popkiller.kingapp.pl (https://popkiller.kingapp.pl) Mac Drehttps://popkiller.kingapp.pl/rss/pl/tag/26599/Mac-DreSeptember 29, 2024, 3:23 ampl_PL © 2024 Admin stronyWakacyjne klasyki Mietka 2017 - Część #1https://popkiller.kingapp.pl/2017-07-01,wakacyjne-klasyki-mietka-2017-czesc-1https://popkiller.kingapp.pl/2017-07-01,wakacyjne-klasyki-mietka-2017-czesc-1October 11, 2020, 11:18 pmPaweł MiedzielecThe best time of the year is finally here! Dokładnie cztery lata temu - w 2013 roku, zapoczątkowałem tutaj cykl wpisów mający na celu podzielenie się z czytelnikami Popkillera moją urlopową playlistą, by umilić im wakacyjne chwile relaksu porcją świetnej muzyki. Po czterech latach przerwy postanowiłem odkurzyć ten cykl i uzbrojony w sporą ilość nowych petard prosto z Kalifornii, ponownie zabrać was wszystkich w muzyczną podróż po zachodnim wybrzeżu.Na sam początek tegorocznej edycji mojej odświeżonej listy polecanych utworów zrobimy sobie krótki przelot przez West Coast lat 90-tych, by przy klasycznych dźwiękach g-funk ery zacząć urlopować się w najlepsze... now let us begin!2Pac "Throw Ya Hands Up"Zaczynamy od najbardziej charyzmatycznego rapera rodem z Cali, który w czasie swojego krótkiego życia nie tylko reprezentował West "to the fullest", ale i zdołał stworzyć jeden z najbogatszych dorobków w dziejach muzycznego show-biznesu. Katalog 'Paca jest tak przeogromny, że z łatwością można pominąć w nim mniej znane perełki jak "Throw Ya Hands Up", które moim zdaniem powinno było trafić na "Me Against The World", a znalazło się jedynie na wydanej w tym samym roku mało popularnej kompilacji "Pump Ya Fist".Kam "Pump Ya Fist"Na tej samej składance, co utwór Tupaca, znajduje się również kawałek nazywanego przez wielu "west coastową wersją Rakima" Kama. Tytułowe "Pump Ya Fist" to numer mocno nasiąknięty przesłaniem politycznym, a jego oprawa muzyczna jest na tak wysokim poziomie, że bez wahania umieściłbym go jako bonus na krążku "Made In America".Ice Cube "Legal Paper"Kiedyś Ice Cube był postrachem raperów, którzy umieszczali go szarym końcu listy potencjalnych wrogów - dzisiaj jest już jedną nogą w Hollywood, gdzie spełnia się jako pełnoprawny aktor, który wciąż jest w stanie wskazać znacznej części hip-hopowego świata miejsce w szeregu. Do czasu premiery "I Am The West" miał też jedną z najrówniejszych dyskografii, którą stanowiła tona hitów oraz zguby w stylu "Legal Paper" - bijące na głowę dużą część utworów z oficjalnych albumów, a podarowane na mało u nas popularną ale kozacką kompilację "The Lawhouse Expierence Vol. 1"...King T "That's Drama"Czasem zastanawiam się, gdzie byłby teraz King T, gdyby pod koniec lat 90-tych Dr. Dre wydał album "Thy Kingdom Come" tak jak obiecał... Słuchając wersji, która przedostała się kilka lat później do internetu nie mam wątpliwości, że byłaby to pierwsza platyna w dorobku legendy Compton, o co zadbały by już choćby takie sztosy, jak wyprodukowane prez Chrisa "The Glove" Taylora "That's Drama", które buja tak, że głowa mała!CJ Mac, Celly Cel, WC "Bay 2 L.A."Na przestrzeni ostatnich dwudziestu lat powstało wiele wspólnych numerów na linii "L.A. - Bay Area", ale są też i takie, na które świat czeka dalej z zapartym tchem. "Bay 2 L.A." to przykład collabo, które przeszło raczej bez echa, chociaż efekt końcowy w znacznym stopniu przewyższył lepiej rozdmuchaną medialnie współpracę bardziej znanych raperów... polecam sprawdzić.Rappin' 4-Tay "New Trump"Tym sposobem dotarliśmy do Bay Area - regionu często pomijanego na hip-hopowej mapie, który w latach 90-tych wygenerował całą plejadę gwiazd pokroju Rappin' 4-Taya: graczy może nie pierwszego kalibru, jeśli chodzi o medialność, ale absolutną czołówkę, jeśli szukasz rapera z wyluzowanym flow, który scala się z bitem w całość i oboje płyną tym samym tempem w jednym kierunku, jak 4-Tay w "New Trump", czyli w skrócie: jeden z moich ulubionych raperów na jednym z moich ulubionych kawałków z jednej z moich ulubionych płyt.Too Short "Just Another Day"Chyba największa legenda północnej Kalifornii i jeden z prekursorów rapu na zachodnim wybrzeżu. Ojciec chrzestny pimp-stylu, od którego swoją wiedzę czerpał m.in. Dru Down a nawet Snoop Dogg, oraz jeden z jego największych klasyków - prawie 25-letni już "Just Another Day", pochodzący z nie mniej klasycznej pozycji "Get Your Head Where You Fit In".Mac Dre "Twist Of Fonk"Mac Dre to postać mało u nas znana, za to na zachodzie niezwykle ceniona. Człowiek darzony w Bay Area porównywalnym szacunkiem co Too Short, przed którym nowe pokolenie raperów z Oakland nadal kłania się w pas. Prawie 13 lat po swojej tragicznej śmierci, Mac Dre ma w samym Oaktown rzesze naśladowców jak 2Pac, którzy nadal próbują wskrzesić jego ducha, ożywiając raz po raz zajawkę na wykręcony styl "Hyphy" - jego znak rozpoznawczy. Dzisiaj prezentuję wam Thizzy w odsłonie g-funkowej z połowy lat 90-tych, kiedy label Young Black Brotha posiadał w swoich szeregach prawdopodobnie najlepszą armię młodocianych mc's tamtego okresu.Paris "Heat"Jeśli Kama można określić mianem "bieguna południowego" politycznego rapu zachodniego wybrzeża, to do Parisa należy z pewnością biegun północny. Zawsze bezkompromisowy w tekstach, z których bije ostrością i ulicznymi realiami, dal się również poznać jako jeden z najlepszych i najbardziej niedocenionych producentów zachodu lat 90-tych. Czarny historyk, nacjonalista, który na "Unleashed" poszedł bardziej w stronę gangsterki i mimo, że nie zaowocowało to wielką ilością sprzedanych płyt, to kilka utworów z tego krążka, w tym m.in. "Heat" jest często wymienianych wśród najlepszych numerów w jego dorobku.E-A-Ski feat. Ice-T "Playa Haters"Na sam koniec przysłowiowa "wisienka na torcie", czyli collabo do którego dochodzi raz na ileś lat. Mój ulubiony producent z Oakland, określany często mianem "Bay Area's Dr. Dre" oraz O.G., od którego wszystko się na zachodzie zaczęło - cisnący po hejterach przy dźwiękach wykręconych piszczał E-A-Ski oraz Ice-T kończą dzisiejsze zestawienie mocnym akcentem.There you have it. W kolejnych odsłonach postaram się nadal zachować tą przekrojowość, dostarczając wam klasykę wymieszaną z rzeczami mniej znanymi, dorzucając przy okazji odrobinę współczesności oraz wartych uwagi numerów, które nigdy nie zostały opublikowane oficjalnie. Wszelkie sugestie, komentarze i konstruktywna krytyka mile widziane. Do zobaczenia za tydzień! #StayTunedThe best time of the year is finally here! Dokładnie cztery lata temu - w 2013 roku, zapoczątkowałem tutaj cykl wpisów mający na celu podzielenie się z czytelnikami Popkillera moją urlopową playlistą, by umilić im wakacyjne chwile relaksu porcją świetnej muzyki. Po czterech latach przerwy postanowiłem odkurzyć ten cykl i uzbrojony w sporą ilość nowych petard prosto z Kalifornii, ponownie zabrać was wszystkich w muzyczną podróż po zachodnim wybrzeżu.

Na sam początek tegorocznej edycji mojej odświeżonej listy polecanych utworów zrobimy sobie krótki przelot przez West Coast lat 90-tych, by przy klasycznych dźwiękach g-funk ery zacząć urlopować się w najlepsze... now let us begin!

2Pac "Throw Ya Hands Up"
Zaczynamy od najbardziej charyzmatycznego rapera rodem z Cali, który w czasie swojego krótkiego życia nie tylko reprezentował West "to the fullest", ale i zdołał stworzyć jeden z najbogatszych dorobków w dziejach muzycznego show-biznesu. Katalog 'Paca jest tak przeogromny, że z łatwością można pominąć w nim mniej znane perełki jak "Throw Ya Hands Up", które moim zdaniem powinno było trafić na "Me Against The World", a znalazło się jedynie na wydanej w tym samym roku mało popularnej kompilacji "Pump Ya Fist".

Kam "Pump Ya Fist"
Na tej samej składance, co utwór Tupaca, znajduje się również kawałek nazywanego przez wielu "west coastową wersją Rakima" Kama. Tytułowe "Pump Ya Fist" to numer mocno nasiąknięty przesłaniem politycznym, a jego oprawa muzyczna jest na tak wysokim poziomie, że bez wahania umieściłbym go jako bonus na krążku "Made In America".

Ice Cube "Legal Paper"
Kiedyś Ice Cube był postrachem raperów, którzy umieszczali go szarym końcu listy potencjalnych wrogów - dzisiaj jest już jedną nogą w Hollywood, gdzie spełnia się jako pełnoprawny aktor, który wciąż jest w stanie wskazać znacznej części hip-hopowego świata miejsce w szeregu. Do czasu premiery "I Am The West" miał też jedną z najrówniejszych dyskografii, którą stanowiła tona hitów oraz zguby w stylu "Legal Paper" - bijące na głowę dużą część utworów z oficjalnych albumów, a podarowane na mało u nas popularną ale kozacką kompilację "The Lawhouse Expierence Vol. 1"...

King T "That's Drama"
Czasem zastanawiam się, gdzie byłby teraz King T, gdyby pod koniec lat 90-tych Dr. Dre wydał album "Thy Kingdom Come" tak jak obiecał... Słuchając wersji, która przedostała się kilka lat później do internetu nie mam wątpliwości, że byłaby to pierwsza platyna w dorobku legendy Compton, o co zadbały by już choćby takie sztosy, jak wyprodukowane prez Chrisa "The Glove" Taylora "That's Drama", które buja tak, że głowa mała!

CJ Mac, Celly Cel, WC "Bay 2 L.A."
Na przestrzeni ostatnich dwudziestu lat powstało wiele wspólnych numerów na linii "L.A. - Bay Area", ale są też i takie, na które świat czeka dalej z zapartym tchem. "Bay 2 L.A." to przykład collabo, które przeszło raczej bez echa, chociaż efekt końcowy w znacznym stopniu przewyższył lepiej rozdmuchaną medialnie współpracę bardziej znanych raperów... polecam sprawdzić.

Rappin' 4-Tay "New Trump"
Tym sposobem dotarliśmy do Bay Area - regionu często pomijanego na hip-hopowej mapie, który w latach 90-tych wygenerował całą plejadę gwiazd pokroju Rappin' 4-Taya: graczy może nie pierwszego kalibru, jeśli chodzi o medialność, ale absolutną czołówkę, jeśli szukasz rapera z wyluzowanym flow, który scala się z bitem w całość i oboje płyną tym samym tempem w jednym kierunku, jak 4-Tay w "New Trump", czyli w skrócie: jeden z moich ulubionych raperów na jednym z moich ulubionych kawałków z jednej z moich ulubionych płyt.

Too Short "Just Another Day"
Chyba największa legenda północnej Kalifornii i jeden z prekursorów rapu na zachodnim wybrzeżu. Ojciec chrzestny pimp-stylu, od którego swoją wiedzę czerpał m.in. Dru Down a nawet Snoop Dogg, oraz jeden z jego największych klasyków - prawie 25-letni już "Just Another Day", pochodzący z nie mniej klasycznej pozycji "Get Your Head Where You Fit In".

Mac Dre "Twist Of Fonk"
Mac Dre to postać mało u nas znana, za to na zachodzie niezwykle ceniona. Człowiek darzony w Bay Area porównywalnym szacunkiem co Too Short, przed którym nowe pokolenie raperów z Oakland nadal kłania się w pas. Prawie 13 lat po swojej tragicznej śmierci, Mac Dre ma w samym Oaktown rzesze naśladowców jak 2Pac, którzy nadal próbują wskrzesić jego ducha, ożywiając raz po raz zajawkę na wykręcony styl "Hyphy" - jego znak rozpoznawczy. Dzisiaj prezentuję wam Thizzy w odsłonie g-funkowej z połowy lat 90-tych, kiedy label Young Black Brotha posiadał w swoich szeregach prawdopodobnie najlepszą armię młodocianych mc's tamtego okresu.

Paris "Heat"
Jeśli Kama można określić mianem "bieguna południowego" politycznego rapu zachodniego wybrzeża, to do Parisa należy z pewnością biegun północny. Zawsze bezkompromisowy w tekstach, z których bije ostrością i ulicznymi realiami, dal się również poznać jako jeden z najlepszych i najbardziej niedocenionych producentów zachodu lat 90-tych. Czarny historyk, nacjonalista, który na "Unleashed" poszedł bardziej w stronę gangsterki i mimo, że nie zaowocowało to wielką ilością sprzedanych płyt, to kilka utworów z tego krążka, w tym m.in. "Heat" jest często wymienianych wśród najlepszych numerów w jego dorobku.

E-A-Ski feat. Ice-T "Playa Haters"
Na sam koniec przysłowiowa "wisienka na torcie", czyli collabo do którego dochodzi raz na ileś lat. Mój ulubiony producent z Oakland, określany często mianem "Bay Area's Dr. Dre" oraz O.G., od którego wszystko się na zachodzie zaczęło - cisnący po hejterach przy dźwiękach wykręconych piszczał E-A-Ski oraz Ice-T kończą dzisiejsze zestawienie mocnym akcentem.

There you have it. W kolejnych odsłonach postaram się nadal zachować tą przekrojowość, dostarczając wam klasykę wymieszaną z rzeczami mniej znanymi, dorzucając przy okazji odrobinę współczesności oraz wartych uwagi numerów, które nigdy nie zostały opublikowane oficjalnie. Wszelkie sugestie, komentarze i konstruktywna krytyka mile widziane. Do zobaczenia za tydzień! #StayTuned

]]>
Drake zainspirował matkę Mac Dre do stworzenia dokumentu "Legend Of The Bay"!https://popkiller.kingapp.pl/2016-04-03,drake-zainspirowal-matke-mac-dre-do-stworzenia-dokumentu-legend-of-the-bayhttps://popkiller.kingapp.pl/2016-04-03,drake-zainspirowal-matke-mac-dre-do-stworzenia-dokumentu-legend-of-the-bayApril 3, 2016, 2:01 pmAdmin stronyZmarły tragicznie Mac Dre to niepodważalna legenda kalifornijskiej Bay Area, a Drake niejednokrotnie oddawał mu szacunek - by przywołać tylko poświęcone w całości Bay "The Motto", które rozpoczyna mowa matki rapera, w numerze słyszymy "Rest in peace Mac Dre, Imma do it for the Bay" a w kręconym tam klipie pojawiają się E-40 czy Mistah F.A.B. Teraz okazuje się, że Kanadyjczyk przyczynił się również do powstania filmu dokumentalnego opisującego życie autora "Thizzle Dance"!"Spotkałam Drake'a w San Francisco, usiedliśmy i opowiedział mi jak duży wpływ miał Mac Dre na jego życie i jego karierę, to co dziś robi oraz jak mocno inspirował się nim jako mlody chłopak. Gdy go słuchałam otworzyły mi się oczy i pomyślałam, że może to właśnie powinnam zrobić. Gdyby Andre żył na pewno wciąż byłby aktywny i kapitalizował całe zainteresowanie swoją osobą." - powiedziała Wanda Mac w rozmowie z allhiphop.Efektem jest film "Legend Of The Bay", opisujący historię muzycznej drogi Mac Dre oraz jego wpływ poprzez wszystkie wydawane kompilacje czy cały ruch Thizz. W filmie wypowiadają się takie postaci jak Warren G, Wiz Khalifa, Tech N9ne, E-40, Berner, Too $hort czy DJ Quik.Zmarły tragicznie Mac Dre to niepodważalna legenda kalifornijskiej Bay Area, a Drake niejednokrotnie oddawał mu szacunek - by przywołać tylko poświęcone w całości Bay "The Motto", które rozpoczyna mowa matki rapera, w numerze słyszymy "Rest in peace Mac Dre, Imma do it for the Bay" a w kręconym tam klipie pojawiają się E-40 czy Mistah F.A.B. Teraz okazuje się, że Kanadyjczyk przyczynił się również do powstania filmu dokumentalnego opisującego życie autora "Thizzle Dance"!

"Spotkałam Drake'a w San Francisco, usiedliśmy i opowiedział mi jak duży wpływ miał Mac Dre na jego życie i jego karierę, to co dziś robi oraz jak mocno inspirował się nim jako mlody chłopak. Gdy go słuchałam otworzyły mi się oczy i pomyślałam, że może to właśnie powinnam zrobić. Gdyby Andre żył na pewno wciąż byłby aktywny i kapitalizował całe zainteresowanie swoją osobą." - powiedziała Wanda Mac w rozmowie z allhiphop.

Efektem jest film "Legend Of The Bay", opisujący historię muzycznej drogi Mac Dre oraz jego wpływ poprzez wszystkie wydawane kompilacje czy cały ruch Thizz. W filmie wypowiadają się takie postaci jak Warren G, Wiz Khalifa, Tech N9ne, E-40, Berner, Too $hort czy DJ Quik.

]]>
Mac Dre "Stupid Doo Doo Dumb" (Klasyk Na Weekend)https://popkiller.kingapp.pl/2014-11-09,mac-dre-stupid-doo-doo-dumb-klasyk-na-weekendhttps://popkiller.kingapp.pl/2014-11-09,mac-dre-stupid-doo-doo-dumb-klasyk-na-weekendNovember 9, 2014, 8:21 pmPaweł MiedzielecKończąc nasz tydzień z legendarną ikoną Bay Area pora na zaprezentowanie klasycznego albumu z przebogatego dorobku rapera z Vallejo. Samo przekopanie się przez lawinę projektów w których brał udział to zadanie niezwykle trudne a i wybranie najodpowiedniejszego krążka również nie należy do rzeczy prostych. Dlaczego? Ponieważ Mac Dre był jednym z nielicznych artystów w hip-hopie, nagrywającym świetnie brzmiące krążki również po 2000 roku.W większości przypadków określając płytę mianem "klasyka", myślisz o latach 90-tych - i słusznie, wszak chyba największa ilość takich albumów powstała właśnie w złotej erze. Dlatego nie zamierzam się wyłamywać i również zaprezentuję wam dzisiaj produkt powstały właśnie w "good ol' 90's". Nie kieruję się jednak jedynie datą wydania - dla mnie to po prostu najlepsza płyta Mac Dre i kropka.Okoliczności powstania "Stupid Doo Doo Dumb" są bardzo ciekawe. Był to bowiem pierwszy krążek Andre Hicksa, na który składał się całkowicie nowy materiał. Brak tutaj wydanych powtórnie kawałków jak na "Young Black Brotha" i innych odgrzewanych kotletów. Płyta została nagrana bardzo szybko i wydana w niecały rok czasu odkąd raper opuścił więzienie, gdzie spędził ostatnie 6 lat swojego życia za planowanie napadu na bank. Moment wypuszczenia albumu na rynek był więc lekko niefortunny. Z jednej strony nieco spóźniony z marketingowego punktu widzenia (wszak moda na rap z zachodniego wybrzeża zaczęła w drugiej połowie lat 90-tych odchodzić do lamusa), uniemożliwiający osiągnięcie takich profitów jak jeszcze parę lat wstecz - z drugiej, wydany w ciekawym okresie początkowego rozkwitu niezależnych wydawnictw na terenie Kalifornii, o których przecież Mac Dre wiedział już to i owo. Pewnie dlatego reprezentant Crestside nie zdołał nigdy przedostać się ze swoimi singlami do mainstreamu, ale być może właśnie dzięki temu został niekwestionowanym królem Bay a "independent struggle" dodało mu autentyczności i kilka punktów do "street credibility".Jaki klimat dominuje na płycie? Cóż, mamy tu tak naprawdę miszmasz wszystkiego - od humorystycznych nawijek (tytułowe "Stupid Doo Doo Dumb") po twardy uliczny gangsta rap ("Da Real Deal"). Mac Dre potrafi się odnaleźć w każdym klimacie a jego wszechstronność jeśli chodzi o topiki kawałków zawsze stała na bardzo dobrym poziomie i tak jest również na "Stupid Doo Doo Dumb". Nieważne czy słuchasz gorzkiego, przepełnionego bólem i frustracją "Life's A Bitch" czy też imprezowo-pimpowskich "Hoes We Like" i "Freaky Tales" - z każdego tekstu bije autentycznością, której brakuje często wielu raperom. "Some people live it, while others just talk about it" - Mac Dre z pewnością reprezentuje tę pierwszą grupę. Jak już wspomniałem, tematycznie raper stara się dotknąć wszystkiego po trochu i leci raczej utartymi schematami, które przyniosły mu szacunek i uznanie fanów - robi to jednak w sposób na tyle umiejętny, że nie razi powtarzalnością niektórych patentów. Jeśli chodzi o technikę, to jak zwykle nie idzie się do niczego przyczepić - płynne, melodyjne flow (świetnie widoczne w utworze "3c Romp"), fajne wejścia w bit, ciekawie złożone rymy ("They sent me to the pen for five years for a crime that was never committed/I ain't no bank robber but that five years had me thinking maybe I should have did it") i zapadające w ucho pancze.Muzycznie płyta również spisuje się całkiem dobrze, chociaż brakuje nieco produkcji Kharyee, który był odpowiedzialny za brzmienie poprzednich płyt Mac Dre i wyprodukował sporą ilośc najlepszych kawałków, jakie kiedykolwiek wyszły znad Zatoki (polecam sprawdzić przy okazji jego dyskografię). Myślę jednak, że zastępcy - K Lou, Funk Daddy czy Johnny Z wykonali naprawdę porządną robotę i stanęli na wysokości zadania osadzając krążek w dobrze znanych klimatach mobb, z dźwięków którego całe Bay Area słynęło w latach 90-tych. Ze wszystkich gości obecnych na płycie (Spice 1, Mac Mall, Dubee, itd.) show kradnie dla mnie Fetty Chico, aczkolwiek warty odnotowania jest także featuring Mac Malla, chociażby z uwagi na późniejsze spięcia i dissy między nim a Mac Dre (patrz: świetne "Mac Stabber" z wydanego w nastepnym roku "Rapper Gone Bad")."Stupid Doo Doo Dumb" to album powstały jeszcze zanim Mac Dre zaczął dzielić i rządzić w Bay Area, chociaż już w chwili wydania płyty był uważany za jednego z najlepszych raperów w regionie - przynajmniej jeśli chodzi o rejon Vallejo. Krążek ukazał się na długo przed tym, jak Andre Hicks zaczął sięgać po spore ilości ecstasy a Oakland ogarnęła gorączka hyphy. Jeśli więc uwielbiasz klasyczne, mroczne brzmienie północnej Kalifornii lat 90-tych zabarwione wciąż dominującymi gangsterskimi rymami autentycznego ulicznego hustlera z krwi i kości a dyskografia Mac Dre jest Tobie nadal obca to polecam sprawdzić ten krążek - nie zawiedziesz się na zawartej na nim muzyce, która powinna zachęcić cię do zgłębienia twórczości i fenomenu gracza z Crestside.Thizz In Peace Mac Dre [*]Kończąc nasz tydzień z legendarną ikoną Bay Area pora na zaprezentowanie klasycznego albumu z przebogatego dorobku rapera z Vallejo. Samo przekopanie się przez lawinę projektów w których brał udział to zadanie niezwykle trudne a i wybranie najodpowiedniejszego krążka również nie należy do rzeczy prostych. Dlaczego? Ponieważ Mac Dre był jednym z nielicznych artystów w hip-hopie, nagrywającym świetnie brzmiące krążki również po 2000 roku.

W większości przypadków określając płytę mianem "klasyka", myślisz o latach 90-tych - i słusznie, wszak chyba największa ilość takich albumów powstała właśnie w złotej erze. Dlatego nie zamierzam się wyłamywać i również zaprezentuję wam dzisiaj produkt powstały właśnie w "good ol' 90's". Nie kieruję się jednak jedynie datą wydania - dla mnie to po prostu najlepsza płyta Mac Dre i kropka.

Okoliczności powstania "Stupid Doo Doo Dumb" są bardzo ciekawe. Był to bowiem pierwszy krążek Andre Hicksa, na który składał się całkowicie nowy materiał. Brak tutaj wydanych powtórnie kawałków jak na "Young Black Brotha" i innych odgrzewanych kotletów. Płyta została nagrana bardzo szybko i wydana w niecały rok czasu odkąd raper opuścił więzienie, gdzie spędził ostatnie 6 lat swojego życia za planowanie napadu na bank. Moment wypuszczenia albumu na rynek był więc lekko niefortunny. Z jednej strony nieco spóźniony z marketingowego punktu widzenia (wszak moda na rap z zachodniego wybrzeża zaczęła w drugiej połowie lat 90-tych odchodzić do lamusa), uniemożliwiający osiągnięcie takich profitów jak jeszcze parę lat wstecz - z drugiej, wydany w ciekawym okresie początkowego rozkwitu niezależnych wydawnictw na terenie Kalifornii, o których przecież Mac Dre wiedział już to i owo. Pewnie dlatego reprezentant Crestside nie zdołał nigdy przedostać się ze swoimi singlami do mainstreamu, ale być może właśnie dzięki temu został niekwestionowanym królem Bay a "independent struggle" dodało mu autentyczności i kilka punktów do "street credibility".


Jaki klimat dominuje na płycie? Cóż, mamy tu tak naprawdę miszmasz wszystkiego - od humorystycznych nawijek (tytułowe "Stupid Doo Doo Dumb") po twardy uliczny gangsta rap ("Da Real Deal"). Mac Dre potrafi się odnaleźć w każdym klimacie a jego wszechstronność jeśli chodzi o topiki kawałków zawsze stała na bardzo dobrym poziomie i tak jest również na "Stupid Doo Doo Dumb". Nieważne czy słuchasz gorzkiego, przepełnionego bólem i frustracją "Life's A Bitch" czy też imprezowo-pimpowskich "Hoes We Like" i "Freaky Tales" - z każdego tekstu bije autentycznością, której brakuje często wielu raperom. "Some people live it, while others just talk about it" - Mac Dre z pewnością reprezentuje tę pierwszą grupę. Jak już wspomniałem, tematycznie raper stara się dotknąć wszystkiego po trochu i leci raczej utartymi schematami, które przyniosły mu szacunek i uznanie fanów - robi to jednak w sposób na tyle umiejętny, że nie razi powtarzalnością niektórych patentów. Jeśli chodzi o technikę, to jak zwykle nie idzie się do niczego przyczepić - płynne, melodyjne flow (świetnie widoczne w utworze "3c Romp"), fajne wejścia w bit, ciekawie złożone rymy ("They sent me to the pen for five years for a crime that was never committed/I ain't no bank robber but that five years had me thinking maybe I should have did it") i zapadające w ucho pancze.
Muzycznie płyta również spisuje się całkiem dobrze, chociaż brakuje nieco produkcji Kharyee, który był odpowiedzialny za brzmienie poprzednich płyt Mac Dre i wyprodukował sporą ilośc najlepszych kawałków, jakie kiedykolwiek wyszły znad Zatoki (polecam sprawdzić przy okazji jego dyskografię). Myślę jednak, że zastępcy - K Lou, Funk Daddy czy Johnny Z wykonali naprawdę porządną robotę i stanęli na wysokości zadania osadzając krążek w dobrze znanych klimatach mobb, z dźwięków którego całe Bay Area słynęło w latach 90-tych. Ze wszystkich gości obecnych na płycie (Spice 1, Mac Mall, Dubee, itd.) show kradnie dla mnie Fetty Chico, aczkolwiek warty odnotowania jest także featuring Mac Malla, chociażby z uwagi na późniejsze spięcia i dissy między nim a Mac Dre (patrz: świetne "Mac Stabber" z wydanego w nastepnym roku "Rapper Gone Bad").

"Stupid Doo Doo Dumb" to album powstały jeszcze zanim Mac Dre zaczął dzielić i rządzić w Bay Area, chociaż już w chwili wydania płyty był uważany za jednego z najlepszych raperów w regionie - przynajmniej jeśli chodzi o rejon Vallejo. Krążek ukazał się na długo przed tym, jak Andre Hicks zaczął sięgać po spore ilości ecstasy a Oakland ogarnęła gorączka hyphy. Jeśli więc uwielbiasz klasyczne, mroczne brzmienie północnej Kalifornii lat 90-tych zabarwione wciąż dominującymi gangsterskimi rymami autentycznego ulicznego hustlera z krwi i kości a dyskografia Mac Dre jest Tobie nadal obca to polecam sprawdzić ten krążek - nie zawiedziesz się na zawartej na nim muzyce, która powinna zachęcić cię do zgłębienia twórczości i fenomenu gracza z Crestside.

Thizz In Peace Mac Dre [*]

]]>
Mac Dre "Rapper Gone Bad" (Diggin' In The Videos #323)https://popkiller.kingapp.pl/2014-11-06,mac-dre-rapper-gone-bad-diggin-in-the-videos-323https://popkiller.kingapp.pl/2014-11-06,mac-dre-rapper-gone-bad-diggin-in-the-videos-323November 6, 2014, 8:53 pmPaweł MiedzielecCzęsto jest tak że popularność nie idzie w parze z umiejętnościami danego rapera a "poziom fejmu" delikatnie mówiąc "nie zgadza się" z tym, co potrafi on wyczyniać za mikrofonem. Mac Dre jest chyba najlepszym tego przykładem bo jak inaczej wytłumaczyć fakt, że artysta z tak długim stażem i etyką pracy porównywalną do Tupaca Shakura (nagrał łącznie ponad 20 albumów w swojej trzynastoletniej karierze) zyskał sławę głównie jako "local hero" chyba najbardziej konsekwentnie pomijanego regionu w rap grze (Yay Areaaa!).Mac Dre był prekursorem w wielu dziedzinach - m.in. jako jeden z pierwszych raperów nagrywał całe płyty z więzienia, do którego trafił w 1992 roku za próbę napadu na bank. Wyszedł dopiero po sześciu latach i postanowił szybko odpracować stracony czas, skupiając się na odbudowie pozycji scenicznej. W tym celu w odstępie kilkunastu miesięcy pojawiły się na rynku dwa krążki sygnowane jego ksywką, z których dzisiaj zajmiemy się wydanym w 1999 roku longplayem "Rapper Gone Bad", a właściwie jego tytułowym kawałkiem który był głównym singlem promującym materiał.Trzeba przyznać, że był to dobry ruch promocyjny bowiem "Rapper Gone Bad" to utwór zdecydowanie wyróżniający się na tle innych numerów. Czym? Przede wszystkim samą produkcją, która brzmi... hm, niestandardowo. Rzekłbym nawet, że dziwnie pocięty sampel a właściwe sample (słynne "Vapours" Biz Markiego z domieszką "World's Famous" Malcolma McLarena) przyciąga uwagę brakiem płynności, z czym nie ma problemu wpadające w ucho flow artysty, poruszające się zgrabnie po bicie którego autorem jest Lev Berlak - dostarczający w tamtym okresie swoją muzykę na albumy innych raperów z Bay jak Dru Down, Richie Rich czy 3xKrazy.Lirycznie Mac Dre również trzyma poziom. Mało powiedziane - wręcz nie słychać aby jego skillsy ucierpiały w jakikolwiek sposób od czterech i pół roku spędzonego w zamknięciu. Wręcz przeciwnie – pimp z Crestside zaskakuje formą a ciekawy wordplay naprawdę robi robotę ("I'm a young gifted and black mack, rap sweet like candy yams/and I make you put your fist up to your mouth and say: Goddamn!"), dzięki czemu wersy same rzucają się w ucho ("A thug like 2Pac, wanna mack like Too $hort/Smoke punks like Newports, get drunk off 2 quarts").Rzadko się zdarza by w klubowych bangierach gościły takie fajne pancze ale na tym właśnie polega urok twórczości Mac Dre, dlatego po raz kolejny zachęcam do sprawdzenia twórczości "króla Bay Area". Jeśli jeszcze nie mieliście z nią styczności i nie wiecie od czego by tu zacząć - "Rapper Gone Bad" to całkiem dobry wybór na pierwsze danie.Często jest tak że popularność nie idzie w parze z umiejętnościami danego rapera a "poziom fejmu" delikatnie mówiąc "nie zgadza się" z tym, co potrafi on wyczyniać za mikrofonem.Mac Dre jest chyba najlepszym tego przykładem bo jak inaczej wytłumaczyć fakt, że artysta z tak długim stażem i etyką pracy porównywalną do Tupaca Shakura (nagrał łącznie ponad 20 albumów w swojej trzynastoletniej karierze) zyskał sławę głównie jako "local hero" chyba najbardziej konsekwentnie pomijanego regionu w rap grze (Yay Areaaa!).

Mac Dre był prekursorem w wielu dziedzinach - m.in. jako jeden z pierwszych raperów nagrywał całe płyty z więzienia, do którego trafił w 1992 roku za próbę napadu na bank. Wyszedł dopiero po sześciu latach i postanowił szybko odpracować stracony czas, skupiając się na odbudowie pozycji scenicznej. W tym celu w odstępie kilkunastu miesięcy pojawiły się na rynku dwa krążki sygnowane jego ksywką, z których dzisiaj zajmiemy się wydanym w 1999 roku longplayem "Rapper Gone Bad", a właściwie jego tytułowym kawałkiem który był głównym singlem promującym materiał.

Trzeba przyznać, że był to dobry ruch promocyjny bowiem "Rapper Gone Bad" to utwór zdecydowanie wyróżniający się na tle innych numerów. Czym? Przede wszystkim samą produkcją, która brzmi... hm, niestandardowo. Rzekłbym nawet, że dziwnie pocięty sampel a właściwe sample (słynne "Vapours"Biz Markiego z domieszką "World's Famous" Malcolma McLarena) przyciąga uwagę brakiem płynności, z czym nie ma problemu wpadające w ucho flow artysty, poruszające się zgrabnie po bicie którego autorem jest Lev Berlak - dostarczający w tamtym okresie swoją muzykę na albumy innych raperów z Bay jak Dru Down, Richie Rich czy 3xKrazy.
Lirycznie Mac Dre również trzyma poziom. Mało powiedziane - wręcz nie słychać aby jego skillsy ucierpiały w jakikolwiek sposób od czterech i pół roku spędzonego w zamknięciu. Wręcz przeciwnie – pimp z Crestside zaskakuje formą a ciekawy wordplay naprawdę robi robotę ("I'm a young gifted and black mack, rap sweet like candy yams/and I make you put your fist up to your mouth and say: Goddamn!"), dzięki czemu wersy same rzucają się w ucho ("A thug like 2Pac, wanna mack like Too $hort/Smoke punks like Newports, get drunk off 2 quarts").

Rzadko się zdarza by w klubowych bangierach gościły takie fajne pancze ale na tym właśnie polega urok twórczości Mac Dre, dlatego po raz kolejny zachęcam do sprawdzenia twórczości "króla Bay Area". Jeśli jeszcze nie mieliście z nią styczności i nie wiecie od czego by tu zacząć - "Rapper Gone Bad" to całkiem dobry wybór na pierwsze danie.

]]>
Mac Dre feat. Coolio Da Unda Dogg "California Livin'" (Diggin' In The Videos #322)https://popkiller.kingapp.pl/2014-11-04,mac-dre-feat-coolio-da-unda-dogg-california-livin-diggin-in-the-videos-322https://popkiller.kingapp.pl/2014-11-04,mac-dre-feat-coolio-da-unda-dogg-california-livin-diggin-in-the-videos-322November 4, 2014, 7:06 pmPaweł MiedzielecCiężko w jeden tydzień wyczerpać dogłębnie temat takiej postaci jak Mac Dre, którego kariera zaczęła się od późnych lat 80-tych a wpływ rozciąga i na dzisiejszą hip-hop erę (patrz: chociażby utwory Drake'a). O ile w przypadku innych legend jak 2Pac czy Notorious B.I.G. ich największe single są powszechnie znane, o tyle klasyki Mac Dre poza terenem Bay Area czy zachodniego wybrzeża stanowią raczej produkt dość niszowy - przynajmniej jeśli chodzi o nasze podwórko.Tym bardziej czuję się zobligowany, by podejść do tematu mega selektywnie i wybrać tylko te perełki z katalogu Andre Hicksa, którymi jestem pewien większość odsłuchujących się zajara i sięgnie po resztę jego dyskografii - a takim numerem w moim odczuciu jest bez wątpienia "California Livin'", dlatego idzie na pierwszy ogień by zajarać nowe pokolenie twórczością "króla Bay Area".Pierwotnie utwór ten ukazał się na rynku 25 lat temu, na wydanej w 1989 roku EPce "Young Black Brotha", która była debiutem Mac Dre na rynku fonograficznym. Kawałek zagościł ponownie na krążku "Young Black Brotha: The Album" wydanym 4 lata później, dzięki czemu zyskał większy rozgłos ponieważ poprzednie wydawnictwa Mac Dre ukazywały się jedynie na kasetach bądź winylu (i to w limitowanych nakładach), w odróżnieniu od nowej płyty która wyszła na CD. Co można powiedzieć o samym kawałku?Na pewno muzycznie czerpie z dobrych wzorców samplując m.in. wydany w tym samym roku kawałek The D.O.C. ("It's Funky Enough") czy starsze klasyki takich legend jak James Brown ("Hot Pants") i Parliament ("Flash Light"). Sam numer pomimo lat na karku i oldschoolowego statusu nadal wywołuje u mnie pozytywne odczucia, głównie przez melodyjny głos Mac Dre i przyjemny klimat produkcji Khayree. Mamy tutaj klasyczne linijki, które posłużyły potem za follow-up wielu innym raperom z Bay ("I'm from the V-A-Double L-E-J-O, Where makin dope raps is all I know") i storytelling, który w pełnej okazałości oddaje cały "California lifestyle" o którym rapuje Mac Dre ("House parties rock way past 3, Players straight sip on Hennessy/High-speed chases, Chevy races Havin sex in the strangest places"). Teledysk zaś przypomina mi nieco klimatem "I Get Around" 2Paca czy też słynńą taśmę N.W.A. - "Pool Party Uncut", ot typowa imprezka przy basenie w towarzystwie pięknych kobiet odzianych jedynie w bikini."California Livin'" to jeden z najlepszych "hymnów" reprezentujących zachodnie wybrzeże, jakie do tej pory wyszły z terenu Kalifornii i słusznie jest dzisiaj uznawany za numer kultowy bo dobitnie pokazuje wszystko co, z czego zasłynął West Coast lat 90-tych, pomimo tego że numer powstał jeszcze przed wybuchem "G-Funk ery" - jest więc bez wątpienia czymś pionierskim samym w sobie i wyprzedzającym własną epokę o ładnych parę lat..."If you wanna live on the best coastYou better try to move to the West CoastWhere Life Is Too Short and The Game Is ThickHome of The Mack and the Groupie Ol' Chick"Ciężko w jeden tydzień wyczerpać dogłębnie temat takiej postaci jak Mac Dre, którego kariera zaczęła się od późnych lat 80-tych a wpływ rozciąga i na dzisiejszą hip-hop erę (patrz: chociażby utwory Drake'a). O ile w przypadku innych legend jak 2Pac czy Notorious B.I.G. ich największe single są powszechnie znane, o tyle klasyki Mac Dre poza terenem Bay Area czy zachodniego wybrzeża stanowią raczej produkt dość niszowy - przynajmniej jeśli chodzi o nasze podwórko.

Tym bardziej czuję się zobligowany, by podejść do tematu mega selektywnie i wybrać tylko te perełki z katalogu Andre Hicksa, którymi jestem pewien większość odsłuchujących się zajara i sięgnie po resztę jego dyskografii - a takim numerem w moim odczuciu jest bez wątpienia "California Livin'", dlatego idzie na pierwszy ogień by zajarać nowe pokolenie twórczością "króla Bay Area".

Pierwotnie utwór ten ukazał się na rynku 25 lat temu, na wydanej w 1989 roku EPce "Young Black Brotha", która była debiutem Mac Dre na rynku fonograficznym. Kawałek zagościł ponownie na krążku "Young Black Brotha: The Album" wydanym 4 lata później, dzięki czemu zyskał większy rozgłos ponieważ poprzednie wydawnictwa Mac Dre ukazywały się jedynie na kasetach bądź winylu (i to w limitowanych nakładach), w odróżnieniu od nowej płyty która wyszła na CD. Co można powiedzieć o samym kawałku?

Na pewno muzycznie czerpie z dobrych wzorców samplując m.in. wydany w tym samym roku kawałek The D.O.C. ("It's Funky Enough") czy starsze klasyki takich legend jak James Brown ("Hot Pants") i Parliament ("Flash Light"). Sam numer pomimo lat na karku i oldschoolowego statusu nadal wywołuje u mnie pozytywne odczucia, głównie przez melodyjny głos Mac Dre i przyjemny klimat produkcji Khayree. Mamy tutaj klasyczne linijki, które posłużyły potem za follow-up wielu innym raperom z Bay ("I'm from the V-A-Double L-E-J-O, Where makin dope raps is all I know") i storytelling, który w pełnej okazałości oddaje cały "California lifestyle"o którym rapuje Mac Dre ("House parties rock way past 3, Players straight sip on Hennessy/High-speed chases, Chevy races Havin sex in the strangest places"). Teledysk zaś przypomina mi nieco klimatem "I Get Around" 2Paca czy też słynńą taśmę N.W.A. - "Pool Party Uncut", ot typowa imprezka przy basenie w towarzystwie pięknych kobiet odzianych jedynie w bikini.

"California Livin'" to jeden z najlepszych "hymnów" reprezentujących zachodnie wybrzeże, jakie do tej pory wyszły z terenu Kalifornii i słusznie jest dzisiaj uznawany za numer kultowy bo dobitnie pokazuje wszystko co, z czego zasłynął West Coast lat 90-tych, pomimo tego że numer powstał jeszcze przed wybuchem "G-Funk ery" - jest więc bez wątpienia czymś pionierskim samym w sobie i wyprzedzającym własną epokę o ładnych parę lat...

"If you wanna live on the best coast
You better try to move to the West Coast
Where Life Is Too Short and The Game Is Thick
Home of The Mack and the Groupie Ol' Chick"

]]>
Drake feat. Lil Wayne, Tyga "The Motto" (Diggin' In The Videos #321)https://popkiller.kingapp.pl/2014-11-02,drake-feat-lil-wayne-tyga-the-motto-diggin-in-the-videos-321https://popkiller.kingapp.pl/2014-11-02,drake-feat-lil-wayne-tyga-the-motto-diggin-in-the-videos-321November 2, 2014, 7:07 pmAdmin strony"My city love me like Mac Dre in The Bay" - można było usłyszeć na "Take Care" Drake'a (recenzja). To jednak nie jedyny hołd, który w kierunku naszego Artysty Tygodnia wypuścił kanadyjski gwiazdor. "The Motto", w którym pada tekst "Rest in peace Mac Dre, I'mma do it for the Bay" to coś zdecydowanie większego niż jednowersowe odwołanie - to numer całościowo będący tribute'em dla brzmienia, które wypromował Hicks oraz dla niego samego, dodatkowo uzupełnione teledyskiem. Teledyskiem, który rozpoczyna się symbolicznym przemówieniem matki Mac Dre (a którym my równie symbolicznie rozpoczniemy tydzień z raperem)...Prosto z jej kanapy przenosimy się natomiast na klasyczne miejscówki Bay Area, na których obok gospodarza widzimy legendy regionu takie jak E-40 czy Mistah F.A.B. Tak - video do "The Motto" to dużo więcej niż zielone kalosze Lil Wayne'a, natomiast Drake'a można lubić lub nie, cenić lub nie, ale jednego odmówić mu nie sposób - mało który z dzisiejszych mainstreamowców aż tak dba o pamięć o korzeniach i gwiazdach z przeszłości.[[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"17989","attributes":{"alt":"","class":"media-image","height":"257","width":"430"}}]]Na powyższym foto Drake z tribute'ową kurtką Maca Dre, poniżej za to "The Motto'"My city love me like Mac Dre in The Bay" - można było usłyszeć na "Take Care" Drake'a (recenzja). To jednak nie jedyny hołd, który w kierunku naszego Artysty Tygodnia wypuścił kanadyjski gwiazdor. "The Motto", w którym pada tekst "Rest in peace Mac Dre, I'mma do it for the Bay" to coś zdecydowanie większego niż jednowersowe odwołanie - to numer całościowo będący tribute'em dla brzmienia, które wypromował Hicks oraz dla niego samego, dodatkowo uzupełnione teledyskiem. Teledyskiem, który rozpoczyna się symbolicznym przemówieniem matki Mac Dre (a którym my równie symbolicznie rozpoczniemy tydzień z raperem)...

Prosto z jej kanapy przenosimy się natomiast na klasyczne miejscówki Bay Area, na których obok gospodarza widzimy legendy regionu takie jak E-40 czy Mistah F.A.B. Tak - video do "The Motto" to dużo więcej niż zielone kalosze Lil Wayne'a, natomiast Drake'a można lubić lub nie, cenić lub nie, ale jednego odmówić mu nie sposób - mało który z dzisiejszych mainstreamowców aż tak dba o pamięć o korzeniach i gwiazdach z przeszłości.

[[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"17989","attributes":{"alt":"","class":"media-image","height":"257","width":"430"}}]]

Na powyższym foto Drake z tribute'ową kurtką Maca Dre, poniżej za to "The Motto'

]]>
Mac Dre - 10 rocznica śmierci... i początek tygodnia z legendą Bay Area na Popkillerze!https://popkiller.kingapp.pl/2014-11-01,mac-dre-10-rocznica-smierci-i-poczatek-tygodnia-z-legenda-bay-area-na-popkillerzehttps://popkiller.kingapp.pl/2014-11-01,mac-dre-10-rocznica-smierci-i-poczatek-tygodnia-z-legenda-bay-area-na-popkillerzeDecember 21, 2014, 12:04 amPaweł MiedzielecDziś Wszystkich Świętych - dzień zadumy nad bliskimi, których nie ma już wśród nas... większość hiphopowej branży również podchodzi do tego tematu mocno rozkminkowo, wspominając zmarłych kolegów po fachu. Tegoroczny 1 listopada jest też zapewne szczególnym dniem w północnej Kalifornii, w rejonie znanym jako Bay Area... pytacie dlaczego? Ano dlatego, że to właśnie w dniu dzisiejszym mija 10 rocznica śmierci prawdziwej ikony tego regionu - Mac Dre.Postać w Polsce - nie ma co ukrywać - mało znana, natomiast w Oakland otoczona czcią i kultem porównywalnym z uwielbieniem dla Tupaca Shakura czy Biggiego Smallsa. Mac Dre był nie tylko jednym z najlepszych raperów jakich Bay wydało na świat, lecz również jednym z pierwszych mc's którzy założyli własną wytwórnię (legendarne Thizz Entertainment) i zdecydowali się działać niezależnie na rynku. Niepodrabialna stylówka, którą - podobnie jak w przypadku 2Paca, próbowało naśladować już wielu, olbrzymia charyzma dzięki której zapadł w pamięci fanów na zawsze, kilkanaście wydanych albumów z których parę płyt dorobiło się statusu klasyka, kilka naprawdę grubych singli na koncie i przede wszystkim oryginalność, która wywarła ogromny wpływ na lokalną rap scenę, odczuwalny do dzisiaj.Wystarczy nadmienić chociażby tzw. "Hyphy Movement", który powstał w połowie ubiegłej dekady na bazie empatii dla śmierci artysty. W ten sposób narodziło się w Oakland całe pokolenie raperów, które chciało kontynuować ducha "Thizz" (i przy okazji wypromować własną karierę) i "być jak Mac Dre".Podobnie jak w przypadku 'Paca, Biggiego czy Jam Master Jaya - okoliczności śmierci Mac Dre pozostają do dziś nie wyjaśnione a morderców nadal nie odnaleziono. Wiadomo jedynie, że raper wraz ze swoją ekipą grał koncert w Kansas City, po którym pokłócił się prawdopodobnie z promotorem klubu o swoje honorarium i wrócił do hotelu, który opuścił rankiem 1 listopada udając się w podróż powrotną do Kalifornii gdzie nigdy nie dotarł... na autostradzie stanowej nr 70, która przecina Kansas nieznani sprawcy w skradzionym samochodzie marki Infiniti G35 ostrzelali białego vana, jakim poruszał się Mac Dre raniąc kierowcę i zabijając rapera na miejscu. W chwili zgonu miał on tylko 34 lata...10 rocznica śmierci jest więc dobrą okazją aby przybliżyć wszystkim czytelnikom Popkillera sylwetkę Andre Hicksa - w nadchodzącym tygodniu przedstawimy więc najważniejsze pozycje z przebogatej dyskografii Mac Dre. Będą to zarówno single jak i teledyski, które mam nadzieję zachęcą część z was, aby we własnym zakresie zagłębić się potem w twórczość ikony Bay Area i sprawdzić wszystko samemu od A do Z.Thizz In Peace Mac Dre [*]Dziś Wszystkich Świętych - dzień zadumy nad bliskimi, których nie ma już wśród nas... większość hiphopowej branży również podchodzi do tego tematu mocno rozkminkowo, wspominając zmarłych kolegów po fachu. Tegoroczny 1 listopada jest też zapewne szczególnym dniem w północnej Kalifornii, w rejonie znanym jako Bay Area... pytacie dlaczego? Ano dlatego, że to właśnie w dniu dzisiejszym mija 10 rocznica śmierci prawdziwej ikony tego regionu - Mac Dre.

Postać w Polsce - nie ma co ukrywać - mało znana, natomiast w Oakland otoczona czcią i kultem porównywalnym z uwielbieniem dla Tupaca Shakura czy Biggiego Smallsa. Mac Dre był nie tylko jednym z najlepszych raperów jakich Bay wydało na świat, lecz również jednym z pierwszych mc's którzy założyli własną wytwórnię (legendarne Thizz Entertainment) i zdecydowali się działać niezależnie na rynku. Niepodrabialna stylówka, którą - podobnie jak w przypadku 2Paca, próbowało naśladować już wielu, olbrzymia charyzma dzięki której zapadł w pamięci fanów na zawsze, kilkanaście wydanych albumów z których parę płyt dorobiło się statusu klasyka, kilka naprawdę grubych singli na koncie i przede wszystkim oryginalność, która wywarła ogromny wpływ na lokalną rap scenę, odczuwalny do dzisiaj.
Wystarczy nadmienić chociażby tzw. "Hyphy Movement", który powstał w połowie ubiegłej dekady na bazie empatii dla śmierci artysty. W ten sposób narodziło się w Oakland całe pokolenie raperów, które chciało kontynuować ducha "Thizz" (i przy okazji wypromować własną karierę) i "być jak Mac Dre".

Podobnie jak w przypadku 'Paca, Biggiego czy Jam Master Jaya - okoliczności śmierci Mac Dre pozostają do dziś nie wyjaśnione a morderców nadal nie odnaleziono. Wiadomo jedynie, że raper wraz ze swoją ekipą grał koncert w Kansas City, po którym pokłócił się prawdopodobnie z promotorem klubu o swoje honorarium i wrócił do hotelu, który opuścił rankiem 1 listopada udając się w podróż powrotną do Kalifornii gdzie nigdy nie dotarł... na autostradzie stanowej nr 70, która przecina Kansas nieznani sprawcy w skradzionym samochodzie marki Infiniti G35 ostrzelali białego vana, jakim poruszał się Mac Dre raniąc kierowcę i zabijając rapera na miejscu. W chwili zgonu miał on tylko 34 lata...

10 rocznica śmierci jest więc dobrą okazją aby przybliżyć wszystkim czytelnikom Popkillera sylwetkę Andre Hicksa - w nadchodzącym tygodniu przedstawimy więc najważniejsze pozycje z przebogatej dyskografii Mac Dre. Będą to zarówno single jak i teledyski, które mam nadzieję zachęcą część z was, aby we własnym zakresie zagłębić się potem w twórczość ikony Bay Area i sprawdzić wszystko samemu od A do Z.

Thizz In Peace Mac Dre [*]

]]>
Mac Dre - powstanie film o życiu rapera!https://popkiller.kingapp.pl/2014-04-06,mac-dre-powstanie-film-o-zyciu-raperahttps://popkiller.kingapp.pl/2014-04-06,mac-dre-powstanie-film-o-zyciu-raperaApril 5, 2014, 6:38 pmAdmin stronyMac Dre to w kalifornijskim Bay Area postać legendarna, darzona wielkim respektem i nieustannie przypominana. Tak jak Nowy Jork stracił Biggiego, a Detroit J. Dillę, tak dla Bay nieśmiertelną ikoną jest właśnie autor "Thizz Dance". Hołd legendzie z Oakland oddał ostatnio choćby Drake, w swoim "The Motto", a fakt, że w "Over My Dead Body" słyszymy wers "My city love me like Mac Dre in the Bay" również nie jest przypadkowy.Okazuje się, że pamięć rapera, który zamordowany został w 2004 roku uczczona ma być też w niecodzienny sposób - na jego życiu oparty zostanie film, a mówi się, że główną rolę zagrać może Mike Epps!Zgodnie z tym, czego dowiedzieliśmy się z DMV Spotlight, producentem i aktorem (zagra Kilo Curta) będzie Tray Chaney, a film opowiedzieć ma o życiu Dre, jego muzyce i tym, w jaki sposób oddziaływał na hip-hop i innych artystów. Akceptację wyrazili matka rapera oraz jego znajomi, czekamy więc na dalsze informacje oraz efekt finalny. Mac Dre to w kalifornijskim Bay Area postać legendarna, darzona wielkim respektem i nieustannie przypominana. Tak jak Nowy Jork stracił Biggiego, a Detroit J. Dillę, tak dla Bay nieśmiertelną ikoną jest właśnie autor "Thizz Dance". Hołd legendzie z Oakland oddał ostatnio choćby Drake, w swoim "The Motto", a fakt, że w "Over My Dead Body" słyszymy wers "My city love me like Mac Dre in the Bay" również nie jest przypadkowy.

Okazuje się, że pamięć rapera, który zamordowany został w 2004 roku uczczona ma być też w niecodzienny sposób - na jego życiu oparty zostanie film, a mówi się, że główną rolę zagrać może Mike Epps!

Zgodnie z tym, czego dowiedzieliśmy się z DMV Spotlight, producentem i aktorem (zagra Kilo Curta) będzie Tray Chaney, a film opowiedzieć ma o życiu Dre, jego muzyce i tym, w jaki sposób oddziaływał na hip-hop i innych artystów. Akceptację wyrazili matka rapera oraz jego znajomi, czekamy więc na dalsze informacje oraz efekt finalny.

 

]]>