popkiller.kingapp.pl (https://popkiller.kingapp.pl) Nitrohttps://popkiller.kingapp.pl/rss/pl/tag/25956/NitroNovember 15, 2024, 1:59 ampl_PL © 2024 Admin stronyTomasz Knapik gościnnie u Majora SPZ i Matheohttps://popkiller.kingapp.pl/2019-08-20,tomasz-knapik-goscinnie-u-majora-spz-i-matheohttps://popkiller.kingapp.pl/2019-08-20,tomasz-knapik-goscinnie-u-majora-spz-i-matheoAugust 20, 2019, 12:09 amDariusz ZymonCoraz ciekawiej zapowiada się wspólny album Majora SPZ i Matheo - jak się okazuje album wesprze swoim głosem słynny lektor Tomasz Knapik!Niedawno pisaliśmy o ciekawej metodzie promocji Majora, który postanowił osobiście zadzwonić i porozmawiać z pierwszymi fanami, którzy zakupili preorder nowego albumu "Nitro", więcej tutaj. Premiera coraz bliżej więc raper odsłania kolejnych gości. Wiemy już o Kizo który dograł się gościnnie do utworu "Hit Tego Lata". Do zaproszonych artystów w nowym projekcie dołącza znany wszystkim lektor Tomasz Knapik. Lektor miał już okazję udzielić się na hiphopowym projekcie - "Równonocy" Donatana i w swojej roli sprawdził się świetnie. Premiera albumu będzie miała miejsce 20 września.Coraz ciekawiej zapowiada się wspólny album Majora SPZ i Matheo - jak się okazuje album wesprze swoim głosem słynny lektor Tomasz Knapik!

Niedawno pisaliśmy o ciekawej metodzie promocji Majora, który postanowił osobiście zadzwonić i porozmawiać z pierwszymi fanami, którzy zakupili preorder nowego albumu "Nitro", więcej tutaj. Premiera coraz bliżej więc raper odsłania kolejnych gości. Wiemy już o Kizo który dograł się gościnnie do utworu "Hit Tego Lata". Do zaproszonych artystów w nowym projekcie dołącza znany wszystkim lektor Tomasz Knapik. Lektor miał już okazję udzielić się na hiphopowym projekcie - "Równonocy" Donatana i w swojej roli sprawdził się świetnie. 

Premiera albumu będzie miała miejsce 20 września.

]]>
Major x Matheo "Nitro"https://popkiller.kingapp.pl/2019-08-17,major-x-matheo-nitrohttps://popkiller.kingapp.pl/2019-08-17,major-x-matheo-nitroAugust 17, 2019, 4:38 pmAdmin stronyWybuchowa mieszanka ulicznego sznytu z brzmieniem multiplatynowych albumów opartych, o koncept kultowych dźwięków rodem z lat 90.SPRAWDŹ RESZTĘ WRZEŚNIOWYCH PREMIER PŁYTOWYCHTracklista:na razie nieznana[[{"fid":"53291","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"link_text":null,"type":"media","field_deltas":{"1":{"format":"default"}},"attributes":{"height":323,"width":430,"class":"media-element file-default","data-delta":"1"}}]] Wybuchowa mieszanka ulicznego sznytu z brzmieniem multiplatynowych albumów opartych, o koncept kultowych dźwięków rodem z lat 90.

SPRAWDŹ RESZTĘ WRZEŚNIOWYCH PREMIER PŁYTOWYCH

Tracklista:

na razie nieznana

[[{"fid":"53291","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"link_text":null,"type":"media","field_deltas":{"1":{"format":"default"}},"attributes":{"height":323,"width":430,"class":"media-element file-default","data-delta":"1"}}]]

 

]]>
Major SPZ dzwoni do fanów, którzy kupili preorder - videohttps://popkiller.kingapp.pl/2019-08-16,major-spz-dzwoni-do-fanow-ktorzy-kupili-preorder-videohttps://popkiller.kingapp.pl/2019-08-16,major-spz-dzwoni-do-fanow-ktorzy-kupili-preorder-videoAugust 16, 2019, 12:46 pmAdmin strony20 września do sklepów trafi album Majora SPZ i Matheo pt "Nitro". Jak czytamy w opisie: "To wybuchowa mieszanka ulicznego sznytu z brzmieniem multiplatynowych albumów opartych, o koncept kultowych dźwięków rodem z lat 90". Dla fanów, którzy wsparli go w pierwszej kolejności Major przygotował specjalną akcję...[[{"fid":"46744","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"link_text":null,"type":"media","field_deltas":{"1":{"format":"default"}},"attributes":{"height":323,"width":430,"class":"media-element file-default","data-delta":"1"}}]]"Pierwsza pula sprzedanych pre-order'ów NITRO Mamy dodatkowo bonus niespodziankę, którą jest telefon od Majora z podziękowaniami za zakup NITRO w pierwszej kolejności. Możliwe, że zadzwoni i do Ciebie!" - czytamy w opisie do filmu, w którym widzimy jak szczeciński raper obdzwania zaskoczonych słuchaczy dziękując im za wsparcie.20 września do sklepów trafi album Majora SPZ i Matheo pt "Nitro". Jak czytamy w opisie: "To wybuchowa mieszanka ulicznego sznytu z brzmieniem multiplatynowych albumów opartych, o koncept kultowych dźwięków rodem z lat 90". Dla fanów, którzy wsparli go w pierwszej kolejności Major przygotował specjalną akcję...

[[{"fid":"46744","view_mode":"default","fields":{"format":"default"},"link_text":null,"type":"media","field_deltas":{"1":{"format":"default"}},"attributes":{"height":323,"width":430,"class":"media-element file-default","data-delta":"1"}}]]

"Pierwsza pula sprzedanych pre-order'ów NITRO Mamy dodatkowo bonus niespodziankę, którą jest telefon od Majora z podziękowaniami za zakup NITRO w pierwszej kolejności. Możliwe, że zadzwoni i do Ciebie!" - czytamy w opisie do filmu, w którym widzimy jak szczeciński raper obdzwania zaskoczonych słuchaczy dziękując im za wsparcie.

]]>
Nitro Beatz feat. PeeRZet, Eripe "Zatrzymać Czas" - nowy singielhttps://popkiller.kingapp.pl/2014-02-19,nitro-beatz-feat-peerzet-eripe-zatrzymac-czas-nowy-singielhttps://popkiller.kingapp.pl/2014-02-19,nitro-beatz-feat-peerzet-eripe-zatrzymac-czas-nowy-singielFebruary 19, 2014, 12:42 pmAdmin strony"Zatrzymać czas" w wykonaniu Peerzeta i Eripe jest kolejnym singlem z płyty producenckiej Nitro. Na albumie pojawią się m.in. tacy raperzy jak VNM, Eripe, Tmk aka Piekielny, Peerzet, czy Enson. Premiera całości planowana jest na ten rok.[[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"10970","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]]"Zatrzymać czas" w wykonaniu Peerzeta i Eripe jest kolejnym singlem z płyty producenckiej Nitro. Na albumie pojawią się m.in. tacy raperzy jak VNM, Eripe, Tmk aka Piekielny, Peerzet, czy Enson. Premiera całości planowana jest na ten rok.

[[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"10970","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]]

]]>
Junes "Nie-EP (Płyta Długogrająca) - recenzja nr 1https://popkiller.kingapp.pl/2013-11-06,junes-nie-ep-plyta-dlugograjaca-recenzja-nr-1https://popkiller.kingapp.pl/2013-11-06,junes-nie-ep-plyta-dlugograjaca-recenzja-nr-1December 5, 2013, 9:50 pmAdmin stronyMarcin FlintSłuchanie Junesa to jak podglądanie starannie prowadzonej karty choroby trochę już znanego z internetowych ekscesów pacjenta. Wciąga tym bardziej im mniej ma się swojego własnego życia, ale żeby do tego wracać? Szacunek za szczerość, sympatia za bezpośredniość, nie żałuję spotkania, ale "Nie-EP" prędzej trafi do Drzyzgi niż do podsumowań roku.Zabijcie mnie, bo choć z pewnością słuchałem tego co Junes robił dla 16 Wersów, to nie pamiętam zupełnie nic. Nie została ani mi jedna refleksja, jeden punkt zaczepienia . Później już zostać nie miała prawa, bowiem moja tolerancja na jakikolwiek undergroundowy polski hip-hop minęła. Żołądek ma się jeden. Za to konsekwencji za grosz. Uległem w końcu magii Rap Addix A.D. 2013 prezentującego się jako outsiderski all-star team. Starzy faceci robiący hip-hop, by pokazać jak nim gardzą – pokrętne i intrygujące. No i jeszcze Soulpete w takiej formie, że na jego bitach słuchałbym nawet Winiego. Wgryźć się w "Nie-EP"? Czemu nie.Takie świeże, nieskażone przeszłością podejście mogło być plusem – ten drugi recenzent, który poci się równolegle, ma na pewno wkuty ogół junesowych dokonań. Problem w tym, że ja się czuje jakbym znał tego rapera od zawsze. Obserwuje go kilka miesięcy, a już zdążył powiedzieć mi kilka razy te same rzeczy i to w bardzo podobny sposób. Ba, mózg wyrobił sobie odruch obronny. Kiedy docierają do niego słowa "wódka", "Bóg", "dom", "Sokołów", "smutny" i "samotny", koncentracja spieprza mi szybciej niż raperzy z wrocławskich koncertów. To wymusiło na mnie co najmniej kilka spotkań z "Nie-EP". Umiarkowanie fajne, biorąc pod uwagę, że gospodarz wpełza na bit jednym, histerycznym flow, do tego zdemontował wszystkie falochrony i wezbrane potoki jego emocji wypłukują co rusz przyjemność ze słuchania.A tak swoją drogą, to wspomnianych emocji nie ma tu aż tyle, co myślicie. Bo te płynąć powinny z sytuacji, które artysta nakreśla, z obrazów które pod nos podsuwa #sokół #zeus, a nie z dokonanej przez siebie autocharakterystyki. Tymczasem Junes z jakąś sadomasochistyczną lubością diagnozuje swoją socjopatię, introwertyzm, alkoholizm, korporacyjne wypalenie. Żeby złapać go za parę słówek – mamy tu "indoktrynację w metodach wychowania", "efekt braku empatii osoby nieśmiałej", "wiecznie zamknięte serce", nic zatem dziwnego, że "posiłek z uczuć jest znowu postny". "Moja osoba bez tego (rapu – przyp. MF) nie jest interesująca" zapewnia autor, dodają : "nie chcąc w papierach syfu odmówiłem terapii". Do tego w powietrzu wisi mały, niesformułowany na szczęście szantaż. Na zasadzie "Ej, no wiesz, skoro tyle razy myślałem, żeby sobie coś zrobić, niewiele brakowało, rap trzymał mnie przy życiu, pozwalał mi się wyrażać, więc lepiej by było, aby ci się to spodobało, bo różnie być może". Sorry. Przestańcie czytać, idźcie założyć facebookową grupę wsparcia.To, co Junes chce powiedzieć jest palące, styl przekazywania zimny i podręcznikowy, co niby można zrozumieć, ale i tak wywołuje dysonans. Potęgują go bity. Wiele tu wlewających się smyczków, dęciaków miękkich jak szarlotka w "American Pie" (i równie wyruchanych), czasem zaperli się gitarka. Jest zdecydowanie za ładnie i miło. Na tym to można nawijać jakieś tam "kolego / złożę cię jak lego", względnie "och, jesteś wybuchowa jak proch", a nie swoją wersję "brat, wali mi się świat". "Nie-EP" przez dziesięć pierwszych numerów cierpi na ciężki przypadek truskulozy, z premierowo-9thwonderowo-noonowymi powikłaniami. Jakby bitmejkerzy uczyli się z wydanego w 2002 roku podręcznika "cięcie sampla". Na warsztat trafia rzecz jasna soul, mamy oczywiście przyspieszane próbki wokalne. Szkoda. "Grzeje się w cieple dogasających mostów" nawija Junes w "To-nie-tak" i to robi wrażenie. Ale dopiero w remiksie, bo podkład czyni linijkę letnią. "Jestem tu" powtarza emce w "Nie-chcę" i muzyka rzeczywiście pasuje do "Jestem tu". Ale tego zeusowego.Kiedy pojawia się w końcu numer od Puzzla ("Nie-umarły"), coś zaczyna się dziać. Od razu inna energia, inaczej to idzie, nawet jeśli brak elastyczności flow jest bardziej odczuwalny. "Przyjmij komunię z moich brudnych rąk" proponuje raper. No stary, jak jesteś taki, to pójdę z Tobą nawet na roraty. W następnym kawałku pt. "Nie-nawiść" pada "dziś za to mam nienawiść i ją ważę na tony / jak zawiśniemy to w cerkwi jako ikony", a didżej tnie z Piha "czujesz zbliża się najgorsze chociaż liczysz na najlepsze". Cóż z tego, że brzmi to jak zapomniany numer z epki Rap Addix, a chwalony wcześniej Soulpete zbliża się z zębami w okolice swojego ogona, skoro działa. Niestety, wasabi starcza na "Nie-namiętność" potem wraca masło orzechowe, a słuchacz budzi się przy punchlines Łoza i flow Te-Trisa. Nawiasem mówiąc, Tet to świnia bo zjadł Junesowi album nim zdążył zaprosić go na obiad.Wystarczy. Nie chciałbym "Nie-EP" niszczyć, jako, że gospodarz to rzadki w branży przypadek myślącego i czującego jednocześnie, promocja jest z głową, włożony wysiłek to rzecz niepodważalna, same tytuły sugerują koncept, kolejność utworów chęć uzyskania prawdziwego albumu, takiego ze swoją dramaturgią i generalnie to czemu jest tak niedobrze, skoro jest tak dobrze. Postawmy zatem to trzy na szynach czym prędzej. Class dismissed.Marcin Flint

Słuchanie Junesa to jak podglądanie starannie prowadzonej karty choroby trochę już znanego z internetowych ekscesów pacjenta. Wciąga tym bardziej im mniej ma się swojego własnego życia, ale żeby do tego wracać?  Szacunek za szczerość, sympatia za bezpośredniość, nie żałuję spotkania, ale "Nie-EP" prędzej trafi do Drzyzgi niż do podsumowań roku.

Zabijcie mnie, bo choć z pewnością słuchałem tego co Junes robił dla 16 Wersów, to nie pamiętam zupełnie nic. Nie została ani mi jedna refleksja, jeden punkt zaczepienia . Później już zostać nie miała prawa, bowiem moja tolerancja na  jakikolwiek undergroundowy polski hip-hop minęła. Żołądek ma się jeden. Za to konsekwencji za grosz. Uległem w końcu magii Rap Addix A.D. 2013 prezentującego się jako outsiderski all-star team. Starzy faceci robiący hip-hop, by pokazać jak nim gardzą – pokrętne i intrygujące. No i jeszcze Soulpete w takiej formie, że na jego bitach słuchałbym nawet Winiego. Wgryźć się w "Nie-EP"? Czemu nie.


Takie świeże, nieskażone przeszłością podejście mogło być plusem – ten drugi recenzent, który poci się równolegle, ma na pewno wkuty ogół junesowych dokonań. Problem w tym, że ja się czuje jakbym znał tego rapera od zawsze. Obserwuje go kilka miesięcy, a już zdążył powiedzieć mi kilka razy te same rzeczy i to w bardzo podobny sposób. Ba, mózg wyrobił sobie odruch obronny. Kiedy docierają do niego słowa "wódka", "Bóg", "dom", "Sokołów", "smutny" i "samotny", koncentracja spieprza mi szybciej niż raperzy z wrocławskich koncertów.  To wymusiło na mnie co najmniej kilka spotkań z "Nie-EP".  Umiarkowanie fajne, biorąc pod uwagę, że gospodarz wpełza na bit jednym, histerycznym flow, do tego zdemontował wszystkie falochrony i wezbrane potoki jego emocji wypłukują co rusz przyjemność ze słuchania.

A tak swoją drogą, to wspomnianych emocji nie ma tu aż tyle, co myślicie. Bo te płynąć powinny z sytuacji, które artysta nakreśla, z obrazów które pod nos podsuwa #sokół #zeus, a nie z dokonanej przez siebie autocharakterystyki. Tymczasem Junes z jakąś sadomasochistyczną lubością diagnozuje swoją socjopatię, introwertyzm, alkoholizm, korporacyjne wypalenie. Żeby złapać go za parę słówek – mamy tu "indoktrynację w metodach wychowania", "efekt braku empatii osoby nieśmiałej", "wiecznie zamknięte serce",  nic zatem dziwnego, że "posiłek z uczuć jest znowu postny". "Moja osoba bez tego (rapu – przyp. MF) nie jest interesująca" zapewnia autor, dodają : "nie chcąc w papierach syfu odmówiłem terapii". Do tego w powietrzu wisi mały, niesformułowany na szczęście szantaż. Na zasadzie "Ej, no wiesz, skoro tyle razy myślałem, żeby sobie coś zrobić, niewiele brakowało, rap trzymał mnie przy życiu,  pozwalał mi się wyrażać, więc lepiej by było, aby ci się to spodobało, bo różnie być może". Sorry. Przestańcie czytać, idźcie założyć facebookową grupę wsparcia.

To, co Junes chce powiedzieć jest palące, styl przekazywania zimny i podręcznikowy, co niby można zrozumieć, ale i tak wywołuje dysonans. Potęgują go bity. Wiele tu wlewających się smyczków, dęciaków miękkich jak szarlotka w "American Pie" (i równie wyruchanych), czasem zaperli się gitarka. Jest zdecydowanie za ładnie i miło. Na tym to można nawijać jakieś tam "kolego / złożę cię jak lego",  względnie "och, jesteś wybuchowa jak proch", a nie swoją wersję "brat, wali mi się świat". "Nie-EP" przez dziesięć pierwszych numerów cierpi na ciężki przypadek truskulozy, z premierowo-9thwonderowo-noonowymi powikłaniami. Jakby bitmejkerzy uczyli się z wydanego w 2002 roku podręcznika "cięcie sampla". Na warsztat trafia rzecz jasna soul, mamy oczywiście przyspieszane próbki wokalne. Szkoda. "Grzeje się w cieple dogasających mostów" nawija Junes w "To-nie-tak" i to robi wrażenie. Ale dopiero w remiksie, bo podkład czyni linijkę letnią. "Jestem tu" powtarza emce w "Nie-chcę" i muzyka rzeczywiście pasuje do "Jestem  tu". Ale tego zeusowego.

Kiedy pojawia się w końcu numer od Puzzla ("Nie-umarły"), coś zaczyna się dziać. Od razu inna energia, inaczej to idzie, nawet jeśli brak elastyczności flow jest bardziej odczuwalny. "Przyjmij komunię z moich brudnych rąk" proponuje raper. No stary, jak jesteś taki, to pójdę z Tobą nawet na roraty.  W następnym kawałku pt. "Nie-nawiść" pada "dziś za to mam nienawiść i ją ważę na tony / jak zawiśniemy to w cerkwi jako ikony", a didżej tnie z Piha "czujesz zbliża się najgorsze chociaż liczysz na najlepsze". Cóż z tego, że brzmi to jak zapomniany numer z epki Rap Addix, a chwalony wcześniej Soulpete zbliża się z zębami w okolice swojego ogona, skoro działa.  Niestety, wasabi starcza na "Nie-namiętność" potem wraca masło orzechowe, a słuchacz budzi się przy punchlines Łoza i flow Te-Trisa. Nawiasem mówiąc, Tet to świnia bo zjadł Junesowi album nim zdążył zaprosić go na obiad.

Wystarczy. Nie chciałbym "Nie-EP" niszczyć, jako, że gospodarz to rzadki w branży przypadek myślącego i czującego jednocześnie,  promocja jest z głową, włożony wysiłek to rzecz niepodważalna, same tytuły sugerują koncept, kolejność utworów chęć uzyskania prawdziwego albumu, takiego ze swoją dramaturgią i generalnie to czemu jest tak niedobrze, skoro jest tak dobrze. Postawmy zatem to trzy na szynach czym prędzej. Class dismissed.

]]>
Junes "Nie-EP (Płyta Długogrająca)" - recenzja nr 2https://popkiller.kingapp.pl/2013-11-06,junes-nie-ep-plyta-dlugograjaca-recenzja-nr-2https://popkiller.kingapp.pl/2013-11-06,junes-nie-ep-plyta-dlugograjaca-recenzja-nr-2November 6, 2013, 9:04 amDaniel WardzińskiBardzo dobrze pamiętam premierę "Właściwych Proporcji" - epki Rap Addix, które wówczas składało się wyłącznie z SoulPete'a i Junesa. Rapera z Sokołowa, który podkreślał przywiązanie do stolicy, przez wiele z jego dotkliwych tekstów nie dało się nie zapamiętać. Kiedy sprawdza się podziemne, polskie produkcje, ma się do czynienia z wieloma przypadkami postaci, które brzmią tak samo. Albo tak samo jak ktoś. On nawijał "wolę własny brak flow niż kradziony patent". Czasem nieporadnie siedział na bitach, często się o nie potykał, ale mówił dużo i nie gryzł się w język. Nie cenzurował siebie, potrafił wylać najgorszy syf i był w tym prawdziwy. Taki twardy koleś, który dostał od życia wpierdol, ale "stoi na ziemii mocno". Kiedy pisze się o prawdziwych uczuciach, opisuje się je lepiej. W tym Junes się specjalizował. Przy takiej porcji pierwszorzędnych bitów SoulPete'a, który od tamtego czasu zmienił już zresztą poziom, to wystarczało. Było charakterystyczne, odważne i trafiało. Zakumplowałem się z tą epką szczerze, pamiętam jak słuchałem jej w pracy za granicą i pamiętam, że mimo mrocznej strony, była w jakiś dziwny sposób budująca. Do dzisiaj większość tekstów znam na pamięć.Dziś przedpremierowo, na prośbę autora, mam opisać wam "Nie-EP" czyli długogrający krążek Junesa. Nie z SoulPetem, ale z wybranymi przez siebie producentami, którzy podkreślili już swoją pozycję w undergroundzie (zwycięzca z konkursu Pariasu - Kuoter, Puzzel, Zbylu czy Nitro), ale też mają jeszcze sporo do udowodnienia. Niegłupia taktyka, jeśli chce się zmobilizować zestaw zdolnych chłopaków i sprowokować ich do pójścia krok albo kilka naprzód. Motywem przewodnim materiału i konceptem jest tytułowe "nie". Z pewnością najczęściej pojawiające się słowo na albumie. Co z tego wynikło?Liczyłem na coś innego. "Jestem Junes choć trzy lata nie byłem". W tym właśnie tkwi problem. Minęły cztery lata od epki z których trzy nie należały do przepracowanych przed mikrofonem i to słychać. Mówimy o koniecznej, dosyć podstawowej pracy, która już w 2009 była kwestią palącą. Słuchało się dla tekstów, bo mocne, ale często z uczuciem "jak poprawi się rapowo, to będzie ciekawie". Tymczasem jest raczej gorzej niż lepiej. Rozumiem Rap Addixowe podejście koncentrujące się na treści, szanuję je (ale też najbardziej szanuję je u Jeża, bo ma swoją niepodrabialną stylówę i zawsze płynie). Co ciekawe to na co czekali wszyscy - warstwa tekstowa, również nie jest na tyle mocna, żeby pociągnąć całość. Jest kurewnie przytłaczająca, źle nastraja do życia, na dodatek dla fanów nie będzie nowością. Nowością będzie rzadkość linijek-ćwieków jak te do których zdążyliśmy przywyknąć. Taki ogrom negatywnych emocji nie sprawia, że robią większe wrażenie. Przeciwnie. Obojętnieją. Przenikliwość, zwięzłość, celność? Raczej tutaj pojawia się niż jest. Dużo o tym samym, bardzo dużo, ten sam nastrój, logika, te same zarzuty wobec siebie i świata, te same samotnicze analizy i frustracje. Szanuję raperów mówiących o sobie, szczególnie tych, którzy mówią o sobie szczerze, ale szanuję również tych, którzy dbają o progres, zdają sobie sprawę, że technika rapowania i głos to rzeczy nad którymi trzeba (a nie można) pracować, bo to one są nośnikiem twojej treści. Junes kompletnie o tym zapomniał, cofnął się i nie przeszkodziło mu to w podejściu do nagrania pełnego albumu tak jakby tego się nie zapominało jak jazdy na rowerze. Może i tak, tylko że Junes przed tym materiałem jeździł przecież z bocznymi kółkami, a i tak potrafił się wyjebać. Właśnie dlatego jego diss (na zmarnowanym bicie SoulPete'a) wygląda bladziutko przy tym czym odpowiedział Hucz - "Awersja" nie jest na pewno idealna, ale z pewnością znacznie lepsza od "Definicji", bez dyskusji. Nie jestem zwolennikiem osądzania na podstawie odsłon, w tym wypadku, niestety wydają się one jak najbardziej słuszne, a na pewno bardziej niż obwieszczanie "bezapelacyjnego zwycięstwa" na tablicach ziomków. Przypomnę kilka wersów z dissu zanim przejdę do warstwy muzycznej - ""wymiotuję tym trueschoolem, kalka <jak zapomnieć>/ tylko tak któryś z tracków mi się cofnie".Otóż "Nie-EP" to w żadnym wypadku nie jest Addixowa szorstkość, dudniące, bezlitosne kurestwo w stylu "RDS220". "Płyta Długogrająca" jest raczej słodkawa, przyjemna, chwilami mdła. Junes wybrał niezłych podziemnych producentów, którzy zrobili w większości poprawne bity, niestety często kompletnie niepasujące do treści. Jak np. słyszę podkład do "Nie-Chcę" to moja pierwsza myśl to flowowa bujanka w opcji Biggie, niebieski garnitur, czarne okulary, noc na Brooklynie... Buja jak należy, działa, klimatyzuje i nagle wpada na to Junes z "nie sprzedaję emocji, bo chcę wreszcie je czuć" i to jeszcze na kompletnych wydechu, słyszalnie nie wyrabiając się w tempo... Mało wyczucia bitu i jeszcze mniej wyczucia w jego doborze. Jest trochę fajnych muzycznych momentów - np. kiedy Aruzo i Puzzel pracowali razem, podobnie Nitro i BobAir (na gitarze). Co z tego skoro nawet na "Sumie-niu" raper brzmi jakby topił się w bicie, desperacko łapiąc powietrze i próbując udawać, że tak naprawdę to płynie stylowo. Nie ma wątpliwości, że poziom nowego krążka daleki jest od tego co Junes robił do spółki ze swoim lubelskim ziomem z Rap Addix. "Nie-nawiść" - jedyny numer z Petem, po pierwszej zwrotce zostawił mnie z poczuciem, że chciałbym mieć wersję tego numeru w której nie ma Junesa, ale jest DJ Te - świetna robota. Druga zwrotka pokazuje, że lepiej prosto, ale trafiając w tempo niż komplikując i potykając się o własne słowa. Względnie wyratował numer, wielu niestety już się nie udało. Prosta obserwacja - więcej powietrza sprawia, że głos jest pewniejszy, a "wieszanie MC's na drzewach" staje się bardziej realne. Nie bardzo, ale już bliżej. Jedyna w pełni satysfakcjonująca zwrotka na płycia to ta w wykonaniu Ensona, który w przeciwieństwie do gospodarza zadbał o progres z należytą troskliwością. Junes walczący z "truskulem" po przesłuchaniu tego albumu brzmi raczej zabawnie. To co mi kojarzy się z tym wynędzniałym pojęciem (które nie ma nic wspólnego z trueschoolem, ale w Polsce nadal występuje i się przyjęło) znalazłem właśnie na "Nie-EP". Bity z soulowymi chórkami, ugłaskane i ciepłe z "odpowiednim" basem, który słyszeliśmy x razy i perkusją na tyle prostą, żeby nawet Junes sobie na tym poradził. I nawet z tym bywa, że się nie udaje. Nie było tam nikogo, kto by powiedział "wyjebałeś się, jeszcze raz"? Rap poszedł do przodu, również w wersji na klasycznych perkusjach. Treść? Niezłomny Junes z "Właściwych Proporcji", potem coraz bardziej wkurwiony Junes, na "Nie-EP" przeszedł w złamanego życiem, sfrustrowanego z masochistyczną manią publicznego biczowania się. To jest niezdrowe i z takich regionów myślenia trzeba się ewakuować, a nie wciągać w nie słuchaczy. "Wstrzykuję ci to, żeby nie być sam". WTF?! Obraz jest tak zamazany czarną farbą, że nic nie widać, a nawet takie przebłyski na poprzednich płytach dawały odpowiedni kontrast i sprawiały, że warto było ich słuchać. Opis dysfunkcjonalności i ekshibicjonizm same w sobie dają niewiele - rozumiem to w wykonaniu Sluga, ale jemu zawsze w ekspozycji tego przyświeca jakiś cel. Wstyd jest naturalną reakcją, a tutaj utożsamiono jego brak ze... szczerością. Te wszystkie "Kiedyś byłem niepoprawny, a dziś jestem dobry" obok "Nigdy nie chciałem być taki jaki jestem", poprzedzającego jeszcze na dodatek cuty z Wilka "chcę przeżyć życie najlepiej jak potrafię"? Trochę groteskowe. Mizantropię rozumiem, ale nazbyt egoistyczne traktowanie rapu jako spowiednika to w tym wypadku przerzucanie największego ciężaru na słuchacza, bez jednoczesnego zaproponowania czegokolwiek w zamian. Junes nie inspiruje nas do zrobienia czegoś, nie opowiada nam historii poszerzających wiedzę, nie działa mobilizująco, nie przestrzega, nie uczy... Ten materiał to lament, do tego na zupełnie nieadekwatnych do niego bitach, co tylko działa na niekorzyść, tworzy dziwny dysonans między muzyką a treścią. Jeśli macie doła materiał może stać się zajebistym kowadłem u szyi. Może EP to optymalna ilość takiego rapu jaką ja jestem zdolny przyjąć? "Nie-EP" to dla mnie zdecydowanie za dużo. Jako ponury skurwiel na życiowym zakręcie przy Junesie i tak czuję się życiowym optymistą. Szczerość za szczerość. Dla mnie to słaby album. Bardzo dobrze pamiętam premierę "Właściwych Proporcji" - epki Rap Addix, które wówczas składało się wyłącznie z SoulPete'a i Junesa. Rapera z Sokołowa, który podkreślał przywiązanie do stolicy, przez wiele z jego dotkliwych tekstów nie dało się nie zapamiętać. Kiedy sprawdza się podziemne, polskie produkcje, ma się do czynienia z wieloma przypadkami postaci, które brzmią tak samo. Albo tak samo jak ktoś. On nawijał "wolę własny brak flow niż kradziony patent". Czasem nieporadnie siedział na bitach, często się o nie potykał, ale mówił dużo i nie gryzł się w język. Nie cenzurował siebie, potrafił wylać najgorszy syf i był w tym prawdziwy. Taki twardy koleś, który dostał od życia wpierdol, ale "stoi na ziemii mocno". Kiedy pisze się o prawdziwych uczuciach, opisuje się je lepiej. W tym Junes się specjalizował. Przy takiej porcji pierwszorzędnych bitów SoulPete'a, który od tamtego czasu zmienił już zresztą poziom, to wystarczało. Było charakterystyczne, odważne i trafiało. Zakumplowałem się z tą epką szczerze, pamiętam jak słuchałem jej w pracy za granicą i pamiętam, że mimo mrocznej strony, była w jakiś dziwny sposób budująca. Do dzisiaj większość tekstów znam na pamięć.

Dziś przedpremierowo, na prośbę autora, mam opisać wam "Nie-EP" czyli długogrający krążek Junesa. Nie z SoulPetem, ale z wybranymi przez siebie producentami, którzy podkreślili już swoją pozycję w undergroundzie (zwycięzca z konkursu Pariasu - Kuoter, Puzzel, Zbylu czy Nitro), ale też mają jeszcze sporo do udowodnienia. Niegłupia taktyka, jeśli chce się zmobilizować zestaw zdolnych chłopaków i sprowokować ich do pójścia krok albo kilka naprzód. Motywem przewodnim materiału i konceptem jest tytułowe "nie". Z pewnością najczęściej pojawiające się słowo na albumie. Co z tego wynikło?

Liczyłem na coś innego. "Jestem Junes choć trzy lata nie byłem". W tym właśnie tkwi problem. Minęły cztery lata od epki z których trzy nie należały do przepracowanych przed mikrofonem i to słychać. Mówimy o koniecznej, dosyć podstawowej pracy, która już w 2009 była kwestią palącą. Słuchało się dla tekstów, bo mocne, ale często z uczuciem "jak poprawi się rapowo, to będzie ciekawie". Tymczasem jest raczej gorzej niż lepiej. Rozumiem Rap Addixowe podejście koncentrujące się na treści, szanuję je (ale też najbardziej szanuję je u Jeża, bo ma swoją niepodrabialną stylówę i zawsze płynie). Co ciekawe to na co czekali wszyscy - warstwa tekstowa, również nie jest na tyle mocna, żeby pociągnąć całość. Jest kurewnie przytłaczająca, źle nastraja do życia, na dodatek dla fanów nie będzie nowością. Nowością będzie rzadkość linijek-ćwieków jak te do których zdążyliśmy przywyknąć. Taki ogrom negatywnych emocji nie sprawia, że robią większe wrażenie. Przeciwnie. Obojętnieją. Przenikliwość, zwięzłość, celność? Raczej tutaj pojawia się niż jest. Dużo o tym samym, bardzo dużo, ten sam nastrój, logika, te same zarzuty wobec siebie i świata, te same samotnicze analizy i frustracje. Szanuję raperów mówiących o sobie, szczególnie tych, którzy mówią o sobie szczerze, ale szanuję również tych, którzy dbają o progres, zdają sobie sprawę, że technika rapowania i głos to rzeczy nad którymi trzeba (a nie można) pracować, bo to one są nośnikiem twojej treści. Junes kompletnie o tym zapomniał, cofnął się i nie przeszkodziło mu to w podejściu do nagrania pełnego albumu tak jakby tego się nie zapominało jak jazdy na rowerze. Może i tak, tylko że Junes przed tym materiałem jeździł przecież z bocznymi kółkami, a i tak potrafił się wyjebać. Właśnie dlatego jego diss (na zmarnowanym bicie SoulPete'a) wygląda bladziutko przy tym czym odpowiedział Hucz - "Awersja" nie jest na pewno idealna, ale z pewnością znacznie lepsza od "Definicji", bez dyskusji. Nie jestem zwolennikiem osądzania na podstawie odsłon, w tym wypadku, niestety wydają się one jak najbardziej słuszne, a na pewno bardziej niż obwieszczanie "bezapelacyjnego zwycięstwa" na tablicach ziomków. Przypomnę kilka wersów z dissu zanim przejdę do warstwy muzycznej - ""wymiotuję tym trueschoolem, kalka <jak zapomnieć>/ tylko tak któryś z tracków mi się cofnie".

Otóż "Nie-EP" to w żadnym wypadku nie jest Addixowa szorstkość, dudniące, bezlitosne kurestwo w stylu "RDS220". "Płyta Długogrająca" jest raczej słodkawa, przyjemna, chwilami mdła. Junes wybrał niezłych podziemnych producentów, którzy zrobili w większości poprawne bity, niestety często kompletnie niepasujące do treści. Jak np. słyszę podkład do "Nie-Chcę" to moja pierwsza myśl to flowowa bujanka w opcji Biggie, niebieski garnitur, czarne okulary, noc na Brooklynie... Buja jak należy, działa, klimatyzuje i nagle wpada na to Junes z "nie sprzedaję emocji, bo chcę wreszcie je czuć" i to jeszcze na kompletnych wydechu, słyszalnie nie wyrabiając się w tempo... Mało wyczucia bitu i jeszcze mniej wyczucia w jego doborze. Jest trochę fajnych muzycznych momentów - np. kiedy Aruzo i Puzzel pracowali razem, podobnie Nitro i BobAir (na gitarze). Co z tego skoro nawet na "Sumie-niu" raper brzmi jakby topił się w bicie, desperacko łapiąc powietrze i próbując udawać, że tak naprawdę to płynie stylowo. Nie ma wątpliwości, że poziom nowego krążka daleki jest od tego co Junes robił do spółki ze swoim lubelskim ziomem z Rap Addix. "Nie-nawiść" - jedyny numer z Petem, po pierwszej zwrotce zostawił mnie z poczuciem, że chciałbym mieć wersję tego numeru w której nie ma Junesa, ale jest DJ Te - świetna robota. Druga zwrotka pokazuje, że lepiej prosto, ale trafiając w tempo niż komplikując i potykając się o własne słowa. Względnie wyratował numer, wielu niestety już się nie udało. Prosta obserwacja - więcej powietrza sprawia, że głos jest pewniejszy, a "wieszanie MC's na drzewach" staje się bardziej realne. Nie bardzo, ale już bliżej. Jedyna w pełni satysfakcjonująca zwrotka na płycia to ta w wykonaniu Ensona, który w przeciwieństwie do gospodarza zadbał o progres z należytą troskliwością.

Junes walczący z "truskulem" po przesłuchaniu tego albumu brzmi raczej zabawnie. To co mi kojarzy się z tym wynędzniałym pojęciem (które nie ma nic wspólnego z trueschoolem, ale w Polsce nadal występuje i się przyjęło) znalazłem właśnie na "Nie-EP". Bity z soulowymi chórkami, ugłaskane i ciepłe z "odpowiednim" basem, który słyszeliśmy x razy i perkusją na tyle prostą, żeby nawet Junes sobie na tym poradził. I nawet z tym bywa, że się nie udaje. Nie było tam nikogo, kto by powiedział "wyjebałeś się, jeszcze raz"? Rap poszedł do przodu, również w wersji na klasycznych perkusjach. Treść? Niezłomny Junes z "Właściwych Proporcji", potem coraz bardziej wkurwiony Junes, na "Nie-EP" przeszedł w złamanego życiem, sfrustrowanego z masochistyczną manią publicznego biczowania się. To jest niezdrowe i z takich regionów myślenia trzeba się ewakuować, a nie wciągać w nie słuchaczy. "Wstrzykuję ci to, żeby nie być sam". WTF?! Obraz jest tak zamazany czarną farbą, że nic nie widać, a nawet takie przebłyski na poprzednich płytach dawały odpowiedni kontrast i sprawiały, że warto było ich słuchać. Opis dysfunkcjonalności i ekshibicjonizm same w sobie dają niewiele - rozumiem to w wykonaniu Sluga, ale jemu zawsze w ekspozycji tego przyświeca jakiś cel. Wstyd jest naturalną reakcją, a tutaj utożsamiono jego brak ze... szczerością. Te wszystkie "Kiedyś byłem niepoprawny, a dziś jestem dobry" obok "Nigdy nie chciałem być taki jaki jestem", poprzedzającego jeszcze na dodatek cuty z Wilka "chcę przeżyć życie najlepiej jak potrafię"? Trochę groteskowe. Mizantropię rozumiem, ale nazbyt egoistyczne traktowanie rapu jako spowiednika to w tym wypadku przerzucanie największego ciężaru na słuchacza, bez jednoczesnego zaproponowania czegokolwiek w zamian. Junes nie inspiruje nas do zrobienia czegoś, nie opowiada nam historii poszerzających wiedzę, nie działa mobilizująco, nie przestrzega, nie uczy... Ten materiał to lament, do tego na zupełnie nieadekwatnych do niego bitach, co tylko działa na niekorzyść, tworzy dziwny dysonans między muzyką a treścią. Jeśli macie doła materiał może stać się zajebistym kowadłem u szyi. Może EP to optymalna ilość takiego rapu jaką ja jestem zdolny przyjąć? "Nie-EP" to dla mnie zdecydowanie za dużo. Jako ponury skurwiel na życiowym zakręcie przy Junesie i tak czuję się życiowym optymistą. Szczerość za szczerość. Dla mnie to słaby album.

]]>