popkiller.kingapp.pl (https://popkiller.kingapp.pl) G I R Lhttps://popkiller.kingapp.pl/rss/pl/tag/26378/G-I-R-LNovember 15, 2024, 1:20 ampl_PL © 2024 Admin stronyPharrell Williams feat. Daft Punk "Gust Of Wind" - teledyskhttps://popkiller.kingapp.pl/2014-10-07,pharrell-williams-feat-daft-punk-gust-of-wind-teledyskhttps://popkiller.kingapp.pl/2014-10-07,pharrell-williams-feat-daft-punk-gust-of-wind-teledyskOctober 7, 2014, 3:41 pmAdmin stronyJeśli tylko jesień wyglądałaby tak jak w nowym klipie Pharrella... Niesamowicie klimatyczne leśne video obrazuje kooperację Williamsa z Daft Punk pochodzącą z tegorocznego "G I R L" (recenzja). Porcja słońca i energii obudowana scenerią spod szyldu Matki Natury.Jeśli tylko jesień wyglądałaby tak jak w nowym klipie Pharrella... Niesamowicie klimatyczne leśne video obrazuje kooperację Williamsa z Daft Punk pochodzącą z tegorocznego "G I R L" (recenzja). Porcja słońca i energii obudowana scenerią spod szyldu Matki Natury.

]]>
Pharrell Williams "Marylin Monroe" - teledyskhttps://popkiller.kingapp.pl/2014-04-23,pharrell-williams-marylin-monroe-teledyskhttps://popkiller.kingapp.pl/2014-04-23,pharrell-williams-marylin-monroe-teledyskApril 23, 2014, 5:07 pmAdmin stronyCzy doczekamy się kolejnego hitu na miarę "Happy"? W najnowszym teledysku promującym "G I R L" (nasza recenzja) Pharrell Williams znowu przynosi masę pozytywnej, tanecznej energii, tym razem otoczony dziesiątkami pięknych kobiet.[[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"13053","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]]Czy doczekamy się kolejnego hitu na miarę "Happy"? W najnowszym teledysku promującym "G I R L" (nasza recenzja) Pharrell Williams znowu przynosi masę pozytywnej, tanecznej energii, tym razem otoczony dziesiątkami pięknych kobiet.

[[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"13053","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]]

]]>
Pharrell Williams "G I R L" - recenzjahttps://popkiller.kingapp.pl/2014-04-06,pharrell-williams-g-i-r-l-recenzja1https://popkiller.kingapp.pl/2014-04-06,pharrell-williams-g-i-r-l-recenzja1April 5, 2014, 6:16 pmAdmin stronyNa początku tego millenium Pharrell Williams był postacią praktycznie wszechobecną w amerykańskim mainstreamie. Hity jego produkcji liczyć można było na tony, charakterystyczną rękę w bitach czuć było od razu a barwa głosu atakowała nas z co drugiego refrenu dochodzącego z radia czy telewizji. W ostatnich latach Neptun z Virginii usunął się trochę w cień (po zdobywaniu nominacji do Grammy rokrocznie od 2003 do 2007 na kolejne musiał czekać aż 6 lat), ale ani na chwilę nie przestał działać, co jakiś czas zaznaczając swoją obecność w kooperacjach mniej (Jay-Z, Clipse, T.I.) czy bardziej (Swedish House Mafia, The Hives, Britney Spears) egzotycznych. W 2013 jednak ponownie wysunął się na front, złapał wiatr w żagle i w wieku 40 lat osiągnął chyba drugą muzyczną młodość, bo "Get Lucky" stworzone z Daft Punk, "Blurred Lines" z Robinem Thicke'iem a następnie solowe "Happy" zawładnęły listami przebojów, a ten trzeci okazał się nawet największym solowym przebojem w przebogatym dorobku Williamsa. W końcu nadszedł czas na drugi album sygnowany imieniem i nazwiskiem. Pierwszy, czyli "In My Mind" został przyjęty raczej chłodno, jak jest tym razem?"Tej płyty można nie lubić, ale to tak jak nie lubić słońca czy uśmiechu" - powiedział mi ostatnio Marcin Flint. I coś w tym jest. "G I R L" nie odkrywa nowych muzycznych rejonów, nie sili się na eksperymenty, patos, barokowy rozmach, nie próbuje blichtrem i ekstrawagancją opakować rozbuchanego ego autora. To po prostu kawał przyjemnej, soczystej, kipiącej pozytywną energią muzyki o zasięgu ponadgatunkowym. Singlowe "Happy" jest dobrym wyznacznikiem, a sam Williams pokazał to samo, co nie tak dawno Timberlake - w pogoni za nieokreślonym "nowym" i eksperymentami dla samych eksperymentów sięgnięcie po sprawdzone i wyrobione motywy może dać dużo lepszy i dużo świeższy efekt. Nie znajdziemy tu szalonych wizji, wytyczających nowe ścieżki, nie znajdziemy gwiazd poupychanych po kątach (#All Of The Lights), znajdziemy za to zamknięte w pudełku lato. Nieokiełznaną zabawę, pulsację, ciepło, słońce i zaraźliwe melodie, mieszające ze sobą retropop, r&b, dance, ze szczyptą funku i soulu. Melodie, które porwą Janinę z warzywniaka, Grzegorza spod lubelskiej wsi (co wyjechał do stolicy szukać lepszych dni), panią w obuwniczym (co miała taki ruch, że aż się jej buty rozeszły) a także słuchacza bardziej wymagającego, szukającego po prostu porcji muzyki idealnie dopełniającej letnie temperatury. Nie przypomina to jednak mieszanki hitów i letniej składanki przebojów, a po prostu miły w odsłuchu, dobrze wyprofilowany i zamknięty w spójną całość album.Po latach Pharrell przyznał, że jego debiut mógł nie przyjąć się dlatego, że wyszedł już w momencie, gdy ludzie mieli przesyt jego muzyki, atakującej ich z każdej strony. "In My Mind" zarazem starało się zebrać do kupy przeróżne inspiracje Williamsa, przy okazji zbyt rozbiegając się na boki i nie oferując żadnego hitu na miarę talentu artysty ("That Girl" jako sequel "Beautiful" dało radę, ale poprzeczki nie przeskoczyło). Tym razem Pharrell odłożył na bok nadmierne ambicje, dążenia do muzycznego przełomu i po prostu dostarczył kawał muzyki, której słucha się lekko i przyjemnie - a którą wbrew pozorom nie tak łatwo dostarczyć. Gości ograniczył do minimum, stawiając jednak w większości na ksywki niezawodne (Daft Punk, Alicia Keys, Justin Timberlake) a w efekcie otrzymaliśmy album, który nie odkrywa nowych ziem, ale pozwala idealnie zrelaksować się na łonie natury tych odkrytych i doskonale znanych. 4+[[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"7742","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]][[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"11947","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]]Na początku tego millenium Pharrell Williams był postacią praktycznie wszechobecną w amerykańskim mainstreamie. Hity jego produkcji liczyć można było na tony, charakterystyczną rękę w bitach czuć było od razu a barwa głosu atakowała nas z co drugiego refrenu dochodzącego z radia czy telewizji. W ostatnich latach Neptun z Virginii usunął się trochę w cień (po zdobywaniu nominacji do Grammy rokrocznie od 2003 do 2007 na kolejne musiał czekać aż 6 lat), ale ani na chwilę nie przestał działać, co jakiś czas zaznaczając swoją obecność w kooperacjach mniej (Jay-Z, Clipse, T.I.) czy bardziej (Swedish House Mafia, The Hives, Britney Spears) egzotycznych. W 2013 jednak ponownie wysunął się na front, złapał wiatr w żagle i w wieku 40 lat osiągnął chyba drugą muzyczną młodość, bo "Get Lucky" stworzone z Daft Punk, "Blurred Lines" z Robinem Thicke'iem a następnie solowe "Happy" zawładnęły listami przebojów, a ten trzeci okazał się nawet największym solowym przebojem w przebogatym dorobku Williamsa. W końcu nadszedł czas na drugi album sygnowany imieniem i nazwiskiem. Pierwszy, czyli "In My Mind" został przyjęty raczej chłodno, jak jest tym razem?

"Tej płyty można nie lubić, ale to tak jak nie lubić słońca czy uśmiechu" - powiedział mi ostatnio Marcin Flint. I coś w tym jest. "G I R L" nie odkrywa nowych muzycznych rejonów, nie sili się na eksperymenty, patos, barokowy rozmach, nie próbuje blichtrem i ekstrawagancją opakować rozbuchanego ego autora. To po prostu kawał przyjemnej, soczystej, kipiącej pozytywną energią muzyki o zasięgu ponadgatunkowym. Singlowe "Happy" jest dobrym wyznacznikiem, a sam Williams pokazał to samo, co nie tak dawno Timberlake - w pogoni za nieokreślonym "nowym" i eksperymentami dla samych eksperymentów sięgnięcie po sprawdzone i wyrobione motywy może dać dużo lepszy i dużo świeższy efekt. Nie znajdziemy tu szalonych wizji, wytyczających nowe ścieżki, nie znajdziemy gwiazd poupychanych po kątach (#All Of The Lights), znajdziemy za to zamknięte w pudełku lato. Nieokiełznaną zabawę, pulsację, ciepło, słońce i zaraźliwe melodie, mieszające ze sobą retropop, r&b, dance, ze szczyptą funku i soulu. Melodie, które porwą Janinę z warzywniaka, Grzegorza spod lubelskiej wsi (co wyjechał do stolicy szukać lepszych dni), panią w obuwniczym (co miała taki ruch, że aż się jej buty rozeszły) a także słuchacza bardziej wymagającego, szukającego po prostu porcji muzyki idealnie dopełniającej letnie temperatury. Nie przypomina to jednak mieszanki hitów i letniej składanki przebojów, a po prostu miły w odsłuchu, dobrze wyprofilowany i zamknięty w spójną całość album.

Po latach Pharrell przyznał, że jego debiut mógł nie przyjąć się dlatego, że wyszedł już w momencie, gdy ludzie mieli przesyt jego muzyki, atakującej ich z każdej strony. "In My Mind" zarazem starało się zebrać do kupy przeróżne inspiracje Williamsa, przy okazji zbyt rozbiegając się na boki i nie oferując żadnego hitu na miarę talentu artysty ("That Girl" jako sequel "Beautiful" dało radę, ale poprzeczki nie przeskoczyło). Tym razem Pharrell odłożył na bok nadmierne ambicje, dążenia do muzycznego przełomu i po prostu dostarczył kawał muzyki, której słucha się lekko i przyjemnie - a którą wbrew pozorom nie tak łatwo dostarczyć. Gości ograniczył do minimum, stawiając jednak w większości na ksywki niezawodne (Daft Punk, Alicia Keys, Justin Timberlake) a w efekcie otrzymaliśmy album, który nie odkrywa nowych ziem, ale pozwala idealnie zrelaksować się na łonie natury tych odkrytych i doskonale znanych. 4+

[[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"7742","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]]

[[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"11947","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]]

]]>
Pharrell Williams "G I R L" - okładka i data premiery!https://popkiller.kingapp.pl/2014-02-19,pharrell-williams-g-i-r-l-okladka-i-data-premieryhttps://popkiller.kingapp.pl/2014-02-19,pharrell-williams-g-i-r-l-okladka-i-data-premieryFebruary 19, 2014, 11:00 amAdmin stronyPharrell Williams ogłosił właśnie premierę swojego płytowego debiutu w Columbia Records/Sony Music: krążek “G I R L” ukaże się na całym świecie już za 2 tygodnie, czyli 4 marca! Znajdzie się na nim aktualny światowy mega hit i najczęściej grany obecnie utwór w polskich stacjach radiowych – „Happy”. Co mówi sam Pharrell?“Kiedy szefowie Columbia Records zaproponowali mi wydanie płyty, przyszły mi do głowy trzy rzeczy” – mówi Pharrell. „Pierwsza to wszechogarniający zaszczyt, że są zainteresowani umożliwieniem mi nagrania płyty, jaką zawsze chciałem nagrać. Druga, że musi być to zrobione szybko, ale odświętnie. I trzecia – że krążek będzie się nazywał G I R L. Mam nadzieję, że Wam się spodoba.”Pharrell przebywa aktualnie w Londynie, gdzie dzisiejszego wieczoru (19 marca) zaśpiewa „Happy” na zakończenie ceremonii rozdania nagród BRIT Awards. W najbliższą niedzielę, 2 marca, wystąpi z tym utworem również podczas rozdania Oscarów – „Happy” nominowane jest do tej prestiżowej nagrody w kategorii ‘Najlepsza Piosenka’. Nadchodzące tygodnie przyniosą jeszcze występy w kilku popularnych programach telewizyjnych, w tym niemieckim Wetten Das i francuskim Le Grand Journal. W miniony weekend Pharrell rozpoczął retrospektywnym występem ceremonię NBA All-Star Game, prezentując zgromadzonym swoje hity w towarzystwie wielu innych gwiazd.„Happy” oryginalnie nagrane do filmu „Despicable Me 2” („Minionki rozrabiają”) stało się międzynarodowym fenomenem i trafiło na szczyt list przebojów aż w 175 krajach (Polska jest jednym z 14 krajów w którym utwór jest aktualnie na 1. miejscu National Airplay Chart). Piosenka doczekała się pierwszego w historii 24-godzinnego teledysku a filmy pokazujące fanów tańczących do niej w różnych miastach świata biją na Youtube rekordy popularności (video z krakowianami tańczącymi do „Happy” trafił nawet na oficjalny profil Pharrella na Facebooku).W ubiegłym miesiącu Pharrell zgarnął cztery statuetki GRAMMY w kategoriach – Producent Roku, Album Roku (Daft Punk ‘Random Access Memories’), Nagranie Roku i Najlepsza Kolaboracja Pop (Daft Punk ‘Get Lucky’). Ma już w sumie 7 nagród GRAMMY w swojej kolekcji.Pharrell Williams ogłosił właśnie premierę swojego płytowego debiutu w Columbia Records/Sony Music: krążek “G I R L” ukaże się na całym świecie już za 2 tygodnie, czyli 4 marca! Znajdzie się na nim aktualny światowy mega hit i najczęściej grany obecnie utwór w polskich stacjach radiowych – „Happy”. Co mówi sam Pharrell?

“Kiedy szefowie Columbia Records zaproponowali mi wydanie płyty, przyszły mi do głowy trzy rzeczy” – mówi Pharrell. „Pierwsza to wszechogarniający zaszczyt, że są zainteresowani umożliwieniem mi nagrania płyty, jaką zawsze chciałem nagrać. Druga, że musi być to zrobione szybko, ale odświętnie. I trzecia – że krążek będzie się nazywał G I R L. Mam nadzieję, że Wam się spodoba.”

Pharrell przebywa aktualnie w Londynie, gdzie dzisiejszego wieczoru (19 marca) zaśpiewa „Happy” na zakończenie ceremonii rozdania nagród BRIT Awards. W najbliższą niedzielę, 2 marca, wystąpi z tym utworem również podczas rozdania Oscarów – „Happy” nominowane jest do tej prestiżowej nagrody w kategorii ‘Najlepsza Piosenka’. Nadchodzące tygodnie przyniosą jeszcze występy w kilku popularnych programach telewizyjnych, w tym niemieckim Wetten Das i francuskim Le Grand Journal. W miniony weekend Pharrell rozpoczął retrospektywnym występem ceremonię NBA All-Star Game, prezentując zgromadzonym swoje hity w towarzystwie wielu innych gwiazd.

„Happy” oryginalnie nagrane do filmu „Despicable Me 2” („Minionki rozrabiają”) stało się międzynarodowym fenomenem i trafiło na szczyt list przebojów aż w 175 krajach (Polska jest jednym z 14 krajów w którym utwór jest aktualnie na 1. miejscu National Airplay Chart). Piosenka doczekała się pierwszego w historii 24-godzinnego teledysku a filmy pokazujące fanów tańczących do niej w różnych miastach świata biją na Youtube rekordy popularności (video z krakowianami tańczącymi do „Happy” trafił nawet na oficjalny profil Pharrella na Facebooku).

W ubiegłym miesiącu Pharrell zgarnął cztery statuetki GRAMMY w kategoriach – Producent Roku, Album Roku (Daft Punk ‘Random Access Memories’), Nagranie Roku i Najlepsza Kolaboracja Pop (Daft Punk ‘Get Lucky’). Ma już w sumie 7 nagród GRAMMY w swojej kolekcji.

]]>