popkiller.kingapp.pl (https://popkiller.kingapp.pl) EnZUhttps://popkiller.kingapp.pl/rss/pl/tag/26525/EnZUSeptember 17, 2024, 9:38 pmpl_PL © 2024 Admin stronyFlirtini zapowiada 5 część "Heartbreaks & Promises"https://popkiller.kingapp.pl/2019-10-01,flirtini-zapowiada-5-czesc-heartbreaks-promiseshttps://popkiller.kingapp.pl/2019-10-01,flirtini-zapowiada-5-czesc-heartbreaks-promisesOctober 1, 2019, 8:27 amMarek AdamskiTrochę ponad rok po wydaniu ostatniej części składanki do rąk słuchaczy trafia pierwszy singiel zapowiadający kolejną, piątą część. "Ostatni raz" to wspólny kawałek producenta ENZU i wokalisty/rapera Gverilli, którzy pojawiali się już na wcześniejszych kompilacjach Flirtini. Za klip odpowiada ekipa Papaya Films.Jak zapowiada opis kawałka, obaj panowie mają zamiar wydać w przyszłym roku swoje solowe wydawnictwa.Na razie kawałek "Ostatni raz" jest jedyną zapowiedzią "Heartbreaks & Promises vol. 5", na więcej szczegółów takich jak data premiery czy okładka musimy jeszcze poczekać. Jeśli chcesz być na bieżąco z premierami teledysków to śledź nasz dział VideoTrochę ponad rok po wydaniu ostatniej części składanki do rąk słuchaczy trafia pierwszy singiel zapowiadający kolejną, piątą część. "Ostatni raz" to wspólny kawałek producenta ENZU i wokalisty/rapera Gverilli, którzy pojawiali się już na wcześniejszych kompilacjach Flirtini. Za klip odpowiada ekipa Papaya Films.

Jak zapowiada opis kawałka, obaj panowie mają zamiar wydać w przyszłym roku swoje solowe wydawnictwa.

Na razie kawałek "Ostatni raz" jest jedyną zapowiedzią "Heartbreaks & Promises vol. 5", na więcej szczegółów takich jak data premiery czy okładka musimy jeszcze poczekać. 

Jeśli chcesz być na bieżąco z premierami teledysków to śledź nasz dział Video

]]>
Przegląd polskich rapowych płyt 2014 - subiektywny ranking (miejsca 10-1)https://popkiller.kingapp.pl/2015-01-24,przeglad-polskich-rapowych-plyt-2014-subiektywny-ranking-miejsca-10-1https://popkiller.kingapp.pl/2015-01-24,przeglad-polskich-rapowych-plyt-2014-subiektywny-ranking-miejsca-10-1January 25, 2015, 1:07 pmKrystian KrupińskiRanking ma na celu przelot przez pięćdziesiąt wybranych wydawnictw, które ukazały się w polskim rapie w ubiegłym roku. Od siebie chciałbym dodać, że każdą z tych płyt warto sprawdzić, a kolejność ma tak naprawdę subiektywne i drugorzędne znaczenie i nie stanowi oficjalnej linii redakcji. Miejsca 50-46 stanowi pięć "bonusowych" pozycji, na których znajdują się albumy instrumentalne, czasami nawet tylko luźno związane z hip-hopem. Od miejsca 45. zaczynają się pozycje "właściwe", które obejmują zarówno albumy dostępne w oficjalnej dystrybucji, jak i nielegale, epki i mixtape'y. Zapraszam.[Krystian w naszej redakcji zajmuje się przede wszystkim polskim rapem, a poza mainstreamem śledzi również mniej wyeksponowane rejony podziemia, trzymając cały czas rękę na pulsie. W samym 2014 roku słuchał imponującej liczby prawie 120 polskich albumów, co pozwoliło mu ułożyć poniższe subiektywne top 50, które dostawać będziecie przed najbliższe 5 dni a które ja sam przeczytałem z ciekawością. Przegląd to bowiem dość obszerny i przekrojowy, do sprawdzenia którego zapraszamy, zapowiadając zarazem, że to oczywiście nie koniec naszych podsumowań tego, co działo się w polskim rapie w roku 2014 a wręcz przeciwnie - jeszcze trochę przed Wami - przyp. Mateusz Natali]No to dobrnęliśmy do końca - przed Wami czołowa dziesiątka zestawienia...MIEJSCA 50-41MIEJSCA 40-31MIEJSCA 30-21MIEJSCA 20-11[[{"type":"media","view_mode":"media_preview","fid":"20602","attributes":{"alt":"","class":"media-image","height":"180","style":"float: left; margin: 10px;","width":"180"}}]]10. Włodi "Wszystko z Dymem"Dlaczego tylko dziesiąte miejsce? Po pierwsze: długość płyty. Po drugie: sam z tracklisty wskazałbym z czystym sumieniem na zaledwie jej połowę, którą stanowią kosiory na absolutne 6/6, przy czym druga połowa to numery zaledwie dobre/solidne, a zważywszy na to, że pozycji mamy tylko dziesięć, byłoby to nie fair wobec innych bardzo dobrych albumów o większej liczbie utworów godnych zapętlania. Rzecz oczywiście tyczy się bitów (obok tych mrocznych, przepalonych sztosów od DJa B mamy standardowe klasyczne produkcje, które może i nie są złe, ale… no właśnie), bo do Włodiego nie ma większych zastrzeżeń – nie stanowi bowiem mankamentu to, że cała płyta jest rzekomo "tylko o jaraniu". Owszem, numery służą "dymnemu" konceptowi, ale przy tym są przecież niezmiernie treściwe. Tak czy inaczej – czapki z głów, bo tak oto weteran pokazuje świeżakom, w której grają lidze. (recenzja Jacka Balińskiego)[[{"type":"media","view_mode":"media_preview","fid":"20603","attributes":{"alt":"","class":"media-image","height":"180","style":"float: left; margin: 10px;","width":"180"}}]]9. Lukasyno "Bard"W ostatnich latach mieliśmy kilka mocnych zaskoczeń uliczno-rapowych: dwa lata temu takowym było "Gdy Zgaśnie Słońce" Kaliego, rok temu podziemne błyski w postaci PRO8L3Mu i Żyto, zaś w tym roku z bardzo dobrej strony pokazał się Lukasyno. Świetny singiel "Zabierz mnie tam" był adekwatną zapowiedzią tego, jak będzie wyglądał "Bard". Przede wszystkim: doskonała, dopracowana muzyka. To nie byle cepowate hip-hopowe bity, z wałkowaną przez cztery minuty jedną pętlą, ale rozbudowane kompozycyjnie i aranżacyjnie produkcje, z wieloma dogranymi instrumentami, hookami, folkowymi nawiązaniami i kobiecymi refrenami. Do tego mądre teksty charyzmatycznego rapera o charakterystycznym, dobrze przyswajalnym głosie, gdzie mimo zachowanych ulicznych korzeni nie uświadczymy harcore’owych, prostackich wersów, ale rozsądne, wyważone linijki. Mankamenty? Co najwyżej proste, uliczne flow i niektóre autotune’owe refreny mogą wadzić, ale nie zmienia to ogólnego kształtu równej, bardzo dobrej całości. Gratulacje! (recenzja Macieja Sulimy)[[{"type":"media","view_mode":"media_preview","fid":"20604","attributes":{"alt":"","class":"media-image","height":"180","style":"float: left; margin: 10px;","width":"180"}}]]8. Żyt Toster/Enzu "Letarg/Przebudzenie"Żyt – mocna technika i unikalne, stylowe flow, a zarazem gigantyczny progres liryczny: rozbudowane fabularnie storytellingi, celne i cięte spostrzeżenia, sporo emocjonalnych, szczerych zwierzeń. Enzu – bity różnorodne, nowoczesne, chwytliwe i przede wszystkim robione z głową. Fuzja idealna? Moim zdaniem tak, szkoda, że zupełnie przegapiona. (recenzja)[[{"type":"media","view_mode":"media_preview","fid":"20605","attributes":{"alt":"","class":"media-image","height":"180","style":"float: left; margin: 10px;","width":"180"}}]]7. Bonson/Matek "O nas się nie martw""Historia Po Pewnej Historii" była podziemnym fenomenem, a "O nas się nie martw" jako pierwsze legalne LP z prawdziwego zdarzenia potwierdziło wartość duetu, choć okazało się mniejszym komercyjnym sukcesem, niż by się tego spodziewali twórcy. Powszechnie płyta została przecież uznana za co najmniej dobrą, więc co zawiodło? Bonson twierdzi, że chodzi o przekładanie daty premiery, przez co z czasem zainteresowanie albumem spadło. "MVP" z kolei wypuszczono bez ceregieli, zapewne z myślą o przypomnieniu o sobie przed końcem roku, ale czy rzeczywiście jest lepsze od poprzednika? Ja bym się kłócił. (recenzja)[[{"type":"media","view_mode":"media_preview","fid":"20606","attributes":{"alt":"","class":"media-image","height":"180","style":"float: left; margin: 10px;","width":"180"}}]]6. HV/Noon "HV/Noon"Połączenie sił Hatti Vattiego i Noona sami twórcy oznajmili nagle, bez szumnych zapowiedzi i po rewelacyjnym singlu z Eldo wielu oczekiwało czegoś wielkiego. Po premierze jednak dużo było słychać głosów rozczarowania, że spodziewano się czegoś innego, a ostatecznie wyszło trochę przekombinowanie. I rzeczywiście docieranie się z tą płytą bywa mozolne, ale w porównaniu do "Strange Sounds and Inconceivable Deeds" przynajmniej chce się to robić. Chce się ją zgłębiać – i to jest klucz. "HV/Noon" najlepiej się przyswaja na słuchawkach podczas nocnych spacerów, przy świetle gwiazd i latarni. Klimat, klimat i jeszcze raz klimat.[[{"type":"media","view_mode":"media_preview","fid":"20607","attributes":{"alt":"","class":"media-image","height":"180","style":"float: left; margin: 10px;","width":"180"}}]]5. Kuban "Cozamixtape"Odkrycie roku. Mimo formy mixtape’u, połowicznie nagranego na kradzionych bitach, chciałem zwrócić uwagę na to wydawnictwo, ponieważ dawno nie mieliśmy posiadacza tak unikalnej stylówki, odnajdującego się na bitach, na których nikt inny nie potrafi. A na pewno nie w takim stopniu. Kuban już teraz trafia do czołówki polskiego rapu, czego potwierdzeniem było wzięcie udziału w "Tour of the Year" obok Quebonafide, VNMa, W.E.N.Y i Kuby Knapa. (recenzja nr 1 recenzja nr 2)[[{"type":"media","view_mode":"media_preview","fid":"20608","attributes":{"alt":"","class":"media-image","height":"180","style":"float: left; margin: 10px;","width":"180"}}]]4. PRO8L3M "Art Brut"Zamiast rozpisywać się na temat zalet i opisywać setny raz w ten sam sposób fenomen PRO8L3Mu, ja może powiem, dlaczego "Art Brut" nie jest numerem jeden, a nawet jest poza podium. Otóż tę płytę pochłania się jednym tchem, jako że jej struktura jest jednolita, a podczas jej przebiegu zmieniają się jedynie sample i względnie tematy kawałków. To nie luźny zbiór kilku elementów (utworów), a spójny organizm, gdzie mimo gigantycznego replay value i kilkunastu odsłuchów, ja na przykład do tej pory mam problem z odróżnieniem kawałków po tytułach (no dobra, "Stówa" jest sztosem, a szczególnie umiłowałem sobie sampel z Bilińskiego w "Ja ja ja pierdolę", tak jak tę historię o jąkale i sepleniącym). Poza tym – forma mixtape’u. Prostota w zamyśle i realizacji od strony technicznej stanowi niewątpliwą siłę projektu, ale jednocześnie jest dyskwalifikująca w kontekście potraktowania go jako pełnoprawne wydawnictwo, dlatego też ukazał się on w takiej a nie innej formie. Oczywiście, że tak naprawdę nie ma to wszystko większego znaczenia i nie zmienia faktu, że "Art Brut" jest bombą. Longplay w tym roku? Nie mogę się doczekać. (recenzja nr 1 recenzja nr 2)[[{"type":"media","view_mode":"media_preview","fid":"20609","attributes":{"alt":"","class":"media-image","height":"180","style":"float: left; margin: 10px;","width":"180"}}]]3. Tau "Remedium"Piotrek nie wyzbył się rozkazującego tonu katechety, którym zwracał się do słuchaczy-zbłąkanych owieczek jeszcze za żywota Medium na "Graalu", ale cóż zrobić, skoro christian rap rządzi się swoimi prawami. Jasnym jest, że "Remedium" spolaryzował słuchaczy, nie wszystkich odpornych na religijną indoktrynację przekonał, a do ludzi wierzących trafił zapewne w stu procentach, ale jeśli chodzi o całościową wizję twórczości, aspekty czysto rapowe i muzyczne, Tau jest obiektywnie od lat poza konkurencją. Już pojedyncze numery zjadają grę i wszystkie te płyty, które do tej pory pojawiły się w rankingu: "Made In Serce" – niemożliwie rozkminionymi linijkami Tau i Zeusa, "Godline" – fantastycznym udziałem gościnnym Lecrae, "Remedium" – konceptem rozmowy Tau z… Medium. Właściwie z każdym albumem rapera, począwszy od "Seansu Spirytystycznego", przy podsumowaniach danego roku trzeba było się liczyć. Z DEBIUTEM Tau nie jest inaczej. Absolutnie serio – doskonały materiał o mocnej, silnie oddziaływującej treści.[[{"type":"media","view_mode":"media_preview","fid":"20610","attributes":{"alt":"","class":"media-image","height":"180","style":"float: left; margin: 10px;","width":"180"}}]]2. Kuba Knap "Lecę, chwila, spadam"Debiut roku, najbardziej rozpoznawalna stylówka i rapowa osobowość ostatnich lat – czy trzeba coś dodawać? LCS jest bardzo dobrym albumem, ale osobiście muszę przyznać, że o znalezieniu się na podium tak naprawdę przesądził… bonusowy krążek z Madą. Mianowicie kiedy właściwy longplay wchodził w fazę chwilowego osłuchania, z pomocą przychodził równie mocny "Clint Eastwóód", z którym całość liczyła ostatecznie dwadzieścia kilka mocnych tracków. Zasłużone (żywe) srebro. (recenzja)[[{"type":"media","view_mode":"media_preview","fid":"20611","attributes":{"alt":"","class":"media-image","height":"180","style":"float: left; margin: 10px;","width":"180"}}]]1. Ten Typ Mes "Trzeba Było Zostać Dresiarzem"Ze swojego szerokiego spektrum tematów, nad którymi pochyla się Mes w swoich rapowych lub felietonowych wynurzeniach, te na "Trzeba było zostać dresiarzem" okazały się zdecydowanie strzałem w dziesiątkę. Uwielbiający drążyć, rozkminiać, dorabiać filozofię artysta tym razem jest bliżej ludzi #PO. Etos dresiarza okazał się tylko zaczątkiem do dalszych opowieści o… głupiej spiętej dresiarze, januszach, działkowiczach, biegaczach, taksówkarzach, ochroniarzach, a na albumie uświadczymy nawet peana na cześć autobusów marki Ikarus. Wspomniana "Ikarusałka" czy "W autobusie z cmentarza" to zdecydowanie najlepsze tekstowo rzeczy jakie wydał na świat polski hip-hop w tym roku, a być może nawet w całej historii tej muzyki w kraju. Lirycznie TBZD nie miało sobie równych, a pod względem bitów niewiele tegorocznych wydawnictw może mu dorównywać. Aha, no i dobrze się stało, że po eksperymentalnych singlach – "LOVEYOURLIFE" i "Tul Petardę", całość ma ostatecznie bardziej hip-hopowy wydźwięk, niż by się tego spodziewali sceptycy. (recenzja Mateusza Natali)grafika u góry - Adam JędrzejczykPoniżej powiększone okładki płyt, które zajęły miejsca 1-25 - tym razem w kolejności od numeru 1.Ranking ma na celu przelot przez pięćdziesiąt wybranych wydawnictw, które ukazały się w polskim rapie w ubiegłym roku. Od siebie chciałbym dodać, że każdą z tych płyt warto sprawdzić, a kolejność ma tak naprawdę subiektywne i drugorzędne znaczenie i nie stanowi oficjalnej linii redakcji. Miejsca 50-46 stanowi pięć "bonusowych" pozycji, na których znajdują się albumy instrumentalne, czasami nawet tylko luźno związane z hip-hopem. Od miejsca 45. zaczynają się pozycje "właściwe", które obejmują zarówno albumy dostępne w oficjalnej dystrybucji, jak i nielegale, epki i mixtape'y. Zapraszam.

[Krystian w naszej redakcji zajmuje się przede wszystkim polskim rapem, a poza mainstreamem śledzi również mniej wyeksponowane rejony podziemia, trzymając cały czas rękę na pulsie. W samym 2014 roku słuchał imponującej liczby prawie 120 polskich albumów, co pozwoliło mu ułożyć poniższe subiektywne top 50, które dostawać będziecie przed najbliższe 5 dni a które ja sam przeczytałem z ciekawością. Przegląd to bowiem dość obszerny i przekrojowy, do sprawdzenia którego zapraszamy, zapowiadając zarazem, że to oczywiście nie koniec naszych podsumowań tego, co działo się w polskim rapie w roku 2014 a wręcz przeciwnie - jeszcze trochę przed Wami - przyp. Mateusz Natali]

No to dobrnęliśmy do końca - przed Wami czołowa dziesiątka zestawienia...

MIEJSCA 50-41

MIEJSCA 40-31

MIEJSCA 30-21

MIEJSCA 20-11
[[{"type":"media","view_mode":"media_preview","fid":"20602","attributes":{"alt":"","class":"media-image","height":"180","style":"float: left; margin: 10px;","width":"180"}}]]10. Włodi "Wszystko z Dymem"

Dlaczego tylko dziesiąte miejsce? Po pierwsze: długość płyty. Po drugie: sam z tracklisty wskazałbym z czystym sumieniem na zaledwie jej połowę, którą stanowią kosiory na absolutne 6/6, przy czym druga połowa to numery zaledwie dobre/solidne, a zważywszy na to, że pozycji mamy tylko dziesięć, byłoby to nie fair wobec innych bardzo dobrych albumów o większej liczbie utworów godnych zapętlania. Rzecz oczywiście tyczy się bitów (obok tych mrocznych, przepalonych sztosów od DJa B mamy standardowe klasyczne produkcje, które może i nie są złe, ale… no właśnie), bo do Włodiego nie ma większych zastrzeżeń – nie stanowi bowiem mankamentu to, że cała płyta jest rzekomo "tylko o jaraniu". Owszem, numery służą "dymnemu" konceptowi, ale przy tym są przecież niezmiernie treściwe. Tak czy inaczej – czapki z głów, bo tak oto weteran pokazuje świeżakom, w której grają lidze. (recenzja Jacka Balińskiego)

[[{"type":"media","view_mode":"media_preview","fid":"20603","attributes":{"alt":"","class":"media-image","height":"180","style":"float: left; margin: 10px;","width":"180"}}]]9. Lukasyno "Bard"

W ostatnich latach mieliśmy kilka mocnych zaskoczeń uliczno-rapowych: dwa lata temu takowym było "Gdy Zgaśnie Słońce" Kaliego, rok temu podziemne błyski w postaci PRO8L3Mu i Żyto, zaś w tym roku z bardzo dobrej strony pokazał się Lukasyno. Świetny singiel "Zabierz mnie tam" był adekwatną zapowiedzią tego, jak będzie wyglądał "Bard". Przede wszystkim: doskonała, dopracowana muzyka. To nie byle cepowate hip-hopowe bity, z wałkowaną przez cztery minuty jedną pętlą, ale rozbudowane kompozycyjnie i aranżacyjnie produkcje, z wieloma dogranymi instrumentami, hookami, folkowymi nawiązaniami i kobiecymi refrenami. Do tego mądre teksty charyzmatycznego rapera o charakterystycznym, dobrze przyswajalnym głosie, gdzie mimo zachowanych ulicznych korzeni nie uświadczymy harcore’owych, prostackich wersów, ale rozsądne, wyważone linijki. Mankamenty? Co najwyżej proste, uliczne flow i niektóre autotune’owe refreny mogą wadzić, ale nie zmienia to ogólnego kształtu równej, bardzo dobrej całości. Gratulacje! (recenzja Macieja Sulimy)

[[{"type":"media","view_mode":"media_preview","fid":"20604","attributes":{"alt":"","class":"media-image","height":"180","style":"float: left; margin: 10px;","width":"180"}}]]8. Żyt Toster/Enzu "Letarg/Przebudzenie"

Żyt – mocna technika i unikalne, stylowe flow, a zarazem gigantyczny progres liryczny: rozbudowane fabularnie storytellingi, celne i cięte spostrzeżenia, sporo emocjonalnych, szczerych zwierzeń. Enzu – bity różnorodne, nowoczesne, chwytliwe i przede wszystkim robione z głową. Fuzja idealna? Moim zdaniem tak, szkoda, że zupełnie przegapiona. (recenzja)

[[{"type":"media","view_mode":"media_preview","fid":"20605","attributes":{"alt":"","class":"media-image","height":"180","style":"float: left; margin: 10px;","width":"180"}}]]7. Bonson/Matek "O nas się nie martw"

"Historia Po Pewnej Historii" była podziemnym fenomenem, a "O nas się nie martw" jako pierwsze legalne LP z prawdziwego zdarzenia potwierdziło wartość duetu, choć okazało się mniejszym komercyjnym sukcesem, niż by się tego spodziewali twórcy. Powszechnie płyta została przecież uznana za co najmniej dobrą, więc co zawiodło? Bonson twierdzi, że chodzi o przekładanie daty premiery, przez co z czasem zainteresowanie albumem spadło. "MVP" z kolei wypuszczono bez ceregieli, zapewne z myślą o przypomnieniu o sobie przed końcem roku, ale czy rzeczywiście jest lepsze od poprzednika? Ja bym się kłócił. (recenzja)

[[{"type":"media","view_mode":"media_preview","fid":"20606","attributes":{"alt":"","class":"media-image","height":"180","style":"float: left; margin: 10px;","width":"180"}}]]6. HV/Noon "HV/Noon"

Połączenie sił Hatti Vattiego i Noona sami twórcy oznajmili nagle, bez szumnych zapowiedzi i po rewelacyjnym singlu z Eldo wielu oczekiwało czegoś wielkiego. Po premierze jednak dużo było słychać głosów rozczarowania, że spodziewano się czegoś innego, a ostatecznie wyszło trochę przekombinowanie. I rzeczywiście docieranie się z tą płytą bywa mozolne, ale w porównaniu do "Strange Sounds and Inconceivable Deeds" przynajmniej chce się to robić. Chce się ją zgłębiać – i to jest klucz. "HV/Noon" najlepiej się przyswaja na słuchawkach podczas nocnych spacerów, przy świetle gwiazd i latarni. Klimat, klimat i jeszcze raz klimat.

[[{"type":"media","view_mode":"media_preview","fid":"20607","attributes":{"alt":"","class":"media-image","height":"180","style":"float: left; margin: 10px;","width":"180"}}]]5. Kuban "Cozamixtape"

Odkrycie roku. Mimo formy mixtape’u, połowicznie nagranego na kradzionych bitach, chciałem zwrócić uwagę na to wydawnictwo, ponieważ dawno nie mieliśmy posiadacza tak unikalnej stylówki, odnajdującego się na bitach, na których nikt inny nie potrafi. A na pewno nie w takim stopniu. Kuban już teraz trafia do czołówki polskiego rapu, czego potwierdzeniem było wzięcie udziału w "Tour of the Year" obok Quebonafide, VNMa, W.E.N.Y i Kuby Knapa. (recenzja nr 1recenzja nr 2)

[[{"type":"media","view_mode":"media_preview","fid":"20608","attributes":{"alt":"","class":"media-image","height":"180","style":"float: left; margin: 10px;","width":"180"}}]]4. PRO8L3M "Art Brut"

Zamiast rozpisywać się na temat zalet i opisywać setny raz w ten sam sposób fenomen PRO8L3Mu, ja może powiem, dlaczego "Art Brut" nie jest numerem jeden, a nawet jest poza podium. Otóż tę płytę pochłania się jednym tchem, jako że jej struktura jest jednolita, a podczas jej przebiegu zmieniają się jedynie sample i względnie tematy kawałków. To nie luźny zbiór kilku elementów (utworów), a spójny organizm, gdzie mimo gigantycznego replay value i kilkunastu odsłuchów, ja na przykład do tej pory mam problem z odróżnieniem kawałków po tytułach (no dobra, "Stówa" jest sztosem, a szczególnie umiłowałem sobie sampel z Bilińskiego w "Ja ja ja pierdolę", tak jak tę historię o jąkale i sepleniącym). Poza tym – forma mixtape’u. Prostota w zamyśle i realizacji od strony technicznej stanowi niewątpliwą siłę projektu, ale jednocześnie jest dyskwalifikująca w kontekście potraktowania go jako pełnoprawne wydawnictwo, dlatego też ukazał się on w takiej a nie innej formie. Oczywiście, że tak naprawdę nie ma to wszystko większego znaczenia i nie zmienia faktu, że "Art Brut" jest bombą. Longplay w tym roku? Nie mogę się doczekać. (recenzja nr 1recenzja nr 2)

[[{"type":"media","view_mode":"media_preview","fid":"20609","attributes":{"alt":"","class":"media-image","height":"180","style":"float: left; margin: 10px;","width":"180"}}]]3. Tau "Remedium"

Piotrek nie wyzbył się rozkazującego tonu katechety, którym zwracał się do słuchaczy-zbłąkanych owieczek jeszcze za żywota Medium na "Graalu", ale cóż zrobić, skoro christian rap rządzi się swoimi prawami. Jasnym jest, że "Remedium" spolaryzował słuchaczy, nie wszystkich odpornych na religijną indoktrynację przekonał, a do ludzi wierzących trafił zapewne w stu procentach, ale jeśli chodzi o całościową wizję twórczości, aspekty czysto rapowe i muzyczne, Tau jest obiektywnie od lat poza konkurencją. Już pojedyncze numery zjadają grę i wszystkie te płyty, które do tej pory pojawiły się w rankingu: "Made In Serce" – niemożliwie rozkminionymi linijkami Tau i Zeusa, "Godline" – fantastycznym udziałem gościnnym Lecrae, "Remedium" – konceptem rozmowy Tau z… Medium. Właściwie z każdym albumem rapera, począwszy od "Seansu Spirytystycznego", przy podsumowaniach danego roku trzeba było się liczyć. Z DEBIUTEM Tau nie jest inaczej. Absolutnie serio – doskonały materiał o mocnej, silnie oddziaływującej treści.

[[{"type":"media","view_mode":"media_preview","fid":"20610","attributes":{"alt":"","class":"media-image","height":"180","style":"float: left; margin: 10px;","width":"180"}}]]2. Kuba Knap "Lecę, chwila, spadam"

Debiut roku, najbardziej rozpoznawalna stylówka i rapowa osobowość ostatnich lat – czy trzeba coś dodawać? LCS jest bardzo dobrym albumem, ale osobiście muszę przyznać, że o znalezieniu się na podium tak naprawdę przesądził… bonusowy krążek z Madą. Mianowicie kiedy właściwy longplay wchodził w fazę chwilowego osłuchania, z pomocą przychodził równie mocny "Clint Eastwóód", z którym całość liczyła ostatecznie dwadzieścia kilka mocnych tracków. Zasłużone (żywe) srebro. (recenzja)

[[{"type":"media","view_mode":"media_preview","fid":"20611","attributes":{"alt":"","class":"media-image","height":"180","style":"float: left; margin: 10px;","width":"180"}}]]1. Ten Typ Mes "Trzeba Było Zostać Dresiarzem"

Ze swojego szerokiego spektrum tematów, nad którymi pochyla się Mes w swoich rapowych lub felietonowych wynurzeniach, te na "Trzeba było zostać dresiarzem" okazały się zdecydowanie strzałem w dziesiątkę. Uwielbiający drążyć, rozkminiać, dorabiać filozofię artysta tym razem jest bliżej ludzi #PO. Etos dresiarza okazał się tylko zaczątkiem do dalszych opowieści o… głupiej spiętej dresiarze, januszach, działkowiczach, biegaczach, taksówkarzach, ochroniarzach, a na albumie uświadczymy nawet peana na cześć autobusów marki Ikarus. Wspomniana "Ikarusałka" czy "W autobusie z cmentarza" to zdecydowanie najlepsze tekstowo rzeczy jakie wydał na świat polski hip-hop w tym roku, a być może nawet w całej historii tej muzyki w kraju. Lirycznie TBZD nie miało sobie równych, a pod względem bitów niewiele tegorocznych wydawnictw może mu dorównywać. Aha, no i dobrze się stało, że po eksperymentalnych singlach – "LOVEYOURLIFE" i "Tul Petardę", całość ma ostatecznie bardziej hip-hopowy wydźwięk, niż by się tego spodziewali sceptycy. (recenzja Mateusza Natali)

grafika u góry - Adam Jędrzejczyk

Poniżej powiększone okładki płyt, które zajęły miejsca 1-25 - tym razem w kolejności od numeru 1.

]]>
Żyt Toster/ENZU "Letarg/Przebudzenie"https://popkiller.kingapp.pl/2014-04-21,zyt-tosterenzu-letargprzebudzeniehttps://popkiller.kingapp.pl/2014-04-21,zyt-tosterenzu-letargprzebudzenieApril 21, 2014, 2:19 pmAdmin strony"Letarg/Przebudzenie" to projekt utrzymany w klasycznej konwencji mc/producent. Chemia między artystami przełożyła się na wyjątkową spójność brzmieniową, a zarazem świeży charakter produkcji, co z jednej strony eksponuje niebanalne umiejętności producenckie i kompozytorskie EnZU, a z drugiej pozwala Żytowi na rozwinięcie skrzydeł i wzbicie się na aktualne wyżyny swoich umiejętności. Efektem tej synergii są grane, miejscami uzupełnione samplami i przeplatające wiele gatunków muzycznych, kompozycje dopełnione przemyśleniami rzuconymi na bit z dużą dozą energii i okraszonymi dodatkowo ultra plastycznym flow.Tytuł albumu jest odniesieniem do, wynikającego ze znudzenia okresloną stylistyką i brakiem ciekwych inspiracji, okresu artystycznego letargu i następującego po nim przebudzenia czyli przełamania twórczego impasu i prób wspięcia się na wyższy poziom. "Letarg/Przebudzenie" jest więc zamknięciem pewnego okresu twórczości i wejściem w jej nowy rozdział. Z nowymi siłami, energią i pomysłem na dalszą drogę.Tracklista:01. Night Walk In Paris02. Letarg/Przebudzenie03. Żyt Toster 204. Hangover05. Behind The Scenes Interludium06. Kiedy Nie Gramy Koncertu07. John Doe08. Kompleks09. Ostatni Ronin (feat. Pyskaty)10. Znikający Punkt11. Avatar (feat. VNM)12. Nieśmiertelny13. Patrzą Na Mnie (Prod. BeJotKa) (Bonus Track) (feat. Danny)[[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"12832","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]]"Letarg/Przebudzenie" to projekt utrzymany w klasycznej konwencji mc/producent. Chemia między artystami przełożyła się na wyjątkową spójność brzmieniową, a zarazem świeży charakter produkcji, co z jednej strony eksponuje niebanalne umiejętności producenckie i kompozytorskie EnZU, a z drugiej pozwala Żytowi na rozwinięcie skrzydeł i wzbicie się na aktualne wyżyny swoich umiejętności. Efektem tej synergii są grane, miejscami uzupełnione samplami i przeplatające wiele gatunków muzycznych, kompozycje dopełnione przemyśleniami rzuconymi na bit z dużą dozą energii i okraszonymi dodatkowo ultra plastycznym flow.

Tytuł albumu jest odniesieniem do, wynikającego ze znudzenia okresloną stylistyką i brakiem ciekwych inspiracji, okresu artystycznego letargu i następującego po nim przebudzenia czyli przełamania twórczego impasu i prób wspięcia się na wyższy poziom. "Letarg/Przebudzenie" jest więc zamknięciem pewnego okresu twórczości i wejściem w jej nowy rozdział. Z nowymi siłami, energią i pomysłem na dalszą drogę.

Tracklista:

01. Night Walk In Paris
02. Letarg/Przebudzenie
03. Żyt Toster 2
04. Hangover
05. Behind The Scenes Interludium
06. Kiedy Nie Gramy Koncertu
07. John Doe
08. Kompleks
09. Ostatni Ronin (feat. Pyskaty)
10. Znikający Punkt
11. Avatar (feat. VNM)
12. Nieśmiertelny
13. Patrzą Na Mnie (Prod. BeJotKa) (Bonus Track) (feat. Danny)

[[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"12832","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]]

]]>
Żyt Toster/ENZU "Letarg/Przebudzenie" - premiera i odsłuchhttps://popkiller.kingapp.pl/2014-04-21,zyt-tosterenzu-letargprzebudzenie-premiera-i-odsluchhttps://popkiller.kingapp.pl/2014-04-21,zyt-tosterenzu-letargprzebudzenie-premiera-i-odsluchApril 21, 2014, 12:12 pmAdmin stronyWczoraj zaprezentowaliśmy Wam recenzję, dziś czas na premierę i odsłuch całego materiału, który pod szyldem Aptaun Support wypuścili Żyt Toster i Enzu. "Letarg/Przebudzenie" to następca dobrze przyjętego i szybko wyprzedanego krążka "5 Miejsc Po Przecinku".Wczoraj zaprezentowaliśmy Wam recenzję, dziś czas na premierę i odsłuch całego materiału, który pod szyldem Aptaun Support wypuścili Żyt Toster i Enzu. "Letarg/Przebudzenie" to następca dobrze przyjętego i szybko wyprzedanego krążka "5 Miejsc Po Przecinku".

]]>
Żyt Toster/ENZU feat. VNM "Avatar" - singielhttps://popkiller.kingapp.pl/2014-04-16,zyt-tosterenzu-feat-vnm-avatar-singielhttps://popkiller.kingapp.pl/2014-04-16,zyt-tosterenzu-feat-vnm-avatar-singielApril 16, 2014, 7:05 pmKrystian KrupińskiAptaun Records udostępniło do odsłuchu czwarty singiel promujący album "Letarg/Przebudzenie" Żyta Tostera i EnZU. W numerze "Avatar" gościnnie udzielił się VNM. Premiera albumu 21 kwietnia.Aptaun Records udostępniło do odsłuchu czwarty singiel promujący album "Letarg/Przebudzenie" Żyta Tostera i EnZU. W numerze "Avatar" gościnnie udzielił się VNM. Premiera albumu 21 kwietnia.

]]>
Żyt Toster/ENZU "Letarg/Przebudzenie" - przedpremierowa recenzjahttps://popkiller.kingapp.pl/2014-04-20,zyt-tosterenzu-letargprzebudzenie-przedpremierowa-recenzjahttps://popkiller.kingapp.pl/2014-04-20,zyt-tosterenzu-letargprzebudzenie-przedpremierowa-recenzjaApril 19, 2014, 10:29 pmKrystian KrupińskiKiedy recenzowałem poprzedni album Żyta Tostera, wspominałem w ostatnim akapicie podsumowującym, że już wtedy byłem bardzo ciekaw następnych ruchów, jakie poczyni suwalski AS. Po intensywnie klasycznym w warstwie muzycznej, dobrym, a licznymi momentami nawet bardzo dobrym "Pięć Miejsc Po Przecinku" niby naturalnym wydawał się muzyczny rozwój... Żytunio jednak zastawił sobie wcześniej małą pułapkę, z której całkiem zgrabnie wybrnął i oto raper niegdyś nawijający wers "żeby rapować pod dubstep? To przykre" dziś jest jak najbardziej otwarty na dubstep, wtyczki i wszelkie bity nieco inne od zwykłej koniunkcji boom-bapowej perki i funkowego sampla. I świetnie się w nich odnajduje.Zresztą wspomniany dubstep to nie jest wcale pierwszorzędna kwestia w przypadku muzyki na "Letarg/Przebudzenie". Mamy tu przede wszystkim do czynienia z bitmejkerem o dużym wyczuciu, świadomości brzmienia i różnorodnym podejściu do bitów. To nie jest byle jaki newschool (nawet Żyt nawija, że jest tutaj tak newschoolowy, że nawet Tet nie wie o co chodzi), produkcjom EnZU daleko do ślepej kalki z nowoszkolnych szablonów, nachalności i plastiku, a każdy numer zazwyczaj zaciekawia czym innym: czy to klasyczną, ale zaaranżowaną jakby nowocześniej prostotą "Letargu", czy to soczystą perkusją stanowiącą bazę "Żyta Tostera 2" i industrialną gitarą w refrenie, 'kosmicznym' klimatem "Avatara", bądź umiejętnie budowaną kompozycją sześciominutowego "Nieśmiertelnego". Te dubstepowe wiertary, czy też 8-bitowe wtręty zazwyczaj świdrują gdzieś na drugim planie (z wyjątkiem "Johna Doe"), ubarwiając podkład. Fantastycznie wykorzystany został sampel w "Kiedy nie gramy", zaś taki "Ostatni Ronin" to prawdziwy dziki masakrator #Cira. Ze wszystkich tracków najszybciej wpada w ucho "Hangover" – najoczywistszy singiel na płycie. Przed tym projektem EnZU nie był praktycznie w ogóle znany w środowisku, jednak teraz powinno się to jak najszybciej zmienić. Robota jaką wykonał nie daje podstaw do zarzutów – tu po prostu wszystko gra.Żeby doszło do takiego zwrotu w podejściu do muzyki, o którym sam Żyt mówi, że kiedyś było ono "hermetyczne, złe", raper musiał na pewien czas zapaść w letarg. Stąd tytuł płyty, która stanowi z kolei "przebudzenie" i kolejny progres w karierze. Już na poprzedniej płycie, która w stosunku do pierwszego nielegala stanowiła kolosalny postęp, pod względem warsztatowym nie było za bardzo do czego się przyczepić, a obecnie słyszymy jedynie doszlifowaną stylówkę, którą owszem – można lubić lub nie, jednak nie ma przypadku, że jedynymi gośćmi na albumie są Pyskaty i VNM. Toster mierzy wysoko i czarno na białym widać, że z takim flow i mocno technicznym rapem do czołówki już niewiele mu brakuje, mimo że wciąż tkwi w podziemiu i w wielu utworach słychać tę samą gorycz z tego powodu, co na "5MPP". "Letarg/Przebudzenie" pragnie jednak ostatecznego pogrzebania tamtej płyty (o czym nam mówi okładka) i rozpoczęcia nowej muzycznej drogi. Osobiście wolę u rapera takie linijki jak "raperzy zdjęli już baggy, teraz chcąc być swag / i chcieli byś czarni a są kurwa ciemni", niż te skądinąd niezłe hashtagi, ale co zrobić – ducha czasu nie zatrzymasz.To co lubię u Marcina, to oczywiście kawałki konceptualne. I tak jak bonsonowi "Goście, Goście" zdradzają branżowo-melanżowe kulisy odrobinę bardziej wykraczając ponad wytarte ogólniki o pękniętych flaszkach, tak "Kiedy nie gramy" pokazuje od kuchni, jak z perspektywy młodego rapera wygląda organizacja rapowych koncertów. Jest to obraz słodko-gorzki, który dopełnia rewelacyjny, pogodny (mimo wszystko) refren i tworzy z niego... koncertowy banger. Świetny numer, tak jak "Kompleks", w którym suwalczanin w swoim ciętym stylu rozprawia się z wszelkimi rapowymi ekstremizmami. Podczas gdy w najlepsze trwa moda na nazywanie tracków imionami i nazwiskami różnej maści osobistości, Marcin bierze sobie na warsztat... Johna Doe. Ciekawie wypadają również dwa storytellingi – "Hangover" i "Nieśmiertelny", które są jak dla mnie, obok "Ronina", najmocniejszymi punktami krążka, zwłaszcza że zestawiając je obok siebie, odnaleźć można pewien smaczek i ciekawą wzajemną relację, ale to już pozostawiam słuchaczom.Na sam koniec tracklistę nieźle uzupełnia jeszcze "Patrz na mnie" z Dannym na bicie Bejotki i wychodzi na to, że mamy album... bezbłędny. Album, który poziomem bitów EnZU, jak i skillsów Tostera ewidentnie wybija się ponad tegoroczną szarzyznę polskich wydawnictw, o całym krajowym drugim obiegu nie wspominając. Piątka.Kiedy recenzowałem poprzedni album Żyta Tostera, wspominałem w ostatnim akapicie podsumowującym, że już wtedy byłem bardzo ciekaw następnych ruchów, jakie poczyni suwalski AS. Po intensywnie klasycznym w warstwie muzycznej, dobrym, a licznymi momentami nawet bardzo dobrym "Pięć Miejsc Po Przecinku" niby naturalnym wydawał się muzyczny rozwój... Żytunio jednak zastawił sobie wcześniej małą pułapkę, z której całkiem zgrabnie wybrnął i oto raper niegdyś nawijający wers "żeby rapować pod dubstep? To przykre" dziś jest jak najbardziej otwarty na dubstep, wtyczki i wszelkie bity nieco inne od zwykłej koniunkcji boom-bapowej perki i funkowego sampla. I świetnie się w nich odnajduje.

Zresztą wspomniany dubstep to nie jest wcale pierwszorzędna kwestia w przypadku muzyki na "Letarg/Przebudzenie". Mamy tu przede wszystkim do czynienia z bitmejkerem o dużym wyczuciu, świadomości brzmienia i różnorodnym podejściu do bitów. To nie jest byle jaki newschool (nawet Żyt nawija, że jest tutaj tak newschoolowy, że nawet Tet nie wie o co chodzi), produkcjom EnZU daleko do ślepej kalki z nowoszkolnych szablonów, nachalności i plastiku, a każdy numer zazwyczaj zaciekawia czym innym: czy to klasyczną, ale zaaranżowaną jakby nowocześniej prostotą "Letargu", czy to soczystą perkusją stanowiącą bazę "Żyta Tostera 2" i industrialną gitarą w refrenie, 'kosmicznym' klimatem "Avatara", bądź umiejętnie budowaną kompozycją sześciominutowego "Nieśmiertelnego". Te dubstepowe wiertary, czy też 8-bitowe wtręty zazwyczaj świdrują gdzieś na drugim planie (z wyjątkiem "Johna Doe"), ubarwiając podkład. Fantastycznie wykorzystany został sampel w "Kiedy nie gramy", zaś taki "Ostatni Ronin" to prawdziwy dziki masakrator #Cira. Ze wszystkich tracków najszybciej wpada w ucho "Hangover" – najoczywistszy singiel na płycie. Przed tym projektem EnZU nie był praktycznie w ogóle znany w środowisku, jednak teraz powinno się to jak najszybciej zmienić. Robota jaką wykonał nie daje podstaw do zarzutów – tu po prostu wszystko gra.

Żeby doszło do takiego zwrotu w podejściu do muzyki, o którym sam Żyt mówi, że kiedyś było ono "hermetyczne, złe", raper musiał na pewien czas zapaść w letarg. Stąd tytuł płyty, która stanowi z kolei "przebudzenie" i kolejny progres w karierze. Już na poprzedniej płycie, która w stosunku do pierwszego nielegala stanowiła kolosalny postęp, pod względem warsztatowym nie było za bardzo do czego się przyczepić, a obecnie słyszymy jedynie doszlifowaną stylówkę, którą owszem – można lubić lub nie, jednak nie ma przypadku, że jedynymi gośćmi na albumie są Pyskaty i VNM. Toster mierzy wysoko i czarno na białym widać, że z takim flow i mocno technicznym rapem do czołówki już niewiele mu brakuje, mimo że wciąż tkwi w podziemiu i w wielu utworach słychać tę samą gorycz z tego powodu, co na "5MPP". "Letarg/Przebudzenie" pragnie jednak ostatecznego pogrzebania tamtej płyty (o czym nam mówi okładka) i rozpoczęcia nowej muzycznej drogi. Osobiście wolę u rapera takie linijki jak "raperzy zdjęli już baggy, teraz chcąc być swag / i chcieli byś czarni a są kurwa ciemni", niż te skądinąd niezłe hashtagi, ale co zrobić – ducha czasu nie zatrzymasz.

To co lubię u Marcina, to oczywiście kawałki konceptualne. I tak jak bonsonowi "Goście, Goście" zdradzają branżowo-melanżowe kulisy odrobinę bardziej wykraczając ponad wytarte ogólniki o pękniętych flaszkach, tak "Kiedy nie gramy" pokazuje od kuchni, jak z perspektywy młodego rapera wygląda organizacja rapowych koncertów. Jest to obraz słodko-gorzki, który dopełnia rewelacyjny, pogodny (mimo wszystko) refren i tworzy z niego... koncertowy banger. Świetny numer, tak jak "Kompleks", w którym suwalczanin w swoim ciętym stylu rozprawia się z wszelkimi rapowymi ekstremizmami. Podczas gdy w najlepsze trwa moda na nazywanie tracków imionami i nazwiskami różnej maści osobistości, Marcin bierze sobie na warsztat... Johna Doe. Ciekawie wypadają również dwa storytellingi – "Hangover" i "Nieśmiertelny", które są jak dla mnie, obok "Ronina", najmocniejszymi punktami krążka, zwłaszcza że zestawiając je obok siebie, odnaleźć można pewien smaczek i ciekawą wzajemną relację, ale to już pozostawiam słuchaczom.

Na sam koniec tracklistę nieźle uzupełnia jeszcze "Patrz na mnie" z Dannym na bicie Bejotki i wychodzi na to, że mamy album... bezbłędny. Album, który poziomem bitów EnZU, jak i skillsów Tostera ewidentnie wybija się ponad tegoroczną szarzyznę polskich wydawnictw, o całym krajowym drugim obiegu nie wspominając. Piątka.

]]>
Żyt Toster / ENZU "Hangover" - teledyskhttps://popkiller.kingapp.pl/2014-04-11,zyt-toster-enzu-hangover-teledyskhttps://popkiller.kingapp.pl/2014-04-11,zyt-toster-enzu-hangover-teledyskApril 11, 2014, 4:18 pmKrystian KrupińskiPrezentujemy trzeci singiel, a zarazem pierwszy klip promujący album duetu Żyt Toster/ENZU "Letarg/Przebudzenie" do utworu "Hangover". Premiera albumu przypada na 21.04 i wciąż możecie go zamówić w przedpsprzedaży w AptaunSklepie. Prezentujemy trzeci singiel, a zarazem pierwszy klip promujący album duetu Żyt Toster/ENZU "Letarg/Przebudzenie" do utworu "Hangover". Premiera albumu przypada na 21.04 i wciąż możecie go zamówić w przedpsprzedaży w AptaunSklepie. 

]]>
Żyt Toster / ENZU "Znikający punkt" - singielhttps://popkiller.kingapp.pl/2014-04-03,zyt-toster-enzu-znikajacy-punkt-singielhttps://popkiller.kingapp.pl/2014-04-03,zyt-toster-enzu-znikajacy-punkt-singielApril 2, 2014, 11:18 pmKrystian KrupińskiPrezentujemy drugi singiel Żyta Tostera i ENZU "Znikający punkt", który promuje ich nadchodzący album "Letarg/Przebudzenie". Premiera tegoż albumu przypada na 21.04 i nadal możecie go zamówić w przedsprzedaży w AptaunSklepie. Już w przyszłym tygodniu ukaże się pierwszy klip promujący to wydawnictwo.Prezentujemy drugi singiel Żyta Tostera i ENZU "Znikający punkt", który promuje ich nadchodzący album "Letarg/Przebudzenie". Premiera tegoż albumu przypada na 21.04 i nadal możecie go zamówić w przedsprzedaży w AptaunSklepie. Już w przyszłym tygodniu ukaże się pierwszy klip promujący to wydawnictwo.

]]>
Żyt Toster/ENZU feat. Pyskaty "Ostatni Ronin" - singiel, preorder i info o płyciehttps://popkiller.kingapp.pl/2014-03-24,zyt-tosterenzu-feat-pyskaty-ostatni-ronin-singiel-preorder-i-info-o-plyciehttps://popkiller.kingapp.pl/2014-03-24,zyt-tosterenzu-feat-pyskaty-ostatni-ronin-singiel-preorder-i-info-o-plycieMarch 24, 2014, 4:20 pmKrystian KrupińskiNa niespełna miesiąc przed premierą albumu duetu Żyt Toster/ENZU "Letarg/Przebudzenie" wytwórnia Aptaun prezentuje pierwszy promujący to wydawnictwo singiel pt. "Ostatni Ronin" z gościnnym udziałem Pyskatego. W dniu dzisiejszym również w AptaunSklepie rusza przedsprzedaż albumu, który zostanie wydany nakładem Aptaun Support w ściśle limitowanej ilości.Jak informuje Aptaun: "krążek w cenie jedynych 23 złotych (z wliczoną przesyłką) będzie dostępny TYLKO w AptaunSklepie aż do wyczerpania nakładu. Już teraz, na podstawie przykładów wcześniejszych limitowanych wydawnictw naszych ASów, radzimy szybko decydować się na złożenie zamówienia. Kto pierwszy ten lepszy!"Letarg/Przebudzenie" to projekt utrzymany w klasycznej konwencji mc/producent. Chemia między artystami przełożyła się na wyjątkową spójność brzmieniową, a zarazem świeży charakter produkcji, co z jednej strony eksponuje niebanalne umiejętności producenckie i kompozytorskie EnZU, a z drugiej pozwala Żytowi na rozwinięcie skrzydeł i wzbicie się na aktualne wyżyny swoich umiejętności. Efektem tej synergii są grane, miejscami uzupełnione samplami i przeplatające wiele gatunków muzycznych, kompozycje dopełnione przemyśleniami rzuconymi na bit z dużą dozą energii i okraszonymi dodatkowo ultra plastycznym flow.Tytuł albumu jest odniesieniem do, wynikającego ze znudzenia okresloną stylistyką i brakiem ciekawych inspiracji, okresu artystycznego letargu i następującego po nim przebudzenia czyli przełamania twórczego impasu i prób wspięcia się na wyższy poziom. "Letarg/Przebudzenie" jest więc zamknięciem pewnego okresu twórczości i wejściem w jej nowy rozdział. Z nowymi siłami, energią i pomysłem na dalszą drogę." Na niespełna miesiąc przed premierą albumu duetu Żyt Toster/ENZU "Letarg/Przebudzenie" wytwórnia Aptaun prezentuje pierwszy promujący to wydawnictwo singiel pt. "Ostatni Ronin" z gościnnym udziałem Pyskatego. W dniu dzisiejszym również w AptaunSklepie rusza przedsprzedaż albumu, który zostanie wydany nakładem Aptaun Support w ściśle limitowanej ilości.

Jak informuje Aptaun: "krążek w cenie jedynych 23 złotych (z wliczoną przesyłką) będzie dostępny TYLKO w AptaunSklepie aż do wyczerpania nakładu. Już teraz, na podstawie przykładów wcześniejszych limitowanych wydawnictw naszych ASów, radzimy szybko decydować się na złożenie zamówienia. Kto pierwszy ten lepszy!

"Letarg/Przebudzenie" to projekt utrzymany w klasycznej konwencji mc/producent. Chemia między artystami przełożyła się na wyjątkową spójność brzmieniową, a zarazem świeży charakter produkcji, co z jednej strony eksponuje niebanalne umiejętności producenckie i kompozytorskie EnZU, a z drugiej pozwala Żytowi na rozwinięcie skrzydeł i wzbicie się na aktualne wyżyny swoich umiejętności. Efektem tej synergii są grane, miejscami uzupełnione samplami i przeplatające wiele gatunków muzycznych, kompozycje dopełnione przemyśleniami rzuconymi na bit z dużą dozą energii i okraszonymi dodatkowo ultra plastycznym flow.

Tytuł albumu jest odniesieniem do, wynikającego ze znudzenia okresloną stylistyką i brakiem ciekawych inspiracji, okresu artystycznego letargu i następującego po nim przebudzenia czyli przełamania twórczego impasu i prób wspięcia się na wyższy poziom. "Letarg/Przebudzenie" jest więc zamknięciem pewnego okresu twórczości i wejściem w jej nowy rozdział. Z nowymi siłami, energią i pomysłem na dalszą drogę." 

]]>