popkiller.kingapp.pl (https://popkiller.kingapp.pl) Puebloshttps://popkiller.kingapp.pl/rss/pl/tag/26962/PueblosNovember 15, 2024, 1:24 ampl_PL © 2024 Admin stronyRyba po raz drugim w tym roku triumfuje na el. WBW 2017https://popkiller.kingapp.pl/2017-09-04,ryba-po-raz-drugim-w-tym-roku-triumfuje-na-el-wbw-2017https://popkiller.kingapp.pl/2017-09-04,ryba-po-raz-drugim-w-tym-roku-triumfuje-na-el-wbw-2017September 4, 2017, 8:44 pmTadeusz TurnauReprezentant Radomia, Ryba nie miał sobie równych na pierwszych eliminacjach rundy jesiennej WBW 2017 w Warszawie. Zeszłoroczny półfinalista rozprawił się w finałowym starciu z pogormcą zwycięzcy Bitwy o Pitos, Pueblosa, Milanem.Trzecie miejsce na elimkach przypadło z kolei Kazowi, który w walce o najniższy stopień podium pewnie uporał się z GML-em. We wcześniejszych etapach bitwy swój udział w imprezie zakończyli natomiast między innymi Spartiak oraz Pueblos.Dzięki zgarnięciu 30 pkt. za triumf w Warszawie Ryba wysunął się na prowadzenie w ligowej tabeli el. WBW 2017. Na tę chwilę Radomiak minimalnie wyprzedza w niej Peusa oraz Mila.A tak o to prezentuje się pełna drabinka pucharowa sobotnich eliminacji:1/8GML vs EmssKałach vs BebeMilan vs KurianPueblos vs BiluBiały vs JakonnKaz vs BucziRyba vs MurzynSpartiak vs Adi1/4GML vs KałachMilan vs PueblosKaz vs BiałyRyba vs Spartiak1/2Milan vs GMLRyba vs KazWalka o 3 miejsce:Kaz vs GMLFinał:Ryba vs MilanReprezentant Radomia, Ryba nie miał sobie równych na pierwszych eliminacjach rundy jesiennej WBW 2017 w Warszawie. Zeszłoroczny półfinalista rozprawił się w finałowym starciu z pogormcą zwycięzcy Bitwy o Pitos, Pueblosa, Milanem.

Trzecie miejsce na elimkach przypadło z kolei Kazowi, który w walce o najniższy stopień podium pewnie uporał się z GML-em. We wcześniejszych etapach bitwy swój udział w imprezie zakończyli natomiast między innymi Spartiak oraz Pueblos.

Dzięki zgarnięciu 30 pkt. za triumf w Warszawie Ryba wysunął się na prowadzenie w ligowej tabeli el. WBW 2017. Na tę chwilę Radomiak minimalnie wyprzedza w niej Peusa oraz Mila.

A tak o to prezentuje się pełna drabinka pucharowa sobotnich eliminacji:

1/8

  • GML vs Emss
  • Kałach vs Bebe
  • Milan vs Kurian
  • Pueblos vs Bilu
  • Biały vs Jakonn
  • Kaz vs Buczi
  • Ryba vs Murzyn
  • Spartiak vs Adi

1/4

  • GML vs Kałach
  • Milan vs Pueblos
  • Kaz vs Biały
  • Ryba vs Spartiak

1/2

  • Milan vs GML
  • Ryba vs Kaz

Walka o 3 miejsce:

  • Kaz vs GML

Finał:

  • Ryba vs Milan
]]>
Runda wiosenna na free – najbardziej spektakularne triumfyhttps://popkiller.kingapp.pl/2017-08-27,runda-wiosenna-na-free-najbardziej-spektakularne-triumfyhttps://popkiller.kingapp.pl/2017-08-27,runda-wiosenna-na-free-najbardziej-spektakularne-triumfyAugust 27, 2017, 6:25 pmTadeusz TurnauW poprzednim artykule podsumowaliśmy wiosenne zmagania na polu bitewnym, przypominając najciekawsze walki i wydarzenia z poszczególnych miesięcy. Teraz z kolei przyszedł czas na luźny ranking. Luźny, bo nie na wszystkich bitwach się bywa, nie każde starcie obejrzy się w internecie, a zresztą nawet jeśli by tak było, to wszelakie rankingi są niemal zawsze kwestią gustu i upodobań. Ten kryje za sobą pięć, według mnie, najbardziej spektakularnych triumfów na battle'owym podwórku w pierwszej połowy 2017 roku.Najbardziej spektakularnych? Czyli najbardziej imponujących pod względem jakości wejść i najważniejszych w kontekście walki o najwyższe trofea. No to co, lecimy!5. Milu vs oSb – el. WBW 2017, Poznań, 1/4 finałuTo jedno z pierwszych starć w ramach tegorocznej Wielkiej Bitwy Warszawskiej. Poznańskie eliminacje z wielkim hukiem otworzył Milu, mierząc się w ćwierćfinale z reprezentantem Ostródy, oSb. I co tu dużo mówić – pierwsze wejście przesycone kozackim punchline'ami, a następnie dwa nawinięte z nie lada klasą i stylem na cholernie trudnym podkładzie. Rywal Mila kompletnie poległ, a on zrobił w Klubie Trops prawdziwy rozpierdol. Uwierzcie mi, że na żywo był mega ogień. Na filmiku co prawda już aż tak grubo nie jest, jednak wolnostylowe skillsy Wrocławianina wciąż robią naprawdę spore wrażenie. "To dajcie troszkę, kurwa, hałasu za flow!" :)4. Kaz vs Toczek – WBW 2017, Poznań, finałZostajemy przy elimkach WBW, ba nie ruszamy się nawet z inaugurującego je Poznania. Tam bowiem działo się mnóstwo, a królował aktualny vicemistrz WBW, Kaz. Od pierwszej do ostatniej walki reprezentant Działdowa nie miał wówczas sobie równych, a to, co zrobił w półfinale z Milem oraz w finale z Toczkiem to prawdziwy freestyle'owy majstersztyk. W obu tych pojedynkach miał wejścia naprawdę bliskie bitewnego ideału, a gdy jego rywale gryźli coraz to mocniej, on rewanżował się im ze zdwojoną siłą. Zresztą sami się przekonajcie, a uwierzcie mi, że docenicie to, jak potrafi momentami wyglądać współczesny rap bitewny. Rapować chłopaki potrafią, a i wersy całkiem kozackie;) 3.Oset vs Kałach – Bitwa o Trójmiasto, 1/8 finałuNieczęsto oglądam dziś bitwy w internecie, jednak do tej zdarza mi się wracać. Czemu? Bo Oset pokazał tu dwa wejścia jak dla mnie absolutnie z kosmusu. Stylówa, której nie podrobi nikt na scenie, kozackie flow, energia i nieprzeciętne linijki. Tutaj zwyczajnie wszystko pykło – bit podpasował, pomysłowość dopisała, a każda linijka została rzucona idealnie "w punkt". Tej wiosny reprezentant Łodzi dobitnie przekonał nas, że zamierza w tym roku sięgać po najwyższe laury. Nie tylko w Trójmieście, ale i na el. WBW 2017 oraz paru innych lokalnych bitwach Oset pokazał, że jego stylówa i łeb do punchline'ów są obecnie silne jak nigdy wcześniej.Freestyle to pisanki i nawijanie o pannach? To sprawdźcie to! 2.Spartiak vs Toczek – el. WBW 2017, Zielona Góra, 1/4 finałuWracamy na arenę zmagań WBW, a wita nas Zielona Góra i "drący mordę" w niebogłosy Spartiak. Co to było za starcie! Toczek wleciał z przekozackimi pierwszym wejściem, a jego rywal z Wrocławia odpowiedział trzema, które stały na jeszcze wyższym poziomie. Punch za punchem, a jeden lepszy od drugiego. Nie znajdziecie w tej walce wyszukanego flow ani stylówy z kosmosu, za to zaśmiejecie się głośno przynajmniej parę razy, by na koniec pomyśleć sobie: "kurwa, ale ten gościu ma głowę do rzucania kozackich linijek""Ej pizdeczko, jaki Kochanowski, twoja panna chyba kurwa kocha no skill" 1.Pueblos vs Bober – Bitwa o Pitos III, półfinałBitwa o Pitos III, czyli najważniejsze wydarzenie battle'owej rundy wiosennej. Półfinał, czyli bratobójcze starcie zawodników z Bielska – aktualnego mistrza WBW i powracającego na bitwy gościa, o którym zwykło się mówić, że jest najlepiej rapującym spośród aktywnych raperów bitewnych. W tej walce było wszystko – mega napięcie, niesamowita energia pod sceną, a na niej styl, flow i przekozackie wersety. Być może, oglądając jedynie filmik w necie, starcie to nie zachwyci Was tak jak dwa poprzednie, jednak ze względu na jego rangę, atmosferę w klubie i fakt, że poległ w nim mistrz WBW nie mogłem nie uplasować go na pierwszej pozycji w tym zestawieniu. Bez cienia wątpliwości była to dotychczas najważniejsza i najbardziej spektakularna walka na polu bitewnym w 2017 roku.A i zwycięstwo cholernie okazałe;)W poprzednim artykule podsumowaliśmy wiosenne zmagania na polu bitewnym, przypominając najciekawsze walki i wydarzenia z poszczególnych miesięcy. Teraz z kolei przyszedł czas na luźny ranking. Luźny, bo nie na wszystkich bitwach się bywa, nie każde starcie obejrzy się w internecie, a zresztą nawet jeśli by tak było, to wszelakie rankingi są niemal zawsze kwestią gustu i upodobań. Ten kryje za sobą pięć, według mnie, najbardziej spektakularnych triumfów na battle'owym podwórku w pierwszej połowy 2017 roku.


Najbardziej spektakularnych?
Czyli najbardziej imponujących pod względem jakości wejść i najważniejszych w kontekście walki o najwyższe trofea. No to co, lecimy!

  • 5. Milu vs oSb – el. WBW 2017, Poznań, 1/4 finału

To jedno z pierwszych starć w ramach tegorocznej Wielkiej Bitwy Warszawskiej. Poznańskie eliminacje z wielkim hukiem otworzył Milu, mierząc się w ćwierćfinale z reprezentantem Ostródy, oSb. I co tu dużo mówić – pierwsze wejście przesycone kozackim punchline'ami, a następnie dwa nawinięte z nie lada klasą i stylem na cholernie trudnym podkładzie. Rywal Mila kompletnie poległ, a on zrobił w Klubie Trops prawdziwy rozpierdol. Uwierzcie mi, że na żywo był mega ogień. Na filmiku co prawda już aż tak grubo nie jest, jednak wolnostylowe skillsy Wrocławianina wciąż robią naprawdę spore wrażenie. 

"To dajcie troszkę, kurwa, hałasu za flow!" :)

  • 4. Kaz vs Toczek – WBW 2017, Poznań, finał

Zostajemy przy elimkach WBW, ba nie ruszamy się nawet z inaugurującego je Poznania. Tam bowiem działo się mnóstwo, a królował aktualny vicemistrz WBW, Kaz. Od pierwszej do ostatniej walki reprezentant Działdowa nie miał wówczas sobie równych, a to, co zrobił w półfinale z Milem oraz w finale z Toczkiem to prawdziwy freestyle'owy majstersztyk. W obu tych pojedynkach miał wejścia naprawdę bliskie bitewnego ideału, a gdy jego rywale gryźli coraz to mocniej, on rewanżował się im ze zdwojoną siłą. Zresztą sami się przekonajcie, a uwierzcie mi, że docenicie to, jak potrafi momentami wyglądać współczesny rap bitewny. 

Rapować chłopaki potrafią, a i wersy całkiem kozackie;)

 

  • 3.Oset vs Kałach – Bitwa o Trójmiasto, 1/8 finału

Nieczęsto oglądam dziś bitwy w internecie, jednak do tej zdarza mi się wracać. Czemu? Bo Oset pokazał tu dwa wejścia jak dla mnie absolutnie z kosmusu. Stylówa, której nie podrobi nikt na scenie, kozackie flow, energia i nieprzeciętne linijki. Tutaj zwyczajnie wszystko pykło – bit podpasował, pomysłowość dopisała, a każda linijka została rzucona idealnie "w punkt". Tej wiosny reprezentant Łodzi dobitnie przekonał nas, że zamierza w tym roku sięgać po najwyższe laury. Nie tylko w Trójmieście, ale i na el. WBW 2017 oraz paru innych lokalnych bitwach Oset pokazał, że jego stylówa i łeb do punchline'ów są obecnie silne jak nigdy wcześniej.

Freestyle to pisanki i nawijanie o pannach? To sprawdźcie to!

  •  2.Spartiak vs Toczek – el. WBW 2017, Zielona Góra, 1/4 finału

Wracamy na arenę zmagań WBW, a wita nas Zielona Góra i "drący mordę" w niebogłosy Spartiak. Co to było za starcie! Toczek wleciał z przekozackimi pierwszym wejściem, a jego rywal z Wrocławia odpowiedział trzema, które stały na jeszcze wyższym poziomie. Punch za punchem, a jeden lepszy od drugiego. Nie znajdziecie w tej walce wyszukanego flow ani stylówy z kosmosu, za to zaśmiejecie się głośno przynajmniej parę razy, by na koniec pomyśleć sobie: "kurwa, ale ten gościu ma głowę do rzucania kozackich linijek"

"Ej pizdeczko, jaki Kochanowski, twoja panna chyba kurwa kocha no skill"

  •  1.Pueblos vs Bober – Bitwa o Pitos III, półfinał

Bitwa o Pitos III, czyli najważniejsze wydarzenie battle'owej rundy wiosennej. Półfinał, czyli bratobójcze starcie zawodników z Bielska – aktualnego mistrza WBW i powracającego na bitwy gościa, o którym zwykło się mówić, że jest najlepiej rapującym spośród aktywnych raperów bitewnych. W tej walce było wszystko – mega napięcie, niesamowita energia pod sceną, a na niej styl, flow i przekozackie wersety. Być może, oglądając jedynie filmik w necie, starcie to nie zachwyci Was tak jak dwa poprzednie, jednak ze względu na jego rangę, atmosferę w klubie i fakt, że poległ w nim mistrz WBW nie mogłem nie uplasować go na pierwszej pozycji w tym zestawieniu. Bez cienia wątpliwości była to dotychczas najważniejsza i najbardziej spektakularna walka na polu bitewnym w 2017 roku.

A i zwycięstwo cholernie okazałe;)

]]>
Runda wiosenna na free (podsumowanie)https://popkiller.kingapp.pl/2017-08-12,runda-wiosenna-na-free-podsumowaniehttps://popkiller.kingapp.pl/2017-08-12,runda-wiosenna-na-free-podsumowanieAugust 11, 2017, 12:54 pmTadeusz TurnauFreestyle'u mieliśmy minionej wiosny aż potąd. Chyba jeszcze nigdy w pierwszej połowie roku nie odbyło się tyle znaczących i silnie obsadzonych imprez. Jednych wspomniany natłok bitew szybko przyprawiał o zalążki freestyle'owego pawia, a u innych spowodował jeszcze większy głód śledzenia wolnostylowej rywalizacji. Tak czy inaczej pozostawiliśmy za sobą w ostatnich miesiącach kawał battle'owej historii i bez dwóch zdań warto rzucić okiem wstecz, by przypomnieć sobie najciekawsze wydarzenia na bitewnym podwórku pierwszej połowy 2017 roku.A polecimy klasycznie miesiąc po miesiącu, wydobywając z każdych 30 dni w roku najlepsze freestyle'owe wspomnienia!STYCZEŃ: Południe z hukiem otwiera nowy rok!Najważniejszym wydarzeniem otwierającym kolejne 12 miesięcy wolnostylowej rywalizacji była bez cienia wątpliwości mająca miejsce pod koniec stycznia w Bielsku Bitwa o Południe. Za organizację eventu wziął się finalista WBW 2014 oraz triumfator Bitwy o Pitos III, Pueblos, a jego innowacyjne podejście do tego przedsięwzięcia zapewniło widzom mnóstwo atrakcji. Cała bitwa odbyła się w formule "obrazkowej", gdzie zamiast na treści losowanych tematów zawodnicy musieli się skupiać w swej nawijce na zawartości wyświetlanych na projektorze zdjęć. Prócz tego MC's zmuszeni byli losować bity, nie wiedząc czy przyjdzie im rapować pod klasyczne podkłady czy też bardziej nowoczesne brzmienia. Wszystko to dopełniło bardzo silne grono rozstawionych zawodników tworzone kolejno przez Bobera, Mila, Peusa oraz Czeskiego. Bitwa okazała się absolutnym strzałem w dziesiątke, a jej triumfator Bober z hukiem rozpoczął nowy rok, pokonując w bielskim finale znajdującego się w niegorzej formie Mila. Poza głównym daniem z południa w styczniu byliśmy również świadkami między innymi wygranego przez Spartiaka finału II sezonu Poznań Freestyle League, a także zdominowaje przez Oseta Bitwy Chojnice, która to rozpoczęła imponującą passę bitewnych zwycięstw Łodzianina. Skupmy się jednak na tym, co najlepsze:) LUTY: Godny powrót Mistrzów Mikrofonu!Nadciągnął luty, a wraz z nimi na scenę po dłuższej przerwie powrócił kultowy cykl o nazwie Microphone Masters. Tym razem w rolę mistrzów mikrofonu wcielili się w Lublinie Filipek, Bober, Szyderca i Dolar, a imprezę kozacko poprowadził Flint. Co prawda XI odsłona eventu organizowanego przez WBW nie obeszła się aż tak szerokim echem w rapowym półświatku, jednak na poziom wydarzeń na scenie z pewnością nie mogliśmy narzekać. Imponował przede wszystkim będący w gazie po wygranej w Bielsku Bober, w zapodawaniu świetnych wejść wturowali mu Filipek i Dolar, a Szydercy udało się wręcz w znakomity sposób zrewanżować mistrzowi WBW za porażkę z zeszłorocznego finału warszawskiej bitwy. Lekkim niewypałem okazała się jedynie próba łączenia freestyle'owych wjazdów z beatboxowym podkładem od Muzamana, którego nowoczesne brzmienia w połączeniu z kiepskim odsłuchem na scenie okazywały się często dla zawodników zbyt dużym wyzwaniem...Poza tegorocznymi Mistrzami Mikrofonu wyłoniliśmy w lutym także i zwycięzcę Finału WLW Sezonu 2016. Podobnie jak w całej lidze, także i w tegorocznym finale najlepszy okazał się Toczek, który to w decydującym starciu zdołał uporać się z Murzynem.A tu łapcie rewanż Szydiego:) MARZEC: WBW wraca szybciej niż kiedykolwiek!Wiosenny start, nowe zasady i mnóstwo niewiadomych. Wielka Bitwa Warszawska rozpoczęła się w tym roku już pod koniec marca w Poznaniu, a jej inauguracja okazała się być jedną z lepszych imprez bitewnych całej wiosny. Do Klubu Trops przyjechało spore grono najmocniejszych MC's, a finalnie rywali w świetnym stylu po kątach porozstawiał Kaz. Jego walki z Milem i Toczkiem to pojedynki na absolutnie najwyższym poziomie, a parę pojedynczych wjazdów z tych bitew autorstwa reprezentanta Działdowa to pieprzony majstersztyk. Smaczku całej imprezie dodał z pewnością świetny występ 15-letniego Trampa, który zdobył serca publiki, pokonując w kozackim, punchline'owym stylu Murzyna oraz Q-keya. Tydzień po poznańskiej inauguracji odbyły się drugie el. WBW 2017 w Krakowie, które to jednak – pomimo silnego rozstawienia – stały na znacznie niższym poziomie, a triumfował na nich wyluzowany i zapijaczony Milu. Ciekawym wydarzeniem w marcu była również wygrana przez Oseta 5 ustawka Bydgoskiej Bitwy Freestyle, która zakończyła się finałowym pojedynkiem Łodzianina z powracającym na scenę po długiej przerwie weteranem, Mełcinem....tak, warto przetrawić fatalny dźwięk, by posłuchać treści bitwy;) KWIECIEŃ: Miesiąc Oseta, 7 minut Spartiaka!Po nieco spokojniejszym marcu w kwietniu uderzyła w nas cała fala kozackich battle'owych eventów. Dwie świetne imprezy z ramienia WBW, trzecia odsłona pokaźnie obsadzonej Bitwy o Trójmiasto czy też ciesząca się niewiele mniejszą popularnością Bitwa o Łuków. Ale zacznijmy od początku. A zaczęło się w Łukowie, gdzie po świetnym, punchline'owym finale Szyderca zdołał uporać się z Rybą i odnieść triumf na całej bitwie. Następnie znaleźliśmy się w Zielonej Górze podczas chyba najlepszych z dotychczasowych el. WBW 2017. Na zachodnim krańcu Polski triumfował weteran Peus, jednak głównym wydarzeniem imprezy okazała się ćwierćfinałowa walka Spartiaka z Toczkiem, w której to ten pierwszy pokazał trzy najlepsze freestyle'owe wejścia, jakie dane mi było usłyszeć w ostatnich miesiącach. Druga połowa kwietnia stała z kolei pod znakiem dominacji Oseta, który w jeden weekend najpierw triumfował na swym rodzinnym podwórku w Łodzi podczas kolejnych el. WBW 2017, a następnie okazał się bezkonkurencji na Bitwie o Trójmiasto III. Co ciekawe na obu imprezach zawodnik słynący z nietuzinkowej stylówki musiał mierzyć się w finałach z reprezentantami WLW, odpowiednio Murzynem oraz Rybą. Aż sam przez chwilę nie wiedziałem, co tu zostawić, ale wybór chyba musi być jeden:) Miazga! MAJ: El Classico dla Mila, przepowiedziana sensacja na WBW!W maju battle'owa scena poszła ewidentnie za ciosem. Zaczęło się w Olsztynie, gdzie Ryba po kozackich walkach z Toczkiem, Yoweem i Osetem wygrał swoje pierwsze w tym roku el. WBW. Juź dzień później uderzyliśmy do Szczenina, w którym to odbyła się świetnie obsadzona Bitwa o Hype. W finale imprezy dostaliśmy kolejne już freestyle'owe "El Classico", czyli starcie Mila z Boberem. Na południe górą okazał się być zawodnik z Bielska, jednak na zachodzie po kapitalnej walce zakończonej dogrywką udanie zrewanżował mu się pochodzący z Wrocławia aktualny lider ligowej tabeli WBW 2017. Z kolei na koniec miesiąca dane nam było wybrać się do Tych, gdzie zobaczyliśmy drugie z majowych elimek największej polskiej bitwy. Na Śląsk przyjechali między innymi Peus, Bober, Murzyn czy też Biały, jednak głównych faworytów imprezy w imponującym stylu pogodził nie kto inny jak Wudo. Punchline'owy MC z Radlina tydzień po triumfie na Bitwie o Bielsko wpadł do Tych, po świetnych walkach uporał się z Buczim, Lukim, Boberem oraz Peusem i zdołał zgarnąć aż 30 pkt. do ligowej tabeli eliminacji WBW 2017, które to z dużą dozą prawdopodobieństwa zapewnią mu udział w jesiennych półfinałach bitwy. Powinienem może zarzucić którymś z kozackich wjazdów Wudo, ale...El Classico to jednak El Classico ;) Inny poziom! CZERWIEC: Mistrz wraca na tron, Redbull do biznesu!Po paru niespodziewanych niepowodzeniach na el. WBW 2017 aktualny posiadacz pasa Bober udał się na początku czerwca na ostatnie z wiosennych elimek do Rzeszowa. W stolicy Podkarpacia obejrzeliśmy zdecydowanie najgorszą z dotychczasowych imprez z ramienia WBW 2017, a stabilna, pozbawiona zbytnich fajerwerków forma mistrza w pełni wystarczyła mu, by zakończyć event zwycięstwem. Z kolei już tydzień później Bober cieszył się z kolejnego, tym razem znacznie bardziej okazałego triumfu, który udało mu się wywieźć z Ciechanowa. Tam mistrz WBW 2016 triumfował na organizowanej przez Białego bitwie, zwyciężając po drodze m.in. Oseta oraz rewanżując się w finale Milowi za niedawną porażkę ze Szczecina. W czerwcu byliśmy również świadkami zupełnie nowej inicjatywy na scenie bitewnej, czyli Redbull Kontrowersy. Po czterech, zorganizowanych w całkiem ciekawej formule przystankach eliminacyjnych finałową bitwę imprezy sponsorowanej przez słynny napój energetyczny wygrał reprezentant Białegostoku, Radzias. Trzeba jednak przyznać, iż choć organizacyjnie Kontrowersy wypadły na pięć z plusem, to jednak poprzez brak uczestnictwa najlepszych MC's bitwa ta mogła nas nieco rozczarować... Cóż, oby był to jedynie przedsmak;) LIPIEC: Pitos, Pitos i jeszcze raz Pitos!W związku z rozpoczynającymi się wakacjami w lipcu mieliśmy jedynie jedno, za to wybitnie okazałe wydarzenie na scenie freestyle'owej. Na trzecią edycję słynnej Bitwy o Pitos Duże Pe zaprosił aż 12 rozstawionych zawodników, którzy to – spójrzmy prawdzie w oczy – są obecnie zdecydowanie najmocniejszymi przedstawicielami polskiej sceny bitewnej. Do rywalizacji z nimi stanęło czterech najlepszych MC's czerwcowych elimek, a rozegrana w stolicy bitwa ani przez moment nie ucierpiała na takim rozwiązaniu. Z Pitosu III z pewnością zapamiętamy pierwsze, kozackie wejście Babinciego, liczne mega wysokiej klasy wjazdy Bobera, a także kosmiczną formę ostatecznego zwycięzcy bitwy, Pueblosa. Walką wieczoru okazało się być z kolei półfinałowe, bratobójcze starcie zawodników z Bielska, o którym to parę dni po fakcie Duże Pe napisał na fb, iż wejdzie na stałe do kanonu polskiego free.No cóż, chyba ciężko się z nim nie zgodzić...;) Freestyle'u mieliśmy minionej wiosny aż potąd. Chyba jeszcze nigdy w pierwszej połowie roku nie odbyło się tyle znaczących i silnie obsadzonych imprez. Jednych wspomniany natłok bitew szybko przyprawiał o zalążki freestyle'owego pawia, a u innych spowodował jeszcze większy głód śledzenia wolnostylowej rywalizacji. Tak czy inaczej pozostawiliśmy za sobą w ostatnich miesiącach kawał battle'owej historii i bez dwóch zdań warto rzucić okiem wstecz, by przypomnieć sobie najciekawsze wydarzenia na bitewnym podwórku pierwszej połowy 2017 roku.

A polecimy klasycznie miesiąc po miesiącu, wydobywając z każdych 30 dni w roku najlepsze freestyle'owe wspomnienia!

  • STYCZEŃ: Południe z hukiem otwiera nowy rok!

Najważniejszym wydarzeniem otwierającym kolejne 12 miesięcy wolnostylowej rywalizacji była bez cienia wątpliwości mająca miejsce pod koniec stycznia w Bielsku Bitwa o Południe. Za organizację eventu wziął się finalista WBW 2014 oraz triumfator Bitwy o Pitos III, Pueblos, a jego innowacyjne podejście do tego przedsięwzięcia zapewniło widzom mnóstwo atrakcji. Cała bitwa odbyła się w formule "obrazkowej", gdzie zamiast na treści losowanych tematów zawodnicy musieli się skupiać w swej nawijce na zawartości wyświetlanych na projektorze zdjęć. Prócz tego MC's zmuszeni byli losować bity, nie wiedząc czy przyjdzie im rapować pod klasyczne podkłady czy też bardziej nowoczesne brzmienia. Wszystko to dopełniło bardzo silne grono rozstawionych zawodników tworzone kolejno przez Bobera, Mila, Peusa oraz Czeskiego. Bitwa okazała się absolutnym strzałem w dziesiątke, a jej triumfator Bober z hukiem rozpoczął nowy rok, pokonując w bielskim finale znajdującego się w niegorzej formie Mila. 

Poza głównym daniem z południa w styczniu byliśmy również świadkami między innymi wygranego przez Spartiaka finału II sezonu Poznań Freestyle League, a także zdominowaje przez Oseta Bitwy Chojnice, która to rozpoczęła imponującą passę bitewnych zwycięstw Łodzianina. 

Skupmy się jednak na tym, co najlepsze:)

 

  • LUTY: Godny powrót Mistrzów Mikrofonu!

Nadciągnął luty, a wraz z nimi na scenę po dłuższej przerwie powrócił kultowy cykl o nazwie Microphone Masters. Tym razem w rolę mistrzów mikrofonu wcielili się w Lublinie Filipek, Bober, Szyderca i Dolar, a imprezę kozacko poprowadził Flint. Co prawda XI odsłona eventu organizowanego przez WBW nie obeszła się aż tak szerokim echem w rapowym półświatku, jednak na poziom wydarzeń na scenie z pewnością nie mogliśmy narzekać. Imponował przede wszystkim będący w gazie po wygranej w Bielsku Bober, w zapodawaniu świetnych wejść wturowali mu Filipek i Dolar, a Szydercy udało się wręcz w znakomity sposób zrewanżować mistrzowi WBW za porażkę z zeszłorocznego finału warszawskiej bitwy. Lekkim niewypałem okazała się jedynie próba łączenia freestyle'owych wjazdów z beatboxowym podkładem od Muzamana, którego nowoczesne brzmienia w połączeniu z kiepskim odsłuchem na scenie okazywały się często dla zawodników zbyt dużym wyzwaniem...

Poza tegorocznymi Mistrzami Mikrofonu wyłoniliśmy w lutym także i zwycięzcę Finału WLW Sezonu 2016. Podobnie jak w całej lidze, także i w tegorocznym finale najlepszy okazał się Toczek, który to w decydującym starciu zdołał uporać się z Murzynem.

A tu łapcie rewanż Szydiego:)

 

  • MARZEC: WBW wraca szybciej niż kiedykolwiek!

Wiosenny start, nowe zasady i mnóstwo niewiadomych. Wielka Bitwa Warszawska rozpoczęła się w tym roku już pod koniec marca w Poznaniu, a jej inauguracja okazała się być jedną z lepszych imprez bitewnych całej wiosny. Do Klubu Trops przyjechało spore grono najmocniejszych MC's, a finalnie rywali w świetnym stylu po kątach porozstawiał Kaz. Jego walki z Milem i Toczkiem to pojedynki na absolutnie najwyższym poziomie, a parę pojedynczych wjazdów z tych bitew autorstwa reprezentanta Działdowa to pieprzony majstersztyk. Smaczku całej imprezie dodał z pewnością świetny występ 15-letniego Trampa, który zdobył serca publiki, pokonując w kozackim, punchline'owym stylu Murzyna oraz Q-keya. 

Tydzień po poznańskiej inauguracji odbyły się drugie el. WBW 2017 w Krakowie, które to jednak – pomimo silnego rozstawienia – stały na znacznie niższym poziomie, a triumfował na nich wyluzowany i zapijaczony Milu. Ciekawym wydarzeniem w marcu była również wygrana przez Oseta 5 ustawka Bydgoskiej Bitwy Freestyle, która zakończyła się finałowym pojedynkiem Łodzianina z powracającym na scenę po długiej przerwie weteranem, Mełcinem.

...tak, warto przetrawić fatalny dźwięk, by posłuchać treści bitwy;)

 

  • KWIECIEŃ: Miesiąc Oseta, 7 minut Spartiaka!

Po nieco spokojniejszym marcu w kwietniu uderzyła w nas cała fala kozackich battle'owych eventów. Dwie świetne imprezy z ramienia WBW, trzecia odsłona pokaźnie obsadzonej Bitwy o Trójmiasto czy też ciesząca się niewiele mniejszą popularnością Bitwa o Łuków. Ale zacznijmy od początku. A zaczęło się w Łukowie, gdzie po świetnym, punchline'owym finale Szyderca zdołał uporać się z Rybą i odnieść triumf na całej bitwie. Następnie znaleźliśmy się w Zielonej Górze podczas chyba najlepszych z dotychczasowych el. WBW 2017. Na zachodnim krańcu Polski triumfował weteran Peus, jednak głównym wydarzeniem imprezy okazała się ćwierćfinałowa walka Spartiaka z Toczkiem, w której to ten pierwszy pokazał trzy najlepsze freestyle'owe wejścia, jakie dane mi było usłyszeć w ostatnich miesiącach

Druga połowa kwietnia stała z kolei pod znakiem dominacji Oseta, który w jeden weekend najpierw triumfował na swym rodzinnym podwórku w Łodzi podczas kolejnych el. WBW 2017, a następnie okazał się bezkonkurencji na Bitwie o Trójmiasto III. Co ciekawe na obu imprezach zawodnik słynący z nietuzinkowej stylówki musiał mierzyć się w finałach z reprezentantami WLW, odpowiednio Murzynem oraz Rybą. 

Aż sam przez chwilę nie wiedziałem, co tu zostawić, ale wybór chyba musi być jeden:) Miazga!

 

  • MAJ: El Classico dla Mila, przepowiedziana sensacja na WBW!

W maju battle'owa scena poszła ewidentnie za ciosem. Zaczęło się w Olsztynie, gdzie Ryba po kozackich walkach z Toczkiem, Yoweem i Osetem wygrał swoje pierwsze w tym roku el. WBW. Juź dzień później uderzyliśmy do Szczenina, w którym to odbyła się świetnie obsadzona Bitwa o Hype. W finale imprezy dostaliśmy kolejne już freestyle'owe "El Classico", czyli starcie Mila z Boberem. Na południe górą okazał się być zawodnik z Bielska, jednak na zachodzie po kapitalnej walce zakończonej dogrywką udanie zrewanżował mu się pochodzący z Wrocławia aktualny lider ligowej tabeli WBW 2017. 

Z kolei na koniec miesiąca dane nam było wybrać się do Tych, gdzie zobaczyliśmy drugie z majowych elimek największej polskiej bitwy. Na Śląsk przyjechali między innymi Peus, Bober, Murzyn czy też Biały, jednak głównych faworytów imprezy w imponującym stylu pogodził nie kto inny jak Wudo. Punchline'owy MC z Radlina tydzień po triumfie na Bitwie o Bielsko wpadł do Tych, po świetnych walkach uporał się z Buczim, Lukim, Boberem oraz Peusem i zdołał zgarnąć aż 30 pkt. do ligowej tabeli eliminacji WBW 2017, które to z dużą dozą prawdopodobieństwa zapewnią mu udział w jesiennych półfinałach bitwy. 

Powinienem może zarzucić którymś z kozackich wjazdów Wudo, ale...El Classico to jednak El Classico ;) Inny poziom!

 

  • CZERWIEC: Mistrz wraca na tron, Redbull do biznesu!

Po paru niespodziewanych niepowodzeniach na el. WBW 2017 aktualny posiadacz pasa Bober udał się na początku czerwca na ostatnie z wiosennych elimek do Rzeszowa. W stolicy Podkarpacia obejrzeliśmy zdecydowanie najgorszą z dotychczasowych imprez z ramienia WBW 2017, a stabilna, pozbawiona zbytnich fajerwerków forma mistrza w pełni wystarczyła mu, by zakończyć event zwycięstwem. Z kolei już tydzień później Bober cieszył się z kolejnego, tym razem znacznie bardziej okazałego triumfu, który udało mu się wywieźć z Ciechanowa. Tam mistrz WBW 2016 triumfował na organizowanej przez Białego bitwie, zwyciężając po drodze m.in. Oseta oraz rewanżując się w finale Milowi za niedawną porażkę ze Szczecina. 

W czerwcu byliśmy również świadkami zupełnie nowej inicjatywy na scenie bitewnej, czyli Redbull Kontrowersy. Po czterech, zorganizowanych w całkiem ciekawej formule przystankach eliminacyjnych finałową bitwę imprezy sponsorowanej przez słynny napój energetyczny wygrał reprezentant Białegostoku, Radzias. Trzeba jednak przyznać, iż choć organizacyjnie Kontrowersy wypadły na pięć z plusem, to jednak poprzez brak uczestnictwa najlepszych MC's bitwa ta mogła nas nieco rozczarować... 

Cóż, oby był to jedynie przedsmak;)

 

  •  LIPIEC: Pitos, Pitos i jeszcze raz Pitos!

W związku z rozpoczynającymi się wakacjami w lipcu mieliśmy jedynie jedno, za to wybitnie okazałe wydarzenie na scenie freestyle'owej. Na trzecią edycję słynnej Bitwy o Pitos Duże Pe zaprosił aż 12 rozstawionych zawodników, którzy to – spójrzmy prawdzie w oczy – są obecnie zdecydowanie najmocniejszymi przedstawicielami polskiej sceny bitewnej. Do rywalizacji z nimi stanęło czterech najlepszych MC's czerwcowych elimek, a rozegrana w stolicy bitwa ani przez moment nie ucierpiała na takim rozwiązaniu. Z Pitosu III z pewnością zapamiętamy pierwsze, kozackie wejście Babinciego, liczne mega wysokiej klasy wjazdy Bobera, a także kosmiczną formę ostatecznego zwycięzcy bitwy, Pueblosa. Walką wieczoru okazało się być z kolei półfinałowe, bratobójcze starcie zawodników z Bielska, o którym to parę dni po fakcie Duże Pe napisał na fb, iż wejdzie na stałe do kanonu polskiego free.

No cóż, chyba ciężko się z nim nie zgodzić...;)

 

]]>
Pueblos "Pitos dał mi ogromnego kopa do działania" - wywiadhttps://popkiller.kingapp.pl/2017-07-09,pueblos-pitos-dal-mi-ogromnego-kopa-do-dzialania-wywiadhttps://popkiller.kingapp.pl/2017-07-09,pueblos-pitos-dal-mi-ogromnego-kopa-do-dzialania-wywiadJuly 9, 2017, 5:23 pmTadeusz TurnauGdy organizujący Bitwę o Pitos Duże Pe ogłosił, że jednym z rozstawionych zawodników trzeciej edycji imprezy jest Pueblos nie wszyscy byli zachwyceni. Większość przewidywała, że odpadnie w pierwszych starciach, a on niczym burza przedarł się przez możliwe najcięższą drabinkę i po finale z Czeskim triumfował na "prawdopodobnie najlepszej bitwie freestyle'owej w Polsce".Sprawdźcie co na temat zeszłotygodniowego zwycięstwa, dalszych planów bitewnych oraz studyjnych miał do powiedzenia bielski raper.Wróciłeś na Pitos po dłuższej przerwie od bitewnego freestyle’u, pokonałeś trzech mistrzów WBW i niezwykle mocnego Mila. Euforia? Duma? Niedowierzanie? Jakie to uczucie wygrać na jednej z najmocniej obsadzonych bitew w historii polskiego free?Po wygranej czułem zarazem euforię, dumę, jak i niedowierzanie. Nigdy wcześniej nie udało mi się wygrać bitwy z tak trudnej drabinki. Całość idealnie dopełniły prestiż Pitosu i słabe przyjęcie rozstawienia mnie na bitwie. Wygranie w momencie, w którym nikt na Ciebie nie stawia? Super uczucie, oby kiedyś się jeszcze powtórzyło!Duże Pe porównał po bitwie Twoją półfinałową walkę z Boberem do legendarnych starć pomiędzy Trzy Sześciem a Ensonem. Rzeczywiście czułeś, że udało Wam się nawiązać do równie znakomitych tradycji?W walce z Boberem nie padło bardzo wiele wersów na miarę Ensona i 3-6. Za to ten pojedynek był przepełniony tym, czego przez ostatnie lata brakowało. Walka do ostatniego wersu, agresywny klimat, riposty będące nawiązaniem do konkretnej osoby przeciwnika i sytuacyjne odniesienia. To dokładnie to, co kiedyś tak bardzo zajarało mnie we freestyle'u.Potrafisz powiedzieć, które uczucie jest fajniejsze – wygrana kumpla na WBW czy Twój triumf na Pitosie?Swoje zwycięstwa cieszą najbardziej!Po sobotnim zwycięstwie czujesz się już w pełni spełniony jako bitewny freestyle’owiec? Czy jednak myślisz, że da ci ono kopa, by ponownie spróbować swoich sił na scenie i uderzyć chociażby na tegoroczne WBW?Nie czuję się spełniony i pewnie wygrana na WBW by tego nie zmieniła. Z freestylem jest jak z hajsem, ciągle chcesz więcej. Chora ambicja zawsze bierze górę. Pitos dał mi ogromnego kopa do działania na różnych płaszczyznach, ale póki co sam nie wiem, czy będę na tyle zmotywowany, żeby wystartować na WBW.Jakiś czas temu w necie pojawił się pierwszy singiel z Twojego nowego albumu „Tamagotchi”, a już wkrótce mają ponoć wychodzić kolejne. Możesz zdradzić coś więcej na temat samego materiału oraz Twoich dalszych planów studyjnych?Już w tym tygodniu pojawi się klip do "Kalki", czyli kolejnego singla z mojej nadchodzącej płyty. Większość albumu będzie utrzymana w klasycznej, brudnej i treściowej stylistyce. Na pewno pojawią się jeszcze dwa klipy, a gościnnie udzieli się paru gości z podziemia, takich jak Oxon, Świnia czy Kid. Co mogę więcej powiedzieć? Zapraszam do sprawdzenia!Gdy organizujący Bitwę o Pitos Duże Pe ogłosił, że jednym z rozstawionych zawodników trzeciej edycji imprezy jest Pueblos nie wszyscy byli zachwyceni. Większość przewidywała, że odpadnie w pierwszych starciach, a on niczym burza przedarł się przez możliwe najcięższą drabinkę i po finale z Czeskim triumfował na "prawdopodobnie najlepszej bitwie freestyle'owej w Polsce".

Sprawdźcie co na temat zeszłotygodniowego zwycięstwa, dalszych planów bitewnych oraz studyjnych miał do powiedzenia bielski raper.

Wróciłeś na Pitos po dłuższej przerwie od bitewnego freestyle’u, pokonałeś trzech mistrzów WBW i niezwykle mocnego Mila. Euforia? Duma? Niedowierzanie? Jakie to uczucie wygrać na jednej z najmocniej obsadzonych bitew w historii polskiego free?

Po wygranej czułem zarazem euforię, dumę, jak i niedowierzanie. Nigdy wcześniej nie udało mi się wygrać bitwy z tak trudnej drabinki. Całość idealnie dopełniły prestiż Pitosu i słabe przyjęcie rozstawienia mnie na bitwie. Wygranie w momencie, w którym nikt na Ciebie nie stawia? Super uczucie, oby kiedyś się jeszcze powtórzyło!

Duże Pe porównał po bitwie Twoją półfinałową walkę z Boberem do legendarnych starć pomiędzy Trzy Sześciem a Ensonem. Rzeczywiście czułeś, że udało Wam się nawiązać do równie znakomitych tradycji?

W walce z Boberem nie padło bardzo wiele wersów na miarę Ensona i 3-6. Za to ten pojedynek był przepełniony tym, czego przez ostatnie lata brakowało. Walka do ostatniego wersu, agresywny klimat, riposty będące nawiązaniem do konkretnej osoby przeciwnika i sytuacyjne odniesienia. To dokładnie to, co kiedyś tak bardzo zajarało mnie we freestyle'u.

Potrafisz powiedzieć, które uczucie jest fajniejsze – wygrana kumpla na WBW czy Twój triumf na Pitosie?

Swoje zwycięstwa cieszą najbardziej!

Po sobotnim zwycięstwie czujesz się już w pełni spełniony jako bitewny freestyle’owiec? Czy jednak myślisz, że da ci ono kopa, by ponownie spróbować swoich sił na scenie i uderzyć chociażby na tegoroczne WBW?

Nie czuję się spełniony i pewnie wygrana na WBW by tego nie zmieniła. Z freestylem jest jak z hajsem, ciągle chcesz więcej. Chora ambicja zawsze bierze górę. Pitos dał mi ogromnego kopa do działania na różnych płaszczyznach, ale póki co sam nie wiem, czy będę na tyle zmotywowany, żeby wystartować na WBW.

Jakiś czas temu w necie pojawił się pierwszy singiel z Twojego nowego albumu „Tamagotchi”, a już wkrótce mają ponoć wychodzić kolejne. Możesz zdradzić coś więcej na temat samego materiału oraz Twoich dalszych planów studyjnych?

Już w tym tygodniu pojawi się klip do "Kalki", czyli kolejnego singla z mojej nadchodzącej płyty. Większość albumu będzie utrzymana w klasycznej, brudnej i treściowej stylistyce. Na pewno pojawią się jeszcze dwa klipy, a gościnnie udzieli się paru gości z podziemia, takich jak Oxon, Świnia czy Kid. Co mogę więcej powiedzieć? Zapraszam do sprawdzenia!

]]>
Pueblos triumfuje na Bitwie o Pitos IIIhttps://popkiller.kingapp.pl/2017-07-02,pueblos-triumfuje-na-bitwie-o-pitos-iiihttps://popkiller.kingapp.pl/2017-07-02,pueblos-triumfuje-na-bitwie-o-pitos-iiiJuly 2, 2017, 1:03 pmTadeusz TurnauWczoraj w Warszawie odbyła się trzecia edycja słynne j Bitwy o Pitos. Triumfatorem imprezy został Pueblos, który w finale bitwy pokonał Czeskiego. Zawodnik z Bielska wylosował wczoraj niezwykle silną drabinkę, a by sięgnąć po tytuł musiał rozprawić się z Szydercą, Milem, Boberem oraz Czeskim. Jego finałowy rywal ze Ślaska, który przegrał w decydującym starciu na Pitosie po raz drugi z rzędu, musiał z kolei uporać się w drodze do walki o tytuł z Peusem, Rybą oraz Osetem (zawodnik z Łodzi sięgnął na bitwie po trzecię pozycję.)A tak o to prezentuje się drabinka pucharowa wczorajszej bitwy:1/8Janusz Tramwaj 3000 vs KCZDolar vs AdiCzeski vs PeusRyba vs PejterPueblos vs SzydercaOset vs KazBober vs BabinciMilu vs Seb1/4Czeski vs RybaOset vs Janusz Tramwaj 3000Pueblos vs MiluBober vs Dolar1/2Pueblos vs BoberCzeski vs OsetWalka o 3 miejsce:Bober vs OsetFinał:Pueblos vs CzeskiWczoraj w Warszawie odbyła się trzecia edycja słynne j Bitwy o Pitos. Triumfatorem imprezy został Pueblos, który w finale bitwy pokonał Czeskiego. 

Zawodnik z Bielska wylosował wczoraj niezwykle silną drabinkę, a by sięgnąć po tytuł musiał rozprawić się z Szydercą, Milem, Boberem oraz Czeskim. Jego finałowy rywal ze Ślaska, który przegrał w decydującym starciu na Pitosie po raz drugi z rzędu, musiał z kolei uporać się w drodze do walki o tytuł z Peusem, Rybą oraz Osetem (zawodnik z Łodzi sięgnął na bitwie po trzecię pozycję.)

A tak o to prezentuje się drabinka pucharowa wczorajszej bitwy:

1/8

  • Janusz Tramwaj 3000 vs KCZ
  • Dolar vs Adi
  • Czeski vs Peus
  • Ryba vs Pejter
  • Pueblos vs Szyderca
  • Oset vs Kaz
  • Bober vs Babinci
  • Milu vs Seb

1/4

  • Czeski vs Ryba
  • Oset vs Janusz Tramwaj 3000
  • Pueblos vs Milu
  • Bober vs Dolar

1/2

  • Pueblos vs Bober
  • Czeski vs Oset

Walka o 3 miejsce:

  • Bober vs Oset

Finał:

  • Pueblos vs Czeski
]]>
Nadchodzi Bitwa o Pitos III!https://popkiller.kingapp.pl/2017-06-30,nadchodzi-bitwa-o-pitos-iiihttps://popkiller.kingapp.pl/2017-06-30,nadchodzi-bitwa-o-pitos-iiiJune 30, 2017, 1:18 pmTadeusz TurnauJuż w najbliższą sobotę w warszawskim teatrze Soho odbędzie się trzecia edycja Bitwy o Pitos. Na scenie "prawdopodobnie najlepszej bitwy freestyle'owej w Polsce" pojawi się cała battle'owa czołówka, a walczyć będzie o pulę nagród przekraczającą 15 tysiecy złotych.W tym roku organizujący imprezę Duże Pe postanowił rozstawić aż dwunastu zawodników. Oto oni:SzydercaDolarOset BoberKazMiluRyba PeusPueblosBabinciCzeskiPejterDodatkowo w imprezie weźmie udział czterech najlepszych zawodników eliminacji, którymi są: KCZ, Janusz Tramwaj 3000, Adi oraz Seb.Bilety na bitwę można kupić w cenie 40 zł: https://teatrochoty.interticket.pl/program/prazubr-prezentuje-bitwa-o-pitos-3-freestyle-battle-2952Można również wykupić internetowy stream w cenie 20 zł: https://tvnova.pl/?product=bitwa-o-pitos-2017-finalWszystko odbędzie się już 1 lipca, a nam pozostaje liczyć na to, że trzecia odsłona bitwy będzie równie spektakularna jak dwie poprzednie.O to zeszłoroczny finał Czeskiego z Filipkiem:Już w najbliższą sobotę w warszawskim teatrze Soho odbędzie się trzecia edycja Bitwy o Pitos. Na scenie "prawdopodobnie najlepszej bitwy freestyle'owej w Polsce" pojawi się cała battle'owa czołówka, a walczyć będzie o pulę nagród przekraczającą 15 tysiecy złotych.

W tym roku organizujący imprezę Duże Pe postanowił rozstawić aż dwunastu zawodników. Oto oni:

  • Szyderca
  • Dolar
  • Oset 
  • Bober
  • Kaz
  • Milu
  • Ryba 
  • Peus
  • Pueblos
  • Babinci
  • Czeski
  • Pejter

Dodatkowo w imprezie weźmie udział czterech najlepszych zawodników eliminacji, którymi są: KCZ, Janusz Tramwaj 3000, Adi oraz Seb.

Bilety na bitwę można kupić w cenie 40 zł: https://teatrochoty.interticket.pl/program/prazubr-prezentuje-bitwa-o-pitos-3-freestyle-battle-2952

Można również wykupić internetowy stream w cenie 20 zł: https://tvnova.pl/?product=bitwa-o-pitos-2017-final

Wszystko odbędzie się już 1 lipca, a nam pozostaje liczyć na to, że trzecia odsłona bitwy będzie równie spektakularna jak dwie poprzednie.

O to zeszłoroczny finał Czeskiego z Filipkiem:

]]>
Pierwsza niespodzianka na WBW 2017https://popkiller.kingapp.pl/2017-05-28,pierwsza-niespodzianka-na-wbw-2017https://popkiller.kingapp.pl/2017-05-28,pierwsza-niespodzianka-na-wbw-2017May 28, 2017, 7:36 pmTadeusz TurnauZa nami szóste eliminacje WBW 2017. Tym razem największa bitwa freestyle'owa w Polsce zawitała do Tych, a triumfatorem śląskich eliminacji okazał się być niespodziewanie lokalny zawodnik Wudo, który na swojej drodzę do zwycięstwa pokonał chociażby aktualnego mistrza WBW, Bobera czy też Peusa. "Jakiś czas temu wspominałem, że na południu jest młody freestyle'owiec, który sieje rozpierdol na lokalnych bitwach, jakiego nie było od 2009 kiedy Enson przejebał w finale. Jaram się niesamowicie, że wczoraj wygrał" – komentuje na swoim facebookowym fanpage'u triumf Wudo ceniony beatmaker, który znany jest z licznych kooperacji z przedstawicielami sceny bitewnej, Mario Kontrargument. (zachowano oryginalną pisownię). Również inny, bardziej renomowany śląski freestyle'owiec, Pueblos zdawał się nie być zaskoczony wczorajszą wygraną mniej znanego kolegi. "Żadna niespodzianka, to było nieuniknione" – tymi słowami bielski raper skomentował triumf Wudo, który dla wielu zdawał się być nie lada sensacją.Być może więc mamy do czynienia z narodzinami kolejnego tuza bitewnej sceny, jednak, nie da się ukryć, iż młody śląski freestyle'owiec wykonał dopiero pierwszy, niewielki krok w swojej drodze na battle'owe szczyty. Na wczorajszej bitwie w Tychach uporał się on kolejno z Buczim, Lukim, Boberem oraz Peusem, a swoje dwie ostatnie walki wygrywał po dogrywkach bez bitu, w których to sprawdza się zdecydowanie najlepiej. A tak oto prezentuje się drabinka pucharowa wczorajszej imprezy:1/8Peus vs DyzioWill Spliff vs FortiToszek vs Ojciec BedoesaMurzyn vs DżojcBober vs KsywaWodzu vs SztamaLuki vs KałachWudo vs Buczi1/4Peus vs Will SpliffMurzyn vs ToszekBober vs WodzuWudo vs Luki1/2Peus vs MurzynWudo vs BoberWalka o 3 miejsce: Murzyn vs BoberFinał:Wudo vs PeusZa nami szóste eliminacje WBW 2017. Tym razem największa bitwa freestyle'owa w Polsce zawitała do Tych, a triumfatorem śląskich eliminacji okazał się być niespodziewanie lokalny zawodnik Wudo, który na swojej drodzę do zwycięstwa pokonał chociażby aktualnego mistrza WBW, Bobera czy też Peusa. 

"Jakiś czas temu wspominałem, że na południu jest młody freestyle'owiec, który sieje rozpierdol na lokalnych bitwach, jakiego nie było od 2009 kiedy Enson przejebał w finale. Jaram się niesamowicie, że wczoraj wygrał" – komentuje na swoim facebookowym fanpage'u triumf Wudo ceniony beatmaker, który znany jest z licznych kooperacji z przedstawicielami sceny bitewnej, Mario Kontrargument. (zachowano oryginalną pisownię). 

Również inny, bardziej renomowany śląski freestyle'owiec, Pueblos zdawał się nie być zaskoczony wczorajszą wygraną mniej znanego kolegi. 

"Żadna niespodzianka, to było nieuniknione" – tymi słowami bielski raper skomentował triumf Wudo, który dla wielu zdawał się być nie lada sensacją.

Być może więc mamy do czynienia z narodzinami kolejnego tuza bitewnej sceny, jednak, nie da się ukryć, iż młody śląski freestyle'owiec wykonał dopiero pierwszy, niewielki krok w swojej drodze na battle'owe szczyty. Na wczorajszej bitwie w Tychach uporał się on kolejno z Buczim, Lukim, Boberem oraz Peusem, a swoje dwie ostatnie walki wygrywał po dogrywkach bez bitu, w których to sprawdza się zdecydowanie najlepiej. 

A tak oto prezentuje się drabinka pucharowa wczorajszej imprezy:

1/8

  • Peus vs Dyzio
  • Will Spliff vs Forti
  • Toszek vs Ojciec Bedoesa
  • Murzyn vs Dżojc
  • Bober vs Ksywa
  • Wodzu vs Sztama
  • Luki vs Kałach
  • Wudo vs Buczi

1/4

  • Peus vs Will Spliff
  • Murzyn vs Toszek
  • Bober vs Wodzu
  • Wudo vs Luki

1/2

  • Peus vs Murzyn
  • Wudo vs Bober

Walka o 3 miejsce: 

  • Murzyn vs Bober

Finał:

  • Wudo vs Peus
]]>
Pueblos "All lights on me" - teledysk i preorder albumuhttps://popkiller.kingapp.pl/2016-02-11,pueblos-all-lights-on-me-teledysk-i-preorder-albumuhttps://popkiller.kingapp.pl/2016-02-11,pueblos-all-lights-on-me-teledysk-i-preorder-albumuFebruary 10, 2016, 1:34 pmKrystian Krupiński"All lights on me" to kolejny singiel zapowiadający najnowszy mixtape pt. "Trailer" młodego rapera z Bielska-Białej – Pueblosa. Premiera całego albumu zapowiedziana jest na marzec 2016 roku. Za street video odpowiada moher. Wystartował także limitowany preorder mixtape'u. W sprzedaży pojawiło się tylko 150 egzemplarzy."All lights on me" to kolejny singiel zapowiadający najnowszy mixtape pt. "Trailer" młodego rapera z Bielska-Białej – Pueblosa. Premiera całego albumu zapowiedziana jest na marzec 2016 roku. Za street video odpowiada moher. Wystartował także limitowany preorder mixtape'u. W sprzedaży pojawiło się tylko 150 egzemplarzy.

]]>
O tej sceniczności (i nie tylko) słów jeszcze kilka(set) - komentarz do felietonu Puociahttps://popkiller.kingapp.pl/2016-01-12,o-tej-scenicznosci-i-nie-tylko-slow-jeszcze-kilkaset-komentarz-do-felietonu-puociahttps://popkiller.kingapp.pl/2016-01-12,o-tej-scenicznosci-i-nie-tylko-slow-jeszcze-kilkaset-komentarz-do-felietonu-puociaJanuary 13, 2016, 12:43 amJacek Adamiec Nie będę ukrywał, że tekst ten jest inspirowany nie tylko własnymi spostrzeżeniami, ale też stosunkowo niedawno opublikowanym felietonem Michała "Puocia" Płocińskiego. Jego artykuł to jedna z najbardziej rzetelnych wypowiedzi na temat bitewnego freestyle'u, a z pewnością ta najlepiej skonstruowana. Samo w sobie stwierdzenie to nie jest niestety żadnym wyróżnieniem, bo konkurencja praktycznie nie istnieje. Niemniej Puoć w przystępny sposób opisał współczesne starcie freestyle'owych pokoleń, które ja przyrównuję do dziewiętnastowiecznego sporu klasyków z romantykami. Tyle że tym razem to reprezentowani przez pokolenie Puocia klasycyści apelują o różnorodność i odbicie się od obowiązujących form, a romantycy chcą ujednolicenia, czyli po prostu wepchnięcia całego freestyle'u do szufladki z napisem panczlajn. Michał mimowolnie doprowadził do jeszcze jednego pęknięcia w środowisku – podzielił fanów improwizowanych starć na tych, którzy zgadzają się z jego tezami, tylko nie chciało im się wypowiadać i na tych, którzy tl:dr (lol). Mimo tego, że na ogół propsujemy się z Puociem nawzajem i zgadzamy w wielu kwestiach, to siłą rzeczy nasze wypowiedzi będą się od siebie różniły. U niego widać ten dziennikarski szlif, zatem jego tekst jest bardziej spójny. Mój jest pełen dygresji, ale słuchacie przecież freestyle'u, więc już nic nie powinno was dziwić. W grę wchodzi również różnica wieku: jestem co prawda o kilka lat starszy od większości aktywnych zawodników, jednak od Puocia starszy jest już tylko Wujek. I trzecie, najważniejsze – Puoć był trzykrotnym finalistą WBW i pewnie nie raz wygrał jakąś Bitwę o Manowce, do tego przez jakiś czas był mentorem waszego ukochanego Muflona. Ja natomiast jestem tylko słuchaczem i do tego głównie youtube'owym. Freestyle'owałem podobno raz, ale następnego poranka obudziłem się z potężnym bólem głowy i jeszcze silniejszymi wyrzutami sumienia. Tej nieszczęsnej niedzieli o mdłości przyprawiał mnie dochodzący zza ściany odgłos tłuczenia kotletów, który swą miarowością przywodził na myśl hip-hopowy podkład. Ta jednorazowa przygoda z wolnym słowem wystarczyła mi w zupełności. Król punchline'ów i jego poddani Pragnę zaznaczyć, że nie mam nic do punchlinerów. Ja im zazdroszczę. Gdybym był tak błyskotliwy i pamiętliwy, byłbym już na tyle bogaty, że mógłbym sfinansować zamach stanu w jakimś małym państwie Trzeciego Świata, po czym zostać tam jednowładcą i nakazać wszystkim porozumiewać się wierszem. Bez bitu, żeby było bardziej patetycznie. Zamiast tego piszę teksty pro publico bono i wykłócam się w komentarzach. Więc serio, chłopaki, czy na pewno rap jest tym, czym chcecie się zajmować? A może jednak sukces? Piję za to (z nieopamiętaniem Chyry) do wszystkich tych, którzy traktują ten performance tak poważnie, jak niegdyś Pezet muzykę. Serio myślicie, że w domu wasz idol bije swoją kobietę punchem w twarz za to, że odpowiedziała nie na temat? Nie bez powodu istnieje takie określenie, jak proza życia. W mufloniastej audycji któryś z chłopaków (Ematei, Puoć albo właśnie Muflon) mówił o narastającym kulcie zawodników, którzy teraz stają się dla swoich fanów obiektem modłów. Na szczęście żaden z freestyle'owców, których znam, nie zaczął gwiazdorzyć i z przymrużeniem oka patrzy na te wszystkie bitwy. Każdy z nich traktuje to po prostu jako ekwiwalent dobrej imprezy i śmieje się do rozpuku z fanpage'u Głupio mi, kiedy moi znajomi fristajlują. Właśnie przez takie podejście nie rzuciłem jeszcze pisania o freestylu na rzecz, nie wiem, opowiadania o zachowaniach społecznych surykatek. Dlatego też wspierać będę inicjatywy takie jak WLW, gdzie wszystko odbywa się w przyjaznej atmosferze, bez jakiejkolwiek zawiści. Zobaczcie – nie tak dawno Konstruktor rozprawił się tam z Pueblosem. Poza pewnymi komentatorami na YouTube, nikt nie czuł się pokrzywdzony. Gdy jednak ten sam zawodnik wszedł podpity „na salony” i został zjedzony przez Filipa, publika chciała go rozszarpać. Czy była to właśnie profanacja owego sacrum? Nie pamiętam, co się liczy: skillsy, delivery, punchczy flow Z poczynaniami freestyle'owców na bieżąco jestem od roku 2007. Oprócz filmików z walk, WBW udostępniło po tej edycji również ich nagrania w formie plików mp3, toteż każdy z nas, ówczesnych gimbusów, katował dziewczyny na przerwach, zagłuszając naszymi telefonami ich Shakiry i Rihanny. Dwóch kolegów poszło nawet o krok dalej i urządziło bitwę wolnostylową w toalecie. Zmagania przerwał pan polonista, który co prawda nazwał chłopaków poetami, jednak bardzo wulgarnymi i śmierdzącymi papierosami. Mieli później obniżone zachowania i mistrzowskie pasy na tyłkach. Dlaczego przywołałem tę anegdotkę? Ażeby podkreślić to, jak duży wpływ miała na nas ta edycja, która przecież była wyjątkowa pod względem różnorodności. Każdy z naszej paczki miał zgrane na telefon co ciekawsze walki. Pamiętaliśmy je z pewnością lepiej od samych zawodników. Tak, Puoć, Twoje również. Sęk w tym, że ktoś, kogo przygoda z freestyle'em, nawet ta odbiorcza, rozpoczęła się od edycji, w której każdy z zawodników odznaczał się swoim niepowtarzalnym stylem, zawsze doszukiwać się będzie w bitwach tego, co zaskakujące. I tak było w tym 2007 roku – pojawił się Eskobar, który swoją osobowością zamiótł cały festiwal. Bo przecież nie skomplikowanymi punchami, to było już wtedy domeną Muflona. Oczywiście ktoś może powiedzieć, że przecież lata 2006-2008, to już okres zwycięstwa punchy nad wszystkimi innymi elementami wolnego stylu. Poza wyjątkiem, któremu na ksywkę dane było Eskobar, to Muflon dominował (zazwyczaj, przecież wiem) nad wszystkimi. Ale Muflon nie był przecież pozbawioną charakteru maszynką do klepania dwuznaczności, miał ten stand-up'owy sznyt. Z pewnością w konwencji roastowej mógłby sprawdzić się o wiele lepiej, niż się w niej sprawdził dotychczas. Liczy się show. Właśnie dlatego widząc Babinciego, który w prosty, ale zabawny sposób wchodzi w interakcję z publiką, przypominam sobie Muflona przełamującego piątą ścianę, gdy podczas walki z Ensonem na Bitwie o Mokotów pukał w szybkę kamery i zwracał się odbiorcy, który walkę zobaczy za kilka tygodni na LimTV. Albo Spinnerze, to nie jest w tej chwili istotne. Ważne jest to, że w tych momentach czuję, że freestyle mnie nie zawiódł. Podobnie gdy Jędrzej aktywizuje publikę na Pitosie albo Biały wykorzystuje ją przeciw naszemu śmieszkowi. Przecież to to samo, co zrobił Białas w 2009 w walce z Greenem. Pseudo też się prawie zgadza. Nie jest to wtórność, to jest umiejętność grania na sentymentach, a co za tym idzie – wywoływania emocji i wyprowadzania freestyle'u ze sfery chłodnych kalkulacji. To jest ta nie zdefiniowana w pełni sceniczność, która jak widać niejedno ma imię. Idąc tym tropem, zaraz doszedłbym do słynnego follow-upu i tego, jak niedobry ziomek Dolar sprzedał cały hip-hop za marne 300 srebrników, Czeski, jak ksywka wskazuje, reprezentował obcy kapitał, a Flint to... dopisz sobie dowolne wyzwisko, będzie pasować. Tylko zwyczajnie nie chce mi się już śmiać z tego, jak Związek Gimnazjalistów Polskich jednogłośnie wyraził swoją pogardę i zażenowanie. Zainteresowanych odsyłam w tym miejscu do drugiego śródrozdzialiku. Czucie i wiara silniej mówi do mnie, niż mędrca szkiełko i oko Teraz przechodzimy do niezwykle ważnej kwestii i polemicznej części artykułu. Czy osoba mająca styczność z bitwami wyłącznie za pośrednictwem Internetu ma prawo oceniać ich przebieg? Oczywiście, że tak i nie musi się to przecież wiązać ze skrupulatnym rozbijaniem ich na czynniki pierwsze. Rozumiem, co miał na myśli Puoć – mnie też bardzo nie podoba się to youtube'owe punktowanie poszczególnych wejść i niezgadzanie się z każdym werdyktem z zasady, tylko dlatego, że wydało go jury, ale jest też druga storna medalu – co z tymi bitwami, których widz obecny w klubie nie jest w stanie zrozumieć, bo zawodnicy zagłuszani są albo przez lokalnych patriotów, albo globalnych haterów? Znam kilka osób, które przyznały, że nie słyszały kompletnie nic z półfinałowych wejść Babinciego i dopiero nagrania dały im tę możliwość. Jestem pewien, że to nie jedyna taka sytuacja. To samo z zawodnikami, których teraz traktujemy jako legendarnych. Nie oszukujmy się, przykładowy fan wolnego stylu jest nie tylko dużo młodszy od Puocia, ale też ode mnie. Jutro ma próbną maturę, a w gorszym przypadku sprawdzian z wuefu. Gdyby nie mógł oceniać walk Te-Trisa, Dużego Pe czy Trzysia, myślałby, że freestyle wyglądał zawsze tak samo. Kto wie, jak by teraz reagował na sceniczne zagrywki raperów, gdyby nie te pamiętne walki krążące po sieci. W końcu przecież taki Pueblos, którego uwielbiamy za flow, styl i gestykulację, przyznawał w kawałku, że to nagrania rozbudziły w nim zajawkę. Nie neguję istnienia magii chwili i nie twierdzę, że w uczestnictwie w bitewnym amoku nie ma niczego niezwykłego. To oczywiste, że to wyjątkowe przeżycie. Zachęcam do chodzenia na bitwy i uważam, że żadna relacja tego nie zastąpi. Nie ma szans. Jednak jeżeli freestyle jest przede wszystkim dla ludzi w klubie, to przecież nie tylko dla nich. Wykluczmy na ten moment gigabajty napinaczy i załóżmy, że człowiek jest z natury dobry. Niektórym z tych dobrych ludzi brak czasu, środków albo po prostu mają na tyle inną osobowość, że nie do końca uśmiecha im się uczestniczyć w całym zamieszaniu. Wcale nie oznacza to, że nie są w stanie dokonywać interesujących i wnikliwych interpretacji wydarzeń w oparciu o materiały filmowe. Gwoli ścisłości: nie przywołuję tu typowej figury krytyka-malkontenta, raczej pełnego entuzjazmu kinomana. Osoby, o których mowa, kochać mogą freestyle na odległość jakże szczerą miłością platoniczną, a im dłużej będzie to uczucie niezaspokojone, tym piękniejsze powstawać będą peany na cześć obiektu zauroczenia. Wiem, co chciałeś przekazać Puociu i z większością myśli zgadzam się w stu procentach. Staję jednak niejako w obronie tych osób, które mogłyby poczuć się w pewien sposób wykluczone z prawa do wzięcia udziału w dyskusji ze względu na to, że zachowują od freestyle'u fizyczny dystans. Tak samo, jak nie powinniśmy rozbijać go na poszczególne elementy, które moglibyśmy wpisać do tabeli i po wciśnięciu klawisza enter w ułamku sekundy otrzymać zwycięzcę, tak samo nie powinniśmy ograniczać starć wolnostylowych do samej atmosfery panującej w klubie, ponieważ w ten sposób ja nie mógłbym powiedzieć nic o Twoim walkach, a Ty mógłbyś zanegować moje prawo do pisania o bitwach w ogóle. Układ krzywdzący zarówno dla nas obu, jak i całego świata. Porzućmy na chwilę nasze jednostkowe doświadczenia, niech to nie będzie dyskusja Jacka „Subiektywnie o rapie” Adamca z Michałem „Puociem” Płocińskim, tylko zdystansowanego obserwatora z czynnym uczestnikiem. Niby dzieli nas olbrzymia różnica doświadczenia, jednak w kluczowych kwestiach się zgadzamy. Tak więc mogę, (a raczej chcę) wierzyć, że wolnostylowy dialog międzypokoleniowy (jak również interdyscyplinarny) ma rację bytu, są ku temu liczne przesłanki. Kluczowe okaże się to, jak postąpią żołnierze na bitewnych frontach, o których losach tutaj debatujemy. Prawda ekranu Przyjrzyjmy się temu, jak owa postulowana przeze mnie i Puocia sceniczność wypada poza obrębami klubu, gdy raper oddzielony zostaje od odbiorcy ekranem monitora. Nadal sprawdzają się te same mechanizmy, które oddziałują z tak wielką siłą na osoby zebrane w lokalu. Tyle że jest to doświadczenie bardziej indywidualne, niż kolektywne – oglądający walkę nie przeżywa widowiska wraz z innymi, co nie zmienia faktu, że bierze pod uwagę reakcje osób widzianych na monitorze. Wiem, że to w dużej mierze kwestia fachowości nagrań i nagłośnienia, ale darujmy sobie teorię spiskową o nagminnym wyciszaniu publiki. Przez to, co zaraz zasugeruję, z pewnością wiele osób nazwie mnie mordercą zajawki, ale trudno, piszę przecież o hip-hopie, w którym oskarża się wszystkich o wszystko. Oglądanie walk przed monitorem ma dla wielu również swój elitarny wymiar. W końcu przypatrujący się zmaganiom gladiatorów możesz się poczuć jak siedzący w loży konsul, a nie jak miażdżony przez tłum obywatel cesarstwa. Odrobina luksusu za cenę abonamentu za Internet. Nie każdy chce mieć wpływ na zmagania. Ja nie chcę, ja doceniam komfort i umywam ręce. Zawodnicy się z tym liczą. Wchodząc na scenę godzą się z faktem, że zostają osobami medialnymi i ich walki będą oceniane przez kilkadziesiąt tysięcy anonimowych osób z Internetu, które napędzą ich hype. To nie cypher na ławce pod blokiem, to XXI wiek. Pora na wstawkę humorystyczną: istnieje jeszcze kwestia „świeżości umysłu”, z którą podchodzi się do zmagań zawodników. Nie jestem przecież jedynym, który będąc kiedyś na bitwie, zapamiętał z niej wyłącznie preelimki. Nie wiem jak bardzo wdzięczni są zawodnicy za doping na zerwanym filmie, myślę jednak, że nie do końca to kryje się pod enigmatycznym, ale jakże dumnym, określeniem o nazwie świadomy słuchacz. Koniec żartów.Teraz, skoro już wcieliłem się w rolę adwokata diabła, pokażę, że te czynniki sceniczne (takie jak charyzma, spontaniczność, „błysk”) porywające ludzi w klubie, działają nie dość, że na osoby, które nie chodzą na bitwy, to mało tego – freestyle widziały co najwyżej w 8 mili. W tym celu przeprowadziłem doświadczenie: pokazałem mojej przyjaciółce walki Filipka, Szydercy i Pejtera. Uśmiechnęła się i przyznała, że to niezwykle inteligentni i pewni siebie goście. Nie rozumiała jednak, skąd nagle w ich tekstach pojawiają się wzmianki o politykach, raperach, mitologii, jak się to ma do tego konkretnego starcia. Gdzie Rzym, gdzie Krym? Następnie pokazałem jej występy Eskobara z Bitwy o Pitos. I to było to. Spontaniczne odpowiedzi, proste teksty nawiązujące do wejść swoich przeciwników, umiejętność porwania tłumu. Do czerpania satysfakcji z jego rapu nie było potrzebne rozeznanie w polskim freestyle'u, rozumienie rapowych inside joke'ów. To jest właśnie ta charyzma sceniczna, która nie ogranicza się do wpływu na obecnych na imprezie zajawkowiczów. Ten show, który wykracza poza ramy hip-hopu, to jest istota sceniczności. Wróćmy do przyjaciółki – ona poczuła to tu i teraz, oglądając nagranie w domowym zaciszu, ale gdyby była wtedy na miejscu wydarzenia, jedyne, czego by doświadczyła, to skrępowanie, bo to przecież nie jej idol, nie jej cyrk. Zanim posypią się lawiny hate'ów za atak na idoli, którym rzekomo bym coś ujmował, pragnę nadmienić, że powyższy fragment nie jest próbą wartościowania. To tak, jakbyśmy porównali Level up 7 Laika z Tripem Quebonafide. Z tego pierwszego numeru wyciągniesz niewiele, jeżeli nie znasz rapowych realiów. Tym drugim możesz się cieszyć, nawet jeżeli to pierwszy kawałek hip-hopowy, jaki dane ci było słyszeć. Jeżeli się uprzesz, to pewnie napiszesz, że jeden z tych wykonawców jest wackiem i w ten sposób będziesz chciał udowodnić moje złe intencje. Ale to mylny trop, nie idź tą drogą. Nie będę ukrywał, że tekst ten jest inspirowany nie tylko własnymi spostrzeżeniami, ale też stosunkowo niedawno opublikowanym felietonem Michała "Puocia" Płocińskiego. Jego artykuł to jedna z najbardziej rzetelnych wypowiedzi na temat bitewnego freestyle'u, a z pewnością ta najlepiej skonstruowana. Samo w sobie stwierdzenie to nie jest niestety żadnym wyróżnieniem, bo konkurencja praktycznie nie istnieje. Niemniej Puoć w przystępny sposób opisał współczesne starcie freestyle'owych pokoleń, które ja przyrównuję do dziewiętnastowiecznego sporu klasyków z romantykami. Tyle że tym razem to reprezentowani przez pokolenie Puocia klasycyści apelują o różnorodność i odbicie się od obowiązujących form, a romantycy chcą ujednolicenia, czyli po prostu wepchnięcia całego freestyle'u do szufladki z napisem panczlajn.

Michał mimowolnie doprowadził do jeszcze jednego pęknięcia w środowisku – podzielił fanów improwizowanych starć na tych, którzy zgadzają się z jego tezami, tylko nie chciało im się wypowiadać i na tych, którzy tl:dr (lol).

Mimo tego, że na ogół propsujemy się z Puociem nawzajem i zgadzamy w wielu kwestiach, to siłą rzeczy nasze wypowiedzi będą się od siebie różniły. U niego widać ten dziennikarski szlif, zatem jego tekst jest bardziej spójny. Mój jest pełen dygresji, ale słuchacie przecież freestyle'u, więc już nic nie powinno was dziwić. W grę wchodzi również różnica wieku: jestem co prawda o kilka lat starszy od większości aktywnych zawodników, jednak od Puocia starszy jest już tylko Wujek. I trzecie, najważniejsze – Puoć był trzykrotnym finalistą WBW i pewnie nie raz wygrał jakąś Bitwę o Manowce, do tego przez jakiś czas był mentorem waszego ukochanego Muflona. Ja natomiast jestem tylko słuchaczem i do tego głównie youtube'owym. Freestyle'owałem podobno raz, ale następnego poranka obudziłem się z potężnym bólem głowy i jeszcze silniejszymi wyrzutami sumienia. Tej nieszczęsnej niedzieli o mdłości przyprawiał mnie dochodzący zza ściany odgłos tłuczenia kotletów, który swą miarowością przywodził na myśl hip-hopowy podkład. Ta jednorazowa przygoda z wolnym słowem wystarczyła mi w zupełności.

 

Król punchline'ów i jego poddani

Pragnę zaznaczyć, że nie mam nic do punchlinerów. Ja im zazdroszczę. Gdybym był tak błyskotliwy i pamiętliwy, byłbym już na tyle bogaty, że mógłbym sfinansować zamach stanu w jakimś małym państwie Trzeciego Świata, po czym zostać tam jednowładcą i nakazać wszystkim porozumiewać się wierszem. Bez bitu, żeby było bardziej patetycznie. Zamiast tego piszę teksty pro publico bono i wykłócam się w komentarzach. Więc serio, chłopaki, czy na pewno rap jest tym, czym chcecie się zajmować? A może jednak sukces?

Piję za to (z nieopamiętaniem Chyry) do wszystkich tych, którzy traktują ten performance tak poważnie, jak niegdyś Pezet muzykę. Serio myślicie, że w domu wasz idol bije swoją kobietę punchem w twarz za to, że odpowiedziała nie na temat? Nie bez powodu istnieje takie określenie, jak proza życia.

W mufloniastej audycji któryś z chłopaków (Ematei, Puoć albo właśnie Muflon) mówił o narastającym kulcie zawodników, którzy teraz stają się dla swoich fanów obiektem modłów. Na szczęście żaden z freestyle'owców, których znam, nie zaczął gwiazdorzyć i z przymrużeniem oka patrzy na te wszystkie bitwy. Każdy z nich traktuje to po prostu jako ekwiwalent dobrej imprezy i śmieje się do rozpuku z fanpage'u Głupio mi, kiedy moi znajomi fristajlują. Właśnie przez takie podejście nie rzuciłem jeszcze pisania o freestylu na rzecz, nie wiem, opowiadania o zachowaniach społecznych surykatek. Dlatego też wspierać będę inicjatywy takie jak WLW, gdzie wszystko odbywa się w przyjaznej atmosferze, bez jakiejkolwiek zawiści. Zobaczcie – nie tak dawno Konstruktor rozprawił się tam z Pueblosem. Poza pewnymi komentatorami na YouTube, nikt nie czuł się pokrzywdzony. Gdy jednak ten sam zawodnik wszedł podpity „na salony” i został zjedzony przez Filipa, publika chciała go rozszarpać. Czy była to właśnie profanacja owego sacrum?

 

Nie pamiętam, co się liczy: skillsy, delivery, punchczy flow

Z poczynaniami freestyle'owców na bieżąco jestem od roku 2007. Oprócz filmików z walk, WBW udostępniło po tej edycji również ich nagrania w formie plików mp3, toteż każdy z nas, ówczesnych gimbusów, katował dziewczyny na przerwach, zagłuszając naszymi telefonami ich Shakiry i Rihanny. Dwóch kolegów poszło nawet o krok dalej i urządziło bitwę wolnostylową w toalecie. Zmagania przerwał pan polonista, który co prawda nazwał chłopaków poetami, jednak bardzo wulgarnymi i śmierdzącymi papierosami. Mieli później obniżone zachowania i mistrzowskie pasy na tyłkach.

Dlaczego przywołałem tę anegdotkę? Ażeby podkreślić to, jak duży wpływ miała na nas ta edycja, która przecież była wyjątkowa pod względem różnorodności. Każdy z naszej paczki miał zgrane na telefon co ciekawsze walki. Pamiętaliśmy je z pewnością lepiej od samych zawodników. Tak, Puoć, Twoje również. Sęk w tym, że ktoś, kogo przygoda z freestyle'em, nawet ta odbiorcza, rozpoczęła się od edycji, w której każdy z zawodników odznaczał się swoim niepowtarzalnym stylem, zawsze doszukiwać się będzie w bitwach tego, co zaskakujące. I tak było w tym 2007 roku – pojawił się Eskobar, który swoją osobowością zamiótł cały festiwal. Bo przecież nie skomplikowanymi punchami, to było już wtedy domeną Muflona.

Oczywiście ktoś może powiedzieć, że przecież lata 2006-2008, to już okres zwycięstwa punchy nad wszystkimi innymi elementami wolnego stylu. Poza wyjątkiem, któremu na ksywkę dane było Eskobar, to Muflon dominował (zazwyczaj, przecież wiem) nad wszystkimi. Ale Muflon nie był przecież pozbawioną charakteru maszynką do klepania dwuznaczności, miał ten stand-up'owy sznyt. Z pewnością w konwencji roastowej mógłby sprawdzić się o wiele lepiej, niż się w niej sprawdził dotychczas. Liczy się show. Właśnie dlatego widząc Babinciego, który w prosty, ale zabawny sposób wchodzi w interakcję z publiką, przypominam sobie Muflona przełamującego piątą ścianę, gdy podczas walki z Ensonem na Bitwie o Mokotów pukał w szybkę kamery i zwracał się odbiorcy, który walkę zobaczy za kilka tygodni na LimTV. Albo Spinnerze, to nie jest w tej chwili istotne. Ważne jest to, że w tych momentach czuję, że freestyle mnie nie zawiódł. Podobnie gdy Jędrzej aktywizuje publikę na Pitosie albo Biały wykorzystuje ją przeciw naszemu śmieszkowi. Przecież to to samo, co zrobił Białas w 2009 w walce z Greenem. Pseudo też się prawie zgadza. Nie jest to wtórność, to jest umiejętność grania na sentymentach, a co za tym idzie – wywoływania emocji i wyprowadzania freestyle'u ze sfery chłodnych kalkulacji. To jest ta nie zdefiniowana w pełni sceniczność, która jak widać niejedno ma imię.

Idąc tym tropem, zaraz doszedłbym do słynnego follow-upu i tego, jak niedobry ziomek Dolar sprzedał cały hip-hop za marne 300 srebrników, Czeski, jak ksywka wskazuje, reprezentował obcy kapitał, a Flint to... dopisz sobie dowolne wyzwisko, będzie pasować. Tylko zwyczajnie nie chce mi się już śmiać z tego, jak Związek Gimnazjalistów Polskich jednogłośnie wyraził swoją pogardę i zażenowanie. Zainteresowanych odsyłam w tym miejscu do drugiego śródrozdzialiku.

 

Czucie i wiara silniej mówi do mnie, niż mędrca szkiełko i oko

Teraz przechodzimy do niezwykle ważnej kwestii i polemicznej części artykułu. Czy osoba mająca styczność z bitwami wyłącznie za pośrednictwem Internetu ma prawo oceniać ich przebieg? Oczywiście, że tak i nie musi się to przecież wiązać ze skrupulatnym rozbijaniem ich na czynniki pierwsze. Rozumiem, co miał na myśli Puoć – mnie też bardzo nie podoba się to youtube'owe punktowanie poszczególnych wejść i niezgadzanie się z każdym werdyktem z zasady, tylko dlatego, że wydało go jury, ale jest też druga storna medalu – co z tymi bitwami, których widz obecny w klubie nie jest w stanie zrozumieć, bo zawodnicy zagłuszani są albo przez lokalnych patriotów, albo globalnych haterów? Znam kilka osób, które przyznały, że nie słyszały kompletnie nic z półfinałowych wejść Babinciego i dopiero nagrania dały im tę możliwość. Jestem pewien, że to nie jedyna taka sytuacja.

To samo z zawodnikami, których teraz traktujemy jako legendarnych. Nie oszukujmy się, przykładowy fan wolnego stylu jest nie tylko dużo młodszy od Puocia, ale też ode mnie. Jutro ma próbną maturę, a w gorszym przypadku sprawdzian z wuefu. Gdyby nie mógł oceniać walk Te-Trisa, Dużego Pe czy Trzysia, myślałby, że freestyle wyglądał zawsze tak samo. Kto wie, jak by teraz reagował na sceniczne zagrywki raperów, gdyby nie te pamiętne walki krążące po sieci. W końcu przecież taki Pueblos, którego uwielbiamy za flow, styl i gestykulację, przyznawał w kawałku, że to nagrania rozbudziły w nim zajawkę.

Nie neguję istnienia magii chwili i nie twierdzę, że w uczestnictwie w bitewnym amoku nie ma niczego niezwykłego. To oczywiste, że to wyjątkowe przeżycie. Zachęcam do chodzenia na bitwy i uważam, że żadna relacja tego nie zastąpi. Nie ma szans. Jednak jeżeli freestyle jest przede wszystkim dla ludzi w klubie, to przecież nie tylko dla nich. Wykluczmy na ten moment gigabajty napinaczy i załóżmy, że człowiek jest z natury dobry. Niektórym z tych dobrych ludzi brak czasu, środków albo po prostu mają na tyle inną osobowość, że nie do końca uśmiecha im się uczestniczyć w całym zamieszaniu. Wcale nie oznacza to, że nie są w stanie dokonywać interesujących i wnikliwych interpretacji wydarzeń w oparciu o materiały filmowe. Gwoli ścisłości: nie przywołuję tu typowej figury krytyka-malkontenta, raczej pełnego entuzjazmu kinomana. Osoby, o których mowa, kochać mogą freestyle na odległość jakże szczerą miłością platoniczną, a im dłużej będzie to uczucie niezaspokojone, tym piękniejsze powstawać będą peany na cześć obiektu zauroczenia.

Wiem, co chciałeś przekazać Puociu i z większością myśli zgadzam się w stu procentach. Staję jednak niejako w obronie tych osób, które mogłyby poczuć się w pewien sposób wykluczone z prawa do wzięcia udziału w dyskusji ze względu na to, że zachowują od freestyle'u fizyczny dystans. Tak samo, jak nie powinniśmy rozbijać go na poszczególne elementy, które moglibyśmy wpisać do tabeli i po wciśnięciu klawisza enter w ułamku sekundy otrzymać zwycięzcę, tak samo nie powinniśmy ograniczać starć wolnostylowych do samej atmosfery panującej w klubie, ponieważ w ten sposób ja nie mógłbym powiedzieć nic o Twoim walkach, a Ty mógłbyś zanegować moje prawo do pisania o bitwach w ogóle. Układ krzywdzący zarówno dla nas obu, jak i całego świata.

Porzućmy na chwilę nasze jednostkowe doświadczenia, niech to nie będzie dyskusja Jacka „Subiektywnie o rapie” Adamca z Michałem „Puociem” Płocińskim, tylko zdystansowanego obserwatora z czynnym uczestnikiem. Niby dzieli nas olbrzymia różnica doświadczenia, jednak w kluczowych kwestiach się zgadzamy. Tak więc mogę, (a raczej chcę) wierzyć, że wolnostylowy dialog międzypokoleniowy (jak również interdyscyplinarny) ma rację bytu, są ku temu liczne przesłanki. Kluczowe okaże się to, jak postąpią żołnierze na bitewnych frontach, o których losach tutaj debatujemy.

 

Prawda ekranu

Przyjrzyjmy się temu, jak owa postulowana przeze mnie i Puocia sceniczność wypada poza obrębami klubu, gdy raper oddzielony zostaje od odbiorcy ekranem monitora. Nadal sprawdzają się te same mechanizmy, które oddziałują z tak wielką siłą na osoby zebrane w lokalu. Tyle że jest to doświadczenie bardziej indywidualne, niż kolektywne – oglądający walkę nie przeżywa widowiska wraz z innymi, co nie zmienia faktu, że bierze pod uwagę reakcje osób widzianych na monitorze. Wiem, że to w dużej mierze kwestia fachowości nagrań i nagłośnienia, ale darujmy sobie teorię spiskową o nagminnym wyciszaniu publiki.

Przez to, co zaraz zasugeruję, z pewnością wiele osób nazwie mnie mordercą zajawki, ale trudno, piszę przecież o hip-hopie, w którym oskarża się wszystkich o wszystko. Oglądanie walk przed monitorem ma dla wielu również swój elitarny wymiar. W końcu przypatrujący się zmaganiom gladiatorów możesz się poczuć jak siedzący w loży konsul, a nie jak miażdżony przez tłum obywatel cesarstwa. Odrobina luksusu za cenę abonamentu za Internet. Nie każdy chce mieć wpływ na zmagania. Ja nie chcę, ja doceniam komfort i umywam ręce. Zawodnicy się z tym liczą. Wchodząc na scenę godzą się z faktem, że zostają osobami medialnymi i ich walki będą oceniane przez kilkadziesiąt tysięcy anonimowych osób z Internetu, które napędzą ich hype. To nie cypher na ławce pod blokiem, to XXI wiek.

Pora na wstawkę humorystyczną: istnieje jeszcze kwestia „świeżości umysłu”, z którą podchodzi się do zmagań zawodników. Nie jestem przecież jedynym, który będąc kiedyś na bitwie, zapamiętał z niej wyłącznie preelimki. Nie wiem jak bardzo wdzięczni są zawodnicy za doping na zerwanym filmie, myślę jednak, że nie do końca to kryje się pod enigmatycznym, ale jakże dumnym, określeniem o nazwie świadomy słuchacz. Koniec żartów.

Teraz, skoro już wcieliłem się w rolę adwokata diabła, pokażę, że te czynniki sceniczne (takie jak charyzma, spontaniczność, „błysk”) porywające ludzi w klubie, działają nie dość, że na osoby, które nie chodzą na bitwy, to mało tego – freestyle widziały co najwyżej w 8 mili. W tym celu przeprowadziłem doświadczenie: pokazałem mojej przyjaciółce walki Filipka, Szydercy i Pejtera. Uśmiechnęła się i przyznała, że to niezwykle inteligentni i pewni siebie goście. Nie rozumiała jednak, skąd nagle w ich tekstach pojawiają się wzmianki o politykach, raperach, mitologii, jak się to ma do tego konkretnego starcia. Gdzie Rzym, gdzie Krym? Następnie pokazałem jej występy Eskobara z Bitwy o Pitos. I to było to. Spontaniczne odpowiedzi, proste teksty nawiązujące do wejść swoich przeciwników, umiejętność porwania tłumu. Do czerpania satysfakcji z jego rapu nie było potrzebne rozeznanie w polskim freestyle'u, rozumienie rapowych inside joke'ów. To jest właśnie ta charyzma sceniczna, która nie ogranicza się do wpływu na obecnych na imprezie zajawkowiczów. Ten show, który wykracza poza ramy hip-hopu, to jest istota sceniczności. Wróćmy do przyjaciółki – ona poczuła to tu i teraz, oglądając nagranie w domowym zaciszu, ale gdyby była wtedy na miejscu wydarzenia, jedyne, czego by doświadczyła, to skrępowanie, bo to przecież nie jej idol, nie jej cyrk.

Zanim posypią się lawiny hate'ów za atak na idoli, którym rzekomo bym coś ujmował, pragnę nadmienić, że powyższy fragment nie jest próbą wartościowania. To tak, jakbyśmy porównali Level up 7 Laika z Tripem Quebonafide. Z tego pierwszego numeru wyciągniesz niewiele, jeżeli nie znasz rapowych realiów. Tym drugim możesz się cieszyć, nawet jeżeli to pierwszy kawałek hip-hopowy, jaki dane ci było słyszeć. Jeżeli się uprzesz, to pewnie napiszesz, że jeden z tych wykonawców jest wackiem i w ten sposób będziesz chciał udowodnić moje złe intencje. Ale to mylny trop, nie idź tą drogą.

]]>
Sweet Home Bielsko-Biała - teledyskhttps://popkiller.kingapp.pl/2016-01-04,sweet-home-bielsko-biala-teledyskhttps://popkiller.kingapp.pl/2016-01-04,sweet-home-bielsko-biala-teledyskJanuary 3, 2016, 6:43 pmKrystian Krupiński„Sweet Home Bielsko-Biała” powstał z zamysłem opowiedzenia istotnych kwestii nt. miasta Bielsko-Biała i regionu przez czołowych reprezentantów rapu w regionie. Całość tworzą trzy połączone ze sobą numery na bitach o różnej stylistyce. Raperom zostały przydzielone dzielnice, regiony, z których pochodzą. Połączenia nowego brzmienia z klasycznymi bębnami dokonało trzech producentów, szesnastu raperów oraz czterech DJ-ów. Za stronę muzyczną odpowiadają Michos NCB, Señor Fresh, Młody/Heavy Mental. Całość nagrana oraz zmixowana w 3/4 UGDS. Za realizację projektu odpowiadają: Majty Majk, I Love BB, 3/4 UGDS, Presto Studio oraz Camcraft Studio. Wokal: Majty Majk, Staf, Pueblos, Wicher, Sonar NCB, LU, Igrekzet, Adecki, Młody/ Heavy Mental, Uszer, Cooks, Diament, JHN, Beerte, Michos NCB, Głuchy NCB.„Sweet Home Bielsko-Biała” powstał z zamysłem opowiedzenia istotnych kwestii nt. miasta Bielsko-Biała i regionu przez czołowych reprezentantów rapu w regionie. Całość tworzą trzy połączone ze sobą numery na bitach o różnej stylistyce. Raperom zostały przydzielone dzielnice, regiony, z których pochodzą. Połączenia nowego brzmienia z klasycznymi bębnami dokonało trzech producentów, szesnastu raperów oraz czterech DJ-ów. Za stronę muzyczną odpowiadają Michos NCB, Señor Fresh, Młody/Heavy Mental. Całość nagrana oraz zmixowana w 3/4 UGDS. Za realizację projektu odpowiadają: Majty Majk, I Love BB, 3/4 UGDS, Presto Studio oraz Camcraft Studio. Wokal: Majty Majk, Staf, Pueblos, Wicher, Sonar NCB, LU, Igrekzet, Adecki, Młody/ Heavy Mental, Uszer, Cooks, Diament, JHN, Beerte, Michos NCB, Głuchy NCB.

]]>
Freestyle'owi Freshmeni 2015 - podsumowanie rokuhttps://popkiller.kingapp.pl/2016-01-03,freestyleowi-freshmeni-2015-podsumowanie-rokuhttps://popkiller.kingapp.pl/2016-01-03,freestyleowi-freshmeni-2015-podsumowanie-rokuJanuary 4, 2016, 9:15 amJacek AdamiecNasz ukochany freestyle – dla jednych błysk geniuszu i szelest papieru, dla drugich tylko niedopracowana i naiwna forma rapu. Niezależnie od naszego stosunku do tej formy zabawy, styl wolny na rodzimym podwórku ma się dobrze i co rusz wydaje na świat kolejnych swoich oratorów. Nieustannie pojawiają się entuzjastyczne nowe twarze, a stare tracą wiarę w sens całego przedsięwzięcia i w konflikcie priorytetów między zajawką i życiem wybierają to drugie. Zanim jednak zajmiemy się tymi optymistami, warto przypomnieć sobie w kilku zdaniach, co ostatnie dwanaście miesięcy miało nam do zaoferowania, również ze strony tych, którzy posłuchali głosu rozsądku.O tym, że freestyle'owy rok 2015 należał do Edzia i Filipka, pisać wiele więcej nie trzeba. Ten pierwszy zdobył po raz drugi pas mistrzowski WBW i powtórzył, a nawet przebił dokonania Muflona (który też był dwukrotnym mistrzem, jednak nie jak Edzio dwukrotnie z rzędu), oprócz tego wygrał między innymi świetnie obstawione Bitwy o Stocznię i Wrocław. Filipek natomiast zakończył wolnostylową karierę nie zdobywszy upragnionego tytułu, jednakże przez niemalże cały rok był na ustach wszystkich osób traktujących te zawody poważnie: Bitwa o Pitos, wygrana Bitwa o Ząbkowską, zniszczenie TomBa na jego własne życzenie, w końcu świetny występ na WBS i niezliczona liczba półfinałów.Duży progress w stosunku do roku poprzedniego zaliczyli pozostali ubiegłoroczni finaliści WBW, czyli Oset, Pejter, Jędrzej, Pueblos, Biały i Gml. O ile część z nich odnosiła sukcesy na mniej znanych bitwach, to na tych najważniejszych nie szło im tak dobrze, jak byśmy mogli się tego spodziewać. W skrócie – walczyli jak lwy, ale padali jak muchy. Tylko Pejterowi udało się poprawić ubiegłoroczny wynik na Wielkiej Bitwie Warszawskiej, której został wicemistrzem.Rok 2015 to również wielki powrót, epizodyczny co prawda, ale zawsze powrót, na areny starej gwardii: Dolar udowodnił, że mimo kryzysu dalej jest w cenie (nie chodzi o jurorowanie, śmieszki), Esko, jak to Esko, przypomniał czym jest charyzma sceniczna, Sosen i Kopek przekonali samych siebie, że jeszcze coś rymują. Kolejny powrót zaliczył WSZ, który mogąc być ojcem młodszych zawodników, postanowił wskrzesić freestyle uskuteczniany na przełomie wieków. Szyderca i Feranzo, czyli zawodnicy pozostający jeszcze w naszej świeższej pamięci, potwierdzili natomiast, że gdyby im się bardziej chciało, to by więcej mogli.Długo zastanawiałem się, jak napisać o freestyle'u w sposób wpisujący się w popkillerową konwencję. O problemach związanych z zaczynaniem wspominał kiedyś Mr. Nice i muszę przyznać mu rację. Porzuciłem myśl o tworzeniu rankingu zawodników roku, ponieważ dla zaspokojenia własnej potrzeby opiniotwórczej napisać musiałbym, że najlepsze, co spotkało polski freestyle to Eskobar. Domyślam się, że zaowocowałoby to masą złośliwych komentarzy, dlatego wybrałem rozwiązanie istnie popkillerowe – ranking wolnostylowych freshmanów, świeżych albo odświeżonych twarzy sceny. To takie Młode Wilki w wersji freestylowej, parafrazując w dość swobodny sposób słowa Muflona. A co oni potrafią, ci młodzi wilcy? A no wymyślać na poczekaniu rapowy content (to powiedziałby Optymista; Sceptyk zaznaczyłby, że to raczej kwestia nienagannej pamięci). Szanowni Państwo, prezentuję freshmenów roku 2015! Nie, nie wiąże się to z żadną gratyfikacją ani z możliwością nagrania profesjonalnego klipu. Z niczym się to nie wiąże. Pozostaje jednak to bezcenne uczucie, gdy Jakiś Koleś z Internetu wirtualnie poklepuje po plecach, szepcząc: zagrałeś to zuchu.I nie oszukujmy się, gdyby chłopakom zależało na jakichkolwiek korzyściach materialnych, zamiast pisać wiersze, zajęliby się uczciwą pracą. It’s all about respect.Pierwszym wyróżnionym zostaje Bober, który odnalazł złoty środek. Uwielbiany przez antyfanów Filipka za odstrzelenie go w elimkach, szanowany przez jego sajko za bycie przez niego odstrzelonym nieco później Bober to postać antytragiczna – czegokolwiek nie zrobi, wychodzi mu to na dobre i zyskuje nowych fanów. Zwyciężył Bitwę o Twierdzę, na której dorobił się więcej niż Edzio na trzech finałach WBW, z których wygrał dwa. Bober to twarz świeża, sympatyczna i przyozdobiona niewielką bródką świadczącą o rapowej mądrości. Bardzo dobrze się zapowiada, szczególnie na bitwach. Jednakże o ile na nich zazwyczaj ma coś ciekawego do powiedzenia, to pytany o nowy Level milczał jak zaklęty.Asem numer dwa jest Ryba. O ile jego ksywa wskazuje na upodobanie do środowiska wodnego w stopniu znacznie większym niż naszego pierwszego laureata, to z płynięciem nasz Rybak jeszcze zbyt wiele wspólnego nie ma. To nic, patrząc na to, że pożera przeciwników jak wyposzczony rekin. Jak ryba w wodzie czuje się w dogrywkach bez bitu. Po fakcie łatwo powiedzieć, że wierzyło się w niego od początku, jednakże muszę napisać, iż byłem pewien, że namiesza w finale. Nie myślałem tylko, że już w najbliższym... Ości zostały rzucone znaczenie wcześniej, niż się spodziewałem. Z biegiem czasu coraz mniej ekscytują mnie zabójcze panczlajny, jednak Ryba z pewnością jest jednym z moich ulubieńców w tej mało wdzięcznej dziedzinie.Trzecie miejsce na liście, podobnie jak w eliminacjach gdańskich, zajmuje Kaz. Najciekawsze flow WBW 2015 – wygrał w tej kategorii z Dejwidem, po tym jak ten zaczął przyspieszać. Taki Jesse Pinkman z Działdowa, tylko bystrzejszy. Świetnie bawi się na bitwach, klepie przeciwników po plecach, aby wykrztusili dobre punche. Nawet, jeżeli przez to ostatecznie przegrywa. Kaza koniecznie chcę słyszeć częściej, bo potencjał ma olbrzymi. Jeżeli czyta to jakiś jego znajomy, to niech ciśnie go, żeby startował, gdzie popadnie, a najlepiej tam, gdzie zapowiedziano jakąś profesjonalną ekipę nagrywającą walki. Miluto koleś, przez którego na cypherze dostaniecie mandat za zakłócanie ciszy nocnej. I to z wykrzyknikiem. Jak celnie zauważył Puoć w Rap Sesji, jego problemem są zbyt przekombinowane wersy. Odbywa się to z korzyścią dla szarych komórek osób oglądających walki na YouTube, jednak ze stratą dla samego rapera, ponieważ wielokroć zarówno publika, jak i jurorzy w ferworze walki nie mają czasu rozwiązać zagadki przed wydaniem werdyktu. Milu w swoim stylu nawijania przypomina Konrada z dawnych lat, co nie jest w żadnym przypadku zarzutem, a raczej wyrazem uznania. Niech tylko przestanie tak krzyczeć, aczkolwiek powinniśmy być wyrozumiali – wszak młodość to okres buntu, a ze wszystkich finalistów WBW 2015 to Milu był tym najmłodszym.Na koniec zostawiłem sobie postać najbardziej kontrowersyjną, wzbudzającą zarówno fale nienawiści jak i morze miłości. To drugie dotyczy w szczególności osób przez niego zarażonych. Babinci, twarz niekoniecznie nowa, jednak w obecnej formie dopiero teraz przez nas poznana. Gość chciał po prostu ponawijać i dobrze się bawić, a doprowadził do rozpadu sceny freestyle'owej w Polsce. Popracować musi nad dykcją, bo zdarza mu się zabełkotać coś bez sensu, ale jego nieszablonowe podejście do wolnostylowego rzemiosła i umiejętność interakcji z publiką z pewnością kwalifikują go do grona wyróżnionych freshmanów. Babinci pokazał, że można do tego wszystkiego podejść zupełnie inaczej i sprawić mnóstwo problemów najbardziej utytułowanym przeciwnikom.Dlaczego akurat pięciu wyróżnionych? Bo pięć to magiczna freestyle'owa liczba wykrzykiwana przez prowadzących na niemalże każdej bitwie, nie oznaczająca bynajmniej oceny końcowej za występ. Ale to nie wszystko – w naszej Wielkiej Grze o Nic wręczam również honorowe wyróżnienia dla zawodników, którzy coś w 2015 roku pokazali, ale nie zabłysnęli aż tak, jak wyżej wymieniona piątka: tak więc warte odnotowania były między innymi występy Bucziego i Przemka w kategorii Trzeba było zostać piłkarzem, Yowee'ego, któremu brakuje płynności w rapowaniu, ale zaskakiwał nas doskonałymi panczlajnami, Milana, któremu na WBW nie poszło, lecz na Bitwie o Ząbkowską pokazał, że coś w nim drzemie, Murzyna, za progres czy cokolwiek, Radziasa i Toczka, za wyrównane i solidne starcia na elimkach WBW i Aliasa Blekaut'a, bo chociaż ja o nim nic nie wiem, to koledzy mówili, że jest dobry. Rok 2015 był ciekawym okresem dla freestyle'u, a nawet jeżeli tak nie było, to przez ludzką skłonność do gloryfikowania przeszłości będziemy tak mówić za jakiś czas. Młodzież zachwyci się nagromadzeniem punchline'ów, starsi natomiast uronią łezkę wzruszenia słuchając takiego Dolara czy właśnie Babinciego. Na potępienie zasługuje ten cały internetowy shitstorm powstały po finale WBW, przez który mogłoby się wydawać, że idzie o coś istotnego. Niestety, mimo najszczerszych chęci zawodników, freestyle nadal pozostanie tylko festiwalem piosenki improwizowanej, na którym chyba nikt nie potrafi śpiewać. Dwóch gości wyzywa się na scenie, a później spotyka i nagrywa wspólny kawałek. Czy warto prowadzić o to wojny? Potraktujmy to jako zabawę oraz ciekawe widowisko i pozbywszy się całego jadu czerpmy radość z sukcesów naszych ulubieńców.Fotografia z profilu facebook'owego Rap Sesji.Nasz ukochany freestyle – dla jednych błysk geniuszu i szelest papieru, dla drugich tylko niedopracowana i naiwna forma rapu. Niezależnie od naszego stosunku do tej formy zabawy, styl wolny na rodzimym podwórku ma się dobrze i co rusz wydaje na świat kolejnych swoich oratorów. Nieustannie pojawiają się entuzjastyczne nowe twarze, a stare tracą wiarę w sens całego przedsięwzięcia i w konflikcie priorytetów między zajawką i życiem wybierają to drugie. Zanim jednak zajmiemy się tymi optymistami, warto przypomnieć sobie w kilku zdaniach, co ostatnie dwanaście miesięcy miało nam do zaoferowania, również ze strony tych, którzy posłuchali głosu rozsądku.

O tym, że freestyle'owy rok 2015 należał do Edzia i Filipka, pisać wiele więcej nie trzeba. Ten pierwszy zdobył po raz drugi pas mistrzowski WBW i powtórzył, a nawet przebił dokonania Muflona (który też był dwukrotnym mistrzem, jednak nie jak Edzio dwukrotnie z rzędu), oprócz tego wygrał między innymi świetnie obstawione Bitwy o Stocznię i Wrocław. Filipek natomiast zakończył wolnostylową karierę nie zdobywszy upragnionego tytułu, jednakże przez niemalże cały rok był na ustach wszystkich osób traktujących te zawody poważnie: Bitwa o Pitos, wygrana Bitwa o Ząbkowską, zniszczenie TomBa na jego własne życzenie, w końcu świetny występ na WBS i niezliczona liczba półfinałów.

Duży progress w stosunku do roku poprzedniego zaliczyli pozostali ubiegłoroczni finaliści WBW, czyli Oset, Pejter, Jędrzej, Pueblos, Biały i Gml. O ile część z nich odnosiła sukcesy na mniej znanych bitwach, to na tych najważniejszych nie szło im tak dobrze, jak byśmy mogli się tego spodziewać. W skrócie – walczyli jak lwy, ale padali jak muchy. Tylko Pejterowi udało się poprawić ubiegłoroczny wynik na Wielkiej Bitwie Warszawskiej, której został wicemistrzem.

Rok 2015 to również wielki powrót, epizodyczny co prawda, ale zawsze powrót, na areny starej gwardii: Dolar udowodnił, że mimo kryzysu dalej jest w cenie (nie chodzi o jurorowanie, śmieszki), Esko, jak to Esko, przypomniał czym jest charyzma sceniczna, Sosen i Kopek przekonali samych siebie, że jeszcze coś rymują. Kolejny powrót zaliczył WSZ, który mogąc być ojcem młodszych zawodników, postanowił wskrzesić freestyle uskuteczniany na przełomie wieków. Szyderca i Feranzo, czyli zawodnicy pozostający jeszcze w naszej świeższej pamięci, potwierdzili natomiast, że gdyby im się bardziej chciało, to by więcej mogli.

Długo zastanawiałem się, jak napisać o freestyle'u w sposób wpisujący się w popkillerową konwencję. O problemach związanych z zaczynaniem wspominał kiedyś Mr. Nice i muszę przyznać mu rację. Porzuciłem myśl o tworzeniu rankingu zawodników roku, ponieważ dla zaspokojenia własnej potrzeby opiniotwórczej napisać musiałbym, że najlepsze, co spotkało polski freestyle to Eskobar. Domyślam się, że zaowocowałoby to masą złośliwych komentarzy, dlatego wybrałem rozwiązanie istnie popkillerowe – ranking wolnostylowych freshmanów, świeżych albo odświeżonych twarzy sceny. To takie Młode Wilki w wersji freestylowej, parafrazując w dość swobodny sposób słowa Muflona. A co oni potrafią, ci młodzi wilcy? A no wymyślać na poczekaniu rapowy content (to powiedziałby Optymista; Sceptyk zaznaczyłby, że to raczej kwestia nienagannej pamięci). Szanowni Państwo, prezentuję freshmenów roku 2015! Nie, nie wiąże się to z żadną gratyfikacją ani z możliwością nagrania profesjonalnego klipu. Z niczym się to nie wiąże. Pozostaje jednak to bezcenne uczucie, gdy Jakiś Koleś z Internetu wirtualnie poklepuje po plecach, szepcząc: zagrałeś to zuchu.

I nie oszukujmy się, gdyby chłopakom zależało na jakichkolwiek korzyściach materialnych, zamiast pisać wiersze, zajęliby się uczciwą pracą. It’s all about respect.

Pierwszym wyróżnionym zostaje Bober, który odnalazł złoty środek. Uwielbiany przez antyfanów Filipka za odstrzelenie go w elimkach, szanowany przez jego sajko za bycie przez niego odstrzelonym nieco później Bober to postać antytragiczna – czegokolwiek nie zrobi, wychodzi mu to na dobre i zyskuje nowych fanów. Zwyciężył Bitwę o Twierdzę, na której dorobił się więcej niż Edzio na trzech finałach WBW, z których wygrał dwa. Bober to twarz świeża, sympatyczna i przyozdobiona niewielką bródką świadczącą o rapowej mądrości. Bardzo dobrze się zapowiada, szczególnie na bitwach. Jednakże o ile na nich zazwyczaj ma coś ciekawego do powiedzenia, to pytany o nowy Level milczał jak zaklęty.

Asem numer dwa jestRyba. O ile jego ksywa wskazuje na upodobanie do środowiska wodnego w stopniu znacznie większym niż naszego pierwszego laureata, to z płynięciem nasz Rybak jeszcze zbyt wiele wspólnego nie ma. To nic, patrząc na to, że pożera przeciwników jak wyposzczony rekin. Jak ryba w wodzie czuje się w dogrywkach bez bitu. Po fakcie łatwo powiedzieć, że wierzyło się w niego od początku, jednakże muszę napisać, iż byłem pewien, że namiesza w finale. Nie myślałem tylko, że już w najbliższym... Ości zostały rzucone znaczenie wcześniej, niż się spodziewałem. Z biegiem czasu coraz mniej ekscytują mnie zabójcze panczlajny, jednak Ryba z pewnością jest jednym z moich ulubieńców w tej mało wdzięcznej dziedzinie.

Trzecie miejsce na liście, podobnie jak w eliminacjach gdańskich, zajmuje Kaz. Najciekawsze flow WBW 2015 – wygrał w tej kategorii z Dejwidem, po tym jak ten zaczął przyspieszać. Taki Jesse Pinkman z Działdowa, tylko bystrzejszy. Świetnie bawi się na bitwach, klepie przeciwników po plecach, aby wykrztusili dobre punche. Nawet, jeżeli przez to ostatecznie przegrywa. Kaza koniecznie chcę słyszeć częściej, bo potencjał ma olbrzymi. Jeżeli czyta to jakiś jego znajomy, to niech ciśnie go, żeby startował, gdzie popadnie, a najlepiej tam, gdzie zapowiedziano jakąś profesjonalną ekipę nagrywającą walki.

Miluto koleś, przez którego na cypherze dostaniecie mandat za zakłócanie ciszy nocnej. I to z wykrzyknikiem. Jak celnie zauważył Puoć w Rap Sesji, jego problemem są zbyt przekombinowane wersy. Odbywa się to z korzyścią dla szarych komórek osób oglądających walki na YouTube, jednak ze stratą dla samego rapera, ponieważ wielokroć zarówno publika, jak i jurorzy w ferworze walki nie mają czasu rozwiązać zagadki przed wydaniem werdyktu. Milu w swoim stylu nawijania przypomina Konrada z dawnych lat, co nie jest w żadnym przypadku zarzutem, a raczej wyrazem uznania. Niech tylko przestanie tak krzyczeć, aczkolwiek powinniśmy być wyrozumiali – wszak młodość to okres buntu, a ze wszystkich finalistów WBW 2015 to Milu był tym najmłodszym.

Na koniec zostawiłem sobie postać najbardziej kontrowersyjną, wzbudzającą zarówno fale nienawiści jak i morze miłości. To drugie dotyczy w szczególności osób przez niego zarażonych. Babinci, twarz niekoniecznie nowa, jednak w obecnej formie dopiero teraz przez nas poznana. Gość chciał po prostu ponawijać i dobrze się bawić, a doprowadził do rozpadu sceny freestyle'owej w Polsce. Popracować musi nad dykcją, bo zdarza mu się zabełkotać coś bez sensu, ale jego nieszablonowe podejście do wolnostylowego rzemiosła i umiejętność interakcji z publiką z pewnością kwalifikują go do grona wyróżnionych freshmanów. Babinci pokazał, że można do tego wszystkiego podejść zupełnie inaczej i sprawić mnóstwo problemów najbardziej utytułowanym przeciwnikom.

Dlaczego akurat pięciu wyróżnionych? Bo pięć to magiczna freestyle'owa liczba wykrzykiwana przez prowadzących na niemalże każdej bitwie, nie oznaczająca bynajmniej oceny końcowej za występ. Ale to nie wszystko – w naszej Wielkiej Grze o Nic wręczam również honorowe wyróżnienia dla zawodników, którzy coś w 2015 roku pokazali, ale nie zabłysnęli aż tak, jak wyżej wymieniona piątka: tak więc warte odnotowania były między innymi występy Bucziego i Przemka w kategorii Trzeba było zostać piłkarzem, Yowee'ego, któremu brakuje płynności w rapowaniu, ale zaskakiwał nas doskonałymi panczlajnami, Milana, któremu na WBW nie poszło, lecz na Bitwie o Ząbkowską pokazał, że coś w nim drzemie, Murzyna, za progres czy cokolwiek,  Radziasa i Toczka, za wyrównane i solidne starcia na elimkach WBW i Aliasa Blekaut'a, bo chociaż ja o nim nic nie wiem, to koledzy mówili, że jest dobry.

Rok 2015 był ciekawym okresem dla freestyle'u, a nawet jeżeli tak nie było, to przez ludzką skłonność do gloryfikowania przeszłości będziemy tak mówić za jakiś czas. Młodzież zachwyci się nagromadzeniem punchline'ów, starsi natomiast uronią łezkę wzruszenia słuchając takiego Dolara czy właśnie Babinciego. Na potępienie zasługuje ten cały internetowy shitstorm powstały po finale WBW, przez który mogłoby się wydawać, że idzie o coś istotnego. Niestety, mimo najszczerszych chęci zawodników, freestyle nadal pozostanie tylko festiwalem piosenki improwizowanej, na którym chyba nikt nie potrafi śpiewać. Dwóch gości wyzywa się na scenie, a później spotyka i nagrywa wspólny kawałek. Czy warto prowadzić o to wojny? Potraktujmy to jako zabawę oraz ciekawe widowisko i pozbywszy się całego jadu czerpmy radość z sukcesów naszych ulubieńców.

Fotografia  z profilu facebook'owego Rap Sesji.

]]>
Krótki Strzał 36: Pueblos/Vixen/Igrekzet, Flint, Flaszki i Szlugi, Luxon, Gospel, Hary/Jodsen...https://popkiller.kingapp.pl/2015-06-10,krotki-strzal-36-pueblosvixenigrekzet-flint-flaszki-i-szlugi-luxon-gospel-haryjodsenhttps://popkiller.kingapp.pl/2015-06-10,krotki-strzal-36-pueblosvixenigrekzet-flint-flaszki-i-szlugi-luxon-gospel-haryjodsenJune 12, 2015, 11:11 amKrystian KrupińskiW kolejnym Krótkim Strzale możecie sprawdzić m.in. nowe single zapowiadające albumy Penxa, Harego i Fouxa, numery z nadchodzących mixtape'ów Pueblosa, Flinta czy Deysa oraz instrumentalne single od Kryhoo i Luxona.[[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"23697","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]]Drugi singiel z mixtape'u Pueblosa pt. "Trailer" nagrany na instrumentalu Rowlfa The Dawg'a. Gościnnie Vixen i Igrekzet.[[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"23845","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]]Numer z mixtape'u Wersa i Buszido.[[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"23727","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]]Pierwszy singiel z albumu Kryhoo "Beatstrumentals Vol. #1", który ukaże się w 2015 roku nakładem labelu Superlativez.[[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"23777","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]]"Ludzie psy" to kolejny kawałek ze "SMOKESEX MIXTAPE". W refrenie użyte zostały fragmenty piosenki Marii Peszek o tym samym tytule. Produkcją utworu zajął się Salvare z Łodzi.[[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"23887","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]]Kolejny numer od Króla Świata i Brata Jordaha.[[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"23937","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]]Patokalipsa prezentuje drugi singiel promujący nadchodzący album Penxa "Abstrackt".[[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"23939","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]]"Venice Beach" to pierwszy utwór zapowiadający instrumentalną epkę Luxona.Szalone video od Gospela.Trzeci singiel z albumu Hary x Foux, którego premiera przewidziana jest na przełom czerwca i lipca tego roku.Pierwszy singiel z zapowiadanego na ten rok albumu "Credo" autorstwa Grabsona. W "Nad Przepaścią" obok gospodarza gościnnie wystąpił słupski raper Maz, za produkcję odpowiedzialny jest Foux, a mix i master ogarnął Zbylu.Solowy kawałek Deysa zapowadający mixtape duetu Deys x ZeroCool "Hashashins".Singiel promujący pierwszy materiał solowy Nasha. Na bicie Zamot.W kolejnym Krótkim Strzale możecie sprawdzić m.in. nowe single zapowiadające albumy Penxa, Harego i Fouxa, numery z nadchodzących mixtape'ów Pueblosa, Flinta czy Deysa oraz instrumentalne single od Kryhoo i Luxona.

[[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"23697","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]]

Drugi singiel z mixtape'u Pueblosa pt. "Trailer" nagrany na instrumentalu Rowlfa The Dawg'a. Gościnnie Vixen i Igrekzet.

[[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"23845","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]]

Numer z mixtape'u Wersa i Buszido.

[[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"23727","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]]

Pierwszy singiel z albumu Kryhoo "Beatstrumentals Vol. #1", który ukaże się w 2015 roku nakładem labelu Superlativez.

[[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"23777","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]]

"Ludzie psy" to kolejny kawałek ze "SMOKESEX MIXTAPE". W refrenie użyte zostały fragmenty piosenki Marii Peszek o tym samym tytule. Produkcją utworu zajął się Salvare z Łodzi.

[[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"23887","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]]

Kolejny numer od Króla Świata i Brata Jordaha.

[[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"23937","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]]

Patokalipsa prezentuje drugi singiel promujący nadchodzący album Penxa "Abstrackt".

[[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"23939","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]]

"Venice Beach" to pierwszy utwór zapowiadający instrumentalną epkę Luxona.

Szalone video od Gospela.

Trzeci singiel z albumu Hary x Foux, którego premiera przewidziana jest na przełom czerwca i lipca tego roku.

Pierwszy singiel z zapowiadanego na ten rok albumu "Credo" autorstwa Grabsona. W "Nad Przepaścią" obok gospodarza gościnnie wystąpił słupski raper Maz, za produkcję odpowiedzialny jest Foux, a mix i master ogarnął Zbylu.

Solowy kawałek Deysa zapowadający mixtape duetu Deys x ZeroCool "Hashashins".

Singiel promujący pierwszy materiał solowy Nasha. Na bicie Zamot.

]]>
Pueblos "Bukiet smaków" (prod. Denis) - teledyskhttps://popkiller.kingapp.pl/2014-07-24,pueblos-bukiet-smakow-prod-denis-teledyskhttps://popkiller.kingapp.pl/2014-07-24,pueblos-bukiet-smakow-prod-denis-teledyskJuly 24, 2014, 8:51 amMaciej SulimaZapraszamy do obejrzenia nowego klipu Pueblosa, który został zrealizowany do utworu pt. „Bukiet smaków”. Ujęcia zostały nakręcone w lipcu 2014 roku w Wiedniu. Teledysk promuje najnowszy album młodego rapera pt. „Veto”, który miał swoją premierę 6 lipca 2014 roku. Za realizację klipu odpowiadają: Relax Video i Zet Harris.Zapraszamy do obejrzenia nowego klipu Pueblosa, który został zrealizowany do utworu pt. „Bukiet smaków”. Ujęcia zostały nakręcone w lipcu 2014 roku w Wiedniu. Teledysk promuje najnowszy album młodego rapera pt. „Veto”, który miał swoją premierę 6 lipca 2014 roku. Za realizację klipu odpowiadają: Relax Video i Zet Harris.

]]>
Pueblos "Veto" - odsłuchhttps://popkiller.kingapp.pl/2014-07-11,pueblos-veto-odsluchhttps://popkiller.kingapp.pl/2014-07-11,pueblos-veto-odsluchJuly 10, 2014, 9:45 pmMaciej Sulima6 lipca światło dzienne ujrzała płyta pt. "Veto" od Pueblosa. Czwarte wydawnictwo 3/4 UDGS Label to gratka dla słuchaczy, którzy cenią w rapie przede wszystkim niebanalne teksty, zabawę słowem oraz niesamowitą błyskotliwość artysty. Na płycie usłyszymy klasyczne brzmienia od znanych i cenionych producentów: KPSN, Kes-a, Morte, NoTime, ZamoT, Efen czy Kazet. W rozwinięciu znajdzieciel link do darmowego odsłuchu oraz odnośnik do zamówienia wersji fizycznej materiału.Link do wersji fizycznej.6 lipca  światło dzienne ujrzała płyta pt. "Veto" od Pueblosa. Czwarte wydawnictwo 3/4 UDGS Label to gratka dla słuchaczy, którzy cenią w rapie przede wszystkim niebanalne teksty, zabawę słowem oraz niesamowitą błyskotliwość artysty. Na płycie usłyszymy klasyczne brzmienia od znanych i cenionych producentów: KPSN, Kes-a, Morte, NoTime, ZamoT, Efen czy Kazet. W rozwinięciu znajdzieciel link do darmowego odsłuchu oraz odnośnik do zamówienia wersji fizycznej materiału.

Link do wersji fizycznej.

]]>
Pueblos "Szewska Pasja" (feat. Wicher, DJ Mihalik, prod. Efen) - trzeci singielhttps://popkiller.kingapp.pl/2014-07-03,pueblos-szewska-pasja-feat-wicher-dj-mihalik-prod-efen-trzeci-singielhttps://popkiller.kingapp.pl/2014-07-03,pueblos-szewska-pasja-feat-wicher-dj-mihalik-prod-efen-trzeci-singielJuly 3, 2014, 4:34 pmMaciej Sulima"Szewska Pasja" to trzeci singiel z płyty Pueblosa, której premiera zapowiedziana jest na 6 lipca 2014 roku. W "Szewskiej Pasji" usłyszymy także Wichera oraz DJ'a Mihalika. Za produkcję w utworze odpowiada Efen. Odsłuch w rozwinięciu.Pueblos (rocznik 95) - utalentowany raper z Bielska-Białej, uczestnik lokalnych bitew fristajlowych, który studyjną działalność rozpoczął w 2013 roku. Jego rap cechuje błyskotliwość, nieszablonowe metafory i hashtagi, a także skłonność do eksperymentów wokalnych, która sprawia, że młody raper świetnie sobie radzi na każdym podkładzie. Płyta zostanie wydana nakładem wytwórni 3/4 UDGS Label, która ma na swoim koncie takie płyty jak "Primus Luporum" TrooMa i ka-meala czy "Dumbo" Uszera zDP."Szewska Pasja" to trzeci singiel z płyty Pueblosa, której premiera zapowiedziana jest na 6 lipca 2014 roku. W "Szewskiej Pasji" usłyszymy także Wichera oraz DJ'a Mihalika. Za produkcję w utworze odpowiada Efen. Odsłuch w rozwinięciu.

Pueblos (rocznik 95) - utalentowany raper z Bielska-Białej, uczestnik lokalnych bitew fristajlowych, który studyjną działalność rozpoczął w 2013 roku. Jego rap cechuje błyskotliwość, nieszablonowe metafory i hashtagi, a także skłonność do eksperymentów wokalnych, która sprawia, że młody raper świetnie sobie radzi na każdym podkładzie. Płyta zostanie wydana nakładem wytwórni 3/4 UDGS Label, która ma na swoim koncie takie płyty jak "Primus Luporum" TrooMa i ka-meala czy "Dumbo" Uszera zDP.

]]>
Pueblos "Veto" (prod. KPSN) - drugi singielhttps://popkiller.kingapp.pl/2014-06-27,pueblos-veto-prod-kpsn-drugi-singielhttps://popkiller.kingapp.pl/2014-06-27,pueblos-veto-prod-kpsn-drugi-singielJune 27, 2014, 8:06 pmMaciej Sulima"Veto" to drugi, i zarazem tytułowy singiel z płyty Pueblosa, zapowiedzianej na 6 lipca 2014 roku. Za produkcję w utworze odpowiada KPSN, którego płyta producencka pt. "Resentyment" zostanie wydana nakładem 3/4 UDGS Label we wrześniu/październiku tego roku. Odsłuch kawałka znajdziecie w rozwinięciu newsa."Veto" to drugi, i zarazem tytułowy singiel z płyty Pueblosa, zapowiedzianej na 6 lipca 2014 roku. Za produkcję w utworze odpowiada KPSN, którego płyta producencka pt. "Resentyment" zostanie wydana nakładem 3/4 UDGS Label we wrześniu/październiku tego roku. Odsłuch kawałka znajdziecie w rozwinięciu newsa.

]]>
Pueblos "Drugim Uchem" (prod. Morte) - singielhttps://popkiller.kingapp.pl/2014-06-22,pueblos-drugim-uchem-prod-morte-singielhttps://popkiller.kingapp.pl/2014-06-22,pueblos-drugim-uchem-prod-morte-singielJune 22, 2014, 7:24 pmMaciej Sulima"Drugim uchem", wyprodukowany przez Morte, to pierwszy singiel z płyty Pueblosa. Premiera albumu "Veto" zapowiedziana jest na 6 lipca 2014 roku. Pueblos (rocznik 95) - utalentowany raper z Bielska-Białej, uczestnik lokalnych bitew fristajlowych, który studyjną działalność rozpoczął w 2013 roku. Jego rap cechuje błyskotliwość, nieszablonowe metafory i hashtagi, a także skłonność do eksperymentów wokalnych, która sprawia, że młody raper świetnie sobie radzi na każdym podkładzie. Płyta zostanie wydana nakładem wytwórni 3/4 UDGS Label, która ma na swoim koncie takie płyty,jak "Primus Luporum" TrooMa i ka-meala czy "Dumbo" Uszera zDP. Odsłuch singla znajdziecie w rozwinięciu."Drugim uchem", wyprodukowany przez Morte, to pierwszy singiel z płyty Pueblosa. Premiera albumu "Veto" zapowiedziana jest na 6 lipca 2014 roku. Pueblos (rocznik 95) - utalentowany raper z Bielska-Białej, uczestnik lokalnych bitew fristajlowych, który studyjną działalność rozpoczął w 2013 roku. Jego rap cechuje błyskotliwość, nieszablonowe metafory i hashtagi, a także skłonność do eksperymentów wokalnych, która sprawia, że młody raper świetnie sobie radzi na każdym podkładzie. Płyta zostanie wydana nakładem wytwórni 3/4 UDGS Label, która ma na swoim koncie takie płyty,jak "Primus Luporum" TrooMa i ka-meala czy "Dumbo" Uszera zDP. Odsłuch singla znajdziecie w rozwinięciu.

]]>