popkiller.kingapp.pl (https://popkiller.kingapp.pl) Fat Trelhttps://popkiller.kingapp.pl/rss/pl/tag/25348/Fat-TrelNovember 14, 2024, 10:27 pmpl_PL © 2024 Admin stronyXXL Freshmen 2015 - wybieramy tegoroczną dziesiątkę wg Popkillera!https://popkiller.kingapp.pl/2015-05-18,xxl-freshmen-2015-wybieramy-tegoroczna-dziesiatke-wg-popkillerahttps://popkiller.kingapp.pl/2015-05-18,xxl-freshmen-2015-wybieramy-tegoroczna-dziesiatke-wg-popkilleraMay 17, 2015, 9:25 pmAdmin stronyJak co roku na wiosnę XXL selekcjonuje swoich Freshmenów, czyli 10-tkę młodych talentów na dany rok, które powinny zamieszać na scenie. Wcześniej jednak wybiera grono 50 osób, na które głosować można poprzez stronę magazynu - osoba, która zdobędzie najwięcej głosów, a nie zostanie wcześniej wybrana do 9-tki przez redakcję XXL'a uzupełnia skład jako wybór czytelników i 10-ty Freshman...O tym, że akcja XXL'a to pierwowzór naszych Młodych Wilków pisaliśmy już pewnie milion razy. Przy okazji zeszłorocznej edycji i ujawnienia wstępnej 50-tki zaświtała nam w głowie idea pt "Czemu by nie wybrać też Freshmenów?", czego efektem było nasze Popkillerowe zestawienie. W tym roku również postanowiliśmy przyjrzeć się dokładnie całemu składowi i w gronie redakcyjnym wyselekcjonować z grona 50-ciu nominowanych swoje własne dziesiątki, zanim jeszcze dowiemy się, kto w tym roku utworzy skład XXL Freshman Class 2014. Zamiast uśredniać wspólne wybory i zrobić z tego '10-tkę Popkillera' zdecydowaliśmy się jednak na coś innego - a mianowicie każda z osób, które podjęły się wyboru przedstawiła swoją własną listę (w kolejności alfabetycznej), uzupełniając ją opisem i prywatnym komentarzem. Swoista redakcyjna dyskusja, w której zauważyć możecie zarówno kto komu z nas najmocniej wpadł w ucho i komu wróżymy świetlaną przyszłość, a następnie przekonać się kto był najbliżej prawdziwego zestawienia - zestawienia, które powinniśmy poznać już w najbliższych dniach.Michał ZdrojewskiDave East - szkoda, że nie jest wspierany przez bardziej znanych z Nowego Jorku, ponieważ ten koleś ma wszystko to, co potrzebne jest do bycia na topie. Idealnie balansuje pomiędzy newschoolymi okołotrapowymi zajawkami, a klasycznym nowojorskim, ulicznym stylem pokroju Dipsetów, wczesnego 50 Centa czy Jay'a Z. Za swoje świetne "Straight Outta Harlem" oraz kontrakt w Mass Appeal Nasa powininen wejść do dziesiątki freshmanów z automatu.Goldlink - Aż wstyd mi się przyznać, że o Goldlinku dowiedziałem się dopiero 2 miesiące temu. Wtedy to "The God Complex" na stałe zagościł na mojej playliście, a klimat tego materiału jest po prostu magiczny. Mój ulubiony utwór "When I Die" Goldlinka wyszedł już rok temu, ale jest tak genialnie zrobiony, że wyprzedza o kilka lat to, co możemy zaobserwować w obecnym mainstreamie hip-hopowym w Stanch. Zdecydowany MUST LISTEN każdego jarającym się kreatywnością w rapie. Mick Jenkins - Krótko - "The Water[s]" to jeden z najlepszych projektów zeszłego roku i wystarczy, żeby Jenkins utrzymał poziom, a za kilka lat będziemy go wymieniać obok Kendricka Lamara wśrod najlepszych raperów na świecie. Raury - jego "Indigo Child" zawładnęło moim głośnikami na dobre kilka miesięcy. Już teraz młody artysta z Atlanty porównywany jest do Andre 3000, Kid Cudiego, Childisha Gambino i innych wirtuozów oryginalnie brzmiącego hip-hopu. Generalnie ciężko wsadzić go w jakiekolwiek ramki, jego trzeba posłuchać.Tory Lanez - jeśli nie teraz to już nigdy. Karierę Tory'ego śledzę już od dobrych 5 lat i od tamtej pory rok w rok czuję zawód, gdy reprezentant Kanady zostaje pominięty w liście XXL. Dzięki swojemu szerokiemu wachlarzowi umiejętności muzycznych, genialnemu flow i świetnym produkcjom powinien on być juz od dawna wśród najsławniejszych tego gatunku. Wystarczy sprawdzić jego ostatni mixtape "Lost Cause", aby się o tym przekonać. Spenzo - mimo, że moja osobista zajawka na niego minęła to nadal mu szczerze kibicuję. Mimo wszystko jego "Anytime" nadal jest jednym z moich ulubionych bangerów ostatnich lat,a on sam z mixtape'u na mixtape zalicza duży progres technicznie. Popracuje jeszcze nad różnorodnością produkcyjną i będzie mógł stać się niezłą konkurencją dla graczy typu Meek Milla. In Spenzo We Trust.Lil Herb - dałem go już w swoim zeszłorocznym zestawieniu podkreślając, że moim zdaniem ma on dużo większy potencjał niż jego wspólnik Lil Bibby. Wtedy redakcja XXL wybrała Bibby'ego, ale dzięki temu w tym roku G Herbo wśród uliczników może ustąpić miejsca jedynie Bobby'emu Shmurdzie. "Pistol P Project" katowałem niemiłosiernie przez pierwszy miesiąc tego roku, a sam Lil Herb pokazał wszystkim jest kimś więcej niż tylko narratorem ulicy. Rome Fortune - wyrazista stylówka oraz przede wszystkim świetne ucho do bitów. To wydaje się być przepisem na sukces Rome'a Fortune'a i trzeba przyznać, że każdy jego mixtape trzyma bardzo dobry poziom. Pierwszy raz "Beautiful Pimp" sprawdziłem ponad rok temu i do tamtej pory sprawdzam każdy jego materiał, a swoim "Small VVorld" z października zeszłego roku Rome dostatecznie pokazał, że zasługuje na większą rozpoznawalność.Your Old Droog - pamiętam jeszcze zeszłoroczne zamieszanie wokół tego białego rapera, gdy spekulowano o tym, że jest on samym Nasem tworzącym muzykę pod innym pseudonimem. Lepszego startu w karierze Your Old Droog nie mógł sobie wymarzyć. Przyznam, że na początku jego słynna EPka w ogóle mnie nie porwała. Porządny materiał, ale bez większych fajerwerków. Wszystko zmieniło się kilka miesięcy temu po obejrzeniu klipu do "Nutty Bars", który widocznie bardziej zarysował mi cały klimat muzyki tworzonej przez rapera z Nowego Jorku i sprawił, że "Kinison EP" spodobało mi się już dużo bardziej.Cozz - J. Cole nie promowałby byle kogo. Namawiany do "Cozz & Effect" byłem przez znajomego bardzo długo, opierałem się, ale gdy już przesłuchałem cały materiał to byłem wściekły na siebie, że zrobiłem to tak późno. Kawałki typu "Knock Tha Hustle czy "Dreams" naprawdę zasługują na szkolną szóstkę i mimo, że nadal coś mi brakuję w całej postaci Cozza to czuję, że niedługo na stałe wbije się w świadomość większego grona słuchaczy. [[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"23131","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]][[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"23132","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]]Łukasz RawskiW porównaniu z rokiem ubiegłym, gdzie ledwo skleiłbym dziesiątkę swoich faworytów, ten rok to niesamowity ich natłok, coś co przyprawia mnie od kilku tygodni o ból głowy. Jak wybrać tak, by było to najsprawiedliwsze? Postanowiłem, że ksywki wydające się "pewniakami", czyli PARTYNEXTDOOR, K Camp, ILOVEMAKONNEN, OT Genasis czy OG Maco sobie daruję. Hype wokół tych panów jest niesamowity, Wystarczy zresztą spojrzeć na to, jakie statystyki generują ich single na portalach typu YouTube, WorldSyarHipHop, czy HipHopDX. Jestem przekonany, że praktycznie każdy z nich znajdzie się w zestawieniu Jeśli nie, będę pozytywnie zaskoczony tym, że XXL nie patrzy tylko na sprzedaż, ale i autentyczny potencjał, który mają według mnie:Alex Wiley - alternatywa dla drillowego brzmienia Chicago. Pocieszny białasek, który udowadnia że jego wszechstronność ciężka jest do opisania. Jeśli nie teraz to kiedy? Wiley nominowany jest po raz kolejny i wierzę, że tym razem jest to formalność by znalazł się na okładce XXL'a.Bodega Bamz - Harlem przeżywa renesans, po ogromnym boom na A$AP Mob, reaktywacji The Diplomats przyszedł czas na kolejnego młodego, gniewnego z tej dzielnicy Nowego Jorku. Dumny Latynos, znakomita stylówka i ucho do bitów. Warto sprawdzić jego mixtape "Strictly 4 My P.A.P.I.Z.", którego premiera przpadała na rok 2012.Boldy James - freshmen z niego średni, ma 32 lata, na scenie obecny jest już od 2009 roku. Trzeba przyznać, że zauważony dosyć późno, ale lepiej późno niż wcale. Kolejny pochodzący z Detroit raper, którego poznałem przy okazji gościnnej zwrotki na płycie "Priscilla" JMSN'a. Dwa lata temu zadebiutował wydając wraz z Alchemistem long play "My 1st Chemistry Set". Leniwe flow i zdecydowane zamiłowanie do sampli. Styl, który świetnie balansuje między pokoleniami. Deniro Farrar - obdarzony znakomitym wokalem raper, który po raz pierwszy dał mi się poznać dzięki współpracy z Ryanem Hemsworthem oraz Davidem heartbreakiem. Dla niewtajemniczonych, obaj ci panowie to w moim mniemaniu wirtuozi i ludzie, którzy bardzo mocno przyczynili się do nadania brzmienia cloud rapowi. Jeśli cenisz sobie Clamsa Casino, a nie obce są ci różne cloudowe jazdy - Deniro Farrar powinien być twoim nautralnym wyborem, Denzel Curry - mój rówieśnik, który wydając dwa lata temu wydając "Nostalgic 64" pokazał, że drzemie w nim ogromny potencjał. Wywodzi się z Raider Klanu SpaceGhostPurrpa, szybko jednak odłączył się i tym razem idzie własną ścieżką, mocno trzymając się z Robb Bank$em, czy innym ex-członkiem Raider Klanu - Chrisem Travisem. Fani brzmień, z których słynie m.in Memphis pewnie już dawno mają go na radarze.Fat Trel - Waszyngton po Wale ma kolejnego "swojaka" w Maybach Music. Na pozór może wydawać się, że to kolejny "jeden z wielu" raperów, którzy nie potrafią nic oprócz dukania krótkich sloganów na agresywnym trapowym bicie. Błąd. Wystarczy posłuchać jego zwrotki w "M.O.M." Rich Hila by przekonać się, że potrafi odnaleźc się również w spokojnym wydaniu. To jego czas, w tym roku kończy 25 lat i wydaje się, że jeśli Rick Ross zapewni mu odpowiednią promocję rok 2015 może być rokiem Martrela Reevesa.Joey Fatts - znaleziony przez przypadek. Miałem odpalić jego wspólny numer z A$AP Rockym, który zresztą zamierzałem przesłuchać tylko dla zwrotki jego bardziej popularnego kolegi. I kiedy miałem zamykać kartę, wbił Fatts. Początkowo opornie i niechętnie, ale kiedy pod koniec rozpędzął się postanowiłem dać mu szansę. Od tego czasu udowadnia, że warto. Kolejny z przedstawicieli "nowego Westu", raper który nie boi się eksperymentów, ma charyzmę i zdecydowanie szansę by namieszać w mainstreamie.Raury - mój największy faworyt. Raczej średnio pasuje mi wybieranie wokalistów do grona Freshmanów, gdyż zawsze uważałem ten contest za typowo rapowy. No, ale obok tak wielkiego talentu jak Raury nie można przejść obojętnie. Wydał w roku ubiegłym idealne "Indigo's Child", gdzie każda sekuna tego albumu jest idealnie dopracowana i zaplanowana. Już teraz jest gotowy na mainstream, tylko czy mainstream jest gotowy na jego brzmienie? Ciepłe słowa od największych z The Weekndem na czele. Skizzy Mars - nowojorski kumpel G-Eazy'ego, co zresztą jest odczuwalne w jego muzyce. Na początku roku wydał bardzo miłą i lekką w odbiorze EPkę "The Red Ballon Project". Nie boi się mieszać rapu ze śpiewem, wychodzi mu to naprawdę fajnie. Kolejny chill outowy raper, który świetnie sprawi się podczas letnich meetingów ze znajomymi przy piwku i kiełbasce. Tory Lanez - reprezentant Kanady, który już dwa lata temu powinien być Freshmanem. Ma wszystko, co potrzebuje raper sukcesu, a jak na Kanadyjczyka przystało, jego warsztat budzi podziw. Mimo zaledwie 23 lat nagrał już 13 mikstejpów. Niesamowity pracuś, głodny sukcesu, który powinien nastąpić w tym roku. Bo jeśli nie teraz to chyba już nigdy. Marcin Natali:Adrian Marcel - skoro w zeszłym roku wśród Świeżaków znalazł się wokalista r&b August Alsina, to czemu w tym roku jego odpowiednikiem nie miałby być właśnie Marcel? Pochodzący z Bay Area podopieczny samego Raphaela Saadiqa ma wszystko niezbędne do tego, aby już w najbliższym czasie rozdawać karty na scenie r&b. CJ Fly - obok Joey Bada$$a mój ulubiony reprezentant kolektywu Pro Era. Jego darmowy album "The Way Eye See It" dobrze ukazał wielki potencjał, jaki drzemie w dysponującym charakterystycznym, unikalnym stylem MC z Brooklynu.King Los - niepodważalne skillsy, rozległe koneksje w przemyśle muzycznym, wiele przejść z labelami i lata ostrzenia żębów na wielki sukces - oby za wyborem do XXL wreszcie poszedł legalny, oficjalny album.Mick Jenkins - autor jednego z najlepszych niezależnych albumów zeszłego roku "The Water[s]" - unikalny styl i pomysł na siebie. Czyżby kolejny wielki gracz z Chicago?Pell - bardzo pozytywne zaskoczenie i moje niedawne osobiste odkrycie za sprawą znakomitego darmowego albumu "Floating While Dreaming" (odsłuch/ darmowy download). Pochodzący z Nowego Orleanu Pell rapuje oraz śpiewa, układa wbijające się w głowę na długo refreny i nie stroni od odsłaniania swojej duszy. QuESt - karierę MC z Florydy obserwuję od lat - wiele mixtape'ów na koncie, przejścia z labelem Logica Visionary Music Group, niepodważalne skillsy liryczne i ogromny progres na przestrzeni lat. Oby wreszcie wypłynął na szerokie wody, bo z pewnością zasługuje. Ostatni darmowy album QuESta "Searching Sylvan" znajdziecie tutaj.Raury - kapitanie pokazał się zwrotką gościnną na "B4.DA.$$" - wykręcony ATLien mający własną jazdę i często zestawiany z Andre 3000 z późniejszego stadium kariery. Raz Simone - nienahalne podkłady brzmiące jak wyjęte żywcem ze ścieżek dźwiękowych do filmów stanowią dla MC z Seattle kanwę do malowania szczerych historii o nękających go wciąż ulicznych przejściach, jak i obecnych problemach. Skizzy Mars - wieczny luz, pozytywne wibracje, płynne przejścia między rapem i śpiewem i muzyka idealna na letnie popołudnia.Vince Staples - zachwycił mnie zwrotkami w "Kingdom" i "Out On Bond" Commona, również w wersji solo sprawdza się znakomicie. Po sprawdzeniu ledwie 24-minutowej, ale wciągającej klimatem EPki "Hell Can Wait" nie mogę się doczekać dania głównego.Pod spodem próbka możliwości Pella oraz QuESta:[[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"23187","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]][[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"23647","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]]Wojciech GraczykW tym roku jest w czym wybierać. Co prawda nie są to postacie na miarę klasy z 2013, ale mamy kilka ciekawych osobistości. Moje typy to:Casey Veggies - "Life Changes" i "Fresh Veggies" to były niesamowite sztosy. To jaki klimat miały te krążki i jak fajnie odnalazł się na nich Casey, kazało mi zostać jego fanem. W tym roku ma wyjść "Live and Grow", które mam nadzieję otworzy mu drogę do wspaniałej kariery.Deniro Farrar - cały czas mam wrażenie, że on ma gdzieś swoją karierę. Jestem fanem "Patriarch 2", ale jeśli w tym roku nie zostanie Freshmanem i nie zmieni częstotliwości wydawania, to w przyszłym roku nie będę już patrzył na niego tak łaskawym okiem.King Los - wiem, że się znajdzie we Freshmanach. W końcu niektórzy mówią, że jest lepszy niż K Dot (np. R.A. the Rugged Man i Lupe).Lil Herb - najlepszy tekściarz wśród drillowców.Mick Jenkins - za Water[s], które było czołówką w ubiegłym roku.Partynextdoor - protegowany Drake'a. Skoro w ubiegłym roku był August Alsina, to w tym roku też mógłby pojawić się jakiś piosenkarz. A Partynextdoor to jeden z moich ulubionych głosów młodego pokolenia.Skeme - posłuchajcie "Ain't Perfect", to wystarczy za rekomendacjęVince Staples - zjadł Earla w "Hive", wydał "Hell Can't Wait EP" i jest jednym z lepszych młodych zawodników.CJ Fly - reprezentant Pro Era. Nie jest tak charyzmatyczny jak Joey, czy Capital, ale jego muzyka jest bardzo przyjemna. Czekam na więcej rzeczy od tego pana. A tak poza tym "He grew up on close to Kosciuszko"Rome Fortune - reprezentant Atlanty. Dopiero zaczyna się przebijać do świadomości słuchaczy, ale mając talent do wpadających w ucho utworów, myślę że to kwestia czasu aż stanie się gwiazdą.Jak co roku na wiosnę XXL selekcjonuje swoich Freshmenów, czyli 10-tkę młodych talentów na dany rok, które powinny zamieszać na scenie. Wcześniej jednak wybiera grono 50 osób, na które głosować można poprzez stronę magazynu - osoba, która zdobędzie najwięcej głosów, a nie zostanie wcześniej wybrana do 9-tki przez redakcję XXL'a uzupełnia skład jako wybór czytelników i 10-ty Freshman...

O tym, że akcja XXL'a to pierwowzór naszych Młodych Wilków pisaliśmy już pewnie milion razy. Przy okazji zeszłorocznej edycji i ujawnienia wstępnej 50-tki zaświtała nam w głowie idea pt "Czemu by nie wybrać też Freshmenów?", czego efektem było nasze Popkillerowe zestawienie. W tym roku również postanowiliśmy przyjrzeć się dokładnie całemu składowi i w gronie redakcyjnym wyselekcjonować z grona 50-ciu nominowanych swoje własne dziesiątki, zanim jeszcze dowiemy się, kto w tym roku utworzy skład XXL Freshman Class 2014. Zamiast uśredniać wspólne wybory i zrobić z tego '10-tkę Popkillera' zdecydowaliśmy się jednak na coś innego - a mianowicie każda z osób, które podjęły się wyboru przedstawiła swoją własną listę (w kolejności alfabetycznej), uzupełniając ją opisem i prywatnym komentarzem. Swoista redakcyjna dyskusja, w której zauważyć możecie zarówno kto komu z nas najmocniej wpadł w ucho i komu wróżymy świetlaną przyszłość, a następnie przekonać się kto był najbliżej prawdziwego zestawienia - zestawienia, które powinniśmy poznać już w najbliższych dniach.

Michał Zdrojewski

Dave East - szkoda, że nie jest wspierany przez bardziej znanych z Nowego Jorku, ponieważ ten koleś ma wszystko to, co potrzebne jest do bycia na topie. Idealnie balansuje pomiędzy newschoolymi okołotrapowymi zajawkami, a klasycznym nowojorskim, ulicznym stylem pokroju Dipsetów, wczesnego 50 Centa czy Jay'a Z. Za swoje świetne "Straight Outta Harlem" oraz kontrakt w Mass Appeal Nasa powininen wejść do dziesiątki freshmanów z automatu.

Goldlink - Aż wstyd mi się przyznać, że o Goldlinku dowiedziałem się dopiero 2 miesiące temu. Wtedy to "The God Complex" na stałe zagościł na mojej playliście, a klimat tego materiału jest po prostu magiczny. Mój ulubiony utwór "When I Die" Goldlinka wyszedł już rok temu, ale jest tak genialnie zrobiony, że wyprzedza o kilka lat to, co możemy zaobserwować w obecnym mainstreamie hip-hopowym w Stanch. Zdecydowany MUST LISTEN każdego jarającym się kreatywnością w rapie.

Mick Jenkins - Krótko - "The Water[s]" to jeden z najlepszych projektów zeszłego roku i wystarczy, żeby Jenkins utrzymał poziom, a za kilka lat będziemy go wymieniać obok Kendricka Lamara wśrod najlepszych raperów na świecie.

Raury - jego "Indigo Child" zawładnęło moim głośnikami na dobre kilka miesięcy. Już teraz młody artysta z Atlanty porównywany jest do Andre 3000, Kid Cudiego, Childisha Gambino i innych wirtuozów oryginalnie brzmiącego hip-hopu. Generalnie ciężko wsadzić go w jakiekolwiek ramki, jego trzeba posłuchać.

Tory Lanez - jeśli nie teraz to już nigdy. Karierę Tory'ego śledzę już od dobrych 5 lat i od tamtej pory rok w rok czuję zawód, gdy reprezentant Kanady zostaje pominięty w liście XXL. Dzięki swojemu szerokiemu wachlarzowi umiejętności muzycznych, genialnemu flow i świetnym produkcjom powinien on być juz od dawna wśród najsławniejszych tego gatunku. Wystarczy sprawdzić jego ostatni mixtape "Lost Cause", aby się o tym przekonać.

Spenzo - mimo, że moja osobista zajawka na niego minęła to nadal mu szczerze kibicuję. Mimo wszystko jego "Anytime" nadal jest jednym z moich ulubionych bangerów ostatnich lat,a on sam z mixtape'u na mixtape zalicza duży progres technicznie. Popracuje jeszcze nad różnorodnością produkcyjną i będzie mógł stać się niezłą konkurencją dla graczy typu Meek Milla. In Spenzo We Trust.

Lil Herb - dałem go już w swoim zeszłorocznym zestawieniu podkreślając, że moim zdaniem ma on dużo większy potencjał niż jego wspólnik Lil Bibby. Wtedy redakcja XXL wybrała Bibby'ego, ale dzięki temu w tym roku G Herbo wśród uliczników może ustąpić miejsca jedynie Bobby'emu Shmurdzie. "Pistol P Project" katowałem niemiłosiernie przez pierwszy miesiąc tego roku, a sam Lil Herb pokazał wszystkim jest kimś więcej niż tylko narratorem ulicy.

Rome Fortune - wyrazista stylówka oraz przede wszystkim świetne ucho do bitów. To wydaje się być przepisem na sukces Rome'a Fortune'a i trzeba przyznać, że każdy jego mixtape trzyma bardzo dobry poziom. Pierwszy raz "Beautiful Pimp" sprawdziłem ponad rok temu i do tamtej pory sprawdzam każdy jego materiał, a swoim "Small VVorld" z października zeszłego roku Rome dostatecznie pokazał, że zasługuje na większą rozpoznawalność.

Your Old Droog - pamiętam jeszcze zeszłoroczne zamieszanie wokół tego białego rapera, gdy spekulowano o tym, że jest on samym Nasem tworzącym muzykę pod innym pseudonimem. Lepszego startu w karierze Your Old Droog nie mógł sobie wymarzyć. Przyznam, że na początku jego słynna EPka w ogóle mnie nie porwała. Porządny materiał, ale bez większych fajerwerków. Wszystko zmieniło się kilka miesięcy temu po obejrzeniu klipu do "Nutty Bars", który widocznie bardziej zarysował mi cały klimat muzyki tworzonej przez rapera z Nowego Jorku i sprawił, że "Kinison EP" spodobało mi się już dużo bardziej.

Cozz - J. Cole nie promowałby byle kogo. Namawiany do "Cozz & Effect" byłem przez znajomego bardzo długo, opierałem się, ale gdy już przesłuchałem cały materiał to byłem wściekły na siebie, że zrobiłem to tak późno. Kawałki typu "Knock Tha Hustle czy "Dreams" naprawdę zasługują na szkolną szóstkę i mimo, że nadal coś mi brakuję w całej postaci Cozza to czuję, że niedługo na stałe wbije się w świadomość większego grona słuchaczy.

[[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"23131","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]]

[[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"23132","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]]

Łukasz Rawski

W porównaniu z rokiem ubiegłym, gdzie ledwo skleiłbym dziesiątkę swoich faworytów, ten rok to niesamowity ich natłok, coś co przyprawia mnie od kilku tygodni o ból głowy. Jak wybrać tak, by było to najsprawiedliwsze? Postanowiłem, że ksywki wydające się "pewniakami", czyli PARTYNEXTDOOR, K Camp, ILOVEMAKONNEN, OT Genasis czy OG Maco sobie daruję. Hype wokół tych panów jest niesamowity, Wystarczy zresztą spojrzeć na to, jakie statystyki generują ich single na portalach typu YouTube, WorldSyarHipHop, czy HipHopDX. Jestem przekonany, że praktycznie każdy z nich znajdzie się w zestawieniu Jeśli nie, będę pozytywnie zaskoczony tym, że XXL nie patrzy tylko na sprzedaż, ale i autentyczny potencjał, który mają według mnie:

Alex Wiley - alternatywa dla drillowego brzmienia Chicago. Pocieszny białasek, który udowadnia że jego wszechstronność ciężka jest do opisania. Jeśli nie teraz to kiedy? Wiley nominowany jest po raz kolejny i wierzę, że tym razem jest to formalność by znalazł się na okładce XXL'a.

Bodega Bamz - Harlem przeżywa renesans, po ogromnym boom na A$AP Mob, reaktywacji The Diplomats przyszedł czas na kolejnego młodego, gniewnego z tej dzielnicy Nowego Jorku. Dumny Latynos, znakomita stylówka i ucho do bitów. Warto sprawdzić jego mixtape "Strictly 4 My P.A.P.I.Z.", którego premiera przpadała na rok 2012.

Boldy James - freshmen z niego średni, ma 32 lata, na scenie obecny jest już od 2009 roku. Trzeba przyznać, że zauważony dosyć późno, ale lepiej późno niż wcale. Kolejny pochodzący z Detroit raper, którego poznałem przy okazji gościnnej zwrotki na płycie "Priscilla" JMSN'a. Dwa lata temu zadebiutował wydając wraz z Alchemistem long play "My 1st Chemistry Set". Leniwe flow i zdecydowane zamiłowanie do sampli. Styl, który świetnie balansuje między pokoleniami. 

Deniro Farrar - obdarzony znakomitym wokalem raper, który po raz pierwszy dał mi się poznać dzięki współpracy z Ryanem Hemsworthem oraz Davidem heartbreakiem. Dla niewtajemniczonych, obaj ci panowie to w moim mniemaniu wirtuozi i ludzie, którzy bardzo mocno przyczynili się do nadania brzmienia cloud rapowi. Jeśli cenisz sobie Clamsa Casino, a nie obce są ci różne cloudowe jazdy - Deniro Farrar powinien być twoim nautralnym wyborem, 

Denzel Curry - mój rówieśnik, który wydając dwa lata temu wydając "Nostalgic 64" pokazał, że drzemie w nim ogromny potencjał. Wywodzi się z Raider Klanu SpaceGhostPurrpa, szybko jednak odłączył się i tym razem idzie własną ścieżką, mocno trzymając się z Robb Bank$em, czy innym ex-członkiem Raider Klanu - Chrisem Travisem. Fani brzmień, z których słynie m.in Memphis pewnie już dawno mają go na radarze.

Fat Trel - Waszyngton po Wale ma kolejnego "swojaka" w Maybach Music. Na pozór może wydawać się, że to kolejny "jeden z wielu" raperów, którzy nie potrafią nic oprócz dukania krótkich sloganów na agresywnym trapowym bicie. Błąd. Wystarczy posłuchać jego zwrotki w "M.O.M." Rich Hila by przekonać się, że potrafi odnaleźc się również w spokojnym wydaniu. To jego czas, w tym roku kończy 25 lat i wydaje się, że jeśli Rick Ross zapewni mu odpowiednią promocję rok 2015 może być rokiem Martrela Reevesa.

Joey Fatts - znaleziony przez przypadek. Miałem odpalić jego wspólny numer z A$AP Rockym, który zresztą zamierzałem przesłuchać tylko dla zwrotki jego bardziej popularnego kolegi. I kiedy miałem zamykać kartę, wbił Fatts. Początkowo opornie i niechętnie, ale kiedy pod koniec rozpędzął się postanowiłem dać mu szansę. Od tego czasu udowadnia, że warto. Kolejny z przedstawicieli "nowego Westu", raper który nie boi się eksperymentów, ma charyzmę i zdecydowanie szansę by namieszać w mainstreamie.

Raury - mój największy faworyt. Raczej średnio pasuje mi wybieranie wokalistów do grona Freshmanów, gdyż zawsze uważałem ten contest za typowo rapowy. No, ale obok tak wielkiego talentu jak Raury nie można przejść obojętnie. Wydał w roku ubiegłym idealne "Indigo's Child", gdzie każda sekuna tego albumu jest idealnie dopracowana i zaplanowana. Już teraz jest gotowy na mainstream, tylko czy mainstream jest gotowy na jego brzmienie? Ciepłe słowa od największych z The Weekndem na czele. 

Skizzy Mars - nowojorski kumpel G-Eazy'ego, co zresztą jest odczuwalne w jego muzyce. Na początku roku wydał bardzo miłą i lekką w odbiorze EPkę "The Red Ballon Project". Nie boi się mieszać rapu ze śpiewem, wychodzi mu to naprawdę fajnie. Kolejny chill outowy raper, który świetnie sprawi się podczas letnich meetingów ze znajomymi przy piwku i kiełbasce. 

Tory Lanez - reprezentant Kanady, który już dwa lata temu powinien być Freshmanem. Ma wszystko, co potrzebuje raper sukcesu, a jak na Kanadyjczyka przystało, jego warsztat budzi podziw. Mimo zaledwie 23 lat nagrał już 13 mikstejpów. Niesamowity pracuś, głodny sukcesu, który powinien nastąpić w tym roku. Bo jeśli nie teraz to chyba już nigdy.

 

Marcin Natali:

Adrian Marcel - skoro w zeszłym roku wśród Świeżaków znalazł się wokalista r&b August Alsina, to czemu w tym roku jego odpowiednikiem nie miałby być właśnie Marcel? Pochodzący z Bay Area podopieczny samego Raphaela Saadiqa ma wszystko niezbędne do tego, aby już w najbliższym czasie rozdawać karty na scenie r&b.

CJ Fly - obok Joey Bada$$a mój ulubiony reprezentant kolektywu Pro Era. Jego darmowy album "The Way Eye See It" dobrze ukazał wielki potencjał, jaki drzemie w dysponującym charakterystycznym, unikalnym stylem MC z Brooklynu.

King Los - niepodważalne skillsy, rozległe koneksje w przemyśle muzycznym, wiele przejść z labelami i lata ostrzenia żębów na wielki sukces - oby za wyborem do XXL wreszcie poszedł legalny, oficjalny album.

Mick Jenkins - autor jednego z najlepszych niezależnych albumów zeszłego roku "The Water[s]" - unikalny styl i pomysł na siebie. Czyżby kolejny wielki gracz z Chicago?

Pell - bardzo pozytywne zaskoczenie i moje niedawne osobiste odkrycie za sprawą znakomitego darmowego albumu "Floating While Dreaming" (odsłuch/ darmowy download). Pochodzący z Nowego Orleanu Pell rapuje oraz śpiewa, układa wbijające się w głowę na długo refreny i nie stroni od odsłaniania swojej duszy.

QuESt - karierę MC z Florydy obserwuję od lat - wiele mixtape'ów na koncie, przejścia z labelem Logica Visionary Music Group, niepodważalne skillsy liryczne i ogromny progres na przestrzeni lat. Oby wreszcie wypłynął na szerokie wody, bo z pewnością zasługuje. Ostatni darmowy album QuESta "Searching Sylvan" znajdziecie tutaj.

Raury - kapitanie pokazał się zwrotką gościnną na "B4.DA.$$" - wykręcony ATLien mający własną jazdę i często zestawiany z Andre 3000 z późniejszego stadium kariery. 

Raz Simone - nienahalne podkłady brzmiące jak wyjęte żywcem ze ścieżek dźwiękowych do filmów stanowią dla MC z Seattle kanwę do malowania szczerych historii o nękających go wciąż ulicznych przejściach, jak i obecnych problemach.

Skizzy Mars - wieczny luz, pozytywne wibracje, płynne przejścia między rapem i śpiewem i muzyka idealna na letnie popołudnia.

Vince Staples - zachwycił mnie zwrotkami w "Kingdom" i "Out On Bond" Commona, również w wersji solo sprawdza się znakomicie. Po sprawdzeniu ledwie 24-minutowej, ale wciągającej klimatem EPki "Hell Can Wait" nie mogę się doczekać dania głównego.

Pod spodem próbka możliwości Pella oraz QuESta:

[[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"23187","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]]

[[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"23647","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]]

Wojciech Graczyk

W tym roku jest w czym wybierać. Co prawda nie są to postacie na miarę klasy z 2013, ale mamy kilka ciekawych osobistości. Moje typy to:

Casey Veggies - "Life Changes" i "Fresh Veggies" to były niesamowite sztosy. To jaki klimat miały te krążki i jak fajnie odnalazł się na nich Casey, kazało mi zostać jego fanem. W tym roku ma wyjść "Live and Grow", które mam nadzieję otworzy mu drogę do wspaniałej kariery.

Deniro Farrar - cały czas mam wrażenie, że on ma gdzieś swoją karierę. Jestem fanem "Patriarch 2", ale jeśli w tym roku nie zostanie Freshmanem i nie zmieni częstotliwości wydawania, to w przyszłym roku nie będę już patrzył na niego tak łaskawym okiem.

King Los - wiem, że się znajdzie we Freshmanach. W końcu niektórzy mówią, że jest lepszy niż K Dot (np. R.A. the Rugged Man i Lupe).

Lil Herb - najlepszy tekściarz wśród drillowców.

Mick Jenkins - za Water[s], które było czołówką w ubiegłym roku.

Partynextdoor - protegowany Drake'a. Skoro w ubiegłym roku był August Alsina, to w tym roku też mógłby pojawić się jakiś piosenkarz. A Partynextdoor to jeden z moich ulubionych głosów młodego pokolenia.

Skeme - posłuchajcie "Ain't Perfect", to wystarczy za rekomendację

Vince Staples - zjadł Earla w "Hive", wydał "Hell Can't Wait EP" i jest jednym z lepszych młodych zawodników.

CJ Fly - reprezentant Pro Era. Nie jest tak charyzmatyczny jak Joey, czy Capital, ale jego muzyka jest bardzo przyjemna. Czekam na więcej rzeczy od tego pana. A tak poza tym "He grew up on close to Kosciuszko"

Rome Fortune - reprezentant Atlanty. Dopiero zaczyna się przebijać do świadomości słuchaczy, ale mając talent do wpadających w ucho utworów, myślę że to kwestia czasu aż stanie się gwiazdą.

]]>
Fat Trel "Walking Thru My Hood" - teledyskhttps://popkiller.kingapp.pl/2014-10-03,fat-trel-walking-thru-my-hood-teledyskhttps://popkiller.kingapp.pl/2014-10-03,fat-trel-walking-thru-my-hood-teledyskOctober 3, 2014, 9:10 amKrzysztof CyrychJeśli nie nudzą Was opowieści o dzielnicach nawijane na brudnych ciężkich bitach, to wiedzcie, że ten kawałek powinien przypaść Wam do gustu. Reprezentant MMG przygotował tu bowiem podróż przez swoją okolicę. "Walkin Thru My Hood" pochodzi z tegorocznego mixtapu "Gleesh"Jeśli nie nudzą Was opowieści o dzielnicach nawijane na brudnych ciężkich bitach, to wiedzcie, że ten kawałek powinien przypaść Wam do gustu. Reprezentant MMG przygotował tu bowiem podróż przez swoją okolicę. "Walkin Thru My Hood" pochodzi z tegorocznego mixtapu "Gleesh"

]]>
Malik Montana "Rap jest kluczem wyrwania się z biedy, a nie jej promowania" - wywiadhttps://popkiller.kingapp.pl/2014-03-03,malikmontana-rap-jest-kluczem-wyrwania-sie-z-biedy-a-nie-jej-promowania-wywiadhttps://popkiller.kingapp.pl/2014-03-03,malikmontana-rap-jest-kluczem-wyrwania-sie-z-biedy-a-nie-jej-promowania-wywiadMarch 2, 2014, 12:08 amŁukasz RawskiW świadomości polskich słuchaczy pojawił się nagle, jednak zrobił to naprawdę z klasą. Po opublikowaniu teledysku "Bad Bitch" autorstwa Fat Trela z różnych stron dochodziły do nas plotki, że udzielający się gościnnie w tym kawałku Malik Montana to Polak. Postanowiłem to zweryfikować i rzeczywiście okazało się, że Malik mieszka w Polsce i w jego żyłach płynie polska krew. Nie trwało długo aż postanowiłem przeprowadzić z nim wywiad. Malik okazał się bardzo pozytywną osobą i nie trzeba było długo czekać na efekty. Zapraszam więc do przeczytania wywiadu z Malikiem Montaną - polskim raperem, który już teraz w swoim dorobku ma współpracę z wyżej wspomnianym Fat Trelem, Jadakissem, A-Mafią, czy Capone z duetu Capone-N-Noreaga!Publika w Polsce lepiej poznała Cię dopiero kiedy ukazał się teledysk do numeru "Bad Bitch", gdzie gościnnie udzieliłeś się u nowego nabytku Maybach Music Group - Fat Trela. Przybliż nam proszę swoją sylwetkę, oprócz tego, że mieszkasz w Warszawie nadal jesteś bardzo zagadkową postacią. Urodziłem się w Niemczech i tam spędziłem pierwsze dwanaście lat mojego życia. Wychowałem się w rodzinie polsko-afgańskiej. Mama jest Polką z greckimi korzeniami, tata Afgańczykiem. Następnie przeprowadziliśmy się do Polski. W wieku piętnastu lat ze względu na znaczne pogorszenie sytuacji finansowej rodziny zamieszkałem sam z bratem na warszawskim Wrzecionie. Swoją przygodę z kulturą hip-hop zacząłem nie od rapu, a od graffiti. Trzeba przyznać, że nie byłem w tym najlepszy. Początki rapowania, również dosyć amatorskie, nie należały do doskonałych. Z biegiem czasu poprzez poznawanie nowych ludzi i możliwości wszystko weszło na lepszą drogę. Na chwilę obecną mieszkam w Warszawie, gdzie na co dzień mam styczność z rapem i ludźmi, którzy w tym siedzą.Oprócz wyżej wspomnianego numeru "Bad Bitch" na swoim koncie masz również współpracę z Jadakissem, A-Mafią czy Capone. Opowiedz nam jak doszło do współpracy z tak uznanymi artystami?W przeszłości zajmowałem się organizacją koncertów i eventów, co pozwoliło mi poznać rzesze artystów zagranicznych. Producenci z którymi rozpocząłem współpracę (Drumma Battalion) również przyczynili się do tego, że nawiązałem nowe znajomości. Kilka lat temu miałem okazję odbyć spotkanie w Zurychu, które także zaowocowało kolejnymi kontaktami.Wchodząc na Twój prywatny profil na facebooku wita nas duży napis w tle "Get Money Live Life Ent.". Powiedz coś więcej na temat tego kolektywu. Jaki jest jego skład, kto go założył, jakie są jego cele?Hasło "Get Money Live Life Ent." w 2008 roku zaczął rozprzestrzeniać Sentino na pierwszym anglojęzycznym mixtapie "Polands King", głównie w otoczeniu obcokrajowców, w którym przebywaliśmy. Zaczęli oni utożsamiać się zarówno z hasłem jak i osobami, które je promowały. Polska nie była wtedy przygotowana na przyjęcie rzeczywistości, w której cudzoziemcy byliby jej częścią, ale nikt nie narzekał ani na to, ani na sytuację finansową w jakiej się znajdowaliśmy. Grupa z dwoma raperami na czele szybko zyskała zwolenników promowanego przez siebie ruchu. Życie prywatne i zawodowe przez pewien okres nie pozwalało nam na spełnienie ambicji muzycznych, ale zaczęło się to zmieniać. Głównym celem "Get Money Live Life Ent." jest pokazanie tego, że bez względu na Twoje pochodzenie i bez względu na to jakie karty rozdał Ci los, masz prawo realizować swoje marzenia, a także zarabiać pieniądze i żyć na takim poziomie, na jaki zasługujesz.Zastanawiasz się czasem jak to jest, że mieszkając w Polsce, mając na koncie współpracę z takimi artystami wciąż jest o Tobie cicho w naszym kraju?Media polskie dotychczas promowały mało rapu. Jeżeli takowy się pojawia, to jest na bardzo niskim poziomie, nieautentyczny, tworzony przez ludzi, którzy nie mają pojęcia o kulturze rapu. Polska mentalność i blokada sprawiają, że rap jest kreowany jako biedny, skromny i osiedlowy, co jest przeciwieństwem rapu światowego. Wiem, że z czasem sytuacja się zmieni, natomiast do tej pory skupiam się na możliwościach, które mam i które dają mi rynki zagraniczne.Zaryzykujesz stwierdzenie, że większą popularnością cieszysz się po za granicami naszego kraju?Jest za wcześnie, żeby mówić o popularności gdziekolwiek. Czas pokaże.Jesteś nastawiony na koncerty? Czy gdyby pojawiła się opcja zagrania koncertu zgodziłbyś się?Tak, jeżeli pojawi się możliwość wystąpienia za godne pieniądze, a nie „oranżadę i kebaba”.Rozważałeś kiedyś by spróbować nagrać numer po Polsku, czy jednak nawijanie po angielsku to z góry założony cel by zyskać większą popularność?Jeżeli chcesz zajmować się muzyką na poważnie, musisz myśleć i działać globalnie. Polska jest zbyt mała i nie ma sensu ograniczanie się tylko i wyłącznie do tego regionu. Z czasem na pewno pomyślę o tym, żeby nagrać coś po polsku, ale to musi poczekać. Polska jest tylko kromką chleba, a ja chciałbym najeść się do syta. Śpiewając w języku angielskim jestem w stanie uzyskać więcej odbiorców dla swojej muzyki.Oprócz kilku singli w internecie próżno szukać jakiegoś większego materiału sygnowanego Twoją ksywką, powiedz nam o swoich planach wydawczych.W najbliższym czasie pod skrzydłami "Get Money Live Life Ent." pojawi się mixtape Sentina "Polish Cocaine", moja EP "Amen" i wspólny mixtape z materiałami z różnych okresów. Co sądzisz w polskiej scenie? Miałeś propozycję nagrania z jakimś polskim raperem? Jeśli tacy istnieją, wymień swoich faworytów.Tak jak wspomniałem wcześniej, skupiam się na rynkach zagranicznych. Polski rynek jest w tej chwili za mało rozwinięty. Szanuje wszystkich wykonawców, natomiast nie mam faworytów. Sam mówisz, że w Stanach Zjednoczonych nie ma nic za darmo i płacenie za zwrotki jest tam normą. W Polsce VNM był przez niektórych krytykowany, mówiąc wprost, że za gościnne zwrotki bierze hajs. Jak myślisz, skąd taka mentalność?Osobiście uważam, że VNM za mało brał za zwrotki. Rap jest kluczem wyrwania się z biedy, a nie jej promowania. Wydaje mi się, że wynika to z tego, że od początku rapu polskiego, przez brak znajomości języka angielskiego i pojęcia o światowym rapie, nieprawidłowe osoby uczyły nieprawidłowych przekazów i ideologii w muzyce.Ostatnimi czasy polscy producenci coraz odważniej działają, jeśli weźmiemy pod uwagę współpracę z amerykańskimi raperami. Romański zrobił bit dla Lil B, czy duetu Bones & Xavier Wulf, Young Ravisu to autor bitu do "Citigo" Chief Keefa, ka-meal również współpracował z wyżej wspomnianym Bonesem. Śledzisz poczynania polskich producenów? Masz jakichś faworytów?Nie.Kontynuując wątek, ostatnio Sokół i Marysia Starosta przełamali bariery, płacąc za bity SpaceGhostPurrpowi i DJ'owi Premierowi, czyli uznanym ksywkom w świecie rapu. Czy jest jakiś producent, bądź raper z którym bardzo chciałbyś podjąć współpracę?Producenci to: Young Chop, Scott Storch, Therapy z Paryża, AraabMuzik, a co do raperów - wszystko zależy od ceny, bo uderzamy do nich bezpośrednio, nie przez managerów.Wielkie dzięki, że poświęciłeś nam czas. Na koniec możesz dodać kilka słów od siebie. Kibicujemy mocno i czekamy na nowy materiał!Dzięki! Doceniam wsparcie, które pojawiło się z polskiej strony i uprzedzam, że nadchodzi nowa era. W świadomości polskich słuchaczy pojawił się nagle, jednak zrobił to naprawdę z klasą. Po opublikowaniu teledysku "Bad Bitch" autorstwa Fat Trela z różnych stron dochodziły do nas plotki, że udzielający się gościnnie w tym kawałku Malik Montana to Polak. Postanowiłem to zweryfikować i rzeczywiście okazało się, że Malik mieszka w Polsce i w jego żyłach płynie polska krew. Nie trwało długo aż postanowiłem przeprowadzić z nim wywiad. Malik okazał się bardzo pozytywną osobą i nie trzeba było długo czekać na efekty. Zapraszam więc do przeczytania wywiadu z Malikiem Montaną - polskim raperem, który już teraz w swoim dorobku ma współpracę z wyżej wspomnianym Fat Trelem, Jadakissem, A-Mafią, czy Capone z duetu Capone-N-Noreaga!

Publika w Polsce lepiej poznała Cię dopiero kiedy ukazał się teledysk do numeru "Bad Bitch", gdzie gościnnie udzieliłeś się u nowego nabytku Maybach Music Group - Fat Trela. Przybliż nam proszę swoją sylwetkę, oprócz tego, że mieszkasz w Warszawie nadal jesteś bardzo zagadkową postacią.

Urodziłem się w Niemczech i tam spędziłem pierwsze dwanaście lat mojego życia. Wychowałem się w rodzinie polsko-afgańskiej. Mama jest Polką z greckimi korzeniami, tata Afgańczykiem. Następnie przeprowadziliśmy się do Polski. W wieku piętnastu lat ze względu na znaczne pogorszenie sytuacji finansowej rodziny zamieszkałem sam z bratem na warszawskim Wrzecionie. Swoją przygodę z kulturą hip-hop zacząłem nie od rapu, a od graffiti. Trzeba przyznać, że nie byłem w tym najlepszy. Początki rapowania, również dosyć amatorskie, nie należały do doskonałych. Z biegiem czasu poprzez poznawanie nowych ludzi i możliwości wszystko weszło na lepszą drogę. Na chwilę obecną mieszkam w Warszawie, gdzie na co dzień mam styczność z rapem i ludźmi, którzy w tym siedzą.

Oprócz wyżej wspomnianego numeru "Bad Bitch" na swoim koncie masz również współpracę z Jadakissem, A-Mafią czy Capone. Opowiedz nam jak doszło do współpracy z tak uznanymi artystami?

W przeszłości zajmowałem się organizacją koncertów i eventów, co pozwoliło mi poznać rzesze artystów zagranicznych. Producenci z którymi rozpocząłem współpracę (Drumma Battalion) również przyczynili się do tego, że nawiązałem nowe znajomości. Kilka lat temu miałem okazję odbyć spotkanie w Zurychu, które także zaowocowało kolejnymi kontaktami.

Wchodząc na Twój prywatny profil na facebooku wita nas duży napis w tle "Get Money Live Life Ent.". Powiedz coś więcej na temat tego kolektywu. Jaki jest jego skład, kto go założył, jakie są jego cele?

Hasło "Get Money Live Life Ent." w 2008 roku zaczął rozprzestrzeniać Sentino na pierwszym anglojęzycznym mixtapie "Polands King", głównie w otoczeniu obcokrajowców, w którym przebywaliśmy. Zaczęli oni utożsamiać się zarówno z hasłem jak i osobami, które je promowały. Polska nie była wtedy przygotowana na przyjęcie rzeczywistości, w której cudzoziemcy byliby jej częścią, ale nikt nie narzekał ani na to, ani na sytuację finansową w jakiej się znajdowaliśmy. Grupa z dwoma raperami na czele szybko zyskała zwolenników promowanego przez siebie ruchu. Życie prywatne i zawodowe przez pewien okres nie pozwalało nam na spełnienie ambicji muzycznych, ale zaczęło się to zmieniać. Głównym celem "Get Money Live Life Ent." jest pokazanie tego, że bez względu na Twoje pochodzenie i bez względu na to jakie karty rozdał Ci los, masz prawo realizować swoje marzenia, a także zarabiać pieniądze i żyć na takim poziomie, na jaki zasługujesz.

Zastanawiasz się czasem jak to jest, że mieszkając w Polsce, mając na koncie współpracę z takimi artystami wciąż jest o Tobie cicho w naszym kraju?

Media polskie dotychczas promowały mało rapu. Jeżeli takowy się pojawia, to jest na bardzo niskim poziomie, nieautentyczny, tworzony przez ludzi, którzy nie mają pojęcia o kulturze rapu. Polska mentalność i blokada sprawiają, że rap jest kreowany jako biedny, skromny i osiedlowy, co jest przeciwieństwem rapu światowego. Wiem, że z czasem sytuacja się zmieni, natomiast do tej pory skupiam się na możliwościach, które mam i które dają mi rynki zagraniczne.

Zaryzykujesz stwierdzenie, że większą popularnością cieszysz się po za granicami naszego kraju?

Jest za wcześnie, żeby mówić o popularności gdziekolwiek. Czas pokaże.

Jesteś nastawiony na koncerty? Czy gdyby pojawiła się opcja zagrania koncertu zgodziłbyś się?

Tak, jeżeli pojawi się możliwość wystąpienia za godne pieniądze, a nie „oranżadę i kebaba”.

Rozważałeś kiedyś by spróbować nagrać numer po Polsku, czy jednak nawijanie po angielsku to z góry założony cel by zyskać większą popularność?

Jeżeli chcesz zajmować się muzyką na poważnie, musisz myśleć i działać globalnie. Polska jest zbyt mała i nie ma sensu ograniczanie się tylko i wyłącznie do tego regionu. Z czasem na pewno pomyślę o tym, żeby nagrać coś po polsku, ale to musi poczekać. Polska jest tylko kromką chleba, a ja chciałbym najeść się do syta. Śpiewając w języku angielskim jestem w stanie uzyskać więcej odbiorców dla swojej muzyki.

Oprócz kilku singli w internecie próżno szukać jakiegoś większego materiału sygnowanego Twoją ksywką, powiedz nam o swoich planach wydawczych.

W najbliższym czasie pod skrzydłami "Get Money Live Life Ent." pojawi się mixtape Sentina "Polish Cocaine", moja EP "Amen" i wspólny mixtape z materiałami z różnych okresów.

Co sądzisz w polskiej scenie? Miałeś propozycję nagrania z jakimś polskim raperem? Jeśli tacy istnieją, wymień swoich faworytów.

Tak jak wspomniałem wcześniej, skupiam się na rynkach zagranicznych. Polski rynek jest w tej chwili za mało rozwinięty. Szanuje wszystkich wykonawców, natomiast nie mam faworytów.

Sam mówisz, że w Stanach Zjednoczonych nie ma nic za darmo i płacenie za zwrotki jest tam normą. W Polsce VNM był przez niektórych krytykowany, mówiąc wprost, że za gościnne zwrotki bierze hajs. Jak myślisz, skąd taka mentalność?

Osobiście uważam, że VNM za mało brał za zwrotki. Rap jest kluczem wyrwania się z biedy, a nie jej promowania. Wydaje mi się, że wynika to z tego, że od początku rapu polskiego, przez brak znajomości języka angielskiego i pojęcia o światowym rapie, nieprawidłowe osoby uczyły nieprawidłowych przekazów i ideologii w muzyce.

Ostatnimi czasy polscy producenci coraz odważniej działają, jeśli weźmiemy pod uwagę współpracę z amerykańskimi raperami. Romański zrobił bit dla Lil B, czy duetu Bones & Xavier Wulf, Young Ravisu to autor bitu do "Citigo" Chief Keefa, ka-meal również współpracował z wyżej wspomnianym Bonesem. Śledzisz poczynania polskich producenów? Masz jakichś faworytów?

Nie.

Kontynuując wątek, ostatnio Sokół i Marysia Starosta przełamali bariery, płacąc za bity SpaceGhostPurrpowi i DJ'owi Premierowi, czyli uznanym ksywkom w świecie rapu. Czy jest jakiś producent, bądź raper z którym bardzo chciałbyś podjąć współpracę?

Producenci to: Young Chop, Scott Storch, Therapy z Paryża, AraabMuzik, a co do raperów - wszystko zależy od ceny, bo uderzamy do nich bezpośrednio, nie przez managerów.

Wielkie dzięki, że poświęciłeś nam czas. Na koniec możesz dodać kilka słów od siebie. Kibicujemy mocno i czekamy na nowy materiał!

Dzięki! Doceniam wsparcie, które pojawiło się z polskiej strony i uprzedzam, że nadchodzi nowa era.

]]>
Fat Trel "She Fell In Love" - teledyskhttps://popkiller.kingapp.pl/2014-02-25,fat-trel-she-fell-in-love-teledyskhttps://popkiller.kingapp.pl/2014-02-25,fat-trel-she-fell-in-love-teledyskFebruary 25, 2014, 1:38 amMichał ZdrojewskiRick Ross wiele razy potwierdzał to, że potrafi dbać o swoich podopiecznych. Po wykreowaniu Meek Milla, Gunplaya, Rockie Fresha czy Wale teraz przyszedł czas na najnowszy, obok Tracy'ego T, nabytek Maybach Music Group, czyli Fat Trela. Reprezentant Waszyngtonu atakuje nas klipem do swojego świetnego "She Fell In Love", który został zobrazowany na rodzinnej dzielnicy rapera.[[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"11138","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]]Rick Ross wiele razy potwierdzał to, że potrafi dbać o swoich podopiecznych. Po wykreowaniu Meek Milla, Gunplaya, Rockie Fresha czy Wale teraz przyszedł czas na najnowszy, obok Tracy'ego T, nabytek Maybach Music Group, czyli Fat Trela. Reprezentant Waszyngtonu atakuje nas klipem do swojego świetnego "She Fell In Love", który został zobrazowany na rodzinnej dzielnicy rapera.

[[{"type":"media","view_mode":"media_large","fid":"11138","attributes":{"alt":"","class":"media-image"}}]]

]]>
Fat Trel feat. Malik Montana "Bad Bitch" - teledyskhttps://popkiller.kingapp.pl/2014-02-08,fat-trel-feat-malik-montana-bad-bitch-teledyskhttps://popkiller.kingapp.pl/2014-02-08,fat-trel-feat-malik-montana-bad-bitch-teledyskFebruary 8, 2014, 12:39 pmŁukasz RawskiFat Trel, czyli jeden z najnowszych nabytków wytwórni Maybach Music Group prezentuje nam swój najnowszy teledysk do numeru "Bad Bitch", gościnnie wspiera go niezwykle ciekawa postać - Malik Montana, który jest Polakiem! Mieszkający w Warszawie raper ma też już na koncie współpracę z Jadakissem czy A-Mafią, warto więc go mieć na oku. Pracuje on bowiem nad EP, tak więc jeszcze nie raz może nas zaskoczyć.Fat Trel, czyli jeden z najnowszych nabytków wytwórni Maybach Music Group prezentuje nam swój najnowszy teledysk do numeru "Bad Bitch", gościnnie wspiera go niezwykle ciekawa postać - Malik Montana, który jest Polakiem! Mieszkający w Warszawie raper ma też już na koncie współpracę z Jadakissem czy A-Mafią, warto więc go mieć na oku. Pracuje on bowiem nad EP, tak więc jeszcze nie raz może nas zaskoczyć.

]]>
Ricky Hil "SYLDD" - recenzjahttps://popkiller.kingapp.pl/2013-06-24,ricky-hil-syldd-recenzjahttps://popkiller.kingapp.pl/2013-06-24,ricky-hil-syldd-recenzjaJune 24, 2013, 4:22 pmŁukasz RawskiAlkohol, dragi, kobiety - tematy na tyle banalne, że muzyka "przeruchała" je już na wszystkie możliwe sposoby... Dosłownie wszystkie. Wydaje się, że nie ma szans na to by w tej kwestii coś jeszcze wymyślić. Nieszczęśliwa miłośc i odreagowywanie w narkotykach i alkoholu to przecież w świecie muzyki podstawa. Często artyści to ćpuny i alkoholicy, a spory odsetek nie ukrywa tego przed światem. Powiedzcie mi, jak można więc nazwać Ricky Hila - człowieka który swój debiut nazwał "SYLDD". Rozwinięcie skrótu to "Support Your Local Drug Dealer". Tatuś pewnie nie był zadowolony.Ricky Hil to syn pana Tommy'ego Hilfigera - Jankesa, który dorobił się na projektowaniu ciuchów. Pierwsza myśl - masz plecy, łatwiej jest wbić się w rynek. Póki co w przypadku Ricky'ego to tak nie działa, co nie zmienia faktu, że na liczącym 11 utworów debiucie zebrał całkiem ciekawą ekipę gości. Począwszy od The Weeknda, przez Fat Trela a skończywszy na Leonie Lewis. Za darmo to oni raczej się nie dograli. Nie mam jednak zamiaru robić z niego męskiej Lany Del Rey, raczej chciałbym napisać kilka zdań na temat jednej z ciekawszych premier R&B roku 2013.Album o tyle ciekawy, co dla niektórych pewnie irytujący. Mroczne r'n'b? Jest The Weeknd, jest JMSN, powoli zaczyna się boom na Johnny Raina - po co więc kolejni? W przypadku Ricky Hila początkowo myślałem, że to tylko echo sukcesu Kanadyjczyka, tym bardziej że pierwszym numerem jaki usłyszałem z tej płyty było "Nomands", gdzie gościnnie udzielil się właśnie Abel Tesfaye. Całość jednak zweryfikowała opinię, bo "SYLDD" to album na tyle ciekawy, nieprzewidywalny i zagadkowy, że zdecydowanie wart jest rekomendacji.Facet to też człowiek (wbrew pozorom), może chyba mieć uczucia i niekoniecznie być przez to pizdą? Przez wahania nastrojów uciekać można w przeróżne, mniej lub bardziej rozsądne rozwiązania. Jednym pomaga muzyka, innym Xanax, kodeina czy Oxycotton. Wystarczy przewertować dorobek artystyczny raperów z południa by wiedzieć o czym mówię. Dla jednych to rozrywka, dla innych styl życia, jeszcze inni uciekają dzięki temu od problemów. Nie wiem w której grupie jest Ricky, wiem że tworząc "SYLDD" pokazał nam się ze swojej "bardziej miękkiej" strony. Laski przeważnie to kupują. Ja rozpoznałem w Hilu ciekawego, nietuzinkowego artystę, któremu może brakuje ciut warsztatu. Produkcja stoi tutaj na najwyższym poziomie, raz jest spokojnie, raz zupełnie dziko, często przejmująco. Słychać trochę inspiracji Odd Future. Przypuszczam, że jesienią i zimą album będzie wchodził zdecydowanie najlepiej.Polecam wam "SYLDD" jako jeden z ciekawszych tegorocznych debiutów. Nie zainwestujecie wiele czasu, album trwa trochę ponad 46 minut, a możliwe, że znajdziecie w Rickym Hilu swojego nowego faworyta. Szczególnie prawdopodobne u miłośników The Weeknda, czy JMSN'a. Szkolne cztery. Alkohol, dragi, kobiety - tematy na tyle banalne, że muzyka "przeruchała" je już na wszystkie możliwe sposoby... Dosłownie wszystkie. Wydaje się, że nie ma szans na to by w tej kwestii coś jeszcze wymyślić. Nieszczęśliwa miłośc i odreagowywanie w narkotykach i alkoholu to przecież w świecie muzyki podstawa. Często artyści to ćpuny i alkoholicy, a spory odsetek nie ukrywa tego przed światem. Powiedzcie mi, jak można więc nazwać Ricky Hila - człowieka który swój debiut nazwał "SYLDD". Rozwinięcie skrótu to "Support Your Local Drug Dealer". Tatuś pewnie nie był zadowolony.

Ricky Hil to syn pana Tommy'ego Hilfigera - Jankesa, który dorobił się na projektowaniu ciuchów. Pierwsza myśl - masz plecy, łatwiej jest wbić się w rynek. Póki co w przypadku Ricky'ego to tak nie działa, co nie zmienia faktu, że na liczącym 11 utworów debiucie zebrał całkiem ciekawą ekipę gości. Począwszy od The Weeknda, przez Fat Trela a skończywszy na Leonie Lewis. Za darmo to oni raczej się nie dograli. Nie mam jednak zamiaru robić z niego męskiej Lany Del Rey, raczej chciałbym napisać kilka zdań na temat jednej z ciekawszych premier R&B roku 2013.

Album o tyle ciekawy, co dla niektórych pewnie irytujący. Mroczne r'n'b? Jest The Weeknd, jest JMSN, powoli zaczyna się boom na Johnny Raina - po co więc kolejni? W przypadku Ricky Hila początkowo myślałem, że to tylko echo sukcesu Kanadyjczyka, tym bardziej że pierwszym numerem jaki usłyszałem z tej płyty było "Nomands", gdzie gościnnie udzielil się właśnie Abel Tesfaye. Całość jednak zweryfikowała opinię, bo "SYLDD" to album na tyle ciekawy, nieprzewidywalny i zagadkowy, że zdecydowanie wart jest rekomendacji.

Facet to też człowiek (wbrew pozorom), może chyba mieć uczucia i niekoniecznie być przez to pizdą? Przez wahania nastrojów uciekać można w przeróżne, mniej lub bardziej rozsądne rozwiązania. Jednym pomaga muzyka, innym Xanax, kodeina czy Oxycotton. Wystarczy przewertować dorobek artystyczny raperów z południa by wiedzieć o czym mówię. Dla jednych to rozrywka, dla innych styl życia, jeszcze inni uciekają dzięki temu od problemów. Nie wiem w której grupie jest Ricky, wiem że tworząc "SYLDD" pokazał nam się ze swojej "bardziej miękkiej" strony. Laski przeważnie to kupują. Ja rozpoznałem w Hilu ciekawego, nietuzinkowego artystę, któremu może brakuje ciut warsztatu.Produkcja stoi tutaj na najwyższym poziomie, raz jest spokojnie, raz zupełnie dziko, często przejmująco. Słychać trochę inspiracji Odd Future. Przypuszczam, że jesienią i zimą album będzie wchodził zdecydowanie najlepiej.

Polecam wam "SYLDD" jako jeden z ciekawszych tegorocznych debiutów. Nie zainwestujecie wiele czasu, album trwa trochę ponad 46 minut, a możliwe, że znajdziecie w Rickym Hilu swojego nowego faworyta. Szczególnie prawdopodobne u miłośników The Weeknda, czy JMSN'a. Szkolne cztery.

]]>