywieźć z Ciechanowa. Tam mistrz WBW 2016 triumfował na organizowanej przez Białego bitwie, zwyciężając po drodze m.in. Oseta oraz rewanżując się w finale Milowi za niedawną porażkę ze Szczecina. W czerwcu byliśmy również świadkami zupełnie nowej inicjatywy na scenie bitewnej, czyli Redbull Kontrowersy. Po czterech, zorganizowanych w całkiem ciekawej formule przystankach eliminacyjnych finałową bitwę imprezy sponsorowanej przez słynny napój energetyczny wygrał reprezentant Białegostoku, Radzias. Trzeba jednak przyznać, iż choć organizacyjnie Kontrowersy wypadły na pięć z plusem, to jednak poprzez brak uczestnictwa najlepszych MC's bitwa ta mogła nas nieco rozczarować... Cóż, oby był to jedynie przedsmak;) LIPIEC: Pitos, Pitos i jeszcze raz Pitos!W związku z rozpoczynającymi się wakacjami w lipcu mieliśmy jedynie jedno, za to wybitnie okazałe wydarzenie na scenie freestyle'owej. Na trzecią edycję słynnej Bitwy o Pitos Duże Pe zaprosił aż 12 rozstawionych zawodników, którzy to – spójrzmy prawdzie w oczy – są obecnie zdecydowanie najmocniejszymi przedstawicielami polskiej sceny bitewnej. Do rywalizacji z nimi stanęło czterech najlepszych MC's czerwcowych elimek, a rozegrana w stolicy bitwa ani przez moment nie ucierpiała na takim rozwiązaniu. Z Pitosu III z pewnością zapamiętamy pierwsze, kozackie wejście Babinciego, liczne mega wysokiej klasy wjazdy Bobera, a także kosmiczną formę ostatecznego zwycięzcy bitwy, Pueblosa. Walką wieczoru okazało się być z kolei półfinałowe, bratobójcze starcie zawodników z Bielska, o którym to parę dni po fakcie Duże Pe napisał na fb, iż wejdzie na stałe do kanonu polskiego free.No cóż, chyba ciężko się z nim nie zgodzić...;) Freestyle'u mieliśmy minionej wiosny aż potąd. Chyba jeszcze nigdy w pierwszej połowie roku nie odbyło się tyle znaczących i silnie obsadzonych imprez. Jednych wspomniany natłok bitew szybko przyprawiał o zalążki freestyle'owego pawia, a u innych spowodował jeszcze większy głód śledzenia wolnostylowej rywalizacji. Tak czy inaczej pozostawiliśmy za sobą w ostatnich miesiącach kawał battle'owej historii i bez dwóch zdań warto rzucić okiem wstecz, by przypomnieć sobie najciekawsze wydarzenia na bitewnym podwórku pierwszej połowy 2017 roku.

A polecimy klasycznie miesiąc po miesiącu, wydobywając z każdych 30 dni w roku najlepsze freestyle'owe wspomnienia!

  • STYCZEŃ: Południe z hukiem otwiera nowy rok!

Najważniejszym wydarzeniem otwierającym kolejne 12 miesięcy wolnostylowej rywalizacji była bez cienia wątpliwości mająca miejsce pod koniec stycznia w Bielsku Bitwa o Południe. Za organizację eventu wziął się finalista WBW 2014 oraz triumfator Bitwy o Pitos III, Pueblos, a jego innowacyjne podejście do tego przedsięwzięcia zapewniło widzom mnóstwo atrakcji. Cała bitwa odbyła się w formule "obrazkowej", gdzie zamiast na treści losowanych tematów zawodnicy musieli się skupiać w swej nawijce na zawartości wyświetlanych na projektorze zdjęć. Prócz tego MC's zmuszeni byli losować bity, nie wiedząc czy przyjdzie im rapować pod klasyczne podkłady czy też bardziej nowoczesne brzmienia. Wszystko to dopełniło bardzo silne grono rozstawionych zawodników tworzone kolejno przez Bobera, Mila, Peusa oraz Czeskiego. Bitwa okazała się absolutnym strzałem w dziesiątke, a jej triumfator Bober z hukiem rozpoczął nowy rok, pokonując w bielskim finale znajdującego się w niegorzej formie Mila. 

Poza głównym daniem z południa w styczniu byliśmy również świadkami między innymi wygranego przez Spartiaka finału II sezonu Poznań Freestyle League, a także zdominowaje przez Oseta Bitwy Chojnice, która to rozpoczęła imponującą passę bitewnych zwycięstw Łodzianina. 

Skupmy się jednak na tym, co najlepsze:)

 

  • LUTY: Godny powrót Mistrzów Mikrofonu!

Nadciągnął luty, a wraz z nimi na scenę po dłuższej przerwie powrócił kultowy cykl o nazwie Microphone Masters. Tym razem w rolę mistrzów mikrofonu wcielili się w Lublinie Filipek, Bober, Szyderca i Dolar, a imprezę kozacko poprowadził Flint. Co prawda XI odsłona eventu organizowanego przez WBW nie obeszła się aż tak szerokim echem w rapowym półświatku, jednak na poziom wydarzeń na scenie z pewnością nie mogliśmy narzekać. Imponował przede wszystkim będący w gazie po wygranej w Bielsku Bober, w zapodawaniu świetnych wejść wturowali mu Filipek i Dolar, a Szydercy udało się wręcz w znakomity sposób zrewanżować mistrzowi WBW za porażkę z zeszłorocznego finału warszawskiej bitwy. Lekkim niewypałem okazała się jedynie próba łączenia freestyle'owych wjazdów z beatboxowym podkładem od Muzamana, którego nowoczesne brzmienia w połączeniu z kiepskim odsłuchem na scenie okazywały się często dla zawodników zbyt dużym wyzwaniem...

Poza tegorocznymi Mistrzami Mikrofonu wyłoniliśmy w lutym także i zwycięzcę Finału WLW Sezonu 2016. Podobnie jak w całej lidze, także i w tegorocznym finale najlepszy okazał się Toczek, który to w decydującym starciu zdołał uporać się z Murzynem.

A tu łapcie rewanż Szydiego:)

 

  • MARZEC: WBW wraca szybciej niż kiedykolwiek!

Wiosenny start, nowe zasady i mnóstwo niewiadomych. Wielka Bitwa Warszawska rozpoczęła się w tym roku już pod koniec marca w Poznaniu, a jej inauguracja okazała się być jedną z lepszych imprez bitewnych całej wiosny. Do Klubu Trops przyjechało spore grono najmocniejszych MC's, a finalnie rywali w świetnym stylu po kątach porozstawiał Kaz. Jego walki z Milem i Toczkiem to pojedynki na absolutnie najwyższym poziomie, a parę pojedynczych wjazdów z tych bitew autorstwa reprezentanta Działdowa to pieprzony majstersztyk. Smaczku całej imprezie dodał z pewnością świetny występ 15-letniego Trampa, który zdobył serca publiki, pokonując w kozackim, punchline'owym stylu Murzyna oraz Q-keya. 

Tydzień po poznańskiej inauguracji odbyły się drugie el. WBW 2017 w Krakowie, które to jednak – pomimo silnego rozstawienia – stały na znacznie niższym poziomie, a triumfował na nich wyluzowany i zapijaczony Milu. Ciekawym wydarzeniem w marcu była również wygrana przez Oseta 5 ustawka Bydgoskiej Bitwy Freestyle, która zakończyła się finałowym pojedynkiem Łodzianina z powracającym na scenę po długiej przerwie weteranem, Mełcinem.

...tak, warto przetrawić fatalny dźwięk, by posłuchać treści bitwy;)

 

  • KWIECIEŃ: Miesiąc Oseta, 7 minut Spartiaka!

Po nieco spokojniejszym marcu w kwietniu uderzyła w nas cała fala kozackich battle'owych eventów. Dwie świetne imprezy z ramienia WBW, trzecia odsłona pokaźnie obsadzonej Bitwy o Trójmiasto czy też ciesząca się niewiele mniejszą popularnością Bitwa o Łuków. Ale zacznijmy od początku. A zaczęło się w Łukowie, gdzie po świetnym, punchline'owym finale Szyderca zdołał uporać się z Rybą i odnieść triumf na całej bitwie. Następnie znaleźliśmy się w Zielonej Górze podczas chyba najlepszych z dotychczasowych el. WBW 2017. Na zachodnim krańcu Polski triumfował weteran Peus, jednak głównym wydarzeniem imprezy okazała się ćwierćfinałowa walka Spartiaka z Toczkiem, w której to ten pierwszy pokazał trzy najlepsze freestyle'owe wejścia, jakie dane mi było usłyszeć w ostatnich miesiącach

Druga połowa kwietnia stała z kolei pod znakiem dominacji Oseta, który w jeden weekend najpierw triumfował na swym rodzinnym podwórku w Łodzi podczas kolejnych el. WBW 2017, a następnie okazał się bezkonkurencji na Bitwie o Trójmiasto III. Co ciekawe na obu imprezach zawodnik słynący z nietuzinkowej stylówki musiał mierzyć się w finałach z reprezentantami WLW, odpowiednio Murzynem oraz Rybą. 

Aż sam przez chwilę nie wiedziałem, co tu zostawić, ale wybór chyba musi być jeden:) Miazga!

 

  • MAJ: El Classico dla Mila, przepowiedziana sensacja na WBW!

W maju battle'owa scena poszła ewidentnie za ciosem. Zaczęło się w Olsztynie, gdzie Ryba po kozackich walkach z Toczkiem, Yoweem i Osetem wygrał swoje pierwsze w tym roku el. WBW. Juź dzień później uderzyliśmy do Szczenina, w którym to odbyła się świetnie obsadzona Bitwa o Hype. W finale imprezy dostaliśmy kolejne już freestyle'owe "El Classico", czyli starcie Mila z Boberem. Na południe górą okazał się być zawodnik z Bielska, jednak na zachodzie po kapitalnej walce zakończonej dogrywką udanie zrewanżował mu się pochodzący z Wrocławia aktualny lider ligowej tabeli WBW 2017. 

Z kolei na koniec miesiąca dane nam było wybrać się do Tych, gdzie zobaczyliśmy drugie z majowych elimek największej polskiej bitwy. Na Śląsk przyjechali między innymi Peus, Bober, Murzyn czy też Biały, jednak głównych faworytów imprezy w imponującym stylu pogodził nie kto inny jak Wudo. Punchline'owy MC z Radlina tydzień po triumfie na Bitwie o Bielsko wpadł do Tych, po świetnych walkach uporał się z Buczim, Lukim, Boberem oraz Peusem i zdołał zgarnąć aż 30 pkt. do ligowej tabeli eliminacji WBW 2017, które to z dużą dozą prawdopodobieństwa zapewnią mu udział w jesiennych półfinałach bitwy. 

Powinienem może zarzucić którymś z kozackich wjazdów Wudo, ale...El Classico to jednak El Classico ;) Inny poziom!

 

  • CZERWIEC: Mistrz wraca na tron, Redbull do biznesu!

Po paru niespodziewanych niepowodzeniach na el. WBW 2017 aktualny posiadacz pasa Bober udał się na początku czerwca na ostatnie z wiosennych elimek do Rzeszowa. W stolicy Podkarpacia obejrzeliśmy zdecydowanie najgorszą z dotychczasowych imprez z ramienia WBW 2017, a stabilna, pozbawiona zbytnich fajerwerków forma mistrza w pełni wystarczyła mu, by zakończyć event zwycięstwem. Z kolei już tydzień później Bober cieszył się z kolejnego, tym razem znacznie bardziej okazałego triumfu, który udało mu się wywieźć z Ciechanowa. Tam mistrz WBW 2016 triumfował na organizowanej przez Białego bitwie, zwyciężając po drodze m.in. Oseta oraz rewanżując się w finale Milowi za niedawną porażkę ze Szczecina. 

W czerwcu byliśmy również świadkami zupełnie nowej inicjatywy na scenie bitewnej, czyli Redbull Kontrowersy. Po czterech, zorganizowanych w całkiem ciekawej formule przystankach eliminacyjnych finałową bitwę imprezy sponsorowanej przez słynny napój energetyczny wygrał reprezentant Białegostoku, Radzias. Trzeba jednak przyznać, iż choć organizacyjnie Kontrowersy wypadły na pięć z plusem, to jednak poprzez brak uczestnictwa najlepszych MC's bitwa ta mogła nas nieco rozczarować... 

Cóż, oby był to jedynie przedsmak;)

 

  •  LIPIEC: Pitos, Pitos i jeszcze raz Pitos!

W związku z rozpoczynającymi się wakacjami w lipcu mieliśmy jedynie jedno, za to wybitnie okazałe wydarzenie na scenie freestyle'owej. Na trzecią edycję słynnej Bitwy o Pitos Duże Pe zaprosił aż 12 rozstawionych zawodników, którzy to – spójrzmy prawdzie w oczy – są obecnie zdecydowanie najmocniejszymi przedstawicielami polskiej sceny bitewnej. Do rywalizacji z nimi stanęło czterech najlepszych MC's czerwcowych elimek, a rozegrana w stolicy bitwa ani przez moment nie ucierpiała na takim rozwiązaniu. Z Pitosu III z pewnością zapamiętamy pierwsze, kozackie wejście Babinciego, liczne mega wysokiej klasy wjazdy Bobera, a także kosmiczną formę ostatecznego zwycięzcy bitwy, Pueblosa. Walką wieczoru okazało się być z kolei półfinałowe, bratobójcze starcie zawodników z Bielska, o którym to parę dni po fakcie Duże Pe napisał na fb, iż wejdzie na stałe do kanonu polskiego free.

No cóż, chyba ciężko się z nim nie zgodzić...;)

 

]]>
Toczek (Freestyle'owcy w studio #2)https://popkiller.kingapp.pl/2017-04-13,toczek-freestyleowcy-w-studio-2https://popkiller.kingapp.pl/2017-04-13,toczek-freestyleowcy-w-studio-2April 13, 2017, 2:21 pmTadeusz TurnauToczek to…chyba już przede wszystkim studyjny raper. Notabene cholernie dobry, lecz nie przez wszystkich należycie doceniany. Jego droga zarówna bitewna, jak i studyjna była długa i w żadnym wypadku nie usłana różami. Dziś obrana ścieżka doprowadziła go do wydania pierwszego legalnego krążka, a w niedalekiej przyszłości może przynieść mu znacznie więcej. Jednak my, zamiast wróżyć z fusów, spojrzymy wstecz, by zobaczyć jak z niespecjalnie wyróżniającego się gdyńskiego freestyle’owca wyrósł jeden z najbardziej charyzmatycznych młodych raperów w Polsce. Czas, start!Toczek/PrusOd tego wszystko się zaczęło. „Później z przyjacielem, gdzieś co tydzień grają support, dwóch młodych chłopaków, co chce tylko hałas za to.” –“ wspomina swoje rapowe początki na późniejszym krążku Toczek. Wraz z Prusem trójmiejski raper zrobił dwa projekty, a w między czasie wydał jeszcze solowy mixtape. Wszystko to działo się na przełomie lat 2012 – 2014, gdy obaj panowie mieszkali jeszcze w Gdyni.Chłopaki bawili się wówczas rapem, grali supporty, nagrywali luźne kawałki i mieli wielkie marzenia. Ich wspólne projekty to żadne szczeniackie podchody, a już naprawdę solidne, dopracowane materiały. Sporo na nich zabawy słowem, konwencją i flow, mnóstwo kipiącej zajawki oraz parę naprawdę fajnie bujających bangerów.Nie ma się jednak co oszukiwać – wówczas jeszcze Toczek i Prus byli jedynie jednymi z wielu. Być może nie bardzo wielu, bo ich projekty rzeczywiście trzymały poziom, ale przecież już przed paroma laty spoko rapujących małolatów było w Polsce naprawdę sporo. Pewnie, gdyby nie bitewne sukcesy Toczka i kolejne albumy wydane spod jego ręki, nigdy bym wspomnianych krążków nie usłyszał. Ale usłyszałem i w żadnym wypadku tego nie żałuje.Co ciekawe jednak sam gdyński raper – choć mówi o minionych latach z wyraźnym sentymentem – to wspomina je nieco inaczej, niż mogłoby nam się wydawać. O to, co powiedział mi Toczek zapytany właśnie o współpracę z Prusem i będące jej owocem materiały studyjne.„Świetne czasy, to wyszło bardzo naturalnie. Poznaliśmy się, nagraliśmy sporo numerów, które nie wyszły i w końcu zrobiliśmy płytkę. Parę miesięcy później ja dorzuciłem solowy mixtape, graliśmy bardzo dużo supportów lokalnie i bardzo fajnie to rokowało na przyszłość. Wszystko się zepsuło, jak usiedliśmy do drugiej płyty. Chcieliśmy zrobić ją w miesiąc a zajęło nam to rok i finalnie nic nam to nie dało. Straciliśmy na tym sporo czasu i duet się rozpadł. Przez długi czas miałem to sobie za złe, teraz trochę ochłonąłem i wyciągnąłem wnioski z lekcji: nie wolno się opierdalać (hehe). Fajnie jakbyśmy kiedyś coś znów nagrali bo wciąż się przyjaźnimy.”Jak przekonamy się zaraz na wspomnianej lekcji Toko skorzystał najlepiej, jak tylko mógł…Druga szansa od losu"Drugą szane dałem sobie przeprowadzając się do Warszawa, gdzie trafiłem na Theodora i WLW, co bardzo mi pomogło. Zmieniłem mocno swoje życie- musiałem nagle sam zacząć się utrzymywać, pracować. Odstawiłem melanż w kąt i wziąłem się do roboty. „Marcin marcin” to był taki mixtape na rozgrzewkę, a „Marzenia z osiedla” były już ruchem do przodu - wiedziałem, co chce powiedzieć i do czego chcę dążyć.”Rzeczywiście „Marcin marcin” to swego rodzaju fajne odkucie się, pokaz warsztatu i skilli zbiegający się w czasie z sukcesami na freestyle’owym podwórku. Już wówczas było widać i słychać w Toczku mnóstwo pewności siebie, nowo nabytej charyzmy i nie wyżytej ambicji. On sam na wspomnianym mixtape zapewniał, że to jedynie przedsmak większych rzeczy, a wydając następnie – w mojej ocenie –“ świetną, konceptową płytę o osiedlowych marzeniach udowodnił, iż w żadnym wypadku nie mijał się z prawdą. „Marzenia z osiedla” to pierwszy kawałek, który powstał na tę płytę. Jak napisałem ten track, to już wiedziałem, jak nazwę album i o czym on będzie. Machnąłem go w niecałe dwa miesiące, a po napisaniu od razu nagrałem.”Cały klimat albumu utrzymany jest bardzo w znamiennym dla polskiego rapu etosie osiedlowych marzeń. Marzeń o zostawieniu dawnego życia, porzuceniu osiedlowej ławki i browarów oraz osiągnięciu wszystkiego, co tylko możliwe, zdobyciu świata i staniu się „kimś wielkim”. Toczek opowiada o tym, jak zdecydował się porzucić normalne życie, drogę obieraną przez 90% rodaków i stanął w szranki z rzeczywistością, troszcząc się jedynie o to, by wyjść z tej walki zwycięsko.„Jak miałem 15 lat, to przeczytałem książkę, Cizia Zyke – „Złoto”, wtedy zrozumiałem ziom, że/ nie chce żyć normalnie i coś ciągnie tu do walki mnie, miesiąc później zacząłem pisać kawałki te” –“ ( „To co los da”)To tylko jeden z cytatów uwydatniających przekaz płynący ze wspomnianego krążka. Z jednej strony tego typu refleksje są w rapie tematem nad wyraz wyeksploatowanym, jednak z drugiej, gdy słyszymy na albumie kipiącą z nich szczerość, gdy obramowane są one w nową, wyjątkową historią z życia wziętą, to coś sprawia, że odbiorcy wciąż chce się ich wysłuchiwać. Poza tym na „Marzeniach z osiedla” znajduje się jeden kawałek daleko wychodzący poza tytułowy etos. Numer „Gitara” to zdecydowanie najbardziej osobista, a w mojej ocenie też najlepsza pozycja z tego krążka. Opowieść o relacjach gdyńskiego rapera z ojcem jest nie tylko rewelacyjnie napisana, domknięta bardzo mądrą i nietuzinkową puentą oraz zrealizowana w studio w sposób niemalże perfekcyjny, ale też zwyczajnie wzrusza i daje bardzo dużo do myślenia. Ja z jej treścią w żaden sposób nie mogę się utożsamić, a mimo to premierowe odsłuchy „Gitary” powodowały u mnie naprawdę niemałe emocje…. Podśpiewywane refreny, bardzo solidnie doszlifowane flow i chwilami naprawdę niebanalne teksty – to wszystko usłyszycie na „Marzeniach z osiedla”. Ale przecież dziś, by nazywać się raperem, trzeba też składać poczwórne, tworzyć kozackie bragga i eksperymentować z flow na newschoolach…O tym, że Toczek odnajduje się także i w tych klimatach przekonaliśmy się już, słuchając projektów z Prusem czy też wspomnianego mixtape’u „Marcin marcin”, lecz tak naprawdę najokazalszy i najbardziej dobitny dowód własnej wszechstronności gdyński raper przedstawił nam dopiero na swojej najnowszej płycie, wydanym przed paroma tygodniami krążku, „Na granicy szaleństwa”.Nowy kierunek „To już zupełnie inny lot niż „Marzenia z osiedla”. Pokazuje się z kompletnie innej strony, uśmiecham się sporo do słuchacza, rzucam mnóstwo gierek słownych. Na nowej płycie numery nie są już do siebie tematycznie w żaden sposób podobne, po prostu sporo ich najebałem i wydaje mi się, że każdy z nich po swojemu się broni.”I rzeczywiście tak jest. Mnie osobiście nie wszystkie kawałki z tego krążka przypadły do gustu, lecz parę naprawdę solidnych pozycji wciąż stanowi o jego niemałej wartości. Toczek rzeczywiście „przesadza z flow jak na freestyle’owca”, z nienaganną techniką składa wyszukane rymy, a przy tym jak mało który z młodych graczy potrafi przemycić na newschoolach od groma życiowej treści. Jako że „Na granicy szaleństwa” to płyta zrobiona w dużej mierze w duchu najnowszych trendów, a Toko już w tym roku był ponoć przymierzany do udziału w młodych wilkach, szczególnie zaciekawiło mnie to, który z zawartych na niej numerów według samego rapera najlepiej reprezentowałby go na popkillerowym projekcie. A żeby wydobyć nieco więcej spytałem się również, czy jego zdaniem swoją jakością track ten przerósłby przynajmniej niektóre z tegorocznych, młodo wilczych kawałków.„Myślę, że byłby to freestyle battle, ponieważ ma podziemny sznyt i czuć w nim klimat bitew a jak wiadomo freestyle jest czymś z czego ludzie mnie kojarzą. Czy byłby jednym z lepszych? To już kwestia gustu, byłby jednym z brudniejszych na pewno.” – odpowiada gdyński raper.Rzeczywiście numer„Freestyle Battle” pozytywnie wyróżnia się na tle nowej płyty Toczka i co najważniejsze mógłby bardzo wyraziście reprezentować jego styl i charakter na jakimkolwiek łączonym projekcie. Mnie z kolei do klimatu tegorocznych Wilków najbardziej pasowałby chyba kawałek „Super gość”, który zdaje mi się zdecydowanie najmocniej bujającym i najlepiej ukazującym możliwości warsztatowe gdyńskiego rapera numerem z albumu. W ogóle obok tytułowego „Na granicy szaleństwa” oraz wspomnianego juz „Freestyle Battle” wydaje mi się on zdecydowanie najbardziej wartościową pozycją krążka.Jednak o ile niemal wszystkie kawałki z „Marzeń z Osiedla” do dziś regularnie goszczą na moich słuchawkach, o tyle większość z numerów z „Na granicy Szaleństwa” pewnie dość szybko odstawię gdzieś odrobinę na bok. Zauważam i doceniam warsztatowy progres, jaki wciąż czyni Toko, a moja pozorna niechęć do jego nowych lotów raczej wynika jedynie ze swego rodzaju „konserwatywnego zboczenia” i faktu, że od zawsze wolałem przy rapie popadać w życiowe rozkminy niż bujać się i rozpływać nad techniką autora. Sam Toczek wspomnianą zmianę konwencji argumentuje po prostu chęcią ciągłego rozwoju oraz próbowania coraz to nowych rozwiązań:„Na Marzeniach z Osiedla rozliczałem się z przeszłością, miałem okres układania sobie wielu spraw w głowie, prawie w ogóle nie piłem alkoholu. Na nowej płycie chciałem pójść w innym kierunku i opowiedzieć o tym co obecnie się ze mną dzieje i co przeżywam. Nie lubiłem nigdy artystów, którzy robili w kółko to samo i obiecałem sobie, że nigdy do nich nie będę należał.”I to się ceni. A ceni się również to, że Toko – jak sam mówi – w obu koncepcjach czuje się dobrze, a to, jaki robi rap, zależy od jego życiowych klimatów i perypetii. Jestem więcej niż przekonany, że zarówno fani "życiówek" na klasycznych podkładach, jak i ci, którzy prefurują nowe brzmienia będą mieli jeszcze z muzyki gdyńskiego rapera sporo radości. Mimo, iż obecnie nie chce on zdradzać swoich najbliższych planów studyjnych, to nie chce mi się wierzyć, by szybko dał zapomnieć o swojej twórczości...Ja gdyńskiemu raperowi życzę możliwie jak najlepiej – poza ciągłą zajawką i kreatywnością, mam nadzieję, iż nie zabraknie mu również mądrych decyzji marketingowych, udanej promocji, która to w kontekście nowej płyty chyba niestety nie do końca się sprawdziła. Niby album broni się sam i to jego treść stanowi najważniejszą wartości, lecz pamiętając przekaz z „Marzeń z osiedla”, chęć do stania się „wielkim i wielce podziwianym”, to właśnie popularyzacja własnej twórczości stanowi w dążeniu do spełnienia tych pragnień kluczowy aspekt.Jeśli wkrótce i ona dorówna jakości nagrywanego rapu, to drzwi do naprawdę owocnej kariery studyjnej stoją przed Toczkiem otworem. Na dziś jeden z jego głównych celów to pewnie przyszłoroczne „Młode Wilki”, a potem – kto wie – może uda się pójść drogą Białasa i zagościć u szczytów Olisu. Ale nie zapeszajmy –€“ do spełnienia osiedlowych marzeń prowadzi jeszcze długa oraz bardzo wyboista droga :)Toczek to…chyba już przede wszystkim studyjny raper. Notabene cholernie dobry, lecz nie przez wszystkich należycie doceniany. Jego droga zarówna bitewna, jak i studyjna była długa i w żadnym wypadku nie usłana różami. Dziś obrana ścieżka doprowadziła go do wydania pierwszego legalnego krążka, a w niedalekiej przyszłości może przynieść mu znacznie więcej. Jednak my, zamiast wróżyć z fusów, spojrzymy wstecz, by zobaczyć jak z niespecjalnie wyróżniającego się gdyńskiego freestyle’owca wyrósł jeden z najbardziej charyzmatycznych młodych raperów w Polsce. Czas, start!

Toczek/Prus

Od tego wszystko się zaczęło. „Później z przyjacielem, gdzieś co tydzień grają support, dwóch młodych chłopaków, co chce tylko hałas za to.”  –“ wspomina swoje rapowe początki na późniejszym krążku Toczek. Wraz z Prusem trójmiejski raper zrobił dwa projekty, a w między czasie wydał jeszcze solowy mixtape. Wszystko to działo się na przełomie lat 2012 – 2014, gdy obaj panowie mieszkali jeszcze w Gdyni.

Chłopaki bawili się wówczas rapem, grali supporty, nagrywali luźne kawałki i mieli wielkie marzenia. Ich wspólne projekty to żadne szczeniackie podchody, a już naprawdę solidne, dopracowane materiały. Sporo na nich zabawy słowem, konwencją i flow, mnóstwo kipiącej zajawki oraz parę naprawdę fajnie bujających bangerów.

Nie ma się jednak co oszukiwać – wówczas jeszcze Toczek i Prus byli jedynie jednymi z wielu. Być może nie bardzo wielu, bo ich projekty rzeczywiście trzymały poziom, ale przecież już przed paroma laty spoko rapujących małolatów było w Polsce naprawdę sporo. Pewnie, gdyby nie bitewne sukcesy Toczka i kolejne albumy wydane spod jego ręki, nigdy bym wspomnianych krążków nie usłyszał. Ale usłyszałem i w żadnym wypadku tego nie żałuje.

Co ciekawe jednak sam gdyński raper – choć mówi o minionych latach z wyraźnym sentymentem – to wspomina je nieco inaczej, niż mogłoby nam się wydawać. O to, co powiedział mi Toczek zapytany właśnie o współpracę z Prusem i będące jej owocem materiały studyjne.

„Świetne czasy, to wyszło bardzo naturalnie. Poznaliśmy się, nagraliśmy sporo numerów, które nie wyszły i w końcu zrobiliśmy płytkę. Parę miesięcy później ja dorzuciłem solowy mixtape, graliśmy bardzo dużo supportów lokalnie i bardzo fajnie to rokowało na przyszłość. Wszystko się zepsuło, jak usiedliśmy do drugiej płyty. Chcieliśmy zrobić ją w miesiąc a zajęło nam to rok i finalnie nic nam to nie dało. Straciliśmy na tym sporo czasu i duet się rozpadł. Przez długi czas miałem to sobie za złe, teraz trochę ochłonąłem i wyciągnąłem wnioski z lekcji: nie wolno się opierdalać (hehe). Fajnie jakbyśmy kiedyś coś znów nagrali bo wciąż się przyjaźnimy.”

Jak przekonamy się zaraz na wspomnianej lekcji Toko skorzystał najlepiej, jak tylko mógł…

Druga szansa od losu

"Drugą szane dałem sobie przeprowadzając się do Warszawa, gdzie trafiłem na Theodora i WLW, co bardzo mi pomogło. Zmieniłem mocno swoje życie- musiałem nagle sam zacząć się utrzymywać, pracować. Odstawiłem melanż w kąt i wziąłem się do roboty. „Marcin marcin” to był taki mixtape na rozgrzewkę, a „Marzenia z osiedla” były już ruchem do przodu - wiedziałem, co chce powiedzieć i do czego chcę dążyć.”

Rzeczywiście „Marcin marcin” to swego rodzaju fajne odkucie się, pokaz warsztatu i skilli zbiegający się w czasie z sukcesami na freestyle’owym podwórku. Już wówczas było widać i słychać w Toczku mnóstwo pewności siebie, nowo nabytej charyzmy i nie wyżytej ambicji. On sam na wspomnianym mixtape zapewniał, że to jedynie przedsmak większych rzeczy, a wydając następnie – w mojej ocenie –“ świetną, konceptową płytę o osiedlowych marzeniach udowodnił, iż w żadnym wypadku nie mijał się z prawdą.

 

„Marzenia z osiedla” to pierwszy kawałek, który powstał na tę płytę. Jak napisałem ten track, to już wiedziałem, jak nazwę album i o czym on będzie. Machnąłem go w niecałe dwa miesiące, a po napisaniu od razu nagrałem.”

Cały klimat albumu utrzymany jest bardzo w znamiennym dla polskiego rapu etosie osiedlowych marzeń. Marzeń o zostawieniu dawnego życia, porzuceniu osiedlowej ławki i browarów oraz osiągnięciu wszystkiego, co tylko możliwe, zdobyciu świata i staniu się „kimś wielkim”. Toczek opowiada o tym, jak zdecydował się porzucić normalne życie, drogę obieraną przez 90% rodaków i stanął w szranki z rzeczywistością, troszcząc się jedynie o to, by wyjść z tej walki zwycięsko.

„Jak miałem 15 lat, to przeczytałem książkę, Cizia Zyke – „Złoto”, wtedy zrozumiałem ziom, że/ nie chce żyć normalnie i coś ciągnie tu do walki mnie, miesiąc później zacząłem pisać kawałki te” –“ ( „To co los da”)

To tylko jeden z cytatów uwydatniających przekaz płynący ze wspomnianego krążka. Z jednej strony tego typu refleksje są w rapie tematem nad wyraz wyeksploatowanym, jednak z drugiej, gdy słyszymy na albumie kipiącą z nich szczerość, gdy obramowane są one w nową, wyjątkową historią z życia wziętą, to coś sprawia, że odbiorcy wciąż chce się ich wysłuchiwać. Poza tym na „Marzeniach z osiedla” znajduje się jeden kawałek daleko wychodzący poza tytułowy etos. Numer „Gitara” to zdecydowanie najbardziej osobista, a w mojej ocenie też najlepsza pozycja z tego krążka. Opowieść o relacjach gdyńskiego rapera z ojcem jest nie tylko rewelacyjnie napisana, domknięta bardzo mądrą i nietuzinkową puentą oraz zrealizowana w studio w sposób niemalże perfekcyjny, ale też zwyczajnie wzrusza i daje bardzo dużo do myślenia. Ja z jej treścią w żaden sposób nie mogę się utożsamić, a mimo to premierowe odsłuchy „Gitary” powodowały u mnie naprawdę niemałe emocje….

 

Podśpiewywane refreny, bardzo solidnie doszlifowane flow i chwilami naprawdę niebanalne teksty – to wszystko usłyszycie na „Marzeniach z osiedla”. Ale przecież dziś, by nazywać się raperem, trzeba też składać poczwórne, tworzyć kozackie bragga i eksperymentować z flow na newschoolach…O tym, że Toczek odnajduje się także i w tych klimatach przekonaliśmy się już, słuchając projektów z Prusem czy też wspomnianego mixtape’u „Marcin marcin”, lecz tak naprawdę najokazalszy i najbardziej dobitny dowód własnej wszechstronności gdyński raper przedstawił nam dopiero na swojej najnowszej płycie, wydanym przed paroma tygodniami krążku, „Na granicy szaleństwa”.

Nowy kierunek 

„To już zupełnie inny lot niż „Marzenia z osiedla”. Pokazuje się z kompletnie innej strony, uśmiecham się sporo do słuchacza, rzucam mnóstwo gierek słownych. Na nowej płycie numery nie są już do siebie tematycznie w żaden sposób podobne, po prostu sporo ich najebałem i wydaje mi się, że każdy z nich po swojemu się broni.”

I rzeczywiście tak jest. Mnie osobiście nie wszystkie kawałki z tego krążka przypadły do gustu, lecz parę naprawdę solidnych pozycji wciąż stanowi o jego niemałej wartości. Toczek rzeczywiście „przesadza z flow jak na freestyle’owca”, z nienaganną techniką składa wyszukane rymy, a przy tym jak mało który z młodych graczy potrafi przemycić na newschoolach od groma życiowej treści. Jako że „Na granicy szaleństwa” to płyta zrobiona w dużej mierze w duchu najnowszych trendów, a Toko już w tym roku był ponoć przymierzany do udziału w młodych wilkach, szczególnie zaciekawiło mnie to, który z zawartych na niej numerów według samego rapera najlepiej reprezentowałby go na popkillerowym projekcie. A żeby wydobyć nieco więcej spytałem się również, czy jego zdaniem swoją jakością track ten przerósłby przynajmniej niektóre z tegorocznych, młodo wilczych kawałków.

„Myślę, że byłby to freestyle battle, ponieważ ma podziemny sznyt i czuć w nim klimat bitew a jak wiadomo freestyle jest czymś z czego ludzie mnie kojarzą. Czy byłby jednym z lepszych? To już kwestia gustu, byłby jednym z brudniejszych na pewno.” – odpowiada gdyński raper.

Rzeczywiście numer„Freestyle Battle” pozytywnie wyróżnia się na tle nowej płyty Toczka i co najważniejsze mógłby bardzo wyraziście reprezentować jego styl i charakter na jakimkolwiek łączonym projekcie. Mnie z kolei do klimatu tegorocznych Wilków najbardziej pasowałby chyba kawałek „Super gość”, który zdaje mi się zdecydowanie najmocniej bujającym i najlepiej ukazującym możliwości warsztatowe gdyńskiego rapera numerem z albumu. W ogóle obok tytułowego „Na granicy szaleństwa” oraz wspomnianego juz „Freestyle Battle” wydaje mi się on zdecydowanie najbardziej wartościową pozycją krążka.

Jednak o ile niemal wszystkie kawałki z „Marzeń z Osiedla” do dziś regularnie goszczą na moich słuchawkach, o tyle większość z numerów z „Na granicy Szaleństwa” pewnie dość szybko odstawię gdzieś odrobinę na bok. Zauważam i doceniam warsztatowy progres, jaki wciąż czyni Toko, a moja pozorna niechęć do jego nowych lotów raczej wynika jedynie ze swego rodzaju „konserwatywnego zboczenia” i faktu, że od zawsze wolałem przy rapie popadać w życiowe rozkminy niż bujać się i rozpływać nad techniką autora. Sam Toczek wspomnianą zmianę konwencji argumentuje po prostu chęcią ciągłego rozwoju oraz próbowania coraz to nowych rozwiązań:

„Na Marzeniach z Osiedla rozliczałem się z przeszłością, miałem okres układania sobie wielu spraw w głowie, prawie w ogóle nie piłem alkoholu. Na nowej płycie chciałem pójść w innym kierunku i opowiedzieć o tym co obecnie się ze mną dzieje i co przeżywam. Nie lubiłem nigdy artystów, którzy robili w kółko to samo i obiecałem sobie, że nigdy do nich nie będę należał.”

I to się ceni. A ceni się również to, że Toko – jak sam mówi – w obu koncepcjach czuje się dobrze, a to, jaki robi rap, zależy od jego życiowych klimatów i perypetii. Jestem więcej niż przekonany, że zarówno fani "życiówek" na klasycznych podkładach, jak i ci, którzy prefurują nowe brzmienia będą mieli jeszcze z muzyki gdyńskiego rapera sporo radości. Mimo, iż obecnie nie chce on zdradzać swoich najbliższych planów studyjnych, to nie chce mi się wierzyć, by szybko dał zapomnieć o swojej twórczości...

Ja gdyńskiemu raperowi życzę możliwie jak najlepiej – poza ciągłą zajawką i kreatywnością, mam nadzieję, iż nie zabraknie mu również mądrych decyzji marketingowych, udanej promocji, która to w kontekście nowej płyty chyba niestety nie do końca się sprawdziła. Niby album broni się sam i to jego treść stanowi najważniejszą wartości, lecz pamiętając przekaz z „Marzeń z osiedla”, chęć do stania się „wielkim i wielce podziwianym”, to właśnie popularyzacja własnej twórczości stanowi w dążeniu do spełnienia tych pragnień kluczowy aspekt.

Jeśli wkrótce i ona dorówna jakości nagrywanego rapu, to drzwi do naprawdę owocnej kariery studyjnej stoją przed Toczkiem otworem. Na dziś jeden z jego głównych celów to pewnie przyszłoroczne „Młode Wilki”, a potem – kto wie – może uda się pójść drogą Białasa i zagościć u szczytów Olisu. Ale nie zapeszajmy –€“ do spełnienia osiedlowych marzeń prowadzi jeszcze długa oraz bardzo wyboista droga :)

]]>
Toczek "Na granicy szaleństwa" – premiera płytyhttps://popkiller.kingapp.pl/2017-03-25,toczek-na-granicy-szalenstwa-premiera-plytyhttps://popkiller.kingapp.pl/2017-03-25,toczek-na-granicy-szalenstwa-premiera-plytyMarch 25, 2017, 12:46 pmTadeusz TurnauPrzed paroma dniami miała miejsce premiera albumu autorstwa uznanego polskiego freestyle'owca, finalisty WBW 2016, Toczka. Krążek pod tytułem "Na granicy szaleństwa" ukazał się nakładem wydawnictwa District Area. Po wydaniu przed rokiem dobrze przyjętego nielegala "Marzenia z osiedla" gdyński wolnostylowiec jako jeden z bardzo niewielu aktywnych przedstawicieli sceny bitewnej nawiązał współpracę z legalną wytwórnią. Jego nowa twórczość znacznie różni się od materiału z poprzedniego krążką – zamiast klasycznych bitów i życiowych realtalków znajdziemy na niej newschoolowe podkłady, techniczne popisy, sporo numerów w konwencji braggadacio i od groma gierek słownych. Płytę można zamówić przez link: https://www.hypearena.pl/toczekA tak prezentuje się pełna tracklista albumu:"Na granicy szaleństwa" prod. Mario Kontrargument"Rap się zmienia" prod. Jimmykiss"Gwiazdy" feat. Filipek prod. KowalWeekend prod. JimmykissShow feat. Filip Pelc prod. GrejtuBallada dla umierających dusz prod. Jimmy KissSupergość prod. ChillboneKolega z klasy prod. DrumbasstiandChęci prod. JimmykissFreestyle Battle prod. Mario KontrargumentZ tamtych lat prod. Mario KontrargumentDylemat prod. KowalDrogi prod. Jimmy KissPóki co w sieci dostępnych jest jedynie sześć numerów z krążka. Pozostałe mają ukazywać się na kanale SSG cyklicznie do końca kwietnia.Przed paroma dniami miała miejsce premiera albumu autorstwa uznanego polskiego freestyle'owca, finalisty WBW 2016, Toczka. Krążek pod tytułem "Na granicy szaleństwa" ukazał się nakładem wydawnictwa District Area. 

Po wydaniu przed rokiem dobrze przyjętego nielegala "Marzenia z osiedla" gdyński wolnostylowiec jako jeden z bardzo niewielu aktywnych przedstawicieli sceny bitewnej nawiązał współpracę z legalną wytwórnią. Jego nowa twórczość znacznie różni się od materiału z poprzedniego krążką – zamiast klasycznych bitów i życiowych realtalków znajdziemy na niej newschoolowe podkłady, techniczne popisy, sporo numerów w konwencji braggadacio i od groma gierek słownych. 

Płytę można zamówić przez link: https://www.hypearena.pl/toczek

A tak prezentuje się pełna tracklista albumu:

  1. "Na granicy szaleństwa" prod. Mario Kontrargument
  2. "Rap się zmienia" prod. Jimmykiss
  3. "Gwiazdy" feat. Filipek prod. Kowal
  4. Weekend prod. Jimmykiss
  5. Show feat. Filip Pelc prod. Grejtu
  6. Ballada dla umierających dusz prod. Jimmy Kiss
  7. Supergość prod. Chillbone
  8. Kolega z klasy prod. Drumbasstiand
  9. Chęci prod. Jimmykiss
  10. Freestyle Battle prod. Mario Kontrargument
  11. Z tamtych lat prod. Mario Kontrargument
  12. Dylemat prod. Kowal
  13. Drogi prod. Jimmy Kiss

Póki co w sieci dostępnych jest jedynie sześć numerów z krążka. Pozostałe mają ukazywać się na kanale SSG cyklicznie do końca kwietnia.

]]>
Kaz zwycięzcą pierwszych elimek WBW 2017https://popkiller.kingapp.pl/2017-03-19,kaz-zwyciezca-pierwszych-elimek-wbw-2017https://popkiller.kingapp.pl/2017-03-19,kaz-zwyciezca-pierwszych-elimek-wbw-2017March 19, 2017, 11:50 amTadeusz TurnauInauguracja jubileuszowej piętnastej edycji WBW za nami! Na pierwsze tegoroczne elimki do Poznania przyjechało aż czterech zeszłorocznych finalistów, oprócz nich udało się zabłysnąć paru nowym twarzom, a na całej bitwie – chyba zgodnie z więkoszością oczekiwań – triumfował wicemistrz sprzed roku Kaz.Pod nieobecność dzierżącego mistrzowski pas Bobera reprezentant Działdowa okazał się w Poznaniu bezkonkurencyjny, jednak podobnie jak na zeszłorocznym finale musiał na swojej drodze uporać ze znajdującym się we świetnej formie Milem. Tym razem walka obu panów zakończyła się po dwóch dogrywkach i z całą pewnością można stwierdzić, iż była zdecydowanie najlepszym starciem, jakie dane nam było wczoraj oglądać.Z kolei w finałowym pojedynku Kaz dość pewnie pokonał innego triumfatora elimek sprzed roku, Toczka. Mistrz WLW w finale nieco odstawał, jednak i jemu należą się za wczorajszy występ ogromne wyrazy uznania. Na swojej drodze do finału musiał wszak uporać się nie tylko z finalistami WBW 2016, Yoweem i Spartiakiem, ale również z absolutną rewelacją wczorajszej bitwy, 16–letnim Trampem, który, przyjeżdżając z Konina, w wielkim stylu przejął na czas bitwy całą poznańską publikę.A tak o to prezentuje się cała drabinka pucharowa wczorajszej bitwy:1/8Kaz vs BamboBartek vs PeusMilu vs BristolFilozof vs OsbQ-key vs KapselMurzyn vs TrampYowee vs Will SpliffToczek vs Spartiak 1/4Kaz vs PeusMilu vs OsbQ-key vs TrampYowee vs Toczek1/2Kaz vs MiluTramp vs ToczekWalka o 3 miejsce: Milu vs TrampFinał: Kaz vs ToczekTym samym według obowiązującego na WBW 2017 ligowego systemu eliminacji zwycięzca bitwy Kaz przewodzi obecnie w wirtualnej tabeli z dorobkiem 30 pkt., drugi Toczek zgromadził 20 pkt, trzeci Milu 15, a czwarty Tramp 10. Z kolei pozostali zawodnicy, którzy zakończyli swój udział na ćwierćfinałach dostali po 3 pkt., a ci, którzy odpadli w 1/8 zgarnęli po jednym oczku. Inauguracja WBW 2017 jak najbardziej na plus – od groma kozackich walk, zapadających w pamięć punchline'owym oraz uczciwy i możiiwie najlepszy triumfator. Ale to dopiero początek. Przed nami jescze 11 imprez eliminacyjnych, a następna z nich już za tydzień w Krakowie. Stay tuned!Inauguracja jubileuszowej piętnastej edycji WBW za nami! Na pierwsze tegoroczne elimki do Poznania przyjechało aż czterech zeszłorocznych finalistów, oprócz nich udało się zabłysnąć paru nowym twarzom, a na całej bitwie – chyba zgodnie z więkoszością oczekiwań – triumfował wicemistrz sprzed roku Kaz.

Pod nieobecność dzierżącego mistrzowski pas Bobera reprezentant Działdowa okazał się w Poznaniu bezkonkurencyjny, jednak podobnie jak na zeszłorocznym finale musiał na swojej drodze uporać ze znajdującym się we świetnej formie Milem. Tym razem walka obu panów zakończyła się po dwóch dogrywkach i z całą pewnością można stwierdzić, iż była zdecydowanie najlepszym starciem, jakie dane nam było wczoraj oglądać.

Z kolei w finałowym pojedynku Kaz dość pewnie pokonał innego triumfatora elimek sprzed roku, Toczka. Mistrz WLW w finale nieco odstawał, jednak i jemu należą się za wczorajszy występ ogromne wyrazy uznania. Na swojej drodze do finału musiał wszak uporać się nie tylko z finalistami WBW 2016, Yoweem i Spartiakiem, ale również z absolutną rewelacją wczorajszej bitwy, 16–letnim Trampem, który, przyjeżdżając z Konina, w wielkim stylu przejął na czas bitwy całą poznańską publikę.

A tak o to prezentuje się cała drabinka pucharowa wczorajszej bitwy:

1/8

  • Kaz vs Bambo
  • Bartek vs Peus
  • Milu vs Bristol
  • Filozof vs Osb
  • Q-key vs Kapsel
  • Murzyn vs Tramp
  • Yowee vs Will Spliff
  • Toczek vs Spartiak                                                          

1/4

  • Kaz vs Peus
  • Milu vs Osb
  • Q-key vs Tramp
  • Yowee vs Toczek

1/2

  • Kaz vs Milu
  • Tramp vs Toczek

Walka o 3 miejsce: Milu vs Tramp

Finał: Kaz vs Toczek

Tym samym według obowiązującego na WBW 2017 ligowego systemu eliminacji zwycięzca bitwy Kaz przewodzi obecnie w wirtualnej tabeli z dorobkiem 30 pkt., drugi Toczek zgromadził 20 pkt, trzeci Milu 15, a czwarty Tramp 10. Z kolei pozostali zawodnicy, którzy zakończyli swój udział na ćwierćfinałach dostali po 3 pkt., a ci, którzy odpadli w 1/8 zgarnęli po jednym oczku. 

Inauguracja WBW 2017 jak najbardziej na plus – od groma kozackich walk, zapadających w pamięć punchline'owym oraz uczciwy i możiiwie najlepszy triumfator. Ale to dopiero początek. Przed nami jescze 11 imprez eliminacyjnych, a następna z nich już za tydzień w Krakowie. Stay tuned!

]]>
"Za" i "przeciw" nowej formule WBW (ft. Kaz, Feranzo, Toczek, Szyderca, Milan i ZWR)https://popkiller.kingapp.pl/2017-03-13,za-i-przeciw-nowej-formule-wbw-kaz-feranzo-toczek-szyderca-milan-i-zwrhttps://popkiller.kingapp.pl/2017-03-13,za-i-przeciw-nowej-formule-wbw-kaz-feranzo-toczek-szyderca-milan-i-zwrMarch 13, 2017, 2:37 pmTadeusz TurnauW poprzednim z moich artykułów rozpisałem Wam pokrótce nowe zasady, które rządzić będą 15 edycją Wielkiej Bitwy Warszawskiej. Teraz przyszedł więc czas, by zastanowić się na ile są one „trafione”, co właściwie z nich wynika oraz jaki jest bilans "plusów" i "minusów" tegorocznej formuły bitwy.Rzecz jasna nie zamierzam wymądrzać się samemu, a by przedstawić Wam jak największą liczbę perspektyw poprosiłem o opinię na ten temat minionych finalistów WBW – Kaza, Feranza, Toczka oraz Szydercę, lecz także dopiero pukającego do bram freestyle’owego raju, Milana oraz wolnostylowego publicystę, ZWR-“a (Piotrka Zwierzyńskiego). A zrobimy to tak – zacznę od przytoczenia przedstawionych przez moich rozmówców "plusów" oraz "minusów" tegorocznej formuły bitwy, następnie okraszać będę je własnymi komentarzami, a na koniec postaram się wszystko to podsumować i wyjawić moją osobistą opinię na temat nowego rozwiązania organizatorów WBW.Klasycznie zaczniemy od jego słabszych punktów i wiążących się z nim wątpliwości oraz niebezpieczeństw.OBAWY:System ligowy nie promuje najlepszych…A najwytrwalszych. To główny zarzut wyciągany przez przepytywanych przeze mnie freestyle’owców odnośnie formuły, w jakiej odbędą się w tym roku imprezy eliminacyjne. „Wielu freestyle’owcom z aspiracjami na półfinał/finał może być naprawdę ciężko jeździć na tyle eliminacji, dlatego mam nadzieję, że awans wywalczą Ci rzeczywiście najlepsi, a nie jedynie najwytrwalsi. – wyraża swoje obawy na ten temat zeszłoroczny finalista oraz mistrz WBW 2013, Szyderca.A wtóruje mu inny uczestnik finału sprzed czterech lat, Feranzo: "System nie promuje najlepszych, tylko regularnych. Uważam, że wygranie eliminacji ZAWSZE powinno być nagradzane awansem do finału. Teraz wygrany w elimkach pewności awansu nie ma, co może demotywować do startu np. lokalnych zawodników, którym nie chce sie tułać po całej Polsce.”Trzeba ponadto zauważyć, iż w tym wypadku „nie chce się” jest określeniem bardzo łagodnym. Bowiem, nawet jeśli zawodnicy będą mieli chęci, by podróżować chociażby po większości eliminacji, nie zawsze jest to możliwe. Wiadomo – wyjazdy kosztują, zabierają czas – nie tylko wolny, lecz czasami także „zawodowy” i choć z pewnością dają dużo radości a niekiedy także innych profitów, to są też w dużej mierze wyrzeczeniem.Oczywiście nie wiemy, jak w rzeczywistości to wszystko się poukłada, jaki będzie próg punktowy potrzebny do awansu do imprez półfinałowych, a co za tym idzie, na ilu eventach będą musieli pojawić się najlepsi gracze, by uzyskać kwalifikację do TOP 16. Może się paradoksalnie okazać, iż system ligowy nie tylko da szansę "pokazania się" najbardziej "ambitnym" ze startujących, ale też pozwoli bez problemu załapać się do dalszego etapu topowym zawodnikom. A może też wyjść z tego totalna klapa, na której stracą nie tylko freestyle’owcy, ale i my fani ze względu na brak czołowych ksywek w późniejszej fazie rywalizacji, a co za tym idzie na samym finale. Póki co więc wiemy, że nic nie wiemy, lecz to nie to powinno nas najbardziej martwić. Organizatorzy WBW przekonują co prawda, iż ich pomysł jest mocno przemyślany, lecz mało prawdopodobny wydaje się, by oni sami mieli w głowach obraz tego, jak to wszystko się potoczy. Bez dwóch zdań system ligowy to bardzo duże ryzyko.Na nowej formule stracą inne, mniejsze imprezy…Dlaczego? Najzwyczajniej w świecie przez to, iż WBW zaplanowało na ten rok aż 15 eventów, które odbędą się już nie tylko jesienią, ale i przed wakacjami. Nasuwa się więc wątpliwość, czy wobec konieczności udziału choć w części z nich, polscy freestyle’owcy będą mieli jeszcze w ogóle czas i chęci, by próbować swoich sił na innych imprezach. W odpowiedzi na moje pytanie o nową formułę WBW, rozwinął ten temat reprezentujący Rap Genius Polska Piotrek Zwierzyński, zastanawiając się dla kogo nowy system okaże się najbardziej niekorzystny."Kto na tym straci? Zawodnicy którzy ze względów finansowych/czasowych nie będą mogli wybrać się na tak dużą ilość imprez. Jednak wierzę, że i Ci znajdą wobec tego rozsądne rozwiązanie. Co innego organizatorzy mniejszych bitew, którzy z racji intensywności imprez spod szyldu WBW, będą musieli liczyć się z tym, że większość zrezygnuje z udziału w ich eventach na rzecz imprezy o większej renomie."Powyższe obawy zdaje się podzielać również Szyderca, twierdząc, iż:"Tak duża liczba imprez eliminacyjnych rozciągnięta w czasie na przestrzeni całego roku będzie kolidować z masą innych bitew (z Pitosem i Trójmiastem na czele)."Ale czy obaj panowie rzeczywiście mają rację? Otóż, jak sprytnie policzyli organizatorzy WBW ich imprezy zajmą ledwie 15 spośród niemalże 60 weekendów w roku, a przecież ani nie będą rozciągały się na piątkowy i sobotni wieczór, ani też nie będą odbywać się w każdej części Polski jednocześnie. Czasu i miejsca na organizacje innych eventów pozostaje więc teoretycznie co nie miara. Należy jednak pamiętać, iż nie tylko WBW nie jest specjalnie chętne do zapraszania na swoje imprezy w lecie, a przecież Ci rzeczywiście najlepsi freestyle'owcy ani nie będą mogli się rozdwajać jesienią i wiosną, ani też raczej nie będą zbyt chętni, by odwiedzać dwie różne imprezy w ten sam weekend. Pojawia się więc mały problem. ALE...Według mnie nie powinniśmy, a wręcz nie mamy prawa czynić z tego faktu zarzutu. Dlaczego? Otóż WBW to symbol polskiego freestyle’u, impreza, dzięki której jego fenomen dotarł do tak szerokiej grupy odbiorców i która przez lata miała na niego swego rodzaju „monopol” (być może bardziej pasowałoby tu wyrażenie quasi monopol). Nie ma się więc co dziwić jej organizatorowi, iż w tym roku, z okazji jubileuszowej 15 edycji zapragnął on zorganizować większą liczbę imprez, nam, fanom zapewnić jeszcze okazalszą dawkę freestyle’owej rozrywki, a samemu również zgarnąć z tego wszystkiego więcej profitów. Niestety, business to business, a jeśli organizatorzy wspomnianych przez Szydiego Bitew o Trójmiasto i Pitos zapragnęliby konkurować z WBW zamiast potulnie znaleźć w kalendarzu wolne terminy, zostaje im stworzyć bardziej atrakcyjny „produkt” od tego oferowanego nam przez organizatorów warszawskiego eventu. Tyle. W ogóle akurat w tym temacie jestem zdania, iż przy odrobinie dobrych chęci każdy znajdzie czas i miejsce na to, by odbyć swoją imprezę, a uznanych freestyle’owców jest w tej chwili na tyle dużo, by każda z nich mogła zostać sowicie obsadzona. Niestety jednak, to przypuszczenie wcale nie kończy naszych obaw, a właściwie to je potegują, stawiając nas na przeciw najpoważniejszej z nich…W wyniku tak dużej liczby imprez dojdzie do przesytu wolnym stylem.Niektórzy są zdania, iż nawet jednorazowe pójście na bitwę freestyle’ową może spowodować trwałe uszczerbki na naszym zdrowiu psychicznym. Można się z nimi zgadzać bądź też nie, jednak bez wątpienia sytuacja, w której to niemal dzień w dzień do internetu będą wlatywały nowe filmiki z topowej bitwy w Polsce, może sprawić, iż z biegiem czasu freestyle nam, fanom nawet jeśli przy dobrych wiatrach nie zaszkodzi, to wielce prawdopodobne, iż zwyczajnie się znudzi. Kiedyś na WBW czekało się niemalże cały rok, rozgrywane wiosną mniejsze imprezy robiły jedynie za jego przedsmak, a jakie były z tego wszystkiego korzyści zauważa mistrz WBW 2013, Szyderca."Dotychczas głód freestyle’u wśród fanów był dozowany tak, że w pierwszej części roku, poza lokalnymi bitwami, mieliśmy stosunkowo niewiele eventów obsadzonych głównie topowymi freestyle’owcami przez co na jesienny „sezon WBW” każdy czekał z wypiekami na twarzy". – wspomina zwycięzca zeszłorocznych eliminacji w Częstochowie.No a jak będzie w tym roku? O to zaczyna się powoli martwić wicemistrz WBW 2016, Kaz."Obawiam się, że freestyle się przeje. Wyliczyłem ile średnio filmików trafi do Internetu ze wszystkich eliminacji i boję się, że hype, który jest w tej chwili na improwizację wolnostylową, zwyczajnie opadnie". – przekonuje zawodnik reprezentujący północne strony naszego krajuRzecz jasna nie sposób nie przyznać obu panom racji, lecz z drugiej strony możemy też chyba wyobrazić sobie sytuację, w której to wszystko potoczy się nieco inaczej. Możliwe bowiem, iż wiosenne elimki jedynie napędzą całą „freestyle’ową” machinę, a letnia przerwa sprawi, iż na jesienne rozstrzygnięcia, a w tym na wielki finał w Proximie także w tym roku będziemy czekać z wypiekami na twarzy. Jednak nawet jeśli tak się stanie, to bez wątpienia freestyle’u będzie mieli w przeciągu paru najbliższych miesięcy potąd, a pozostaje też pytanie, czy rzeczywiście będzie to freestyle najwyższych lotów...Ogólnie moje zdanie na ten temat jest takie, ze eliminacji jest za dużo, przez co na pewno poziom walk na niektórych imprezach eliminacyjnych będzie słaby. – stwierdza dosadnie uczestnik wielu imprez kwalifikacyjnych WBW, Milan.Jego obaw również nie mamy prawa bagatelizować, szczególnie pamiętając, iż nawet w zeszłym roku, gdy zamiast 12 odbyło się jedynie 7 imprez eliminacyjnych, bardzo miernych starć oglądaliśmy na nich naprawdę od groma. Nie możemy mieć więc wątpliwości, iż w tym roku pod tym względem będzie jeszcze „weselej”, a pozostaje tylko pytanie, kto ile wytrzyma…W pigułce...Wydaje mi się, iż całość naszych obaw dotyczących nowego systemu najpiękniej, jak to tylko możliwe podsumował Feranzo. A rzekł on tak: "Reasumując, jak ktoś jeszcze nie rzyga fristajlem to będzie zadowolony." Ja dodałbym do tego, iż możliwość puszczenia naszego premierowego wolnostylowego pawia w tym roku staje się więcej niż prawdopodobna i to właśnie ten fakt stanowi największe ryzyko, jakim obarczona jest formuła WBW 2017.Ale przecież nie wiąże się ona jedynie z wątpliwościami i szeregiem niebezpieczeństw. Teraz czas na to, co już na pierwszy rzut oka zdaje nam się bardzo fajne i obiecujące.PLUSY:Solidne nagrody…Wspomniałem na początku poprzedniego tekstu, iż w gruncie rzeczy pierwotnym źródłem wszelkich zmian wprowadzanych przez WBW był spór pomiędzy jego organizatorami oraz startującymi zawodnikami dotyczący wynagrodzeń finansowych. Gdy w zeszłym roku po raz pierwszy od wielu edycji na finale w Proximie pojawiła się nagroda pieniężna, było już jasne, że w najbliższych latach nie będzie miało prawa się to zmienić. Jednak przy okazji wprowadzania innych, znacznie śmielszych rewolucji, WBW musiało jeszcze czulej zadbać o „dopieszczanie” portfeli najlepszych freestyle’owców, by móc mieć pewność, że ci będą chcieli je zaakceptować i dołożyć do tego wszystkiego własną cegiełkę.„Nagrody standardowo nie powalają na łopatki, natomiast fajnie, że jest to więcej niż t-shirt." – twierdzi zapytany przeze mnie o oferowane gratyfikacje Toczek.I ma on pełną rację. Nagrody na bitwach freestyle’owych na łopatki nie powalały nigdy i mało prawdopodobne też, by kiedykolwiek do tego doszło, natomiast bardzo fajne jest to, iż z roku na rok ich uczestników zaczyna doceniać się coraz bardziej. Na WBW 2017 cała pula nagród wynosi ponad 20 000 zł i choć nalezy też nadmienić, że za w zwycięstwo w elimkach można zgarnąć nie więcej niż 400 PLN, to tak czy inaczej serio wydaje mi się, iż tegoroczna propozycja organizatorów bitwy jest więcej niż „uczciwa”.Co prawda i tu pojawiają się pewne wątpliwości…„Na plus można zapisać bardzo kozacką pule nagród, chociaż jak dla mnie większa część powinna być przeznaczona na finał a nie na eliminacje." – twierdzi bardzo sceptycznie nastawiony do nowej formuły Feranzo.Ja natomiast pozwolę sobie się z nim nie zgodzić. Już same 400 zł za wygranie elimek nie brzmi specjalnie dumnie, a jeśli nagroda ta miałaby być jeszcze niższa, mogłoby to znacznie zniechęcić najlepszych zawodników do wzięcia udziału w przynajmniej paru z imprez. Natomiast pula finału wydaje się być stusunkowo obfita, choć rzecz jasna nie dla wszystkich…Fajnie, że do wygrania w eliminacjach są pieniądze, ale pula nagród finału jest bardzo mała. Zwyciezca WBW może zgarnąć najwięcej 1000 zł, w tamtym roku było to około 4-5 tysięcy. – zauważa również dość negatywnie nastawiony do całej idei Milan.Tyle, że jemu również absolutnie nie mogę przyznać racji. Owszem, w zeszłym roku nagrodą dla zwycięzcy WBW było dokładnie 4000 PLN, jednak była to jedyna gratyfikacja pieniężna przeznaczona na ówczesny finał, a zawodnicy – z tego co wiem – i tak ją między siebie rozdzielili. Tak więc nie tylko główna nagroda, ale i cała pula nagród zeszłorocznego finału wynosiła 4000 zł. W tym roku wynosi ona natomiast 4250 zł i jedyna różnica polega na tym, że została ona z góry rozdzielona pomiędzy wszystkich finalistów. (250 zł startowego + 150 zł za każdą wygraną bitwę). As simple as that.Powrót do organizacji imprez półfinałowychJedynie raz w historii WBW doszły do skutku dwa eventy półfinałowe, a miało to miejsce w roku 2007. Wówczas pierwsza z nich odbyła się w w legendarnym warszawskim New Deepie i była ponoć najgrubszą imprezą w całych dziejach Wielkiej Bitwy Warszawskiej. W tym roku, po latach posuchy powrót do tego pomysłu wreszcie zdaje się byc więcej niż sensowny, a czemu tak się dzieje, wytłumaczy Wam już po raz wtóry niezawodny Szyderca.Podoba mi się pomysł powrotu po 10 latach do zorganizowania dodatkowo dwóch imprez półfinałowych WBW. Na obecnej scenie freestyle’owej czołówka oraz jej zaplecze są na tyle szerokie i wyrównane, że spokojnie da się wykrystalizować szesnastkę, która będzie w stanie zagwarantować dwa półfinały na bardzo dobrym poziomie. Dlatego jestem przekonany, że ten pomysł okaże się strzałem w dziesiątkęA ja mogę z pełnym przekonaniem podpisać się tu pod każdym słowem. Już przed rokiem pojawiały się silne i całkiem uzasadnione głosy, iż spokojnie można było zaprosić do finału 16 najlepszych MC’s eliminacji, a przynajmniej zorganizować dla tych „przegranych” coś w rodzaju finału B. A przecież hype na freestyle wciąż rośnie, solidnych zawodników przybywa w zawrotnym tempie i jestem więcej niż przekonany, że jeśli rzeczywiście to ci najlepsi z nich obsadzą dwie imprezy półfinałowe (w każdej z nich weźmie udział po ośmiu MC’s) owe eventy okażą się jednymi z najgrubszych bitew w całym 2017 roku.Ale pozostają w tym miejscu też pewne znaki zapytania, o których wspomniałem w poprzednim tekście. Nie wiemy bowiem, w jaki sposób 16 najlepszych zawodników eliminacji zostanie podzielonych na dwie ósemki i jeśli zastanowimy się nad tym problemem chwilę dłużej, nie trudno dojść do wniosku, iż o słuszne rozwiązanie jest w tym wypadku bardzo ciężko No cóż, pozostaje nam liczyć na to, iż organizatorzy WBW okażą się od nas nie tylko w tej kwestii, ale też i w wielu innych znacznie mądrzejsi…Podsumowując…Muszę wpierw zaznaczyć, iż niełatwo mi jest w tym temacie pozostawać obiektywnym, gdyż samemu stale współpracuje z WBW i można powiedzieć, iż jestem w pewien sposób "ich człowiekiem". Nie zmienia to natomiast faktu, iż zdaje sobie sprawę, jak wielkim ryzykiem obarczona jest zmiana formuły tegorocznej edycji bitwy. Boję się szczególnie o poziom walk na imprezach eliminacyjnych, a także o to, że nie dość, iż nie będą one starciami najwyższych lotów, to jeszcze najzwyczajniej w świecie okaże się, że jest ich zdecydowanie zbyt dużo. Z drugiej strony natomiast optymizmem napawa mnie podejście najlepszych aktywnych freestyle'owców do omawianego tematu. Jasne, zauważają oni liczne niewiadome oraz mają spore wątpiliwości co do słuszności nowego systemu, lecz wciąż przekonują, iż są są mocno zajarani i zamierzają pokazać na co ich stać w każdej możliwej formule bitwy. A przecież to od nich zależy... absolutnie wszystko. Jeśli pomysł organizatorów trafi w gusta zawodników, to bardzo prawdopodobne, iż finalnie znajdzie swoje uznanie także i u fanów, dla których sami startujący zdają się być wyjątkowo opiniotwórczy.A na koniec jeszcze jedna, bardzo istotna rzecz. Uważam, iż bez względu na to, jak dużym ryzykiem obarczony jest pomysł organizatorów WBW, jak bardzo sceptycznie jesteśmy do niego nastawieni, to zasłużyli sobie oni na to, byśmy dali im nasz kredyt zaufania. Dlaczego? Chociażby w podzięce za to, ile zajebistych bitew mogliśmy oglądać dzięki ich inicjatywie, ilu zajebistych raperów mogło się wypromować przez udział w warszawskiej bitwie i ilu będzie miało jeszcze na to szanse. A drożejące bilety? Ich ceny rosną wraz z pulą nagród, a to, czy okażą się adekwatne do jakości dostarczanej nam usługi, będziemy mogli rozstrzygnąć dopiero po pierwszych paru imprezach eliminacyjnych. Ja apeluje na razie jedynie o to, by z dosadnymi ocenami wstrzymać się do czasu rozpoczęcia bitew, a organizatorów imprezy zacząć "rozliczać" już po ich zakończeniu. Bo wiecie, może nam się jeszcze zrobić głupio i łyso... ;)W poprzednim z moich artykułów rozpisałem Wam pokrótce nowe zasady, które rządzić będą 15 edycją Wielkiej Bitwy Warszawskiej. Teraz przyszedł więc czas, by zastanowić się na ile są one „trafione”, co właściwie z nich wynika oraz jaki jest bilans "plusów" i "minusów" tegorocznej formuły bitwy.

Rzecz jasna nie zamierzam wymądrzać się samemu, a by przedstawić Wam jak największą liczbę perspektyw poprosiłem o opinię na ten temat minionych finalistów WBW – Kaza, Feranza, Toczka oraz Szydercę, lecz także dopiero pukającego do bram freestyle’owego raju, Milana oraz wolnostylowego publicystę, ZWR-“a (Piotrka Zwierzyńskiego). A zrobimy to tak – zacznę od przytoczenia przedstawionych przez moich rozmówców "plusów" oraz "minusów" tegorocznej formuły bitwy, następnie okraszać będę je własnymi komentarzami, a na koniec postaram się wszystko to podsumować i wyjawić moją osobistą opinię na temat nowego rozwiązania organizatorów WBW.

Klasycznie zaczniemy od jego słabszych punktów i wiążących się z nim wątpliwości oraz niebezpieczeństw.

OBAWY:

  • System ligowy nie promuje najlepszych…

A najwytrwalszych. To główny zarzut wyciągany przez przepytywanych przeze mnie freestyle’owców odnośnie formuły, w jakiej odbędą się w tym roku imprezy eliminacyjne.

 „Wielu freestyle’owcom z aspiracjami na półfinał/finał może być naprawdę ciężko jeździć na tyle eliminacji, dlatego mam nadzieję, że awans wywalczą Ci rzeczywiście najlepsi, a nie jedynie najwytrwalsi. – wyraża swoje obawy na ten temat zeszłoroczny finalista oraz mistrz WBW 2013, Szyderca.

A wtóruje mu inny uczestnik finału sprzed czterech lat, Feranzo

"System nie promuje najlepszych, tylko regularnych. Uważam, że wygranie eliminacji ZAWSZE powinno być nagradzane awansem do finału. Teraz wygrany w elimkach pewności awansu nie ma, co może demotywować do startu np. lokalnych zawodników, którym nie chce sie tułać po całej Polsce.”

Trzeba ponadto zauważyć, iż w tym wypadku „nie chce się” jest określeniem bardzo łagodnym. Bowiem, nawet jeśli zawodnicy będą mieli chęci, by podróżować chociażby po większości eliminacji, nie zawsze jest to możliwe. Wiadomo – wyjazdy kosztują, zabierają czas – nie tylko wolny, lecz czasami także „zawodowy” i choć z pewnością dają dużo radości a niekiedy także innych profitów, to są też w dużej mierze wyrzeczeniem.

Oczywiście nie wiemy, jak w rzeczywistości to wszystko się poukłada, jaki będzie próg punktowy potrzebny do awansu do imprez półfinałowych, a co za tym idzie, na ilu eventach będą musieli pojawić się najlepsi gracze, by uzyskać kwalifikację do TOP 16. Może się paradoksalnie okazać, iż system ligowy nie tylko da szansę "pokazania się" najbardziej "ambitnym" ze startujących, ale też pozwoli bez problemu załapać się do dalszego etapu topowym zawodnikom. A może też wyjść z tego totalna klapa, na której stracą nie tylko freestyle’owcy, ale i my fani ze względu na brak czołowych ksywek w późniejszej fazie rywalizacji, a co za tym idzie na samym finale. Póki co więc wiemy, że nic nie wiemy, lecz to nie to powinno nas najbardziej martwić. Organizatorzy WBW przekonują co prawda, iż ich pomysł jest mocno przemyślany, lecz mało prawdopodobny wydaje się, by oni sami mieli w głowach obraz tego, jak to wszystko się potoczy. Bez dwóch zdań system ligowy to bardzo duże ryzyko.

  • Na nowej formule stracą inne, mniejsze imprezy…

Dlaczego? Najzwyczajniej w świecie przez to, iż WBW zaplanowało na ten rok aż 15 eventów, które odbędą się już nie tylko jesienią, ale i przed wakacjami. Nasuwa się więc wątpliwość, czy wobec konieczności udziału choć w części z nich, polscy freestyle’owcy będą mieli jeszcze w ogóle czas i chęci, by próbować swoich sił na innych imprezach. W odpowiedzi na moje pytanie o nową formułę WBW, rozwinął ten temat reprezentujący Rap Genius Polska Piotrek Zwierzyński, zastanawiając się dla kogo nowy system okaże się najbardziej niekorzystny.

"Kto na tym straci? Zawodnicy którzy ze względów finansowych/czasowych nie będą mogli wybrać  się na tak dużą ilość imprez. Jednak wierzę, że i Ci znajdą wobec tego rozsądne rozwiązanie. Co innego organizatorzy mniejszych bitew, którzy z racji intensywności imprez spod szyldu WBW, będą musieli liczyć się z tym, że większość zrezygnuje z udziału w ich eventach na rzecz imprezy o większej renomie."

Powyższe obawy zdaje się podzielać również Szyderca, twierdząc, iż:

"Tak duża liczba imprez eliminacyjnych rozciągnięta w czasie na przestrzeni całego roku będzie kolidować z  masą innych bitew (z Pitosem i Trójmiastem na czele)."

Ale czy obaj panowie rzeczywiście mają rację? Otóż, jak sprytnie policzyli organizatorzy WBW ich imprezy zajmą ledwie 15 spośród niemalże 60 weekendów w roku, a przecież ani nie będą rozciągały się na piątkowy i sobotni wieczór, ani też nie będą odbywać się w każdej części Polski jednocześnie. Czasu i miejsca na organizacje innych eventów pozostaje więc teoretycznie co nie miara. Należy jednak pamiętać, iż nie tylko WBW nie jest specjalnie chętne do zapraszania na swoje imprezy w lecie, a przecież Ci rzeczywiście najlepsi freestyle'owcy ani nie będą mogli się rozdwajać jesienią i wiosną, ani też raczej nie będą zbyt chętni, by odwiedzać dwie różne imprezy w ten sam weekend. Pojawia się więc mały problem. ALE...

Według mnie nie powinniśmy, a wręcz nie mamy prawa czynić z tego faktu zarzutu. Dlaczego? Otóż WBW  to symbol polskiego freestyle’u, impreza, dzięki której jego fenomen dotarł do tak szerokiej grupy odbiorców i która przez lata miała na niego swego rodzaju „monopol” (być może bardziej pasowałoby tu wyrażenie quasi monopol). Nie ma się więc co dziwić jej organizatorowi, iż w tym roku, z okazji jubileuszowej 15 edycji zapragnął on zorganizować większą liczbę imprez, nam, fanom zapewnić jeszcze okazalszą dawkę freestyle’owej rozrywki, a samemu również zgarnąć z tego wszystkiego więcej profitów. Niestety, business to business, a jeśli organizatorzy wspomnianych przez Szydiego Bitew o Trójmiasto i Pitos zapragnęliby konkurować z WBW zamiast potulnie znaleźć w kalendarzu wolne terminy, zostaje im stworzyć bardziej atrakcyjny „produkt” od tego oferowanego nam przez organizatorów warszawskiego eventu. Tyle. W ogóle akurat w tym temacie jestem zdania, iż przy odrobinie dobrych chęci każdy znajdzie czas i miejsce na to, by odbyć swoją imprezę, a uznanych freestyle’owców jest w tej chwili na tyle dużo, by każda z nich mogła zostać sowicie obsadzona. Niestety jednak, to przypuszczenie wcale nie kończy naszych obaw, a właściwie to je potegują, stawiając nas na przeciw najpoważniejszej z nich…

  • W wyniku tak dużej liczby imprez dojdzie do przesytu wolnym stylem.

Niektórzy są zdania, iż nawet jednorazowe pójście na bitwę freestyle’ową może spowodować trwałe uszczerbki na naszym zdrowiu psychicznym. Można się z nimi zgadzać bądź też nie, jednak bez wątpienia sytuacja, w której to niemal dzień w dzień do internetu będą wlatywały nowe filmiki z topowej bitwy w Polsce, może sprawić, iż z biegiem czasu freestyle nam, fanom nawet jeśli przy dobrych wiatrach nie zaszkodzi, to wielce prawdopodobne, iż zwyczajnie się znudzi. Kiedyś na WBW czekało się niemalże cały rok, rozgrywane wiosną mniejsze imprezy robiły jedynie za jego przedsmak, a jakie były z tego wszystkiego korzyści zauważa mistrz WBW 2013, Szyderca.

"Dotychczas głód freestyle’u wśród fanów był dozowany tak, że w pierwszej części roku, poza lokalnymi bitwami, mieliśmy stosunkowo niewiele eventów obsadzonych głównie topowymi freestyle’owcami przez co na jesienny „sezon WBW” każdy czekał z wypiekami na twarzy". – wspomina zwycięzca zeszłorocznych eliminacji w Częstochowie.

No a jak będzie w tym roku? O to zaczyna się powoli martwić wicemistrz WBW 2016, Kaz.

"Obawiam się, że freestyle się przeje. Wyliczyłem ile średnio filmików trafi do Internetu ze wszystkich eliminacji i boję się, że hype, który jest w tej chwili na improwizację wolnostylową, zwyczajnie opadnie". – przekonuje zawodnik reprezentujący północne strony naszego kraju

Rzecz jasna nie sposób nie przyznać obu panom racji, lecz z drugiej strony możemy też chyba wyobrazić sobie sytuację, w której to wszystko potoczy się nieco inaczej. Możliwe bowiem, iż wiosenne elimki jedynie napędzą całą „freestyle’ową” machinę, a letnia przerwa sprawi, iż na jesienne rozstrzygnięcia, a w tym na wielki finał w Proximie także w tym roku będziemy czekać z wypiekami na twarzy. Jednak nawet jeśli tak się stanie, to bez wątpienia freestyle’u będzie mieli w przeciągu paru najbliższych miesięcy potąd, a pozostaje też pytanie, czy rzeczywiście będzie to freestyle najwyższych lotów...

Ogólnie moje zdanie na ten temat jest takie, ze eliminacji jest za dużo, przez co na pewno poziom walk na niektórych imprezach eliminacyjnych będzie słaby. – stwierdza dosadnie uczestnik wielu imprez kwalifikacyjnych WBW, Milan.

Jego obaw również nie mamy prawa bagatelizować, szczególnie  pamiętając, iż nawet w zeszłym roku, gdy zamiast 12 odbyło się jedynie 7 imprez eliminacyjnych, bardzo miernych starć oglądaliśmy na nich naprawdę od groma. Nie możemy mieć więc wątpliwości, iż w tym roku pod tym względem będzie jeszcze „weselej”, a pozostaje tylko pytanie, kto ile wytrzyma…

W pigułce...

Wydaje mi się, iż całość naszych obaw dotyczących nowego systemu najpiękniej, jak to tylko możliwe podsumował Feranzo. A rzekł on tak: "Reasumując, jak ktoś jeszcze nie rzyga fristajlem to będzie zadowolony." Ja dodałbym do tego, iż możliwość puszczenia naszego premierowego wolnostylowego pawia w tym roku staje się więcej niż prawdopodobna i to właśnie ten fakt stanowi największe ryzyko, jakim obarczona jest formuła WBW 2017.

Ale przecież nie wiąże się ona jedynie z wątpliwościami i szeregiem niebezpieczeństw. Teraz czas na to, co już na pierwszy rzut oka zdaje nam się bardzo fajne i obiecujące.

PLUSY:

  • Solidne nagrody…

Wspomniałem na początku poprzedniego tekstu, iż w gruncie rzeczy pierwotnym źródłem wszelkich zmian wprowadzanych przez WBW był spór pomiędzy jego organizatorami oraz startującymi zawodnikami dotyczący wynagrodzeń finansowych. Gdy w zeszłym roku po raz pierwszy od wielu edycji na finale w Proximie pojawiła się nagroda pieniężna, było już jasne, że w najbliższych latach nie będzie miało prawa się to zmienić. Jednak przy okazji wprowadzania innych, znacznie śmielszych rewolucji, WBW musiało jeszcze czulej zadbać o „dopieszczanie” portfeli najlepszych freestyle’owców, by móc mieć pewność, że ci będą chcieli je zaakceptować i dołożyć do tego wszystkiego własną cegiełkę.

Nagrody standardowo nie powalają na łopatki, natomiast fajnie, że jest to więcej niż t-shirt." – twierdzi zapytany przeze mnie o oferowane gratyfikacje Toczek.

I ma on pełną rację. Nagrody na bitwach freestyle’owych na łopatki nie powalały nigdy i mało prawdopodobne też, by kiedykolwiek do tego doszło, natomiast bardzo fajne jest to, iż z roku na rok ich uczestników zaczyna doceniać się coraz bardziej. Na WBW 2017 cała pula nagród wynosi ponad 20 000 zł i choć nalezy też nadmienić, że za w zwycięstwo w elimkach można zgarnąć nie więcej niż 400 PLN, to tak czy inaczej serio wydaje mi się, iż tegoroczna propozycja organizatorów bitwy jest więcej niż „uczciwa”.

Co prawda i tu pojawiają się pewne wątpliwości…

„Na plus można zapisać bardzo kozacką pule nagród, chociaż jak dla mnie większa część powinna być przeznaczona na finał a nie na eliminacje." – twierdzi bardzo sceptycznie nastawiony do nowej formuły Feranzo.

Ja natomiast pozwolę sobie się z nim nie zgodzić. Już same 400 zł za wygranie elimek nie brzmi specjalnie dumnie, a jeśli nagroda ta miałaby być jeszcze niższa, mogłoby to znacznie zniechęcić najlepszych zawodników do wzięcia udziału w przynajmniej paru z imprez. Natomiast pula finału wydaje się być stusunkowo obfita, choć rzecz jasna nie dla wszystkich…

Fajnie, że do wygrania w eliminacjach są pieniądze, ale pula nagród finału jest bardzo mała. Zwyciezca WBW może zgarnąć najwięcej 1000 zł, w tamtym roku było to około 4-5 tysięcy. – zauważa również dość negatywnie nastawiony do całej idei Milan.

Tyle, że jemu również absolutnie nie mogę przyznać racji. Owszem, w zeszłym roku nagrodą dla zwycięzcy WBW było dokładnie 4000 PLN, jednak była to jedyna gratyfikacja pieniężna przeznaczona na ówczesny finał, a zawodnicy – z tego co wiem – i tak ją między siebie rozdzielili. Tak więc nie tylko główna nagroda, ale i cała pula nagród zeszłorocznego finału wynosiła 4000 zł. W tym roku wynosi ona natomiast 4250 zł i jedyna różnica polega na tym, że została ona z góry rozdzielona pomiędzy wszystkich finalistów. (250 zł startowego + 150 zł za każdą wygraną bitwę). As simple as that.

  • Powrót do organizacji imprez półfinałowych

Jedynie raz w historii WBW doszły do skutku dwa eventy półfinałowe, a miało to miejsce w roku 2007. Wówczas pierwsza z nich odbyła się w w legendarnym warszawskim New Deepie i była ponoć najgrubszą imprezą w całych dziejach Wielkiej Bitwy Warszawskiej. W tym roku, po latach posuchy powrót do tego pomysłu wreszcie zdaje się byc więcej niż sensowny, a czemu tak się dzieje, wytłumaczy Wam już po raz wtóry niezawodny Szyderca.

Podoba mi się pomysł powrotu po 10 latach do zorganizowania dodatkowo dwóch imprez półfinałowych WBW. Na obecnej scenie freestyle’owej czołówka oraz jej zaplecze są na tyle szerokie i wyrównane, że spokojnie da się wykrystalizować szesnastkę, która będzie w stanie zagwarantować dwa półfinały na bardzo dobrym poziomie. Dlatego jestem przekonany, że ten pomysł okaże się strzałem w dziesiątkę

A ja mogę z pełnym przekonaniem podpisać się tu pod każdym słowem. Już przed rokiem pojawiały się silne i całkiem uzasadnione głosy, iż spokojnie można było zaprosić do finału 16 najlepszych MC’s eliminacji, a przynajmniej zorganizować dla tych „przegranych” coś w rodzaju finału B. A przecież hype na freestyle wciąż rośnie, solidnych zawodników przybywa w zawrotnym tempie i jestem więcej niż przekonany, że jeśli rzeczywiście to ci najlepsi z nich obsadzą dwie imprezy półfinałowe (w każdej z nich weźmie udział po ośmiu MC’s) owe eventy okażą się jednymi z najgrubszych bitew w całym 2017 roku.

Ale pozostają w tym miejscu też pewne znaki zapytania, o których wspomniałem w poprzednim tekście. Nie wiemy bowiem, w jaki sposób 16 najlepszych zawodników eliminacji zostanie podzielonych na dwie ósemki i jeśli zastanowimy się nad tym problemem chwilę dłużej, nie trudno dojść do wniosku, iż o słuszne rozwiązanie jest w tym wypadku bardzo ciężko 

No cóż, pozostaje nam liczyć na to, iż organizatorzy WBW okażą się od nas nie tylko w tej kwestii, ale też i w wielu innych znacznie mądrzejsi…

Podsumowując…

Muszę wpierw zaznaczyć, iż niełatwo mi jest w tym temacie pozostawać obiektywnym, gdyż samemu stale współpracuje z WBW i można powiedzieć, iż jestem w pewien sposób "ich człowiekiem". Nie zmienia to natomiast faktu, iż zdaje sobie sprawę, jak wielkim ryzykiem obarczona jest zmiana formuły tegorocznej edycji bitwy. Boję się szczególnie o poziom walk na imprezach eliminacyjnych, a także o to, że nie dość, iż nie będą one starciami najwyższych lotów, to jeszcze najzwyczajniej w świecie okaże się, że jest ich zdecydowanie zbyt dużo. 

Z drugiej strony natomiast optymizmem napawa mnie podejście najlepszych aktywnych freestyle'owców do omawianego tematu. Jasne, zauważają oni liczne niewiadome oraz mają spore wątpiliwości co do słuszności nowego systemu, lecz wciąż przekonują, iż są są mocno zajarani i zamierzają pokazać na co ich stać w każdej możliwej formule bitwy. A przecież to od nich zależy... absolutnie wszystko. Jeśli pomysł organizatorów trafi w gusta zawodników, to bardzo prawdopodobne, iż finalnie znajdzie swoje uznanie także i u fanów, dla których sami startujący zdają się być wyjątkowo opiniotwórczy.

A na koniec jeszcze jedna, bardzo istotna rzecz. Uważam, iż bez względu na to, jak dużym ryzykiem obarczony jest pomysł organizatorów WBW, jak bardzo sceptycznie jesteśmy do niego nastawieni, to zasłużyli sobie oni na to, byśmy dali im nasz kredyt zaufania. Dlaczego? Chociażby w podzięce za to, ile zajebistych bitew mogliśmy oglądać dzięki ich inicjatywie, ilu zajebistych raperów mogło się wypromować przez udział w warszawskiej bitwie i ilu będzie miało jeszcze na to szanse. A drożejące bilety? Ich ceny rosną wraz z pulą nagród, a to, czy okażą się adekwatne do jakości dostarczanej nam usługi, będziemy mogli rozstrzygnąć dopiero po pierwszych paru imprezach eliminacyjnych. Ja apeluje na razie jedynie o to, by z dosadnymi ocenami wstrzymać się do czasu rozpoczęcia bitew, a organizatorów imprezy zacząć "rozliczać" już po ich zakończeniu. 

Bo wiecie, może nam się jeszcze zrobić głupio i łyso... ;)

]]>
Toczek "Nadinterpretacja" - nowy numer od zwycięzcy 1 eliminacji WBWhttps://popkiller.kingapp.pl/2016-10-12,toczek-nadinterpretacja-nowy-numer-od-zwyciezcy-1-eliminacji-wbwhttps://popkiller.kingapp.pl/2016-10-12,toczek-nadinterpretacja-nowy-numer-od-zwyciezcy-1-eliminacji-wbwOctober 12, 2016, 12:10 amAdmin stronyToczek dopiero co jako pierwszy wywalczył sobie awans do finału tegorocznej WBW, ale nie zwalnia tempa - teraz dostajemy nowy spontan.PS. A my również pozdrawiamy ;)Toczek dopiero co jako pierwszy wywalczył sobie awans do finału tegorocznej WBW, ale nie zwalnia tempa - teraz dostajemy nowy spontan.

PS. A my również pozdrawiamy ;)

]]>
Toczek - wywiad ze zwycięzcą 1 eliminacji WBW 2016https://popkiller.kingapp.pl/2016-09-25,toczek-wywiad-ze-zwyciezca-1-eliminacji-wbw-2016https://popkiller.kingapp.pl/2016-09-25,toczek-wywiad-ze-zwyciezca-1-eliminacji-wbw-2016September 25, 2016, 11:15 amAdmin stronyZa nami wczorajsze 1 eliminacje WBW 2016, w których wzięło udział 80 zawodników, a w finale spotkali się oldschoolowiec WSZ i młody kot Toczek. Finalnie triumf oraz awans do wielkiego finału wywalczył drugi z nich a my złapaliśmy go na krótką pobitewną rozmowę!Jesteś pierwszym finalistą tegorocznego WBW - spodziewałeś się tego przed bitwą?Po to tam poszedłem, więc nie było to dla mnie jakimś wielkim zaskoczeniem, ale jak wiadomo takich rzeczy nie da się przewidzieć.Jak walczyło się z Wujkiem, który znów zaskoczył i pokazał, że na wolno jest wiecznie młody?Było to bardzo ciekawe wyzwanie. Jeździsz po kraju i w 95% walczysz z mocno schematycznymi punchlinowcami.. a tu nagle dostajesz oldschoolowca, który po prostu wpadł się zabawić. Wujek jest nieśmiertelny, fajnie jakby pojechał jeszcze na jakieś eliminacje. Freestyle potrzebuje szaleńców :)Jeśli miałbyś typować po tej bitwie kto na 100% znajdzie się jeszcze w finale to byliby to...Pewniaki wg mnie to: Ryba, Milu, Bober. Oczywiście trzymam kciuki za chłopaków z WLW. Całą ósemkę naprawdę ciężko jest wytypować, ponieważ poziom bitew jest mocno wyrównany, dużo zależy od dnia, tematu, publiczności i umiejętności dostosowania się do atmosfery panującej w klubie.Drugie eliminacje już 1 października w GdańskuZa nami wczorajsze 1 eliminacje WBW 2016, w których wzięło udział 80 zawodników, a w finale spotkali się oldschoolowiec WSZ i młody kot Toczek. Finalnie triumf oraz awans do wielkiego finału wywalczył drugi z nich a my złapaliśmy go na krótką pobitewną rozmowę!

Jesteś pierwszym finalistą tegorocznego WBW - spodziewałeś się tego przed bitwą?

Po to tam poszedłem, więc nie było to dla mnie jakimś wielkim zaskoczeniem, ale jak wiadomo takich rzeczy nie da się przewidzieć.

Jak walczyło się z Wujkiem, który znów zaskoczył i pokazał, że na wolno jest wiecznie młody?

Było to bardzo ciekawe wyzwanie. Jeździsz po kraju i w 95% walczysz z mocno schematycznymi punchlinowcami.. a tu nagle dostajesz oldschoolowca, który po prostu wpadł się zabawić. Wujek jest nieśmiertelny, fajnie jakby pojechał jeszcze na jakieś eliminacje. Freestyle potrzebuje szaleńców :)

Jeśli miałbyś typować po tej bitwie kto na 100% znajdzie się jeszcze w finale to byliby to...

Pewniaki wg mnie to: Ryba, Milu, Bober. Oczywiście trzymam kciuki za chłopaków z WLW. Całą ósemkę naprawdę ciężko jest wytypować, ponieważ poziom bitew jest mocno wyrównany, dużo zależy od dnia, tematu, publiczności i umiejętności dostosowania się do atmosfery panującej w klubie.

Drugie eliminacje już 1 października w Gdańsku

]]>
WBW 2016 - znamy wyniki 1 eliminacji!https://popkiller.kingapp.pl/2016-09-25,wbw-2016-znamy-wyniki-1-eliminacjihttps://popkiller.kingapp.pl/2016-09-25,wbw-2016-znamy-wyniki-1-eliminacjiSeptember 25, 2016, 12:18 amAdmin stronyKolejna edycja WBW wystartowała z przytupem i ogromnym zainteresowaniem - nie brakowało też niespodzianek...Zwycięzcą okazał się Toczek, który pokonał w finale Wujka Samo Zło - w półfinale odpadli odpowiednio Pueblos i Bambo. We wcześniejszych rundach także nie brakowało niespodzianek - WSZ zwyciężył z Milem, a Pueblos odstrzelił Babinciego.Kolejne eliminacje już za tydzień w GdańskuKolejna edycja WBW wystartowała z przytupem i ogromnym zainteresowaniem - nie brakowało też niespodzianek...

Zwycięzcą okazał się Toczek, który pokonał w finale Wujka Samo Zło - w półfinale odpadli odpowiednio Pueblos i Bambo. We wcześniejszych rundach także nie brakowało niespodzianek - WSZ zwyciężył z Milem, a Pueblos odstrzelił Babinciego.

Kolejne eliminacje już za tydzień w Gdańsku

]]>
Krótki Strzał 28: Szuwar, Sarius, Flojd/Wiro, Pafarazzi, Śliwa/Bandura/Fisher, Dellis...https://popkiller.kingapp.pl/2015-01-27,krotki-strzal-28-szuwar-sarius-flojdwiro-pafarazzi-sliwabandurafisher-dellishttps://popkiller.kingapp.pl/2015-01-27,krotki-strzal-28-szuwar-sarius-flojdwiro-pafarazzi-sliwabandurafisher-dellisJanuary 27, 2015, 2:30 pmKrystian KrupińskiSporo dzieje się w kolejnym odcinku Krótkiego Strzału - mamy dla Was nowy/stary numer od długo niesłyszanego naszego Młodego Wilka Szuwara, luźne strzały od Sariusa i Pafarazziego, najnowszy teledysk od Flojda i Wiro, singiel od ekipy Aspiratio (Śliwa, Bandura, Fisher), w którym słyszymy wersy w stronę SB Maffiji, g-funkowy strzał od Frontalu czy singiel od Klemensa o intrygującym tytule "Jak Tau". I to nie wszystko...[[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"20634","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]]"Powiem tak... nie jaram się tą nawijką już, ale Maikendo nalegał ;) Spełniam więc prośbę mojego zioma, który zrobił tu świetną robotę. Daje wam nowy(stary) numer z szacunku za to że tu czasem zaglądacie" - pisze Szuwar i puszcza luźny track.[[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"20709","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]]"Odpaliłem YG - 2015 Flow i coś mnie zainspirowało. (...) To dopiero początek szalonego show szykowanego na ten rok. Rozgrzewkę dedykujemy siedzącym z ręką w spodniach obserwatorom z kółek wzajemnych adoracji skupionych wokół swoich przehajpowanych "rookies". A raczej dedykujemy ją całej reszcie - która pierdoli te żenujące popłuczyny. Jest nas wielu, a będzie więcej z każdą chwilą - dla znudzonych tym słabym gównem. Wyjmijcie z uszu... 2015." - tak zapowiada swój luźny numer Sarius i jednocześnie dodaje, że takich numerów będzie w tym roku więcej.[[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"20792","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]]Teledysk do pierwszego singla z nowej płyty Flojda i Wiro.[[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"20710","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]]Singiel z solowej płyty Bandury "Serum" z udziałem Śliwy i Fishera.[[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"20480","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]]Prezentujemy nowy kawałek Klemensa pt. "Jak Tau". Jest to pierwszy singiel zapowiadający mixtape "Singleplayer", który ukaże się we współpracy z Aloha Entertainment pod koniec lutego 2015. "Singleplayer" to kontynuacja projektu "Multiplayer" nagranego wraz z Tomajem. Mixtape został nagrany na instrumentalach Sinema Beats, które zostały wykorzystane w formie riddimów.[[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"20635","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]]Drugim singlem z nadchodzącej płyty Frontala "Miasto w Chmurach" został utwór "Brudy Przeszłości". Gościnnie w kawałku pojawiają się Dexu oraz DJ Danek. Dostajemy również oficjalną okładkę nowego albumu, za projekt której odpowiedzialny jest Andrzej Rysuje Milewski.[[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"20941","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]]"Na dobre rozpoczęcie roku 2015 luźny numer ode mnie specjalnie dla was!" - pisze Dellis.[[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"20548","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]]Utwór "PTJP" to kolejny track z prezentowanego kawałek po kawałku mixtape'u Morala "Doliczony czas gry".[[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"20949","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]]Drugi, zobrazowany klipem, singiel zapowiadający płytę Toczek/Prus 2.[[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"20601","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]]Przed Wami nowy utwór od BCZ'a, rapera reprezentującego łodzkie podziemie. "Nie ma miejsce jak dom", to bardzo osobisty, promujący nadchodzący projekt rapera o nazwie "To znowu BCZ". Za produkcję kawałka odpowiada Łukasz Dulski.[[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"20613","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]]Nowy numer Roki ze Szczecina z nietypowym udziałem gościnnym.[[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"20952","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]]Najnowsze Street Video rapera Gallanto pt. "Głód". Teledysk promuje mixtape 'Lece wysoko', który światło dzienne ujrzy w roku 2015.[[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"20931","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]]"Na ustach" jest luźnym utwórem pomiędzy projektami bydgoskiego rapera Pafarazziego. Produkcją utworu zajął się Fantom.[[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"20950","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]]Undergroundowy klimat od Albiego, promującego album "Po swojemu".[[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"20938","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]]Track z projektu "Bieszczadzki styl na zawsze". Za produkcję odpowiedzialny jest Slayerman - producent pochodzący z USA.[[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"20940","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]]Video mashup autorstwa Improbros do numeru z płyty Noska zatytułowanej "Aurora".[[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"20942","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]]Zakręcony teledysk promujący epkę Mefedronowego Barona, którą pobrać możecie tutaj.Sporo dzieje się w kolejnym odcinku Krótkiego Strzału - mamy dla Was nowy/stary numer od długo niesłyszanego naszego Młodego Wilka Szuwara, luźne strzały od Sariusa i Pafarazziego, najnowszy teledysk od Flojda i Wiro, singiel od ekipy Aspiratio (Śliwa, Bandura, Fisher), w którym słyszymy wersy w stronę SB Maffiji, g-funkowy strzał od Frontalu czy singiel od Klemensa o intrygującym tytule "Jak Tau". I to nie wszystko...

[[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"20634","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]]

"Powiem tak... nie jaram się tą nawijką już, ale Maikendo nalegał ;) Spełniam więc prośbę mojego zioma, który zrobił tu świetną robotę. Daje wam nowy(stary) numer z szacunku za to że tu czasem zaglądacie" - pisze Szuwar i puszcza luźny track.

[[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"20709","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]]

"Odpaliłem YG - 2015 Flow i coś mnie zainspirowało. (...) To dopiero początek szalonego show szykowanego na ten rok. Rozgrzewkę dedykujemy siedzącym z ręką w spodniach obserwatorom z kółek wzajemnych adoracji skupionych wokół swoich przehajpowanych "rookies". A raczej dedykujemy ją całej reszcie - która pierdoli te żenujące popłuczyny. Jest nas wielu, a będzie więcej z każdą chwilą - dla znudzonych tym słabym gównem. Wyjmijcie z uszu... 2015." - tak zapowiada swój luźny numer Sarius i jednocześnie dodaje, że takich numerów będzie w tym roku więcej.

[[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"20792","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]]

Teledysk do pierwszego singla z nowej płyty Flojda i Wiro.

[[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"20710","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]]

Singiel z solowej płyty Bandury "Serum" z udziałem Śliwy i Fishera.

[[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"20480","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]]

Prezentujemy nowy kawałek Klemensa pt. "Jak Tau". Jest to pierwszy singiel zapowiadający mixtape "Singleplayer", który ukaże się we współpracy z Aloha Entertainment pod koniec lutego 2015. "Singleplayer" to kontynuacja projektu "Multiplayer" nagranego wraz z Tomajem. Mixtape został nagrany na instrumentalach Sinema Beats, które zostały wykorzystane w formie riddimów.

[[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"20635","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]]

Drugim singlem z nadchodzącej płyty Frontala "Miasto w Chmurach" został utwór "Brudy Przeszłości". Gościnnie w kawałku pojawiają się Dexu oraz DJ Danek. Dostajemy również oficjalną okładkę nowego albumu, za projekt której odpowiedzialny jest Andrzej Rysuje Milewski.

[[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"20941","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]]

"Na dobre rozpoczęcie roku 2015 luźny numer ode mnie specjalnie dla was!" - pisze Dellis.

[[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"20548","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]]

Utwór "PTJP" to kolejny track z prezentowanego kawałek po kawałku mixtape'u Morala "Doliczony czas gry".

[[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"20949","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]]

Drugi, zobrazowany klipem, singiel zapowiadający płytę Toczek/Prus 2.

[[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"20601","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]]

Przed Wami nowy utwór od BCZ'a, rapera reprezentującego łodzkie podziemie. "Nie ma miejsce jak dom", to bardzo osobisty, promujący nadchodzący projekt rapera o nazwie "To znowu BCZ". Za produkcję kawałka odpowiada Łukasz Dulski.

[[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"20613","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]]

Nowy numer Roki ze Szczecina z nietypowym udziałem gościnnym.

[[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"20952","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]]

Najnowsze Street Video rapera Gallanto pt. "Głód". Teledysk promuje mixtape 'Lece wysoko', który światło dzienne ujrzy w roku 2015.

[[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"20931","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]]

"Na ustach" jest luźnym utwórem pomiędzy projektami bydgoskiego rapera Pafarazziego. Produkcją utworu zajął się Fantom.

[[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"20950","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]]

Undergroundowy klimat od Albiego, promującego album "Po swojemu".

[[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"20938","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]]

Track z projektu "Bieszczadzki styl na zawsze". Za produkcję odpowiedzialny jest Slayerman - producent pochodzący z USA.

[[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"20940","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]]

Video mashup autorstwa Improbros do numeru z płyty Noska zatytułowanej "Aurora".

[[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"20942","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]]

Zakręcony teledysk promujący epkę Mefedronowego Barona, którą pobrać możecie tutaj.

]]>