popkiller.kingapp.pl (https://popkiller.kingapp.pl) Mike Deanhttps://popkiller.kingapp.pl/rss/pl/tag/27451/Mike-DeanNovember 15, 2024, 1:37 ampl_PL © 2024 Admin stronyMike Dean - mistrz drugiego planu, od 30 lat w centrum rapgry (profil)https://popkiller.kingapp.pl/2021-12-27,mike-dean-mistrz-drugiego-planu-od-30-lat-w-centrum-rapgry-profilhttps://popkiller.kingapp.pl/2021-12-27,mike-dean-mistrz-drugiego-planu-od-30-lat-w-centrum-rapgry-profilJune 12, 2022, 7:38 pmBartosz SkolasińskiMike Dean to bez wątpienia obecnie jeden z najważniejszych amerykańskich producentów hip-hopowych, ale myślę, że nie będzie przesadą, jeśli napiszę, że to jedna z kluczowych postaci amerykańskiej muzyki popularnej ostatnich prawie trzydziestu lat. W Polsce wciąż mało się o nim pisze, bo choć współtworzy ważne płyty, jest często bohaterem drugiego planu, występując jako koproducent lub inżynier dźwięku. Warto zatem nieco przybliżyć sylwetkę człowieka, który dziś jest głównie kojarzony z bycia przybocznym Kanye'ego Westa, ale jego muzyczne portfolio wychodzi daleko poza współpracę z wizjonerem z Chicago.Rap-A-Lot Records i brudne południeKariera producencka Deana zaczęła się, gdy trafił pod skrzydła Jamesa Prince'a, dzisiaj znanego między innymi jako odkrywca talentu Drake'a (dzięki któremu Kanadyjczyk podpisał kontrakt z Young Money Entertainment Lil Wayne'a), ale przede wszystkim założyciela powstałego w 1987 roku w Houston labelu Rap-A-Lot Records, będącego pierwszą ważną wytwórnią hip-hopową na południu Stanów Zjednoczonych. Właśnie ta wytwórnia de facto zaznaczyła południe Ameryki, a Houston w szczególności, na rapowej mapie. To były jeszcze czasy przed wybuchem fenomenu artystów z Atlanty, takich jak Outkast czy Goodie Mob, triumfy święcili wtedy mc's z Nowego Jorku, w Kalifornii kontrowersje wzbudzało N.W.A., a o trapie nie było nawet mowy. Prince założył label dla swojego brata, rapera o pseudonimie Sir Rap-A-Lot, aby ten trzymał się z dala od ulicy. Mógł to zrobić, bo zarabiał duże pieniądze i miał sporo kontaktów dzięki prowadzeniu komisu z używanymi samochodami rzadkich marek, z których korzystali sportowcy i handlarze narkotyków. To w Rap-A-Lot swoje kariery zaczynały takie legendy jak Geto Boys, Devin The Dude i Z-Ro.Dean pojawił się w życiu Prince'a w 1992 roku, kiedy miał 27 lat. "Poznałem go w Digital Studios w Houston. Przyszedł zagrać na instrumencie, na gitarze czy czymś podobnym. Wydaje mi się, że był częścią zespołu" - powiedział Prince w wywiadzie dla Ambrosia For Heads. Biały muzyk z Houston został zatrudniony, żeby pracować przy solowych projektach członków Geto Boys - Willie'ego D ("I'm Goin' Out Like A Soldier") i Bushwick Billa ("Little Big Man"). "Skierowałem go pod skrzydła producenta Rap-A-Lot Johna Birdo." Tak o tej relacji mówił Mike w 2010 roku: "Pracowałem z nim przez lata, nauczył mnie bardzo dużo rzeczy. Nauczył mnie, jak robić bity, sprawił, że chciałem zostać producentem." Dean chłonął wiedzę bardzo szybko, a jego etyka pracy była godna podziwu. "[...] był jednym z tych, którzy siedzieli ze mną do późna, podczas gdy inni poszli już spać" - mówił Prince. To procentowało - stał się koproducentem, także jednym z beatmakerów wytwórni, a zarazem jednym z pionierów brzmienia, które umownie nazywa się brudnym południem, tutaj pełnego żywego grania, syntezatorów, gitar i funku. Wspólnie z innymi legendarnymi mistrzami konsolety, kluczowymi dla marki Rap-A-Lot - N.O. Joe'em i Tone Capone'em - współtworzył klasyczne krążki Scareface'a, jak "The Diary" (np. bit do "I Seen A Man Die" w duecie z Joe'em) czy "Untouchable" (np. kultowe "Mary Jane" w duecie z Capone'em), Big Mike'a (solowy bit w "Creepin-Rollin'" z płyty "Somethin' Serious") czy Geto Boysów ("The World Is A Getto", również w duecie z N.O Joe, z albumu "Resurrection"). Jeśli akurat nie zajmował się produkcją, siedział nad miksem i masteringiem, chociażby przy debiucie Devina, wydanym w 1998 "The Dude".Częste robienie bitów w duetach wynikało z tego, że Prince chciał, by Dean współpracował z każdym producentem, z którym nagrywało Rap-A-Lot, później nawet z samym Dr. Dre. W pewnym momencie między Dre, a Princem wywiązała się relacja biznesowa, która przełożyła się się na to, że legendarny Kalifornijczyk dostarczył podkłady najpierw na "Untouchable", a potem na "Just Tryin' Ta Live" Devina. Prince chciał, żeby Mike zobaczył, jaki jest sekret brzmienia Dre. Wysłał więc go na sesję Doktora ze Scarfacem, a przed wyjazdem powiedział, że chce, by uważnie obserwował, co twórca "The Chronic" robi w studio, by wrócił z tą tajemnicą. No i Dean wrócił, a według tego, co mówił sam Prince, brzmienie Rap-A-Lot wtedy zmieniło się na jeszcze lepsze. Kariera Deana w wytwórni dalej się rozwijała, gdy Face zdecydował się na nagranie płyty "The Fix" z 2002 roku. Można powiedzieć, że ten krążek zmienił wiele w życiu 37-letniego wtedy gościa z Houston.Człowiek Kanye'egoTo pierwszy album Scarface'a, na którym za produkcję, poza ekipą związaną z Rap-A-Lot, są też odpowiedzialni ludzie z zewnątrz - np. Nashiem Myrick z Hitmenów Puffa Daddy'ego, The Neptunes i właśnie Kanye West. Mike Dean także był obecny na tej płycie, a West był pod takim wrażeniem jego umiejętności realizatorskich, że sam chciał z nim współpracować. "Poznałem go poprzez to, że miksowałem kawałki, które zrobił dla Scarface'a na 'The Fix' [...]" - powiedział Dean w jednym z wywiadów. To był okres, kiedy Face został dyrektorem Def Jam South, co spowodowało, że dużo czasu spędzał w Nowym Jorku i nawiązała się jego relacja z Jayem-Z. "Wtedy [Scarface - przyp. red.] poznał Kanye'ego, a przez to on dowiedział się o mnie. Usłyszał "Guess Who's Back" i spytał: 'Kto to zmiksował?' Wysłał swoich ludzi, żeby się ze mną skontaktowali, to wtedy zacząłem dla niego pracować. [...] Wiedział, czego chce, kiedy zaproponowałem, że będę dla niego produkował, on powiedział: 'Nie, ja jestem producentem, robię całą muzykę, ty tylko ją zmiksujesz', ale później stał się bardziej otwarty na współpracę w tej kwestii."Pierwszym utworem, jaki zrealizował dla Yeezy'ego, było "Two Words" z wydanego w 2004 "College Dropout". Następnie zostawił swój odcisk na każdym solowym albumie Kanye'ego, czy to jako inżynier dźwięku, czy jako koproducent lub po prostu muzyk, dodający swoje trzy grosze do poszczególnych piosenek, także występując na żywo. "Late Registration", "Graduation", "808's & Heartbreaks", "My Beautiful Dark Twisted Fantasy", "Watch The Throne", "Yeezus" i tak aż do "DONDY" - na wszystkich tych płytach Mike Dean zostawił swój odcisk. To jego klawisze i gitarę słyszymy w "STRONGER", które stanowi początek koproducenckiej współpracy z Westem, jego charakterystyczne, również gitarowe riffy dodają większej głębi "Devil In A New Dress" na bicie Binka. Ten drugi track znajduje się na wspomnianym ""MBDTF", które dziś uchodzi za jedną z najważniejszych, jeśli nie najważniejszą mainstreamową płytę hip-hopową ostatniego dziesięciolecia. "Yeezus" także odcisnęło swoje piętno na brzmieniu współczesnej muzyki. Wpływ tego krążka można usłyszeć dziś w twórczości, chociażby Denzela Curry'ego, ale też Billie Eilish czy Lorde.W 2013 Ali Shaheed Muhammad, jedna trzecia legendarnych A Tribe Called Quest, w swoim programie w NPR, amerykańskim radio publicznym, zadał Deanowi pytanie, co uważa za swoje szczytowe osiągnięcie: "'Yeezus'. Nawet przed tym, cały okres pracy z Kanye'em. To [kariera Kanye'ego - przyp. red.] stało się większe, niż ktokolwiek z nas mógł przypuszczać." O charakterze jego pracy z Westem powiedział: "To jest wsparcie. Wsparcie wszystkiego, co robi, wszystkiego, o co poprosi, a co może ci się wydawać szalone, jeśli chodzi o produkcję. [...] Wpada na szalone pomysły cały czas, myślę sobie 'OK', potem je realizuję i to zwykle dobrze wychodzi." Jednak współdziałanie z kimś tak wymagającym nie jest łatwe: "Przynoszę części utworów, to nad czym aktualnie pracuję. Może jedna na dziesięć rzeczy zostaje. Dużo jest odrzucanych, zanim coś zostanie zaakceptowane." Tempo pracy z tak tęgim umysłem, jak Ye też bywa zawrotne. Po nagraniu "DONDY" Dean stwierdził: "Wyszła całkiem spójnie. Szczerze mówiąc, jestem zaskoczony, bo proces twórczy był bardzo chaotyczny. Musiałem zmiksować kupę utworów bardzo szybko. Wydaje mi się, że zmiksowałem 35 kawałków w 10 dni."Od Travisa Scotta przez Beyonce po MadonnęKariera u boku Westa otworzyła go też na tworzenie z innymi artystami. Szczególnie z Travisem Scottem przy okazji wszystkich jego trzech studyjnych albumów. Tak w wywiadzie dla Fadera wypowiedział się o swojej współpracy z autorem "Rodeo": "Wchodzę gdzieś w połowie tworzenia utworów. Słyszę rzeczy, które robi, w trakcie ich nagrywania, potem myślę nad nimi dwa, trzy miesiące, zanim dołożę coś od siebie. Nie śpieszymy się." To ostatnie zdanie brzmi interesująco, jeśli do tego przytoczy się ciekawostkę o tym, ile trwała praca nad "Stop Trying To Be God", jednym z highlightów na trackliście "ASTROWORLD": "Zrobienie tego numeru zabrało praktycznie rok. Travis miał pierwszą część zrobioną i ona się rozwinęła. Któregoś dnia dostałem telefon, że Stevie [Wonder - przyp. red.] przyjedzie do studia i powiedziałem: 'Zaraz tam będę'. Nagrałem jego grę na harmonijce. W zasadzie to nie nagrywam już ludzi, zatrudniam innych, żeby to robili. Jeśli chodzi o Stevie'ego, nie mogłem tego zadania dać komuś innemu."Poza Travisem Dean pracował również z 2 Chainzem, Frankiem Oceanem, Beyonce czy afrykańską supergwiazdą Burna Boy'em. Jednak jego producenckie CV wychodzi też daleko poza szeroko rozumiany hip-hop lub soul. Może się pochwalić nagraniami z Madonną, Laną Del Rey, Seleną Gomez, Christiną Aguilerą. W 2017 założył własną wytwórnię M.W.A, co tłumaczy się jako Mexican Wrestling Association. Jest to po prostu jego DJ'ski pseudonim. W ramach labelu wydał dwie w całości instrumentalne solówki "4:20" i "4:22".Mike Dean jest immanentną częścią historii hip-hopu z południa Stanów, brał udział przy tworzeniu jednych z największych i przekraczających granice gatunkowe płyt hip-hopowych ostatnich lat. Zwykle gdzieś tam z boku, bo często jako koproducent i realizator, a jednak zawsze w centrum wydarzeń. To mistrz drugiego planu. W wywiadzie dla NPR powiedział: "Chciałbym zostać zapamiętany, jak Beethoven albo Mozart, robiąc rzeczy, które będą pamiętane sto lat później. Nie jakieś pomijalne radiowe gówno." Można powiedzieć, że chyba jest na dobrej drodze.Poniżej wybrane utwory z katalogu Mike'a Deana, a na koniec też mała ciekawostka - na co dzień korzysta on przy pracy ze sprzętu polskiej produkcji, Bettermakera, którego CEO i pomysłodawcą jest Marek Walaszek (uznany kompozytor, producent i inżynier dźwięku).Sprawdź też: Rick Rock - multiplatynowy geniusz produkcji, którego nie znasz"2001" Dr. Dre - 22 lata od premiery albumu, który zmienił grę (Klasyk na Weekend)Scarface "I Seen A Man Die"[[{"fid":"70917","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"link_text":null,"type":"media","field_deltas":{"7":{"format":"default"}},"attributes":{"height":242,"width":430,"class":"media-element file-default","data-delta":"7"}}]]Scarface "Mary Jane"[[{"fid":"70918","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"link_text":null,"type":"media","field_deltas":{"2":{"format":"default"}},"attributes":{"height":242,"width":430,"class":"media-element file-default","data-delta":"2"}}]]Big Mike "Creepin - Rollin"[[{"fid":"70919","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"link_text":null,"type":"media","field_deltas":{"3":{"format":"default"}},"attributes":{"height":242,"width":430,"class":"media-element file-default","data-delta":"3"}}]]Kanye West - "STRONGER"[[{"fid":"70920","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"link_text":null,"type":"media","field_deltas":{"4":{"format":"default"}},"attributes":{"height":242,"width":430,"class":"media-element file-default","data-delta":"4"}}]]Kanye West "Devil In A New Dress"[[{"fid":"70921","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"link_text":null,"type":"media","field_deltas":{"5":{"format":"default"}},"attributes":{"height":242,"width":430,"class":"media-element file-default","data-delta":"5"}}]]Mike Dean to bez wątpienia obecnie jeden z najważniejszych amerykańskich producentów hip-hopowych, ale myślę, że nie będzie przesadą, jeśli napiszę, że to jedna z kluczowych postaci amerykańskiej muzyki popularnej ostatnich prawie trzydziestu lat. W Polsce wciąż mało się o nim pisze, bo choć współtworzy ważne płyty, jest często bohaterem drugiego planu, występując jako koproducent lub inżynier dźwięku. Warto zatem nieco przybliżyć sylwetkę człowieka, który dziś jest głównie kojarzony z bycia przybocznym Kanye'ego Westa, ale jego muzyczne portfolio wychodzi daleko poza współpracę z wizjonerem z Chicago.

Rap-A-Lot Records i brudne południe

Kariera producencka Deana zaczęła się, gdy trafił pod skrzydła Jamesa Prince'a, dzisiaj znanego między innymi jako odkrywca talentu Drake'a (dzięki któremu Kanadyjczyk podpisał kontrakt z Young Money Entertainment Lil Wayne'a), ale przede wszystkim założyciela powstałego w 1987 roku w Houston labelu Rap-A-Lot Records, będącego pierwszą ważną wytwórnią hip-hopową na południu Stanów Zjednoczonych. Właśnie ta wytwórnia de facto zaznaczyła południe Ameryki, a Houston w szczególności, na rapowej mapie. To były jeszcze czasy przed wybuchem fenomenu artystów z Atlanty, takich jak Outkast czy Goodie Mob, triumfy święcili wtedy mc's z Nowego Jorku, w Kalifornii kontrowersje wzbudzało N.W.A., a o trapie nie było nawet mowy. Prince założył label dla swojego brata, rapera o pseudonimie Sir Rap-A-Lot, aby ten trzymał się z dala od ulicy. Mógł to zrobić, bo zarabiał duże pieniądze i miał sporo kontaktów dzięki prowadzeniu komisu z używanymi samochodami rzadkich marek, z których korzystali sportowcy i handlarze narkotyków. To w Rap-A-Lot swoje kariery zaczynały takie legendy jak Geto Boys, Devin The Dude i Z-Ro.

Dean pojawił się w życiu Prince'a w 1992 roku, kiedy miał 27 lat. "Poznałem go w Digital Studios w Houston. Przyszedł zagrać na instrumencie, na gitarze czy czymś podobnym. Wydaje mi się, że był częścią zespołu" - powiedział Prince w wywiadzie dla Ambrosia For Heads. Biały muzyk z Houston został zatrudniony, żeby pracować przy solowych projektach członków Geto Boys - Willie'ego D ("I'm Goin' Out Like A Soldier") i Bushwick Billa ("Little Big Man"). "Skierowałem go pod skrzydła producenta Rap-A-Lot Johna Birdo." Tak o tej relacji mówił Mike w 2010 roku: "Pracowałem z nim przez lata, nauczył mnie bardzo dużo rzeczy. Nauczył mnie, jak robić bity, sprawił, że chciałem zostać producentem." Dean chłonął wiedzę bardzo szybko, a jego etyka pracy była godna podziwu. "[...] był jednym z tych, którzy siedzieli ze mną do późna, podczas gdy inni poszli już spać" - mówił Prince. To procentowało - stał się koproducentem, także jednym z beatmakerów wytwórni, a zarazem jednym z pionierów brzmienia, które umownie nazywa się brudnym południem, tutaj pełnego żywego grania, syntezatorów, gitar i funku. Wspólnie z innymi legendarnymi mistrzami konsolety, kluczowymi dla marki Rap-A-Lot - N.O. Joe'em i Tone Capone'em - współtworzył klasyczne krążki Scareface'a, jak "The Diary" (np. bit do "I Seen A Man Die" w duecie z Joe'em) czy "Untouchable" (np. kultowe "Mary Jane" w duecie z Capone'em), Big Mike'a (solowy bit w "Creepin-Rollin'" z płyty "Somethin' Serious") czy Geto Boysów ("The World Is A Getto", również w duecie z N.O Joe, z albumu "Resurrection"). Jeśli akurat nie zajmował się produkcją, siedział nad miksem i masteringiem, chociażby przy debiucie Devina, wydanym w 1998 "The Dude".

Częste robienie bitów w duetach wynikało z tego, że Prince chciał, by Dean współpracował z każdym producentem, z którym nagrywało Rap-A-Lot, później nawet z samym Dr. Dre. W pewnym momencie między Dre, a Princem wywiązała się relacja biznesowa, która przełożyła się się na to, że legendarny Kalifornijczyk dostarczył podkłady najpierw na "Untouchable", a potem na "Just Tryin' Ta Live" Devina. Prince chciał, żeby Mike zobaczył, jaki jest sekret brzmienia Dre. Wysłał więc go na sesję  Doktora ze Scarfacem, a przed wyjazdem powiedział, że chce, by uważnie obserwował, co twórca "The Chronic" robi w studio, by wrócił z tą tajemnicą. No i Dean wrócił, a według tego, co mówił sam Prince, brzmienie Rap-A-Lot wtedy zmieniło się na jeszcze lepsze. Kariera Deana w wytwórni dalej się rozwijała, gdy Face zdecydował się na nagranie płyty "The Fix" z 2002 roku. Można powiedzieć, że ten krążek zmienił wiele w życiu 37-letniego wtedy gościa z Houston.

Człowiek Kanye'ego

To pierwszy album Scarface'a, na którym za produkcję, poza ekipą związaną z Rap-A-Lot, są też odpowiedzialni ludzie z zewnątrz - np. Nashiem Myrick z Hitmenów Puffa Daddy'ego, The Neptunes i właśnie Kanye West. Mike Dean także był obecny na tej płycie, a West był pod takim wrażeniem jego umiejętności realizatorskich, że sam chciał z nim współpracować. "Poznałem go poprzez to, że miksowałem kawałki, które zrobił dla Scarface'a na 'The Fix' [...]" - powiedział Dean w jednym z wywiadów. To był okres, kiedy Face został dyrektorem Def Jam South, co spowodowało, że dużo czasu spędzał w Nowym Jorku i nawiązała się jego relacja z Jayem-Z. "Wtedy [Scarface - przyp. red.] poznał Kanye'ego, a przez to on dowiedział się o mnie. Usłyszał "Guess Who's Back" i spytał: 'Kto to zmiksował?' Wysłał swoich ludzi, żeby się ze mną skontaktowali, to wtedy zacząłem dla niego pracować. [...] Wiedział, czego chce, kiedy zaproponowałem, że będę dla niego produkował, on powiedział: 'Nie, ja jestem producentem, robię całą muzykę, ty tylko ją zmiksujesz', ale później stał się bardziej otwarty na współpracę w tej kwestii."

Pierwszym utworem, jaki zrealizował dla Yeezy'ego, było "Two Words" z wydanego w 2004 "College Dropout". Następnie zostawił swój odcisk na każdym solowym albumie Kanye'ego, czy to jako inżynier dźwięku, czy jako koproducent lub po prostu muzyk, dodający swoje trzy grosze do poszczególnych piosenek, także występując na żywo. "Late Registration", "Graduation", "808's & Heartbreaks", "My Beautiful Dark Twisted Fantasy", "Watch The Throne", "Yeezus" i tak aż do "DONDY" - na wszystkich tych płytach Mike Dean zostawił swój odcisk. To jego klawisze i gitarę słyszymy w "STRONGER", które stanowi początek koproducenckiej współpracy z Westem, jego charakterystyczne, również gitarowe riffy dodają większej głębi "Devil In A New Dress" na bicie Binka. Ten drugi track znajduje się na wspomnianym ""MBDTF", które dziś uchodzi za jedną z najważniejszych, jeśli nie najważniejszą mainstreamową płytę hip-hopową ostatniego dziesięciolecia. "Yeezus" także odcisnęło swoje piętno na brzmieniu współczesnej muzyki. Wpływ tego krążka można usłyszeć dziś w twórczości, chociażby Denzela Curry'ego, ale też Billie Eilish czy Lorde.

W 2013 Ali Shaheed Muhammad, jedna trzecia legendarnych A Tribe Called Quest, w swoim programie w NPR, amerykańskim radio publicznym, zadał Deanowi pytanie, co uważa za swoje szczytowe osiągnięcie: "'Yeezus'. Nawet przed tym, cały okres pracy z Kanye'em. To [kariera Kanye'ego - przyp. red.] stało się większe, niż ktokolwiek z nas mógł przypuszczać." O charakterze jego pracy z Westem powiedział: "To jest wsparcie. Wsparcie wszystkiego, co robi, wszystkiego, o co poprosi, a co może ci się wydawać szalone, jeśli chodzi o produkcję. [...] Wpada na szalone pomysły cały czas, myślę sobie 'OK', potem je realizuję i to zwykle dobrze wychodzi." Jednak współdziałanie z kimś tak wymagającym nie jest łatwe: "Przynoszę części utworów, to nad czym aktualnie pracuję. Może jedna na dziesięć rzeczy zostaje. Dużo jest odrzucanych, zanim coś zostanie zaakceptowane." Tempo pracy z tak tęgim umysłem, jak Ye też bywa zawrotne. Po nagraniu "DONDY" Dean stwierdził: "Wyszła całkiem spójnie. Szczerze mówiąc, jestem zaskoczony, bo proces twórczy był bardzo chaotyczny. Musiałem zmiksować kupę utworów bardzo szybko. Wydaje mi się, że zmiksowałem 35 kawałków w 10 dni."

Od Travisa Scotta przez Beyonce po Madonnę

Kariera u boku Westa otworzyła go też na tworzenie z innymi artystami. Szczególnie z Travisem Scottem przy okazji wszystkich jego trzech studyjnych albumów. Tak w wywiadzie dla Fadera wypowiedział się o swojej współpracy z autorem "Rodeo": "Wchodzę gdzieś w połowie tworzenia utworów. Słyszę rzeczy, które robi, w trakcie ich nagrywania, potem myślę nad nimi dwa, trzy miesiące, zanim dołożę coś od siebie. Nie śpieszymy się." To ostatnie zdanie brzmi interesująco, jeśli do tego przytoczy się ciekawostkę o tym, ile trwała praca nad "Stop Trying To Be God", jednym z highlightów na trackliście "ASTROWORLD": "Zrobienie tego numeru zabrało praktycznie rok. Travis miał pierwszą część zrobioną i ona się rozwinęła. Któregoś dnia dostałem telefon, że Stevie [Wonder - przyp. red.] przyjedzie do studia i powiedziałem: 'Zaraz tam będę'. Nagrałem jego grę na harmonijce. W zasadzie to nie nagrywam już ludzi, zatrudniam innych, żeby to robili. Jeśli chodzi o Stevie'ego, nie mogłem tego zadania dać komuś innemu."

Poza Travisem Dean pracował również z 2 Chainzem, Frankiem Oceanem, Beyonce czy afrykańską supergwiazdą Burna Boy'em. Jednak jego producenckie CV wychodzi też daleko poza szeroko rozumiany hip-hop lub soul. Może się pochwalić nagraniami z Madonną, Laną Del Rey, Seleną Gomez, Christiną Aguilerą. W 2017 założył własną wytwórnię M.W.A, co tłumaczy się jako Mexican Wrestling Association. Jest to po prostu jego DJ'ski pseudonim. W ramach labelu wydał dwie w całości instrumentalne solówki "4:20" i "4:22".

Mike Dean jest immanentną częścią historii hip-hopu z południa Stanów, brał udział przy tworzeniu jednych z największych i przekraczających granice gatunkowe płyt hip-hopowych ostatnich lat. Zwykle gdzieś tam z boku, bo często jako koproducent i realizator, a jednak zawsze w centrum wydarzeń. To mistrz drugiego planu. W wywiadzie dla NPR powiedział: "Chciałbym zostać zapamiętany, jak Beethoven albo Mozart, robiąc rzeczy, które będą pamiętane sto lat później. Nie jakieś pomijalne radiowe gówno." Można powiedzieć, że chyba jest na dobrej drodze.

Poniżej wybrane utwory z katalogu Mike'a Deana, a na koniec też mała ciekawostka - na co dzień korzysta on przy pracy ze sprzętu polskiej produkcji, Bettermakera, którego CEO i pomysłodawcą jest Marek Walaszek (uznany kompozytor, producent i inżynier dźwięku).

Sprawdź też:Rick Rock - multiplatynowy geniusz produkcji, którego nie znasz

"2001" Dr. Dre - 22 lata od premiery albumu, który zmienił grę (Klasyk na Weekend)

Scarface "I Seen A Man Die"

[[{"fid":"70917","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"link_text":null,"type":"media","field_deltas":{"7":{"format":"default"}},"attributes":{"height":242,"width":430,"class":"media-element file-default","data-delta":"7"}}]]

Scarface "Mary Jane"

[[{"fid":"70918","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"link_text":null,"type":"media","field_deltas":{"2":{"format":"default"}},"attributes":{"height":242,"width":430,"class":"media-element file-default","data-delta":"2"}}]]

Big Mike "Creepin - Rollin"

[[{"fid":"70919","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"link_text":null,"type":"media","field_deltas":{"3":{"format":"default"}},"attributes":{"height":242,"width":430,"class":"media-element file-default","data-delta":"3"}}]]

Kanye West - "STRONGER"

[[{"fid":"70920","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"link_text":null,"type":"media","field_deltas":{"4":{"format":"default"}},"attributes":{"height":242,"width":430,"class":"media-element file-default","data-delta":"4"}}]]

Kanye West "Devil In A New Dress"

[[{"fid":"70921","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"link_text":null,"type":"media","field_deltas":{"5":{"format":"default"}},"attributes":{"height":242,"width":430,"class":"media-element file-default","data-delta":"5"}}]]

]]>
Kanye West czuwa nad "Supreme Clientele 2"? Jakoś tego nie widzę (felieton)https://popkiller.kingapp.pl/2021-10-24,kanye-west-czuwa-nad-supreme-clientele-2-jakos-tego-nie-widze-felietonhttps://popkiller.kingapp.pl/2021-10-24,kanye-west-czuwa-nad-supreme-clientele-2-jakos-tego-nie-widze-felietonFebruary 8, 2022, 10:32 pmBartosz SkolasińskiNiedawno gruchnęła na Redditcie nowina, że Ghostface Killah szykuje kontynuację kultowego, wydanego w 2000 roku "Supreme Clientele". Chciałoby się powiedzieć: "świetnie", "super", "jest na co czekać", ale w całej tej sytuacji ważniejsze jest jednak to, kto ma odpowiadać za produkcję wykonawczą krążka. Ku zaskoczeniu wszystkich projekt pod opiekę wzięli Kanye West i Mike Dean. Wybór tego duetu jest co najmniej dziwny. Szczególnie dzisiaj, kiedy jest ktoś, kto nadawałby się do roli executive'a akurat tej płyty idealnie.Trochę historiiZacznijmy od tego, że "Supreme Clientele" to niezaprzeczalny klasyk amerykańskiego hip-hopu końcówki lat 90. Płyta wyszła w okresie, w którym stawiano krzyżyk na Wu-Tang Clanie. Bądźmy szczerzy, ich muzyka wtedy nie grzeszyła jakością. "Wu-Tang Forever" zebrało mieszane recenzje, a o niektórych solówkach lepiej zapomnieć. Jednym z powodów na pewno było to,, że RZA nie stał już wtedy cały czas za konsoletą, a obowiązki producenckie często powierzano noname'om jak Triflyn na "Immobilarity” Raekwona czy DJ Homicide na "Golden Arms Redemption" U-Goda. Dość powiedzieć, że kiedy kupiłem solo Rae'a, to wyrzuciłem kasetę do kosza po jednym czy dwóch odsłuchach. Nawet "Uncontrolled Substance", debiut Inspectah Decka, choć dobry, nigdy nie był stawiany w jednym szeregu z największymi dokonaniami członków Clanu. Aż tu nagle, z grubej rury, wjechał Ghostface i jego drugie solo, właśnie legendarne "Supreme Clientele". Głód mikrofonu; surowe, piwniczne wręcz brzmienie doskonałych bitów, abstrakcyjne pomysły niektórych utworów sprawiły, że ten krążek przeszedł do historii, stając się jedną z najlepszych płyt 2000 roku. Teraz już wiadomo, dlaczego obecność Westa i Deana, akurat na tym projekcie, jest co najmniej dziwna. Gdzie ta dwójka, a gdzie Ghost?Jeśli spojrzymy sobie na dokonania Westa od początków jego kariery solowej, a nawet wcześniej, kiedy udzielał się jeszcze tylko jako producent, to brzmieniowo nic nie wiązało go w żaden sposób z Wu Tangiem. Karierę zrobił, do spółki z Just Blazem, tworząc bity na przyspieszonych, soulowych samplach. To technika powielana potem przez niezliczone ilości copycatów, którą słychać na płytach ze stajni Roc-A-Fella, szczególnie u Dipsetów. Później eksperymentował z dźwiękami i wokalem na swoich kolejnych solówkach, już także współtworzonych z Mike'em Deanem. Z tym drugim, to też ciekawy przypadek, bo to właśnie on, o czym w Polsce wiedzą raczej tylko zajawkowicze, kładł podwaliny pod sound hip-hopowego południa jeszcze w Houston, kiedy produkował dla Rap-A-Lot Records. Krótko mówiąc, od oryginalnego brzmienia Wu-Tang Clanu, a już na pewno pierwszego "Supreme Clientele", panowie byli i są, jak najdalej tylko można być. Jasne, pisano już nieraz o tym, że Kanye, razem ze wspomnianym Blazem, uważają "SC" za krążek, który tak naprawdę ich ukształtował, a pierwsze bity dla Jaya, miały być tworzone z myślą właśnie o Ghoście. Tylko, co z tego? Jeśli "Supreme Clientele" wytyczyło muzyczną drogę Kanye, to ja tego w ogóle nie słyszę. Już bardziej by pasował na producenta jednego z numerów na "More Fish", rewelacyjnego albumu Face'a z 2006 roku. Co ciekawe, na tej płycie ukazał się remix "Back Like That" z gościnką właśnie Westa. Bit, choć nie jego autorstwa, brzmi jakby to on go zrobił. Jako kolejną ciekawostkę dodam jeszcze, że Yeezy ani razu, w przeciągu swojej długiej kariery, nie zrobił żadnego podkładu ani dla Wu-Tang Clanu, jako grupy, ani dla członka Wu. Teraz już wiadomoKanye jako wykonawczyDrugą sprawą jest jego obecny run jako producenta wykonawczego w ogóle. Co tu dużo pisać: nie wygląda to najlepiej. W 2018 był czas, w którym powychodziło kilka pamiętnych epek, za które odpowiadał. Świetnie przyjęte "Daytona" Pushy T, także bardzo dobrze oceniane "Kids See Ghosts" nagrane z Kidem Cudi, ale też dużo bardziej surowo oceniane "Ye", kolejne solo Westa, "K.T.S.E." wokalistki Teyany Taylor i przede wszystkim "NASIR" Nasa. Zresztą sam Nas mówił w wywiadzie, że z finalnego efektu współpracy z Westem nie jest do końca zadowolony, bo uważał, że mogli poświęcić projektowi więcej czasu. To zastanawiające w kontekście produkcji wykonawczej. Później było jeszcze "Jesus Is Born" gospelowego Sunday Service Choir i następna solówka "Jesus Is King". Miałem wrażenie, że te albumy też były robione na pół gwizdka, szczególnie ten drugi, które poważnie szwankował na polu miksu i masteringu i również sprawiał wrażenie nieskończonego. Jeśli Kanye West rzuci się na tworzenie "Supreme Clientele 2", kontynuacji kultowego przecież dzieła, i zrobi wszystko na pół gwizdka, tak jak podchodził ostatnio do projektów innych artystów, ale i swoich własnych rzeczy, to fani Wu go zjedzą. Co więcej, zjedzą też Ghosta, bo do tego dopuścił. Ostatni album Westa: “DONDA”: tu też były problemy. Przeładowanie materiału, powtarzanie tych samych numerów jako remiksów itd. Zabrakło właśnie produkcji wykonawczej, na czymś, co - wnioskując po hajpie, jaki był na ten album - można nazwać największym dziełem w dyskografii reprezentanta Chicago. Koniec końców, na pewno najdłuższym. Nikt mu nie powiedział "chłopaku, weź to skróć do 12 tracków i będzie dobrze". Potem się oczywiście tłumaczył, że krążek wydano bez jego zgody itd. Jasne, można tak mówić, ale kto w to uwierzy, jeśli płyta dalej wisi na streamingach, a właściwie nic, poza usunięciem udziałów Chrisa Browna i KayCyy, nie było poprawiane? Przy wszystkich tych wydawnictwach z Westem współpracował Mike Dean, więc on też jest odpowiedzialny za ich odbiór i mieszane recenzje, jakie pojawiały się w sieci.Westside Gunn bardziej by pasowałWłaśnie dlatego mam obawy o "Supreme Clientele 2". Wszystko, co tu napisałem, może, ale nie musi spowodować, że kontynuacja klasyka nie będzie tym, czego byśmy oczekiwali. Dużo lepszym wyborem do roli executive'a byłby Westside Gunn. Facet, razem z całą ekipą Griselda Records, wraca swoim brzmieniem do czasów, w których oryginalne "SC" królowało w odtwarzaczach. Bity Daringera, Camoflauge Monka, Conductora Williamsa i Danny'ego LaFlare'a, ekipy beatmakerów, z którymi Westside Gunn na co dzień współpracuje, idealnie oddają tamten charakterystyczny surowy, piwniczny sound. Jeden z recenzentów na YouTube, co ciekawe, z zawodu profesor od nauki języka francuskiego, powiedział wprost, że te podkłady brzmią, jakby były tworzone pod ziemią, a Monk czy Williams byli przykuci do jakiegoś kaloryfera, ciągle tłukli takie właśnie rzeczy i było to dla nich zupełnie naturalne. Najważniejsze jest to, że w większości są to jakościowe projekty, a jeżeli coś odstaje, to i tak brzmienie jest takie, że idealnie pasowałoby do Ghostface'a: "Nutmeg", "Mighty Healthy", "Childs's Play", "Stroke Of Death", "Buck 50", tracki z pierwszego "SC" to numery, które brzmią, jak to, co dziś robią chłopaki z Griseldy. Zresztą posłuchajcie całego "Hitler Wears Hermes 7" albo najnowszych "HWH8 SIDE A" i "SIDE B". Nie wspominam nawet o "Pray For Haiti" Mach-Hommy'ego, albumu także koordynowanego przez WSG. Posłuchajcie, jeśli jeszcze tego nie zrobiliście, a będziecie wiedzieć, o czym piszę.Pozostaje czekać i mieć nadzieję, że z "Supreme Clientele 2" wyjdzie dobra rzecz. Jak pisałem, mam obawy, ale też wydaje mi się, że Kanye, Dean, a już na pewno Ghost wiedzą, na co się porywają. To się może udać, jeśli Kanye West i Mike Dean potraktują kontynuację klasyka jako swój passion project, podobnie jak Ye podszedł do tegorocznej, bardzo przyzwoitej płyty Abstract Mindstate. Oczywiście Ghostface też musi nad tym czuwać. AZ poradził sobie z drugą częścią "Doe Or Die", oby członkowi Wu-Tang Clanu też się powiodło.Niedawno gruchnęła na Redditcie nowina, że Ghostface Killah szykuje kontynuację kultowego, wydanego w 2000 roku "Supreme Clientele". Chciałoby się powiedzieć: "świetnie", "super", "jest na co czekać", ale w całej tej sytuacji ważniejsze jest jednak to, kto ma odpowiadać za produkcję wykonawczą krążka. Ku zaskoczeniu wszystkich projekt pod opiekę wzięli Kanye West i Mike Dean. Wybór tego duetu jest co najmniej dziwny. Szczególnie dzisiaj, kiedy jest ktoś, kto nadawałby się do roli executive'a akurat tej płyty idealnie.

Trochę historii

Zacznijmy od tego, że "Supreme Clientele" to niezaprzeczalny klasyk amerykańskiego hip-hopu końcówki lat 90. Płyta wyszła w okresie, w którym stawiano krzyżyk na Wu-Tang Clanie. Bądźmy szczerzy, ich muzyka wtedy nie grzeszyła jakością. "Wu-Tang Forever" zebrało mieszane recenzje, a o niektórych solówkach lepiej zapomnieć. Jednym z powodów na pewno było to,, że RZA nie stał już wtedy cały czas za konsoletą, a obowiązki producenckie często powierzano noname'om jak Triflyn na "Immobilarity” Raekwona czy DJ Homicide na "Golden Arms Redemption" U-Goda. Dość powiedzieć, że kiedy kupiłem solo Rae'a, to wyrzuciłem kasetę do kosza po jednym czy dwóch odsłuchach. Nawet "Uncontrolled Substance", debiut Inspectah Decka, choć dobry, nigdy nie był stawiany w jednym szeregu z największymi dokonaniami członków Clanu. Aż tu nagle, z grubej rury, wjechał Ghostface i jego drugie solo, właśnie legendarne "Supreme Clientele". Głód mikrofonu; surowe, piwniczne wręcz brzmienie doskonałych bitów, abstrakcyjne pomysły niektórych utworów sprawiły, że ten krążek przeszedł do historii, stając się jedną z najlepszych płyt 2000 roku. Teraz już wiadomo, dlaczego obecność Westa i Deana, akurat na tym projekcie, jest co najmniej dziwna.

Gdzie ta dwójka, a gdzie Ghost?

Jeśli spojrzymy sobie na dokonania Westa od początków jego kariery solowej, a nawet wcześniej, kiedy udzielał się jeszcze tylko jako producent, to brzmieniowo nic nie wiązało go w żaden sposób z Wu Tangiem. Karierę zrobił, do spółki z Just Blazem, tworząc bity na przyspieszonych, soulowych samplach. To technika powielana potem przez niezliczone ilości copycatów, którą słychać na płytach ze stajni Roc-A-Fella, szczególnie u Dipsetów. Później eksperymentował z dźwiękami i wokalem na swoich kolejnych solówkach, już także współtworzonych z Mike'em Deanem. Z tym drugim, to też ciekawy przypadek, bo to właśnie on, o czym w Polsce wiedzą raczej tylko zajawkowicze, kładł podwaliny pod sound hip-hopowego południa jeszcze w Houston, kiedy produkował dla Rap-A-Lot Records. Krótko mówiąc, od oryginalnego brzmienia Wu-Tang Clanu, a już na pewno pierwszego "Supreme Clientele", panowie byli i są, jak najdalej tylko można być. Jasne, pisano już nieraz o tym, że Kanye, razem ze wspomnianym Blazem, uważają "SC" za krążek, który tak naprawdę ich ukształtował, a pierwsze bity dla Jaya, miały być tworzone z myślą właśnie o Ghoście. Tylko, co z tego? Jeśli "Supreme Clientele" wytyczyło muzyczną drogę Kanye, to ja tego w ogóle nie słyszę. Już bardziej by pasował na producenta jednego z numerów na "More Fish", rewelacyjnego albumu Face'a z 2006 roku. Co ciekawe, na tej płycie ukazał się remix "Back Like That" z gościnką właśnie Westa. Bit, choć nie jego autorstwa, brzmi jakby to on go zrobił. Jako kolejną ciekawostkę dodam jeszcze, że Yeezy ani razu, w przeciągu swojej długiej kariery, nie zrobił żadnego podkładu ani dla Wu-Tang Clanu, jako grupy, ani dla członka Wu. Teraz już wiadomo

Kanye jako wykonawczy

Drugą sprawą jest jego obecny run jako producenta wykonawczego w ogóle. Co tu dużo pisać: nie wygląda to najlepiej. W 2018 był czas, w którym powychodziło kilka pamiętnych epek, za które odpowiadał. Świetnie przyjęte "Daytona" Pushy T, także bardzo dobrze oceniane "Kids See Ghosts" nagrane z Kidem Cudi, ale też dużo bardziej surowo oceniane "Ye", kolejne solo Westa, "K.T.S.E." wokalistki Teyany Taylor i przede wszystkim "NASIR" Nasa. Zresztą sam Nas mówił w wywiadzie, że z finalnego efektu współpracy z Westem nie jest do końca zadowolony, bo uważał, że mogli poświęcić projektowi więcej czasu. To zastanawiające w kontekście produkcji wykonawczej. Później było jeszcze "Jesus Is Born" gospelowego Sunday Service Choir i następna solówka "Jesus Is King".  Miałem wrażenie, że te albumy też były robione na pół gwizdka, szczególnie ten drugi, które poważnie szwankował na polu miksu i masteringu i również sprawiał wrażenie nieskończonego. Jeśli Kanye West rzuci się na tworzenie "Supreme Clientele 2", kontynuacji kultowego przecież dzieła, i zrobi wszystko na pół gwizdka, tak jak podchodził ostatnio do projektów innych artystów, ale i swoich własnych rzeczy, to fani Wu go zjedzą. Co więcej, zjedzą też Ghosta, bo do tego dopuścił. Ostatni album Westa: “DONDA”: tu też były problemy. Przeładowanie materiału, powtarzanie tych samych numerów jako remiksów itd. Zabrakło właśnie produkcji wykonawczej, na czymś, co - wnioskując po hajpie, jaki był na ten album - można nazwać największym dziełem w dyskografii reprezentanta Chicago. Koniec końców, na pewno najdłuższym. Nikt mu nie powiedział "chłopaku, weź to skróć do 12 tracków i będzie dobrze". Potem się oczywiście tłumaczył, że krążek wydano bez jego zgody itd. Jasne, można tak mówić, ale kto w to uwierzy, jeśli płyta dalej wisi na streamingach, a właściwie nic, poza usunięciem udziałów Chrisa Browna i KayCyy, nie było poprawiane? Przy wszystkich tych wydawnictwach z Westem współpracował Mike Dean, więc on też jest odpowiedzialny za ich odbiór i mieszane recenzje, jakie pojawiały się w sieci.

Westside Gunn bardziej by pasował

Właśnie dlatego mam obawy o "Supreme Clientele 2". Wszystko, co tu napisałem, może, ale nie musi spowodować, że kontynuacja klasyka nie będzie tym, czego byśmy oczekiwali. Dużo lepszym wyborem do roli executive'a byłby Westside Gunn. Facet, razem z całą ekipą Griselda Records, wraca swoim brzmieniem do czasów, w których oryginalne "SC" królowało w odtwarzaczach. Bity Daringera, Camoflauge Monka, Conductora Williamsa i Danny'ego LaFlare'a, ekipy beatmakerów, z którymi Westside Gunn na co dzień współpracuje, idealnie oddają tamten charakterystyczny surowy, piwniczny sound. Jeden z recenzentów na YouTube, co ciekawe, z zawodu profesor od nauki języka francuskiego, powiedział wprost, że te podkłady brzmią, jakby były tworzone pod ziemią, a Monk czy Williams byli przykuci do jakiegoś kaloryfera, ciągle tłukli takie właśnie rzeczy i było to dla nich zupełnie naturalne. Najważniejsze jest to, że w większości są to jakościowe projekty, a jeżeli coś odstaje, to i tak brzmienie jest takie, że idealnie pasowałoby do Ghostface'a: "Nutmeg", "Mighty Healthy", "Childs's Play", "Stroke Of Death", "Buck 50", tracki z pierwszego "SC" to numery, które brzmią, jak to, co dziś robią chłopaki z Griseldy. Zresztą posłuchajcie całego "Hitler Wears Hermes 7" albo najnowszych "HWH8 SIDE A" i "SIDE B". Nie wspominam nawet o "Pray For Haiti" Mach-Hommy'ego, albumu także koordynowanego przez WSG. Posłuchajcie, jeśli jeszcze tego nie zrobiliście, a będziecie wiedzieć, o czym piszę.

Pozostaje czekać i mieć nadzieję, że z "Supreme Clientele 2" wyjdzie dobra rzecz. Jak pisałem, mam obawy, ale też wydaje mi się, że Kanye, Dean, a już na pewno Ghost wiedzą, na co się porywają. To się może udać, jeśli Kanye West i Mike Dean potraktują kontynuację klasyka jako swój passion project, podobnie jak Ye podszedł do tegorocznej, bardzo przyzwoitej płyty Abstract Mindstate. Oczywiście Ghostface też musi nad tym czuwać. AZ poradził sobie z drugą częścią "Doe Or Die", oby członkowi Wu-Tang Clanu też się powiodło.

]]>
Mike Dean "4:20"https://popkiller.kingapp.pl/2020-04-24,mike-dean-420https://popkiller.kingapp.pl/2020-04-24,mike-dean-420April 24, 2020, 11:26 amŁukasz RawskiMike Dean - legendarny multiinstrumentalista, odpowiedzialny chociażby za sukces Travisa Scotta, prezentuje swój w pełni solowy album instrumentalny.SPRAWDŹ RESZTĘ KWIETNIOWYCH PREMIER Tracklista:THE FIFTH DAY PART 1THE FIFTH DAY PART 2THE FIFTH DAY PART 3THE FIFTH DAY PART 4THE FIFTH DAY PART 5THE FIFTH DAY PART 6THE FIFTH DAY PART 7THE FIFTH DAY PART 8THE FIFTH DAY PART 9THE FIFTH DAY PART 10THE SIXTH OR SEVENTH DAYTHE EIGHTH DAY PART 1THE EIGHTH DAY PART 2THE EIGHTH DAY PART 3THE EIGHTH DAY PART 4THE EIGHTH NIGHT PART 1THE EIGHTH NIGHT PART 2THE NINTH DAY PART 1THE NINTH DAY PART 2THE NINTH DAY PART 3THE NINTH DAY PART 4THE NINTH DAY PART 5THE NINTH DAY PART 6THE TENTH OR ELEVENTH DAYTHE TWELFTH DAY PART 1THE TWELFTH DAY PART 2THE TWELFTH DAY PART 3THE TWELFTH DAY PART 4Mike Dean - legendarny multiinstrumentalista, odpowiedzialny chociażby za sukces Travisa Scotta, prezentuje swój w pełni solowy album instrumentalny.

SPRAWDŹ RESZTĘ KWIETNIOWYCH PREMIER

 

Tracklista:

  1. THE FIFTH DAY PART 1
  2. THE FIFTH DAY PART 2
  3. THE FIFTH DAY PART 3
  4. THE FIFTH DAY PART 4
  5. THE FIFTH DAY PART 5
  6. THE FIFTH DAY PART 6
  7. THE FIFTH DAY PART 7
  8. THE FIFTH DAY PART 8
  9. THE FIFTH DAY PART 9
  10. THE FIFTH DAY PART 10
  11. THE SIXTH OR SEVENTH DAY
  12. THE EIGHTH DAY PART 1
  13. THE EIGHTH DAY PART 2
  14. THE EIGHTH DAY PART 3
  15. THE EIGHTH DAY PART 4
  16. THE EIGHTH NIGHT PART 1
  17. THE EIGHTH NIGHT PART 2
  18. THE NINTH DAY PART 1
  19. THE NINTH DAY PART 2
  20. THE NINTH DAY PART 3
  21. THE NINTH DAY PART 4
  22. THE NINTH DAY PART 5
  23. THE NINTH DAY PART 6
  24. THE TENTH OR ELEVENTH DAY
  25. THE TWELFTH DAY PART 1
  26. THE TWELFTH DAY PART 2
  27. THE TWELFTH DAY PART 3
  28. THE TWELFTH DAY PART 4
]]>
Mike Dean zakłada własną wytwórnięhttps://popkiller.kingapp.pl/2017-05-07,mike-dean-zaklada-wlasna-wytworniehttps://popkiller.kingapp.pl/2017-05-07,mike-dean-zaklada-wlasna-wytwornieMay 9, 2017, 2:51 pmBartek KlimekPo ponad dwudziestu udanych latach w przemyśle muzycznym, Mike Dean, producer oraz inżynier dźwięku, postanowił założyć własną wytwórnię. Pochodzący z Houston weteran karierę zaczynał w latach 90, współpracując m.in. z UGK i Geto Boys. Potem przyszły kooperacje z Beyonce, Kid Cudim czy Kanye Westem, a całkiem niedawno z Travisem Scottem czy Desiignerem ("Timmy Turner").Wytwórnia będzie nosiła nazwę M.W.A, co oznacza "Mexican Wrestling Association".'Wielu artystów przychodzi do mnie z propozycją współpracy. Mam swoje studio w Los Angeles,więc stwierdziłem że założę własną wytwórnię' - mówi Dean.Pierwszym członkiem labelu został - pochodzący również z Texasu - Dice Soho.Poniżej możemy posłuchać numeru "Going Up" ,w którym gościnnie udziela się Slim Jimmy z Rae Sremmurd. Po ponad dwudziestu udanych latach w przemyśle muzycznym, Mike Dean, producer oraz inżynier dźwięku, postanowił założyć własną wytwórnię. Pochodzący z Houston weteran karierę zaczynał w latach 90, współpracując m.in. z UGK i Geto Boys. Potem przyszły kooperacje z Beyonce, Kid Cudim czy Kanye Westem, a całkiem niedawno z Travisem Scottem czy Desiignerem ("Timmy Turner").

Wytwórnia będzie nosiła nazwę M.W.A, co oznacza "Mexican Wrestling Association".

'Wielu artystów przychodzi do mnie z propozycją współpracy. Mam swoje studio w Los Angeles,więc stwierdziłem że założę własną wytwórnię' - mówi Dean.

Pierwszym członkiem labelu został - pochodzący również z Texasu - Dice Soho.

Poniżej możemy posłuchać numeru  "Going Up" ,w którym gościnnie udziela się Slim Jimmy z Rae Sremmurd.

 

 

]]>
Tyga "40 Mill" - nowy singielhttps://popkiller.kingapp.pl/2014-10-16,tyga-40-mill-nowy-singielhttps://popkiller.kingapp.pl/2014-10-16,tyga-40-mill-nowy-singielOctober 15, 2014, 4:02 pmMateusz MarcolaZa Oceanem coraz głośniej o narastającym konflikcie pomiędzy Tygą a wytwórnią Young Money, ale lepiej skupić się po prostu na muzyce. Tym bardziej, że Kalifornijczyk wypuścił właśnie nowy singiel z nadchodzącego "The Gold Album: 18th Dynasty" i - co tu dużo mówić - jest na czym ucho zawiesić. Zresztą, dość powiedzieć, że za produkcję "40 Mill" wziął się duet Kanye West-Mike Dean (mam wrażenie, że bit powstał w trakcie sesji do zeszłorocznego "Yeezus"). Czy kogoś trzeba jeszcze przekonywać do przesłuchania tego numeru? A zrobić to możecie w rozwinięciu newsa. Za Oceanem coraz głośniej o narastającym konflikcie pomiędzy Tygą a wytwórnią Young Money, ale lepiej skupić się po prostu na muzyce. Tym bardziej, że Kalifornijczyk wypuścił właśnie nowy singiel z nadchodzącego "The Gold Album: 18th Dynasty" i - co tu dużo mówić - jest na czym ucho zawiesić. Zresztą, dość powiedzieć, że za produkcję "40 Mill" wziął się duet Kanye West-Mike Dean (mam wrażenie, że bit powstał w trakcie sesji do zeszłorocznego "Yeezus"). Czy kogoś trzeba jeszcze przekonywać do przesłuchania tego numeru? A zrobić to możecie w rozwinięciu newsa.

 

]]>